Król Lew PBF

Pełna wersja: BAL PRZEBIERAŃCÓW- Pokoj
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8
To wyglądało jak scena z Benny Hilla. Albo innego Monty Pythona. Gdy hiena podeszłą do niego i zaczęła swoje tańce godowe tylko podrapał się za uchem i wydukał.
- Yyy... dzięki?
W sumie to nie wiedział czy ma się już bać czy dopiero za chwilę.
Spał na dobre, nawet nie spodziewając się jak bardzo będzie miał zaraz przekichane.
Mruczał coś przez sen, w tym słowa takie jak : Hieny... irokezy.... pomocy... seks.... nie...
Ona siedziała na łóżku z założonymi nogami. Sączyła powoli wino delektując się smakiem i sposobnością dobrego show.
Kolejne pukanie i już następny delikwent do rozrywki. Podniosła się, okręciła wokół nich, rozłożyła skrzydła niemal ich obejmując nimi.
- No, no...- Zacmokała zadowolona.
-Czekoladowe ciasto coś mamrocze- Zastrzygłam uchem i wydostałam się spod wielkich skrzydeł. Podeszłam do przywiązanego i dałam mu calusa w pyszczek- Ty maluszku śpij będzie jeszcze czas zabawy- dodałam i liznęłam go po szyjce i zamruczałam sobie. Wróciłam do samca i zaciągnęłam go na łóżko.
-Napijesz się czegoś?- Zapytałam się go i liznęłam w policzek.
Poleciał na łóżko i w sumie nawet zaczęła mu się ta zabawa podobać. Spojrzał na hienę i z takim cwaniackim uśmieszkiem odparł.
- A w sumie możesz coś tam dać. Byle nie jakiejś słabizny.
Jako że Czarek spał, to mneij wiecej opiszę wam jego sen...

Spadał po wielokolorowej spirali z brokatu... neony waliły mu po oczach, i spadał jakby nieskończonośc. Nagle zobaczył przed sobą wielki pysk... Kingi.
Ta go nagle zjadła , po chwili obudził się... Ale nadal spał.
Spojrzał dookoła, i usłyszał cichą muzykę. Wszędzie biało. Szedł po białej podłodze aż do białych drzwi, otworzył je niepewnie i wręcz powaliła go głośna muzyka, zobaczył wielkie łóżko z baldachimem i Walentynę z Kingą w lateksie...
W tle leciała psychowizja ( https://www.youtube.com/watch?v=ZCyjfpiFkog ) a biedny anhro lew o mało nie dostał zawału.
Zemdlał. We śnie.
Znowu spadał w tej cholernej spirali... i co chwila kolejne pokichane wizje...
Te leki Walentyny to chyba było LSD... czyżby pomyliła tabletki?
Coś mocnego, coś mocnego. Pierwsza myśl jaka jej przyszła do głowy to trzasnąć go butelką po winie w głowę. Z pewnością jednak skończyłoby się to na wyrzuceniu za drzwi albo przez okno. Nieruchoma zabawka to żadna zabawka. Zaczęła w takim razie przeszukiwać szuflady i wyrzucać z niej dziwne rzeczy. Pierwsze w ruch poszły kajdanki, które niechcący wylądowały na łóżku obok hieny.
Nalałam mu trochę winka i widząc jak ptaszynka grzeba mi w szafkach zaśmiałam się. chwyciłam kajdanki i zakręciłam nimi wokół palca.
-Myślę, że możemy się całkiem dobrze zabawić koteczku- Wyszczerzyłam lekko kiełki do niego i liznęłam go w policzek- Mmmm.... słodziak- Dodałam i pchnęłam go na łóżko. Sama wypiłam winko i zasiadłam na nim w okraku. oczywiście oboje byliśmy w ubraniach.
-Tylko bez numerów- dodałam patrząc sie na niego i pazurkiem przejechałam mu po policzku. Moje pazury nie były ostre ale bardziej trwałe i wytrzymałe.
Przestała szperać i zerknęła tylko przez ramię. Kinga znalazła się w swoim żywiole. Podeszła do niej i wyciągnęła kluczyk od pokoju z jej bluzki.
-Wkrótce wrócę. - Rzuciła otwierając drzwi.
O tak przyniesie jej nową zabawkę albo wywinie inny numer. A im sie przyda chwila na osobności.
Rozweselona odeszła w poszukiwaniu nowego celu.
z/t
Łyknął odrobinę wina zanim padł plackiem na łóżku. Wzdrygnął się gdy pazur przejechał po jego twarzy. Ptaszyna wyszła, więc można powiedzieć, że byli sam na sam. Ten na fotelu chyba trochę za dużo wypił i odpłynął całkowicie.
Minęło 5 minut? Może wiecej?
Tak czy inaczej jak się okazuje wino zniwelowało tabletki, i Czarek powoli się wybudzał...
Lekko podniósł powieki.
-Gdzie... gdzie ja... gdzie jestem?
Rozglądnął się. Poczuł że jest związany... no cholera jasna....
- Kinga!- wrzasnął.
-Mrr..- Zamruczałam spoglądając na Marianka- Zabawimy się mój kudłaczu- dodałam i złożyłam mu całusa na policzku, po czym na jego szyjce, tam gdzie jeszcze nie miał tyle kudłów. W tym czasie zakułam mu jedna dłoń i przykułam do filaru baldachimu. Słysząc głos Czarka podniosłam się- Spokojnie cukiereczku, związany jesteś dla twojego dobra i nie rozwiążesz się, niedługo do ciebie przyjdę- Puściłam mu całusa, zabrałam się za pozbywanie sie górnej części odzienia z koteczka. Skuta ręką nie będzie przeszkadzać. Ubiór sie rozetnie tam.
-będzie słodko koteczku- Rzekłam i przejechałam swoim językiem po jego torsie.
Wyszczerzyłam lekko swoje kiełki.
- Wredna napalona sadystko, jak ja po ciebie przyjdę to dopiero zobaczysz!
Wnerwiony Czarek... to tak się da?
Jednak się da. Ale widać trza się bardzo postarać.
Zaczął wykorzystywać zwierzęce cechy i ostrymi kłami powoli przegryzał więzy. Tymczasem ogonem próbował podnieść jeden z przedmiotów na ziemi, a konkretnie pejcz.
Oj, on jej da do wiwatu...
Kolejne liny puszczały, a Cezary był bliżej celu...
Przełknął tylko ślinę z nerwów. W sumie było miło, ale chyba nawet za bardzo, wszak kota też można zagłaskać na śmierć. Z przypiętą łapą do łóżka raczej niewiele by zrobił. sumie to czemu nie, skoro i tak już tu jest to można by się trochę zabawić. Cicho mruknął na jej działania, chociaż tej koszuli szkoda by rozcinać.
Spojrzałam do tyłu- oj Czarku jaki ty robisz się męski, dobre ciacho, a te kiełki...- Rzuciłam w stronę lwa ale nie zrobiła nic w stosunku do niego. Dałam całusa lwu w nos i wstałam, z szafki wyciągłam drugie kajdanki i przykułam mu druga rękę. Pazurkami przejechałam po jego klacie i klepałam w bok tyłeczka.
-Nono jaśniutki, co mi powiesz ciekawego- Rzekłam do niego i nachyliłam swój łeb nad jego, zaśmiałam sie lekko i ugryzłam go w jego ucho, nie jakoś do krwi, tak zaczepnie. Pazurem przejechałam po jego klasie aż do pasa. Spojrzałam an niego unosząc lekko brew ku górze. ostatecznie jednak przez spodnie jadać do końca.
-Nono panie będzie trzeba sie pewnych rzeczy pozbyć, chcesz?- Zapytałam się stojąc obok łózka. Będę musiał wziąć pejczyk i trochę sie podroczyć.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8