Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Kaidi Konto zawieszone Płeć:Samica Wiek:3 lata 9 miesięcy Liczba postów:76 Dołączył:Paź 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 68 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 10 |
01-01-2013, 13:39
Prawa autorskie: Rysunek + Kolor: MadKakerlaken Tło: AbusoRugia || lineart: Malaika4 kolor podpisu: Aiden
Kaidi nie miała tutaj nic więcej do roboty. Nie chciała przeszkadzać lwicom w rozmowie. Nie dotyczyło to jej więc nie powinno jej tutaj być. Brązowa podniosła się na równe łapy, otrzepała swoje futro z drobinek kurzu i zwróciła się do nowopoznanych samic:
-Na mnie już pora. Może nasze drogi jeszcze nie raz się skrzyżują. Uniosła lekko prawy kącik wargi do góry. Bardziej przypominało to grymas niźli uśmiech. Kaidi ruszyła ku wylotowi jaskini, po drodze podziwiając jeszcze malowidła. [z.t] |
|||
|
Inn Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:892 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 60 Doświadczenie: 59 |
02-01-2013, 23:16
Prawa autorskie: ~Malaika4
Kiedy Ines zapytała o kolejnych członków byłej Złotej, na pysku Inn pojawił się dziwaczny grymas. To mogło znaczyć tylko jedno - kremowa intensywnie myślała. Trwała tak jeszcze przez chwilę, aż w końcu, dumna z siebie, podniosła nieco pewniej łeb i uśmiechnęła się lekko.
- Nuko był przywódcą, prawda? Niestety nie widziałam go już bardzo długo, ostatni raz był na pogrzebie Vendetty. Jednak to było strasznie dawno, nie wiem, co się teraz z nim może dziać. - powiedziała, zastanawiając się chwilę. To będzie już gdzieś ze dwa lata. Pamiętała tylko, że podczas pogrzebu była jeszcze lwiątkiem, dlatego też nie za wiele zapamiętała z niego faktów. Jednak Nuko kojarzyła. Aż tak źle z nią nie było, żeby nie wiedzieć, jak ma na imię przywódca jej stada. Z Vendettą było gorzej, bo w końcu jej imię było znacznie trudniejsze. - A co do tego... Nathaniela. Niestety nie wiem, kto to jest, mogłabyś mi go opisać? - powiedziała, kiedy przypomniała sobie, że lwica pytała jeszcze o niego. Wątpiła, aby go widziała, ale nie zaszkodzi próbować. W tym momencie też Kaidi oznajmiła, że wybywa z groty. Inn teraz na nią zwróciła swój wzrok. - Na razie. Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy. - odpowiedziała, a kiedy lwica wyszła, ona z powrotem skupiła się na swojej rozmówczyni. |
|||
|
Inés Jasnowłosa | Kapłanka Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Szamanka Liczba postów:1,076 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 77 Zręczność: 85 Spostrzegawczość: 83 Doświadczenie: 15 |
03-01-2013, 00:52
Prawa autorskie: CherryColaax (Soma) | OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Profil roku / Misterium
Jedynie ledwie dostrzegalne skinięcie łbem mogło świadczyć o tym, iż biała zaobserwowała fakt oddalenia się Kaidi. W tym momencie zdecydowanie bardziej absorbowała ją kwestia częściowo zaginionej, a częściowo martwej rodziny. Tudzież całościowo martwej.
- Brązowy... Fioletowe oczy... - zdołała wydukać, nadal nie patrząc na Inn. Miała poważne obawy, że w ciągu najbliższych kilkunastu sekund z jej oczu wypłynie strumień słonych łez, a tego zdecydowanie wolała unikać. Nie wypadało robić płakać w towarzystwie, szczególnie jeśli chce się jeszcze czegoś dowiedzieć od złotolicej. Chciała przeprosić raz jeszcze, jednak uznała, iż jednak lepiej będzie obyć się bez tego. W zamian za to postanowiła dodać coś więcej, żeby zanadto nie onieśmielić lwicy swoim milczeniem ani nie wzbudzić żadnych niezdrowych podejrzeń wobec własnej osoby. Z wyraźną niechęcią przeniosła spojrzenie zaczerwienionych od napływających łez ślepi na Inn. - Książę Złotych. Syn Vendetty i Nuko. Mój rodzony brat - wyjaśniła, starając się, by jej głos brzmiał możliwie jak najzwyczajniej.
Think of me, think of me waking
Silent and resigned Imagine me trying too hard To put you from my mind *** | Głos |
|||
|
Inn Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:892 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 60 Doświadczenie: 59 |
04-01-2013, 21:05
Prawa autorskie: ~Malaika4
Zaraz. Fioletowe oczy i ciemna sierść? Inn wybałuszyła swe ślepia na Ines. Nie wierzyła własnemu szczęściu.
- I jasna grzywa? Widziałam kogoś takiego całkiem niedawno, zanim tutaj przyszłam. Jestem pewna, że to on, jeszcze nigdy w życiu nie widziałam lwa z fioletowymi oczyma. - powiedziała przejęta. Jeny, to było coś. Zazwyczaj nic nie wiedziała i tylko siedziała gapiąc się gdzieś w bok, żeby nikt się jej o nic nie pytał. A tutaj duży postęp. Kolejne słowa białej zrobiły jeszcze większe wrażenie na kremowej. Aż otworzyła pysk ze zdumienia. - To znaczy, że ty jesteś księżniczką? - wydukała jedynie, po czym potrząsnęła łbem. Musiało to ciekawie wyglądać, ale kij. Zaraz, skoro ona jest córką przywódców w Złotej Gwieździe to może wiedziałaby cokolwiek o jej rodzicach? Warto zapytać. - A słyszałaś może coś o Surreal albo o Kopie? - zapytała, poruszając nieco nerwowo ogonem. To dla niej nadal było bardzo ważne, tak bardzo dawno nie widziała swoich rodzicieli, a chciałaby wiedzieć, co się z nimi dzieje. - Albo o Vari? - dodała po krótkiej chwili, przypominając sobie o siostrze. Zniknęła tak bez żadnej zapowiedzi. |
|||
|
Inés Jasnowłosa | Kapłanka Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Szamanka Liczba postów:1,076 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 77 Zręczność: 85 Spostrzegawczość: 83 Doświadczenie: 15 |
05-01-2013, 17:13
Prawa autorskie: CherryColaax (Soma) | OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Profil roku / Misterium
Jasna grzywa? Nie pamięta, miał ją już w ogóle, kiedy ostatnio go widziała..? Zaraz, jaką on miał końcówkę ogona... Nuko miał czarną grzywę...
Ale te oczy. Były fioletowe, z całą pewnością. Tu nie ma miejsca na pomyłkę. Jej brat żyje. Pytanie, co z ojcem? Tuła się gdzieś po okolicy, wpadł w depresję i odszedł w odległe strony, zapominając o dzieciach, a może również nie żyje? Odegnawszy te nieprzyjemne myśli, skinęła łbem na pierwsze pytanie Inn. Przy kolejnych zaś zmarszczyła brwi. - Surreal? To moja babcia. Z tego co wiem, to przygarnęła moją matkę, kiedy ta jeszcze była lwiątkiem - oznajmiła, ostrożnie cedząc każde słowo. - Wieki jej nie widziałam. Kopa. Vari. Hm. Nie, nic jej to nie mówi. To proste imiona, nie mogły więc przecież wypaść jej z pamięci. Najwyraźniej po prostu nigdy nawet o nich nie słyszała. - Pozostałych nie znam, wybacz. To ciekawe, że nie tylko ona jest tu zbłąkaną duszą. A jednocześnie smutne. Dlaczego rodziny muszą być rozbijane? Dlaczego jedni opuszczają dom, a inni giną? Dlaczego stada się rozpadają? Po co komu łzy po tych, których już nie ma? Dlaczego Inés znów ledwo powstrzymuje płacz, odwracając wzrok na ścianę...?
Think of me, think of me waking
Silent and resigned Imagine me trying too hard To put you from my mind *** | Głos |
|||
|
Inn Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:892 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 60 Doświadczenie: 59 |
07-01-2013, 01:02
Prawa autorskie: ~Malaika4
- Naprawdę? - niemal wykrzyknęła kremowa, Czy to w ogóle możliwe? Tyle czasu szukała rodziny, a oto jak na zawołanie biała stała właśnie przed nią. Co za różnica czy przybrana, czy jakaś inna, rodzina to rodzina.
- Surreal jest moją matką. - powiedziała już bardziej poważnym głosem. - Tak więc wychodzi na to, że jesteśmy rodziną. - zaśmiała się cicho. Ale zaraz. W takim razie kim była Ines dla kremowej? Skoro Vendetta była córką jej matki to wychodzi na to, że Inn była... jej ciotką? Na tą myśl Inn miała ochotę zaśmiać się jeszcze raz, ale jakoś się powstrzymała. Swoją drogą to ciekawe, że Ines była starsza od niej. Może niewiele, ale jednak. Chciała coś jeszcze powiedzieć do białej widząc, że tą coś trapi, jednak poczuła sobie czyjś wzrok. A była na tym punkcie nieźle wyczulona. Natychmiast odwróciła się w stronę wejścia do groty i zmierzyła przybysza nieprzychylnym spojrzeniem. A ten co tak tu stoi i się gapi? Mógłby chociaż się przywitać. - Cześć. - powiedziała, stwierdzając, że jednak go wyręczy. Może był wstydliwy i bał się pierwszy odezwać? No ale mógłby chociaż tak się nie gapić. |
|||
|
Inés Jasnowłosa | Kapłanka Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Szamanka Liczba postów:1,076 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 77 Zręczność: 85 Spostrzegawczość: 83 Doświadczenie: 15 |
07-01-2013, 01:23
Prawa autorskie: CherryColaax (Soma) | OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Profil roku / Misterium
- Matką? - zdziwiła się.
Nigdy nie słyszała o tym, by jej babcia miała mieć własne młode, a z kolei przygarnęła chyba tylko mamę... A nuż po dłuższym czasie opieki nad przybłędą, warto mieć także własne młode? Ines, jako bezdzietnej, ciężko było wczuć się w tę sytuację. - To miło. Wygląda na to, że nie mam innych krewnych... Uśmiechnęłą się słabo. Już, już wydawałoby się, że pojawia się pewna wątła nić porozumienia między tymi zupełnie przecież różnymi lwicami, kiedy to biała znów przestawiła się na tryb trzymania większego dystansu. Podniosła się z miejsca, łypiąc na obcego nieufnym spojrzeniem. - Kimże jesteś, wędrowcze? - powiedziała spokojnie, acz ze sporą dozą nieufności, jak zwykle w ogóle nie podnosząc głosu. Nagle wyłania się z mroku i zaczyna im się przypatrywać? To nie wygląda dobrze. Czyżby właściciel groty w końcu postanowił upomnieć się o swoją własność, czy też może był to kolejny przybysz, który był tu po raz pierwszy w życiu? Dziedziczka Złotych stawiała na tę drugą opcję, co też uwzględniła w swej ostatniej wypowiedzi.
Think of me, think of me waking
Silent and resigned Imagine me trying too hard To put you from my mind *** | Głos |
|||
|
Ayari Reinmar Jasnowłosa | Gość |
07-01-2013, 18:26
Prawa autorskie: CherryColaax (Soma) | OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Profil roku / Misterium
Ich prywatnej rozmowie nie przysłuchiwał się zbyt intensywnie, po troszku starając się ją zignorować, żeby nie być wścibskim. Siedział jak siedział i tylko kita chodziła mu na boki wyrażając delikatne zniecierpliwienie. Czym? Wlepił ślepia w Inn przyglądając się jej uważniej, po czym skinął ładnie łebkiem, żeby nie było, że był aż takim gburem. Wstał.
-Ayari Reinmar.- przedstawił się po chwili ładnie i ukłonił nisko, podchodząc nieco bliżej samic. -Zastanawiam się, co dwie, tak delikatnie wyglądające panienki, robią na tych niezbyt przychylnych ziemiach. Zgubiłyście się?- zapytał spoglądając raz to na Ines, raz na Inn. |
|||
|
Alastair Jasnowłosa | Gość |
08-01-2013, 00:24
Prawa autorskie: CherryColaax (Soma) | OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Profil roku / Misterium
Tylko tego gnojka tu brakowało. Cholerny imbecyl. Głupi jednak ma zawsze szczęście - pojawił się chyba w dobrym momencie i o dobrym czasie. Może to nawet lepiej, że życie wynagradzało mu kompletny brak mózgu (i, często, hamulców) takimi drobnymi prezentami od losu. Inaczej byłby się biedaczek pogubił.
A jak się tu znalazł? Co ciekawe... przyszedł. Co za niespodzianka, no na serio. Dziwny był z niego lew. Włóczęga, powsinoga, wędrowny idiota. Chyba łaził tak, szukając wrażeń. Albo swojego miejsca na tym świecie. Kto go lepiej znał, ten wiedział, jakie były jego cele. Na ten moment jednak zostawmy je w spokoju. Fakty były takie, że grzywiasty włóczykij pojawił się nieopodal, a wiedziony ciekawością, słysząc głosy, podążył za ich źródłem. (Ta jego niesamowita ciekawość najpewniej kiedyś doprowadzi do tragicznego wypadku, ja się mogę założyć.) Wychylając się lekko, ocenił na oko liczbę obecnych. Z irytującym, trochę zbyt optymistycznym lekkim uśmieszkiem pełgającym na pysku... i w ślepiach. Cholernych, niby radosnych, a jednak takich... poważnych? Odległych? Nieważne, nikogo to nie obchodzi. Uznając, że w razie gdyby sytuacja okazała się nieciekawa, to jakoś sobie przecież poradzi, ruszył niemal bez wahania przed siebie. - Dobry. - mruknął pod nosem z tym dziwnym, nieokreślonym uśmiechem nadal przyklejonym do mordy. Skinął łbem, nie przybliżał się jednak zanadto. Chyba czekał, by rozeznać się nieco w panującej tu obecnie sytuacji. |
|||
|
Inn Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:892 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 60 Doświadczenie: 59 |
08-01-2013, 00:44
Prawa autorskie: ~Malaika4
Czemu biała tak się zdziwiła na tą wiadomość, że Surreal jest jej matką? czyżby ta się z tym ukrywała albo coś? Chyba się już tego nie dowie. Pokiwała więc jedynie energicznie głową, lekko się uśmiechając przy tym. Wątpiła już, że zobaczy kiedyś swoich rodziców. A nawet jeśli to i tak wątpiła, aby ich poznała. Matkę może jeszcze jakoś, ale przecież ojca nigdy w życiu nawet na oczy nie widziała. Wiedziała jedynie tyle, że był dawnym królem Lwiej Ziemi, do której teraz należała. Niby pozostawała jeszcze Vari, ale kremowa nie wiedziała nawet, czy chciałaby widzieć się jeszcze z siostrą. W końcu niedługo po śmierci Raya ta nagle zniknęła, a to nie mógł być przypadek. Wątpiła więc, aby odnalazły jakoś swój wspólny język. Tak więc wychodzi na to, że została sama, bez nikogo. Zerknęła na białą. Jedynie ona jej została. Teraz tylko z nią łączą ją jakiekolwiek więzi rodzinne. I z tym Nathanielem, jej bratem, o którym wspominała. Warto byłoby go poznać. Wtedy też usłyszała słowa Ines. Jakby normalnie biała czytała jej w myślach.
- Pomyślałam o tym samym. Dobrze jednak, że się spotkałyśmy, nie liczyłam na to, abym mogła odnaleźć rodzinę po tak długim czasie. No i jest jeszcze Twój brat. - powiedziała ochoczo, uśmiechając się szerzej. Dopiero po tych słowach zwróciła swoją uwagę na przybysza. - Jestem Inn. - przedstawiła się zatem, lustrując go szybko.Jednak po jeg wypowiedzi tak przyszło jej na myśl, że może ta grota mogła należeć do niego? WYpadałoby jednak odpowiedzieć na jego pytanie. - No wiesz... em... - zaczęła, jednak nie miała zielonego pojęcia, cóż mu odrzec, dlatego jedynie zwróciła swój wzrok z powrotem na białą, szukając u niej jakiejś pomocy w tej ciężkiej sprawie. Bo tak właściwie to Inn nie miała żadnego konkretnego powodu do przebywania w tym miejscu. Wtedy też do groty wparował jakiś kolejny zupełnie obcy jej lew. Jakimś cudem od razu się zorientowała i teraz stała tak, patrząc na niego z zaciekawieniem. - Cześć. - odpowiedziała mu, kiedy i on się przywitał, nadal nie odrywając od niego wzroku. Co tu się tyle ich wszystkich nagromadziło? |
|||
|
Inés Jasnowłosa | Kapłanka Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Szamanka Liczba postów:1,076 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 77 Zręczność: 85 Spostrzegawczość: 83 Doświadczenie: 15 |
08-01-2013, 01:02
Prawa autorskie: CherryColaax (Soma) | OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Profil roku / Misterium
Tak ma jeszcze Nathaniela, ale cóż z tego, skoro nie widziała go od wieków? Wtedy był zupełnie inną osobą - beztroskim nastolatkiem, księciem, a teraz...? Co się z nim stało? Z pewnością dorósł, ale ciekawe, czy podróżuje tu samotnie, czy też może dołączył do któregoś z istniejących stad? Stado... Inés bardzo, bardzo chciałaby znów być w stadzie - po takim czasie spędzonym w samotności z pewnością by jej się to przydało - ale jak mogłaby być w innym stadzie niż Złoci? A ich już nie ma. Ona i jej brat są ich spadkobiercami, ale przecież we dwójkę ich nie odtworzą. To byłoby śmieszne.
- Przybyłam z daleka - odrzekła, zatrzymawszy wzrok na przybyszu. - Wzięłam tę grotę za opuszczoną, więc postanowiłam odpocząć tu po podróży. Jeśli należy ona do ciebie, to przepraszam za problem. Mogę stąd odejść. Już faktycznie miała zacząć się oddalać, nawet skinęła Inn na pożegnanie i uczyniła kilka kroków, kiedy to nagle drogę zastąpił jej... Lew. Kolejny. Zmarszczyła brwi, wbijając w niego pełne irytacji spojrzenie błękitnych ślepi. Cofnęła się z powrotem, by zająć miejsce siedzące obok Lwioziemki. - Ta grota to jakiś węzeł komunikacyjny, przytulisko czy coś w tym rodzaju, tak? - spytała, patrząc po obecnych z niemalże spokojnym wyrazem pyska. Już było jej właściwie wszystko jedno. Zobojętniała na to wszystko. Niech sobie przychodzą, odchodzą, to nie jej sprawa. Jak w życiu. - Inés - przedstawiła się tonem pełnym rezygnacji.
Think of me, think of me waking
Silent and resigned Imagine me trying too hard To put you from my mind *** | Głos |
|||
|
Ayari Reinmar Jasnowłosa | Gość |
09-01-2013, 16:34
Prawa autorskie: CherryColaax (Soma) | OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Profil roku / Misterium
Widać nie tylko go zainteresowała skała. W sumie kontrasty zawsze zwracały uwagę, a tak ogromna skała musiała wrzucić się w oczy na pustkowiu dawnych Płonących. Przyjrzał się uważnie samcowi, po czym usłyszał nieudolne dukanie Inn. Wlepił w nią błękitne ślepia odzywając się chwilę później.
-Nie ma powodów do obaw, skała nie należy do mnie i raczej do nikogo innego. Nie jest przesiąknięta zapachem konkretnego osobnika.- wzruszył ramionami.- co nie zmienia faktu, iż uważam, że powinnyście wybierać bardziej przyjazne miejsca na towarzyskie spotkania.- podniósł tyłek przesuwając się nieco pod ścianę i chcąc zrobić więcej miejsca, jednocześnie mając nadzieję, że nikogo swoją obecnością nie przytłoczy. Odwrócił nieco łeb w stronę wyjścia zerkając, czy nikt jeszcze nie zmierza w tą stronę. |
|||
|
Alastair Jasnowłosa | Gość |
12-01-2013, 20:34
Prawa autorskie: CherryColaax (Soma) | OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Profil roku / Misterium
Lew posłał wszystkim krzywy uśmiech. Wyglądało to trochę karykaturalnie, choć morda rozciągnęła się w ten charakterystyczny, niby radosny sposób, oczy pozostały... jakieś inne. Ten błysk, z jakim powitał pozostałych obecnych nadal był widoczny, ale początkową ostrożną wesołość zastąpiło coś nieokreślonego. Jakaś poważna, odległa emocja, coś zbyt zagmatwanego, by to nazwać. Gdyby mnie ktoś spytał, to bym powiedziała, że wyglądał, jakby za czymś bardzo tęsknił i jednocześnie bardzo starał się udawać, że tak nie jest. Ale mnie nikt o nic nie pyta, to po co się wtrącam.
- Alastair. - mruknął, nieco zachrypniętym głosem. Zamrugał parokrotnie, rozglądając się po pyskach pozostałych. Nie spodziewał się znaleźć nikogo znajomego pośród nich. On nie miał tu za wielu znajomych, a jedyne dwie, jakie spotkał, pewnie już zapomniały o tej wątpliwej przyjemności. Dopiero teraz dotarło do niego, że wydukał jedynie swoje imię i nic więcej. - Znaczy... jestem Alastair. I wybaczcie, jeśli przeszkadzam. Nie wiem gdzie kończy się czyje terytorium na tych terenach, tu pachniało względnie normalnie. Mój Boże, to mówi. Pełnymi zdaniami. I w dodatku przeprosił! No, może coś z niego jednak będzie. Jak się upora z problemami, zostawi za sobą paskudne wspomnienia, utemperuje i straci upodobanie do głupiego humoru. Wtedy może będzie dla niego nadzieja. ...nie no, kogo ja oszukuję. |
|||
|
Ornareni Jasnowłosa | Gość |
13-01-2013, 01:16
Prawa autorskie: CherryColaax (Soma) | OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Profil roku / Misterium
Może będzie nadzieja. Chyba, że uprzednio trafi między szczęki jakieś głodnej kreatury. O, takiej Orni na przykład. Bo kto wie, czy takie rogate niby-kotowate coś nie zechce zasmakować w mięsie drapieżnika?
Ornareni tkwiła na skale, tuż nad jej wejściem, uczepiona pazurami jej chropowatej struktury. Do środka wchodzić nie chciała, a miała w takiej pozycji - wiszącej łbem do dołu - doskonały wgląd do wnętrza jaskini. Czarne kłaki spadały zgodnie z prawem grawitacji, co czyniło ja jeszcze bardziej widoczną. Ciekawe, kiedy skapną się, że są podsłuchiwani? Chciałaby jeszcze trochę zostać w ukryciu, jednak głośne burczenie w jej brzuchu z pewnością zwróciło na nią uwagę zgromadzonego wewnątrz towarzystwa. Damn it. Ześlizgnęła się więc po zewnętrznej ścianie, by potem stanąć u wejścia do jaskini. Czerwone ślepia przeskakiwały wolno z jednej persony na drugą, każdą doskonale zapamiętując i rozważając, czy aby wcześniej już jej nie napotkała. I tak by przechodził dalej, gdyby nie... ona. Ta biała, znaczy się. Bardzo wyglądała jak ktoś. Srebrne bransolety poczęły obijać się o siebie, wydając w ten sposób irytujący dźwięk, kiedy Ornareni wolnym, stanowczym krokiem ruszyła ku Ines. Pysk lwicy (?) nie miał wprawdzie żadnego niepokojącego wyrazu, jednak w krwistych oczach tlił się jakiś niebezpieczny, nieznany ogień. Uciekać czy zmierzyć się z Rogaczem - oto jest pytanie! |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 5 gości