Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Corin Gość |
24-02-2013, 23:59
Imię: bardzo dźwięczne - Corin
Płeć: on Wiek: około dwóch lat Historia (Minimum 5 zdań złożonych): - Mamo, a kim był mój tata? - Corin! Nie zawracaj mi teraz głowy. Jestem zmęczona. - Ale mamo! Lwica zobaczyła wpatrujące się w nią spojrzenie dużych, pomarańczowych oczu. Od kiedy się dowiedział, że inni mają dwoje rodziców, nie dawał jej spokoju. Nie mogła zabronić mu widywania się z przyjaciółką, ale wolała, żeby nie zadawał takich pytań. Przysunęła syna łapą do siebie. - Corin, masz mnie. Czy ja ci nie wystarczę? Proszę nie pytaj o niego. - wyszeptała mu do ucha. Nawet lwiątko domyślało się, że "on" to jego tata. Nie zadawanie pytań o swoje pochodzenie było pierwszą z zasad jego matki. Drugą było: nie zostawać nigdzie na dłużej. Była noc. Zaatakowało ich jakieś stado: dwa lwy i trzy lwice. W skąpym świetle gwiazd za późno zauważyli, że zostali otoczeni. Czarnogrzywy lew mówił coś o matce i o zdradzie. Nazywał ją Namiją i o coś oskarżał. Jego matka przysięgała, że to nie ona, że nie wiem, o co im chodzi, ale i tak się na nich rzucili. Corin walczył, ale tamtych było więcej. Patrzył kątem oka, jak jego matka rozpaczliwie broni się przed atakiem lwów, jak raz po raz dosięgają ją ich ciosy. Nie mógł jej pomóc. Jakimś cudem udało mu się uciec. Gdy tylko nabrał pewności, że zgubił prześladowców, poczekał na zapadniecie nocy i wrócił. Ciało matki leżało tam, gdzie stoczyła ostatni bój. Corin położył się przy niej i czuwał. Wiedział, że tamci mogą wrócić. Nawet chciał, żeby tak było: żeby przyszli i go także zabili. Zawiódł osobę, która była dla niego całym światem. Wrócili. Matka gwałtownie usiadła. Z przerażeniem wpatrywała się w ciemność. Obok niej budził się jej mały synek. - Mamo. - mruknął nieco z wyrzutem. - Nie teraz, Corin. Musimy iść. - Elindi, to był sen. - powiedział strażnik stada, do którego teraz należeli. Widać i on się obudził, czyli znowu musiała mówić coś przez sen. Matka tylko kiwnęła głową, że się zgadza i ułożyła się znowu. Czuwała. Gdy tylko wszyscy zasną, weźmie syna i uciekną. Kolejny raz. Corin wraz z matką czasem należał do jakiegoś stada, by po jakimś czasie odejść. Nie pomagały prośby i błagania lwiątka, które nie chciało opuszczać nowo poznanych przyjaciół. W końcu się przyzwyczaił, że odchodzą nocą, cicho, jak złodzieje. - No dobra. - powiedział roczny Corin, wpatrując się swoimi pomarańczowymi oczami w matkę. - A więc twierdzisz, że mój ojciec był marabutem, tak? - Tak. - potwierdziła stanowczo matka. Corin był jeszcze dość młody, ale już wiedział, jak się robi dzieci. Skąd? To jego wstydliwa tajemnica. Mimo to... Corin przymknął oczy, próbując sobie wyobrazić, jak matka i ten duży, mięsożerny ptak... Zadrżał. - Jesteś pewna tego tak bardzo, jak że surykatki tworzą wyspecjalizowaną sieć wywiadowczą, a do tego porywają małe lwiątka? - Corin! - mama spojrzała na niego z wyrzutem. - Wiesz, że te małe nicponie szpiegują mnie i donoszą Wielkiemu Gekonowi! A powiedziałam, że porywają lwiątka, żebyś sam nie włóczył się po nocy. - A co z hienami, które ukradły twój ogon? - Co z nimi? - A widziałaś swój ogon? - Corin, wiem, że mam, ale on jest o wiele za krótki. - On jest normalny, mamo. - Przecież wiesz, że nie... Nie... Powiedz mi, że te wstrętne małpy nie zamieniły ci głowy! - Mamo, nie zamieniły. - Już się martwiłam. - Elindi podeszła i otarła się o brodę syna. - Mamo... - Tak? - Już nic. Corin odsuwał od siebie myśl, że jego matka może mieć problemy z głową, mimo że kilka szamanek próbowało mu to wyjaśnić. W końcu nie wytrzymał i przerwał jednej w pół wywodu. Pobiegł do rzeki i patrzył jak jego matka kąpie się z innymi, jak chlapią na siebie. Wyglądała o wiele młodziej. Wtedy obiecał sobie, że będzie ją zawsze chronić. Bywały okresy, że wszystko było dobrze. Znajdywali sobie miejsce, decydowali dołączyć się do jakiegoś stada. Czasami jednak jego matka zaczynała gadać do siebie i do wszystkiego, co napotkała: małpy, kamienia, kawałka kłody. Krzyczała, śliniła się, czasami nawet gryzła. Corin najpierw próbował ją uspokajać, potem już tylko czekał, aż atak minie i tylko dbał, by nie zrobiła sobie krzywdy. Tamten okres był najgorszy w jego życiu. Matka szalała coraz częściej. Raz go nawet nie poznała. Corin musiał czasem ją przytrzymywać, by w nocy nie poleciała i nie walnęła z rozbiegu głową w głaz. Tamtego dnia nic nie zapowiadało katastrofy. Elindi spała głęboko po niespokojnej nocy, więc Corin zostawił ją i ruszył na poszukiwanie jedzenia. Polowanie zupełnie mu nie szło, zwierzyna wymykała się z łap. Gdy wrócił, zobaczył jak jego matka stoi na krawędzi wysokiej skarpy. Nie skoczyła. Padła jak zemdlona i już nigdy się nie podniosła. Nazajutrz Corin odszedł. Spełnił swoją obietnicę. Zrobił co mógł, by ochronić mamę, ale nie mógł ją zabezpieczyć przed tym, co siedziało jej w głowie. Stał się samotnikiem z wyboru, ale nie zamknął się na innych. Uwielbia przebywać wśród innych dużych kotów, żartować, śmiać się lub po prostu spędzać czas. Nie potrafi jednak zagrzać sobie miejsca na dłużej. Ozdoby i ich pochodzenie: brak. Ma jedynie nie do końca zagojoną szramę na pysku. Zarobił ją podczas walki z pewną lwicą, która konkurowała z nim o pożywienie. Regulamin przeczytany?: tak Hasło wysłane?: tak, z Oresty Nie mogę wstawić ava. Mogę prosić o pomoc ? Akcept. |
|||
|
Sheridan Gość |
25-03-2013, 23:01
Imię: Sheridian
Płeć: samiec Wiek: 4 lata Historia (Minimum 5 zdań złożonych): Urodził się w dość szlachetnej rodzinie. Jednak jego stado, z powodu licznych konfliktów rodzinnych podupadło, każdy poszedł swoją ścieżką. Samotna matka ,wraz z trójką potomstwa w tym pięcio miesięcznym Sherem, ruszyła w nieznane. Od tej pory musiała sama opiekować się dziećmi, czy polować. Nie muszę chyba nikogo uświadamiać jak musiało być jej ciężko. Zostawiała maluchy w ukryciu, by po kilku godzinach wrócić z posiłkiem,lub jak to często się zdarzało bez. Pewnego dnia a była to pora suszy, tuż nie opodal kryjówki kotów przechodziło stado bawołów. Głodne kociaki popiskiwały i delikatnie drapały rodzicielkę, by ta zapolowała na krowę. Lwica wiedziała, że w pojedynkę z bawołem raczej nie ma szans. A bawoły wiadomo,od setek lat są wrogami jak i pożywieniem lwów. No więc pech chciał, że obok jednej z krów szedł zakrwawiony cielak. Zapewne wcześniej coś miało zamiar go pożreć, co przy takiej sforze byków mu się nie udało. Zapach świeżej krwi unosił się w powietrzu. Młode lwy piszczały i podgryzały matkę, by ta jednak się zdecydowała zapolować. W końcu jedno z podrostków nie wytrzymało, a był nim Sheridian. Wybiegł wprost na słabe cielę. Niestety jego umiejętności były zbyt małe. No w końcu miał dopiero pięć miesięcy. Młody byk krzyknął przeraźliwie, gdy drapieżnik wczepił pazury w zad cielaka. Chwilę później sfora dorosłych osobników szarżowało wprost na lwa. Matka widząc całą akcję już miała uciekać, by ratować resztę swojego potomstwa. Jednak młody Sher był szybszy, instynkt nakazywał mu uciekać do swojej rodzicielki, tak też uczynił zdradzając tym samym położenie reszty rodziny. Krzaki i chaszcze nie były solidną kryjówką. Byki odrazu zwęszyły więcej lwów. Na wszystko było już za późno, na pierwszy ogień poszła matka, następnie pozostała dwójka kociąt. Sheridian przeżył. Dlaczego? Tego nikt nie wie, bawoły nie przeszukały dokładnie krzaków. Po odejściu oprawców, Sheridian siedział przy zwłokach matki jeszcze jeden dzień. Wiedział, że to jego wina. Przez jego głupotę zapłacił życiem swojej najbliższej rodziny. Dziś jest rosłym cztero letnim lwem. Do dziś nosi w sobie nienawiść do samego siebie, a ból i żal osiadł głęboko na dnie jego serca.. On nie miał już serca. Ozdoby i ich pochodzenie: brak Regulamin przeczytany?: tak Hasło wysłane?: z konta Nani. Okej, akcept. |
|||
|
Naomi Gość |
29-03-2013, 14:24
Imię: Naomi
Płeć: Samica Wiek: Zmarli czasu nie liczą. Odeszła do wieczności w wieku 3,5 roku. Historia (Minimum 5 zdań złożonych): Jej rodzice pochodzili z LZ. Po zagubieniu siostry i śmierci matki na jakiś czas odeszła ze stada. Błąkała się po wolnych terenach. Miesiąc temu powróciła do LZ. Stado jednak upadło w wyniku okupacji ziem stadnych przez hieny, a ona została samotnikiem...Jednakże jakiś czas potem pewien zbzikowany pawian imieniem Rafiki zorganizował wyprawę mającą na celu odnalezienie potomków dawnego króla Kopy, w której Naomi wzięła udział. Kiedy owe przedsięwzięcie zakończyło się sukcesem Stado Lwiej Ziemi powstało ponownie, a Naomi ponownie stanęła w jego szeregach. Będąc samotnikiem, długo tułała się po terenach wolnych. Sama polowała na drobne zwierzęta, dlatego idzie jej to obecnie nieźle. Z nikim nie rozmawiała, nie znalazła przyjaciół. Potem wróciła do LZ, które niestety upadło. Powoli oswaja się z innymi lwami, tym bardziej, że odnalazła ukochaną siostrę. Wraz z nią, oraz pozostałymi lwami przyczyniła się do odrodzenia się jej ukochanego stada, a później to już tylko spędzała szczęśliwe dni przy boku siostry i przyjaciół. W ostatnim okresie jej życia Naomi opuściła tereny Lwiej Ziemi uzasadniając to ,,chęcią pobycia w samotności i przemyślenia paru ważnych spraw''. Podczas tych refleksji na odosobnieniu, kremowa samica poznała pewnego przystojnego lwa, w którym lwica zakochała się z wzajemnością. Z tego związku zrodziła się mała lwiczka o imieniu Ayumi, którą Naomi pokochała całym sercem. Lwiczka rosła, jej ojciec w tym czasie zdążył już opuścić ją i jej matkę, a sama Naomi poważnie się rozchorowała. Niestety lwica czuła się coraz gorzej i przeczuwała że już nigdy nie zajmie się swoją córką. Ostatkiem sił wzięła swoją córkę i udała się z nią na tereny Lwiej Ziemi. Przybywszy na miejsce, kremowa wyjaśniła jej co ma robić (iść na Lwią Skałę i znaleźć swoją ciotkę, by ta się nią zajęła), po czym wyczerpana padła na trawę i wyzionęła ducha. Ozdoby i ich pochodzenie: Brak Regulamin przeczytany?: Tak Hasło wysłane?: Tak, z innego konta Ok, akcept. |
|||
|
Suri Gość |
30-03-2013, 19:21
Imię: SuriPłeć: samicaWiek: 4 lataHistoria (Minimum 5 zdań złożonych):Suri byla samotna I zagubiona lwica. Pewnego dnia poznala tygrysice Hasire, ktora traktowala jak swoja najlepsza przyjaciolke. Hasira nie raz wyciagnela Suri z powaznych tarapatow. Lwica ma do niej ogromny szacunek. Tygrysica moze takze liczyc na lwice w kazdej sytuacji. Suri miala takze partnera o imieniu Hofu. Darzyla go ogromna miloscia. Byli bardzo szczesliwa parka, lecz pewnego dnia biala lwica zostala zgwalcona przez nie znanego nikomu jaguara. Owocem czego biala lwica urodzila corke Sharme, oraz syna Dyane. Hofu ppstanowil pomoc Suri w wychowywaniu jej dzieci. Pewnego dnia na szczycie lwiej skaly pojawili sie intruzi ze zlych ziem. Byl to wladca Szkarlatnego Switu Arto. Oraz Padme lwica nalezaca takze do tego samego stada co on. Suri starala sie przepedzic towarzystwo. Jednak niestety nie udalo jej sie to. Dwa osobniki rozszarpaly mala lwice. Hewa probowala uratowac Suri, rany byly dosc glebokie I rozlegle. Niestety na skutek goraczki Suri zmarla. Ozdoby i ich pochodzenie:brak Regulamin przeczytany?: takHasło wysłane?: z konta Nani
Wpisz autora avatara. |
|||
|
Fira Gość |
03-04-2013, 02:00
Imię: Fira
Płeć: Lwica Wiek: 3 lata Gatunek: Lew Historia: Fira, urodzona w odległej, podmokłej dżungli, z początku nosiła zupełnie inne imię, którego dziś nie wypowiada na głos. Mimo ciężkich warunków ona i najbliższa rodzina, czyli matka, ojciec, dwie siostry i starszy brat żyli szczęśliwie, a zdobyczy było pod dostatkiem. Lecz bagna, jak można się domyślić, nie były dobrym miejscem ani zamieszkania, ani tym bardziej - wychowania małego potomstwa. Pewnego dnia doszło bowiem do strasznej tragedii. Kilkumiesięczną lwiczkę, bawiącą się z rodzeństwem przy mętnym bajorze, raptem ugryzła śmiertelnie jadowita żmija. Ba, po dzień dzisiejszy jej jasny nos zdobią dwa ślady po zębach gada. Co gorsza, w zaledwie parę chwil Fira straciła przytomność, znajdując się w obliczu śmierci. Siostry zadziałały szybko, a rodzice, kompletnie nie wiedząc, jak pomóc umierającej córce, w ostatniej chwili zwrócili się o pomóc do tutejszego plemienia, czczącego bagienne stworzenia. Cud, że wędrowne stado akurat przebywało w pobliżu! Jednak mędrzec i medyk, najstarszy z tamtych lwów, rzekł, że zrobi wszystko co w jego mocy, ale szanse na wybudzenie się nieprzytomnego lwiątka są bardzo małe. Śpiączka trwała długo, a doświadczeni plemienni tracili nadzieje. Rodzice zmuszeni byli pożegnać córeczkę, w rozpaczy wracając do domu i powierzając pochówek obcym, kiedy samica wreszcie wyzionie ducha. I wtedy, przez rodzinę uznana za martwą, wybudziła się. Jad całkowicie sparaliżował ją na kilka dobrych dni, jednak interwencja ziołoznawców i wewnętrzna siła młodego organizmu przezwyciężyła go. Fira, już wtedy zadzierająca nosa, usłyszawszy, że rodzice nie chcieli zostać z nią do samego końca, postanowiła, iż nigdy nie wróci do domu. Zaciekawiły ją zwyczaje Plemienne - moczary, które dotychczas znała, stawały przy nich niesamowite. Zapragnęła zostać z nimi, zmieniając imię na aktualne, by w szczególności za obiekt chwały uznawać żmije i węże. Twierdziła, że jej życie nie jest wynikiem przypadku, a posiada ona wrodzoną więź z tymi stworzeniami. Często posykiwała pod nosem, co wówczas wydawało się całkiem normalne. Lecz po śmierci plemiennego wodza, Fira zapragnęła więcej. Ignorując pradawny zwyczaj, wykorzystując spryt i inteligencję, objęła władzę, od razu narzucając własne poglądy. Zioła i zwierzęta przestały się liczyć, a nowe Plemię Węża zaprzestało wędrować - chcąc czcić beznożne stworzenia i podbić całe bagna. Starszyzna i pozostali kapłani od razu zapłonęli niechęcią co do nowej głowy plemienia, które wewnętrznie przestawało istnieć. Dopiero nagłe zanieczyszczenia, spowodowane interwencją ludzi na dziewiczych ternach podmokłych, zmusiły Plemię Węża do ponownej wędrówki. Kiedy Fira nakazała podążać do miejsc, gdzie dawniej mieszkała, wybuchł bunt. Nikt nie chciał dłużej niweczyć tradycji, toteż po raz pierwszy dokonano degradacji, a wściekła i wygnana lwica musiała opuścić bagna raz na zawsze. Z olbrzymią nauczką w sercu, co do narzucania własnych opinii, zawędrowała aż tutaj, jako dziwaczka z blizną na nosie, gadająca do węży i delektująca się ich krwią. Przede wszystkim szuka stada, które albo doceni jej przebiegłość i spryt, albo więź ze zwierzętami oraz doświadczenie zdobyte w Plemieniu. Ozdoby i ich pochodzenie: Zielony barwnik pod oczami. Zdobyła go z egzotycznych roślin, rosnących na rodzinnych moczarach, co miało służyć za charakterystyczne znamienia plemiennej Przywódczyni. Wędrując do krainy Czterech Stad postanowiła zgromadzić więcej tajemniczej, zielonej substancji, ażeby raz po raz poprawiać znaki i wciąż pamiętać o swych korzeniach na nieprzyjaznych mokradłach. Regulamin przeczytany?: Tak. Hasło wysłane?: Tak. Masz źle uzupełnione statystki, powinnaś mieć co najmniej 60 w każdym polu. I wyjaśnij pochodzenie różowych kropek na pysku. Nadal masz niepoprawne statystyki. Lwice powinny mieć co najmniej 75 zręczności. I usuń te kropki albo napisz sensowne wyjaśnienie ich obecności. Kropki są uwzględnione w historii Firy jako BLIZNY. A na to, że moje umiejętności rysowania są takie a nie inne niestety nic nie mogę poradzić. Bo chyba nie uznacie tych dwóch śladów po ukąszeniu jako ozdób, nie? Statystki poprawiłam, wybacz, niedoczytanie :) Aaa, to w porządku. ^^ Akcept. |
|||
|
Surreal Konto zawieszone Płeć:Samica Wiek:6,75 Liczba postów:23 Dołączył:Kwi 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 68 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 69 Doświadczenie: 10 |
04-04-2013, 01:30
Prawa autorskie: moje
Imię: Surreal
Płeć: ona Wiek: 6,75 Gatunek: lew Historia (Minimum 5 zdań złożonych): Najpierw była historia z daleka. Mama, tata, siostra, burzliwy okres dojrzewania i w końcu opuszczenie rodzinnego gniazda. Potem nieokreślony incydent, który po raz pierwszy zamotał jej w głowie. Trochę życia zmarnowała na poszukiwaniu krainy wołowiną i jednorożcami płynącej, przekonana, że jest strażnikiem stworzonym do wyższych celów. Potem nastąpiła chwila normalności, którą niestety zmącił ten skurczybyk Nuko. Kolejną część życia spędziła darząc nieuzasadnioną miłością Kami, ogon Shetani i suche gałęzie. Po heroicznej wyprawie Nestora wgłąb głowy S, w zasadzie wszystko wróciło do normalności. Znowu. Z tym, że nie wszystko poszło zgodnie z planem. Surreal uciekła, po drodze zgubiła gdzieś pamięć i jeszcze nawet ja nie wiem co zdołała zapamiętać. Taki jest motyw. Ozdoby i ich pochodzenie: brak Regulamin przeczytany?: tak Hasło wysłane?: tak Statystyki do poprawy. https://pbf.krollew.pl/showthread.php?tid=18 Starość nie radość xD. Dobra, teraz akcept. |
|||
|
Leo Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:3 lata Znamiona:0/0 Liczba postów:29 Dołączył:Kwi 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 73 Zręczność: 58 Spostrzegawczość: 73 Doświadczenie: 10 |
05-04-2013, 18:25
Prawa autorskie: Lineart: AFrozenHeart, kolory: Felcia
Imię: Leo. Krótko i zwięźle.
Płeć: Samiec. Wiek: 3 latka łazi po tym ziemskim, nędznym padole. Gatunek: Lew Historia (Minimum 5 zdań złożonych): Nasz kochany Leoś dorastał w normalnej lwiej rodzinie, miał ojca, matkę, a nawet chyba jakieś rodzeństwo...? Po osiągnięciu odpowiedniego wieku, dostał od rodziców kopa w tyłek i krzyżyk na drogę. Jak każdy lew. No, większość lwów. Nasz bohater rozpoczął własne życie, błąkając się po Afryce, rozmawiając z różnym zwierzętami, polując, śpiąc oraz od czasu do czasu uwodząc pięknie panie. Jednak teraz zawędrował tu, lecz czy to zmieni cokolwiek... To pokaże czas! Ozdoby i ich pochodzenie: Brak Regulamin przeczytany?: Mhm Hasło wysłane?:Taaa... Akcept. ^^ |
|||
|
Nanette Konto zawieszone Płeć:Samica Wiek:7 miesięcy Liczba postów:14 Dołączył:Kwi 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 15 Zręczność: 25 Spostrzegawczość: 20 |
12-04-2013, 17:02
Prawa autorskie: Av.:~SilvertoneAnimals
Imię: Nanette
Płeć: Samica Wiek: 6 miesięcy Gatunek: Lew Historia (Minimum 5 zdań złożonych): Urodziła się w miejscu pozbawionym wody i jakiejkolwiek zwierzyny. Dla matki była jedynie zbędnym balastem, wspomnieniem bólu, który zadał jej pewien lew. Jej matka była właśnie w trakcie swojej samotnej wędrówki, gdy nagle na świat przyszła Nanette. Nie była aż tak złą matką. Znalazła jakąś opuszczoną jaskinię i karmiła Nanette dopóty, dopóki mała lwica nie otworzyła oczu i nie zaczęła chodzić na własną łapę, często oddalając się od jamy. Wtedy, czując ulgę, że uwolniła się od zbędnego ciężaru, wyrodna matka odeszła, zostawiając Nanette na pastwę losu. Następnego dnia mała lwica zaczęła szukać matki. Jednak gdy poszukiwania zakończyły się niepowodzeniem, Nanette odeszła z tamtego smutnego i pustego miejsca. Szła długo, nocując w opuszczonych jaskiniach i jedząc jedynie drobne gryzonie aż wreszcie dotarła tutaj. Ozdoby i ich pochodzenie: Brak Regulamin przeczytany?: Tak Hasło wysłane?: Tak Ok, akcept. |
|||
|
Cheo Gość |
25-04-2013, 19:57
Prawa autorskie: Av.:~SilvertoneAnimals
Imię: Cheo
Płeć: Samica Wiek: Rok Gatunek: Lwica Historia: Cheo przyszła na świat w kochającej rodzinie. Jej matką była lwica, która się nią troskliwie opiekowała i starała się wpoić jej jak najwięcej wiedzy. Cheo nie była taka jak inne rodzeństwo, zamiast ciągłego chodzenia z przyjaciółmi tu i ówdzie wolała uczyć się od matki. Było to spowodowane jej niezwykłą nieśmiałością i skrytością. Gdy jednak wyrosła na roczną lwice, rodzice postanowiła oddalić się od rodzinnego domu w poszukiwaniu, sama jeszcze nie wie czego. Tak oto zaczęła się szwendać bez celu po Afryce, gdy w końcu doszła do tej krainy. Czy może w końcu otworzy swoją skorupę przed innymi? I czy znajdzie cel swojej wędrówki? Kto wie. Ozdoby i ich pochodzenie: brak Regulamin przeczytany?: Tak Hasło wysłane?: Tak Wpisz autora avatara. PS Tak na moje oko to to w ogóle nie jest lwica. xp Bo to nie jest lwica, tylko hiena, zgodnie z opisem autora obrazka i postaci (Kitchiki). I popraw statystyki, bo masz wpisane dla dorosłej lwiej postaci, a nie dla jednorocznego młodzika. |
|||
|
Kahawian Dwugrzywy | Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 17 |
30-04-2013, 23:02
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Imię: Kahawian
Płeć: Samiec Wiek: 5 lat Gatunek: Lew Historia: Wystarczyła jedna chwila, by życie czerwonookiego runęło w gruzach. Na świecie pojawił się jako drugi syn przywódcy wędrownego stada. Niby wszystko było w porządku... ale do czasu. Ojciec Kahawiana był stary, a jego następca nie mógł się doczekać przejęcia władzy. Pewnego pięknego dnia, bracia poszli na spacer. Któż mógłby się spodziewać, że w tym czasie partnerce i synowi Kahawiana coś się stanie? Niestety, starszy brat wolał mieć pewność co do swojej przyszłości. W trakcie ich nieobecności "obce" lwy zaatakowały. Gdy samiec powrócił do swojej jaskini... jego ryk był słyszany w wielkiej odległości od miejsca tragedii. Domyślił się, kto stoi za śmiercią ukochanej i lwiątka. Rodzeństwo walczyło długo, jednak niesiony szałem Kahawian pokonał brata. Władzę pozostawił w łapach starego ojca i jego przyjaciół. On nie był w stanie tu zostać. Wędruje już od wielu lat, a cień żalu w ślepiach opuszcza go jedynie w trakcie rozmów z lwiątkami. Od początku kierowała nim zasada: Kieł i pazur dla wroga, serce i umysł dla przyjaciół. Ozdoby i ich pochodzenie: Brak. Regulamin przeczytany?: Owszem. Hasło wysłane?: Zgadza się. Akcept. |
|||
|
Mino Eive Konto zawieszone Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:0/0 Liczba postów:202 Dołączył:Maj 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 74 Zręczność: 78 Spostrzegawczość: 64 Doświadczenie: 19 |
03-05-2013, 23:44
Prawa autorskie: Rag
Imię: Mino Eive
Płeć: Samica Wiek: 3 lata Historia (Minimum 5 zdań złożonych): Matką Mino-jak już niektórzy wiedzą- jest Darkned. Urodziła ją dwa lata temu w pewnej grocie. To bylo jej już drugie dziecko, bowiem pierwszym był Akidom. Razem przez jakiś czas mieszkali razem, dopóki Darkned nieoczekiwanie odeszła, zostawiając lwiątka na pastwę losu. Akidom, jako opiekuńczy brat, dbał o swoją siostrę przez cały czas. Razem jakoś udało im się przetrwać. Oczywiście nie zostali w grocie rodzinnej, tylko wyruszyli w nieznane, szwendając się długo po nieznanych terenach. Los chciał, by zawitali do Krainy Czterech Stad, gdzie aktualnie przebywała ich matka. Mino była wtedy jeszcze lwiątkiem, ale za to Akidom dosyć dojrzałym samcem. Darkned musiała się długo napocić, by jakoś ich oszukać, że opuściła potomstwo dla ich dobra. Ale prawda była taka, że nie chciało jej się nimi opiekować, tyle. Rodzeństwo nie mieszkało długo w Krainie Czterech Stad. Akidom znalazł sobie partnerkę, której poświęcał cały swój czas, zapominając o siostrze, a Darkned jak zwykle zajęta była swoimi sprawami. Mino, mimo, że była jeszcze lwiątkiem, rozumiała doskonale, że nie była tu potrzebna, tak naprawdę nie miała już lwa, który by ją tu trzymał. Doszła do wniosku, że nikt nie pomoże jej dorastać, nie będzie jej mentorem, i że musi od tej pory radzić sobie sama i nauczyć się życia, by nikt nie musiał podcierać jej tyłka. Tak więc odeszła z Krainy, wędrując dalej samotnie, ucząc się życia, wyrabiając charakter. Po latach wróciła, by zobaczyć, czy Akidom i Darkned pamiętają jeszcze jej parszywy ryjek. Niestety zdziwi się, gdy się dowie, że oboje odeszli. Ozdoby i ich pochodzenie: Bandaż na ogonie, należący do Darkned, znaleziony w rodzinnej grocie, tuż po odejściu matki. Regulamin przeczytany?: I to ile razy Hasło wysłane?: Dawno Ok, akcept. |
|||
|
Shiya Samotnik Gatunek:Gepard Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:520 Dołączył:Maj 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 64 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 3 |
05-05-2013, 13:13
Prawa autorskie: Zimnaya / Xenia
Imię: Shiya
Płeć: Samica Wiek: 1,5 miesiąca Gatunek: Gepard Historia: Istnieje kraina, gdzie prym wiodą mniej lub bardziej zgrane ze sobą gepardy, a lwie stada owiane są legendami. Właśnie stamtąd pochodzą Shi i Shiya, potocznie zwane Szyszkami. Urodziły się jako jedyny miot najzwyczajniejszej w świecie gepardzicy o imieniu Nuru oraz geparda Kijivu, wyróżniającego się szarym kolorem sierści. Niestety, młodym nie było dane poznać swojej matki, gdyż zmarła ona tuż po porodzie. Ojciec zaś w ogóle nie interesował się swoimi pociechami - zniknął, zanim jeszcze zdążyły otworzyć oczy. Młodymi zajęła się dawna przyjaciółka Nuru - lwica Shangazi, która nigdy nie ukrywała swojej niechęci do Kijivu. Los chciał, że akurat sama niedawno powiła własnego potomka, z lojalności do Nuru postanowiła wykarmić także Shi i Shiyę. A jako że nie miała niemal żadnych znajomych poza gepardami i swym nieżyjącym już partnerem (również gepardem), wszystkie swoje słowa kierowała właśnie do Szyszek. Słuchały więc o tym, jakie to gepardy są słabe i zdradliwe, a gdzieś tam, daleko, znajdują się potężne lwie stada... Shangazi miała już swoje lata i nie uśmiechało się jej opuszczenie domu (szczególnie że miała do wychowania własną pociechę), ale za to uznała, że odpowiednią opcją będzie dołączenie gepardziątek do takiej właśnie grupy kotowatych. Gdy Szyszki osiągnęły miesiąc, lwica posłała je w daleką podróż pod opieką znajomego likaona o imieniu Kuzika. Ten zaś spełnił swoją powinność i wrócił w swoją stronę, nie zostawiwszy młodym żadnej instrukcji poza jednym, acz wyraźnym poleceniem - 'szukajcie lwów'. Ozdoby i ich pochodzenie: - Regulamin przeczytany?: Tak. Hasło wysłane?: Tak. |
|||
|
Shi Konto zawieszone Gatunek:Gepard Płeć:Samiec Wiek:Rok Liczba postów:121 Dołączył:Maj 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 30 Zręczność: 45 Spostrzegawczość: 45 Doświadczenie: 5 |
05-05-2013, 13:25
Prawa autorskie: ~NinjaCheetah, tło: ~ryky
Imię: Shi
Płeć: Samiec Wiek: 1,5 miesiąca Gatunek: Gepard Historia: Istnieje kraina, gdzie prym wiodą mniej lub bardziej zgrane ze sobą gepardy, a lwie stada owiane są legendami. Właśnie stamtąd pochodzą Shi i Shiya, potocznie zwane Szyszkami. Urodziły się jako jedyny miot najzwyczajniejszej w świecie gepardzicy o imieniu Nuru oraz geparda Kijivu, wyróżniającego się szarym kolorem sierści. Niestety, młodym nie było dane poznać swojej matki, gdyż zmarła ona tuż po porodzie. Ojciec zaś w ogóle nie interesował się swoimi pociechami - zniknął, zanim jeszcze zdążyły otworzyć oczy. Młodymi zajęła się dawna przyjaciółka Nuru - lwica Shangazi, która nigdy nie ukrywała swojej niechęci do Kijivu. Los chciał, że akurat sama niedawno powiła własnego potomka, z lojalności do Nuru postanowiła wykarmić także Shi i Shiyę. A jako że nie miała niemal żadnych znajomych poza gepardami i swym nieżyjącym już partnerem (również gepardem), wszystkie swoje słowa kierowała właśnie do Szyszek. Słuchały więc o tym, jakie to gepardy są słabe i zdradliwe, a gdzieś tam, daleko, znajdują się potężne lwie stada... Shangazi miała już swoje lata i nie uśmiechało się jej opuszczenie domu (szczególnie że miała do wychowania własną pociechę), ale za to uznała, że odpowiednią opcją będzie dołączenie gepardziątek do takiej właśnie grupy kotowatych. Gdy Szyszki osiągnęły miesiąc, lwica posłała je w daleką podróż pod opieką znajomego likaona o imieniu Kuzika. Ten zaś spełnił swoją powinność i wrócił w swoją stronę, nie zostawiwszy młodym żadnej instrukcji poza jednym, acz wyraźnym poleceniem - 'szukajcie lwów'. Ozdoby i ich pochodzenie: Brak takowych. Regulamin przeczytany?: Tak. Hasło wysłane?: Tak. |
|||
|
Mabaya Konto zawieszone Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:37 Dołączył:Maj 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 68 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 69 Doświadczenie: 10 |
12-05-2013, 01:09
Prawa autorskie: Lin: sana4789. Kolorowałam ja
Imię: Mabaya
Płeć: Samica Wiek: 3 lata już minęły... Gatunek: Lwica Historia (Minimum 5 zdań złożonych): Urodziła się w krainie, w której panowały trudne warunki. Brakowało wody, roślinności i przez to zwierzyny do polowania. Trzeba było podróżować by znaleźć nawet starą padlinę, by tylko się jakoś posilić. Ojciec z całym stadem wyruszał codziennie na własnie takie poszukiwania, lecz rzadko wracali chociaż z małym kawałeczkiem mięsa. Matka prawie nie miała co jeść, a trzeba było wykarmić młode, więc w nocy wymykała się na małą chwilkę, i wracała z czymś w pysku. I jakoś wyżywiła maluchy. Tylko skąd miała jedzenie? I gdy nasza bohaterka skończyła 5 miesięcy wyszła cała prawda... Okazało się iż matka zabijała młode które rodziły jej rówieśniczki, bądź polowała na lwice ze stada. I dlaczego nikt czegoś takiego nie zauważył? To dopiero jest pytanie...Więc w zemście zabito lwicę, a naszą Mab zostawiono na jakiejś "nie żywej" już łące. Błąkała się, głodna i spragniona. Znalazło ją pewne lwie stado, które przyjęło ją do siebie. Byli takimi "podróżnikami" i nigdzie nie zagrzewali długo miejsca. Mała czuła się tam tak bezpiecznie, czuła się tam kochana... Rosła i rosła. Uczyła się polowania, przetrwania i innych takich podobnych. Z wiekiem zmieniał jej się charakterek, jak i niektóre zachowania. Pewnego dnia ów stado napadło inne, które chciało przetrwać. Wyszła jakoś z tego cało. Tym stadem okazało się jej byłe, które ją odrzuciło. Lecz nie chciała do nich wracać, ani nawet prosić o to. Miała wtedy niecałe 2 lata. I podróżowała już dalej sama, nie myśląc o dołączeniu do jakiegokolwiek stada. Czuje się dobrze gdy nie musi nikogo słuchać i usługiwać. Jest swoją własną panią. Ozdoby i ich pochodzenie: Brak Regulamin przeczytany?: Tak Hasło wysłane?:Tak Okej, akcept. |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości