Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Haineko Konto zawieszone Gatunek:Gepard Płeć:Samiec Wiek:9 miesięcy Liczba postów:72 Dołączył:Maj 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 33 Zręczność: 32 Spostrzegawczość: 25 Doświadczenie: 20 |
04-07-2015, 10:46
Prawa autorskie: Ja
Widząc że lwiczka odpowiedziała jej, ale się nie uśmiechnęła, skrzywiła łepek, a jej pyszczek przybrał zdziwiony wyraz. Czemu ona się nie uśmiechnęła? Co się stało?
Owe rozterki przerwało jednakże wejście lwicy, którą Haineko już miała okazję zobaczyć. W tej chwili miała okropną ranę, która przeraziła małą, ale nie aż tak, jak przybycie lwa. Wielkiego Strasznego W tym momencie z gardła kocięcia wydobył się głośny pisk, ze strachu i przerażenia, a sama cętkowana schowała się pod kołdrę i została tam drżąc o własne życie. Może to on zrobił krzywdę tamtej lwicy?! Felka, ratuj! |
|||
|
Felija Administrator Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5,5 roku Liczba postów:4,347 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 14 |
04-07-2015, 13:04
Prawa autorskie: Malaika, tło: Disney | AtomicIceCream
Felka spojrzała na lwiczkę w osłupieniu, ewidentnie biorąc ją za ostatnią idiotkę. Zdawała sobie sprawę z tego, że dzieci są nieogarnięte, ale że aż tak? Jedynie Haineko wykazywała jakąś inteligencję i zachowywała się normalnie.
- Nooo cooo ty? - odparła, wieńcząc swą wypowiedź pełnym dezaprobaty prychnięciem. Mrug, mrug. Co tu się dzieje, kto tu przyszedł, co on... Ona krzyczy? Mrug, mrug. Co to za lew? Lew? LEW?! Aaai, Haineko! Już go zauważyła. Tylko tego brakowało! Przerażona Lwioziemka zerknęła na swą podopieczną, która już zdążyła czmychnąć pod skórzaną kołderkę. Trzeba by ją jakoś uspokoić, ale może niech najpierw sama różnooka ogarnie, co się właściwie stało. Nie była nastawiona na tak nagłą zmianę sytuacji. Chyba nikt nie był, bo to by przeczyło samemu sensowi tego, co określamy jako nagłe. Dobrze, że przybyszka była nieprzytomna, przynajmniej nie będzie się drzeć... Eeem, tak, właśnie. Lwioziemka uniosła wzrok na samca. Tamtą kojarzyła, właściwie to widziały się chwilę temu - ciekawe, co takiego zdążyło ją spotkać? - ale lew stanowił dla niej nie lada zagadkę. On sam również wyglądał na zaskoczonego. Hej, moment. Amani była Lwioziemką, co oznacza, że, teoretycznie rzecz biorąc, beżowa powinna jej pomóc, to jest zaprowadzić, eee, zanieść do medyka. Problem w tym, że, po pierwsze, wielkie kotowate na ogół ważą więcej niż motyle, a po drugie, Felka miała już na głowie gepardziątko. Zamachała ogonem, próbując wykrzesać z siebie tę odrobinę rozsądku, która zalęgła się gdzieś w odmętach jej pokręconego umysłu. Poproś go o pomoc. Wytrzeszczyła ślepia, wgapiając się w nieznajomego, ale tak naprawdę myśli miała zajęte czymś zupełnie innym. Graj damę w opałach. Zmarszczyła brwi. Nie, to nie były jej myśli. Ktoś jej się włamał. Ten głos, znowu on! Potrząsnęła łbem, jakby pragnąc w ten sposób wyrzucić go... No... Z głowy. W pewnym momencie postawiła uszy - wstyd się przyznać, ale jego pomysł jednak miał trochę sensu. Na pewno więcej niż stanie jak kołek, co Felka właśnie realizowała. Uszy jej oklapły i patrzyła się na ciemnogrzywego bardziej z przestrachem niż zaskoczeniem. Przeszła ponad zemdloną Amani i stanęła bliżej samca, choć wciąż zachowywała bezpieczny dystans. - Prze-przepraszam... - zagaiła, nieco spłoszona. - Czy mógłbyś mi pomóc? Powędrowała wzrokiem do lwicy, by następnie powrócić nim do samotnika. - To znajoma... A ja jestem Felija. Chcę ją zanieść do medyka, to niedaleko... A-ale sama nie dam rady. Wpatrzyła się weń spojrzeniem pełnym nadziei, a jednocześnie sprawiała wrażenie, jakby w każdej chwili mogła wybuchnąć płaczem. |
|||
|
Machafuko Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:4 lata 2 miesiące Liczba postów:786 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 38 |
04-07-2015, 21:01
Prawa autorskie: Avatar: Nataka || Podpis: Kami (szkic), Cynka (kolory), Inn (cienie)
Tytuł pozafabularny: Pomoc techniczna / Prowadzący Radia
Lew ledwo zauważył pierzchnięcie młodej gepardzicy, gdyż cały czas wpatrywał się w ranną samicę. To nie było tak, że był zaszokowany owym widokiem, jednak dawno już nie widział innego lwa, a obecne okoliczności dodatkowo komplikowały sytuację tak, że na chwilę stracił głowę. Chciał jakoś zadziałać, ale sytuacja go w pewien sposób przerastała. Zbyt wiele zdarzyło się w jednej chwili, a do tego powiedzmy sobie szczerze, nie był przyzwyczajony do obecności innych osób i to wszystko skumulowane, sprawiło, że nie był w stanie nic zrobić.
Wtedy druga lwica ostrożnym krokiem podeszła do niego, przedstawiła się, a jej mowa ciała zdradzała pewien lęk. Machafuko spojrzał na nią, na to że także wydaje się być tym wszystkim przytłoczona i z roztargnieniem pokiwał głową. Musiał im pomóc, inaczej nieprzytomna samica się wykrwawi... Gdy to sobie uświadomił otępienie go opuściło, a także wszelkie wątpliwości; nie było czasu na jakiekolwiek pytania, czy też pogaduszki. Bez słowa podszedł do Amani, chwycił ją za fałdę skóry na karku i spojrzał wyczekująco ma wskazówki tej która przedstawiła się jako Felija, by wskazała gdzie ma ją zaciągnąć.
Głos // Sylwetka // A tu w nowej roli // I prezencik od synka
___ I rzekł do mnie główny admion: "Zbanuj wszystkich, ja rozpoznam swoich". Zielony? Czy czerwony? :v |
|||
|
Chawa Samotnik Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młody Dorosły Liczba postów:205 Dołączył:Kwi 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 65 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 75 Doświadczenie: 40 |
05-07-2015, 00:56
Prawa autorskie: av: Fileera & FKpl; syg: Nharlie
Obserwowała ze zdumieniem zmieniający się wyraz pyska lwicy. Z tym, że kompletnie inaczej zinterpretowała jej zdziwienie.
- Tak. - odpowiedziała jej, kiwając łebkiem. Nie wiedziała, co było w tym takiego trudnego, ale nie zamierzała nikogo oceniać. Zresztą, nie miała czasu na zastanawianie się nad tą kwestią, bo właśnie wpadła do Groty jakaś lwica i po wypowiedzeniu paru słów padła na ziemię nieprzytomna. Zaskoczona, patrzyła na to bez słowa, a w głowie usłyszała zdumiony głos Waziwu "A tej co?". - Nie wiem. - odpowiedziała mu, oczywiście na głos i zresztą szczerze, zapominając nawet, że ostatnio się na siebie trochę pogniewali. - Pewnie jest zmęczona. Lwice w Twoim stadzie też tak miały? - dodała po chwili, przekrzywiając łeb lekko na bok. Nie przypominała sobie takich przypadków w czasie, gdy jeszcze była tam, daleko, w stadzie. Ale co ona mogła wiedzieć, kiedy spędziła tam tak niewielki okres czasu? Zaraz też dołączyła jeszcze jedna osoba i Chawa nawet by jej nie zauważyła, gdyby nie Haineko, która pisnęła tak donośnie, że lwiczka właśnie tego pisku się przestraszyła i aż podskoczyła do góry, oszołomiona. Nic nie rozumiejąc, spojrzała w stronę geparciątka, które to schowało się pod jedną ze skór, a następnie dopiero jej wzrok powędrował na szarego przybysza. W Grocie zaczynało się robić tłoczno, zdecydowanie zbyt tłoczno, jak na gust małej. Dopiero wtedy też odpowiedział jej Waziwu "Nie przypominam sobie", a uwaga lwiczki z powrotem skupiła się na nieprzytomnej lwicy. Musiał być inny powód takiego czegoś. - Jest ranna! - zawołała odkrywczo, uśmiechając się szeroko. Była dumna z siebie, że to zauważyła. - Jak medyk jej to zalepi, to pewnie wstanie. - dodała po chwili, tonem znawcy. W odpowiedzi usłyszała niepewny pomruk Stróża. Amani miała szczęście, że w Grocie nie zastała samej Chawy. Mała zapewne jedynie przyglądałaby jej się zaintrygowana, aż w końcu lwica by się wykrwawiła. Ewentualnie postanowiłaby jej sama pomóc, ale w tym wypadku mogłoby się to zakończyć jeszcze szybciej. |
|||
|
Felija Administrator Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5,5 roku Liczba postów:4,347 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 14 |
05-07-2015, 02:36
Prawa autorskie: Malaika, tło: Disney | AtomicIceCream
Lwicę tak zdumiał fakt, iż nieznajomy samiec zdecydował się jej pomóc, że jej jedyną odpowiedzią było kiwnięcie łbem. Zupełnie zignorowawszy paplaninę Chawy, podeszła do "swojej" małej, znaczy się Haineko, żeby chwycić ją w pysk i tak uposażona powrócić do lwa. W międzyczasie zdążyła jej podszepnąć ciche "nie bój się", bo spanikowane gepardziątko to ostatnie, czego w tym momencie potrzebowała.
Znów spojrzała na obcego. Amani raczej nie będzie wygodnie, jeśli lew ma zamiar ją ciągnąć w tej sposób aż do groty medyków, ale, szczerze mówiąc, mało to Felkę obchodziło. Zresztą, skoro tamta była nieprzytomna, to i tak niczego nie czuła, prawda? Raz jeszcze skinęła łbem na ciemnogrzywego, po czym udała się ku wyjściu z groty, by następnie zejść w dół skały i ruszyć w kierunku Słonecznej Rzeki. Z/t |
|||
|
Machafuko Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:4 lata 2 miesiące Liczba postów:786 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 38 |
06-07-2015, 02:29
Prawa autorskie: Avatar: Nataka || Podpis: Kami (szkic), Cynka (kolory), Inn (cienie)
Tytuł pozafabularny: Pomoc techniczna / Prowadzący Radia
Tak, to może prymitywny, ale najłatwiejszy sposób, aby przenieść ranną lwicę. Może i lepiej by było, gdyby próbował jakoś przewiesić sobie ją przez grzbiet, ale małpą nie był, przeciwstawnych kciuków nie miał, co utrudniało sprawę do tego stopnia, że wolał się przemęczyć w ten sposób. Spojrzał też na lwiątko, które było w jaskini. Wyglądało na to, że samica nie interesowała się nim, czyli co? Miało tu zostać? Samo?
Dziwne to było, aby zostawiać młode bez opieki, czyż nie? Ale wszak nie jego interesem było interesowanie się lwiątkami z innych stad. Zaczął ciągnąć lwicę, podążając za Feliją w stronę groty medyka. [ Dodano: 2015-07-06, 01:29 ] zt
Głos // Sylwetka // A tu w nowej roli // I prezencik od synka
___ I rzekł do mnie główny admion: "Zbanuj wszystkich, ja rozpoznam swoich". Zielony? Czy czerwony? :v |
|||
|
Haineko Konto zawieszone Gatunek:Gepard Płeć:Samiec Wiek:9 miesięcy Liczba postów:72 Dołączył:Maj 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 33 Zręczność: 32 Spostrzegawczość: 25 Doświadczenie: 20 |
06-07-2015, 15:07
Prawa autorskie: Ja
Bidulka cały czas leżała pod kołdrą drżąc o własne życie i modląc się w duchu, by tamten stąd poszedł. W pewnym momencie usłyszała że ktoś idzie w jej kierunku. Czy to on? O Boże, nie!
Kamień spadł jej z serca gdy okazało się że to była Felija, która zaraz potem wzięła ją za skórę na karku i poszła...na dodatek w JEGO kierunku. Tego było za wiele. Teraz zaczęła jeszcze bardziej się trząść. Skuliła się i wpatrywała się w grzywiastego wzrokiem pełnym przerażenia. Chwilę potem została zabrana do nieznanego jej miejsca. /z.t./ |
|||
|
Athastan Radca Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Posłaniec / Młodszy Szaman Liczba postów:384 Dołączył:Paź 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 61 Zręczność: 76 Spostrzegawczość: 81 Doświadczenie: 8 |
16-01-2018, 23:15
Prawa autorskie: Subi-cub(generator) Ja (edycja)
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry / Przodownik pracy
Zza załomu wejścia wysunął się lwi łeb i para niebieskich oczu zaczęła lustrować wnętrze Lwiej Skały. Jako że zarówno na pierwszy jak i na drugi rzut oka wewnątrz nie było nikogo, wyłoniła się również reszta lwa, który wszedł do środka i rozpoczął zwiedzanie kolejnych zakamarków Skały.
W środku było całkiem pusto, mieszkańcy tego miejsca musieli się już wynieść jakiś czas temu, bo ich zapachy, woń wielu różnych lwów, rozmywały się już w powietrzu, tak, że ciężko było rozróżnić jakiekolwiek składowe. To miejce było jak najbardziej puste, a skoro nikt się nim nie interesował w ostatnim czasie, to jak najbardziej nadawało się do tego, by przyłączyć je do cesarstwa. A co do zawartości wnętrza groty, takiej z prawdziwego zdarzenia tym razem, bowiem w porównaniu do poprzedniego odwiedzonego przezeń fragmentu Skały, tu były zarówno ściany jak i dach, to w rozpraszanym przez światło padające zarówno od wejścia, jak i z tu i ówdzie znajdujących się szczelin, dało się dostrzec przedewszystkim kamienne podwyższenie z fragmentami posłań. Oprócz niego, to poza leżącymi w różnych kątach zasuszonymi roślinami i niewielką kupką kości przy wejściu nie wiele tu było. Gdy obchodził całe wnętrze, przyszło mu na myśl, że poza tą grotą, jak na rategonie znalazł innych miejsc, mogących służyć za miejsce snu, a wyżej na skalnym masywie, tam gdzie jeszcze go nie było też nie spodziewał się ich znaleźć. Wynikało by z tego, że wszyscy lwioziemcy, ponoć będący licznym stadem, musieli spać tu wszyscy razem. Odstawało to mocno od warunków na Kilimandżaro, gdzie zasadniczo, gdyby mieli na to ochotę, to każdy mógłby zająć osobną jaskinię, grotę, niszę czy inną kryjówkę. On sam miał, nie wyobrażał sobie bowiem przebywania przez całą noc w jednym miejscu z jakąś grupą, razem z wszystkimi odgłosami snu, powiewami oddechów i wszelkimi innymi mankamentami dużych skupisk. Pozostało w nim jeszcze sporo z samotnika, i prawdę mówiąc nie miał zamiaru się tego pozbywać. Jemu było z tym dobrze, a nikt inny też się nie uskarżał, więc nawet nie było ku temu jakiś większych powodów. Gdy zakończył oględziny wnętrza, średnio co prawda owocne jeśli chodzi o wyszperanie jakiś nowych informacji, ale przydatne ze względu na to, że te ziemie już niedługo powinny w pełni oficjalnie zostać włączone w skład Cesarstwa, a własne podwórko wypada znać, zaczął się zbierać do wyjścia. Chciał jeszcze zwiedzić sam szczyt tego skalnego monumentu, a potem wypadało by sprawdzić, czy Haki skończył już wszelkie negocjacje. ~z.t. |
|||
|
Venety Rekrut Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Liczba postów:1,177 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 72 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 69 Doświadczenie: 105 |
21-04-2018, 14:05
Prawa autorskie: Bjorn | BaxiaArt
Tytuł pozafabularny: Administrator / Pomoc Techniczna
Prowadząc mały korowód, wkroczyła do jaskini. Przekroczyła jej próg, czując, jak serce jej pęka. To miejsce było zawsze pełne życia, radosnych pisków, baraszkujących lwiątek, lwic, które odpoczywały w cieniu groty chroniąc się przed upalnym słońcem. Gdzie się to wszystko podziało? Czy to... Czy to naprawdę była jej wina? Że tego nie ma? Może Haki miał rację, może tak naprawdę była beznadziejna? Może była jeszcze bardziej głupsza od swojej siostry? Nie, nie mogła teraz płakać. Nie teraz.
- Może wygląda trochę strasznie, ale nie ma tu żadnych duchów - zawołała. Tak, to będzie dobre miejsce do snu. Weszła głębiej i położyła się na legowisku. Ten dzień był bardzo męczący. Nie chciało jej się spać, ale nie będzie teraz siedzieć. Poklepała łapą obok siebie, zachęcając do położenia się. |
|||
|
Maru Wiarus Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5,5 roku, dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:543 Dołączył:Lis 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 75 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 64 Doświadczenie: 57 |
21-04-2018, 16:53
Prawa autorskie: Sambirani & Inn
Wszedł tu dość wolno, rozglądając się uważnie dookoła. Nigdy nie był we wnętrzu, dla niego było to coś nowego. Tutaj zazwyczaj przebywała, pożalcie się duchy przodków, władcy oraz ich starszyzna. Maru był ciągle nowym w momencie upadku Lwiej Ziemi, a poza tym większość dnia spędzał na patrolach. Posłał uśmiech do Venety na jej klepnięcie łapą w podłoże.
- Cóż... przynajmniej wróciłaś do domu. - bez większego ociągania się legł tuż obok łowczyni i sunął nosem po jej policzku, tylko po to, by dać mu solidnego liza. Pysk trzymał ciągle blisko lwicy, gdy wyszeptał do niej parę słów, by mała tego nie usłyszała. - Ta mała wygląda jak Twoja córka. Może i nawet by nią była, gdyby ta Księżycowa nie przeszkodziła nam wtedy na polanie. - tutaj cicho zachichotał na wspomnienie o tamtej dziwnej sytuacji. |
|||
|
Vitini Samotnik Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:10 miesiecy (Młodzik) Liczba postów:86 Dołączył:Mar 2018 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 55 Zręczność: 65 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 15 |
24-04-2018, 22:53
Prawa autorskie: Disney/własne
Chyba tylko ona była pełna entuzjazmu. Wkroczyła do groty jak zwycięzca z dumnie uniesioną głową, ślepa jednak nie była i widziała że cioteczka jak i przyszywany wujaszek są coś markotni.
- Wcale nie wygląda aż tak stra..- Podskoczyła wystraszona kiedy przydepnęła patyczek i ten trzasnął sucho pod mała łapką. - ..strasznie. Trochę pusto tu tylko.- Nic tu nie zaszło, ale jeszcze zgarnęła resztki patyczka na boczek żeby więcej nie przyprawiał jej o palpitacje małego serduszka. Weszła więc głębiej do jaskini rozglądając się ciekawsko. To tak mieszkali jej przodkowie od strony mamy. Niby zwykła grota.. niby nic tu nie powalało, ale sama świadomość. Pokręciła się jeszcze po jaskini obwąchując kamyki, legowiska i ściany. Kiedy kontem oka zauważyła mizgającego się do Venety Maru skrzywiła się. - A fuj. Wujkuuuu.. ja tu wciąż jestem.- No oburzyła się i zasłoniła oczka łapą. Jest jeszcze tylko smarkatym dzieciuchem, z całą jego mentalnością, otrząsnęła się, kuknęła przez szparkę miedzy palcami, jeszcze to robią czy można bezpiecznie patrzeć? |
|||
|
Venety Rekrut Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Liczba postów:1,177 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 72 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 69 Doświadczenie: 105 |
29-04-2018, 21:41
Prawa autorskie: Bjorn | BaxiaArt
Tytuł pozafabularny: Administrator / Pomoc Techniczna
Owszem. Powróciła do domu, co niewątpliwie było powodem do radości. Czemu jednak... Nie cieszyła się? Trudno było, dzisiejszy dzień był ciężki. Tyle się działo, odnalazła partnera, mogła z powrotem tu zamieszkać. Została opiekunką siostrzenicy. Jak daleko była jej matka? Shujaa mówił, że całkiem długo wędrował, zanim dotarł do Lwiej Krainy. Była to jakaś pustynia. Venety zwiedziła kawałek świata, bywała w paru miejscach, które mogłoby zasiedlać obecnie stado małej... Ale to było parę lat temu. Pustynie są żywe, umierają lub rozszerzają swe granice, nie potrafiłaby teraz tam trafić. Nawet nie miała pojęcia, w którą stronę się udać. Drgnęła, gdy poczuła na sobie mokry język, nie spodziewała się tego. Cichym pomrukiem wyraziła zadowolenie - Cieszę się, że wróciłeś - uśmiechnęła się. Na dalsze słowa jedynie zastrzygła uszami i zbliżyła się, przemawiając wolno i bezgłośnie "Zawsze możemy do tematu wrócić". Nie wypowiedziała ani jednego słowa, ale Maru mógł z ruchu warg samicy wyczytać je. Na potwierdzenie, gdyby jednak nie udało mu się odczytać sensu mrugnęła konspiracyjnie.
No, to ten tego, wiecie. Zaśmiała się, słysząc zniesmaczony głos lwiczki - Hej, Vitini, mama opowiadała ci, jak raz zrobiliśmy psikusa zakochanej parce? |
|||
|
Maru Wiarus Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5,5 roku, dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:543 Dołączył:Lis 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 75 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 64 Doświadczenie: 57 |
29-04-2018, 22:03
Prawa autorskie: Sambirani & Inn
Nie mógł sobie odmówić tego momentu bliskości ukochanej. Jemu też jej bardzo brakowało. Nosem delikatnie pociągnął po jej karku. Odsunął łeb i spoglądał na wargi, wypowiadające nieme słowa. Na jego pysku pojawił się wielki, szelmowski uśmieszek. Kiwnął głową, dając jej znak, że zrozumiał. Ale nie teraz, bo jeszcze lwiczka umrze im tu w grocie na zawał. Poza tym nie robiłby nigdy czegoś takiego przy młodziku. Odsunął się lekko od Venety, by mała nie miała jakiejś traumy. Klepnął łapą tuż przed sobą i posłał do niej ciepły uśmiech.
- Spokojnie, po prostu trochę się stęskniłem za ciocią. Chodź, usiądź tutaj bliżej przy wujku i posłuchamy razem tej historii, bo sam jestem ciekaw. - teraz to on odwrócił łeb ku łowczyni, czekając aż zacznie opowiadać. |
|||
|
Vitini Samotnik Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:10 miesiecy (Młodzik) Liczba postów:86 Dołączył:Mar 2018 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 55 Zręczność: 65 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 15 |
30-04-2018, 12:36
Prawa autorskie: Disney/własne
Ok była już bezpieczna i żadne porażające widoki jej nie groziły. Odstawiła łapkę na ziemię, z tych wszystkich sygnałów które dawała sobie parka wyczytała niewiele, by nie powiedzieć nic. Noc nadeszła, podróż do Lwiej Krainy była męcząca, nawet jeśli głównie jechała na grzbiecie słoni, wykradło sie jej więc ziewnięcie które mimo uporu małej stało sie całkiem przepastne. Podeszła bliżej sadowiąc się gdzie? A ino najbardziej miedzy nimi, z jakiejś zazdrości? Czy chęci przerwania im mizgania się, skarciła dorosłych pełnym dezaprobaty wzrokiem. Mam cię na oku wujku Maru. I puf, patrzcie jak łatwo odwrócić czasem jej uwagę!
- Nie opowiadała! Uh.. właściwie to opowiadała głównie o przygodach, a nie psotach. - Tych takich pouczających, czasem tylko coś wtrąciła, chyba zależało jej na tym by wpoić młodszej córce wartości do łebka, ale nadrabiał to Shuu, który zawsze miał jakieś baje do opowiedzenia. Poklepała niecierpliwie łapkami ziemie pod nimi. - Opowiadaj Ciociu.- Niecierpliwiła się. - ..prosze. - I wyszczerzyła się uroczo dodając to małe taktyczne słówko. Bo jak dziecko ładnie prosi to starsi zgadzają się chętniej. Czekając aż cioteczka zacznie opowieść, młodej samiczce urwał się film. Dzień był wypchany wrażeniami po same brzegi i w końcu zmęczenie siekło ją bez ostrzeżenia. Sen był wypchany przygodami, bieganiem, skakaniem i walką z krokodylem wielkim jak góra, oczywiście Vitini wygrała, skopała przy tym wszystko co znalazło się w zasięgu jej łap, z przygody snu wyrwało ja jej własne głośne chrapnięcie, poderwała głowę i nieco nieprzytomnym wzrokiem rozejrzała się po jaskini. Potrzebowała chwili by ogarnąć gdzie jest, że to nie schronienie w rodzinnej Oazie, a lwica i lew którzy leża koło niej to nie mama i tatuś. Ziewnęła przepastnie umyła mordkę łapka i po przeciągnięciu się wstała. - Idę zwiedzić okolicę Ciociu.- Hai, poinformowała i tyle wystarczy, w podskokach wypadła na zewnątrz. ZT
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 05-07-2018, 16:03 przez Vitini.)
|
|||
|
Venety Rekrut Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Liczba postów:1,177 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 72 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 69 Doświadczenie: 105 |
16-07-2018, 11:16
Prawa autorskie: Bjorn | BaxiaArt
Tytuł pozafabularny: Administrator / Pomoc Techniczna
Zaczęła swą opowieść. Działo się to dawno temu, prawie już zapomniała, jak beztroskie były dziecięce lata i jak psotnymi lwiątkami były. W skrócie, była sobie pewna lwica w stadzie, która chciała się przypodobać nowemu młodzieńcowi, który osiedlił się w okolicy. Wiedząc, że Vei pobiera nauki zielarstwa, aby w przyszłości zostać medykiem - stado ich potrzebowało, a ruda była dość inteligentną uczennicą i chętnie się uczyła - udała się do niej, aby pomogła jej upiększyć futerko i podbić naturalną urodę samicy. Nie była brzydka, zupełnie zgrabna, ale wiadomo, kobiety chcą zawsze pięknie wyglądać. Psotne lwiątka wpadły na pomysł, żeby podmienić zioła - jedno z nich bowiem w niewielkiej ilości rzeczywiście dawało pożądane rezultaty, ale w zwiększonej dawce po paru godzinach pod wpływem promieni słonecznych najzwyczajniej w świecie... Barwiło futro na brzydki, zgniłozielony kolor. Możecie sobie wyobrazić minę tamtej lwicy, gdy przyszła na spotkanie z lwem i jego minę na widok koloru sierści. Lwiczki musiały potem przez tydzień chować się przed tamtą, a kiedy przypadkiem wpadły na nią, dostały po uszach.
Vitini usnęła w środku opowieści, ona dokończyła ją i po krótkiej wymianie czułości z partnerem usnęła, po raz pierwszy od dłuższego czasu spokojna. Była w domu. Nieważne, że władza się zmieniła, nieważne że panią Lwiej Skały będzie teraz Vari - dla Venety najważniejsze było, że mogła usnąć u boku najważniejszej osoby w jej życiu i pod sklepieniem Lwiej Skały, utulona wspomnieniami o domu. Następne dwa miesiące spędzili w najbliższej okolicy, stopniowo zaznajamiając się z mieszkańcami. Udali się także do Srebrnego Księżyca, aby podziękować kapłankom za opiekę i opuścić ziemie księżyca, a także rozmówili się z Hakim i Vari. Mogli zacząć nowy rozdział. /zt |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 4 gości