Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Mako Poczciwy | Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:1/1 Liczba postów:553 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 85 Zręczność: 79 Spostrzegawczość: 73 Doświadczenie: 84 |
01-07-2012, 20:32
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | VenvaTio
Imię: Mako
Wiek: 4 lata Historia: Rodzina Mako postanowiła opuścić dawne stado. Młodziak podróżował wraz z rodziną w kierunku Lwiej Ziemi. Najpewniej wszystko skończyło by się dobrze, gdyby podczas przedzierania się przez Cmentarz Słoni jego rodzina nie została zaatakowana przez hieny. Koniec końców został oddzielony od rodziny i trafił tu mając zaledwie kilka miesięcy. Z czasem dowiedział się, że jego rodzina żyje, jednak nigdy nie potrafił pojąć dlaczego go nie szukali. Żył na Lwiej Ziemi i został członkiem stada. Gdyby dobrze prześledzić historię jego rodziny to okaże się, że jego babcia należała do Lwich. Zakorzenił się tu – posiadał swój spokojny kąt (szczególnie upodobał sobie grotę medyków), grono wspaniałych przyjaciół (których oczywiście nie muszę wymieniać). A rodzina? Lwioziemcy stanowili dlań rodzinę. W wyniku pewnego wypadku jego przyjaciółka była wręcz zmuszona do opuszczenia Lwiej. Młody – jak miał w zwyczaju nazywać Mako jego starszy brat – postanowił odszukać Rozę. Odnalazł ją, jednak nie można powiedzieć, że jego wyprawa skończyła się fortunnie. W międzyczasie dowiedział się, że plaga hien zniszczyła tereny Czterech Stad, a ich członkowie rozpierzchli się w cztery strony świata. Takiej sytuacji Mako nie miał zamiaru przyglądać się bezczynnie. Dołączył do eskapady mającej na celu odnalezienie potomka ostatniego króla Lwiej Ziemi. Wyprawa zakończyła się sukcesem – Lwia Ziemia znów istniała. Ray objął tron, jednakże jego życie zostało ukrócone przez chorobę. Młodemu wydawało się, że los nie będzie miał dla niego więcej niespodzianek, jednak nie wiedział jak bardzo się pomylił... Charakter: Towarzyski, miły. Honor jest dla niego dość istotny. Wierzy w swoje umiejętności, ale nie jest zadufany w sobie. Opanowany i zrównoważony, chyba że chodzi o przyjaciół; wtedy to działa pod wpływem impulsu. W końcu za przyjaciółmi jest w stanie wskoczyć w ogień. Dlaczego tu?: Bo tu został przyjęty. Lwia Ziemia to jego dom. Ozdoby i ich pochodzenie: - Urodzony w LZ czy nowy? Należy tu od dawna. Regulamin przeczytany i podpisany?: Tak. |
|||
|
Zbanowany Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:208 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 63 Zręczność: 77 Spostrzegawczość: 74 Doświadczenie: 30 |
02-07-2012, 09:00
Prawa autorskie: Malaika4 / Leonoy
Imię: Alayike
Wiek: Półtora miesiąca Historia: Póki co jest ona dosyć mizerna, gdyż Alay jest na tym świecie zaledwie półtora miesiąca. Jak na razie w jej historii zapisały się takie fakty, jak narodziny, dużo zabawy, spotkanie z pytonem gdy to wraz z matką ratowały jej siostrę... no i to chyba tyle jak na razie. Charakter: I tu póki co można jak na razie niewiele powiedzieć, jednakże da się już kilka cech charakteru u Alay zauważyć. Niewątpliwie jest odważna, co udowodniła w starciu z pytonem. Bije z niej również spokój i opanowanie, co ciężko jeszcze może zauważyć przez wiek, w końcu każdy musi najpierw się wyszaleć, jednakże niewątpliwie z wiekiem jej to przejdzie. Jest również nieco uparta, a na co dzień często radosna i uśmiechnięta. Dlaczego tu?: Gdyż właśnie tu jest jej matka Ozdoby i ich pochodzenie: - Urodzony w LZ czy nowy? Urodzona Regulamin przeczytany i podpisany?: Tak |
|||
|
Jua Gość |
07-07-2012, 16:33
Prawa autorskie: Malaika4 / Leonoy
Imię: Jua
Wiek:5 lat Historia:Urodziłam się na rajskiej ziemi ale pewnego dnia wyszłam na spacer i porwały mnie hieny. To zdarzyło się kiedy miałam parę tygodni lub dni, Hieny wychowywały mnie jak własną córkę. Kiedyś spadła na mnie ogromna skała wyszłam z tego cało ale zrobiło mi wielką bliznę na nosie. Ale pewnego dnia jak zobaczyłam swoje odbicie w wodzię i zorientowałam się że mnie kiedyś porwali i że nie jestem hieną. Od tamtego czasu błąkam się po całej sawannie i nie umiem znaleść domu . Charakter:Jestem chytrą przebiegłą lubiącą robić kawały ale dobrą lwicą Dlaczego tu?:Bo podoba mi się lwia ziemia mieszkają tu królowie pozatym to najfajniejsze stado na świecie! Ozdoby i ich pochodzenie:ząb wbity w pysk taki kolczyk raz zrobiłam kawał hienie . Urodzony w LZ czy nowy?: Nowy. Regulamin przeczytany i podpisany?:tak |
|||
|
Mosi Gość |
09-07-2012, 21:52
Prawa autorskie: Malaika4 / Leonoy
Imię: Mosi
Gatunek: Surykatka Płeć: samiec Wiek: 2 lata Historia (Minimum 5 zdań złożonych): Urodzony gdzieś w ciemnym podziemiu z matki Amy i ojca Ekua wychowywał się od najmłodszych lat na typowego budowniczego. Był i jest w tym całkiem niezły. Jego stado szanuje go i daleko mu do czarnej owcy. Pewnego razu jednak gdy został wybrany na wartownika; zawiódł. Pierwszy i jedyny raz. Ciemna, duszna noc odebrała mu czujność. Tym razem dwie, trzy godzinki drzemki zrobiły sporą różnicę, zwłaszcza, że hieny nigdy nie śpią... A już na pewno gdy są głodne. Krwiożercze drapieżniki rozszarpały i zjadły całą jego rodzinę. Jego, ukrytego gdzieś w gęstszej kępce trawy nie dostrzegły ani nie wyczuły. Co noc śni mu się ten sam sen, który jest wspomnieniem makabrycznej chwili. Pogrążony w żalu ruszył ścieżką samotnika. Jednak chyba najlepszą częścią jego historii jest moment w którym stracił większość swojej pamięci na wskutek bolesnego uderzenia głową o kamień podczas ucieczki przed jakimś niewyżytym sępem... Pozostały mu tylko nieprzeciętne umiejętności manualne, które nabył dawniej i świadomość tego by uciekać przed niebezpieczeństwem i nie jeść czegoś co się nie rusza. Od tamtej pory, gdy kompletnie zapomniał o swojej przeszłości zmienił się całkowicie jego charakter. Z wiecznie przygnębionego, smutnego zwierzątka zamienił się w doskonały przykład radosnego, nieprzejmującego się niczym kolesia, szukającego przygód. Jedną z przygód było uczestnictwo w poszukiwaniu potomków Kopy i dołączenie do Stada Lwiej Ziemi, co z tego wyniknie? Ciort znajet :I Charakter: Rozdarty między dwiema zamiennymi choć nie do końca skrajnymi osobowościami na co dzień jest dość nerwowy i porywczy, często skarży się, że przez tych wszystkich mięsojadów on sam kiedyś zejdzie na zawał. Jednak pewnie zastanawia niektórych istota ,,rozdarcia'' między dwiema osobowościami... No cóż, osobowości, a może raczej s c h e m a t y postępowania przyjętego, przez jednostkę, za normę są dwa a o s o b a jest tylko jedna. (Hah i to JAKA osoba! Nah~). No więc raz Mosi jest rozgadany, towarzyski, energiczny i zaiste elokwentny, przy okazji zgrywając totalnie zadufanego w sobie ale tłumaczącego wszystko na swój własny sposób zimnego kawałka mięsa, który w życiu nie da się tak łatwo złapać. Z drugiej strony jest to jednak osoba, która lubi samotność i często zatraca się myśląc o różnych rzeczach, których nikt inny nie rozumie. Czasem westchnie sobie i pomarudzi na swoją samotność, by zaraz potem cieszyć się wolnością. W przeszłość (jesli coś z niej zapamiętał) patrzy tylko po to, by wyciągnąć wnioski, nigdy żeby rozpamiętywać. Generalnie żyje zasadą ,,hakuna matata'' i dobrze mu z tym. Tak, tak, rozpisałem się, ale przecież surykatka z amnezją NIE MOŻE być prostą postacią, prawda? Dlaczego tu?: Ray go przyjął, to czemu miałby tu nie być? Ozdoby i ich pochodzenie: Nie ma Regulamin przeczytany?: em, taaa... |
|||
|
Hofu Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:2 lata 9 miesięcy Liczba postów:393 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 78 Zręczność: 67 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 42 |
15-07-2012, 14:18
Prawa autorskie: MadKakerlaken ll Malaika4 ; kolor: Aiden
Imię: Hofu
Wiek: 4 miesiące Historia: Młode lwiątko, które przyszło na świat cztery miesiące temu. Od tamtego czasu życie nie było dla niego zbyt miłe. Stracił matkę już przy narodzinach, a żyje tylko i wyłącznie dzięki pomocy dorosłej szarej lwicy, która wykarmiła małego Hofu, I to ona nadała mu takie imię. Kiedy miał dwa miesiące owa samica zginęła przygnieciona przez wielką skałę. Malec nie wiedział co ma zrobić, dlatego przestraszony uciekł i wędrował przez kolejną połowę swojego życia, aż dotarł na tereny Czterech Stad. To tutaj chce odnaleźć swoje szczęście. Charakter: Lwiątko jak to lwiątko jest ciekawskie i zawsze zagląda w miejsca, które przykuwają jego uwagę. Malec ma również dość dobry słuch, więc często nasłuchuje czy nie grozi mu żadne niebezpieczeństwo. Hofu jest odważnym lwem i mimo wszystko staje naprzeciw niebezpieczeństwa. Uwielbia nocne wędrówki dlatego często wymykał się z jaskini swojej przyszywanej matki. Może, gdyby nie wybył tamtego wieczora co zginęła on też byłby martwy? Kto to wie... Dlaczego tu?: To pierwsze stado, które poznał, spodobały mu się te tereny i bardzo chciałby dostać się właśnie do Lwiej Ziemi. Ozdoby i ich pochodzenie: Niebieskie piórko za uchem, które znalazł na jednej z wypraw. Urodzony w LZ czy nowy? Nowy Regulamin przeczytany i podpisany?: No jasne :) Nie ma zbyt wiele czasu, by być szczęśliwym.
Dni przemijają szybko. Życie jest krótkie. W księdze naszej przyszłości wpisujemy marzenia, a jakaś niewidzialna ręka nam je przekreśla. Nie mamy wtedy żadnego wyboru. Jeżeli nie jesteśmy szczęśliwi dziś, jak potrafimy być nimi jutro? Głos |
|||
|
Nigara Gość |
16-07-2012, 17:03
Prawa autorskie: MadKakerlaken ll Malaika4 ; kolor: Aiden
Imię:Neavera
Wiek:2 lata Historia: Neavera przyszła na świat jako pierwsza z bliźniaków. Matką była lwica mianem Anukari, a ojcem gwałciciel- Nader. Nie wiadomo do końca, czy Nakato i Nea są owocem gwałtu na lwicy, czy też ta, oddała się mu dobrowolnie. Nea była niesamowicie zżyta ze swoim najbliższym bratem, bo po prawdzie rodzeństwa miała dużo, a to za sprawą Nadera. Jednym z jej przyrodnich braci jest Bjorn. Przez jakiś rok żyli w nieświadomości, o istnieniu lwa, zwanego niegdyś Bastianem, jednak o jego egzystencji dowiedzieli się na wojnie, która była między stadem w którym urodził się Bjorn, a stadem jego ojca, tam, mimo tego, że rodzeństwo miało walczyć przeciwko sobie, Nader przedstawił ich sobie, co poskutkowało temu, że Bjorn kazał im uciekać, tak też razem opuścili szarą dolinę, przybywając do krainy Czterech, gdzie poznali Hatimę, która pomogła im na początku ich wspólnej drogi. Charakter: Nea jest raczej spokojną lwicą o stalowych nerwach. Miła uczynna, pomocna oraz lubi zawierać nowe znajomości. Wszystkie spory woli załatwić rozmową, niżeli siłą. Jest szczera i nie boi się wyrażać własnego zdania, choć oczywiście, liczy się z innymi. Opiekuńcza, ale potrafi też pokazać swą dziką, ukrytą naturę. Dlaczego tu?: Hatima ją przekonała. Ozdoby i ich pochodzenie:Brak Urodzony w LZ czy nowy?Nowy Regulamin przeczytany i podpisany?:tak |
|||
|
Kindi Gość |
23-07-2012, 22:56
Prawa autorskie: MadKakerlaken ll Malaika4 ; kolor: Aiden
[b]Imię: Kindi
[b]Wiek: 1 miesiąc [b]Historia: Urodziłam się tu, na Lwiej Ziemi. Pewnego dnia mama zabrała mnie na polowanie i udało mi się z jej pomocą upolować antylopę. Moim ojcem jest Konodi, a matką Eldina. [b]Charakter: Miła, czasami wredna. [b]Ozdoby i ich pochodzenie: Nie mam żadnych ozdób. Na razie. [b]Dlaczego tu?: Bo stąd pochodzę. [b]Urodzony w LZ czy nowy?: Urodziłam się tu. [b]Regulamin przeczytany i podpisany?: Oczywiście. Jeżeli rodzice postaci są wymyśleni, a nie ma ich na forum, to znaczy, że jesteś nowa w LZ. |
|||
|
Mozaika Konto zawieszone Gatunek:Prozaika c: Płeć:Samica Wiek:Niecały rok Znamiona:0/0 Liczba postów:29 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 15 Zręczność: 45 Spostrzegawczość: 20 |
27-07-2012, 14:45
Prawa autorskie: ~MysticMistSong
Imię: Mozaika
Wiek: Rok Historia: Przyszła na świat w niewielkiej sforze, liczącej zaledwie kilku osobników, jednak posiadającej bogatą historię. Narodziła się jak córka przywódczyni i podobnie jak cała reszta swej szlachetnej rodziny, sprawującej władzę w sforze, także i ona miała znamię. Znamię w kształcie słońca, mieszczące się na opuszce lewej, przedniej łapy. Mioty tego roku nie były liczne. Łącznie było tylko pięć szczeniaków. Lecz pewnego dnia w sforze pojawiło się jeszcze jedno młode. Była to lwiczka. Została przyniesiona przez jedną z łowczyń, która znalazła ją na granicy. Zostałaby pewnie porzucona, jednak na swoim uchu nosiła słońce. Decyzja była trudna, jednak w końcu przywódczyni uznała iż jest to jej nowa córka, albowiem nosi symbol jej rodziny. Tak więc lwiątko stało się szczeniakiem i dorastało razem z resztą. Moraice początkowo nie bardzo przypadło do gustu, iż w sforze pojawiła się kolejna księżniczka. Tępiła ją jakiś czas, by w końcu po dniach niezgody odnaleźć wspólny język. Od tamtego czasu siostry stały się prawie nierozłączne. Mijały miesiące i w końcu obie skończyły rok. Wtedy też padła propozycja wyruszenia na wielką przygodę ich życia. Zwiedzić pół świata i zobaczyć tuzin cudów. Odeszły ze sfory, wędrując żwawo przed siebie, aż doszły tutaj. Charakter: Mimo bycia księżniczką w swej dawnej sforze, Mozaika nigdy nie była wyrafinowaną i spokojną. Zawsze ciągnęło ją w najciemniejsze dziury i w najgłębsze błoto, za co nie raz zdarzało jej się obrywać. I na błędach swoich za dużo to się nie nauczyła. Uważa się na nieustraszoną i taką też stara się być. By móc rzucić się komuś na ratunek w razie potrzeby i zostać prawdziwym bohaterem, by śpiewać o niej pieśni i zachwycać się odwagą i umiejętnościami. Dlaczego tu?: Ciepło i miło. Cud, miód, maliny. Ozdoby i ich pochodzenie: Brak Urodzony w LZ czy nowy? Nowy Regulamin przeczytany i podpisany?: Yup. <table> </table>
<tr align="center"> <td> To jasne, że już wyruszać czas, Gdy świat dał wyraźnie Ci znak. Nad głową mieć słońce, lub pełno gwiazd, By zrozumieć, że życie ma smak. To jasne, że już wyruszać czas, Krok za krokiem pragnę cieszyć się. Słońce śle promień swój do mnie raz po raz, A ja wciąż czuję, że śmiać się chcę. Bo najlepiej, gdy bliską zobaczysz znów twarz, Choć wiele trzeba było przejść mi, Opowiedzieć tyle byś od razu chciał, Serce byś na dłoni dał. </td><td></td> |
|||
|
Aranika Gość |
27-07-2012, 18:29
Prawa autorskie: ~MysticMistSong
Imię: Aranika. Choć zapewne jej prawdziwi rodzice nadali jej inne imię.
Wiek: około roku, nikt nie jest w stanie dokładnie tego określić. Historia: Tak naprawdę to nie wiadomo, skąd się wzięła. Jako niezdarne jeszcze kocię z niewiadomych przyczyn zostało zupełnie samo. Odnalazły ją likaony i tak, dzięki swego rodzaju tradycji praktykowanej w psim klanie, młody kot został członkiem rodziny. Ba, mało tego! Zyskała status księżniczki, ponieważ na jej prawym uchu widnieje białe znamię w kształcie kilkuramiennego słońca. Wraz ze swą siostrą, likaonką Mozaiką, stały się nierozłączne, chociaż ich początkowe stosunki były dość, hm, prawdę mówiąc dokuczały sobie nawzajem, nic dziwnego, w końcu obie są bardzo różne. Z czasem Aranika zaczęła przyzwyczajać się do myśli, że jest likaonem. Czuje lek przed lwami i ciężko przekonać ją do tego, że nie jest tym kim myśli. Charakter: spokojna. Nie garnie się do walk. Jest bardzo towarzyska i śmiała, chociaż niekoniecznie przy pierwszym kontakcie. Jest lojalna i skłonna oddać życie za rodzinę. Dlaczego tu?: Tutaj będzie pasować. Piękne okolice no i legendy, które zna każde zwierzę w Afryce dodatkowo zachęcają. Ozdoby i ich pochodzenie: brak Urodzony w LZ czy nowy? nowa Regulamin przeczytany i podpisany?: num |
|||
|
Sasha Gość |
30-07-2012, 14:16
Prawa autorskie: ~MysticMistSong
Imię: Sashas Semewara Wilda l, dla przyjaciół po prostu Sasha
Wiek: 7 miesięcy Historia: Sasha urodziła się na pewnym małym skrawku sawanny, daleko od ziem czterech stad. Jej matką była Rivera, lwica o wielkim sercu. Zawsze była przy lwiczce, chcąc dopomóc jej w drodze do dorosłości. Z pewnością była nadopiekuńcza, ale tak już jest, gdy samemu nie miało się taki dogodności. Matka starała się zapobiegać wszelkim niebezpieczeństwom, co nie znaczy, że czasem nie pozwalała młodej „poszaleć”. Całą sobą starała się, by kotce było jak najlepiej, by miała co jeść, a w nocy, by nie marzła. Relacje z Riverą były bardzo bliskie, Sasha wiedziała, ze z każdym, nawet najgorszym problemem mogła się do niej zwrócić. Za to ojca swojego nawet nie poznała. Lwica za każdym razem zmieniała temat, gdy młoda próbowała o niego zapytać. Zdawała się wtedy na inną strategię – tzw. plan „b”. Polegał on na niedawaniu spokoju rodzicu, dopóty, dopóki czegoś nie powie. Udało się to tylko raz – wtedy kocię wyciągnęło od matki informację o tym, że jest bardzo podobna do samca. Dopiero później zrozumiała – jej ojcem musiał być karakal, czyli ryś stepowy. A co z ogonem? To pozostało tajemnicą. Kiedy Sasha skończyła pół roku matka podarowała jej w prezencie niebieską chustę symbolizującą wolność oraz małego myszoskoczka. Był bardzo szybki i nieuchwytny. Lwiczka od razu się z nim zaprzyjaźniła. Nazwała go Wallie. Bardzo lubiła spędzać czas z małym gryzoniem; ich ulubionymi zajęciami było ściganie się ze sobą nawzajem oraz patrzenie w gwiazdy późną nocą. Wtedy to wykradali się z jaskini stada i wchodzili na baobab. Tam był najlepszy widok, zdawało się z niego widzieć całą Afrykę. Mała często pomagała różnym stworzeniom. Pisklakom przynosiła dżdżownice, królikowi pozrywała koniczyny, a wiewiórce dała orzechy. Uwielbiała to robić, dzięki takim uczynkom czuła się w pewien sposób spełniona. Wiedziała, że robi dobrze i się jej to podobało. To było piękne dzieciństwo. Pewnego razu, kiedy to stado wylegiwało się na słońcu, a młoda przesiadywała u boku Rivery doszły do nich (stada) dziwne piski i wycie. Niedługo potem ich oczom ukazały się hieny, całe mnóstwo hien. Były to „niedobitki” wyrzucone poprzednio z terenów czterech stad. Szukały zemsty i przy okazji jakieś rozrywki. Zoczywszy grupę samotników ruszyły ku nim z impetem. Matka kotki zareagowała natychmiastowo; wszczęła alarm, poczym złapawszy małą poczęła uciekać w stronę dżungli. Kilka psowatych na jej nieszczęście odłączyło się od sfory i pobiegło za lwicą. Riverze udało się dobiec do baobabu, toteż zaczęła się nań wspinać. Była zbyt ciężka, by się uratować, ale przynajmniej młoda będzie bezpieczna. Matka weszła jak najwyżej była wstanie i na gałęzi osadziła Sashę. Ta tylko wystraszona wraz z Wallie’em siedziała cichutko wśród liści. Dorosła nie mogąc już wytrzymać zjechała w dół konaru, gdzie już czekała na nią jej zguba. Próbowała się bronić; jak oszalała wymachiwała pazurami, chcąc usunąć sobie z drogi jak najwięcej hien. Walczyła dzielnie, o co mała nigdy by jej nie posądziła. Mimo to, Rivera została osaczona. Z każdej strony napastowały na nią wściekłe drapieżniki. Wreszcie, lwica padła na ziemię nie mając sił na dalszą walkę, czy ucieczkę. Psowate zaczęły rozszarpywać jej ciało z ogromną brutalnością. Połamały jej kości, przebiły wątrobę i odgryzły ucho. Kiedy zrozumiały, że ofiara nie żyje wróciły do reszty sfory. Najgorsze było to, iż wszystkiego świadkiem była mała kotka. Skuliwszy się na konarze poczęła cicho łkać. Łzy leciały z jej oczek koloru oceanu i powoli opadały na gałąź. Myszoskoczek próbował ją pocieszyć, robiąc zabawne miny i wtulając się w jej futerko. Nie dało rady. Po długich, ciągnących się w nieskończoność godzinach Sasha zasnęła. Śniła jej się mama. Znów była cała i zdrowa. Wokół siebie miała srebrną poświatę. Obiecała młodej, że wszystko będzie dobrze, i nawet jeżeli nie ma jej fizycznie przy kotce, zawsze będzie w jej sercu. To pocieszyło małą. Tuż po obudzeniu się przy sierocie znalazły się małe zwierzęta. Były to głównie ptaki, choć znalazła się i wiewiórka. To były te same zwierzęta, którym mała kiedyś pomagała. Każde z nich przyniosło coś, czym mogłaby się pożywić : kilka owoców, trochę wyłupanych orzeszków i wody pitnej. Nie było tego dużo, ale na sam fakt młoda uśmiechnęła się szeroko przez łzy. Przytuliła wszystkie futrzaki i zabrała się do jedzenia. Tak było przez pierwszych kilka dni. Późniejszy czas to tylko wędrówki w poszukiwaniu nowego domu. Sasha szczególnie uważała na sawannie, gdzie była łatwym celem dla drapieżników. Po tych kilku tygodniach samotnictwa mała natknęła się na pewne przyjazne stado. Jak się później dowiedziała była to Lwia Ziemia, dom tutejszych lwów. Postanowiła się przyłączyć, ponieważ dużo tu było wzajemnej miłości i pomocy, jak w wielkiej, szczęśliwej rodzinie. I oto jest. Charakter: Młoda jest bardzo miła i uczynna. Nader wszystko ceni sobie przyjaźń, honor i lojalność. Lubi bawić się ze starszymi od siebie równie bardzo jak z rówieśnikami. Zawsze optymistycznie nastawiona widzi świat w samych tęczowych barwach. Jako małe lwiątko często nie rozumie świata dorosłych. Dlaczego oni się kłócą? i Wszystko utrudniają, zamiast się nawzajem wspomóc to jej najczęstsze myśli na ten temat. Sama rozwiązywałaby wszystkie spory bez problemu i z uśmiechem na pyszczku, jednak świat nie jest taki prosty jak się dzieciom wydaje. Zwykle Sasha od rana do nocy biega po dworze poznając coraz to nowe rzeczy, zwierzęta… Dzięki temu jest szybka i zwinna, a jej kondycja dorównuję rocznym lwiątkom. Młoda wprost uwielbia się wspinać i skakać po gałęziach drzew. Tu czuję się bardzo swobodnie i miło. Nie raz przypatrywała się z bliska gniazdom ptaków, czy wykluwającym się pisklakom. Zwykle towarzyszy jej mały myszoskoczek, Wallie. Jest jej małym przyjacielem, zawsze gotów bronić lwiczki. Nie rozstają się; czy to zwykły spacer, czy kolejne wariactwo, zawsze są razem, niezależnie od sytuacji. Nawet po tragedii, jaka dotknęła kotkę nie przestała się uśmiechać. Głównie zawdzięcza to małym futrzakom, które pomogły się jej „zrehabilitować”, ale większą rozpiskę znajdziecie w historii. Dlaczego tu?: Mała Sasha jest bardzo miła, uśmiechnięta, nie boi się zawierać nowych przyjaźni… Gdzie indziej by ją przyjęto? Ozdoby i ich pochodzenie: Niebiesko - błękitno - granatowa chusta zawiązana na końcówce ogona, prezent od matki na pięciomiesięczne urodziny. Urodzony w LZ czy nowy? Nowiutki Regulamin przeczytany i podpisany?: Z innego konta, owszem |
|||
|
Tama3007 Gość |
31-07-2012, 12:29
Prawa autorskie: ~MysticMistSong
Imię: Tama a już niedługo Kora albo Kimbra
Wiek: 2 lata Historia:Urodziłam się daleko poza granicami lwiej ziemi._Moi rodzice byli samotnikami.Mój tata miał na imię Billy ( był cały jasnobrązowy ) a moja mama Snow ( była cała biała )._Kiedyś mama poszła na polowanie i natkneła się na grożne stado......zabili ją bo pierwsza upolowała zdobycz. Kilka nocy potem to samo stało się z moim ojcem._Potem wędrowałam sama przez inne ziemie i spotkałam małpę która powiedziała że w tym stadzie dobrze się poczuje. Charakter:Miła i wdzięczna ale jeśli chodzi o obronę kogoś bliskiego to jest bardzo mocna._Gdy jeszcze moi rodzice żyłi mojego przyjaciela zaatakował duży lew._Zaatakowałam go i teraz chodzi z wielką skazą na oku. Dlaczego tu?:To najbardziej przyjazne i wdzięczne stado._Można się tu czuć bezpiecznie. Ozdoby i ich pochodzenie: Urodzony w LZ czy nowy?Nowy Regulamin przeczytany i podpisany?:Tak Masz niepoprawne imię postaci, nick nie może zawierać cyfr, czy w twoim imieniu jakieś są? Po kropce rozpoczynając nowe zdanie rób zawsze spację. Wypełnij pole "ozdoby". Rozpisz poprawnie statystyki, wpisz autora avataru POPRAWNIE! |
|||
|
Sambor Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:2 lata Liczba postów:20 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 95 Zręczność: 64 Spostrzegawczość: 60 |
10-09-2012, 21:11
Prawa autorskie: Korrida
Imię: Sambor
Wiek: 2,5 Charakter: Ten oto lew to nie kolejny szczeniak bez krzty rozumu i zasad. Sambor prawie nigdy nie kieruje się własnymi emocjami jedynie w skrajnych przypadkach. Kieruje się własnymi zasadami, które nie zostaną spisane. Ma własne poczucie godności nienawidzi niewoli, tortur i wszelakich niemoralnych sposobów pozbawiania godności i niszczenia ciała tudzież psychiki. Zabijać można, ale trzeba mieć ku temu cholernie dobry powód. Nieuzasadnionej przemocy nie toleruje. Sambor jest twardy i ciężko go złamać, choć ma dość wyczuloną psychikę na niektóre sprawy na przykład wymuszone zapładnianie, czy też znęcanie się nad własną rodziną. Potrafi również być, kiedy trzeba twardy i bezlitosny, ale to już na marginesie. Lew uwielbia żarty i ma dość cięty język. Jest również zimny jego serce nigdy nie zostało jeszcze uwiedzione być może dlatego , że sam miłości partnerskiej nie poszukuje.... Bardziej mu zależy na szacunku stadnym oraz miłości rodzinnej, której nie doświadczył. Na koniec pragnę dodać, że Sambor nienawidzi stada szkarłatnego świtu i jego zasady nie uwzględniają lwów z tego stada. Rodzina: Brak Dlaczego tutaj?: Najbardziej mi odpowiada. Historia: Dawno dawno temu... Sambor jest lwem znikąd. Niema się co dziwić... Rodowe lwy ze stad można policzyć na placach jednej dłoni. Jego matka oraz ojciec... Parka była z nich paskudna skur***l i sucz jakich nie miara. Sambor miał rodzeństwo a dokładniej młodszego brata, którego bardzo kochał jak brata oczywiście. Reszty rodziny nienawidził z całego serca. Obu rodzice próbowali wychować na najgorsze i najkrwawsze bydlaki w tej części świata. Tak zbaczając z tematu głównie za sprawą matki, bo ojciec był strasznym pantoflarzem. Matce i po części ojcu szło, to jednak do niczego. Sambor był uparty i zbyt zatwardziały, żeby dać sobie wbić coś niezgodnego z jego zasadami do głowy a brat był jeszcze ciut za młody, choć poprzeczkę do przeskoczenia miał wysoką. Tak czy siak, matce w końcu odbiło na dobre. Uważała, że słabego potomstwa trzeba się pozbyć można, by rzec, że nawet jak na potomków złej ziemi było to ciut zbyt okrutne, choć część mogła, by zaprzeczyć tejże opinii. Lwica kręciła się nerwowo po jaskini warcząc i porykując na młodszego brata Sambora. Sam lew siedział w kącie przyglądając się sytuacji, gdyż matka zdała sobie sprawę, że nic z niego nie wyroście... Przynajmniej nic czego, by oczekiwała, więc niema sensu zawracać sobie, nim głowy. Lwiątko telepało się całe ze strachu był tak przepełniony złem , jak Timon, czy też Pumba (sarkazm). - Zarycz pokaż zęby szczeniaku! - Ryczała lwica jednak z gardła lwiątka wydobywało się jedynie żałosne skomlenie. Ojciec przyglądał się cicho ze swego głazu coś mamrocząc pod nosem. Samborowi nie podobał się sposób w jaki traktowano brata jednak nie mógł z tym nic zrobić. W końcu ryki przeistoczyły się w przemoc. Lwica atakowała kocurka swoimi pazurami robiąc mu okropne i śmiertelne rany, z których sączyła się obficie krew. - Mamo proszę przestań! - Skamlał żałośnie przez łzy. Kolejne ataki po, których lwiątko nie mogło się już dźwignąć. Sambor patrzył na to pokazując swoje ostre jak brzytwy kły. Bolało go to wewnętrznie od dawna miał dość tego miejsca, rodziców nawet okolicy jednak nie zebrał się dotychczas na ucieczkę. Kiedy krew młodszego brata trysnęła na ściany coś w, nim pękło. Sambor zerwał się i z rykiem rzucił się na lwice. Matka oszołomiona uderzyła o ścianę co na moment ją ogłuszyło. Sambor w tym czasie porwał krwawiące lwiątko i próbował wybiec z jaskini, jednak wyjście zablokował mu ojciec. - Masz większe jaja od tego parcha, ale mniej rozumu. - Rzekł ojciec. Z tyłu już krążyła lwica, której wzrok zdradzał czystą agresje i rządzę mordu... Aż szkoda, że to właśnie po niej Sambor odziedziczył oczy. Sambor odłożył brata na bok, który stracił przytomność i stanął pomiędzy, nim a rodzicami. - To co uczyniliście jest niewybaczalne i mam w nosie pokrewieństwo. Zapłacicie nam, za to. - Następstwo tych słów było przerażające. Rodzicie rzucili się na swoje potomstwo gotowi wymierzyć najwyższą karę zbuntowanemu rodzeństwu. Sambor stoczył krwawy bój o sprawiedliwości oraz o lepszy los dla siebie i brata. Zabił matkę i ojca czego nie żałował. Sam został ciężko ranny czuł krew spływającą zewsząd po jego futrze jednak nie interesował go ból. Zbliżył się do leżącego brata i liznął jego zakrwawiony łeb. Nie oddychał rany dla tak małego ciała były zbyt dużym wyzwaniem. Sambor dyszał i łkał... Chwycił brata za kark i kuśtykając opuścił jaskinię. Gdzieś z dala od jaskini pochował jedyną osobę, na której mu zależało. Cichutko opłakując śmierć kogoś za kogo był gotów oddać życie poczuł nagły ostry ból i stracił przytomność. Sambor stracił mnóstwo krwi jednak ostatecznie wydobrzał. Zerwał wszelkie kontakty jakie dotychczas utrzymywał i słuch po, nim zaginął. Lew zdecydował się po wielu miesiącach wyruszyć do stada Lwiej Ziemi, by znaleźć miejsce do życia dla siebie. Pozbierał się wystarczająco, zerwał dotychczasowe kontakty, więc był gotów zacząć swego rodzaju nowy etap w swoim życiu... Lepszy miał nadzieję. Ozdoby i ich pochodzenie: Paskudne blizny na brzuchu zdobyte podczas zażartej walki z rodzicami. Regulamin przeczytany?: Tak; Hasło wysłane?: Owszem. |
|||
|
Iwan Gość |
11-09-2012, 16:21
Prawa autorskie: Korrida
Imię: Yavo
Wiek: 3 lata Historia: Młody lew został urodzony w pewnej jaskini, która charakteryzowała się blaskiem promieni słońca, lecz nie na długo. Dzięki dobremu węchowi wrogie stado leżące na północ od ich położenia ich wykryło.. Niestety, liczebność nie była po ich stronie. Dzielnie walczyli, lecz polegli. Yavo jeszcze zdążył schować się w małej dziurze do której nikt nie miał wstępu o takich rozmiarach. Otóż Yavo podczas urodzenia był małym lwiątkiem. Wszystko wskazywało na to, że będzie mały, jednak po 3 miesiącach gwałtownie rozbudował sobie dobrą budowę ciała co sprawiało, że mógł praktycznie poczuć się pewnie. Jego rodzina niestety wiele go nie nauczyła... Został wychowany przez pewną lwice, która najbardziej na świecie chciała wychować swojego syna. Yavo wykazywał znaki przywódcy. Potrafił dobrze dogadać się z rówieśnikami jak i wybrać odpowiedni krok do przodu w życiu. Był nieuchwytny jak i silny. Swoją sprawnością fizyczną często próbował dzięki łapą przewracać drzewa. Ostatni raz udało mu się to zrobić w wieku 5 miesięcy. Pierwsze przewrócone drzewo pokazał jego siłę jak i dynamikę w ruchach. Stał się prawdziwym lwem mimo to, że miał tylko 6 miesięcy. Przy 8 miesiącu bardzo urósł... Dzięki swojej wytrwałość w budowaniu ciała był na tyle zbudowany, że podczas wzrostu poprawiła mu się sylwetka. Przy 9 miesiącu stoczył swoją pierwszą bitwę z rówieśnikiem. Zaczęło się od tak naprawdę dziewczyny. Oboje się dogłębnie zakochali, co sprawiło, że 2 prawdziwych kolegów się szarpało. Jednak walka została przerwana przez obie matki lwów, które bardzo troskliwie przez pewien okres czasu zajmowały się gojeniem ran dzięki rzece Ren. Przy 11 miesiącu w końcu Yavo został uznany za prawdziwego lwa. Przewyższał swoich znajomych pod względem wzrostu i budowy ciała. Bardzo skutecznie pragnął tego, co ojciec nie osiągnął. Pragnął zostać w pewnym stadzie filarem. Wykorzystywać swój potencjał do przejmowania dla stada nowych terenów. Zaczynał trenować podczas biegu, lecz na nie wiele się to stało. Ciągle próbował dzięki pazurom rozszarpywać drzewa. Jego pazury były bardzo ostre co sprawiało, że żaden lew bez odpowiedniego powodu nie atakował. I nadszedł rok. Niestety jego przybrana matka, która tak wiele dla niego poświęciła zmarła na skutek zaatakowania przez brutalnych lwów. Od teraz lew wyznaczył sobie pewien cel, który wskazuje na zemstę... Podczas wielu walk stoczonych z odwiecznymi wrogami Yavo bardzo duży zyskał siły. Jego charakter zmienił się z zabawnego na poważny... Bardzo charakterystyczna biała sierść, która była po jego Ojcu.. Do 3 lat trenował by w końcu coś w swoim życiu zmienić. Charakter: Poważny. Nie potrafi się opanować podczas walki. Nie lubi obelgi, które są skierowane w jego stronę. Przyjaciół traktuje jak przyjaznego ducha. Zawsze mu pomoże i wesprze w trudnych sytuacjach. Dlaczego tu?: Bardzo mu zależy na kierunku w stronę prawdy i chwały. Ozdoby i ich pochodzenie: Brak Urodzony w LZ czy nowy? Urodzony przy granicach Lwiej Skały i Obrońców Niebios. Regulamin przeczytany i podpisany?: Przeczytałem, podpisałem. Musisz jeszcze wstawić avatar i podpisać regumian. |
|||
|
Karinda Gość |
13-09-2012, 18:02
Prawa autorskie: Korrida
Imię: Karinda
Wiek: 2 lata Historia: Lwica urodziła się w stadzie Lwiej Ziemi. Często bawiła się z innymi lwiątkami. Czasem wygrywała, czasem nie. Lubiła chodzić po Lwiej Ziemi, a czasem nawet dostawała szlabany na wychodzenie z Lwiej Skały, bo taka była ciekawa świata. W końcu dorosła, a jej rodzice odeszli. Teraz stara się o wyższą rangę. Charakter: Ehh, co by tu mówić. Jest miła, zawsze oferuje pomoc innym. Jak ktoś ją zdenerwuje, potrafi być wybuchowa. Wybuchowa, że aż strach. Na pewno nie kłamie, no chyba, że z najpilniejszej potrzeby. Potrafi być poważna, a w stosunku do Przyjaciół hojna, oddana i Lojalna. Z drugiej strony, nie brakuje jej poczucia humoru. Jak się ją poważnie zasmuci, może nawet przez kilka dni płakać i się do nikogo nie odzywać, albo siedzieć w cichych miejscach. Lepiej ją więc nie smuć. Dlaczego tu?: To jest jedno z najlepszych dobrych stad. Każdy samotnik chociaż troszkę chce tu być. Ozdoby i ich pochodzenie: Brak. Urodzony w LZ czy nowy?Urodzona. Regulamin przeczytany i podpisany?:Tak! Czekam na akceptację. W stadzie jesteś nowa, musisz dołączyć do niego fabularnie. Urodzone są tylko te osoby, które mają matkę/ojca jako postać na forum. |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości