Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Vasanti Vei Zgryźliwa | Iskra Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 82 |
16-04-2018, 23:29
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano
Pomimo zmiany tematu, ruda wciąż słuchała go z zainteresowaniem. Na chwilę znów mogła sobie przypomnieć, jak to jest być królową - co prawda, jej poddanym daleko było do wspomnianych marionetek, ale nie miałaby nic przeciwko, żeby takowymi się stali. Z kolei Tib musiał mieć całkiem restrykcyjny kodeks moralny, bo wyrażał się o tym raczej z obrzydzeniem. Dobrze wiedzieć.
- To rozumiem, że ty stałeś w tej hierarchii raczej wysoko? - odparła, uśmiechając się półgębkiem. Z jednej strony chciała połechtać jego ego, a z drugiej, cóż, niejako wynikało to z jego wypowiedzi. Nie wyglądał, jakby utożsamiał się z tymi, o których mówił, a poza tym można zakładać, że był już za stary i zbyt doświadczony jak na byle pachołka. Umięśnione lwy poorane przez życie, tak, to lubiła. - To czym się teraz zajmujesz, skoro odszedłeś? - dopytywała, tym razem z czystej ciekawości. Na jego następne słowa uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Smutek zdążył już przeminąć lub też został skrzętnie ukryty. - Plotki można rozpuszczać o każdym i tego sporo się nasłuchałam, ale powiedzmy, że mam też z nimi pewne, hm, porachunki osobiste. Albo przynajmniej ze stadem, którego są spadkobiercami. Spoważniała i lekko zmarszczyła brwi. - Podobno zajęli Lwią Ziemię? Wybacz, rzadko zapuszczam się na wybrzeże, ale nawet i tutaj dotarły takie wieści. |
|||
|
Tib Samotnik Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:387 Dołączył:Sie 2016 STATYSTYKI
Życie: 73
Siła: 91 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 14 |
02-05-2018, 01:34
Prawa autorskie: tigon
Tytuł pozafabularny: Świrus
Tib uśmiechnął się, jakby zamiast pytania z ust rudej popłynęły słowa pochwały, co nie zmieniało jednak faktu, że w pierwszej chwili ciężko było mu udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Niby był tym całym czempionem czy jak mu tam, jednak z drugiej strony i tak liczyło się tylko zdanie Myra.
-Cóż, piastowałem najwyższe stanowisko jakie może otrzymać osobnik nie będący krewnym władcy…powiedzmy, że miałem okazję zakosztować odrobiny władzy- przemówił wesoło, uśmiechając się przy tym szeroko. Podobno miał mieć nawet własny szwadron, jednak było to niewiele gdy miało się świadomość, że byłoby się jedynym myślącym osobnikiem w drużynie. Trafiła mi się ciekawska sztuka…- pomyślał słysząc kolejne pytanie Santi – sumie całkiem miła odskocznia od moich małomównych kompanów. -Poszukiwaniami…szukam zemsty – odparł krótko jednak nie przestawał się uśmiechać. Nie zamierzał zamęczać rudej swoimi problemami, jednak jeżeli ta zamierzała go o to dopytywać, to stary czuł, że nie będzie miał oporów żeby się jej wyżalić. -Nie tylko Tobie królewscy zaleźli za skórę, mein Lieber- dodał po chwili i wysłuchał tego co lwica miała mu do powiedzenia. Cóż, może jednak będzie z niej dobra partnerka do współpracy? W końcu Tib zdawał sobie sprawę, że sam sobie z tym wszystkim nie poradzi. Potrzebował pomocy osób które podobnie jak on żywiły niechęć do Królestwa. Jak na razie ruda zdawała się spełniać wszystkie wymogi i na dodatek całkiem nieźle się prezentowała. -Ja, i z tego co się orientuję obeszło się bez start po stronie Królestwa, niestety nie wiem jaki los spotkał mieszkańców Lwiej Ziemi. Pod koniec Myrowi troszkę już odwalało, also nie mam pewności jaki los mógł spotkać ewentualnych jeńców- odpowiedział zgodnie z tym co wiedział. -Miałaś tam może jakiś znajomych mein Lieber?- tym razem to on postanowił dać upust swojej ciekawości. |
|||
|
Vasanti Vei Zgryźliwa | Iskra Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 82 |
05-07-2018, 11:51
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano
Z zainteresowaniem lustrowała tibową mimikę, gdy opowiadał o tej "odrobiny władzy". Wreszcie poczuła, że ktoś rozumie ją w tej kwestii, nawet jeśli w jej przypadku (a i najwyraźniej w jego) była to jedynie pieśń przeszłości, której powrotu trudno było upatrywać. Cały czas przekonywała siebie, że nawet by tego nie chciała i całkiem jej się to udawało, ale momentami jakiś wewnętrzny zew kazał jej w to powątpiewać.
Postawiła uszy. Niesamowite, ale kolejne jego słowa brzmiały jeszcze bardziej intrygująco niż poprzednie. Zemsta? Czy tutaj ich interesy nie były przypadkiem zbieżne? Pytanie tylko, czy Vei odczuwa potrzebę mszczenia się za Lwią Ziemię. O ile nie znalazłyby się inne, jeszcze bardziej zasadne powody... Przy końcówce wypowiedzi spoglądała nań z kamienną twarzą, ale tak naprawdę budziła się w niej podejrzliwość. Dlaczego wpadł na to, by ją o to zapytać? Przypadek? A może wiedział więcej niż się wydaje, tylko dzielił z nią umiejętności aktorskie? Mimo to, postanowiła mu odpowiedzieć. - Miałam. Z tego co słyszałam, władcy uciekli. Nie wiem, co z pozostałymi, od tamtego czasu nie spotkałam nikogo z nich. To był dobry moment, żeby wreszcie się wycofać, zanim lew zacznie bardziej drążyć temat. Tyle mu wystarczy. - A teraz wybacz, ale mam trochę spraw na głowie. Jeśli będziesz czegoś potrzebować, wiesz, gdzie mnie znaleźć - dodała, przywodząc na pysk znaczący półuśmiech. Zgodnie ze swoim zamiarem, skinęła mu łbem, po czym odwróciła się i zaczęła oddalać się w swoją stronę... Ale naokoło, oczywiście, by samiec nie mógł odkryć miejsca pobytu młodych. Z/t |
|||
|
Tib Samotnik Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:387 Dołączył:Sie 2016 STATYSTYKI
Życie: 73
Siła: 91 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 14 |
31-07-2018, 00:37
Prawa autorskie: tigon
Tytuł pozafabularny: Świrus
A więc ktoś się uchował, gut- pomyślał uradowany. Jeżeli udałoby mu się poderwać pozostałych przy życiu lwioziemców do walki, to może pozwoliłby to upuścić Królestwu nieco krwi, stworzyć zamieszanie które pomogłoby staremu zrealizować jego cele.
Tib odpowiedział jej szerokim uśmiechem, po czym skinął łbem na pożegnanie. -W takim razie do zobaczenia mein Lieber- rzucił wesoło gdy lwica zaczęła się od niego oddalać. Tib odprowadzał ją spojrzeniem a większość jego uwagi skupiona byłą na zadku rudej, który staremu przypadł do gustu. Santi miała w sobie coś co go pociągało, jednak dzięki wpojonej za młodu dyscyplinie, brązowogrzywy potrafił się kontrolować. No nic, może następnym razem ich spotkanie będzie nieco bardziej owocne. Stary uśmiechnął się na tą myśl, po czym powrócił do układania grzywy. Kiedy uznał, ze efekt jest zadowalający, ruszył w swoją stronę. z/t |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości