Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Mako Poczciwy | Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:1/1 Liczba postów:553 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 85 Zręczność: 79 Spostrzegawczość: 73 Doświadczenie: 84 |
03-03-2014, 22:53
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | VenvaTio
Dreptał tak przez Sawannę, szukając potencjalnej zdobyczy, ale jak na złość nie potrafił wpaść na nic konkretnego. Błądził gdzieś myślami, z jednej strony chcąc przestać myśleć o słowach Ragnara, a z drugiej dogłębnie ją przeanalizować. Stawiał tak krok za krokiem ze zwieszonym łbem , mijając drzewa, liczne głazy i innych przedstawicieli swego gatunku... Co?! Gwałtownie się wyprostował, zorientowawszy się, że właśnie mało co nie wlazł na Inn.
- Ee, cześć – odezwał się w końcu bardziej do Inn niż do wszystkich, bowiem dopiero teraz ogarnął, że ona nie jest tu sama. Chcąc jakoś wyjść z twarzą z sytuacji postanowił zarzucić tematem – ho ho, widzę grupowe polowanie. |
|||
|
Tabia Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:dorosły Liczba postów:163 Dołączył:Wrz 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 85 Zręczność: 55 Spostrzegawczość: 74 Doświadczenie: 10 |
04-03-2014, 21:35
Uważne spojrzenie wylądowało na sylwetce przybyłego króla. Z rozjaśnionego uśmiechem pyska wydobyły się słowa skierowane w jego stronę:
- Tak, udało się złapać dużą sztukę. Bursztynowe spojrzenie spoczęło na truchle, od czasu do czasu umykając w stronę czarnogrzywego. Swoboda, z jaką Mako się do nich zwrócił, bezpretensjonalność jego zachowania, przyziemność, prostota - to wszystko bardzo zdziwiło dotychczas skrępowanego jego osobą Luka. Rozpogodzony odsunął się od posiłku, lekceważąc napływającą do paszczy ślinę i koncert wszystkich kiszek. Oh, jeśli nie lwice, to król, z pewnością! Ale on nie miał odwagi cokolwiek zaproponować, toteż zerknął na milczącą od dłuższego czasu Felkę, która w jego oczach malowała się jako lwica potrafiąca z powodzeniem wybrnąć z każdej sytuacji. Aż dziw, wspominając wydarzenia sprzed kilku godzin z udziałem Akiry... |
|||
|
Felija Administrator Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5,5 roku Liczba postów:4,347 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 14 |
06-03-2014, 16:50
Prawa autorskie: Malaika, tło: Disney | AtomicIceCream
Lwica poczuła się trochę speszona, zdawszy sobie sprawę, że jej słowa nie przyniosły dokładnie takiego skutki, na jaki liczyła. Ona chciała tylko pocieszyć Inn, a nie wywołać konsternację u tej dwójki...
- Mhm. - Poddała się, pozwalając sobie jeszcze na potrzymanie uśmiechu, choć znacznie bledszego niż wcześniej. O, nawet Mako zwrócił uwagę na ich zdobycz. Felka odniosła wrażenie, że to najbardziej doceniona martwa antylopa w dziejach Lwiej Krainy. Uniosła wzrok na czarnogrzywego. - Ostrożnie - odparła pogodnie, lekko szczerząc kły. Następnie uniosła łapę, by niedbale nią machnąć. - Ta, częstuj się - odparła takimże tonem. - I cześć. Dopiero po krótkiej chwili jej źrenice znacznie się powiększyły, zdradzając pewne poddenerwowanie. Właściwie to co on tu robi? I z jakiego powodu jest taki roztargniony? To raczej Felka czy Inn zwykły wpadać na innych, ale Mako? Chyba nic się nie stało? Chyba z Hewą wszystko w porządku? Chyba... Przypadkiem nie spotkał Akiry? |
|||
|
Inn Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:892 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 60 Doświadczenie: 59 |
07-03-2014, 22:36
Prawa autorskie: ~Malaika4
Już miała zamiar zabierać się za jedzenie antylopy, gdy tak nagle i niespodziewanie usłyszała za sobą głos.
- Czeee... - zaczęła, jednak gdy odwróciła się i zobaczyła, do kogo mówi, natychmiast się poprawiła - Witaj, królu. - zdobyła się na lekki uśmiech, po czym spuściła wzrok, trochę speszona. Spojrzała na antylopę. - Chyba sporo zostanie, nawet jeśli wszyscy się nią najemy. - zauważyła, mierząc truchło w myślach. Chyba że lwy więcej jedzą? Kto ich tam wie? Była niebotycznie głodna, ledwo powstrzymywała się przed rzuceniem się na martwą już ofiarę. Jednak nikt inny jeszcze nie zaczynał jedzenia, a jej samej było jakoś głupio to zapoczątkować. Może w towarzystwie się je w inny sposób niż normalnie i kogoś urazi? Może oni wcale nie chcą jej jeść? Poza tym głupio tak jeść, gdy cała reszta rozmawia, dlatego pozostało kremowej tęskne spoglądanie na leżącą u jej łap antylopę. |
|||
|
Mako Poczciwy | Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:1/1 Liczba postów:553 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 85 Zręczność: 79 Spostrzegawczość: 73 Doświadczenie: 84 |
09-03-2014, 01:16
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | VenvaTio
Bezpośredniość Mako wcale nie wynikała z jego roztargnienia, on zawsze był – a przynajmniej starał się być – bezpośredni w stosunku do innych, nie chciał być jakąś namiastką samego siebie, tak jak niektórzy.
- Nie dzięki, po rozmowie z Vei straciłem apetyt – odpowiedział Felce, choć jego wzrok spoczywał cały czas na zdobyczy Lwich. W końcu jednak się wyprostował i na jego pysku zagościł cień uśmiechu – Ale jeżeli coś Wam zostanie, to myślę że chorzy nie pogardzą posiłkiem. Zlustrował swymi zielonymi ślepiami Inn. Stał tak chwilę milcząc, aż w końcu przełamał się i zagadnął tamtą - Inn, jak później będziesz mieć czas, to chciałbym z Tobą porozmawiać. Taa, odważył się. Dobre sobie, zwyczajnie stchórzył i przełożył planowaną rozmowę na później. Dobrze że chociaż podłoży podwaliny pod konwersację, którą miał odbyć. Westchnął. - Chyba już wystarczająco długo kazałem na siebie czekać tym z groty. Teraz ja idę na coś zapolować. Młody chciał zatrzymać wszystkie trapiące go rozterki wewnątrz siebie, jednak jakoś słabo mu to szło. W całej tej sytuacji jakoś nie umiał zebrać w sobie dość odwagi by skrzyżować spojrzenia z Felką, a przecież wcześniej miał jej do zaproponowania jakieś wspólne spędzenie czasu. A teraz? Teraz nie miało to znaczenia, najpierw zapoluje, później trochę ochłonie i dopiero wtedy postanowi co zrobić z tą zdrajczynią. Czy w ogóle może tak nazywać Felkę? On, który w pierwszej kolejności bronił przed tym niechlubnym tytułem Rozę. Dlaczego teraz miałby postąpić inaczej? - To trzymajcie się – rzekł na odchodne. Póki co nie miał wystarczająco sił by zmierzyć się z rzeczywistością, gdyby tylko znalazł się ktoś, kto odciągnie go od tych niekończących się rozważań. [z.t] |
|||
|
Tabia Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:dorosły Liczba postów:163 Dołączył:Wrz 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 85 Zręczność: 55 Spostrzegawczość: 74 Doświadczenie: 10 |
09-03-2014, 03:14
- Do zobaczenia - odpowiedział odchodzącemu czarnogrzywemu, uprzednio uważnie obserwując niepewność usilnie próbującą wyrwać się spod jego kontroli. Nie mógł nie zauważyć, że to, z czym Król do nich przybył nie zostało wyjawione. Zmartwiło go to. Nie lubił ciążących innym spraw, chętnie zdejmowałby je z cudzych barków nie jako męczennik, ale jako przyjaciel; w ramach chęci pomocy, u której źródła stała najprostsza i najszczersza dobroduszność.
Obnażył zęby w rozbawieniu na widok rozognionych głodem ślepi Inn. Schylił łeb i zabrał się za jedzenie, nie było nad czym się rozczulać. - Smacznego - oznajmił, nim wziął pierwszy kęs. |
|||
|
Felija Administrator Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5,5 roku Liczba postów:4,347 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 14 |
10-03-2014, 16:25
Prawa autorskie: Malaika, tło: Disney | AtomicIceCream
Lwica czuła, jakby coś przedzierało jej serce na wskroś, milimetr po milimetrze. Nie była w stanie opisać bólu, jaki na niej ciążył. Wciąż wytrzeszczała oczy. Tego, co właśnie się stało, nie potrafiłaby opisać, nawet w przybliżeniu. Ta pustka, ten... Brak czegoś, niepokój... Bezradność...
Czymże są słowa w obliczu utraty całego sensu życia? Wargi jej drżały, a rozwarte ślepia nieledwie wypełniały się łzami. - Nawet na mnie nie spojrzał. Powiedziała to szeptem, mimo iż dzielenie się tym z tą dwójką wcale nie leżało w jej zamiarze. Ale... Czy to nie wszystko jedno? Powinnam odejść, naszła ją nagła myśl. Nie masz dokąd odejść, odrzekł doskwierający jej czasem głos, którego nikt inny nigdy nie słyszał i którego tożsamości Felija nigdy nie odkryła. Pozwoliła łzom spłynąć po policzkach. Kogo to obchodzi? Spuściła wzrok. Ten natrafił na mięso, toteż zwróciła go w drugą stronę. Teraz patrzyła na trawę przy swoich łapach. Chciała odpowiedzieć Lukowi na jego kurtuazyjny zwrot, chciała głośno zastanowić się, kto jest teraz chory, ale nie była w stanie uczynić żadnej z tych rzeczy. Teraz już cała drżała, cudem powstrzymując się od szlochu. Jej najlepszy przyjaciel, jej wieczne wsparcie i jedyna prawdziwa ostoja, teraz odwrócił się do niej plecami. Istniał tylko jeden powód, dla którego mógłby tak postąpić. Różnooką bolało też to, że nie dał jej szansy na wytłumaczenie się, na przeprosiny - po prostu powiedział jej jedno krótkie zdanie, które nie miało nic wspólnego z tematem. I tyle! Potem ma się rozmówić z Inn, bo ma do niej ważniejszą sprawę niż danie beżowej możliwości wyjaśnienia czegokolwiek. Tak ma wyglądać koniec ich przyjaźni? Taki nagły zwrot? Teraz będzie ją ignorować? Zawsze? - Ja... - ozwała się w końcu, z trudem unosząc szkliste spojrzenie na Lwioziemców. - Nie jestem głodna... Może zaniosę swoją część... dla tych chorych, bardziej im się przyda... Dobrze? Głos lwicy brzmiał tak żałośnie, a mina niosła w sobie tak wielką rozpacz, że aż przykro było na nią patrzeć. |
|||
|
Inn Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:892 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 60 Doświadczenie: 59 |
15-03-2014, 01:01
Prawa autorskie: ~Malaika4
Nie słyszała żadnych słów, skupiona na wpatrywaniu się w zdobycz. Dopiero, gdy usłyszała swoje imię, natychmiast jej wzrok zaczął skakać wokoło, szukając tego, kto je wypowiedział.
- T-tak, oczywiście. - odpowiedziała natychmiast, ale Król nawet nie miał pojęcia, w jakie przerażenie wprawił Inn. Chyba, że uchwycił to pełne trwogi spojrzenie, jakie pojawiło się na jej pysku na krótką chwilę po wypowiedzeniu przez Mako tego, wydawałoby się, niepozornego zdania. Spuściła łeb, zastanawiając się gorączkowo, o czym tak niezwykle ważnym Czarnogrzywy chciał z nią pomówić. Bo to, że sprawa jest ważna, zielonooka była pewna. Inaczej nie zawracałby sobie jej personą głowy. A co jeśli razem z Królową stwierdził, że Inn nie dość, że nic nie robi dla stada, to jest dla niego jedynie ciężarem i teraz będą chcieli ją ze stada wygnać? Albo zabić, żeby było prościej?! Przełknęła z trudem ślinę, wyobrażając sobie najgorsze. W końcu jednak przywróciła się mniej więcej do porządku, a przynajmniej na zewnątrz i, dla niepoznaki zaraz za Lukiem, zabrała się za jedzenie. Ale tak, jak była wcześniej przeraźliwie głodna, teraz pożywiała się od niechcenia, kiedy dręczące ją obrazy wciąż nie chciały opuścić jej umysłu. W pewnym momencie spojrzała na Feliję, na której na dłużej zatrzymała wzrok. - Co się stało? - zapytała, odrywając się od jedzenia i stając naprzeciwko niej. Przecież to Inn coś przeskrobała, a nie ona, więc o co mogło jej chodzić? |
|||
|
Tabia Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:dorosły Liczba postów:163 Dołączył:Wrz 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 85 Zręczność: 55 Spostrzegawczość: 74 Doświadczenie: 10 |
15-03-2014, 13:57
Żuł, żuł, żuł, lecz jedzenie stanęło mu kością w gardle, gdy odczuł panującą przy posiłku atmosferę. Ściśnięty w supeł żołądek odsunął mordkę od antylopy i skutecznie pozbawił lwisko resztek apetytu. Zerknięcie na ucieleśnienie wszystkich smutków w postaci Felki napełniło Luka żalem względem jej osoby. Nie znał jej relacji z Mako, ale sądząc po niewyraźnej minie zarówno jednak, jak i drugiej lwicy, śmiał sądzić, że coś potoczyło się nie po ich myśli.
- Aaaa... jaa... możemy zanieść to całe... chorym. Jeśli chcecie. W sumie nie wiem, co mogę poradzić... Felka, nie smuć się! - zamiauczał żałośnie, przekrzywiając wielki, kosmaty łeb na prawo. - Będzie dobrze - ciągnął nieudolnie, podchodząc do lwicy. Usiadł na przeciwko niej i spojrzał w jej smutny pyszczek, lekko się garbiąc, by umieścić swoje bursztynowe ślepia na wysokości jej kolorowych oczu. - Jesteśmy z tobą - uśmiechnął się niepewnie, zaciskając wargi i łypiąc wzrokiem na Inn... która swoją drogą też wymagała duchowej resuscytacji. |
|||
|
Felija Administrator Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5,5 roku Liczba postów:4,347 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 14 |
15-03-2014, 14:55
Prawa autorskie: Malaika, tło: Disney | AtomicIceCream
Felka patrzyła po tej dwójce nieprzytomnym wzrokiem. Resztki empatii podsunęły jej jedyne logiczne wyjście z tej sytuacji. Musi grać. Odrzucić te wszystkie chore emocje, które powodują zmieszanie pozostałej dwójki i udawać, że wszystko jest w miarę dobrze, że zaraz jej przejdzie...
Spróbowała się uśmiechnąć, lecz jej się to nie udało. Nie tym razem. - Tak, myślę, że możemy tak zrobić - odrzekła, spoglądając na Luka wciąż trochę nieobecnym spojrzeniem. Widok Inn, która również nie wyglądała na czerpiącą radość z posiłku, tylko utwierdził różnooką w przekonaniu, że ta propozycja była jak najbardziej słuszna. - Myślę, że też dobrze nam zrobi, jeśli się trochę przejdziemy... Chociaż to niedaleko. To może wy weźcie antylopę, a ja pójdę pierwsza, dobrze? Znam najkrótszą drogę. Natłok słów, jakie nagle wydobyły się z jej pyska w całkiem szybkim tempie, stanowił w istocie próbę ucieczki przed dręczącymi myślami, wciąż zapełniającymi felkowy umysł. - Dzięki, Luk. - Teraz wreszcie się uśmiechnęła, acz niewiele było w tym geście radości. Żeby zielonooka nie myślała, że tamta o niej zapomniała, teraz przeniosła wzrok na nią. - Chodźmy, Inn. Słyszałaś, co mówi Luk? Będzie dobrze. - Lekko wyszczerzyła kły. - Przyjaciółki powinny trzymać się razem. Ostatnie zdanie pasowało do reszty wypowiedzi jak Mako do Świtu, ale beżowa miała nadzieję, że takie stwierdzenie choć trochę poprawi humor Inn. Swoją drogą, czym ona się przejmowała? To nie ona właśnie doznała zawodu swojego życia. Nie czekając na potwierdzenia swoich słów, które niewątpliwie zaraz by nastąpiły, lwica ruszyła wolnym truchtem ku Grocie. Z/t |
|||
|
Tabia Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:dorosły Liczba postów:163 Dołączył:Wrz 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 85 Zręczność: 55 Spostrzegawczość: 74 Doświadczenie: 10 |
16-03-2014, 18:23
- Nie ma sprawy, nie martw się. Pomogę - stwierdził rozentuzjazmowany jej podziękowaniem. Zerwał się na równe łapy. - To dobry pomysł. Chodź, Inn.
Podszedł do antylopy i chwycił ją mocno za gardło, by rozpocząć jej ciągnięcie bez pomocy wspomnianej lwicy. Swoją drogą nie stanowiło to dla niego wielkiego problemu. Liczył na pomoc zielonookiej, ale nie czekał, ruszając od razu po wzmocnieniu uścisku i zerknięciu na oddalającą się Felkę. zt |
|||
|
Inn Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:892 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 60 Doświadczenie: 59 |
16-03-2014, 19:41
Prawa autorskie: ~Malaika4
- Tak, dobry pomysł. - odparła na propozycję Luka, kiwając głową. Nawet spróbowała się uśmiechnąć, co jej jednak dosyć średnio wyszło, ale jednak. Przez jakiś czas stała jednak, nie ruszając się z miejsca, aby wprowadzić swoje słowa w czyn. Dopiero po słowach Felki, uśmiechnęła się raz jeszcze, co jej nieco lepiej wyszło.
- Tak, już idę. - powiedziała, po czym podbiegła do Luka, który już zaczął ciągnąć zdobycz, aby mu pomóc. zt |
|||
|
Derion Duch Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 87 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 44 |
18-04-2014, 03:17
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP
Zmierzchało. Niebo wypełnione strzępkami deszczowych chmur przybrało stłumiony szarością, chabrowy kolor, szykując się do przyjęcia na siebie granatu nocy. Póki słońce obnosiło się ze swoją radosną obecnością nad horyzontem, morze traw mieniło się u szczytu każdego kłosa złociście. Wystawiwszy głowę ponad poziom najwyższych łodyg, jak okiem sięgnąć dostrzec można było jedynie wysokie akacje, nieodłączny element tego monotonnego krajobrazu. Duchota powoli ustępowała, ogrzana za dnia ziemia wydzielała mocny zapach odradzającej się po deszczach roślinności, a każdy kłos suchej trawy zdawał się drżeć, rozsadzany od wewnątrz chęcią wzrostu.
I gdzieś tam leżało cielę elanda. A w zasadzie to, co z niego zostało. I gdyby przyjrzeć się z pozoru opustoszałej scenerii dokładniej, można było nabrać podejrzeń co do wydanego chwilę temu osądu. Nie tyle samo truchło antylopy sugerowało obecność drapieżników, ile falująca delikatnie trawa. Dłuższa obserwacja z pewnością utwierdziłaby w przekonaniu, że bezruch, który zaraz potem pochwycił rozkołysane kłosy, razem z zapadłą nagle ciszą, zostały spowodowane przez najedzonego kota. Bardzo zadowolonego kota. Derion oddalił się od wypatroszonej zdobyczy na bezpieczną, komfortową odległość. Legł na ziemi na boku, z głową utrzymaną w pionie i uszami skierowanymi w stronę, z której nadszedł. W oczekiwaniu na mającą się zaraz zjawić Manię przymknął oczy i wciągnął w nozdrza zapach ciężkiego od wilgoci powietrza. Uśmiechnął się do siebie, zadowolony z pomyślnego polowania i upragnionej sjesty, wprawił ogon w powolny, wahadłowy ruch po ziemi. Dzień nie przyniósł ze sobą wiele zmian, jednak minął, co najważniejsze, był całym jednym dniem bliżej celu. A póki dni ich poszukiwania można było liczyć na palcach jednej łapy, perspektywa ta wydawała się jak najbardziej słuszną. Żadnej paniki, żadnej presji. Tylko szczera wiara w to, że prędko dopną swojego celu. |
|||
|
Manuela Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:2 lata 3 m-ce Liczba postów:172 Dołączył:Wrz 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 64 Zręczność: 78 Spostrzegawczość: 63 Doświadczenie: 29 |
22-04-2014, 01:57
Prawa autorskie: AlaDyllus, arolinak(avatar)
Tą samą ścieżką podążył wkrótce i drugi zadowolony kot, a nawet w nadmiarze szczęśliwy. Przysiadł w zasięgu wzroku pierwszego kota i począł wykonywać zwyczajne zabiegi pielęgnacyjne, jak to po kolacji. A właściwie to była ona. Gdy skończyła, podeszła bliżej swojego towarzysza i położyła się obok, kładąc przyozdobiony błogim uśmiechem pyszczek na ziemi, przy jego łapach. Spojrzała w szafirowe oczka ot tak, bo lubiła w nie patrzeć i w jej mniemaniu żadnego specjalnego powodu mieć nie musiała. To spojrzenie wyrażało zawsze szczerość uczuć, aktualnie ową radość wypełniającą całe lwie ciałko, teraz uspokojoną po całodziennej wędrówce i obfitym posiłku.
I wszystko było cudownie. Przekręciła się na grzbiet. Zmrużyła ślepka i unosząc łapę trącnęła lekko derionowy nos. Jak dobrze, że tu ze mną jesteś -Wszyscy mówią: "nie oglądaj się za siebie i idź naprzód"
A ja mówię: oglądaj się za siebie. -Dlaczego? -Bo za tobą może iść ktoś, na kogo warto zaczekać. Głos[/center] |
|||
|
Derion Duch Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 87 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 44 |
22-04-2014, 02:17
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP
Z uśmiechem na mordce obserwował jej zabiegi pielęgnacyjne, by w momencie, gdy Mania uznała je za skończone i oznajmiła ten fakt zaczepnym pacnięciem, poprawić to, co uważał za pominięte. Potraktował miękkim, krótkim liźnięciem fragment futerka przy jej lewej skroni, doczyścił sklejoną ledwie zauważalną resztką krwi sierść u nasady ucha. Następnie odsunął pysk, cofnął minimalnie głowę i zaczął przyglądać się lwicy uważnie. Obadał śnieżnobiały brzuch, przekręcił łeb studiując detale manuelowych łapek. Wziął między zęby powietrze i odwzajemnił w końcu spojrzenie skierowane w jego stronę, zawieszając wzrok na złotych oczach Mani.
- Przypominasz sobie te ziemie? Pamiętasz je z dzieciństwa? - zapytał spokojnie, ściszonym głosem, po czym mrugnął leniwie, pozostawiając powieki półprzymknięte. |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 7 gości