♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Israel
Duch
*

Gatunek:Hiena cętkowana Płeć:Samiec Wiek:4 lata Liczba postów:458 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie:
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

#46
31-05-2015, 20:22
Prawa autorskie: Inn, Venety, Vasanti Vei, Skanda

Słysząc słowa Kahawy, zdenerwował się. Nie lubił gdy ktoś się do niego złośliwie odzywa. Jednak powstrzymał się i zignorował ją. Następnie ruszył za Sadismem.

//z. t.//
Gdy zapadła ta noc niewygodnie mi było
Przeżywałem koszmary w ciemności bez dna
Widziałem obok, tuż tuż
Że trup psuje się już
I zmartwiałem na myśl, że nieboszczyk to ja!

[Obrazek: screen2.PNG]
Gram w FH, IW, DD, LM, IT PL, WS pod nickiem Ognik
Kahawa
Konto zawieszone

Gatunek:Ratel Płeć:Samica Wiek:11 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec / Znachor Liczba postów:269 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 28
Zręczność: 48
Spostrzegawczość: 82
Doświadczenie: 70

#47
01-06-2015, 01:01
Prawa autorskie: Madkakerlaken, Eyal Bartov

Odprowadziła kątem oka hienę, doprawdy jak niewiele trzeba by zrobić komuś pranie mózgu. Pomysłowość gada chyba nie znała granic, zerknęła w zachmurzone niebo. Coś czuje, ze nastaną ciężkie czasy. Zerknęła z powrotem na swoją norę. Przydałoby się ją jakoś przyozdobić. Wprawdzie gleba jest tu żyzna i zaczyna powoli trawa rosnąć ale przydałoby się coś większego. Wyruszyła na poszukiwanie jakiejś ciekawej roślinności.

z/t

~~~
Kawa jak sobie zaplanowała tak przytargała roślinki z dżungli. Wprawdzie okrężną drogą i małym przerywnikiem w postaci zagubionego lwiątka i rannego lwa. Całą drogę bulwersowała się brakiem w wychowaniu młodzika. Z tego wszystkiego zapomniała nawet o kolacji i kiedy skończyła sadzić sadzonki wlazła do nory. Głęboko ukryta w jednym z własnych ciasnych tuneli, że tylko ona była w stanie się wcisnąć. Zasnęła, głodna i zmęczona.
Amarth Shetani
Konto zawieszone

Gatunek:Samael. Płeć:Samiec Zezwolenia:The leader of acatalepsy. ~ Liczba postów:212 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 95.
Zręczność: 85.
Spostrzegawczość: 85.
Doświadczenie: 37.

#48
02-07-2015, 22:11
Prawa autorskie: Levis.
Tytuł pozafabularny: VIP

Marazm.
Tysiące głosów odbijających się w czaszce zarechotały wtórnie, zgadzając się z opinią właściciela. Bezkształtna, czarna masa nabrała kształtu, a zarysowany kontur stalowych mięśni utworzył dawno nie widzianą postawę bestii, zżerającej słońce i wypluwającej cień. W psychodelii świata powróciła na zewnętrzne łono, pazurami zdzierając macierz. Ponownie zasiać chaos w tym nudnym jak cholera świecie. Ponownie ukazywać fałszywe uczucia z błyskiem czerwonego rubinu. Już bolała głowa, już krok od szaleństwa, zapaść w cuchnącym bagnie rzeczywistości. Brudna bestia, matka Szeol, karmicielka otchłani. Łapy przedzierały się leniwie po burej pustyni, jaką ostały się rejony Sherkhana.
Biały już dawno nie istniał. Rozpadł się w popiół jak w bajkach dla dzieci, ale nie dla niego feniks i odrodzenie. Ogień, którym walczył pożarł go, obrócił się przeciwko. Wszystko było kłamstwem. Smród rozkładającej się radości wypełniał smoliste nozdrza, a resztki maski kota popękały zmarszczkami. Złoty świt ginął we mgle, której mleczne ciernie zjadły pewność Solaris. Maszkara kłapnęła zębami, niezadowolona z tego, co widziała. Nicie dusz rozpadły się, a jedna, jedyna prowadziła pod ziemię.
Bestia uniosła wyżej łeb, mrużąc bezdenne ślepia, a tylnym łapskiem natrafiła na miękki kawałek ziemi. Kopczyk usypany przez istotkę, której nie widziała, ale miała świadomość, że gdzieś w okolicy jest. Horror nadchodził poprzez nieznośne mgły, zlizywał ślinę z policzków ofiar. Szeol powróciło i tylko kwestią czasu było, jak dawni 'przyjaciele'-pożywiciele się o tym dowiedzą.
Żyli. Poza wrotami ich nie odnalazła, a na pewno trafiliby do jej żołądka.

[TICK-TACK-TACK-TACK-TACK-TACK]

[Obrazek: fgqe3.png]

  • _Endless fuckin' show time _Bite off my skin and cell, _But you cannot eat my deep inside, _You kneel down and beg to me _[Give me your beast…]
Kahawa
Konto zawieszone

Gatunek:Ratel Płeć:Samica Wiek:11 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec / Znachor Liczba postów:269 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 28
Zręczność: 48
Spostrzegawczość: 82
Doświadczenie: 70

#49
02-07-2015, 23:42
Prawa autorskie: Madkakerlaken, Eyal Bartov

(Na pierwszej stronie jest przekrój nory jaką Kawa wykopała, jest na tyle obszerna że w pierwszej części pomieści nawet lwy. Nie jest kopana w głąb ziemi tylko w głąb wulkanu niczym jaskinia.)

Kahawa przeciągnęła się, łapą przetarła ślepia spędzając z powiek resztki snu. Sen miała piękny, o rzece miodem płynącej. Takim złocistym, lepkim, pysznym... myśli przerwało donośne burczenie w brzuchu. Przeszła korytarzem, zerkając jeszcze w stronę pomieszczeń pełniących magazyny. Nagromadzone w nich skorupy kokosów, kamienie, patyki, kilka zaschniętych liści leżały poukładane. Zatrzymała się gdy do jej nozdrzy doleciała obca woń przed norą. Czyżby pierwszy pacjent? Czy może kolejna zjawa? Od wizyty Y'nahela nie zauważyła by działo się tu coś dziwnego. A minęło już parę miesięcy. Jej początkowa nora rozbudowała się w potężną lecznicę.
- Któż to nachodzi starą znachorkę? - Wpatrywała się w wylot, ukaże się czy będzie się ukrywać za jamą czekając aż sama ratela wyjdzie.
Amarth Shetani
Konto zawieszone

Gatunek:Samael. Płeć:Samiec Zezwolenia:The leader of acatalepsy. ~ Liczba postów:212 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 95.
Zręczność: 85.
Spostrzegawczość: 85.
Doświadczenie: 37.

#50
03-07-2015, 00:00
Prawa autorskie: Levis.
Tytuł pozafabularny: VIP

Śmiertelnicy byli całkiem zabawni. Nie przepędzały ich dzwony kościelne ani rozbrzmiały osąd ostatecznego. Oddawali się miłości, pielęgnowali kruche ciała, tak lepkie i śmierdzące od wewnętrznych wydzielin. Najważniejszą z nich była krew, którą bestie spijały z kielichów. Pełznące węże rozpusty wdzierały się w głąb umysłów, sadząc ziarna brudnych myśli, urodzajowo adekwatnych do żywiciela. Wijące się, rozpięte tabu na bezwstydnym łożu... Czarna zmora zerknęła w prawo, słysząc wpierw szelest, a następnie głos.
Pachnie... miodem.
Chór głosów zawył, mając ochotę zatopić kły w słodkim plastrze, rozrywając każda komórkę na strzępy i ssąc każdy kawalątek do cna. Umysł nakazał zostać, nie ruszać, ostać się w danej postaci. Pęknięte zwierciadło piekieł musiało pozostać w całości; każdy nadszarpnięty fragment niósł ze sobą groźbę apokalipsy. Podburzanie do granic wytrzymałości, popioły zadrżały, gdy łapy monstrum ruszyły w kierunku wejścia do groty, chcąc znaleźć źródło spokojnego głosu. Wszak wypadało się przywitać, skoro tyle czasu zatraciło się w podmroku. Cień skrył połowę bestii, gdy ta wdarła się bezczelnie na teren znachorki. Opuściła nieco niżej łeb, a długie włosy skryły połowę maski.
-Coś starszego od Ciebie. - wymruczał głos, głuchy i brzmiący jak echo. Zadziwiająco jednak nie poniósł się, a sam nieproszony grzech przystanął, nie próbując się nawet rozglądać. Brak zainteresowania poparty wypruciem, dzierżąc na grzbiecie głaz eonów niczym wejście do krypty. Niosła zapach cykuty i śmierci. Wolno sunący 'amen' u podnóży modlitwy.

[TICK-TACK-TACK-TACK-TACK-TACK]

[Obrazek: fgqe3.png]

  • _Endless fuckin' show time _Bite off my skin and cell, _But you cannot eat my deep inside, _You kneel down and beg to me _[Give me your beast…]
Kahawa
Konto zawieszone

Gatunek:Ratel Płeć:Samica Wiek:11 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec / Znachor Liczba postów:269 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 28
Zręczność: 48
Spostrzegawczość: 82
Doświadczenie: 70

#51
03-07-2015, 00:30
Prawa autorskie: Madkakerlaken, Eyal Bartov

Skąpe światło, które wpadało do jamy pozwoliło jej ocenić przybysza. Nie była przezroczysta, więc to nie zjawa. Przypominała lwicę, z dostojną grzywą. Nie widziała takiego stworzenia jeszcze. Rozpalił się w jej sercu zapał do zbadania tego specyficznego gatunku. Z grzeczności jednak wstrzymała się by nie wybiec przed istotę. To ona tu była gospodarzem i nie wypadałoby by zachowywać się jak jakiś podrostek. Wszystko w swoim czasie.
Postąpiła niespiesznie parę kroków wyściubiając łeb ze swojego wąskiego korytarza.
- Czym zawdzięczam tą wizytę? - Nie bała się. Gdzie innych zmroziłoby serce, chłód bijący ze słów Shetani tak ona stała niewzruszona. Kiedyś zapłaci za swoją swobodę wysoką cenę. Jednakże nawet wizja rychłej śmierci nie wzruszała jej serca.
Jedynie cień lekkiego zawodu.
Nad nieukończonymi sprawami.
Pasji.
Szczęścia.
Amarth Shetani
Konto zawieszone

Gatunek:Samael. Płeć:Samiec Zezwolenia:The leader of acatalepsy. ~ Liczba postów:212 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 95.
Zręczność: 85.
Spostrzegawczość: 85.
Doświadczenie: 37.

#52
03-07-2015, 20:58
Prawa autorskie: Levis.
Tytuł pozafabularny: VIP

Przeciwny wiatr niósł ciemne piaski, a jego mruczenie można łatwo przypisać dzikiemu kotu, skrytemu w niebiosach. Burza grzmiała w oddali, strasząc swoją obecnością żywych, niczym wycie morderczych szałów. Tego wieczoru nieboskłon zapłonie ponownie, rozrywając atmosferę w strzępy. Serafini mogli płakać, a ich łzy stawały się ścieżką niosącą nadzieję. Śmierć była początkiem czegoś wspaniałego i daremnego. Nie ma fanatyzmy tak męskiego jak śmiertelnik walczący o własny oddech. Maleńkie groby zmieniały właścicieli, a zapalczywość szaleńców wypełniała trumny. Sztuka w sztuce, rigor mortis. Czerwone oczy rozbłysły mocniej w ciemności groty, ale bestia nie przejawiła agresji. Nie była głodna. Była... znudzona.
- Przypadkowi. - odparła akatalepsja, pakując swe cielsko głębiej i dopiero tam przystanęła, potrząsając łbem. Długie włosy okryły się mgiełką kurzu, który zebrała podróżując po pustyni. Nie miała w zwyczaju pytać o pozwolenia. Bywała, gdzie poniósł ją zapach złotej nici. Śledziła tchórzów, niewiernych, obmierzłych, zabójców, rozpustników, guślarzy i bałwochwalców, z kłamcami na czele - pożerała dusze, rozdzierając pysk szerzej, niż otchłań Hadesu. Nic nie mogło być proste, grała zabawkami, prowadząc ich na spalenie. Kolejna śmiertelniczka stawała się pionkiem o znaku zapytania. Czy miała w ogóle odegrać jakąś rolę?
- Te krainy mogą zmieniać właścicieli, ale nie swoją historię. Mieszkasz na grobowcu. - mruknęła nagle zmora, wracając spojrzeniem do znachorki. - Skąd się tu w ogóle wzięłaś? - dodała, usadawiając się wreszcie. Uniosła brew, oczekując odpowiedzi. Pod łapami drżała ziemia wypełniona wrzaskiem nienawistnych. Niejednego z nich prowadziła na drugą stronę.

[TICK-TACK-TACK-TACK-TACK-TACK]

[Obrazek: fgqe3.png]

  • _Endless fuckin' show time _Bite off my skin and cell, _But you cannot eat my deep inside, _You kneel down and beg to me _[Give me your beast…]
Kahawa
Konto zawieszone

Gatunek:Ratel Płeć:Samica Wiek:11 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec / Znachor Liczba postów:269 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 28
Zręczność: 48
Spostrzegawczość: 82
Doświadczenie: 70

#53
05-07-2015, 22:35
Prawa autorskie: Madkakerlaken, Eyal Bartov

Uniosła jedną brew do góry w zdziwieniu. To by wyjaśniało te dziwne zjawiska w postaci nietypowych gości. Oczami wyobraźni widziała rozkładające się pod nią zwłoki, kości rozsypane w ziemi. Przez chwilę trawiła to wszystko w głowie zastanawiając się czy zbezcześciła czyjeś grobowce. Czy raczej odbyła się tu większa bitwa. Niespokojne duchy swoim gniewem napędzały zapewne dawniej żar wulkanu. Wrząca płynna pomarańczowo-czerwona ciecz zalewała te zbocza. Niszcząc wszystko, spalając roślinność i zwierzęta na swojej drodze. Teraz jednak wulkan śpi.
- A jakież to ma teraz znaczenie? Wszystko wraca do ziemi, czyniąc ją bardziej żyzną. - Wieczny cykl niszczenia i tworzenia następujący po sobie. Wyszła całkiem z korytarza i siadła przed Shetani.
- Przybyłam z ludzkiej osady. - Nie chciała rozwodzić się bardziej na ten temat. To co rzekła powinno jej wystarczyć.
- Znajdujesz się w mojej lecznicy, czuj się jak u siebie. - Teraz Shetani mogła zauważyć dlaczego ta część nory jest taka szeroka, w rogu zostały usypane kopczyki z piasku pełniąc w pewnym sensie funkcje leża. Kahawa spuściła łeb patrząc na swoje długie pazury. - Nie często miewam gości, a jeszcze rzadziej pacjentów. Liznęłam trochę wiedzy zielarskiej ale to wciąż za mało.- W jej głosie czuć było wyraźną frustrację. Jej głównym celem było zgłębianie wiedzy o ziołach. Wymyślaniu nowych receptur. Służących nie tylko do leczenia ale i wywoływania rożnych efektów.

~~~
Jako iż zmora, która ją nawiedziła uparcie milczała postanowiła zostawić ją w spokoju. Jeśli będzie chciała odezwie się. Nie przeszkadzała także jej obecność, skryta w cieniu. Ledwo widoczna i tak nie miewała tu zbytnio dużo gości. Jedyna osoba, która regularnie ją odwiedzała był Damaja. Cieszyła się z zapału tego młodzieńca, pasji która ich połączyła.
Wyszła na zewnątrz i legła w cieniu swoich krzewów, które posadziła. Minęło pół roku a wszystko w okolicy pozieleniało jeszcze bardziej.
Zerknęła w niebo na wolno przesuwające się chmury. Zapowiadał się kolejny słoneczny dzień.

~~~
Nie chcąc marnować pięknego dnia ruszyła zwiedzać kolejne tereny w poszukiwaniu potencjalnych pacjentów.
Sadism
Prekursor | Konto zawieszone

Gatunek:Żmija sykliwa Płeć:Samiec Wiek:5 lat 3 miesiące Liczba postów:794 Dołączył:Mar 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 17
Zręczność: 79
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 43

#54
05-08-2015, 19:52
Prawa autorskie: Cyt. Ja Avek. by Eidel

Ciemna,noc, Sadism wracał już na swe ziemie, lecz po drodze zdecydował się na zwiad, tam gdzie mieszkała pewna stara ratela, która wręcz prosiła się o zgubę.
Nie zapomniał jej. I nie miał zamiaru jej przepuścić. Już był odpowiedni moment by ją skrzywdzić, lecz wpierw zdecydował się uknuć intrygę.
Wyczuł że jej zapach lekko osłabł, i ostrożnie dostał się do jej nory, którą z łatwością znalazł. Szukając ciepła nie znalazł żadnego żywego stworzenia. Z sadystyczna przyjemnoscią w życie wcielił swój złowieszczy plan.
Powoli szukał, aż znalazł cel- każde medykamenty jakie tylko się dało, i jakie tylko odnalazł zatruł swym jadem. Niech cierpią, niech cierpią wszyscy ci którym zapragnie pomóc. Niech giną, a gdy już zostanie okrzyknięta morderczynią, to z jeszcze większa przyjemnością wcieli wyrok w czyn.
Umrze w cierpieniach, nie we śnie. Z uśmiechem skończył zatruwać leki, po czym wycofał się cicho licząc na to że nikt go nie ujrzy.
Z/T
Wróciłem na prochy tego co niegdyś stworzyłem.
Dziś we mnie wątpią jak na samym początku.
Dziś znowu ich zaskoczę.

GŁOS  
Temat muzyczny Sadisma

[Obrazek: zen-snake.gif]
Kahawa
Konto zawieszone

Gatunek:Ratel Płeć:Samica Wiek:11 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec / Znachor Liczba postów:269 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 28
Zręczność: 48
Spostrzegawczość: 82
Doświadczenie: 70

#55
21-08-2015, 08:02
Prawa autorskie: Madkakerlaken, Eyal Bartov

Wróciła do swojego domu. Nie wyczuła nikogo w tej okolicy, nie mówiąc już o wykopanej norze. Dopiero jak weszła do środka zastanowiła ją cienka smuga na piasku. Wijąca się w szlaczkowaty wzór. Zmarszczyła brwi, pierwsza myśl; czyżby jakiś wąż samobójca się tu zapodział? Przecież zapach ratela czuć było na sporą odległość. Przeszukała każdy zakamarek, nie znalazła intruza. Wizyta owego stworzenia pozostanie dla niej tajemnicą.
Zabrała się za sprzątanie zagraconego przedsionka. Leżały tu bowiem medykamenty, które uczył się tworzyć Damaja. Nie wątpiła w umiejętności swojego ucznia ale leki nie powinny leżeć zbyt długo. Traciły wtedy swoje moce lecznicze lub zmieniały się w coś bardziej trującego. Gdyby Sadism wiedział co nieco o zielarstwie zdałby sobie sprawę, że jego zbrodniczy plan był tylko marnotrawieniem czasu i wysiłku. Pozbierała łupiny kokosów pełniące funkcję misek. W przeciwieństwie do tykwy były bardziej wytrzymałe na stłuczenia. Wyszła na zewnątrz wylewając zawartość i płukając je w gorącej wodzie zabijając tym samym zarazki.
Nyasi
Duch
*

Gatunek:Serwal Płeć:Samiec Wiek:19 miesięcy Liczba postów:138 Dołączył:Maj 2015

STATYSTYKI Życie: 62
Siła: 21
Zręczność: 23
Spostrzegawczość: 24
Doświadczenie: 25

#56
24-08-2015, 16:19
Prawa autorskie: Av: Paranoii // Podpis: Lioden

Szukając jaskini ratelki, Nyasi zachaczył o źródło, przy którym spotkali się po raz pierwszy i upolował kilka ryb dla siebie i dla Kawy. W końcu wyczuł znajomy zapach ratelki. Wszedł do nory i zauważył czarno białe stworzenie krzątające sie przy medykamentach.
- Dzień Dobry! - rzucił przez zęby bo ryby przeszkadzały mu w rozmowie.
- Przyniosłem Ci kilka ryb, skoro je lubisz. - wszedł dość niepewnie nie wiedząc co można się spodziewać w takiej norze. Położył ryby na ziemi i usiadł obok nich.
[Obrazek: ms0fpe.png]
Kahawa
Konto zawieszone

Gatunek:Ratel Płeć:Samica Wiek:11 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec / Znachor Liczba postów:269 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 28
Zręczność: 48
Spostrzegawczość: 82
Doświadczenie: 70

#57
24-08-2015, 18:48
Prawa autorskie: Madkakerlaken, Eyal Bartov

Spokojnie wykonywała swoje czynności. Pomyła wszystkie miski i zaczęła je z powrotem układać na półkę. Z rozmyślań wyrwał ją czyjś głos, brzmiący bardziej jak "Fień Fobly!" a nie normalne powitanie. Odwróciła łeb patrząc przez ramię.
- Ah... - Zaraz jak mu tam było? A tak. -...Nyasi. - Odstawiła ostatni kokos na miejsce i mogła już normalnie stanąć przed nim.
Nie umknęło jej uwadze jak niepewnie stąpał w obcym dla niego miejscu. Jakby miał zaraz wyskoczyć na niego krokodyl. Doprawdy interesujące, kociak nie boi się wody ale w norze już czuje się niepewnie.
- Dziękuje za podarek. - Owszem ryby jej posmakowały, chociaż później wydłubywała spomiędzy zębów parę ości. To jednak warte to było zachodu, smakując delikatne białe mięso.
- Cóż cię do mnie sprowadza? - Bo chyba nie przyszedł od tak na pogaduchy o pogodzie ze staruszką.
Nyasi
Duch
*

Gatunek:Serwal Płeć:Samiec Wiek:19 miesięcy Liczba postów:138 Dołączył:Maj 2015

STATYSTYKI Życie: 62
Siła: 21
Zręczność: 23
Spostrzegawczość: 24
Doświadczenie: 25

#58
24-08-2015, 19:50
Prawa autorskie: Av: Paranoii // Podpis: Lioden

Nyasi rad był, że znalazł kogoś kto lubi ryby równie dobrze jak on, a że Kahawa boi się wody może jej pomóc.
- W sumie to poszedłem po ryby i przypomniałem sobie jak mnie zapraszałaś do siebie, pomyślałem że skorzystam z zaproszenia.- Zaczął rozglądać się po norze, różne zielska leżały tu i tam, na półkach miski kokosowe. Pewnie odwiedził ją ten uczeń.
- A tak konkretniej to chciałbym abyś mi pomogła z raną na łapie, oczyściłem ją ale dalej trochę boli i nie wiem czy mi się zakażenie nie zrobiło. A poza tym może zdradziłabyś mi kilka tajnik lekarskich, cobym umiał się podleczyć wrazie czego. - dodał z lekkim uśmiechem i pokazał ranę na łapie, która była trochę brudna od popiołu wulkanicznego i ziemi z brzegu nad wodą, w której polował.
[Obrazek: ms0fpe.png]
Kahawa
Konto zawieszone

Gatunek:Ratel Płeć:Samica Wiek:11 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec / Znachor Liczba postów:269 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 28
Zręczność: 48
Spostrzegawczość: 82
Doświadczenie: 70

#59
24-08-2015, 22:11
Prawa autorskie: Madkakerlaken, Eyal Bartov

Wszelkie zioła, które jej pozostały miała w małej sakiewce zawieszonej u szyi. Nawet gdyby posiadała tego więcej, miała specjalną mniejszą norę wykopaną ku temu. Prowadził do niej wąski korytarz przez, który ratela mogła się wcisnąć. To co widział przewieszone u ścian to ledwie kilka zerwanych chwastów dla ozdoby. Nieobeznany jednak o tym nie wie.
Ileż to czasu minęło odkąd ostatnio go widziała? Zdawać by się mogło, że zaledwie parę dni. Coś bardzo szybko się za nią stęsknił. Nie wygoni go jednak. Nie po to opracowywała to miejsce by przepędzać gości. Póki nie łamie zasad może siedzieć tu tak długo jak zechce.
Nie podobało jej się to w jaki obojętny sposób wyraził swoją prośbę. Zdradzenie jej tajnik, które gromadziła przez lata pierwszemu lepszemu. Podziałało to na nią jak płachta na byka. Zmarszczyła nos ukazując lekko przednie kły. W ogóle nie widziała w nim potencjału na medyka. Zbyt lekceważące podejście do życia, brak dokładnej oceny ryzyka. Przed oficjalnym ryknięciem w gniewie na niego powstrzymało ją tylko to, że to młode kocie. Nawet przyniesione ryby nie byłyby w stanie jej przekupić.
- W razie czego to przyjdziesz do specjalisty a nie amatorskie leczenie będziesz odprawiał.- Powiedziała dosadnie. Miała wrażenie, że prędzej się pomyli i narobi biedy sobie albo co gorsza komuś innemu. - Pokaż mi tą łapę. - Przyjrzała się jej, przejeżdżają delikatnie swoimi pazurami wokół skaleczenia. Strasznie zapiaszczona i zabrudzona. Nic dziwnego, że rana była zaczerwieniona i bolało. Jeszcze trochę a na pewno wda się zakażenie.
- Na zewnątrz jest gorąca woda. Zamocz w niej łapę pary razy, aż się oczyści. Tylko nie trzymaj zbyt długo bo się poparzysz. I wróć do mnie. - Poirytował ją trochę wcześniej i w pewien sposób chciała mu dać nauczkę. Równie dobrze mógłby wylizać łapę. Mimo, że ten boleśniejszy sposób na małe skaleczenia był równie skuteczny. Jeśli nie bardziej.
Nyasi
Duch
*

Gatunek:Serwal Płeć:Samiec Wiek:19 miesięcy Liczba postów:138 Dołączył:Maj 2015

STATYSTYKI Życie: 62
Siła: 21
Zręczność: 23
Spostrzegawczość: 24
Doświadczenie: 25

#60
25-08-2015, 01:48
Prawa autorskie: Av: Paranoii // Podpis: Lioden

Widząc minę Kahawy na prośbę serwala, ten troszkę się wystraszył.
- Spokojnie, rzuciłem dla żartu, oboje wiemy, że się do tego nie nadaję. Jestem zbyt rozkojarzony aby leczyć innych. Jeszcze pomylę miętę z melisą. - rzekł poczym uśmiechnął się przepraszająco.
- W razie czego, to przyjdę do ciebie. - dodał z większym uśmiechem. Grzecznie pokazał zabrudzoną łapę, była czerwona i bolała, ale już nie krwawiła, zlepka ziemi i pyłu wulkanicznego idealnie zapychała ranę, chronąc przed krwawieniem. gdy już ratelka oddała mu łapę grzecznie potruchtał do źródeł na zewnątrz. Dobrze wiedział, że to jest kara za swój wcześniejszy żart, równie dobrze mógł ją wylizać i bardzo dobrze o tym wiedział. Wiedział co nieco o madykowaniu, lecz niewiele. Wsadził łapę w gorącą wodę, nie była aż tak gorąca. Pomachał łapą i wyciągnął by ochłonęła po czym wsadził spowrotem.
- Au! - krzyknał i szybko wyjął łapę. Trochę się oparzył, ale chyba łapa mu nie odpadnie. Szedł spowrotem do nory Kahawy na trzech łapach, alby znów jej nie zabrudzić.
- Chyba za długo przytrzymałem. - rzkł gdy wszedł. Usiadł w tym samym miejscu co wcześniej i wystawił łapę do pokazania.
[Obrazek: ms0fpe.png]


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości