Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Maya Nieprzejednana | Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 99 |
18-04-2014, 17:09
Początkowe zainteresowanie rzedło wraz z każdym następnym słowem Raity, aż w końcu informacje o starszym rodzeństwie zaczęły znaczyć dla niego tyle, co zeszłoroczny śnieg. A nawet mniej od śniegu - w końcu biały puch pojawił się w życiu Syjonu. Nawet, jeśli nowe wiadomości nie miały z początku dla niego większego znaczenia, stanowiły całkiem cenne uzupełnienie jego wiedzy, choć przekonał się o tym dopiero po kilku chwilach. Przez ten czas przyglądał się po prostu Raicie bez większego entuzjazmu w spojrzeniu, chłonąc jej słowa, niczym gąbka, choć tego nie pokazywał.
Taka zdał sobie sprawę z tego, że ani Poison, ani ten cały Stigma Diaboli nie miał prawa znajdować się już na tych ziemiach, pod tym względem przypuszczenia Raity nie mogły być słuszne. Usłyszałby te imiona, kiedy dowiadywał się o tutejszych stadach, a wątpił, by członkowie jego rodu byli w ogóle zdolni podporządkować się czyjejś władzy. Musieli być albo na szczycie, albo w samotności - on sam nie przyjmował do wiadomości wizji posiadania ponad sobą innych lwów. Po chwili zastanowienia skreślił więc pierwszą opcję jako niemożliwą - kimkolwiek nie była Poison, kimkolwiek nie był Stigma Diaboli, nie było ich już tutaj. Nawet, gdyby znajdowali się tutaj, wątpił, by okazali się w jakikolwiek sposób godni jego zainteresowania i czasu, skoro nie było ich z nimi, kiedy Syjon potrzebował ich najbardziej. Wątpił jeszcze bardziej, by despota Levis z ochotą pozostawił ich tutaj, by sobie rządzili - gdyby tak było, ich imiona byłyby czymś więcej, niż tylko echem przeszłości, do tego z trzeciej łapy. Syjon potrzebował członków, potrzebował więzi, potrzebował lwów, którzy będą zdolni stanąć w jego obronie i prowadzić go ku lepszej przyszłości. Skoro Levis z jakichś przyczyn nie uznał ich godnych, tym bardziej nie byli czegokolwiek warci dla niego. To wszystko doprowadziło go znów do widoku, który zastał w Syjonie, a który zastanowił go nawet bardziej, niż rozkładające się truchło starszego brata. Kiedy grzebał go w ogrodach, odnalazł coś w ziemi. Coś, co zdziwiło go bardziej, niż śmierć despoty. Brakowało mu elementów układanki, jednak skreślił od razu kilka możliwości. Dlatego ciągle milczał, licząc szybko w głowie lata. Lwica była w stanie wydać młode raz na dwa, trzy lata. On był z ostatniego miotu Satal, który przyszedł na świat. Raita oraz Nepal byli z poprzedniego, Poison oraz Stigma musieli natomiast być tymi wcześniejszymi. Lata się nie zgadzały. Nepal pozostał w Syjonie, Raita odeszła - ani Stigma, ani Poison nigdy nie przekroczyła jego progów, ani Levis, ani Satal nie przebywali tam na tyle długo. Nie mogło być żadnego miotu "pomiędzy". Szkielety lwiątek, z pogruchotanymi kośćmi musiały należeć do dzieci któregoś z miotów - albo rówieśniczego dla Raity i Nepala, albo... jego własnego. To by się zgadzało, kości brata były tylko niewiele jaśniejsze od nich. W Syjonie musiało dojść do morderstwa. Chociaż miał tylko ten trop, szybko wykreślał następne możliwości opierając się tylko na domysłach. W jego miocie musiał być ktoś jeszcze. Ktoś zabity niewiele po narodzinach. Zdziwiło go jedno - Raita nie napomknęła mu nigdy o tym. Nikt tego nie zrobił. Dlaczego? Taka zdecydował się poruszyć ten temat, ciekawy reakcji Raity. - Był ktoś jeszcze. - Usłyszała jak zawsze chłodny, stateczny głos brata. - Nie byłem jedynym dzieckiem z ostatniego miotu matki. Kiedy grzebałem Nepala, odnalazłem w ogrodach kości dwóch lwiątek. Wiadomo ci coś o tym? To by tłumaczyło, dlaczego ani Satal, ani Nepal nie spuszczali nigdy z niego oka. Wątpliwy trop, jednak wszystko zaczynało się układać w długo wyczekiwaną całość. Pamiętał strach w oczach matki, pamiętał ostre bury i awantury, które robiła mu, gdy wracał choćby z kępką kurzu na grzbiecie, gdy szperał w najgłębszych zakamarkach Syjonu. Pamiętał szlabany, pamiętał jej ciepło i silne objęcie, gdy w Syjonie pojawiała się czarna zmora. Lacrymosa. Następna zabawka Levisa. Pamiętał, jak Satal osłaniała go własnym ciałem, broniąc go przed... nią. Ale to nie było możliwe, żeby Lacrymosa dopuściła się mordu. Nawet, jeśli była zabawką Levisa, on nie dopuściłby do morderstwa młodych. Wiedział lepiej, niż wszyscy, jak cenny był rozwój Syjonu. Lacrymosę skreślił więc dość szybko. To ograniczało wszystkie możliwości. O Syjonie wiedziało niewielu. Bardzo niewielu. Któż inny miałby wstęp do środka? W końcu, w końcu objawiło mu się grono jedynych możliwych podejrzanych. Wykreślając Darkned, pojawiała się jakaś nieznajoma figura: ktoś, kto pojawił się w Syjonie i zniknął, żeby nigdy już nie wrócić. Nie wiedział, kto to mógł być. Levis, choć zdolny do szału, raczej by się tego nie dopuścił. Możliwość naturalnej śmierci lwiątek nie wchodziła w jego rachubę, żadna choroba nie gruchocze karków. Nieszczęśliwy wypadek? Nepal odpadał. I w końcu zdał sobie sprawę z tego, że poza tymi mglistymi tropami miał tylko jeden, który był natomiast dziwnie wyraźny. Wydawał się mu niedorzeczny, niemożliwy i nieprawdopodobny, ale to był jedyny trop, który miał. Przypatrywał się teraz uważnie jego lazurowym ślepiom. I czekał, czując niemal płynącą w żyłach krew. Raita. |
|||
|
Alaina Konto zawieszone Płeć:Samica Wiek:dorosła Liczba postów:250 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 68 Zręczność: 74 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 29 |
18-04-2014, 21:08
Prawa autorskie: malaika4//
Nie zawsze tor rozmowy idzie zgodnie z naszymi oczekiwaniami, nie każda reakcja cokolwiek może zdradzić co druga osoba w danym momencie myśli. Może i tok rozumowania Taki był poprawny jednakże było tam sporo luk, jakie szara mogłaby wykorzystać by jego teorie obalić, a trop zaprowadzić na zupełnie kogoś innego.W tamtym czasie Syjon nie jednego miał wroga, ale i myśli się sadząc iż Syjon pozostawał nie odkryty.
Dlatego w zachowaniu Raity nie było najmniejszej zamiany, dalej wpatrywała się w niego przenikliwym lodowatym spojrzeniem, spostrzegając że temat jaki ona poruszyła szybko zszedł na boczny tor, a zainteresowanie padło na trop jaki w jej wypadku nie miał znaczenia -Skąd podejrzenia ze było to nasze rodzeństwo? -zapytała nad wyraz spokojnie, unosząc z lekkim zdziwieniem jedną brew ale i przekrzywiając z na lewo odrobinę głowę- Dziwna dedukcja.Szczątki nie musiały należeć do nich. I czy były kiedyś lwiątka w Syjonie. Hmm nie wydaje mi się, chociaż kiedyś ojciec przyniósł dwójkę szczeniaków. Co z nimi się stało , nie wiem, jakoś nie interesowałam się tym-odparła zachowując dalej ten sam spokojny , niczym nie wzruszony ton głosu, nie pomijając ze nie musiała kłamać, przynajmniej w pewnym sensie nie kłamała. Ta część która mówiła o lwiętach była prawdą, chcąc ratować Satal Levis skradł nowo-narodzone lwięta kochance, to je składając w ofierze demonowi. O tym jednak Raita już nie wiedziała. "...Jestem hipokrytą... Nie bój się, nieustanie powtarzałam do siebie, wierząc że te drobne słowa dodadzą mi odwagi abym mogła iść przed siebie... A jednak nie umiem, nie ważne ile postaram się uczynić korków, kajdany strachu już dawno skuły moje łapy. Boje się was, boje się bliskości , boje się straty. Gdyż kiedy spróbuje się do kogoś przywiązać, ta osoba odchodzi, zbyt daleko aby móc ją odnaleźć..." |
|||
|
Maya Nieprzejednana | Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 99 |
18-04-2014, 21:30
Czyli wiedziała. Po prawdzie, Taka nie kupił jej opowiastki o dwóch przyniesionych przez Levisa dzieciakach. Sam fakt, że miała na tyle informacji, by próbować sprzedać mu coś takiego sprowadził go prosto na jej trop. Jakimś dziwnym sposobem byle poszlaka, cień syjońskiej przeszłości był już dla niego wystarczającym powodem do podjęcia pościgu za prawdą, większym nawet od zdrady Darkned. Zdrada członka rodziny zasługiwała na jeszcze gorszą karę od zdrady, której dopuściła się czarna zmora. Mało tego, jak mogło nie zainteresować Raity coś, co wyglądałoby na następny wybryk Levisa? Wydało mu się tak niedorzeczne, że jakaś część niego już widziała w niej winowajczynię. Ile by nie było prawdy w jej słowach, każde jej słowo rozbiło się o jego wiedzę, że nikt poza rodziną nie wiedział o Syjonie, a już zwłaszcza jakieś przypadkowe lwiątka. To były dzieci Syjonu, był o tym przekonany - nie miał powodu nie być. A dziwne zachowanie Raity było dla niego jasną wskazówką, gdzie szukać dalej.
- Hm. To mogą być w takim razie tamte dzieciaki. - Odpowiedział po chwili namysłu. - Szkoda, że nie wiedziałem tego wcześniej. Odegrał swoją rolę. I teraz wiedział po samym jej zachowaniu, po samych jej słowach, że doskonale wiedziała, o czym mówi. Nie dał jednak jej odczuć, że wiedział, nawet, jeśli nad jej łbem wisiały już jego pazury. |
|||
|
Alaina Konto zawieszone Płeć:Samica Wiek:dorosła Liczba postów:250 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 68 Zręczność: 74 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 29 |
18-04-2014, 21:56
Prawa autorskie: malaika4//
Nie było go , nie wiedział jak wyglądała sytuacja w Syjonie w czasach młodości Raity i Neapala, sam zaś Syjon nie był taką kryjówką na jaką wyglądał. W końcu i samej Raice przyszło przepędzanie intruza.
Podziemne królestwo nie było do końca bezpiecznym miejscem a naiwność mogła okazać się zgubna. Lecz i dalej miał jedynie swoje przypuszczenia, nic poza tym co mógłby poprzeć dowodami nie ważne jak bliski mógł być prawdy. Co dawało szarej sporą przewagę nad nim, ale i nie wzbudzało w niej niepokoju. Dlatego obojętnie przeszła obok tego tematu. -A czy to wiele zmienia. Wątpię, z resztą była to sprawa naszego ojca , nie nasza. Ponadto Taka kolejny raz zapominasz z kim masz od czynienia. Może i była przywiązana do rodziny, nie oznacza ze wtrącała się w sprawy ojca. To co robił, dopóki nie szkodziło jej samej nie miało najmniejszego znaczenia , więc czemu miałaby się przejąć losem szczeniąt które niegdyś przyniósł, skoro tak samo jak szybko pojawiły się zniknęły. Czy był sens interesować się czymś co tak szybko przepadło. W jej mniemaniu nie. Co innego zaprzątało jej łeb w tamtym czasie, zajęta pierwszymi podróżami i próbami usamodzielnienia się. "...Jestem hipokrytą... Nie bój się, nieustanie powtarzałam do siebie, wierząc że te drobne słowa dodadzą mi odwagi abym mogła iść przed siebie... A jednak nie umiem, nie ważne ile postaram się uczynić korków, kajdany strachu już dawno skuły moje łapy. Boje się was, boje się bliskości , boje się straty. Gdyż kiedy spróbuje się do kogoś przywiązać, ta osoba odchodzi, zbyt daleko aby móc ją odnaleźć..." |
|||
|
Maya Nieprzejednana | Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 99 |
18-04-2014, 22:13
Nawet, jeśli pewnie stawiała swoje następne kroki, Raita poruszała się po cienkiej linie rozwieszonej nad przepaścią. Wobec grozy upadku była niczym więcej, niż nic nie znaczącym robakiem, którego smutnego końca nikt nawet by nie zauważył. Przewidując w myślach, jak Taka zachowa się, lub nie, Raita brnęła coraz bliżej punktu, w którym nie będzie już można zawrócić, każdy zaś błąd będzie mógł być tym ostatnim. Taka nie był samcem, którego można było oceniać miarą rozsądku. To, co robił i mówił różniło się od tego, co czynił i planował tak bardzo, jak niegdyś różnili się między sobą, nawet, jeśli cicha waśń między nimi pozostała tej samej natury.
