Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Lena Gość |
13-09-2012, 23:28
Miała juz zaproponować znalezienie jakiejś jaskini, ale Iwan ją wyprzedził.
- Tak masz rację, chodźmy stąd. -Podniosła zad z ziemi, następnie wskazała łbem kierunek, w ktory miała zamiar się udać. - Tędy dojdziemy do jaskini mchu. Jest tam ciepło i miękko. - Po tych słowach ruszyła z miejsca zachęcając Iwa subtelnym kocim spojrzeniem, by poszedł za nią. z/t |
|||
|
Iwan Gość |
13-09-2012, 23:31
Podczas rozmowy Lena przedstawiła kierunek, do którego trafimy do pewnej jaskini. Spoglądając na nią widziałem pewien wzrok, który mnie bardzo zainteresował. Ruszyłem za Luną.
z/t //. |
|||
|
Malik Gość |
19-10-2012, 10:43
Młode, ciekawskie lwiątko zawitało tutaj dość niepostrzeżenie. O jego obecności na tym terenie można było się jedynie domyślić po szeleście trawy. Trzymiesięczny smyk nie umie jeszcze zachować odpowiedniej ciszy, a poza tym on nie przyszedł tutaj na polowanie, chciał przemyśleć wszystko to co chciała mu przekazać wtedy Khayaal. Po części rozumiał ją dlaczego nie chciała go mieć w stadzie - Malik był jeszcze młody i mógł wybrać swoją drogę życiową. Tamto stado zapewne o nim zapomniało, a on pragnął mieć nową rodzinę. Może kiedy dorośnie zdobędzie się na odwagę i z powrotem odwiedzi tamtą kawową lwicę. Ale to tylko przypuszczenia. Czarny dreptał jeszcze przez kilka metrów aż w końcu jego oczom ukazało się ślicznie wygnieciona trawa, postanowił ułożyć się tam i poobserwować otoczenie.
|
|||
|
Mistrz Gry Mistrz Gry Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: |
01-11-2012, 12:22
Nic się nie działo przez tak długi czas, że Malik zaczął rozważać zakończenie odpoczynku i ruszenie w dalszą drogę. Coś jednak trzymało go tutaj... Nieokreślone przeczucie, którego źródła szukał w sobie.
Przyszedł wreszcie czas, w którym miało się spełnić. Wiatr, bawiący się kosmykami traw, przybrał na sile i zaczął gwizdać. Właściwie nie wiadomo, na czym - pusta przestrzeń nie oferowała klinów, po których mógłby się ślizgać, wydając dźwięki. Ale mimo tego gwizdał. A z gwizdu zaczęły wyłaniać się słowa. - Malik?... |
|||
|
Malik Gość |
01-11-2012, 12:28
Gwizd stawał się coraz bardziej nieprzyjemny dla ucha lwiątka. Czarny w czasie kilku sekund poderwał się z ugniecionej trawy i począł rozglądać się wokół, nie znał dobrze tych terenów - mogły przecież do kogoś należeć, a on ot tak się na nich obecnie znajduje.
Coś co wcześniej wydawało nieprzyjemne dźwięki dla ucha kocięcia wypowiedziało jego imię. Wtedy czarnosierstny samczyk zdziwił się niezmiernie i cofnął się o dwa kroki w tył. -Kim jesteś i czego chcesz? Głos maleństwa było lekko drżący, a jego kroki niepewne. Ciekawe co przynosi mu los. |
|||
|
Mistrz Gry Mistrz Gry Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: |
01-11-2012, 12:33
Pac!
Malik, cofając się, odbił się od czegoś niewidocznego. Ale w dotyku było jak łapa dorosłego lwa - znał przecież ten dotyk, stopień nacisku, zajmowaną powierzchnię. Od góry owionął go strumień ciepłego powietrza, wydychany wraz z rozbawionym parsknięciem. - To ja, głuptasie. Twoja mama. I brzmiała zupełnie jak ona! Tylko, u licha, czemu nie było jej widać? |
|||
|
Malik Gość |
01-11-2012, 12:40
Malik troszkę się uspokoił czując ten dotyk i słysząc jej mięciutki głos. Już tyle czasu jej nie widział, ale w jaki u licha sposób ona znalazła go na tych ziemiach? Przecież tereny jego stada były dość daleko, a zapach czarnego już dawno wyparował z powietrza.
-Mamo, co ty tu robisz i gdzie jesteś? Nie baw się ze mną w chowanego. Tak jak przy poprzednim razie Malik zaczął obracać się wokół własnej osi i rozglądać się za znajomą sylwetką lwicy, która troszczyła się o niego kiedy był jeszcze malutki i nieporadny. |
|||
|
Mistrz Gry Mistrz Gry Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: |
01-11-2012, 16:39
- Jestem przy tobie, Malik. Zawsze będę.
Głos dobiegał znikąd i zewsząd. Gdyby samczyk skupił się, usłyszałby, że konkretnie znad niego - kilkadziesiąt centymetrów wyżej, może metr, znajdowało się źródło głosu. Lwicy jednak nie widział, choć pewność jej obecności była bardzo silna. Czuł nawet jej zapach. Matka młodego nawet po śmierci pozostała taka, jak była za życia - szczera, samodzielna, podążająca własną drogą bez względu na to, czego od niej oczekiwano. Nie dziwota więc, że nie przygotowała syna na swoje następne słowa. - Nie żyję, dlatego mnie nie widzisz. I dlatego tu jestem. Przyszłam opowiedzieć ci, co się stało i co masz zrobić. Miała jednak na tyle wyczucia, by dać Malikowi czas do przetrawienia tych słów. Bo jeśli zaleje go teraz potokiem wymowy, młody nie zapamięta nic... Poza tym, że został sam. Tym razem naprawdę, a nie tylko dlatego, że się na kogoś obraził. Tak, pamiętała tamten dzień. Była z niego w jakimś stopniu dumna, że już w tak młodym wieku zdecydował się na samodzielność, że kiedy coś zdecydował, chciał się tego trzymać... I tamta decyzja być może ocaliła mu życie. Wierzyła, że będzie umiał zrobić z nim, co należy. |
|||
|
Malik Gość |
01-11-2012, 16:53
Chwila, chwila. Jak to nie żyje? Młodzieniec przełknął dość głośno ślinę, a łapy zaczęły mu lekko drżeć. Nie chciał się rozkleić niczym małe dziecko. Przecież przez swoje odejście chciał pokazać, że jest silny i tą sytuacją nie mógł tego zaprzeczyć. Niebieski wzrok Malika powędrował ku górze, skoro jego matka nie żyje to musi przemawiać z nieba. Przynajmniej on tak to sobie wyobrażał.
-Ale, ale... Słowa przechodziły mu ledwie przez gardło, jednak skupił się na tyle, żeby wypowiedzieć dalszą część zdania. -Dlaczego nie uratowaliście stada? Przecież kiedy tam byłem liczba lwów była dość duża. Czarnosierstny pewnie myślał, że duża liczba równa się z dużą siłą, jednak jak widać tak wcale nie było. Pazurki malucha wbiły się mocno w ziemię. Takie zachowanie dawało mu w pewien sposób jakieś rozluźnienie. |
|||
|
Mistrz Gry Mistrz Gry Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: |
01-11-2012, 17:01
Odpowiedź miała na końcu języka, ale... Ale nie. Taki sposób przekazywania wieści jest szokiem dla dorosłych lwów, a co dopiero dla małych dzieci. Będzie bardziej delikatna.
Malik poczuł ciepło, gdy niewidzialne, lecz dobrze wyczuwalne łapy otoczyły go i przytuliły do szerokiej piersi matki. Musiała leżeć na trawie. Na logikę, bo oczy nie chciały współpracować. - Było nas dużo, to prawda. I wielu z nas się uratowało. Ale za mało, by móc mówić o stadzie... Nie mamy domu, Maliku, większość twoich krewnych nie żyje. Zamilkła na chwilę, by zebrać myśli. - Którejś nocy, właściwie niedawno, ale sporo po twoim odejściu... Rozpętała się burza. Pamiętasz, że gdy odchodziłeś, trwała susza, prawda? Cieszyliśmy się więc, że wreszcie pada deszcz. Przedwcześnie. Nim woda zmoczyła wyschniętą ziemię, nim koryta napełniły się nowymi rzekami, w jedno z tych drzew, których tak dużo mieliśmy, trafił piorun. Wzniecił ogień, który miał bardzo dużo pożywki. Mnóstwo szalejącego ognia. I deszcz, chociaż się starał, nie mógł go ugasić. To zaskoczyło nas na granicy dnia i nocy, gdy lwiątka i starsi już spali. Ci, którzy zginęli, starali się im pomóc... Przetrwali ci, którzy akurat tej nocy nie dotarli do domu na noc. My z tatą spłonęliśmy. Westchnienie niematerialnej lwicy było ciężkie, bardzo ciężkie. Nie chciała się synowi pokazywać w formie, którą przyjęła jako ostatnią - nadpalonego zewłoka o zwęglonej sierści, z pękniętymi oczami, bez uszu. Chciała być matką. Nie koszmarem. Ponownie dała mu czas, by przetrawił to, co mu powiedziała. Bo miała jeszcze kilka spraw, które chciała z nim załatwić, nim odejdzie na dobre. |
|||
|
Malik Gość |
01-11-2012, 17:12
Czyli to nie był żaden napad, tylko zwykłe zjawisko pogodowe, które ma miejsce co jakiś czas na każdych terenach. Czarnuch począł się zastanawiać nad słowami niewidzialnej matki. To wszystko było takim nieszczęściem jakiego jeszcze nigdy nie poczuł młody samotnik.
-Jest mi bardzo przykro, nie wiem nawet co powiedzieć. Malik opuścił wzrok i spojrzał na kilka trawek, który rosły pod jego łapami. Nie wiedział co ma jeszcze powiedzieć dlatego głośno wzdychnął. -Prędzej czy później coś takiego mogłoby się wydarzyć. Jednak największym pechem jest to, że to wy akurat zginęliście. Głos czarnego załamał się w połowie wypowiedzianego zdania. |
|||
|
Mistrz Gry Mistrz Gry Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: |
01-11-2012, 17:21
I tylko tyle? Lwica zdziwiła się, ale nie powiedziała ani słowa. Wytłumaczyła sobie, że to tylko szok, że Malik jeszcze odchoruje wieści, które właśnie usłyszał, a w ten sposób broni się przed załamaniem. Tak, na pewno tak właśnie było.
- Maliku, ważne jest to, że nas teraz nie ma, a jesteś ty. Wiesz, co to znaczy? Musisz żyć samodzielnie. Pamiętaj, bo to bardzo ważne! Nie możesz być od nikogo zależny! Wolno ci przyjąć pomoc, oczywiście, ale zachowuj niezależność. Nie uwikłaj się w coś, czego nie będziesz potrafił rozwiązać. Nie składaj obietnic ponad własne siły. I nie bądź łatwowierny, Maliku. Pamiętaj. Tak, zdecydowanie nie zmieniła się po śmierci. Samodzielna, uparta, idąca własnymi ścieżkami - samica i kotka. Cóż więcej tu dodawać? Nie dziw więc, że rozmawiając z synem, pragnęła, by stał się taki jak ona: silny i zdolny do poradzenia sobie w każdych warunkach, zdolny do podniesienia się po ciosach, na jakie wystawi go życie. Bała się co prawda, że może za wcześnie mu to mówi, że w wieku trzech miesięcy potrzebuje raczej opiekuna niż życia na własną łapę... Ale przecież już raz uciekł, prawda? Właściwie powiedziała mu, że dobrze wtedy zrobił. Trudno. Mniejsze zło. |
|||
|
Malik Gość |
01-11-2012, 17:33
Malik po odsłuchaniu smutnej wieści przysiadł na swoim zadku, przygniatając tym samym ogon. Chciał bardziej skupić się na dalszej wypowiedzi ducha matki. Uważał, że ono będzie miało jakieś ukryte przesłanie. Jego móżdżek wysilił się na wszystkie obroty.
-Zapamiętam te słowa. Jednak nic nie potrafię obiecać. Chce zaznać szczęścia tak jak wiele innych istot. Po prostu obiecajcie, że dacie mi żyć na własną łapę dopóki nie znajdę odpowiedniego miejsca. Czarny dobrze wiedział, że duchy przodków bardzo lubią mieszać się w życie żyjących lwów z ich rodziny. Dlatego starał się przekazać swojej matce, żeby nie pilnowała jego działań na każdym kroku, który postawi młodzieniec. |
|||
|
Mistrz Gry Mistrz Gry Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: |
01-11-2012, 17:47
Matce zrobiło się przykro. Najpierw zupełnie zignorował ich śmierć, ograniczając się do oklepanej formułki, a teraz mówi jej, że nie chce jej widzieć? Już nie była pewna, czy syn tylko się tak broni przed złymi wiadomościami. Może po prostu nic go nie obchodzili.
Malika owionęło zimno, kiedy lwica wstała i odsunęła się od niego. Nie chciał, dotarło do niej. Zapamięta. - Maliku, i tak to robisz. A teraz mówisz mi, żebym zostawiła cię w spokoju, bo chcesz żyć sam. Dobrze, niech będzie według twoich słów. Położyła uszy po sobie, czego nie mógł widzieć, wpatrując się w horyzont. Cieszyła oczy widokiem, którego być może nie zobaczy nigdy więcej. Przyjście na tę stronę wymagało siły, bardzo wiele siły, i matka nie była pewna, czy odnajdzie jej w sobie dość wiele, by tu wrócić... Po tym, co powiedział jej jedyny syn. Cichutki szmer zdradził ruch łap, gdy oddalała się od czarnego samczyka. Zniknęła. |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości