Król Lew PBF

Pełna wersja: BAL PRZEBIERAŃCÓW- Pokoj
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8
Pociągnął nosem na jej słowa.
- Mam nadzieję, bo trochę zaczynałem się nudzić.
No ale przynajmniej był całusek. Cóż mógł zrobić? Leżał tak i czekał na dalszy rozwój wypadków.
Niepewnie usiadł czekając na rozwój akcji z nadzieją w oczach.
Drzwi się ponownie otworzyły i stanęła w nich Walentyna niosąc tace z napojami i przekąską. To co zastała zaskoczyło ją. Ejże, przecież nie tak to miło wszystko wyglądać. Postawiła tacę na komodę i wzięła ta niedopita butelkę z winem. Podeszła do nich i zauważyła, że Marian jest przykuty. Cezary za to miał wolne rączki, które to przykleiły się do klatki piersiowej Kingi.
- Nie za dobrze się bawicie beze mnie? - W jej głosie jakby można było wyczuć irytację.
-Oj nie mówiłaś, że mam czekać na ciebie- Powiedziałam spoglądając na ptaszynkę- Masz tutaj jednego, podzielę się, ale podaj mi zabawkę- Dodałam i spojrzałam an Cezarego- Jak będziesz grzeczny to zrobię małe przedstawieni, dobrze umiem tańczyć- Pościłam mu oczko i zaczęłam lekko masować go po klacie po czym na okrak usiałam na nim. Ogonkiem go łaskocząc w pewnym miejscu. Sam zaś zabrałam sie do pocałunku.
-Potem będziesz mój i będzie bardzo nam miło- Zamruczałam wcześniej mu do ucha.
Walentyna nieco zaskoczyła Czarka, ale gdy wskoczyła na niego okrakiem Kinia...
Mhmm... no i nie ma świata poza nią.
Zaczął ją całować po piersiach rozpinając stanik...
Mogła już poczuć że Cezary jest cieplejszy, a jego ogon lata w powietrzu podniecony.
Wyciągnęła z szuflady kolejną zabawkę a dokładniej kajdanki. Chwyciła dłoń Cezarego i przykuła do poręczy łóżka.
- Pozwól nam zadziałać. - Zerknęła porozumiewawczo na Kingę.
-Obiecuje cie przednią zabawę- Powiedziałam obejmując jego pyszczek swymi dłońmi- Trzeba pobudzić zmysły do gorącości, a potem pozwolić łapkom chwycić ten płomień- Dodałam pieszcząc bo tam gdzie ukrywa skarby rodowe. Drugą jego rękę chwyciłam i poprowadziłam po swych atutach i skułam ja do poręczy kolejnej- Czas na rozgrzewkę- Zabrałam się do zdejmowania mu spodni, nie szczędząc mu pieszcząc tu i ówdzie, czy to językiem czy dłońmi.
Walentyna wstała i pociągnęła dość spory łyk z butelki. Zmrużyła oczy patrząc na dwóch skrepowanych mężczyzn. Podeszła z drugiej strony i chwyciła Mariana za palec u stopy.
- To ci nie będzie potrzebne - ściągnęła skarpetę i rzuciła w kąt.
-To też nie - Wyrzuciła i drugą, to samo uczyniła z paskiem od spodni.
Zachichotał, w końcu przypomniały sobie o nim. Lekko poruszał stopami, gdy tak ptaszyna ściągała mu skarpety. Schylił głowę i spojrzał doń gdy ta zajmowała się tak jego garderobą.
Musi jej wybaczyć ale ona nie będzie tak się z nim pieściła jak hiena z jego kompanem. Zgrabnymi palcami rozpięła mu rozporek i pozbyła się spodni zostawiając go na samej bieliźnie. Odstawiła alkohol na podłogę.
Położyła się na boku obok niego. Ręką podparła głowę a drugą smyrała go po klacie.
- Co by tu z tobą zrobić koteczku, jakieś sugestie? - Droczyła się z nim.
Mruknął cicho gdy ptaszyna tak się z nim bawiła, Z uśmieszkiem spojrzał na jej dziób i uniósł brew.
- A bo ja wiem? Mam trochę skrępowane ręce i muszę chyba tą decyzję pozostawić komuś innemu.
Uśmieszek na jego pysku zdawał się coraz bardziej powiększać.
- Kiniu... nie mam jak się ruszyć... Jak mam ci się odwdzięczyć hmm?
Spojrzał pytającym wzrokiem na hienę.
Był coraz bardziej podniecony tym wszystkim. Irytowała go jeno ta bezsilność... dziewczyny miały ich pod całkowitą kontrolą.
Zaczął mruczeć czekając na okazje do pocałunku bądź przyjemności wszelakich.
-Nie musisz cukiereczku- Ziewnęłam, jakoś tak mi senno się zrobiło. Pozbawiłam go spodni i pozbierałam jego ubrania puszczając mu oczko. Swoje też, ubrałam się, dużo na szczęście nie musiałam zarzucać. W gruncie tylko zarzuciłam koszulę i kurtkę, biustonosz gdzieś się zapodział. Jego ubranie oddałam ptaszynie. Niech robi co chce. Przeciągnęłam sie i podeszłam do Cezarego dałam mu buziaczka.
-Pa skarbie, hienka musi się przewietrzyć.
Ptaszynka zrobi co chce i to szybko pewnie. Ja wyszłam za drzwi i oparłam sie o ścianę. Jakos sen sam przyszeł i skończyłam an ziemi.
Zamrugała powiekami gdy obraz przed oczami się jej nieco rozmył. Naprawdę po niecałym kieliszku wina i łyku z butelki? A przecież to wino słabe jest. Na komodzie stały nie otwarte jeszcze butelki mocniejszych trunków. No cóż. Nie będzie przedłużała tej zabawy. Podniosła się, i wylała resztę trunku na gatki Mariana. Powstała piękna czerwona plama.
- To na ostudzenie twoich zapędów. -Mruknęła. Pozbierała jego garderobę oraz Cezarego i wyrzuciła razem z pustą butelka za okno. Zamierzała ich wykorzystać, lecz nie seksualnie jak oni to sobie myśleli. Ubawiła się przednio ich kosztem. Złapała swój telefon, zrobiła pamiątkowe zdjęcie swoich ofiar, pomachała im rączką na do widzenia i wyszła trzaskając drzwiami. Chwilę czasu zajęło jej trafienie kluczem w dziurkę. Przekręciła zamek, zostawiając mężczyzn przykutych samych sobie. Osunęła się przy ścianie tuż obok Kingi. Zasnęła z głową oparta na jej ramieniu.
Patrzył się na ptaszynę, a jego mina coraz bardziej rzedła. Jak widać kto inny się tu zabawił. Gdy już obie znikły z pokoju postukał pazurami o kajdanki i spojrzał na lwiaka obok.
- No, tośmy się zabawili. Niech ja tylko stąd wyjdę, rozszarpię obie...
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8