Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Oxena Gość |
20-07-2012, 12:57
Blask kłów odrobinę speszył młodą lecz trwało to tylko chwilę, bo potem nastawiła tylko bardziej uszy i ściągnęła mocno brwi. Następnie westchnęła, kręcąc przy tym łbem.
-Nie.-odparła, a stanowczość w jej głosie, nawet samą ją zaskoczyła. Stała nadal w tym samym miejscu, co wcześniej, nie ruszywszy się z niego ani na krok. Utkwiła jedynie wzrok w błękitnych oczach rudej. Ciekawe, która dłużej wytrzyma. |
|||
|
Padme Gość |
20-07-2012, 13:11
Dziwna sytuacja.. No ale dziwne, że nie została zauważona, będąc blisko obydwu kocic. Choć nie zastanawiając się, to tu się dalej może dziać, odwróciła się na pięcie, nie starając się nawet ukryć swojej obecności, zahaczając o jakiś korzeń ukryty pod śniegiem. Jednak jej łapa nie domagała się uwagi, więc brązowa przyśpieszywszy kroku, wybyła.
z.t |
|||
|
Aemona Gość |
20-07-2012, 14:08
Aem uspokajała z chwilą gdy wszystko cichło i umilkła całkowicie gdy tylko wtuliła się w pyszczek Ox. Zdążyła się tylko otrzeć łepkiem o jej futro parę razy, bo czekoladowa ponownie wyprostowała się i patrzyła na tą samotniczkę. Rybaczek postanowił, że postąpi jak jego pani i również podskoczył w kierunku Saber i począł się jej przyglądać. Takie czekanie na kolejny rozwój wydarzeń sprawił że Aemonka zaczęła się nudzić. Jej spojrzenie padło na pszczoły... Chyba zaburczało jej w brzuszku...
Tylko jedna... Pisklę zaczęło podskakiwać, próbując uparcie schwycić jednego owada. Niby teraz nic trudnego, bo pszczoły są zmarznięte, tym samym powolne, ale Aem jednak mogła tylko i wyłącznie podskakiwać... Latać jeszcze nie umiała. Szczęście dla Saber i jej przyjaciół. |
|||
|
Saber Gość |
20-07-2012, 15:07
Cóż. Może nie tyle żadna się nie zainteresowała widownią, co po prostu aktualnie nie mogły. Ani Saber, ani także Oxena. Bo jakoś ta cała sytuacja... była ważniejsza. Gdyba że Padme na nadzwyczaj przerośnięte ego, myśląc że każdy powinien ją wielbić.
Ruda jednak nie utrzymywała z brązową kontaktu wzrokowego. Po jej odpowiedzi, po prostu odwróciła załzawiony pysk, kładąc go na łapach. -Zostaw. Mnie. SAMĄ. - zawarczała jest tylko, ochrypłym głosem. |
|||
|
Oxena Gość |
20-07-2012, 19:15
Przymknęła ponownie ślepia, zastanawiając się co zrobić. Ścisnęła je mocniej, tak że, aż zapiekły ją powieki. Myśl, myśl... Myśl.
Po chwili jej ślepia znowu się ukazały, a ona sama uniosła zranioną łapę i postawiła ją ponownie na ziemi lecz dzięki temu, była już o krok bliżej rudej. -Nie mogę ciebie zostawić samej. Moja odpowiedź nadal brzmi nie. I będzie tak brzmieć. -odpowiedziała, powoli, spokojnie i stanowczo. Skąd nagle wytrzasnęła ten spokój? To opanowanie? Sama tak naprawdę nie miała pojęcia jednak po chwili zdecydowała się na bardziej niebezpieczny krok. Podeszła blisko lwicy, po czym klapnęła zadem o mokry śnieg i wpatrzyła się w nią. Po chwili jej kita zaczęła łaskotać nos Saber aby zwrócić jej uwagę na czekoladową. |
|||
|
Saber Gość |
20-07-2012, 21:18
Nie odzywała się. Nie chciała reagować na nic. Nawet na słowa lygrysicy milczała. Jednak gdy poczuła łaskotanie na nosie... Poruszyła nim delikatnie, odpędzając swąd.
-Cały życie jestem sama. Bez względu czy teraz tu będziesz, czy też nie, to i tak dalej będą sama. Więc proszę cię... odejdź. Nim przyzwyczaję się do twojej obecności. - mruknęła, łapą odganiając ogon brązowej, by po chwili, na moment podnieść nań wzrok. -Idź... brązowy kocie. - chrypnęła. |
|||
|
Mistrz Gry Mistrz Gry Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: |
21-07-2012, 11:52
Czy leżenie na śniegu było tak dobrym pomysłem? Pomimo tego, że atmosfera stawała się coraz cieplejsza, nie można było tego powiedzieć o temperaturze. Oxena, jako że należała do stada Nowej Północy, zdążyła się już przyzwyczaić do mrozów i właściwie to mogła je zupełnie ignorować. Inaczej sprawa miała się z Saber. Młoda lwica nie uodporniła się jeszcze na tak nagłe zmiany temperatur przy przejściu z sawanny do Śnieżnego Lasu. Biorąc pod uwagę to, że wszędzie lał deszcz, nie trudno było po drodze zmoknąć. A wiadomo, że przemoczone futro nie idzie w parze ze śniegiem.
Przez ciało rudej lwicy przeszedł dreszcz, przez który uświadomiła sobie jak bardzo jest jej zimno. Nie trzeba było też długo czekać na pojawienie się lekkiego kataru i chrypy. Zawsze można zignorować te objawy i udać się w cieplejsze miejsce... chociaż kto wie, może to jednak coś poważniejszego i nie obejdzie się bez medyka. |
|||
|
Oxena Gość |
22-07-2012, 16:32
Oxena zastrzygła czarnymi uszami, po czym gdy ruda już skończyła swoją wypowiedź, poruszyła nimi w kierunku zadu i sprawiła tą czynnością, że leżały one teraz płasko w stosunku do czaszki.
-Ja... Ja wiem, jak się czujesz. Odkąd skończyłam kilka miesięcy w moim stadzie rozpętała się wojna i wtedy musiałam stamtąd uciec. Straciłam wszystko... Moją mamę, mój dom, moje życie. Wszystko mi zabrali. Potem znalazłam ojca. Razem z innymi lwami odbiliśmy moje stado.-nie wiedziała w sumie, dlaczego zwierzyła się tej lwicy. Po prawdzie, jej w ogóle nie znała lecz czuła, że ona ją zrozumie. Jakoś tak. -Ale pewnie myślisz, że teraz wszystko jest w porządku prawda? Otóż... Nie. Znowu jestem sama. Mój ojciec odszedł nawet mnie o tym ani nikogo nie informując. Porzucił mnie już po raz drugi. I moja matka... Ona też. A tyle dla niej zrobiłam. Gdybym nie odnalazła ojca nadal tkwiłaby w tym lochu. O ile by wytrwała.-zakończyła, spuszczając łeb i przypatrując się skaczącej wokół grzywki rówieśnicy, Aemony. Uniosła łapę i zgarnęła ją szybko, nie chcąc aby przez jej podopieczną zepsuły się jej i tak już kruche i złe stosunki, z Saber. Nie chciała aby się jeszcze pogorszyły. |
|||
|
Polybius Gość |
22-07-2012, 19:48
Względny spokój i ciszę przerwał narastający hałas w postaci rytmicznych, szybkich tupnięć tłumionych przez śnieg. Już po chwili Oxena i Saber mogły przekonać się na własne oczy, co powodowało ten hałas.
Spomiędzy drzew nagle wypadł śnieżnobiały zając bliżej nieokreślnej rasy, a za nim coś, przed czym uciekał. Był to biały, szczupły gepard, którego sierść połyskiwała delikatnym beżem w okolicach czarnych pasów i cętek. Nic nie byłoby w tym dziwnego gdyby nie fakt, że swą i tak zawrotną prędkość dodatkowo wspomagał uderzeniami kruczoczarnych, lśniących skrzydeł. Musiał oczywiście uważać na to, by nie uszkodzić swych delikatnych ptasich kończyn- drzewa rosły dość gęsto uniemożliwiając pełne rozprostowanie skrzydeł. Ostatni sus zakończył się upadkiem wprost na gryzonia. Gepard złapał go kłami i przekoziołkował kilka razy dodatkowo trzymając zdobyć przednimi łapami, lekko skulony. Ostatni obrót zakończył się w połowie, kiedy to ciało opierało się na karku Polybiusa. Chwilę balansował w takiej pozycji zupełnie nieświadom publiczności, a gdy upadł wzbijając w powietrze chmurę śnieżnych płatków, na chwilę znieruchomiał napawając się zwycięstwem i odpoczywając po szaleńczym pościgu. I nadal nie zauważył obecnych tutaj kotów. Czekał aż dotrze do niego brat, by odebrać mało ruchliwą już zdobycz. |
|||
|
Saber Gość |
22-07-2012, 20:06
Uniosła wzrok na Oxenę, ze zrozumieniem w oczach. Obie były same... Łączyło ich możliwe nawet, że więcej niż dzieliło. Ruda pociągnęła zakatarzonym nosem, by za chwilę wytrzeć wyciekającą wydzielinę w łapę.
-Samcom się nie ufa. - mruknęła, spoglądając w śnieg i w swe dygoczące z zimna łapy. -Saber. - Nie była pewna czy nawiązanie kontaktu z brązową było dobrym pomysłem, ale... teraz nie mogła już nic innego zrobić. Nim jednak lygrysica zdążyła odpowiedzieć, pojawił się praktycznie znikąd gepard. Jego widok upewnił Saber, iż jest zbyt zmęczona. Zaczynała widzieć pół kota, pół ptaka. Jednak... po chwili dotarło do niej że to nie żadne halucynacje. Wtedy chcąc się poderwać z ziemi, jedynie niemrawo się wierzgnęła i zasyczała przerażona jeżąc całe swe futro. |
|||
|
Lavender Gość |
22-07-2012, 20:08
Szary gepard starał się trzymać blisko brata i przez dłuższy czas nawet mu to wychodziło, dopóki Polybius nie wpadł na pomysł upolowania zająca. Odbiło mu? Są tutaj po to, by odnaleźć ojca a nie tarzać się w śniegu i podbierać lwom zwierzynę. Pokiwał łbem ze zrezygnowaniem i ruszył przed siebie żwawym truchtem. Był zmęczony i w ogóle nie chciało mu się teraz myśleć o czymkolwiek innym, niż o celu z jakim przybyli na ziemie Czterech Stad. Gdy w końcu znalazł się przy beżowym kocie, spojrzał na upolowaną przez niego zdobycz i westchnął. Ostatecznie jednak postanowił spróbować zajęczego mięsa, w tym też celu odgryzł mały kawałek gdzieś z ciała zwierzaka. W zamyśleniu przeżuwał ów kąsek, by później przenieść spojrzenie na brata i przysunąć do niego łapą to, co zostało jeszcze do zjedzenia. Czekając aż Polybius się naje, Lavender uniósł łeb to góry, rozglądając się po okolicy. Zastrzygł uchem, wychwytując jakieś fragmenty rozmowy dwóch obecnych tutaj lwic. Zwrócił swoje oblicze w ich kierunku, lustrując je fioletowymi ślepiami bez źrenic, z których nie dało się wyczytać dosłownie nic. Jedna z tych osobniczek wyglądała szczególnie znajomo.
|
|||
|
Polybius Gość |
22-07-2012, 21:05
Biały pozbierał się w pośpiechu z ziemi. Śnieg. Ile to wspomnień wiązało się z tym cudem natury. Zdecydowanie to było coś, co dawało mu poczucie komfortu.
Tak naprawdę nie był głodny, ale chwilowa zabawa w postaci pościgu była lepsza niż wielogodzinny, monotonny marsz. Trzeba rozruszać półmartwe kości, prawda? Przełknął to, co zdołał wyskrobać z padliny i zwrócił łeb w kierunku brata. Potem zerknął na lwice. Chwilę przypatrywał się Oxenie. To jest TEN teren, to jest TEN nietypowy wygląd. Nie ma innej możliwości, to ona. -Oxena.- powiedział niemrawo. Jeśli to faktycznie ona, zareaguje. Ostatni raz gdy ją widział, była ledwo pełzającym szkrabem. A może jednak nie? I wysilił się na przyjazny uśmiech, co by nie wystraszyć przyrodniej siostry. |
|||
|
Oxena Gość |
23-07-2012, 15:42
Czując przenikliwe spojrzenie Saber, młoda miała już ochotę odwrócić wzrok lecz nie zrobiła tego. Po chwili udało jej się dostrzec zrozumienie w oczach rówieśniczki, które powitała z ulgą w sercu. Wreszcie nawiązały jakiś kontakt, udało im się. Odetchnęła. Do jej uszu dotarły odgłosy kroków lecz potrząsnęła tylko łbem i zignorowała je. Większą uwagę zwróciła na Saber, która nagle kichnęła.
-Nie powinnaś leżeć na tym mrozie. Jeszcze się przeziębisz i co wtedy będzie. Nie znam żadnego medyka, u nas w stadzie chyba też żadnego nie ma...-odpowiedziała, starając się zachować spokój, chociaż sama usłyszała w swoim głosie nutę desperacji. Wtedy nagle niedaleko nich wylądował śnieżnobiały gepard. Uniosła wyżej brwi, zdziwiona tą sytuacją chociaż teraz zostały wyjaśnione te wszystkie odgłosy kroków i tym podobnych. Jej kita zadrgała, a ona sama przysunęła bliżej siebie małą Aemonę dając jej znak aby nie podchodziła bliżej geparda. Najbardziej jednak ją zadziwiło to, że... Ów gepard posiadał skrzydła. I nie małe, ledwie zauważalne, bo to by jeszcze przeżyła. Te były kruczoczarne i olbrzymiej wielkości. Powstrzymała się od wybałuszenia oczu na nie, bo bała się, że zezłości tym zachowaniem kotowatego. Nie minęła chwila, jak przybył drugi gepard również z takimi samymi skrzydłami. Przełknęła nerwowo ślinę. Co to miało być? A najbardziej z tego wszystkiego krępowało ją jedno. Że oboje się jej przyglądali. Zastrzygła niepewnie uchem i przechyliła łeb na bok wytrzymując owe spojrzenie i starając się, co chwilę przyglądać się to jednemu, a to drugiemu. A po chwili usłyszała swoje imię, które wypadło z pyska śnieżnobiałego geparda. Utkwiła w nim wzrok i zmrużyła ślepia, przypatrując się mu uważnie. Uszy zaś położyła po sobie, płasko do czaszki, a jej ogon zaczął się nerwowo poruszać, grzechocząc obecnymi na nim bransoletami i opalami. Ten przyjazny uśmiech tylko bardziej ją poddenerwował. |
|||
|
Polybius Gość |
23-07-2012, 16:23
Polybius zarzucił łbem by obdarować brata pytającym spojrzeniem. Był żywiołowy jak na półmartwego, no ale cóż. Bywa. Poza tym, to tylko powierzchowne, nikt nie wie co siedzi w jego wnętrzu.
-To ona.- potwierdził. Mimo że hybryda nie odezwała się, on widział jej reakcję, jak wzdrygnęła się na dźwięk swego imienia. Znów zwrócił źrenice na Oxenę i Saber. -Szukamy twojego ojca, Shahaza.- wypalił wprost. Ona napewno będzie wiedzieć gdzie on jest. |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości