Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Arto Konto zawieszone Gatunek:Genus ducis Płeć:Samiec Wiek:Siedem susz. Znamiona:1 Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:444 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 68 Spostrzegawczość: 59 Doświadczenie: 10 |
09-01-2013, 22:20
Prawa autorskie: RagDrawer
Tytuł pozafabularny: VIP
Musztardowe lwisko wkroczyło do Lochów, niosąc na plecach swą ofiarę. Zaraz potem stanęło już w klatce, zrzucając z siebie Aima niczym od dawna ciążący tobołek. Nie, żeby Arto kiedykolwiek doświadczył ciężaru jakiegokolwiek tobołka, lecz... No, nieważne. Ogonem ZAMKNĄŁ wejście do klatki, obrzucając zdobycz krytycznym spojrzeniem. Przydałoby się go ocucić. Lwisko wymierzyło mu policzek, powtórzyło, jednak bez skutku. Wypłosz nieco przekrzywił łeb, zaś jego brew powędrowała ku górze. Czyżby były potrzebne bardziej doraźne środki? Wzruszył barkami, by przy pomocy łapy naciągnąć ucho Aima, jednocześnie ciamkając w pysku własną kitę. Kolejnym posunięciem było wprowadzenie zaślinionego pędzla do wcześniej odsłoniętego ucha nieprzytomnego samca, brrr! No, może to i nie środek ostateczny, jednak dotychczas okazywał się na tyle skuteczny by nie podejmować dalszych, bardziej wyrafinowanych kroków. Przywódca wyszarpnął kitę, kierując ku niej zdegustowane spojrzenie. Cóż, chyba wyczyszczenie ucha Aima nie było tyle nieprzyjemnym przeżyciem, co po prostu przysługą, sądząc po ilości brudu, przylepionego do brązowego pędzelka. Arto wywalił jęzor na wierzch, obrzydzony nowym odkryciem, jednak zaraz potem nie nowo utkwił wzrok w niecodziennie umaszczonym lwie.
-Witamy w świecie żywych, cudaku. Mamy okazję nawiązać znacznie bliższą znajomość, niż przez spontaniczne spotkanie wśród oceanu kości, więc może zaczniemy od przedstawienia się, co ty na to? Mi na imię Arto, co pewnie niewiele ci mówi, pewnie nie pamiętasz czasów dawnych Stad. No, to teraz twój ruch. |
|||
|
Arto Konto zawieszone Gatunek:Genus ducis Płeć:Samiec Wiek:Siedem susz. Znamiona:1 Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:444 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 68 Spostrzegawczość: 59 Doświadczenie: 10 |
10-01-2013, 20:10
Prawa autorskie: RagDrawer
Tytuł pozafabularny: VIP
-Tłuściutki mówisz? No nic, najwyraźniej potrzebuje kogoś, kto pomoże mu przerobić to na mięśnie, ale tym to już ja się zajmę. -mruknął z gorzkim uśmiechem na pysku, spojrzeniem obiegając wzorzyste umaszczenie samca. Niczego sobie... Bez skrępowania przejechał łapą po grzbiecie tamtego, badając stan jego nietypowego futerka, w końcu zatrzymując się na zadzie, by na nowo stanąć na dwóch kończynach.
-Ale ty za to masz ciałko niczego sobie. Powiedz, te wzorki to tak na stałe czy jakoś sam je sobie robisz, hm? -zapytał, oczami wyobraźni już widząc nowy, dwukolorowy dywan na swoim legowisku. A może jednak wzorzysty szaliczek owinięty wokół szyi Shaida, najnowszy krzyk mody! Tyle było zastosowań dla tej niecodziennej skóry, tylko... Było jej tak niewiele. |
|||
|
Aim Gość |
10-01-2013, 21:06
Prawa autorskie: RagDrawer
Tytuł pozafabularny: VIP
No przecież, Aim ma w nosie tłusty tyłas Morana, co innego Padme.. chociaż i ona jakaś, mało interesująca. Z ta samica było coś nie tak a łaciatek nie umiał wymyślić co, co z kolei było dość irytujące.
- Bo się jeszcze podniecę..- Mruknął szeptem z wysoko uniesionymi brwiami i połowicznie zmrużonymi powiekami, które okraszały wjątkowo długie czarne brwi rzęsy. Ogon samca zakończony białym pędzelkiem o długim sypkim włosiu trzepał o glebę rytmicznie, gdy Arto macał go po grzbiecie badając fikuśne umaszczenie. - Miły komplement.. stety i niestety taki się urodziłem.- Piękny i w ogóle boski casanowa. Gdy Arto tak sobie bujał w obłokach wodząc myślami wokół fossy przesunął łapę nad łapie musztardowego by zatoczyć palcem na jej wierzchu małe kuleczka. Na pysku Aima widniał lekki niezbyt niewinny uśmieszek. - Więc..? Chciałeś być ze mną sam na sam w jakimś konkretnym celu?? |
|||
|
Arto Konto zawieszone Gatunek:Genus ducis Płeć:Samiec Wiek:Siedem susz. Znamiona:1 Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:444 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 68 Spostrzegawczość: 59 Doświadczenie: 10 |
10-01-2013, 21:50
Prawa autorskie: RagDrawer
Tytuł pozafabularny: VIP
Z zamyślenia wyrwał go niejednoznaczny gest Aima, który lew skwitował zaskoczonym spojrzeniem. A co to miało znaczyć, przecież on był jego ofiarą, a nie kizi-miziem! Chociaż czy obie te rzeczy wzajemnie się wykluczały? Arto już miał podnieść łapę i trzasnąć tamtego po pysku, ale coś go powstrzymało. Dyskretnie przejechał ozorem po wewnętrznej stronie górnej wargi, wzruszając barkami.
-No cóż, masz śliczną skórkę, którą chyba chcę mieć, może nawet komuś dać. Ale nie nabroiłeś na tyle, żeby ją z ciebie zdzierać, cudaku. Chociaż teraz powoli sobie zbierasz. I nie rób takiej miny, bo nie wiem, jak to odebrać. Chyba, że sam masz propozycję, jak odkupić swoje winy, to może zapomnę o tym futerku. -mruknął, wyciągając łapsko spod paluszka tamtego, by w końcu powstać i przesunąć się o krok, jednocześnie odwracając się do tamtego tyłem, chcąc obiec wnętrze lochu spojrzeniem, od czasu do czasu zatrzymując wzrok na jakimś konkretniejszym obiekcie. Kita musztardowego przejechała po nosie Aima, podczas gdy ten próbował strzepnąć z pyska pajęczynę, o którą zahaczył, wyglądając przez kraty. -Przydałoby się tu posprzątać... -warknął sam do siebie, nie mogąc uwolnić się od lepkiej pułapki. Tak, Lochy były zdecydowanie zbyt rzadko nawiedzane, Świtezianie strasznie je zapuścili. Po powrocie grupy Kami trzeba będzie jakoś ich zachęcić, żeby zajęli się i tym miejscem. W sposób, któremu było ono przeznaczone. Kichnął donośnie, co tylko wzburzyło wokół chmurkę kurzu osiadłego na prętach. Na pomoc! |
|||
|
Aim Gość |
11-01-2013, 00:30
Prawa autorskie: RagDrawer
Tytuł pozafabularny: VIP
No kto by pomyślał, wielki straszny władca potrafi się zarumienić.
Aim przysunął łapsko do wargi wysłuchując z miną niewiniątka bury od musztardowego, przecież chciał być miły, potulny i w ogóle.. panie na twe skinienie. Stary podły zbok.. no w średnim wieku. Widząc jak Arto wpada w sieć pająk i miota się w niej usiłując strzepnąć lepką nić z pyska uśmiechnął się szatańsko, w jasnych zielonych oczach coś zabłysnęło, poderwał się błyskawicznie i ujął łapą podbródek samca by unieruchomić jego łeb. Ciepły i szorstki różowy język Aima dotknął kości jarzmowej przywódcy by nieśpiesznie przesunąć się wyżej, zahaczajac o czarną wargę nim znalazł się na policzku, a potem skroni zdejmując pajęczynę, która miała czelność opleść musztardowy pyszczek. Nic nie mówił, jedynie czekał na reakcje tamtego wpatrując się w jego błękitne ślepie tym samym jednoznacznym spojrzeniem. |
|||
|
Arto Konto zawieszone Gatunek:Genus ducis Płeć:Samiec Wiek:Siedem susz. Znamiona:1 Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:444 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 68 Spostrzegawczość: 59 Doświadczenie: 10 |
11-01-2013, 22:51
Prawa autorskie: RagDrawer
Tytuł pozafabularny: VIP
Z początku potraktował zachowanie Aima jako słuszne postępowanie uległego sługi, jednak zaraz potem odrzucił taką ewentualność. Nie cofnął łba, opierając brodę na łapie tamtego, wlepiony w jego oczy tępym wzrokiem. Własny jęzor nieśmiało powędrował ku miejscu potraktowanemu przez Aima, kosztując śladu zostawionego przez fantazyjnie umaszczonego lwa. Łapy Arto zmiękły, zaś on sam poczuł jak po jego ciele roztacza się dziwne ciepło. Białogrzywy był taki niepoprawny, jednym, skutecznym ruchem potrafił zdominować samca pokroju Wypłosza, jakim cudem? Musztardowy delikatnie rozchylił pysk, zatopiony w szmaragdowych oczach tamtego, żeby poruszyć nosem, co miało obrócić sytuację o sto osiemdziesiąt stopni. Arto zmarszczył kinol, żeby zamrugać z niedowierzaniem, na nowo wciągając powietrze. W tym Aimie nie było nawet grama wyczucia! Nasmrodził tuż pod jego nosem, jeszcze w takiej chwi... Zaraz, zaraz, czemu on w ogóle dawał mu się tak zdominować? Z warknięciem cofnął się, żeby chwilę później skoczyć, obalając niesfornego samca na plecy. Musztardowy stanął nad nim okrakiem, rozdrażniony marszcząc pysk.
-Czy ja ci wyglądam na tępą lwicę, wykolejeńcu!?! Jeszcze mi tu brakowało żebyś się omal nie zesrał! Gorzej jak Płonącoziemiec! -warknął, nachylając łeb tak, że ich nosy niemal się stykały. Chapsnął kłami, szczypiąc cudaka w kinol, jakoś nieświadomy faktu, jakoby wcześniejszy zabieg Aima, osłabiwszy jego koncentrację, w praktyce mógł osłabić coś jeszcze... W zasadzie, chociaż wątpliwie, by białogrzywy działał świadomie, to jego taktyka okazała się być udana. Wybryk dawnego Płonącego skutecznie zniechęcił Arto do jego "bliskości", nawet w formie dywanika, przypominającego mu o wstydliwym incydencie. Czyżby ryzykowne zachowanie lwa miało ocalić mu skórę? |
|||
|
Aim Gość |
12-01-2013, 21:31
Prawa autorskie: RagDrawer
Tytuł pozafabularny: VIP
Arto zaś mógł tylko snuć spekulacje, bowiem Aim nie miał zamiaru odpowiadać na postawione pytanie.
Nie miał ochoty uświadamiać musztardowego w niczym. Niech wątpliwości pozostaną nieodkryte, niech trzymają w napięciu, bezradności i nerwach. Czy jego działanie było celowe, czy też był to bezmyślny odruch? Kolejne karty, pytania i żadnych wyjaśnień. Nie stawiał oporu, zawstydzony siłą leżał na zimnej glebie i tkwił pod cielskiem władcy, niczym uległy więzień- którym przecież był, którego być może grał. Gdy poczuł szczypnięcie stęknął z bólu, biedny czarny nochal, jak można było go tak krzywdzić? Zaparł się odruchowo łapami o kudłatą pierś Arto mrużąc ślepia, w kącikach ściśniętych oczu zamajaczyły pojedyncze łzy. Tak bardzo chciał oswobodzić newralgiczne miejsce z uścisku kłów iż wierzgnął prawie bezwiednie tylnymi łapami popychając gwałtownie stopy Arto. Nogi musztardowego rozjechały się, także ten wylądował zadem między łapami białogrzywego. |
|||
|
Arto Konto zawieszone Gatunek:Genus ducis Płeć:Samiec Wiek:Siedem susz. Znamiona:1 Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:444 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 68 Spostrzegawczość: 59 Doświadczenie: 10 |
13-01-2013, 14:11
Prawa autorskie: RagDrawer
Tytuł pozafabularny: VIP
Zaskoczony nieco zwolnił uścisk, nie puszczając nosa tamtego. Łypnął tylko do tyłu, wzruszając tylko barkami, nie do końca świadomy, w jak niezręcznej pozycji się teraz znajdował. Może gdyby lepiej się przyjrzał, to postąpił by inaczej. Zamiast tego wypluł kinol Aima, zaś jego pysk wykrzywił złośliwy uśmieszek Nie czekając, aż tamten zacznie się wiercić, przednim łapskiem przytrzymał łapy tamtego, oparte na jego klatce piersiowej, by szybkim ruchem je unieruchomić ciężarem przedniej części własnego cielska. Chociaż w ten sposób pozbawił się możliwości operowania jedną z kończy, to miał pewność, że białogrzywy nie miał już żadnej możliwości konwencjonalnej obrony, nie pozostawało mu nic, jak tylko leżeć bezbronnym, oczekując na werdykt Przywódcy. Arto natomiast przejechał pazurem wzdłuż pysk tamtego, między oczami, na granicy czerni i bieli tworząc cienki, czerwony pasek. Przejechał ozorem i mlasnął, kosztując krwi tamtego. Lwiej krwi, której smak już ledwo pamiętał.
-No, pięknisiu, teraz pora zacząć błagać o litość, może cię nie uduszę. -zachęcił tamtego, posyłając mu jednocześnie kpiące spojrzenie, przekonany o tym, że zaszachował obce lwisko. |
|||
|
Aim Gość |
13-01-2013, 21:08
Prawa autorskie: RagDrawer
Tytuł pozafabularny: VIP
W odróżnieniu od musztardowego Aim zdawał sobie sprawę w jakiej pozycji znajdują sie obecnie, gdyby tak tylko ktoś teraz wlazł do tego zapomnianego miejsce z pewnością zdziwił by się co niemiara, cóż mógł by sobie pomyśleć widz tej scenki? Ot dwa samce w miłosnym uścisku.
Po głowie chodziły mu różne myśli, także ta iż wszystko co dotąd zrobił przypadło do gustu Arto, nawet jeśli starał się skryć to za gniewnym tonem. Przecież nie stronił od tej bliskości, a że lubił pogrywać nieco brutalnie.. Takie były te złe lewki. Aim z racji swego pochodzenia nie był nic lepszy, a z pewnością najlepszy wśród setki braciszków i sióstr, ziółko z intrygującym charakterkiem, nie tylko wyglądem. Czując piekący ból pośrodku skroni syknął, czuł jednak coś jeszcze, ciepły oddech nim słowa zmąciły ciszę. Wbił jasnozielone ślepia w oczy tamtego. Miał błagać o litość? Okazać uległość i strach? Zatrząsł się więc na całym ciele, a że stykali się sporą powierzchnią drżenie rozeszło się za jego cielsko obejmując władcę. Różowy język wysunął się w stronę podbródka musztardowego muskając go kilkukrotnie. - Błagam, Panie..- Wymamrotał, ledwo słyszalnym szeptem, który w tej pustce okazał się być jedynym dźwiękiem. |
|||
|
Arto Konto zawieszone Gatunek:Genus ducis Płeć:Samiec Wiek:Siedem susz. Znamiona:1 Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:444 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 68 Spostrzegawczość: 59 Doświadczenie: 10 |
15-01-2013, 19:36
Prawa autorskie: RagDrawer
Tytuł pozafabularny: VIP
-Łooouhg! -zaśmiał się, gdy odczuł na sobie dygotanie Aima, odczucie było całkiem przyjemne! Tylną łapą podrapał się po boku, by następnie wygodniej ułożyć się na przygwożdżonym do ziemi samcu. Z ponurym uśmiechem na pysku pozwolił traktować swą brodę ozorem cudacznego lwiska, usatysfakcjonowany jego postawą. Odchylił nawet szyję, pozwalając tamtemu oczyścić ją z brudu i pyłu, osiadłych na brązowej grzywie jeszcze podczas szarpaniny na Cmentarzysku Słoni. Z czasem przy każdym ruchu swoim czy swojego oprawcy, Aim czuł jak coś napiera, wbija się w jego brzuch. Podczas gdy sam Arto oddał się wymuszonej pielęgnacji tamtego, jego błękitne oko niemal beznamiętnie śledziło każdy ruch pyska dawnego Płonącego. Każda kolejna chwila, w której ofiara okazywała swą uległość, odznaczała się coraz bardziej rozkojarzonym spojrzeniem Przywódcy i, chociaż Arto sam nie był do końca tego świadomy, coraz silniejszym parciem na podbrzusze Aima. W końcu łapskiem odciągnął mordę tamtego, wprawiając w ograniczony ruch oba ich ciała, co miało stać się przyczyną dalszych wydarzeń, samemu zabierając głos.
-Dobra, dobra, wytarrr.... -jego słowa gwałtownie przerodziły się w warkot, a musztardowy wykrzywił pysk, odchylając go wyżej, żeby poczuwszy pod sobą rozchodzącą się falę ciepła, ciężko sapnąć. Zmrużył powieki, jakby dopiero teraz zdał sobie sprawę ze swego fizycznego położenia. Zamrugał, by popatrzeć to na Aima, to do tyłu, powoli dochodząc do tego, dlaczego było mu tak niewygodnie i czemu wciąż się wiercił. Milczał, wpatrzony pustym wzrokiem w swego więźnia. Jeszcze chwila i umaszczenie jego ofiary przybrałoby nowy odcień, który Wypłoszowi ledwo udało się powstrzymać. Chociaż nie wątpił w to, że Aim poczuł liczne uderzenia na swym brzuchu, to czempion niezbyt się tym przejmował. -O mały włos. -mruknął. Cóż, dosłownie, dużym szczęściem było to, że brzuch lwa nie był zbyt kudłaty. Wypłosz obdarzył przygniecionego do ziemi kota nieprzychylnym spojrzeniem, nie mogąc uwierzyć, że wcześniej nie zauważył, ku czemu to w zasadzie zmierza. Może przydałoby się ukraść komuś zdrowe oko, bo widocznie jedna sztuka nie wystarczała do prawidłowej oceny sytuacji. |
|||
|
Aim Gość |
16-01-2013, 18:30
Prawa autorskie: RagDrawer
Tytuł pozafabularny: VIP
Rytmiczne dźganie w podbrzusze zaskoczyło Aima, czy spodziewał się że aż tak poruszy ta odrobiną pieszczot swojego oprawcę?
Chwila zapomnienia w błogostanie najwidoczniej spodobała się musztardowemu pozwalając mu odpłynąć bardzo daleko. Białogrzywy mimo to nie przerywał pielęgnacji futerka na jego brodzie, wręcz nasilając zabieg, gdy w grocie rozległ się warkot i głowa władcy umknęła z zasięgu jego języka spojrzał na niego pytająco, "coś nie tak?", mina niewiniątka maskowała go bardzo dobrze. Ogon zakończony białym pędzelkiem klapnął parę razy o glebę wzbijając niewielkie obłoczki kurzu. - O mały włos..- Powtórzył miękkim głosem, tak jakby może żałował że aż tak niewiele brakowało. |
|||
|
Arto Konto zawieszone Gatunek:Genus ducis Płeć:Samiec Wiek:Siedem susz. Znamiona:1 Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:444 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 68 Spostrzegawczość: 59 Doświadczenie: 10 |
17-01-2013, 12:53
Prawa autorskie: RagDrawer
Tytuł pozafabularny: VIP
-Tsa. Wynoś się sprzed moich oczu, jesteś wolny. -burknął, powoli dźwigając swe cielsko znad Aima. W końcu stanął obok, kopnięciem nogi otwierając drzwi do klatki, samemu wychodząc z tejże sztywnym krokiem, przykrywając ogonem zad, szczerze żałując, że nie ma teraz pod nosem żadnej lwicy, a wyprawa na Szczyt szybko mu się odwidziała, wolał nie ryzykować pojawienia się w takim stanie na forum publicznym. Rzucił tamtemu ostatnie, pogardliwe spojrzenie, by samemu udać się w kierunku Rzeki, w celu usunięcia woni obcego samca. Bo wątpił, by sam język się na coś tu zdał.
zt |
|||
|
Aim Gość |
17-01-2013, 18:54
Prawa autorskie: RagDrawer
Tytuł pozafabularny: VIP
Gdy władca opuścił loch Aim uśmiechnął się pod nosem. Wizyta obyła się nawet bez większego uszczerbku na zdrowiu, po kiział się z samym władcą Świtu wprawiając go w zakłopotanie.
Dźwignął się na nogi, a gdy był w drzwiach do swej celi przystanął na chwilę. - Było nawet przyjemnie.- Mruknął podśmiewając się, po czym ruszył do wyjścia. Oboje szybko nie zapomną tego spotkania, Arto zaś ma szansę by zapaść białogrzywemu w pamięć, co jak dotąd żadnemu facetowi sienie udało. ZT |
|||
|
Zenzelé Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:180 Dołączył:Wrz 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 70 Zręczność: 77 Spostrzegawczość: 64 Doświadczenie: 25 |
23-04-2016, 15:39
Prawa autorskie: Ragnar
Jeśli można było wpakować się w większe tarapaty niż te, godność Zen z pewnością by ucierpiała. Nie, żeby wypad do wielkiego kolosa, jakim była stercząca nad sawanną Skała Skazy, serca Zachodnich Ziem, leża członków mieszkającego tu stada było czynem zasługującym na jakąkolwiek pochwałę - zapewniała siebie podczas jednego z niezliczonych wewnętrznych monologów, które prowadziła, młoda lwica - ale, trzeba przyznać, robiło to wrażenie. Na kimkolwiek. Tego kogokolwiek Zen jednak obok siebie nie miała.
Zmarszczyła czoło. W jej żółtych ślepiach zalśniły iskry nienawiści. Przypomniał jej się ogień krzesany z krzemienia przez starego przyjaciela pawiana i ten dźwięk - tarcia kamienia o kamień - zapiszczał nagle w jej uszach. Wściekłość. Nosiła ją w sobie od kilku tygodni. Najpierw Aladar. Polubiła go. Bardzo. Szło się jej obok niego jak obok starszego brata. Każde jego słowo grzało Zen przyjemnie, było miło. Miło - aż tyle i tylko tyle. Spędziła z nim chrzanionych kilka godzin, zniknęła na moment, a kiedy wróciła - jego już tam nie było. Indra. Dlaczego miałaby spotkać ją po raz drugi? Ale też było... fajnie. Poznały się. Z tego mogło coś być. Mhm. Mogło. Miała zapadnięte boki i kręgosłup sterczący jak łuski krokodylego ogona nad taflą spokojnego jeziora. Dlatego zaczęła wykradać jaja. Wymiotowała po nich na początku jak kocur, ale wkrótce przyzwyczaiła żołądek do śluzu białka w nadmiarowych ilościach, do tego przegryzała go czasem owocami, których pestki czyściły jej jelita lepiej niż jakikolwiek napar, którego kiedykolwiek próbowała. Prócz tego zgryzała ze znalezionych kości padlinę, ale miała jej tylko tyle, ile zajmował najszybszemu sępowi lot spod na ziemię. Kilka minut, nie więcej. Była za mała, by dać radę tym wszystkim piórom i dziobom, a prychała na nie jak serwal, którego kiedyś zagoniła pod konar wielkiego baobabu. Mały serwal. Potem zobaczyła jego matkę na horyzoncie. Zostawiła go. Nie jadła potem przez kilka dni, przerażona swoimi myślami. Znalazła się tutaj. Czuła dobywający się z podziemi zapach starego mięsa i być może jakichś ziół - te też by ją zadowoliły. Weszła do środka. Nie zauważyła nikogo wokół skały ani w jej pobliżu i pomyślała, że to może być jej szansa. Na posiłek lub zioła. Jeszcze na jej zadzie i grzbiecie siedziało światło księżyca. Nie weszła głęboko. Trochę kropiło. Pod jej łapami płynęły strugi spływającej do podziemi wody. Zen pomyślała, że głębiej może być jej jeszcze więcej, że z powodu pory deszczowej miejsce to może być kompletnie zalane, a przez to i jakiekolwiek resztki zepsute, ale pal licho! Stanęła już w wodzie po łokcie, ale po tafli dryfowały odłamki tykw i kości. To stara grota medyków? Gdzie jedzenie? Parszywe miejsce. Ale ona była złodziejką, równie parszywą, co dziury, w których się zaszywała. |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości