Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Skanda Bliznopyski | Duch Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 94 |
24-08-2012, 13:14
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP
Na dźwięk słów, którymi przedstawiła się lwica oczy szarego rozszerzyły się w zdumieniu. Ten tytuł właściwie nic mu nie mówił, ale był wystarczająco długi, żeby poczuć przed nim respekt.
-Tak właściwie to nic konkretnego-uśmiechnął się łagodnie.-Ot zwykły spacer. Choć muszę przyznać, że to kawałek drogi znad Czarnej Rzeki. W czasie ich rozmowy przemoczona łapa zdecydowała jednak dać o sobie znać. Poczęły się na niej osadzać się kryształki lodu, a kończynę przeszył nieprzyjemny, zimny dreszcz. Ragnar czując to zmarszczył jedynie nos, a chwila zastanowienia pozwoliła mu skojarzyć pewne fakty, dotyczące Shun. -A więc zostałem przyłapany przez lokalny patrol, hę?-uśmiechnął się cwaniacko, mrużąc oczy. /sorki, za lamerski post, nie miałam weny |
|||
|
Shun Gość |
24-08-2012, 15:39
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP
- Hm - Mruknęła tylko znacząco, że wypowiedź lwa do niej dotarła i nie jest w jakikolwiek sposób znacząca by mogła to emocjonalnie okazywać. Nie pasowała jej tylko ta Czarna Rzeka, a mianowicie, to są tereny SŚ, a właściwe o ile dobrze pamiętała, tam się to wszystko zaczęło w jakiejś jaskini. Albo miał bardzo dużo szczęścia i Kami go nie zjadła albo ewidentnie należy do SŚ, co od razu spowodowało falę czarnych chmur nad głową Shun. Westchnęła ciężko, nikt nie dewastuje tutaj jej miejsca, więc skoro urządził tylko sobie mały spacer, to właściwie, nic się nie stało, mogłaby uznać nawet ze go tu nie widziała.
- Można tak powiedzieć. Śnieżny las należy do mnie, więc pilnuje go jak oka w głowie, szczególnie, ze mam ku temu powody.... mogę zapytać, co się stało z twoją łapą? - Mruknęła, ot tak sobie, domyślała się co zaszło między jego łapą a lodowym jeziorem. Widocznie lód musiał ustąpić akurat tam, gdzie było go najmniej, na drugim końcu jeziora jest on aż tak gruby, że byłby w stanie utrzymać parę dorosłych lwów. Cóż... ona akurat to wiedziała, mogła się domyślać, że Ragnar jest nowym stworzeniem na lwich krainach, dlatego chyba nie miał pojęcia w ogóle o tym, ze jest tu śnieżny las i jak tutejsze zimno potrafi być dokuczliwe. Na szczęście jest jedno miejsce tutaj, które potrafiłoby mu pomóc... o ile zechce mu udostępnić. Na razie lew sprawował się dobrze, wiec nie miała przeszkód ku temu, by rozpowiedzieć o Sanktuarium. |
|||
|
Skanda Bliznopyski | Duch Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 94 |
24-08-2012, 17:44
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP
-Rozumiem, że było tu przede mną kilku nieproszonych gości?-spytał wyczuwając aluzję, w tym co powiedziała lwica. Ale bez obaw, nie mam złych zamiarów, zresztą jedno słowo i już mnie nie ma-zapewnił, uśmiechając się delikatnie, po czym obrócił łeb patrząc w stronę, z której przywędrował. Chyba jeszcze pamięta drogę powrotną..
Nabrał białego puchu na łapę i przez chwilę ze zdumieniem obserwował jak pojedyncze płatki znikają jeden po drugim. "Niesamowite"-pomyślał-"ciekawe co to właściwie jest, może Shun wie?" Lecz zanim zdołał zadać pytanie biała ubiegła go swoim. -A, tak..moja łapa-spojrzenie szarego powędrowało na nieszczęsną wyrwę w lodzie.- Chyba raczej domyślasz się, co się tu wydarzyło.-nastąpiła chwila ciszy. -Nie za bardzo rozumiem zjawisk i zasad rządzących tą krainą, ale spróbuję wytłumaczyć. Otóż po tym jak przez przypadek zamoczyłem łapę w jeziorze, zaczęła jakby emm.. chłonąć więcej zimna od reszty ciała. Tak było przez dłuższy czas. Myślałem, że to w końcu przejdzie, ale na futrze zaczęły się pojawiać dziwne kryształki, a chłód się nasilał coraz bardziej i ostatecznie zamienił się w ból-miał nadzieję, że wysłowił się dość zrozumiale. Przysiadł na zadzie, czekając na reakcję lwicy. Może ona go oświeci? |
|||
|
Shun Gość |
25-08-2012, 13:25
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP
- Wiesz, każde stado ma swoje tereny i pilnuje ich najlepiej jak umie, zresztą skoro idziesz znad Czarnej Rzeki wątpię byś nie natrafił na Kami, a ona bardzo, bardzo nie lubi obcych - Postanowiła zaryzykować takie stwierdzenie, być może wyjdzie na jaw czy właściwe pochodzi z tamtego stada.
Westchnęła słuchając reszty wypowiedzi z lekkim przymrużeniem oka. Ta, to wiele wyjaśnia teraz, czemu ten lew, jak kompletny idiota podszedł do tego jeziora i bez wahania zamoczył tam łapę. Cóż, nie powiedziała przecież, ze każdy musi być oswojony z tutejszymi warunkami, a sądząc po Ragnarze, to chyba nigdy w życiu nie widział czegoś podobnego jak śnieg, co dla Białej damy wydawało się takie śmieszne. Bardzo nowy z niego lew w tej krainie, bardzo nowy. - To jest kraina wiecznego lodu, nie zauważyłeś jaka temperatura panuje wokół? Mnie ona nie przeszkadza, ale widzę, że ty nie jesteś przyzwyczajony do takich temperatur. Woda taka jaką normalnie widzisz chociażby nad tą Czarną rzeką tutaj zamarza. Efektem tego masz lód pokrywający jezioro, śnieg dookoła i kryształki lodu na swojej łapie - Starała się jak najprostszymi słowami opisać co się dzieje z woda kiedy jest stanowczo za zimno. Zastanowiła się chwilę. To, że łapa mu się nie przyzwyczaiła do chłodu, nawet jak próbował ją rozgrzać i przeczekać nie wróżyła za dobrze. Zmarszczyła na chwilę brwi, pogrążyła się w milczeniu, wbijając wzrok w śnieg pod sobą. W końcu po dłuższej chwili podniosła głowę., patrząc badawczo na samca. - Chodź za mną. Nie pozwolę nawet potencjalnemu wrogowi, żeby łapa się odmroziła - Wypowiedziała chwilę później zdanie, które stanowczo mówiło, że nie chce nawet słyszeć o jakimś "ale". Potem ruszyła w stronę Sanktuarium. Tam temperatura jest na tyle odpowiednia, że łapa powinna mu szybko dojść do siebie, no i jeszcze pozwolić się oswoić Ragnarowi z lasem. zt. |
|||
|
Skanda Bliznopyski | Duch Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 94 |
25-08-2012, 14:55
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP
W tej chwili zdał sobie sprawę, że do tej pory nie zdradził Shun swojej przynależności do Szkarłatnego Świtu. W gruncie rzeczy nie zamierzał- taka informacja mogła radykalnie zmienić raczej przyjazny stosunek lwicy do samca.
-Hm, Kami? A tak, spotkałem ją, obyło się bez walki.-powiedział, ukazując kły w cwaniackim uśmiechu. Ukrywanie prawdy to przecież nie kłamanie. Wysłuchał uważnie tego co mówiła Shun, a jej słowa sprawiły, że wszystko ułożyło się w logiczną całość. Może dzięki tej wiedzy nie zrobi z siebie więcej takiego idioty. Słysząc jak lwica mówiła o nim jako o "potencjalnym wrogu" pokręcił łbem i wywrócił oczami. To, co powiedziała zabrzmiało prawie jak rozkaz, dlatego szary bez chwili zwłoki wstał i otrzepując się ze śniegu wyciągnął się, po czym ruszył za śnieżnobiałą. zt |
|||
|
Nazeatu Shahaz Gość |
05-09-2012, 21:47
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP
Nazeatu przybył nad brzeg Jeziora powolnym krokiem męczennika.
Nic mu się nie chciało, nie chciało mu się już nawet żyć. Padł na biały puch okrywający niewielkie stromo zakończone wzniesienie wdzierajace się bezlitośnie w taflę Jeziorka. Zwiesił łapy i wziął głęboki oddech, co zakończyło się atakiem kaszlu i wyrzucaniem z siebie białych obłoczków pary. Tak to jest jeśli zbyt łapczywie łapie się zimne powietrze. |
|||
|
Destiny Gość |
05-09-2012, 21:52
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP
Destiny od jakiegoś czasu błąkała się po okolicznych terenach bez celu. Udało jej się upolować niewielką gazelę i odpocząć.
Nie od razu udało jej się zanotować obecność ślepego, jako że wiatr wiał od jej strony. Dość silnie. Dopiero jakiś kawałek od niego dostrzegła jego sylwetkę, która unosiła się nad śnieg niczym sporawy głaz. Będąc z natury ciekawską, podniosła uszyska do góry i udała się w stronę lwa. Stanęła jakiś kawałek za nim przypominając sobie ostatnie spotkanie z Mogrimem, po czym odparła. -Witaj. |
|||
|
Nazeatu Shahaz Gość |
06-09-2012, 16:18
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP
Słyszał te kroki, skrzypiący śnieg pod łapami Czarnej. Mimo to nie odwrócił się, by sprawdzić, kto zmierza w jego kierunku i z jakimi zamiarami. Machnął tylko ogonem, rany, naprawdę nie miał ochoty żyć. Był zmęczony, nie miał już nawet siły myśleć, albo raczej- wymyślić o czym myśleć. Jego myśli były jak szary obłok w próżni.
Zdziwiony nieco głosem jaki odezwał się za nim w końcu podniósł się na przednich łapach i zwrócił łeb w kierunku Destiny, mierząc ją spojrzeniem sprawnego oka. Przez chwilę miał wrażenie, że to Ate, ale nie... To nie ten głos, no i nigdzie nie wypatrzył szmaragdowej grzywki. Dojrzał za to błękitne ślepia, błyszczące niczym czyste niebo w mroźny poranek, kiedy śnieg chociaż niewidoczny- skrzy się w powietrzu. Dokładnie takie sam miał gdy był młodym podrostkiem. Teraz błękit nieba zasnuty był mgłą, nawet w tym oku, które jeszcze zdolne było do rozróżniania kształtów i kolorów. Nic nie odpowiedział, zatracił się za to we wspomnieniach, z których wyrwała go myśl, że jednak należy odpowiedzieć na przywitanie... Stać go było jedynie na głębsze skinienie łbem, co uczyniwszy niemal natychmiast odwrócił się i powrócił do poprzedniej pozycji. Naprawdę nie miał na nic siły, w jego oczach wszystko nie miało sensu. Depresja? Kryzys wieku średniego? A może on dopiero teraz dorasta? |
|||
|
Destiny Gość |
06-09-2012, 18:00
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP
Przypatrywała mu się w milczeniu, gdy ten najwyraźniej próbował w niej odnaleźć kogoś znajomego. Jejć, ten facet na prawdę nie wyglądał na skorego do czegokolwiek. No, to od dzisiaj Destiny jest lwim psychologiem! Z dwuosobowym doświadczeniem.
Taki obrońca marzeń, o. Samica rozejrzała się dookoła zastanawiając się, czy nikogo poza nimi tutaj nie ma. Nie wyczuwała żadnej obecności, ale sprawdzić na zapas nie zaszkodzi. Nie minęła chwila, nim czarna bez żadnego słowa usiadła tuż obok Shahaza. Tyłem do jeziora, jakby robiąc mu za drugą parę oczu. Owinęła ogon wokół łap i po chwili stwierdziła, że jest jej dość zimno. Pogrzebała trochę w śniegu odgarniając go gdzieś na bok robiąc sobie odpowiednią ilość miejsca, po czym położyła się obok samca kładąc łeb na jego plecach, wciąż będąc tyłem do niego. Westchnęła i przymknęła oczy. Nie widziała sensu, by cokolwiek mówić. |
|||
|
Nazeatu Shahaz Gość |
08-09-2012, 18:41
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP
Lew nie drgnął ani trochę, gdy Destiny zbliżyła się do niego. Miał takie dziwne wrażenie, jakby znał ją od zawsze, jakby widywał ją kiedyś. Nie wiedział czemu, ale podejrzewał, że to przez ich podobieństwo.
-Znamy się?- niski, czysty głos przeciął nagle ciszę. Mimo swego obojętnego tonu, był raczej ciepły. |
|||
|
Destiny Gość |
13-09-2012, 17:35
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP
Pokręciła głową jedynie, po czym dodała krótkie "nie". Przymykając ślepia. Była dość zmęczona tym, co się działo. Za dużo... nowości? Coś w tym stylu. Zastanawiała się chwilę, po czym odparła.
-Jeśli zamierzasz umierać, powiedz mi. Nie chciałabym mieć obowiązku zajmować się ciałem.- mruknęła dość cicho, niemalże szeptem. Ostatnio sporo miała doświadczeń z trupami i przez cały czas miała w głowie myśl, że być może jest jakimś aniołem śmierci i niezależnie od niej Ci, którzy są w pobliżu, umierają. Rano zabiła dwa osierocone lwiątka, które wciąż miauczały nad ciałem matki. Wciąż miała na języku ich krew. Przymknęła ślepia. |
|||
|
Oxena Gość |
13-09-2012, 22:44
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP
Ciszę, po pytaniu niebieskookiej przerwały zmęczone kroki Czekoladowej. Szła powoli, zmęczona, przeziębiona i mokra. Była dość zahartowana, bliskość Oceanu i śniegu na jej terenach pozwalała jej być bardziej odpornym na choroby lecz nie mogła się powstrzymać od głośnego kichnięcia, gdy tylko poczuła pod swoimi rozmokłymi łapami śnieg. Przynosił miłą ulgę dla obolałych kończyn lecz ciężar na jej grzbiecie uniemożliwiał delektowanie się tym. Gdy ponownie otworzyła ślepia przed nią rozpościerało się pokryte gładką warstwą lodu jezioro i dwie sylwetki. Obie ciemne, jedna była bardziej zgrabniejsza od drugiej, a dzięki temu rozpoznała, że musiała być to jakaś lwica. Zaś samca rozpoznała. Znała, go aż za dobrze. Prychnęła głośno, nie kryjąc w tym odgłosie obrazy i położyła się powoli na ziemi, kładąc zwierzynę obok. Potem ją zaniesie do skaliska i posili się tam. Gdyby rozerwała ciało pewnie zwabiłaby inne lwy. A tego przecież nie chciała. Mimo woli utkwiła swoje barwne ślepia w sylwetce ojca.
|
|||
|
Nazeatu Shahaz Gość |
14-09-2012, 10:52
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP
Umierać?
-Kiedyś mam taki zamiar.- odparł ponuro, nie odwracając się najpierw, co uczynił dopiero teraz. -Oby jak najszybciej.- dodał, uśmiechając się uroczo. No co, miał dziwny nastrój, nie lubił mówić o sobie i swoich problemach, nie miał po prostu ochoty na nic. Czy samobójstwo naprawdę jest jego ostatnią szansą? Czy warto żyć w szklanym akwarium do zabawy mając tylko huśtawkę dla papug z lusterkiem? W ten sposób oszaleje... I wtedy kątem oka spostrzegł ruch. Oxena. Nadal z nią nie porozmawiał... -Przepraszam cię na chwilę.- wstał i zeskoczył z wzniesienia, po kilku krokach zatrzymał się i wyprostowawszy kark powiedział jeszcze coś, wyraźnie innym tonem. Już nie takim ponurym. -Mam na imię Nazeatu.- Kilka sekund zajęło mu dotarcie do miejsca w którym zatrzymała się jego córka. Musiał z nią porozmawiać, przeprosić w końcu. Ale co on właściwie chciał osiągnąć? Przeprosić, że ją zostawił, błagać o wybaczenie po czym oznajmić, że znów odchodzi tym razem na dobre? -Ox...- wydusił cicho, starając się ogarnąć myśli które nagle wpełzły mu do łba w totalnym chaosie. -Wiem, że nie chcesz ze mną rozmawiać, ale mam coś ważnego do powiedzenia. I wysłuchasz mnie, bo chociaż mnie nienawidzisz, wciąż jestem twoim ojcem.- jego głos nie był już tak drżący i pełen skruchy jak wtedy w Skalisku. -Jestem świadom tego, że przez moje odejście straciłem zaufanie i szacunek wszystkich. Życie w barwach Północy stało się dla mnie duszącym ciężarem, nie zasługuję by oddychać tym samym powietrzem, co ty lub Miles, albo ktokolwiek z naszej rodziny.- mhm, zapowiada się na dłuższe przemówienie. -Ox... Ja umieram.- powiedział, unosząc łapę i kładąc ją na sercu, z rozcapierzonymi lśniącymi pazurami, które zatopiły się po chwili w już nie tak bujnej grzywie Szarego. -Umieram, bo nie potrafię już żyć. Chcę odejść, bo jestem tylko przeszkodą i pamiątką po złych czasach. Jesteś już dorosła, przed tobą najlepszy czas. Nie chcę byś musiała patrzeć na mnie i pamiętać o tym, co ci zrobiłem. Jeszcze nie wybaczyłaś mi tamtego odejścia, wiem. Ale po prostu muszę zrobić to raz jeszcze. Tym razem na dobre.- mówił i mówił. W końcu zamknął oczy i pochylił się. Był zmęczony samym sobą. Uniósł łapę na wysokość łba i ściągnął z niego szkarłatną opaskę, odsłaniając chore oko. Materiał ułożył przy łapach córki, sam nie wiedział po co. Dopiero mówił, że nie chciał, by o nim pamiętała, a teraz zostawia jej pamiątkę, którą nieświadoma jeszcze swej pozycji Królowa i tak pewnie tu zostawi z pogardą depcząc ją na odchodne. |
|||
|
Oxena Gość |
14-09-2012, 18:56
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP
Nie.
Takie słowo brzmiało w jej myślach, gdy powtarzając je, patrzyła ze zgrozą i niechęcią, jak jej ojciec podnosi się i podchodzi do niej. Tylko tym razem wyglądało to inaczej. Szedł wolniej. Ciężej. Jakby każdy ruch sprawiał mu nie tyle co ból, co też zmęczenie. Przeszło jej przez myśl, że może być chory. A ona, jako stadny medyk musi go wyleczyć. Musi. To jej ojciec, mimo wszystko. Wysłuchała na spokojnie jego słów, podnosząc się do siadu aby być z ojcem mniej więcej na równi. Wyczuwała, że ma jej coś ważnego do powiedzenia. A słowa nie były zbyt najciekawsze. -Znów zamierzasz porzucić stado tak?-warknęła, nie kryjąc w tym całego oburzenia i irytacji jaka narastała z każdym kolejnym słowem ciemnogrzywego. Jednak ten znów otworzył pysk, a Oxenę zamurowało. Jak... Jak to możliwe? Shahaz umiera? Jej ojciec, którego nawet nie zdążyła na dobre poznać... Ją opuszcza. Po raz kolejny. Zamrugała i spojrzała z przerażeniem na ojca. -Nie jesteś dla mnie żadną przeszkodą! Ja po prostu... Po prostu... Byłam młodsza i zbyt długo kryłam w sobie do ciebie urazę. A byłeś mi prawdę mówiąc jedyną bliską osobą, po tym jak matka odeszła... Ale było mi z tym ciężko. Bałam się znowu do Ciebie przywiązać, bo... Myślałam, że znowu odejdziesz. Jeśli to choroba mogę ją wyleczyć! A jeśli tylko gorycz i żal, po naszej kłótni to... Wybaczam Ci.-każde słowo przychodziło jej z coraz większym trudem, gubiła się, zacinała. Ta sytuacja, nie dość, że ją zaskoczyła, to jeszcze zabolała. Pustym wzrokiem spojrzała na leżącą u jej łap przepaskę. A potem znów przeniosła wzrok na ślepia ojca, patrząc w nie błagalnie. |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: