Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Naema Konto zawieszone Płeć:Samica Wiek:4 miesiące Liczba postów:91 Dołączył:Cze 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 10 Zręczność: 10 Spostrzegawczość: 10 Doświadczenie: 10 |
04-06-2014, 21:39
Prawa autorskie: malaika4
Imię: Naema
Płeć: Samiczka Wiek: 4 miesiące Gatunek: lew Historia (Minimum 5 zdań złożonych): Jej historia nie jest i póki co nie została skalana żadną tragedią. Posiadała wszystko co było jej potrzebne aby wieść spokojne i stateczne życie. Rodziców, rodzeństwo, ciotki, które z wielką ochotą opiekowały się chmarą rozbrykanych lwiątek, jakie zapewne nie jedną lwicę przyprawiły o ból głowy. Terytorium na jakim znajdowało się jej stado , było wystarczająco zasobne w pożywienie aby stado mogło bez trudu wykarmić liczna rodzinę. Dlaczego więc znalazła się tutaj na terenach czterech stad skoro posiadała wszystko co było niezbędne do życia? Był i jest to czysty przypadek zmieszany z głupotą i ciekawością małej. Wystarczył jeden durny zakład jaki zawarła wraz z jeszcze jednym maluchem. Opuszczą stado i przekonają się kto wytrzyma najdłużej, zapominając że jeszcze nikt nie nauczył ich polować, a ćwiczenia które do tej pory odbywali były jedynie marnymi imitacjami, zabawą, która ni jak miała się do prawdziwego życia. Gorycz miała przyjść dopiero później, za późno by naprawić błąd i móc wrócić. Bo jak wrócić na ziemie , z jakiej zniknęło się nagle z zapałem i truchtając w nieznane, nie racząc starać się zapamiętać drogi do domu. Teraz dom był daleko, a ona sama. Nie pozostało jej nic innego jak iść przed siebie i liczyć że kiedyś uda sie jej wrócić do rodziny. Ozdoby i ich pochodzenie: - Regulamin przeczytany?: Tak. Hasło wysłane?: Tak. Ok, akcept. |
|||
|
Akela Konto zawieszone Gatunek:tygrys Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła (3 lata ) Liczba postów:41 Dołączył:Cze 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 60 Doświadczenie: 5 |
20-06-2014, 17:06
Prawa autorskie: mua / Wikimedia Commons
Imię: Akela
Płeć: samica Wiek: 8 miesięcy Gatunek: tygrys "niebieski" Historia (Minimum 5 zdań złożonych):Pewien możnowładca z nie tak dalekiej północy zażyczył sobie mieć na dworze tygrysa, ale nie byle jakiego tylko niezwykle rzadkiego niebieskiego tygrysa. Co prawda ich sierść właściwie jest bardziej szara niż niebieska, ale czy nie lepiej brzmi "rzadki, niebieski tygrys", niż "szary tygrys"? Tak też pochwycono z dżungli matkę i ojca Akeli, przedstawicieli rzadkiej odmiany tygrysa. Młoda tygrysica pojawiła się dużo później, jakieś dwa czy trzy lata później, jednakże rodzice pragnęli dla młodziutkiej córeczki innego życia niż tego w niewoli. Dlatego pewnej nocy Kaa, matka Akeli, wymknęła się po cichu z pałacu, jednak trudno byłoby oczywiście przeoczyć tak dużego tygrysa, nawet jeśli ciemna sierść sprzyja nocą. Zniknięcie Kaa dostrzegł sługa odpowiedzialny za karmienie, postanowiono więc ją pochwycić i sprowadzić z powrotem. Zanim jednak tak się stało, tygrysica schowała swoje młode w zaroślach. Nic nie rozumiejąca Akela siedziała cicho i tylko patrzyła jak ludzie zabierają jej matkę. Minął dzień, może dwa? Wreszcie zebrała się na odwagę by wreszcie ruszyć w świat. Mogłoby się wydawać, że takie kocię długo nie przeżyje samo pośród dzikich zwierząt. Nic bardziej mylnego! Akela może i na początku się bała, a jakże, ale szybko powzięła los we własne łapki, szybko orientując się, że polowanie na robale i jaszczurki jest znacznie łatwiejsze i może nie ma z tego dużo jedzenia, ale zawsze! Przemieszczała się nocą, a za dnia spała ukryta w krzewach albo korzeniach drzew. Tak też przetrwała dwa miesiące i nie wygląda na to, by miała szybko umrzeć tylko dlatego, że jest jeszcze tylko kociakiem! To właśnie tak, człapiąc przed siebie na jeszcze zbyt krótkich nóżkach dotarła aż tutaj. Ozdoby i ich pochodzenie: brak Regulamin przeczytany?:tak Hasło wysłane?: tak z pierwszego konta ;) Ok, tylko popraw statystyki. Powinnaś mieć co najmniej 15 w każdej wartości. No i git, akcept. |
|||
|
Dante Konto zawieszone Gatunek:Leopon Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Liczba postów:12 Dołączył:Lip 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 88 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 69 Doświadczenie: 10 |
05-07-2014, 22:01
Prawa autorskie: Ja
Imię: Dante
Płeć: samiec Wiek: dorosły w wieku średnim bez kompleksu Gatunek: leopon Historia: Za górami za lasami, pod królowaniem Klaudiusza Białgo, ojca Silvii a teścia Metodego przyszedł na świat w towarzystwie licznego hybrydowego rodzeństwa, największy z nich- Dante. Klasa społeczna podrzędna, acz jeszcze nie slumsy, choć wielu tu się powodziło wcale nie lepiej niż byle żebrakom czy ulicznym złodziejom. Ojciec, albowiem był to czas dziwnej wojennej ciszy, nie był na polu bitwy, a żył w miarę i po trochu, w domu bywając rzadko, zostawiając mamusię samą z bandą bachorów, robiąc to co mało wierni i chętni do pracy tatusiowie robią, przebywając większość dnia z koleżkami w miejscach reputacji wątpliwej. Matula natomiast, pamiętając czasy zaciętej jatki, wojny tej środka, będąc jedną z rodzeństwa z matką z własnych ziem wyganianych, pędzonych na drugi koniec kraju, w warunkach tak kiepskich, że jednego dnia rodzicielka wyruszała z piątką dzieci a dochodziła do celu z jednym, bądź w wielkim szczęściu-dwójką młodych. Więc, jako ocalała jedyna ze swego potomstwa podczas takiej akcji, zestrachana i zafiksowana na punkcie bezpieczeństwa swych potomków, zamykała każde z osobna w niewielkiej jamie, tarasując wyjścia porządnej wagi kamieniem, pilnując by małe, a potem i coraz większe nie ważyły się same swych "pokoi-cel" opuścić samowolnie, szczególnie nocą. Od tamtego czasu pół-grzywiasty drętwieje w przestrzeni małej a zamkniętej, nie potrafiąc wykonać ni sensownego ruchu. Wykradał się jednak przesmykiem nasz maluch, dowiadując się jak to ten świat nieciekawie wygląda, a jednak zawsze lepiej mu było na zewnątrz niźli w "domu". Z dnia, w którym matka wyrzuciła ojca na pysk zakazując mu powrotu i ogólnego pokazywania się na oczy, na noc po tym Dantemu puściła żyłka i raz kolejny uciekając, porwał suchy badyl, a krótki czas po tym miejsce ich zamieszkania stało w płomieniach pochłaniając we śnie całą rodzinę. Dziecko już tu nigdy nie powróciło, nienawidząc gatunku kobiet, gardząc sobie tylko znanym typem samców, a mając świra na punkcie wesołych, szczęśliwych rodzin. Złapany nieokreślony czas później i wciśnięty do kolejnego więzienia zwanego instytucją sierocińca, przecierpiał może pół roku. Gdy dnia pewnego zakradł się do nowo zniesionych zapasów pochłonąć cokolwiek natknął się na niewielkie jajka- cóż zawsze rarytas. Nim zdążył jednak je zjeść wykluł się niebieski jegomość, bardzo młodego sobą od tamtego czasu fascynując. Zimorodek został nazwany Henrykiem. Dante wraz ze swym nowym i pierwszym przyjacielem wykradł się, jak to miał w zwyczaju też nigdy nie powracając, jednak podczas tego przedsięwzięcia złamał tylną łapkę, która nie zrosła się prawidłowo. Nie utyka, ani nie cierpi przez to żadnych bóli, acz chodzi nieco przez to dziwnie. Raz kolejny w życiu pochwycono go i zaciągnięto do wojska z racji, iż wojna na nowo się rozpętała. Podczas lat służby tak mu obrzydło mordowanie, z racji, iż było na rozkaz, co niesamowicie mu krew psuło, że postanowił nigdy więcej nie zabijać na zlecenie, za jakąkolwiek zapłatą. Cudem zdezerterował i od tamtego czasu będąc liberalistą pracował jako łowca głów dla osób każdej gildii. W międzyczasie też młoda królewna Rowena nocami wymykała się, by zasmakować życia ludu, którym to kiedyś będzie rządzić. Po natknięciu się na dwójkę panów, zauroczona niebieskim, a zafascynowana nim oraz jego usługami-białym, stała się drugą i dotychczas ostatnią przyjaciółką Dantego, cudem stając się wyjątkiem w jego obiektach pogardy - samic. W swym życiu, poza niewielkimi zleceniami dała mu dwie bardzo poważne sprawy, już jako królowa. Z pierwszej wywiązał się bezbłędnie, więc teraz czeka na zrealizowanie drugiej jej wobec niego prośby... Ozdoby i ich pochodzenie: Poparzenia, rany, sińce i obicia. Regulamin przeczytany?: tracę pomysły co już tu pisać Hasło wysłane?: jw. /avatar tymczasowy for giggles jak mam coś źle to mnie błagam poprawcie
Wzgarda... lecz tylko głupiec gardzi tym ciężarem,
którego wziąć na słabe nie zdoła ramiona. K. Przerwa-Tetmajer |
|||
|
Sandu Konto zawieszone Gatunek:Lew. Płeć:Samiec Wiek:1,5 roku Liczba postów:20 Dołączył:Lip 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 65 Zręczność: 56 Spostrzegawczość: 65 |
20-07-2014, 23:16
Prawa autorskie: Korrida/MadKakerlaken
Imię: Sandu
Płeć: samiec Wiek: 1,5 roku Gatunek: lew Historia (Minimum 5 zdań złożonych): Chociaż jego matka była córką samotniczki, to jej samej bardziej odpowiadało życie w stadzie. Akurat wybrała sobie takie, gdzie przywódców było dwóch, a każdy z nich miał dostęp do samic. W jej pierwszym miocie przyszedł na świat właśnie Sandu - jako jedyny syn. Jedyny syn, bo miał jeszcze cztery siostry, które kochał całym sercem i swoją niewyparzoną gębą, za co one odwdzięczały się tym samym. Mimo sielankowego życia, młodzik musiał opuścić stado, jak każdy młody samiec przed nim. Jego niestety spotkało to dość wcześnie, a jemu samemu nie w głowie królobójstwo i przejmowanie władzy. Dlatego tak chodzi, starając się przeżyć każdy kolejny dzień. Ozdoby i ich pochodzenie: - Regulamin przeczytany?: Tak. Hasło wysłane?: Tak. ((one more time, bo poprzednie konto usunęłam w przypływie poczucia beznadziei parę miesięcy temu)) |
|||
|
Aemilius II Gość |
23-07-2014, 00:59
Prawa autorskie: Korrida/MadKakerlaken
Imię: Aemilius II
Płeć: Samiec Wiek: 2 lata Gatunek: Lew Historia (Minimum 5 zdań złożonych): Pamięta ktoś Aemiliusa? Syna Montany i wnuka Sherkhana znanego również jako Vadera, bądź władcy Płonącej Ziemi? Nie bez powodu Aemilius II otrzymał to imię. Należało ono bowiem do jego dziadka, czyli ojca Hekate, matki naszego bohatera, a raczej tragicznej postaci, która nijak nie potrafi znaleźć dla siebie miejsca. Po dziadku odziedziczył nie tylko imię, ale również kolor sierści, oczu i poniekąd charakter. Kolor grzywy jednak odziedziczył po stronie ojca, którego nigdy nie miał okazji poznać. Tak samo było z kolorem poduszek łap i nosa. Też po ojcu, choć kształt nosa był po matce, a zarazem po babci. W każdym razie narodził się na ziemiach po dawnej Płonącej Ziemi. Nie przebywał w żadnym ze stad. Z początku dlatego, że matka wciąż rozpamiętywała stado jej ojca, a potem dlatego, że nigdzie nie chciano go przyjąć. Był wyrzutkiem, samotnikiem. Z wyboru jak i losowo. Czuje się z tym nie najlepiej. W przeciwieństwie do matki i dziadka lubi przebywać w towarzystwie i chciałby należeć do społeczności. Ozdoby i ich pochodzenie: Jego jedyną ozdobą jest blizna na lewej przedniej łapie, a konkretniej na barku. Pamiątka po walce stoczonej z innym lwem. No, ewentualnie jeszcze można do ozdób zaliczyć kropki na ciele, które poniekąd są dziedzictwem po dziadku, który miał dość nietypowe umaszczenie jak na lwa. Regulamin przeczytany?: Nic się nie zmienił od ostatniego razu Hasło wysłane?: Jak zawsze tak. Twoja postać powinna mieć co najmniej 75 siły. Popraw to i będzie akcept. Ok, akcept. Tylko na przyszłość pamiętaj, że suma punktów statystyk powinna wynosić nie więcej niż 216 pkt. (w przypadku, gdy jesteś samotnikiem). Teraz sama poprawiłam Ci te statystyki (obniżyłam zręczność i spostrzegawczość o 1 pkt.). |
|||
|
Spejson Gość |
29-07-2014, 18:46
Prawa autorskie: Korrida/MadKakerlaken
Imię: Spejson
Płeć: Mężczyzna Wiek: 5 lat Gatunek: Lew Historia (Minimum 5 zdań złożonych): Kilkanaście lat temu, daleko na północnych ziemiach istniało niewielkie stado, które w swoich stronach słynęło z niespotykanej brutalności oraz braku jakichkolwiek zasad. Rządzili w nim przedstawiciele rodziny Czarnych Grzyw, którzy nawet w swoim klanie odznaczali się niespotykaną siłą, a także przebiegłością. Wszystkie stada żyjące w pobliżu drżały na samą myśl o wejściu na terytorium owego klanu i dlatego jego ziemie obfitowały w różnego rodzaju zwierzynę łowną. Annaniasz, ówczesny przywódca Czarnych Grzyw cieszył się ogromnym poważaniem wśród wszystkich pozostałych władców. Stado żyło w spokoju przez wiele długich lat, a dzięki swojej sile stale powiększało swoje terytorium. Niestety jak to zawsze w takich przypadkach bywa, za plecami Annaniasza zostało zawiązane tajemne porozumienie, na mocy którego Czarne Grzywy miały zniknąć z powierzchni ziemi. Pech chciał że własnie w tym niespokojnym okresie w ciąże zaszła Elneora żona miłościwie panującego Annaniasza. Niedługo potem urodził się pierwszy następca tronu, Spejson. Lwiątko już od pierwszych miesięcy życia odznaczało się wszelkimi cechami jakie powinien mieć przyszły przywódca. Było silne, szybkie, a także bardzo inteligentne. Jego wychowanie powierzono więc istocie znacznie przewyższającej lwy pod względem intelektualnym. Podczas jednego ze swoich polowań Annaniasz zabił matkę goryla, która osieericiła tym samym jedno młode. Zmyślny przywódca postanowił uczynić z niego swojego niewolnika i wykorzystać do zajmowania się swoimi przyszłymi dziećmi, nadał jej imię Luy Sin. Tym czynem po raz kolejny zaimponował wszystkim członkom Czarnych Grzyw i jeszcze bardziej umocnił swoją pozycję lidera. Minął rok, w czasie, którego Spejson bardzo się rozwinął i stał się wspaniałym młodym lwem. Luy bardzo dobrze wykonywał swoje obowiązki nawet pomimo tego że sam był jeszcze bardzo młody. W tym czasie Elneora poczęła i porodziła drugiego syna, któremu nadała imię Z'ca Ey E'py. Nie nacieszył się on jednak zbyt długo obecnością matki i ojca... Przygotowania do inwazji zostały zakończone, a połączone siły czterech ościennych klanów uderzyły na ziemię, nieprzygotowanych Czarnych Grzyw. Zacięta walka trwała kilka dni i nawet pomimo miażdżącej przewagi sił wroga Czarne Grzywy zadały mu ogromne straty. W końcu jednak musiały ulec. W swej mądrości, na krótko przed śmiercią Annaniasz zarządził, aby Luy zabrał jego dwóch synów i uciekł najdalej jak tylko się da... Posłuszna małpa natychmiast wykonała rozkaz i dzięki temu nawet po całkowitej anihilacji stada jego dwaj ostatni potomkowie przetrwali... Przez kilka lat Luy oraz jego dwaj podopieczni Spejson i Z'ca Ey E'py tułali się po gorących ziemiach sawanny, nie zatrzymując się nigdzie na dłużej niż miesiąc. Podczas tej tułaczki ta trójka miała naprawdę wiele przedziwnych przygód ale tylko jedna z nich zasługuje na wspomnienie. Wydarzyła się ona dokładnie dwa lata temu kiedy to Spejson wraz z bratem i Luyem przypadkiem zawędrowali na terytorium nieznanego im stada. Przy wodopodju cała trójka spotkała młodą lwicę. Przepełniony testosteronem, nabuzowany młody Spejson, bez zastanowienia pokrył więc samicę... Pech chciał że była ona akurat w okresie rui, podwójnym pechem okazał się fakt że była ona córką przywódcy stada, który wpadł w ogromną wściekłość, kiedy dowiedział się o tym, co zaszło. Spejson i jego kompani zostali uwięzieni, jednak w nocy przedstawiciel lidera stada zaproponował im pewien układ. Wolność w zamian za pomoc w zatuszowaniu sprawy i zabranie urodzonego bękarta daleko poza granice terytorium tego dziwnego stada. Sto osiem dni garowania aż w końcu narodził się szczeniak, który maścią ani trochę nie przypominał ojca. Nasi bohaterowie zostali wypuszczeni i wraz z dzieciakiem odprowadzeni do granic terytorium. Młody dostał imię Cu'la, dokładnie tak jak nazywał się dziadek Spejsona i oczywiście ojciec Annaniasza. Od tamtej pory ich ekipa liczyła sobie cztery osoby, a każdy z jej członków coraz poważniej myślał o zajęciu jakiegoś terytorium i odrodzeniu stada Czarnych Grzyw... Ozdoby i ich pochodzenie: Brak Regulamin przeczytany?: Tak Hasło wysłane?: Tak Wszystko ok, tylko czy jesteś pewien, że masz dobrze wpisanego autora avatara? Gdy wpisuję to w googlach, to nie znajduję niczego konkretnego. Ok, teraz znalazłam. Niestety, nie możesz użyć tej pracy jako avatara. Po pierwsze, autor ma napisane w profilu na deviantArcie, że nie można używać jego prac. Po drugie, akurat ta grafika to commission, czyli obrazek robiony dla kogoś na zamówienie za pieniądze. --- Ok, akcept. |
|||
|
Bonus Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5 lat Liczba postów:9 Dołączył:Lip 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 60 |
29-07-2014, 19:28
Prawa autorskie: mrXylax(avatar)
Imię: Bonus
Płeć: Samiec Wiek: 5 lat Gatunek: Lew Historia (Minimum 5 zdań złożonych): Bonus narodził się pięć lat temu gdzieś w odległych odmętach pustyni, gdzie nie znał nikogo z obecnie żyjących tutaj stworzeń. Dorastał w małej grupce składającej się z jego ojca, matki i brata. Z biegiem czasu dorastał, uczył się sztuki przetrwania, zdobywania pożywienia i innych cennych umiejętności, przydatnych w dziczy. Doświadczony ojciec i parę lat starszy brat pomagali mu we wszystkim i przelewali na niego całą swoją wiedzę. Z racji tego, że ich grupka była mała, musieli radzić sobie z innymi drapieżnikami(w tym lwami), w ten sposób zostali zahartowani i udawało im się przetrwać w tym niebezpiecznym świecie. Bonus wiele razy musiał zmagać się ze zwierzyną, czasem zdarzało się, że zostawał w trudnej sytuacji sam, ale do tej pory udawało mu się wydostać ze wszelakich opresji i przetrwać. Między innymi dlatego na jego twarzy widnieją różnej maści blizny pozostałe po jego zmaganiach z życiem. W wieku 4 lat opuścił swoją rodzinę i postanowił wieść życie samotnika, przynajmniej na razie... W przyszłym czasie planuje dołączyć do jakiejś większej grupy, z którą wspólnie będzie mógł wieść żywot. Ozdoby i ich pochodzenie: Brak. Regulamin przeczytany?: Tak Hasło wysłane?: Tak Nie możesz użyć tego obrazka jako avatar. Spójrz, co jest tu napisane pogrubionym fontem: http://exileden.deviantart.com/art/The-Lion-258258882 Teraz ok, akcept. :) |
|||
|
Gimbo Gość |
30-07-2014, 22:07
Prawa autorskie: mrXylax(avatar)
Imię: Gimbo
Płeć: Samiec Wiek: 3 Gatunek: Lew Historia (Minimum 5 zdań złożonych): Gimbo spędził swe pierwsze dwa lata pod opieką matki. Był jedynym z miotu, który przetrwał okres dzieciństwa, jego matka była bowiem zbyt młoda i słaba, by urodzić zdrowe dzieci. A Gim zbyt mocno trzymał się życia, by małe, kocie ciałko opuściło życie mimo osłabienia. Jednak wkrótce, jego matka nabrała sił. Wspierał ją całym sobą na polowaniach na drobną zwierzynę. Wyrósł na silnego samca. Matka radziła sobie świetnie, więc mógł ją zostawić. Ruszył na poszukiwanie lwa, którego zamierzał rozszarpać na strzępy. Lwa, po którym odziedziczył nietypowe znamię na pysku. Lwa, który był jego ojcem. Ozdoby i ich pochodzenie: Brak Regulamin przeczytany?: Tak Hasło wysłane?: Tak Wpisz autora avatara i upewnij się, że możesz go używać. Poza tym wszystko ok. Ten avatar nie ma autora. Są tylko 4 różne osoby, które wrzuciły go na zerochana. Każdy obrazek ma swojego autora, a jeśli nie wiesz, kto zrobił ten i czy ta osoba zezwala na jego używanie, musisz rozejrzeć się za nowym. Tutaj na forum mamy temat z galeriami prac autorów, którzy zezwalają na używanie swoich prac, zerknij: https://pbf.krollew.pl/showthread.php?tid=174 Popytaj też w shoutboxie, jeśli masz wątpliwości co do jakiejś konkretnej pracy. Jeśli obrazek został włożony do użytku i ma tyle osób, które wykonały jego upload, to autor najzwyczajniej w świecie nie ma nic przeciwko. Owszem, każdy obrazek ma autora. Ale wielu woli zostać anonimowymi, tak więc jeśli po przejrzeniu kilkunastu stron w guglu nie jestem w stanie znaleźć autora, to autor jest anonimowy. Tyle. Edit: Dobra, znalazłem. ตอนพิเศษ. O ile dobrze użyłem translatora, to nie ma nic przeciwko używaniu. A jeśli ja dobrze użyłam translatora, to to słowo oznacza "specjalny", więc raczej nie jest to nick autora. Skąd wziąłeś tę nazwę autora? Tu: http://www.zerochan.net/1579898 jest napisane "enty by Fare", więc może autor to ten/ta Fare...? Ja bym wpisała w autorze "Fare on http://www.zerochan.net". Okej, w takim razie uznam tego "Fare" za autora i po problemie :). Btw. tłumaczenie z tajskiego na polski całej strony z obrazkiem nie należy do najprecyzyjniejszej rzeczy pod słońcem. W każdym razie, nie zastrzegał sobie żadnych praw, by ta praca "nie była wykorzystywana w jakikolwiek sposób", ani nawet nie był blisko tematu praw autorskich. Tak więc, Fare został wpisany do praw autorskich. Coś jeszcze? Tak, nie było tam żadnego ewidentnego "DON'T USE IT ANYWHERE © ME", więc po wpisaniu autora (uznajmy Fare, który/a wrzucił/a pracę na zerochana), moim zdaniem wszystko jest ok. Prawa autorskie należy respektować, a autor musi być wpisany, ale nie popadajmy w paranoję. :) Łap akcepta. |
|||
|
Luy Sin Gość |
02-08-2014, 16:42
Prawa autorskie: mrXylax(avatar)
Imię: Luy Sin
Płeć:Samiec Wiek:10 Gatunek:Goryl Historia (Minimum 5 zdań złożonych): Luy Sin urodził się w stadzie lwów przynajmniej tak myślał, ponieważ brał ich za swoich z początku też zachowywał się tak jak oni. Do czasu gdy nie zobaczył inne Goryle, które były takie same jak on co wydało mu się strasznie dziwne, od zawsze myślał, że jest lwem tylko troszkę wyższym taki jakby upośledzonym. Ciekawość zżerała go od małego, ale zawsze bał się zapytać przywódcy stada kim tak właściwie jest w zasadzie przywódca stada lwów Annaniasz traktował go zawsze jak młodszego syna i obarczył go odpowiedzialnością bronienia i nauczania jego synów Spejsona i Cu'la . Pewnego pięknego dnia gdy Luy Sin wrócił z patrolu po terenach z synami Annaniasza zauważył, że ziemie stada czarnych grzyw są spustoszone, a przy legowisku leżało pełno trupów jakby jakieś wielkie pobojowisko. Po 5 minutach przeszukiwań terenu stada usłyszał znajomy głos, okazało się, że Annaniasz zauważył, że ktoś się zbliża był strasznie ranny już prawie umierał, ale wreszcie wydał z siebie ostatni sekret. Powiedział Luy Sinowi, że tak naprawdę jest gorylem i znaleźli go przy martwej gorylicy dlatego postanowili się nim zająć. Poprosił go też, żeby zajął się Spejsonem oraz Cu”la, by kiedyś odbudować potęgę stada czarnych grzyw i wznieść się na wyżyny. Ozdoby i ich pochodzenie: Amulet z dziwnych czerwonych kamieni i czegoś na kształt kłów jakiegoś wielkiego stworzenia. Luy Sin dostał go od Annaniasza, który twierdził, że owy amulet należy do Luy Sina, ponieważ trzymał go gdy stado znalazło małego Luy Sina. Amulet nie jest jakiś specjalny, ale pozwala wrócić Luy Sinowi do starych czasów gdy żył sobie beztrosko pod opieką lwów. Regulamin przeczytany?: Tak Hasło wysłane?: Tak Ok, akcept. |
|||
|
Y'Nahel Gość |
05-08-2014, 23:47
Prawa autorskie: mrXylax(avatar)
Imię: Nahel inb Ji'Adir im Omhal Khajid al Sharidi
Płeć: Samiec Wiek: 3 lata... przynajmniej wtedy przestał liczyć Gatunek: Lew. Chociaż on w sobie widzi istotę doskonałą, boską... Historia: Nahel urodził się w stadzie, gdzie niewiele osób akceptowało początkowo jego osobę, a to z powodu tego, że nikt nie wiedział, kim był jego ojciec. Przezywano go od bękartów i nadawano podobne tytuły. Od początku jednak potrafił wzbudzić zainteresowanie lwów wokół siebie, otóż, gdy był młody, często wyczuwał, co czują inni, czasem kończył zdania za nich, i nigdy nie potrafił wyjaśnić, skąd wiedział, co chcieli powiedzieć. Trwało to tak wszystko do momentu, gdy miał dwa lata. Wtedy to nawiedziły go mary senne... nie potrafił wyjaśnić ich pochodzenia, jednak śmiało potrafił powiedzieć, co one mówią jemu - przepowiadały śmierć jego matki, co sen to dochodził nowy szczegół, aż wreszcie wizja się wypełniła, a matka młodzieńca zginęła w okolicznościach, które on znał, nim do zdarzenia doszło. Wszyscy ze stada nie mieli żadnych wątpliwości - Nahel urodził się medium, jasnowidzem... prorokiem. Tragiczne wydarzenie, jakim była śmierć jego rodzicielki, wzbudziła u jego sojuszników stadnych szacunek do młodzieńca, znalazło się nawet parę fanek jego osoby. Nie potrafił wywoływać swego daru... wszystko działo się luźno, czasem coś zobaczył, czasem nie. Ale po roku, zdarzyło się coś wyjątkowego. Otóż, w jego snach zaczęła pojawiać się pewna istota... wołała go ona do siebie, kusiła swym pięknym, melodyjnym głosem, kusiła obietnicami o wiedzy o całym wszechświecie. Początkowo jasnowidz tłumił te głosy, starał się medytować przed snem i udawać, że ich nie słyszy. Ale one nie ustępowały, chociaż na to liczył. Stawały się one coraz głośniejsze, aż w końcu Y'Nahel nie potrafił już nawet funkcjonować normalnie za dnia. Wychudł, zmizerniał, zbladł... słabł w oczach, nie jadł, nie pił, nie spał. Te tortury nie dawały mu spokoju, uległ. Zaciekawiony, ale i przerażony potęgą owych głosów, ruszył za nimi, przez całą ogromną pustynię. Wędrował bez ustanku, dzień i noc... nie miał pojęcia, skąd posiadał tyle sił, by to wytrzymać. Wiele dni, wiele nocy... bez jedzenia, wody, snu, odpoczynku, podążał za głosem, który prowadził go na kraniec świata. Gdy w końcu dotarł na miejsce, trafił do budowli zbudowanej ludzką ręką. Świątynia. Bez zastanowienia, wszedł do niej, a gdy już się tam znalazł, wszelkie słabości i męki go opuściły. Poczuł przyjemny, lekki chłód... przestał czuć głód i pragnienie. Ustąpiły również zmęczenia i senności. A głos nie cichł. Wołał go dalej do siebie... Y'Nahel znalazł tablicę, ołtarz. Wtedy to głos się zmienił... melodyjny, piękny, niemalże syreni śpiew, przybrał barwę ryku bestii. Ten nakazał lwu, by odprawił rytuał, dał mu dokładne wskazówki... Y'Nahel do tej pory nie pamięta, co dokładnie się tam stało. Pamięta tylko chwilę, gdy skończył, jak jego oczy zakryła Pustka - kraina zapomniana przez świat, której wrota otworzył, którą wpuścił do swego ciała, swego umysłu i duszy... od tamtej pory, prorok bezustannie słyszy głosy istot z Icathii, z Otchłani, kieruje się nimi, słucha się ich, jak posłuszny niewolnik... ale nie robi tego bezwolnie. Jest narzędziem i kowalem jednocześnie. Kontakt z Pustką odmienił go całego, przerażające wizje świata zawładniętego przez demony stały się jego snami o lepszej przyszłości. Ozdoby i ich pochodzenie: Brak Regulamin przeczytany?: Ooooowszem Hasło wysłane?: Yuuuuup Ok, akcept. (pozwoliłam mu na 70 siły zamiast 75, jest to uzasadnione w historii) |
|||
|
Lili Gość |
08-08-2014, 23:04
Prawa autorskie: mrXylax(avatar)
Imię: Lili
Płeć: Samica Wiek: 3 lata Historia: Lili ma szare umaszczenie, trzy czarne paski na ogonie, trzy kropki na nodze i na łapie, oraz z boku głowy ma czarny znak, który ciężko do czegokolwiek porównać, a jej historia jest taka: Matka zarówno jak i ojciec Lili byli samotnikami, ich spotkanie było przypadkowe, początkowo byli przyjaciółmi, ale po dłuższym czasie zrodziło się między nimi uczucie, wszystko układało się wspaniale, no ale jak wiadomo, samotnicy nie mają łatwo. I nadszedł ten zły dzień, kiedy wszystko się zmieniło. Pewnego dnia, gdy mała Lili miała rok, jej ojciec poszedł na polowanie, a jej matka została z małą Lili, spokojnie leżały w cieniu, bo był to upalny dzień, gdy jej matka usłyszała że ktoś się zbliża, z obawy przed zagrożeniem, matka szybko ukryła Lili w bezpiecznym miejscu i zakazała jej wychodzić, wtedy to jej matka została porwana, gdy wrócił jej ojciec Lili wyszła z ukrycia i powiedziała co się wydarzyło, jeszcze tego samego dnia, wyruszył jej szukać, a swoją córkę Lili oddał pod opiekę swojej starej przyjaciółce. Mijały dni w smutku i tęsknocie i gdy tak upłynął rok Lili zdała sobie sprawę z tego, że oni już nigdy nie wrócą. Gdy miała ona już prawie trzy lata, jej opiekunka, która była dla niej jak matka, ciężko zachorowała, próbowano ją wyleczyć, ale stara lwica była już zbyt słaba. Lili opiekowała się nią, ale nawet nie upłynęły dwa tygodnie, gdy jedyna osoba jaka została Lili umarła, ale gdy jeszcze żyła, nauczyła ją jak przetrwać, teraz Lili chce iść drogą jaką szli jej rodzice i opiekunka, teraz jej kolej na zostanie samotnikiem. Ozdoby i ich pochodzenie: brak Regulamin przeczytany?: Tak Hasło wysłane?: Tak 1. Wyślij poprawne hasło z Regulaminu na konto o nazwie Regulamin. 2. Zmień avatar. Na twoim avatarze jest gepard. 3. Musisz podać autora avatara. Należy wpisać nick autora w polu "Prawa autorskie". 4. Uzupełnij statystyki. W tym temacie jest opisane, jak należy to robić. Jakbyś miała z czymś problem (np. ze znalezieniem obrazka na avatar), to pisz na sb/pw. :) |
|||
|
Visa Konto zawieszone Gatunek:czarna pantera Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni (8 lat) Liczba postów:204 Dołączył:Sie 2014 STATYSTYKI
Życie: 94
Siła: 75 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 60 Doświadczenie: 56 |
13-08-2014, 17:21
Prawa autorskie: ja xd
Imię: Visa
Płeć: samiec Wiek: 5 lat Gatunek: czarna pantera Historia: Jako młodzieniec stracił wcześnie matkę, która zachorowała i w wyniku tego zmarła. Młodego Visę przygarnęła samotna lwica, która uciekła ze swojego stada po tym, jak zmienił się przywódca. Stanęła ona w obronie swoich lwiątek. Straciła zarówno swoje młode jak i pozycję w stadzie. Postanowiła więc porzucić swoją starą rodzinę. Przygarnęła Visę i nauczyła go wszystkiego co umiała, jednak była już stara i pewnego dnia opuściła swego przybranego syna by umrzeć spokojnie z dala od jego oczu. Od tamtej pory żył jak prawdziwa pantera, samotnie i samodzielnie. Szybko nabrał doświadczenia i nawet miał na swoim koncie kilka zwycięstw nad lwami. Mimo to nie wyrósł na okrutnego i złego osobnika, raczej na osobę rozważną i opanowaną. Ostatnio zaczął poszukiwać nowego terytorium łowieckiego. Ozdoby i ich pochodzenie: brak Regulamin przeczytany?: tak Hasło wysłane?: tak z innego konta Akcept. |
|||
|
Panimalos Konto zawieszone Gatunek:Lew. Płeć:Samiec Wiek:3 lata. Liczba postów:92 Dołączył:Sie 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 75 Zręczność: 69 Spostrzegawczość: 66 Doświadczenie: 10 |
17-08-2014, 01:15
Prawa autorskie: MonsterUndetYourBed
Imię: Panimalos, zwany Nimal.
Płeć: Samiec. Wiek: 7 miesięcy. Gatunek: Lew. Historia: Shia wydała z siebie krótki ryk kiedy dziki pies dziabną ją w zad. Lwica legła tuż przy swoim obiedzie ukazując kły. Psy napierały na nią, bardzo szybko zdała sobie sprawę, że mają przewagę - obiad był ważny i może poradziłaby sobie z odgonieniem złodziei, ale musiała chronić swoje nienarodzone młode. Nie zdążyła obronić się przed kolejnym atakiem wymierzonym w brzuch. Warknęła ulegle i gdy jej błękitne oczy znalazły lukę między napastnikami, wykorzystała ich zainteresowanie zebrą i wymknęła się. Zatrzymała się dopiero po kilkunastu metrach szybkiego marszu by odsapnąć. Zerknęła po raz ostatni na utracony posiłek i ruszyła ku terenom stada. Lwica szturchnęła nosem swojego pierworodnego - ten jednak był martwy. Drugie lwiątko, młoda lwiczka, również nie żyła. Dopiero trzecie wydało z siebie głośny pisk domagając się uwagi i opieki. Shia uśmiechnęła się - po sprzeczce z dzikimi psami była pewna, że wszystkie jej młode zginęły. - Witaj na tym świecie, Panimalos. - wyszeptała czule. Słońce gościło wysoko na niebie, większość lwic wylegiwała się leniwie ze swoimi lwiątkami. Jedynie Shia patrzyła z zafascynowaniem na swego jedynego syna, z radością patrząc na jego poczynania. Turkusowy motyl usiadł na nosie lwiaka - Shia rozpromieniła się i odwróciła łeb tylko na chwilę by zerknąć na młode innych samic a Panimalosa już nie było. - Nimal! - brązowa zerwała się z ziemi i ruszyła tropem młodego. Zaskakujące jak szybkie młode mogą być. Nimal biegł za motylem próbując złapać go zębami. W pewnym momencie, jak to u lwiątek bywa, zaplątały mu się łapki i sturlał się z pagórka. W zasięgu wzroku miał ciągle drzewo przy którym odpoczywały lwice, więc stwierdził, że nie zaszkodzi mu pójść kawałek dalej. Szedł radosnym, pewnym siebie krokiem, całkowicie zapominając o mamie i motylu, który chciał ofiarować mu coś bezcennego. Po kilkunastu metrach wyczuł w powietrzu nowy zapach. Krew. Ciekawość wzięła górę, Nimal ruszył biegiem. Ziemia zmieniła swą barwę z brązowej na bordową. Lwiak zmarszczył swoje nozdrza i ujrzał długie, smukłe ciało leżące na ziemi. Gepard, martwy gepard. Shia wyczuła krew kiedy tylko zbiegła z pagórka, a zaraz po tym wzrok dostrzegł Nimala. Lwica ruszyła biegiem - gdzie krew tam może być niebezpieczeństwo. Bystre oczy obserwowały bacznie otoczenie. - Nimal, nie wolno ci tak odchodzić! - zbeształa syna ostrym tonem. - Wiem, mamo. - wymruczał lwiak i podszedł jeszcze bliżej ciała. Shia zatrzymała się pozwalając synowi przyjrzeć się znalezisku - kiedyś musiał zrozumieć jak brutalny jest świat. - Mamo! Coś tu jest! - krzyknął młody i schował się za łapą rodzicielki. Dopiero po nastawieniu uszy dało się usłyszeć rozpaczliwy, dziecięcy głos: - Mamusiu, proszę. Wstań. Ktoś tu jest. Shia i Nimal zbliżali się powoli, ostrożnie. A ich oczom ukazała się mała gepardzica, nie starsza ani nie młodsza od Nimala. Na widok dorosłej lwicy skuliła się i starała schować po ciałem matki. - Już spokojnie mała. - wyszeptała lwica. -Riwa, Riwa! Zwolnij trochę! - Nimal nie nadążał za swą przybraną siostrą. Ta, choć była bardzo młoda już potrafiła go wyprzedzić. Gepardzica obejrzała się za bratem i zwolniła. Młodziaki skierowały swoje kroki ku stadu, ale już po chwili dało się wyczuć, że coś jest nie tak. Głośny ryk samca przywódcy wzburzył sawanną. - Uspokój się! - chyba pierwszy raz Nimal usłyszał swą matkę podnoszącą głos. - Przygarnęłaś ją, wykarmiłaś, ale ona nigdy nie będzie lwem. Ona nie przeżyje suszy. - Jahdu wciąż był zirytowany. Wcześniej mógł zaakceptować nie swoje dziecko, w dodatku geparda, ale teraz kiedy zwierzyny ubywało i zbliżała się pora sucha gepard mógł być jedynie obciążeniem. Niewytrzymały, nieznający reguł. Wszystkie spojrzenia skierowane były teraz ku Riwie. Nimal stanął przed siostrą zakrywając się swym ciałem. Jahdu ruszył ku młodym i kiedy oboje już zacisnęli ślepka gotowi na śmierć coś zatrzymało samca. - Uciekajcie. - zdążyła rzucić Shia. Lwica zginęła by ochronić swojego młode. W tym czasie oni byli już wystarczająco daleko by ominął ich gniew Jahdu. Regulamin przeczytany?: Tak. Hasło wysłane?: Tak. Ok, akcept. |
|||
|
Duch Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:3 lata i 4 miesiące Liczba postów:181 Dołączył:Sie 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 73 Zręczność: 58 Spostrzegawczość: 82 Doświadczenie: 35 |
22-08-2014, 18:53
Prawa autorskie: Dirke
Imię: Duch, jednakże nigdy się nie przedstawia tym imieniem.
Płeć: Samiec Wiek: 2 lata i 3 miesiące Gatunek: Lew Historia: - Moja historia? Nie wiem dlaczego interesuje Cię ona, no ale dobrze, coś tam mogę o sobie opowiedzieć. Nie spodziewaj się jednak czegoś nadzwyczajnego. Nie jestem żadnym synem straszliwego monarchy, jestem nikim. Kolejny włóczęga bez większych planów i ambicji. Bez rodziny, przyjaciół, sam jak ten liść, który zerwał wiatr i poniósł daleko od terenu który znał i zaniósł do miejsca w którym nie potrafi się odnaleźć, nie pasuje tam, wyróżnia się aż za bardzo. I zapewne jedyne co go czeka to śmierć w samotności otulany jedynie przez pustynny wiatr. Jedynie ona się nie zmienia, samotność, ona zawsze mi towarzyszy, wierna, nie odstępuje mnie ani na krok. - Inni żywi? Nie to nie dla mnie, oni prędzej czy później pójdą w swoją stronę, a po nich pozostanie jedynie pustka, kolejna pustka którą nie będzie czym wypełnić. Lepiej się już nie przywiązywać niż cierpieć jeszcze bardziej. I tak już ponad rok idę gdzie mnie łapy zaprowadzą. Tam gdzie pokieruje mnie szepczący wiatr, tam gdzie nic się nie zmieni, życie ciągle będzie płynęło tak samo. Zobaczymy... Może te tereny są nieco inne, może będą potrafiły mnie zatrzymać na nieco dłużej niż kilka miesięcy. Regulamin przeczytany?: Tak Hasło wysłane?: Tak Wszystko ok, tylko że nie możesz mieć granatowej sierści, chyba że wyjaśnisz w historii, że to jest jakiś barwnik. Albo mogę przekolorować Ci te granatowe fragmenty na czarno. Edit: Emm on ma całą czarną sierść, no ale rzeczywiście trochę tak to wygląda. Jeśli to nie byłby problem to jak najbardziej możesz ją przekolorować na czarno. Ok, teraz akcept. |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 6 gości