Taka uznał jednak, że być może trafi się mu więcej okazji do rozwikłania zagadki. Pewność siebie jego siostry miała jednak raz jeszcze dostać od niego pstryczka w nos. - Przyjęcie Darkned do Syjonu i namiętne wylizywanie jej dupska też było jego rzeczą - wypunktował jej hipokryzję - a jakoś tutaj nie wahasz się ingerować w jego... sprawy. Wszystko, co działo się wewnątrz syjońskich murów było tak bardzo rzeczą Levisa, jak i Taki, czy nawet Raity. Nie był jeszcze gotów uwierzyć w to, że jego siostra nagle stała się tak tępa. Dlatego też zapadała się coraz głębiej i głębiej w grząskim gruncie własnych win, a jego łapska były ostatnimi, po których mogła się spodziewać pomocy. - Przynajmniej zgadzamy się co do tego, że jego ulubioną zabawkę przydałoby się odrobinkę... uszkodzić. - Zaakcentował szarlatańskim machnięciem łapy. |
|||
|
Alaina Konto zawieszone Płeć:Samica Wiek:dorosła Liczba postów:250 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 68 Zręczność: 74 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 29 |
18-04-2014, 22:28
Prawa autorskie: malaika4//
-Hmm, mam wrażenie że o czymś tu zapominamy. Nie wcinam się w coś co samej mnie nie tyczy, ale i kwestia Darkned a sprawa tamtych szczeniąt to zupełnie inna liga. Nie mierz jednej jak i drugiej sytuacji jedną miarą -mruknęła sucho, kątem oka spoglądając na niego i nie będę kłamać że tutaj słowa Taki nie ruszyły ją. Nie spodobała się jego wnikliwość, czy też próba wciągnięcia ją w jego gierkę.
Dostrzegła to, co zamierzała ukrócić. -Darkned należy się kara, i tutaj nie interesuje mnie czyją była zabawką i jakie miała znaczenie dla ojca. Liczą się same jej czyny,a te wręcz wołają aby powyrywać jej łapy z tyłka. "...Jestem hipokrytą... Nie bój się, nieustanie powtarzałam do siebie, wierząc że te drobne słowa dodadzą mi odwagi abym mogła iść przed siebie... A jednak nie umiem, nie ważne ile postaram się uczynić korków, kajdany strachu już dawno skuły moje łapy. Boje się was, boje się bliskości , boje się straty. Gdyż kiedy spróbuje się do kogoś przywiązać, ta osoba odchodzi, zbyt daleko aby móc ją odnaleźć..." |
|||
|
Maya Nieprzejednana | Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 99 |
18-04-2014, 22:40
Taka zaś głęboko w sobie tryumfował. Oj, tak, biedna Raita - chcąc, nie chcąc - była już stałym elementem jego gry, czy była tego świadoma, czy nie. Ta gra polegała jednak na czymś więcej, niż tylko nabijaniu się z niej i łapaniem jej za słówka. Bizantyjskiej intrygi też z tego nie robił - w końcu dla niego to, co wydedukował przed chwilą było tropem większym od teorii spiskowej.
- Och, co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości. - Teatralnym tonem skomentował jej ostatnie słowa. Taka była jednak prawda, Darkned faktycznie należała się surowa kara. Syjon miał Omertę, której podległa już w chwili, w której ojciec przepuścił ją przez bramę. A oni - Taka i Raita - mieli się stać tymi, którzy tej Omerty dokonają. |
|||
|
Alaina Konto zawieszone Płeć:Samica Wiek:dorosła Liczba postów:250 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 68 Zręczność: 74 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 29 |
18-04-2014, 22:51
Prawa autorskie: malaika4//
-Momentami jesteś strasznie wkurzający maluchu-przewracając oczami mruknęła, kręcąc i łbem, dalej pozostając z rezygnowania, jak i nie mogąc się pozbyć wrażenia że podobnie jak wcześniej, Taka pozostał niewzruszony, dalej bawiąc się jej kosztem.
- Żebyś się tylko nie poparzył -fuknęła pod nosem , nareszcie i podnosząc zad -To jak, idziemy w końcu dalej, czy może dalej zamierzasz badać granice, zanim spróbuje przetrzepać ci skórę "...Jestem hipokrytą... Nie bój się, nieustanie powtarzałam do siebie, wierząc że te drobne słowa dodadzą mi odwagi abym mogła iść przed siebie... A jednak nie umiem, nie ważne ile postaram się uczynić korków, kajdany strachu już dawno skuły moje łapy. Boje się was, boje się bliskości , boje się straty. Gdyż kiedy spróbuje się do kogoś przywiązać, ta osoba odchodzi, zbyt daleko aby móc ją odnaleźć..." |
|||
|
Maya Nieprzejednana | Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 99 |
19-04-2014, 14:49
A on bawił się Raitą dalej, jak dziesiątkami lwów przed nią. I choć ciche było to zwycięstwo, w głębi zepsutego ducha Taka świętował swój mały tryumf. Kamienny wyraz pyska zdradzał jednak tylko znudzenie, pozostał niewzruszony nawet, gdy Raicie przestała się podobać jego wyższość. W dalszym ciągu trzymając się nowej, a odpowiadającej mu roli, przewrócił teatralnie oczyma.
- To była groźba, czy obietnica? - Skomentował tylko, obserwując, jak w końcu podnosi się z ziemi. Po prawdzie, to taki rozwój wypadków był dla niego co najmniej zadowalający. Nawet, jeśli podejrzewał Raitę o skrywanie tajemnicy, razem z nią mieli większe szanse na schwytanie Darkned i wymierzenie jej zasłużonej kary. Przy okazji będzie mieć więcej czasu, na "badanie granic", jak to ujęła Raita - być może pomiędzy murami, które budowała naprędce uda się mu znaleźć ścieżkę, która zaprowadzi go do rozwiązania zagadki dwóch dziecięcych szkieletów w Syjonie. Jeżeli faktycznie należały do jego rodzeństwa, to miał każdy powód, by dotrzeć do sedna sprawy. Jeżeli jednak się mylił - czego nie dopuszczał na razie do myśli ze względu na brak argumentów - to była miła odmiana od pustego, proletariackiego niemal podbijania stada za stadem. I lwicy za lwicą. |
|||
|
Naema Konto zawieszone Płeć:Samica Wiek:4 miesiące Liczba postów:91 Dołączył:Cze 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 10 Zręczność: 10 Spostrzegawczość: 10 Doświadczenie: 10 |
12-05-2014, 15:35
Prawa autorskie: malaika4
-Odbieraj to jak chcesz, mnie jest to całkiem obojętne -ni jak dorzuciła, nie zamierzając z nim prowadzić dalszej jak dla niej zbędnej dyskusji jaka prowadziła donikąd. Ponadto nie czuła aby to była odpowiedni moment do dalszej rozmowy o Syjonie. To co miało zostać powiedziane zostało, resztę spraw należy przemilczeć.
-To idziesz czy mam cię jakoś zachęcić- mruknęła, wysuwając się do przodu ale i wykazując gotowość do dalszej drogi. Czas był zbyt cenny by go marnować. |
|||
|
Maya Nieprzejednana | Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 99 |
04-08-2014, 01:03
- Ciekaw jestem twoich postępów. - Wypalił ni z tego, ni z owego Taka.
Zawiesiwszy swoje słowo w powietrzu między nimi szary lew ruszył do przodu, niczego nie wyjaśniając. Niemal czuł na sobie spojrzenie Raity, kiedy zrównał się z nią, decydując się obok niej kontynuować swoją dalszą wędrówkę, której koniec wyznaczała krew Darkned. Ze względu na to, że ta wędrówka mogła swoje jeszcze potrwać, postanowił nieco umilić sobie czas, gdzieś w duchu dziękując Raicie za gotowość pomocy w tym szczytnym celu. - Odkąd pamiętam, perswazja nigdy nie była twoją mocną stroną. - Dokończył w końcu swoją wcześniejszą myśl, zgrabnie przekształcając ją w soczysty komentarz. |
|||
|
Naema Konto zawieszone Płeć:Samica Wiek:4 miesiące Liczba postów:91 Dołączył:Cze 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 10 Zręczność: 10 Spostrzegawczość: 10 Doświadczenie: 10 |
12-08-2014, 19:46
Prawa autorskie: malaika4
-Hmm , czyżby, zdaje się że i ty nie należysz do najlepszych negocjatorów, ale i czy potrzebne będą nam słowa do obicia czarnego pyska -odparła opryskliwie, z ulgą jednak odbierając fakt że nareszcie i on postanowił ruszyć w drogę. Bezczynność powoli zaczynała ją dobijać, ale im wiecej czasu zmarnują na bezsensowne gadanie tym trudniej będzie im dotrzeć do celu, a zemsta na chwile obecną była najważniejszym zadaniem w życiu samicy. Nic więcej, nie ważne że nie widniała przed nią żadna droga jaką mogłaby kroczyć dalej. Nigdy nie starała się odbiegać myślami nie dalej niż to co działo się obecnie, żyjąc teraźniejszością.
|
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości