♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Tosa
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:236 Dołączył:Wrz 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 60

#76
30-12-2014, 02:14
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Zamyślił się na moment.
-A zdążyłeś poznać pewną młodą lwicę? Ma na imię Cherry, ma niebieskie oczy i brązową grzywkę.
Ciekawiło go, jak długo tamta była w stadzie. No i czy była sama...
Zaciekawiło go natomiast to, co mówił młody. Przekrzywił nieco łeb, a żywsze iskierki błysnęły w jego oczach.
-Wędrowne stada? Słyszałem o nich. Szalenie odważni...
Przerwał. Chyba się już domyślał, co w takim razie najpewniej stało się z rodzicami Koho, skoro ten znalazł się sam. Słysząc pytanie, rozejrzał się dookoła. Hm, tam niedaleko powinno być jeziorko.
-Jest, kilka minut stąd. Zaraz wracam.
O ile pamiętał, gdzieś przy starym korzeniu widział skorupę po żółwiu. Idealnie. Musiał tylko się pośpieszyć.
Wrócił kilkanaście minut później. Znalezienie skorupy trwało nieco dłużej niż się spodziewał i była mniej wygodna do niesienia. Całe szczęście, jej płytki nie były płaskie... zdołał w końcu ją dobrze chwycić. W końcu zadowolony z siebie, postawił przed Koho prowizoryczną miskę. Pewnie lepiej by było, gdyby ten napił się świeżej wody... ale bycie noszonym co chwila do najprzyjemniejszych raczej nie należały przy takich ranach.
Koho
Konto zawieszone

Gatunek:lew Wiek:2 lata Liczba postów:224 Dołączył:Mar 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 90

#77
30-12-2014, 02:30
Prawa autorskie: ja

- Cherry? - Zamyślił się. - Chyba nie. Byłem tylko w grocie medyków i nad rzeką. - Oświadczył.
Sapie spoglądając na Tosę. Nawet nie wiedział, że takie stado ma jakąś nazwę, ale nie był do końca pewien czy to na pewno tak było.
- Cóż - okrążył wszystko dookoła swoimi fiołkowymi oczyma - mama zawsze chciała gdzieś na dłużej się zatrzymać, ale tacie nigdy nigdzie nie pasowało. Podobno zanim się urodziliśmy już wędrowali jakiś czas, ale jak mama nas urodziła to ruszyliśmy jak tylko mama kazała nam jeść mięso.
To były chyba jego najwcześniejsze wspomnienia z dzieciństwa. Mama, tata, on i Kiba ruszyli w poszukiwaniu miejsca, gdzie według ojca mogliby zamieszkać, ale zatrzymywali się na krótko. Czasem szli całymi dniami, czasem i nocami. Nigdy się jednak nie zastanawiał nad tym czy byli odważni, ale skoro jakiś lew tak mówi, to zapewne tak było.
- O-ok - mruknął ledwie słyszalnie widząc jak jego nowy towarzysz się oddala. Tobo-Koho czekał na niego bardzo cierpliwie, coraz bardziej przytulając się plecami do głazu, bo cień zaczął się zmniejszać. Wreszcie Tosa przyszedł a złotogrzywy młodzieniaszek mógł zaspokoić pragnienie.
- Derion mówił, że długo będę leżał - mruknął między chlapnięciami wodą. Przysunął do siebie prowizoryczną miskę.
|THEME & VOICE|
I am the king of the parasites
She is the queen to me
We live in the sea that nobody knows
And that's how the story goes
[Obrazek: w7orqg.png]
Tosa
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:236 Dołączył:Wrz 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 60

#78
30-12-2014, 03:06
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Hm. Czyli nie mogła być tam za długo. Albo Koho był za krótko, by ją poznać. W każdym razie wyglądało na to, że lwicę najłatwiej spotkać na wzniesieniu. Będzie pamiętał, gdy uda się tam następnym razem.
W ciszy wysłuchał jego historii.
-Po tym myślę, że twoja mama musiała kiedyś należeć do stada. Z jednej strony szanuję wędrowców... życie w taki sposób jest niebezpieczne i wymaga sporo umiejętności i sił. Ale z drugiej strony... narażają najbliższych. Dlatego wędrowcami według mnie powinni być tacy, którzy nikogo i niczego nie mają. Wtedy ryzykują tylko swoje zdrowie.
Po dłuższym namyśle, minimalnie skinął łbem.
-Fakt. Ale skoro masz apetyt i siłę na rozmowę, znaczy, że jest lepiej. A jak będziesz w takim tempie zdrowiał, to szybko staniesz na łapy. Może nie jestem takim medykiem jak Derion, ale wiem trochę na ten temat. W każdym razie, ważne, że teraz jesteś bezpieczny.
Widząc, że skała daje coraz mniejszy cień, wskazał łapą górę.
-W niej znajduje się spora grota, w której śpię. Jest idealna... i dosyć ciekawa. Musiała mieć niegdyś wielu mieszkańców. Jeśli jest ci za gorąco, to świetne miejsce. No i pewnie chciałbyś trochę czasu spędzić w miejscy, gdzie masz wszystko pod kontrolą, nawet na leżąco.
Koho
Konto zawieszone

Gatunek:lew Wiek:2 lata Liczba postów:224 Dołączył:Mar 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 90

#79
30-12-2014, 03:17
Prawa autorskie: ja

- Możliwe, nigdy o tym nie mówiła - wzruszył lekko ramionami. - Ale wygląd mam prawie wyłącznie po niej. Kiba to co innego, wyglądał zupełnie jak... tata - urwał na chwilę.Akurat z tym, że stracił brata i nie wie jak i gdzie nie umiał się jeszcze pogodzić. Byłby jedynym żywym wspomnieniem po rodzicach.
- Ale on był bardzo silnym mądrym lwem - powiedział lekko podnosząc głos. Nie uważał, że jakoś narażał wszystkich w ten sposób. Koho lubił wędrówki tak jak ojciec, choć większość czasu on i Kiba byli po prostu wszędzie noszeni. - To nie jego wina, że jestem tutaj. - Fuknął pod nosem spoglądając nieco nerwowo na Tosę. Chyba jeszcze nie patrzył na to zbyt obiektywnie jednak. Z drugiej strony nie trudno mu się dziwić.
- Zawsze stał na czatach, pozwalał mamie i nam spać na wszystkich przystankach, zawsze szedł z przodu i zawsze miał nas na oku. - Sapnął, wsadził pyszczek do miski z żółwiej skorupy i wychłeptał resztkę wody. - Ale chyba żaden lew nie pokona dwóch, dorosłych, wściekłych bawołów, prawda? - Zerknął na Tosę. Obejrzał się na wskazaną górę, ale musiałby się bardziej wychylić by wszystko zobaczyć, jednak zorientował się trochę w terenie.
- Jeśli tam jest chłodniej - mruknął. - A poza tym, nie chcę, żeby ktoś mnie znalazł.
|THEME & VOICE|
I am the king of the parasites
She is the queen to me
We live in the sea that nobody knows
And that's how the story goes
[Obrazek: w7orqg.png]
Tosa
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:236 Dołączył:Wrz 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 60

#80
30-12-2014, 03:31
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Kąciki pyska uniosły się nieco wyżej. Kolejna wspólna cecha, którą dzielili. Po swoim ojcu odziedziczył jedynie ciemniejsze przebarwienia na łapach. A tak... wszystko odziedziczył po rodzinie mamy. Większą uwagę przykuł do jego następnego zdania, dokładnie też obserwując jego zachowanie. Szczerze mu współczuł. Nie zareagował wcale, gdy ten podniósł głos. Za co miał go besztać? Za emocje i bronienie własnej rodziny? Może nie był najlepszym materiałem na opiekuna, ale tego nie miał zamiaru zrobić.
- I to jest właśnie jeden z tych samców, który zasługuje na miano ojca-odparł cicho.
Pytanie młodego spowodowało, że uśmiech szybko spłynął z jego twarzy.
- Z tym i stado lwów miałoby problem. Nawet gdy to one robią za naszą ofiarę, są śmiertelnie groźne.
A słysząc odpowiedź na swoją propozycję, dźwignął się na łapy.
- Jest znacznie lepiej. A więc ruszajmy.
Nie czekając dłużej (zaczęło się robić naprawdę gorąco) chwycił Koho i ruszył w stronę groty. Jemu chwila drzemki również się przyda.

z.t.
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

#81
31-07-2015, 23:00
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Rude łapy znały tą drogę... przemierzał ją kilka lat temu po raz pierwszy. Od tamtego czasu wiele się zmieniło. Ot, chociażby to, że nie jest już samotnikiem, wie, gdzie idzie i gdzie jest jego dom.
No i nie musiał ciągle się zatrzymywać i rozglądać, by zapamiętać miejsca i trasę.
Był u stóp Góry Królów... tą, dzięki której obrał swój kierunek opuszczając dom jako trzyletni samiec.
Teraz, ponad dwukrotnie starszy, ponownie przyglądał się jej majestatu.
Znał te tereny. Wiedział, czego mógł się spodziewać.
Rdzawe boki unosiły się w spokojnym oddechu, gdy samiec przemierzał kolejne kilometry swojej wędrówki. Szukał pewnej... persony. Nie znalazł jej w okolicy, nikt też nie potrafił mu z pewnością wskazać miejsca jej pobytu.
Z jednej strony nieco go to martwiło... z drugiej natomiast czekała go pierwsza od dłuższego czasu, potężna wyprawa.
Stado wiedziało o tym dobrze, więc powinni sobie poradzić przez te kilka dni sami.
Koho
Konto zawieszone

Gatunek:lew Wiek:2 lata Liczba postów:224 Dołączył:Mar 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 90

#82
31-07-2015, 23:29
Prawa autorskie: ja

Tymczasem Koho szedł tą drogą, żeby spotkać się z Tosą. Był zdziwiony, że nie sądził żeby złoty wrócił nad rzekę, ale postanowił wrócić się przez miejsca, w których bywał wraz z ojczymem nie raz. Dlatego też nie omieszkał się skręcić w strony sawanny u stóp Kilimandżaro.
Raczej nie spodziewał się spotkać tutaj nikogo. Chociaż wiadomo, to otwarty teren, powinien uważać na cokolwiek. Nie dostrzegał jednak nikogo gdy szedł wśród wysokich traw. Zresztą on sam całkiem dobrze krył się w tej roślinności. Pożółkłe trawy i jego jasne futro dobrze ze sobą współgrały. Nic więc dziwnego, że młody szedł do przodu i nie zwracał szczególnej uwagi na to, co może być przed nim. W sumie i tak szedł w stronę słońca i mało co było widać. Tak samo wiatr, choć leciutki tego dnia, nie przywiewał mu żadnych uwagi godnych zapachów. Wiał w stronę, w którą szedł Koho. Wyglądało jednak na to, że sunął naprzeciw Kahawiana i nawet o tym nie wiedział. Starszy nie był jeszcze w zasięgu jego wzroku.
|THEME & VOICE|
I am the king of the parasites
She is the queen to me
We live in the sea that nobody knows
And that's how the story goes
[Obrazek: w7orqg.png]
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

#83
31-07-2015, 23:52
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Przez kilkanaście minut jego tempo pozostawało bez zmian...
Aż do momentu gdy nie dosłyszał podobnego, narastającego szelestu zmierzającego w jego stronę. Zwolnił błyskawicznie, chcąc zorientować się, czy coś mu się nie przesłyszało. Wiatr przynosił mu tylko cień znajomego zapachu.
Tosa.
Samiec zatrzymał się gwałtownie, wyprostował się i zmarszczył brwi wypatrując nadciągającego lwiska. Nie miał zielonego pojęcia z jakimi intencjami tamten zmierzał. Jednak nie miał zamiaru się dowiedzieć tego zbyt późno...
Niski, ostrzegawczy pomruk wydobył się z jego gardzieli.
Nie po to jednak, żeby odstraszyć... chyba, że ktoś miał niekoniecznie przyjemne intencje.
Koho
Konto zawieszone

Gatunek:lew Wiek:2 lata Liczba postów:224 Dołączył:Mar 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 90

#84
01-08-2015, 00:27
Prawa autorskie: ja

I tak by szedł dalej na oślep przed siebie gdyby nie usłyszał czyjegoś głosu. Zatrzymał się bo zrozumiał, że ten ktoś, kto się odezwał był niedaleko. Koho zmarszczył lekko brwi. Głos wydawał mu się dziwnie znajomy... gdzie on go kiedyś słyszał? Po samym pomruku trudno rozpoznać. Gdyby tak jeszcze wiatr mu sprzyjał to może mógłby poznać po zapachu.
Dwulatek również odezwał się łagodnym głosem oczekując jakichś reakcji. Nie miał złych zamiarów, nie chciał nikogo teraz atakować. Chciał po prostu bez żadnych niebezpiecznych ekscesów odnaleźć Tosę. Chciał mu opowiedzieć to i owo, nic dziwnego. Zwykle mówił swojemu ojczymowi o wszystkim.
postąpił parę kroków przed siebie i dopiero dostrzegł sylwetkę lwa, którego poznał jeszcze jako lwiątko... i poniekąd zawdzięczał mu te szpetne blizny. Był ciekaw czy Kahawian rozpozna starego Tobo.
Skinął starszemu samcowi głową na przywitanie.
|THEME & VOICE|
I am the king of the parasites
She is the queen to me
We live in the sea that nobody knows
And that's how the story goes
[Obrazek: w7orqg.png]
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

#85
01-08-2015, 00:39
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Nawet oddech zwolnił, by w razie czego usłyszeć choćby najcichszy szelest... tym razem jego starania był zbędne. Obcy samiec nie miał zamiaru się kryć, ba, nawet odpowiedział na jego wezwanie. Rude ucho drgnęło lekko, odstraszając natrętnego owada, po czym ponownie skupiły się na priorytetowym źródle dźwięku.
Był ciekawy, kto to był. Ot, zwyczajna, zdrowa ciekawość. Niecierpliwie przeniósł ciężar cielska z jednej poharatanej bliznami łapy na drugą, oczekując na wzrokowy kontakt z grzywiastym. I po kilku chwilach już to się stało.
Ujrzał znacznie młodszego, dopiero wkraczającego w dorosły wiek młodzika, poznaczonego potężnymi i licznymi bliznami. Nieźle zbudowanego...
Jasna sierść.
Złota grzywa.
Zna cię, wita na powitanie...
Dopiero ostatnia rzecz rozjaśniła jego pamięć. Oczy. Fioletowe oczy.
Długie westchnięcie ulgi uleciało z pyska Dwugrzywego a wraz z nim, uniósł się w charakterystycznym uśmiechu. Znał go. Może jednak z jednych z paskudnych sytuacji od kiedy jest w krainie Czterech Stad... ale udało mu się przeżyć.
- Jak spotkam Tosę, to mu pogratuluję.
Swobodnym, miękkim krokiem podszedł do Tobo i obszedł go dookoła zachowując "strefę prywatną" i przyglądając się każdej bliźnie, ale i muskulaturze młodego.
- Cieszę się, że cię widzę w takiej formie, Tobo.
Koho
Konto zawieszone

Gatunek:lew Wiek:2 lata Liczba postów:224 Dołączył:Mar 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 90

#86
01-08-2015, 01:14
Prawa autorskie: ja

Chłopak wyrósł, to fakt, nie można było powiedzieć, że na chucherko. Gdyby tylko Tosa i Kahawian znali ojca Koho, zapewne wiedzieliby po kim jest tak zdrowo zbudowany i taki rosły. W końcu Nguwu, jego ojciec, mimo iż różnił się od niego umaszczeniem znacznie to był silnym i dużym lwem. Haza, matka, była delikatna, ale po niej młodzieniec odziedziczył tylko kolor futra.
Wyglądało na to, że Kahawian poznał go i nawet pozwolił sobie na obchód wokół dwulatka w celu lepszego przyjrzenia się. Myślał sobie - niech patrzy i widzi, jak przez niego teraz wyglądam. Niech wie, że to między innymi jego wina.
Był świadom tego, że nie może całkowitej winy zrzucać na Kahawiana, bo ten ostatecznie przyprowadził go do medyka, który uratował mu życie. Dwugrzywy zrehabilitował się w tamtym momencie, ale niesmak pozostał.
Dla Koho jego stan fizyczny nigdy nie był zbytnio zadowalający. Zawsze uważał, że może i musi dążyć do doskonałości, dlatego trenował niemal ponad siły, polował więcej niż musiał, nie bał się wody i dzielnie pływał.
Owszem, całą sprawność zawdzięczał Tosie i własnej chęci osiągnięcia siły, która pomoże mu zemścić się w przyszłości.
- Właśnie do niego zmierzam. Przekażę mu gratulacje - odparł.
Sam również przyglądał się rudemu, starszemu lwisku.
- Też cieszę się, że żyję - powiedział - i od dłuższego czasu chciałbym odwdzięczyć się medykowi, który mnie uratował.
Zamilkł na chwilę żeby nabrać powietrza.
- Właśnie, widziałeś może Deriona? Teraz nie będzie miał już powodów, żeby się ze mnie naśmiewać - dodał z bardzo przyjaznym uśmiechem.
|THEME & VOICE|
I am the king of the parasites
She is the queen to me
We live in the sea that nobody knows
And that's how the story goes
[Obrazek: w7orqg.png]
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

#87
01-08-2015, 01:34
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Skinął łbem.
- Byłbym wdzięczny... jak również za przekazanie prośby o spotkanie. Chciałbym wiedzieć, jak sobie radzi i ostrzec w kilku kwestiach. Przyda mu się kilka informacji.
Począwszy przez to, jak obecnie przedstawiały się ogólnie sprawy na Zachodzie i na Cieniowisku kończąc. Mimo różnicy wieku między nim a szarookim, szanował posiadaną przez tamtego potężną wiedzę co do ogłady zachowania i umiejętności zjednywania sobie innych. Chętnie widziałby go u swego boku, gdyby nie wybitnie samotnicza natura starego przyjaciela...
Następne słowa spowodowały wyraźne zmieszanie na pysku Dwugrzywego. Miał nadzieję, że młodzik nie będzie kontynuował tematu, nie będzie drążył...
Mógł co najwyżej o tym pomarzyć.
Dotychczasowy uśmiech błyskawicznie zniknął, zastąpiony smutkiem i żalem, których właściciel nie był w stanie opanować na myśl o przyjacielu.
- Derion nie żyje.
Mruknął cicho.
- Zginął przeszło... porę deszczową i suchą temu... w czasie polowania. Gazela przebiła go rogami.
Odwrócił wzrok.
- Kilka dni po nim, jego mała córka Ivy. Czekała na niego w ukryciu.
Koho
Konto zawieszone

Gatunek:lew Wiek:2 lata Liczba postów:224 Dołączył:Mar 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 90

#88
01-08-2015, 02:03
Prawa autorskie: ja

- Przekażę. - Odparł krótko.
Nie wiedział czy powinien opowiadać mu o planach Tosy. Jak się spotkają to zapewne i tak się dowie, a nie chciał ryzykować zdenerwowania ojczyma tym, że opowiada o wędrownym stadzie każdemu napotkanemu lwu. Koho zamierzał być powściągliwy.
- A tak przy okazji - odezwał się znów - nie jestem już Tobo. Już od dłuższego czasu nazywam się Koho.
Nie spodziewał się jednak wiadomości o śmierci medyka. Poczuł jakby coś przeszyło jego pierś. Czuł, że nie mógł pogodzić się z tym, że nigdy nie będzie mógł odwdzięczyć się Derionowi. Słysząc dodatkowo o zmarłej córeczce otworzył bezwiednie pysk w zadziwieniu. Nie posądzałby tego starego lwa o chęć ojcowania komukolwiek.
Zaniemówił na moment. Podniósł wzrok na samca.
- Przykro mi - powiedział spoglądając gdzieś w bok. - A jak tam... trzymają się Frigg i jej ojciec?
Kahawian mógł się spodziewać takiego pytania.
|THEME & VOICE|
I am the king of the parasites
She is the queen to me
We live in the sea that nobody knows
And that's how the story goes
[Obrazek: w7orqg.png]
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

#89
01-08-2015, 02:24
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Krótki błysk zaciekawienia mignął w czerwonych ślepiach.
- Rozumiem.
Podejrzewał, z czym to wszystko może być związane... i wolał nie dotykać delikatnych spraw. Wrócił na swoje miejsce, kilka kroków od Koho.
Co do jego pytania... możliwe, że gdzieś tam w głębi umysłu przewidywał, że takie może właśnie paść. Jakby nie patrzeć, sprawca obrażeń i winna temu córeczka raczej szybko wymazani z pamięci nie mogli być.
Tak samo on, jako ten, który zaprowadził go na niemal śmierć.
Nie zamierzał też kryć swojego gniewu, który nadal silnie był związany z postacią jego poprzednika.
- Frigg... złagodniała. Będzie łowczynią w stadzie, jak jej matka.
Niski warkot uciekł z jego gardła.
- A Ragnar... nie jest częścią naszego stada i o nim praktycznie nie rozmawiamy. Zostawił stado, wcześniej zabijając innego młodego samca. O wiele za dużo za jego dumę, pewność siebie i nieprzemyślane decyzje zapłaciły Zachodnie Ziemie.
Koho
Konto zawieszone

Gatunek:lew Wiek:2 lata Liczba postów:224 Dołączył:Mar 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 90

#90
03-08-2015, 02:01
Prawa autorskie: ja

W ciszy wysłuchał opisu obecnej Frigg, ale z wyraźnym niezadowoleniem przyjął wieść o tym, że Ragnara nie ma w stadzie.
- Niech to - wymsknęło mu się ciche warknięcie i rzucenie nienawistnego spojrzenia glebie. To nie była dobra informacja. A co, jeśli ten bydlak zdechł gdzieś i nigdy nie poczuje na sobie kłów Koho? Młody nie cieszył się wcale na tę myśl. Została jednak jeszcze Frigg. W tej samej chwili dwulatek doszedł do wniosku, że Dwugrzywy mógłby domyślić się o co mu chodzi. Samo pytanie o te dwie osoby mogłyby być podyktowane ciekawością, ale jego niezadowolenie po usłyszeniu, że szarego już nie ma w stadzie mogło być dla Kahawiana zastanawiające.
Będzie musiał być bardziej przebiegły. Kahawian być może zechce ostrzec Frigg przez lwem, który chce się na niej zemścić. Chociaż... starszy samiec również nie wyglądał na zadowolonego faktem, że córka jego byłego szefa wciąż żyje w stadzie.
- Czyli mam rozumieć, że awansowałeś chcąc nie chcąc? Bo skoro nie Ragnar jest przywódcą to... zapewne ty? - Starał się znów przybrać maskę przyjaznego.
|THEME & VOICE|
I am the king of the parasites
She is the queen to me
We live in the sea that nobody knows
And that's how the story goes
[Obrazek: w7orqg.png]


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości