Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Oxena Gość |
14-09-2012, 19:32
Słuchała w ciszy. Pierwszy raz jej się to przydarzyło. Przymknęła na chwilę powieki, a spod jednej z nich pociekła bezbarwna łza, która spłynęła po jej policzku i skapnęła na ziemię. Pogodziła się z tym. Potrafiła. Musiała. Pokiwała powoli łbem i spuściła go aby łatwiej było lwu uwiązać jej jego dawną chustę. Uśmiechnęła się mimowolnie. Niby mały gest, a tyle dla niej znaczył.
-Skoro taka jest twoja wola... To taka będzie i moja. |
|||
|
Nazeatu Shahaz Gość |
15-09-2012, 13:56
Szary uniósł łapę i uśmiechnął się delikatnie ocierając łzę z policzka córki.
-Kocham cię. Nie wiesz jak bardzo jestem z ciebie dumny.- dotyk ciepłej łapy na licu Ox trwał nadal. Uniósł lekko jej pysk by ostatni raz spojrzeć na jej lśniące oczęta. -Do zobaczenia, Ox.- uśmiechnął się po raz ostatni, powoli opuszczając łapę na ziemię. Otulił córkę swoją grzywą a potem wolno obrócił się do niej bokiem i zastanowił chwilę. -Jeśli spotkasz kiedyś Ate, tę lwicę o szmaragdowych włosach... Powiedz jej że przepraszam. I że nigdy nie przestałem. Będzie wiedzieć o co chodzi.- mówiąc to uśmiechał się delikatnie przywołując wspomnienia i to, co mogłoby między nimi znów być, gdyby nie ich upartość. Zwłaszcza jego. Po wszystkim odszedł powoli znikając między czarnymi sylwetkami drzew. I nawet nie pożegnał się z Destiny. |
|||
|
Ameerah Gość |
15-09-2012, 23:53
Szara samica, która właśnie sobie leniwie i beztrosko odpoczywała trafiła aż tu...Nie przeczyła, ale było tu dość ładnie. No, no!
- Świetne miejsce na wypoczynek - powiedziała do siebie. Po dość długiej wędrówce była dość zmęczona, a łapy ją niemiłosiernie bolały od tego ciągłego chodzenia. Postanowiła zatem wskoczyć na jakieś najbliższe drzewo i się kapkę zrelaksować. Śnieg jest trochę za zimny na takie rzeczy. I jak pomyślała, tak zrobiła po czym zadowolona uśmiechnęła się pod nosem. |
|||
|
Oxena Gość |
16-09-2012, 20:42
Kolejna łza pociekła po jej poliku i skryła się w jej fryzie. Nie chciała żegnać się z ojcem. Wiedziała, że była już prawie, że dorosła i nie powinna się tym, aż tak przejmować. Miała mieć teraz inne obowiązki, jak zachowanie stada przy życiu. Prychnęła z przekąsem. Akurat będą słuchać jakiejś młodej, niedoświadczonej lygryski. Ale prawdę mówiąc... Co mają lepszego do roboty? Mają taki obowiązek. A obowiązki trzeba wypełniać. Czyż nie?
-Żegnaj, tato.-szepnęła, ostatni raz tuląc się w jego siwiejącej grzywie. Dopiero teraz odkryła białe paski, kryjące się w niej. Zamrugała i uśmiechnęła się do niego. Nie chciała aby ojciec zapamiętał ją jako wrażliwą córkę, ale jako dojrzałą (już prawie) i dzielną hybrydę. Taką, jaką marzyła być. -Obiecuję, zrobię to przy nadarzającej się okazji.-dodała, schylając mu łeb z szacunkiem. Dla pierwszego króla tych ziem... I jej rodziciela. -Żegnaj.-krzyknęła za nim, po raz ostatni po czym zarzuciła sobie zwierzynę na grzbiet i ruszyła w stronę Skaliska, mając zamiar zwołać stado. Ich stado. Jej stado. Zt. |
|||
|
Akilian Gość |
20-09-2012, 19:46
Mała biegła szybko, tracąc z wolna siły. Wąsy pod naporem powietrza przylgnęły do policzków szarej, stając się po części niewidoczne. Grzywka została zwiana nieco do tyłu, przez co widoczne były krystaliczne ślepka, napełnione łzami. Te co jakiś czas umykały sklejając futerko na twarzy młodej. Lwiczka, niezwykle przestraszona, nie potrafiła się uspokoić. Serce biło jej jakby miała tam dzikiego mustanga pragnącego wydostać się z jej niewielkiej jeszcze piersi. Puszysty ogonek falował z każdym skokiem przez śnieżną górę. Zaraz… śnieg? Dopiero teraz Storm zauważyła, ze jest w obcym sobie miejscu. Ziemia przykryta była białym puchem, góry zaś posiwiały od ilości lodu. Gdzieniegdzie sopelki zwisały dopełniając tegoż krajobrazu. Mała była jednakże za bardzo przejęta biegiem, by podziwiać widoki. To co ją spotkało ostatnimi czasy… Co ile zdążyła zobaczyć… Było to wielce przytłaczające. Łapy to sprężały się do susu, to prężyły się na chwilę pozostając w powietrzu. Temperatura zaczęła dawać o sobie znaki, szara czuja zimno. Łzy coraz bardziej zamazywały pole widzenia, toteż młoda nie zwalniając otarła pyszczek łapą. Druga, na szczęście zdążyła już wyzdrowieć, nie było więc większego problemu. Wtem, tuż po opuszczeniu kończyny, przed Storm stanęła dorosła lwica. Mała nie zdążyła wyhamować i wpadła na czarną. Obiła się o jej łapy, tym samym odbiwszy się i wpadając w głębszy śnieg. Ten pochłoną ją aż do połowy. Grzywka opadła bezwiednie, zirytowana zdmuchnęła ją. Widząc nad sobą dorosłą ściągnęła brwi, czując jak przerażenie ogarnia jej ciało. Czy ona jej coś zrobi…? To była jedyna myśl, na którą było szarą stać. Skulona zamknęła ślepka i czekała na karę za występek.
|
|||
|
Nahuel Gość |
20-09-2012, 23:53
Oho...
W zimnie zapachy roznoszą się słabiej, za to kiedy już to zrobią, czuć je wyraźniej. Nahuel podążał tropem Storm, odkąd wkroczył na tereny Śnieżnego Lasu. I teraz widział ją przed sobą. Ale tam była też druga, czarna lwica, większa od tego jeszcze lwiątka. Lampart nie wiedział, czego się po niej spodziewać - wspiął się więc na pobliskie drzewo, robiąc to z wprawą i gracją niedostępną żadnemu lwu. Król dżungli. To jego gatunkowi należał się ten tytuł. Ułożył się na grubym konarze, widoczny jako żółta plama pomiędzy czarnymi, powykrzywianymi palcami drzew, i zaczął je obie obserwować z góry. Ogon zwisał beztrosko, kiwając się nieco na boki. Oho... |
|||
|
Destiny Gość |
21-09-2012, 10:55
Tyle się w tym czasie zdążyło wydarzyć! Jej udało jej się przez chwilę zdrzemnąć, chociaż na początku uważnie słuchała słów obojga lwów. Obudziła się dopiero, gdy oboje odeszli. Westchnęła kładąc łeb na łapach nie wiedząc co dalej ze sobą zrobić. Leżała jak wcześniej rozglądając się na boki. Storm zauważyła już wcześniej, zastanawiając się, kiedy ta ma zamiar wychamować. Y! Ej! Zatrzymaj się! Destiny nie zdążyła się nawet przesunąć, nim tamta zahaczyła o jej łapy, ale udało jej się "dopaść" młodą już w śniegu. Wstała i przyszpiliła ją do ziemi, kładąc łapę na jej klatce piersiowej. Warknęła gardłowo zbliżając pysk do Storm i ukazując jej rząd białych zębów. Mała pod naciskiem jej łapy mogła nieco zapaść się w śniegu, jednak nie przeszkadzało to czarnej, która wyglądała z powodu całej tej sytuacji na dość... zadowoloną?
-Jest takie jedno słowo, które chciałabym usłyszeć...- mruknęła niemalże szepcząc, gdy na jej pysku znowu pojawił się obojętny wyraz. Złość minęła, a na pyszczku Destiny znowu nie jawiły się żadne emocje. Tak powitała kolejnego przybysza, któremu udało się przejść obok póki co niezauważenie. Dopiero gdy mignął jej w gdzieś w polu widzenia, zwróciła na niego uwagę. Uniosła pysk wciąż przyszpilając małą do podłoża i uniosła uszy nieco zaciekawiona. Nie odezwała się nic, jednak przyglądała mu się bezczelnie, a gdzieś tam w jej oczyskach można było wyczytać dość niemiłe pytanie "czego tu?". No cóż. Czarna chyba nie była w humorze. |
|||
|
Nahuel Gość |
21-09-2012, 12:42
A jednak go dostrzegła. Nahuel uniósł niedbale łapę w geście powitania, nie zamierzając udawać, że go tam nie ma.
- Podglądam. Mruknął niskim, aksamitnym barytonem, spojrzenie szaroniebieskich oczu mierząc z błękitem ślepi Destiny. Skinął potem łbem na Storm, kierując uwagę lwicy na to nieszczęście niepanujące nad własnymi łapami; to ona była powodem ich obecnego spotkania. Jeszcze się okaże, czy będzie jej za to wdzięczny, czy nieprzychylny. Interesowało go, jak młoda się teraz zachowa i co zrobi później. Bo takie osobniki zawsze dostarczały wielu... ciekawych obserwacji. |
|||
|
Ameerah Gość |
22-09-2012, 12:42
Ameerah nie mogła już tu dłużej siedzieć. Było tu dość zimno, a przebywając tu dalej najpewniej by już zdążyła zamarznąć. No cóż, pora udać się w cieplejsze miejsce. Szybkim susem zeskoczyła z gałęzi, po czym szybciutko stąd wybiegła. Brr, ale zimno!
/z.t./ |
|||
|
Akilian Gość |
22-09-2012, 13:40
Mała przez chwilę w ogóle nie potrafiła się odezwać. Reakcja czarnej dosłownie i w przenośni przygniotła ją do ziemi. Oddech z czasem zwolnił, łzy zaś zaschły. Kryształowe oczęta spojrzały już z większym spokojem na lwicę. Widać było wyraźnie, iż tamta przestała się złościć, a szarej to nie umknęło. Nawet udało się jej wydostać z siebie w miarę normalny głos.
- Bardzo przepraszam – powiedziała jak najbardziej szczerze. – Byłam taka wystraszona… nie zdarzyłam wyhamować… - wyjaśniła. Zwinnie wyślizgnęła się spod łap Destiny, po czym otrzepała się ze śniegu. Nie omieszkała jednak nie przedstawić się towarzystwu. - Jestem… - zaczęła wolno. Dopiero teraz t o zauważyła. Przecież ona nie ma nawet imienia. „Storm” było wymyślone naprędce przez Shire, byleby ją jakoś nazywać… Ale to nie to samo. Mała usiadła, spuszczając łebek. Wzrok wbiła w puch. Był chłodny, ale i piękny. W świetle mienił się wszystkimi kolorami tęczy, zachwycając świadków. I, choć zdawało się, iż wszystkie są takie same, mimo to każdy różnił się czymś od pozostałych. Tylko czym różniła się ona…? - …nikim… - dopowiedziała ze smutkiem w głosie. Przygnębiona spojrzała na swoje odpicie w tafli lodu. Byłą młoda, piękna, bardzo zadbana i miła. Zapewne nie jednego lwa by zachwyciła… Ale sama młoda tego nie dostrzegała. Uważała się za nic, za wrzód na tyłku świata. Miała zbyt niską samoocenę, czyżby kiedykolwiek ktoś mógłby jej pomóc? Czas pokażę… |
|||
|
Mistrz Gry Mistrz Gry Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: |
22-09-2012, 18:48
- Ha, dobrze to ujęłaś, mała. Nikim. To prawda.
Głos pojawił się znikąd - nie, nie znikąd, z pyska żylastego, chudego lwa, który szedł powoli w stronę Storm z nieprzyjemnym uśmiechem. Powłóczył łapami, wyraźnie rozkoszując się chwilą, gdy młoda leży zagrzebana w śniegu i nie może zrobić nic prócz patrzenia się na niego. Tak, to on. Wyliniała grzywa, grzbiet pocięty starymi bliznami, nadszarpnięte uszy. To był lew, który stoczył wiele walk, ale z każdej wyszedł zwycięsko. Taki, o którym opowiada się wieczorami, by lwiątka były grzeczne. I taki, którego na pewno nie chcesz spotkać, gdy panicznie uciekasz na oślep... |
|||
|
Nahuel Gość |
22-09-2012, 21:41
O, znalazł się i ten, którego istnienie Nahuel przeczuwał od jakiegoś czasu. Z jednej strony to dobrze, lubił mieć rację - z drugiej nie. Nie zamierzał walczyć za cudzą sprawę.
- Idziemy, chodź. Rzucił odruchowo do Destiny, wydając jej właściwie komendę. Nawyki wyniesione z domu, gdzie takie rzeczy wolno było mu robić. Zeskoczył z gałęzi, odbijając się od pnia twardymi pazurami, i wylądował miękko w śniegu. Nie czekał zbyt długo; obejrzał się przez ramię, by warknąć nieprzyjaźnie na szarego, i ruszył przed siebie. Wróci tu później, obwąchać efekty. Teraz nie potrzebował być świadkiem. z/t |
|||
|
Akilian Gość |
22-09-2012, 21:54
Mała słysząc t e n głos zamarła. Znała go, nie przepadała za nim.. A nawet nienawidziła. Odwróciła się szybko, gdy jej oczom ukazał się nikt inny, tylko on. Chudy i żylasty, pokryty wieloma bliznami. A naderwane uszy? To akurat było jej dzieło. Broniąc się złapała za pierwszy kawałek ciała lwa, jaki miała pod pyskiem. Kryształowe oczy powiększyły się znacznie, futro jakby pojaśniało. Wyraz jej pyska oznaczał jedno – ma kłopoty. Ale jak on mnie znalazł? Przecież uciekłam… Paniczne myśli krzątały się jej po głowie nie chcąc dać spokoju. Ogon owinął się wokół tylnej łapy, nie mając co ze sobą zrobić.
- To ty… - ni to syknęła, ni to wyszeptała. Była zagubiona pomiędzy uczuciami. Nie miała sił wypowiedzieć coś więcej. To i tak za dużo jak na jej młodą psychikę. Czułą, jak strach ogarnia jej ciało, czuła, ze nie może się ruszać. Miała poważne kłopoty.. |
|||
|
Destiny Gość |
22-09-2012, 22:21
Nie przytrzymywała dłużej Storm i gdy ta próbowała się wygrzebać spod jej łapy, nie było większego problemu. Spojrzała na nią obojętnie i machnęła złamanym ogonem, po czym spojrzała na Nahuela, nie darząc go niczym więcej, jak szarą. Przestąpiła z łapy na łapę i zgrabnie podeszła do drzewa, na którym znajdował się samiec. Uniosła łebek do góry spoglądając na niego badawczo. Nie poruszyła sięzbytnio, gdy ten zeskoczył z drzewa lądując niedaleko niej. Również przed jego "komendą" postanowiła udać się za nim. Postawiła uszy zaciekawiona, gdy tylko usłyszała ów słowa.
[zt] |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości