♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Ema
Konto zawieszone

Gatunek:Panthera leo Płeć:Samica Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:342 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 19

23-10-2016, 21:36
Prawa autorskie: Danni-Minoptra (line-art) | Emkay-MLP (emblemat) | Bjorn (sygna)

Piękne kłamstwa pod słabą przykrywką. Albo raczej wredna prawda ubrana w barwne futerko. Tym dla Em były słowa Makariego. W gruncie rzeczy powiedział to, o czym każdy inny samiec myślał. Wy lwice macie polować, walczyć i rodzić dzieci. Tak zostało jej wbite do głowy. W domu nikt nie traktował jej z żadnym szacunkiem. Rodzeństwo, nawet to młodsze, jeśli było silniejsze, rządziło jak chciało. Zielonooka już od najmłodszych lat była słabsza. Nie polowała w grupie, a jedynie zajmowała się leczeniem. Rodzina wyśmiewała ją z tego powodu. "Tylko do tego się nadajesz.". A Em za każdym razem przyznawała im rację, w każdym złym uczynku doszukiwała się swojej winy.
- Silni panują nad słabszymi... Jeśli jesteś słabszy, to w świecie drapieżników nieważne jak mądry jesteś... Jestem niewiele starsza... I jestem samicą... Nke próbuj udawać, że masz do mnie jakiekolwiek dobre słowo... Wy... Samce... Wszyscy jesteście tacy sami!
Podczas swojej wypowiedzi nerwowo drapała pazurami podłoże i zamarła dopiero gdy zorientowała się, że ostatnie zdanie powiedziała na głos. Z panicznym strachem przerzuciła wzrok z własnych łap na samca, który leżał pod przeciwległą ścianą.
- Ja! Ja...! Ja nie miałam... Nie chiałam... Błagam!
Zamilkła trzęsąc się z przerażenia. Pozwoliła sobie na za dużo. Tym razem nie utrzymała emocji. A doskonale pamiętała jak karze się takie bezczelne odzywki. W niemym przrstrachu oczekiwała na nieuniknioną karę.
[Obrazek: ema_by_deadfisheye_0-davhhm5.png]
Głosik
Nikt nie wie jak się nazywam... Czasem nawet ja zapominam...
Mówcie mi Giza.
Makari
Konto zawieszone

Gatunek:Lef Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:434 Dołączył:Maj 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 105

23-10-2016, 22:19
Prawa autorskie: Nukooooooooooteeek podpis:DeadFishEye-0

Może i to były kłamstwa, ale kłamstwa, w które Makari bardzo wierzył. Kłamstwa, które wpoiła mu matka jeszcze gdy nie miał nawet pół roku. Silni ponad słabszymi. To było prawo także stada Makariego. Starszy czy nie, jeśli miałeś rozum zamiast siły przegrywałeś. Taką wojnę między innymi prowadził Brązowy ze swoim młodszym bratem - Gerpiem. Był silniejszy, ale nie odróżniał prawej strony od lewej. Był okrutny i zdecydowany, ale nikt go nie wspierał. Nie miał przyjaciół. Natomiast ojciec był z niego dumny, Gerpio był na jego wzór. Fenumisar jednak wiedział, że Gerpio daleko nie zajdzie, że to Makari powinien poprowadzić stado. Mimo to, wygnał go, potępił. Swojego pierworodnego. Bił po łbie gdy ten zaczynał mówić mądrze i pochwalał gdy bardzo brutalnie bił się z braćmi i kolegami. Jednakowoż Fenumisar miał dobrą stronę. Może i matka nauczyła go co to delikatność i łaska, ale to ojciec pokazał mu, że do samic trzeba mieć szacunek. Niektórzy mówią to tak brutalnie, że samice mają tylko polować, walczyć i rodzić dzieci. Fenumisar pokazał mu, ile to znaczy dla stada ile to znaczy dla ojca mieć potomków, których można wychować. Dla, których jest się autorytetem. Ojciec Makariego miał gorsze i lepsze dni, zdecydowanie więcej gorszych, ale nigdy źle nie powiedział o jego matce, nigdy nie podniósł na nią łapy. Była jego boginią. Tymczasem niebieskooki patrzył na Emę z zaciekawieniem, jej pogląd na świat był odmienny. Dużo odmienny, brązowy od małego dopatrywał się dobra we wszystkim co się rusza, nie zawsze było to łatwe, ale zawsze je znajdował. Wstał i podszedł powoli do brązowej ze smutnym uśmiechem na pysku. Widać było, że ją krzywdzili, widać było strach w jej oczach i przypomnienie o potworach z pod łóżka, które wychodziły wtedy kiedy nie chciała. Ujął jej pysk w łapę i spojrzał w jej duże od strachy źrenice.
- Bili cię? - zapytał łagodnie. On nie miał zamiaru, nigdy nie podniósłby łapy na samicę, choćby ona wbiłaby mu pazury w brzuch.
- Ci wszyscy silniejsi odnoszą rany w bitwach, bez tych mądrych medyków jak ty nie przetrwaliby potem. To ty dajesz im życie, to ty sprawiasz, że dalej są tymi silniejszymi i mogą ochraniać tych, na których im zależy. Bez tych mądrzejszych już by nas tutaj nie było. Doceń to kim jesteś, to nic złego - powiedział uśmiechając się do niej serdecznie. Każdy kwiat rozkwitnie jeśli da mu się szansę, choćby ta szansa pojawiła się późno.
Ema
Konto zawieszone

Gatunek:Panthera leo Płeć:Samica Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:342 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 19

23-10-2016, 23:14
Prawa autorskie: Danni-Minoptra (line-art) | Emkay-MLP (emblemat) | Bjorn (sygna)

Spokojna rozmowa i porządna relacja była czymś czego potrzebowała. Lwica przeżyła ogromną traumę, która po dziś dzień nie pozwalała jej normalnie żyć. A chociaż Makari był na dobrym tropie do rozpoczęcia pomocy Em, to popełnił jeden duży błąd. Niby nic wielkiego zwykłe zbliżenie, zwykły dotyk ale dla lwicy i to było zbyt wiele. Gdy patrzyła z dołu w ślepia medyka z jej oczu popłynęły nieliczne łzy. Płakała ostatnio zbyt dużo by mogła rozpłakać się na całego. Złe wspomnienia powróciły przygniatając bezbronną znachorkę swoim ogromnym ciężarem. Za każdym razem kiedy zapyskowała ojcu lub braciom dostawała po pysku. A kiedy nie śmiała spojrzeć im po tym w oczy ze strachu zmuszali ją do tego, łapiąc tak jak to zrobił Makari. Nie było teraz w umyśle lwicy miejsca na rozważanie, że niebieskooki zrobił to delikatnie, wyrozumiale. Dla niej było to działanie podjęte wbrew jej własnej woli. Znów ją złamali. Ze względu na swoje złe wspomnienia Em różnie reagowała na nieznany dotyk. Czasem ze strachem, czasem z irytacją, a czasem z otwartą agresją. Tym razem kontrolę przejął paniczny strach, który odczuwała już wtedy, kiedy ją tu przywleczono. Nie opuścił jej do końca, tylko po to żeby teraz wrócić ze zdwojoną siłą.
- Przepraszam... Więcej nie będę... Nie dotykaj mnie... Błagam... Nie w ten sposób...
Bo dla brązowej nie było wątpliwości, że ten drobny gest ze strony Mglistego to jedynie początek. Mógł ją tak dręczyć w nieskończoność. Krótki dotyk, zbliżenie, aby na chwilę odpuścić. A gdy poczuje się znów pewnie zaatakuje od nowa.
[Obrazek: ema_by_deadfisheye_0-davhhm5.png]
Głosik
Nikt nie wie jak się nazywam... Czasem nawet ja zapominam...
Mówcie mi Giza.
Makari
Konto zawieszone

Gatunek:Lef Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:434 Dołączył:Maj 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 105

23-10-2016, 23:35
Prawa autorskie: Nukooooooooooteeek podpis:DeadFishEye-0

Ema potrzebowała trochę dobra w swoim życiu. I choć Makari nie znał jej historii, nie trudno było zauważyć, że nie dane jej było rozkwitnąć. Otarł kropelki płynące jej z oczu i cofnął łapy tak jak poprosiła go o to samica. W takich przypadkach nawet określone spojrzenie potrafi przywołać atak paniki czy coś jeszcze gorszego. Makari miał zamiar wyleczyć ją z traumy, tak jak niegdyś zrobiła to dla niego jego mentorka. Każdy umysł i każda trauma jest inna, jednak wszystkie traumy mają coś ze sobą wspólnego. Koszmary. Niektórych prześladują hieny tak jak Makariego, niektórych samce lwów, a innych Bóg wie co.
- Dobrze, nie będę. Obiecuję - położył łapę na piersi, nadal uśmiechając się serdecznie do samicy.
- Mogę trzymać się trochę dalej jeśli poczujesz się wtedy bezpieczna, mogę też wyjść z celi i być za kratami - zaoferował. Obrał metodę małych kroczków. Nie martwiło go jednak zachowanie lwicy,a zachowanie Myra. Cokolwiek chce z niej wyciągnąć, nie zawaha się krzyknąć, być może uderzyć. Myr jest zdecydowany i nieustępliwy, po takich można się spodziewać wszystkiego. Samiec odsunął się kawałek.
- Jeśli cię to pocieszy, to dostaje ataki paniki jak widzę hienę. Nie wiem czy mam się bać czy ją zabić. Potem przypominają się moje koszmary i mijają długie noce zanim znów je opanuje - zwierzył się. Byli bardzo podobni, nie tylko z wyglądu, ale mieli nieco podobną historię. Ojciec tyran, traumy, strata. To fundamenty budujące ich charakter i choćby chcieli nigdy tego do końca nie wymażą.
Ema
Konto zawieszone

Gatunek:Panthera leo Płeć:Samica Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:342 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 19

24-10-2016, 00:14
Prawa autorskie: Danni-Minoptra (line-art) | Emkay-MLP (emblemat) | Bjorn (sygna)

Kiedy tylko samiec odstąpił ona zwinęła się w kulkę i schowała głowę miedzy łapy. Szlochała jeszcze przez pewien czas, chociaż brakowało jej łez i ogólnie nic złego się w tej chwili nie działo. Nie odpowiedziała Makariemu, nie była w stanie. Teraz nie była w stanie stwierdzić czy jest blisko, czy daleko. Byle tylko jej nie dotykał. Mamrotała do siebie pomiędzy kolejnymi atakami szlochu.
- To boli... Przestań... Już nie będę...
Tak bardzo chciała wrócić do swojej oazy, samotni na pustyni i ukryć się w krzakach, tam gdzie nikt jej nie znajdzie. Nie było to dla niej możliwe. Pozostało tylko czekać na powrót Myra. Kiedy on wróci Em dowie się co z nią ostatecznie może się stać. Nie żeby przewidywała coś dobrego.
- Co on ze mną zrobi?
[Obrazek: ema_by_deadfisheye_0-davhhm5.png]
Głosik
Nikt nie wie jak się nazywam... Czasem nawet ja zapominam...
Mówcie mi Giza.
Makari
Konto zawieszone

Gatunek:Lef Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:434 Dołączył:Maj 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 105

24-10-2016, 00:32
Prawa autorskie: Nukooooooooooteeek podpis:DeadFishEye-0

Położył się po drugiej stronie celi i obserwował samicę, którą najwyraźniej dręczył jeden z potworów z pod łóżka. Chciał ją obudzić, aby nie cierpiała, ale obiecał, że jej nie dotknie. Zamierzał dotrzymać obietnicy, ba zamierzał sprawić, aby nikt jej nie dotknął. Jej pytanie dało do myślenia również samcowi, tak naprawdę nie wiedział, czego Myr chciał od samicy. Jeśli nie wie czego chce, trudno było przewidzieć co zrobi aby to osiągnąć.
- Cóż, zależy co zrobiłaś, lub czego on od ciebie potrzebuje. Zadawał jakieś pytania? Oskarżał cię o coś? Krzyczał? Był łagodny? - zarzucił samice pytaniami. Gdy na nie odpowie Makariemu będzie łatwiej ocenić sytuację.
- Myr jest szlachetny, ale i nieustępliwy. Wątpię jednak, aby stracił niewinne stworzenie. Stara się trzymać z daleka od rozlewu krwi, lecz pragnie zemsty gdy stanie się coś jego pobratymcowi. - powiedział. Starał się ją uspokoić.
- Z pewnością szuka teraz tej hybrydy, który brutalnie rozszarpał gardło mojej małej siostrzyczce. - rzucił z pogardą dla tej hybrydy. Mimo iż, nie chciał zemsty na nim byl zdania, że należy mu się nauczka, że trzeba go powstrzymać przed dalszym rozlewem krwi, przemoc rodzi przemoc, a kolejna przemoc prowadzi do wojny. Woja rodzi ofiary, a ofiary nigdy nie są dobre.
Ema
Konto zawieszone

Gatunek:Panthera leo Płeć:Samica Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:342 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 19

24-10-2016, 01:35
Prawa autorskie: Danni-Minoptra (line-art) | Emkay-MLP (emblemat) | Bjorn (sygna)

Ostatecznie szloch ustąpił zmęczeniu i ponownie wyczerpana samica przewróciła się na bok. Leżąc tak wpatrywała się w przestrzeń, niewidzącym wzrokiem. Przeżywała ostatnie godziny od nowa i od nowa w własnej głowie. Studiowała uważnie każdy błąd, który popełniła. Największym było stanowczo ponowne przybycie tutaj. Nie powinna, a jednak to zrobiła. Następne było kłamstwo. Nie... nie skłamała. Naciągnęła prawdę. To nie było kłamstwo, prawda?
- Zrobiła wiele złych rzeczy... Wparowałam na wasz teren... Okłamałam strażniczki... Źle mówiłam o zmarłych... Układałam się z hybrydami...
Zamilkła i skierowała puste spojrzenie na medyka, leżącego pod przeciwległą ścianą. Do niewinności było jej daleko. Popełniła wiele błędów. Może zbyt wiele i teraz czeka ją za to kara. Teraz chyba się poddała. Wiadomości, które nie miały dla niej znaczenia wypływały z jej pyska jak rzeka. Jeśli Makari chciał mógł posłuchać monotonnego głosu Em.
- Nie chciałam wielu z nich... Chciałam przeżyć... Być wolną... Leczyć innych... Zrobiłam wiele złego... Ale ja po prostu się boje...
Lwica mruknęła coś pod nosem w zamyśleniu. Jaki był dla niej Myr? Straszny, niepokojący, jak nadchodząca z oddali burza. Nie krzyczał, nie oskarżał. Podawał suche fakty, tym swoim spokojnym głosem.
- Był... przerażający. Udawał spokojnego... Na pewno taki nie był, grał, udawał, kłamał... Ale mnie nie uderzył... Nie zdążył? Nie chciał? Dalej grał? Nie wiem... Powiedziałam po co tu przyszłam, co wiem o bestii z bagien, hybrydzie...
Kolejna przerwa w całkowitej ciszy o ile brązowy się nie odezwie. Ogon lwicy co jakiś czas uderzał niespokojnie o posadzkę ale sama Em nie miała siły się podnieść.
- Na co ja wam teraz? Ufać mi nie będziecie... Poluje jedynie samotnie... Medykiem tutaj jesteś ty... Tylko mi nie mów... Na matkę nie jestem dobrym materiałem... Silnych dzieci nie urodzę...
[Obrazek: ema_by_deadfisheye_0-davhhm5.png]
Głosik
Nikt nie wie jak się nazywam... Czasem nawet ja zapominam...
Mówcie mi Giza.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 24-10-2016, 02:03 przez Ema.)
Makari
Konto zawieszone

Gatunek:Lef Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:434 Dołączył:Maj 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 105

26-10-2016, 18:10
Prawa autorskie: Nukooooooooooteeek podpis:DeadFishEye-0

Miło mu się leżało w celi razem z Emą, lecz samiec przypomniał sobie, że niedługo może wrócić Myr. Wyszedł z celi i zamknął ją skrzętnie.
- Twoim jedynym przewinieniem było wtargnięcie na nasz teren i wszystko co zrobiłaś potem - zapewnił samicę. Same układy z hybrydami go nie interesowały. Przynajmniej póki nikomu to nie zagrażało.
- Cóż, nie wiem co to może znaczyć - skomentował zachowanie przywódcy. Nie znał Myra aż tak dobrze.
- Coś się wymyśli. Poza tym nie o siłę fizyczną chodzi - odpowiedział jej.


// Sorry, że tak krótko nie mam weny i muszę się przespać//
Hatari
Konto zawieszone

Gatunek:Hiena Cętkowana Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:1/4 Liczba postów:242 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 98
Siła: 70
Zręczność: 52
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 6

26-10-2016, 21:41
Prawa autorskie: kantayeni/ ja

Ostatni raz widziała Myra w podziemiach Skały Skazy, no i miała ze sobą ten woreczek, po który ją wysłano więc właśnie tutaj skierowała się prosto z Oazy. Była zadowolona. Wypełniła kolejne powierzone jej zadanie, miała powód do dumy zatem. Szła z podniesioną głową na wyprostowanej szyi, a z pyska wisiał jej dyndający na boki skórzany woreczek.
Zamrugała jednak zdziwiona na widok Makariego. Zdecydowanie nie był to władca którego spodziewała się tu spotkać, pierwszy raz widziała go na oczy. Więc, albo był to ktoś obcy i chciał uwolnić Eme, albo.. to ten cały medyk? Był jeden sposób, dość łatwy by przekonać się kim był ten brązowy młodzik.
- Salfhe. Przynioshłamh ziołha.. zhe yes Mhrh?- Popatrzyła za siebie, czy Ava wciąż idzie za nią. Wolałaby nie zgubić jej gdzieś po drodze, obcy na terenie należącym do Mglistego brzasku byli traktowani dość surowo.
Ava
Wtajemniczony
*

Gatunek:Hiena cętkowana Płeć:Samica Wiek:Młoda Dorosła Znamiona:3/4 Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:230 Dołączył:Maj 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 66
Zręczność: 56
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 43

26-10-2016, 22:07
Prawa autorskie: Ghalib

Na szczęście kiedy miała ogon rudej, dyndający gdzieś w niewielkiej odległości przed sobą, nie zgubiła się. Skała Skazy przypominała nieco Złotą Skałę, na swój dziwny, pokręcony, mroczny sposób była nawet całkiem przyjemna. Podziemia jednak nie przypadły szarej do gustu. Zamknięte i ograniczone przestrzenie były jedną z (licznych) rzeczy, za którymi nie przepadała. Jednak była tu w misji poniekąd dyplomatycznej więc postanowiła ugryźć się w język, co w zasadzie przez przypadek dosłownie zrobiła. Przeklinając pod nosem weszła za rudą w ciemną pustkę. No a gdy zobaczyła lwicę zamkniętą za kratami oraz pilnującego ją lwa zatrzymała się nieco z tyłu. Zerkała to na Hatari, to na pół-ślepego z wyrazem pyska, który zdawał się wyrażać "Ups Awkward!". Nie zamierzała się odzywać, przynajmniej narazie. Ten tutaj wodzem jak słyszała nie był, więc nie musiała rozgadywać wszystkim po co tu była. Przywódca im powie... jak będzie chciał.
Bo ja jestem bogiem
Uświadom to sobie
Słyszysz słowa, od których włos jeży się na głowie
O, rany, rany
Jestem niepokonany

(Ten post był ostatnio modyfikowany: 26-10-2016, 22:08 przez Ava.)
Ema
Konto zawieszone

Gatunek:Panthera leo Płeć:Samica Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:342 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 19

26-10-2016, 22:14
Prawa autorskie: Danni-Minoptra (line-art) | Emkay-MLP (emblemat) | Bjorn (sygna)

Lwica przewróciła się jedynie na drugi bok, tak że teraz leżała obrócona plecami do wejścia. Nie widziała zatem hieny i o jej przybyciu dowiedziała się dopiero po zabraniu przez rudą głosu. Wyburknęła odpowiedź prawie niezrozumiale ale głośno.
- Ten tu już nieudolnie mi pomógł... Przeżyję... Dzieki za starania...
Być może była niewdzięczna i gburowata lecz gdy samiec został oddzielony od niej kratami wróciło jej nieco pewności siebie. Na tyle, żeby nie przyznać się iż samiec wykonał faktycznie dobrą robotę lub podziękować mu lecz nie wystarczająco by powiedziała mu to prosto w twarz.
[Obrazek: ema_by_deadfisheye_0-davhhm5.png]
Głosik
Nikt nie wie jak się nazywam... Czasem nawet ja zapominam...
Mówcie mi Giza.
Makari
Konto zawieszone

Gatunek:Lef Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:434 Dołączył:Maj 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 105

27-10-2016, 15:47
Prawa autorskie: Nukooooooooooteeek podpis:DeadFishEye-0

Samiec na czas wyszedł z celi. Gdyby przyłapano go w środku mógłby mieć kłopoty. Mimo, iż mógłby się wytłumaczyć, że oglądał jej złamanie, nie chciał kłamać. Mógłby też powiedzieć, że miło mu się z nią rozmawiało, ale byłoby to nie właściwe. Miał zobowiązania wobec stada i zamierzał się ich trzymać.
- Salve. Myra tu nie ma. - odpowiedział zwięźle, jednocześnie próbując powstrzymać delikatny uśmiech na jego pysku po tym co usłyszał od Emy. Podszedł do rudej i odebrał od niej woreczek z ziołami, a następnie podał go Emie przez kraty. Z każda chwilą coraz bardziej ciekawiło do brązowa samica. Doznała w życiu dużo bólu i ukrywała go za pewnością siebie. Makari po prostu o nim nie mówił, co nie znaczy, że go to nie bolało. Przeszłość często boli, można o niej zapomnieć lub można też wyciągnąć z niej jakieś wnioski.
- Nie widziałem cię tutaj wcześnie, pewnie jesteś kolejną rekrutką, którą zwerbował Myr. - zapytał hienę. Nie znał wszystkich, nie miał wpływu na to kogo werbuje Myr.
- I kim jest ta druga hiena? - zapytał życzliwie.
Hatari
Konto zawieszone

Gatunek:Hiena Cętkowana Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:1/4 Liczba postów:242 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 98
Siła: 70
Zręczność: 52
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 6

28-10-2016, 19:35
Prawa autorskie: kantayeni/ ja

Okey, Ava przyszła za nią, więc mogła skupić sie na lwicy i samcu.
-Łohoho, komuś chyba chumor powrócił.- stwierdziła z lekkim przekąsem. Ale to dobrze że brązowa miała siły na to żeby troche pomarudzic i to w towarzystwie samca. - Zwykłe dzięki też byłoby okej.-Kto nie lubi się droczyć. No, to że go tutaj nie ma już zauważyła, sapnęł, trzeba będzie go poszukać, oby nie odszedł zbyt daleko. Kiedy lew odebrał od niej woreczek oblizala się, nadal czuła posmak ziół w pysku, trochę ją to denerwowało, więc oblizywala wargi jeszcze przez chwilę. Na próżno. - Ja Ciebie też wczesniej nie widziałam. To.. Właściwie jak Ci na imię? - Może nie dosłyszała jak się przedstawił. Zmierzyła go badawczym wzrokiem. Gościu jesteś ciut podejrzany, ale tylko ciut. - ..awemm, ma na imię Ava i jest.. posłańcem z Srebrnego Księżyca. Ma wiadomości odnośnie bestii dla naszego Władcy. Dlatego jeśli wiesz gdzie go znajdę byłabym bardzo zobowiązana.- Klapneła na zad, nóg od tego kursowania nie czuła, kilka sekund wytchnienie dobrze im zrobi.
Ava
Wtajemniczony
*

Gatunek:Hiena cętkowana Płeć:Samica Wiek:Młoda Dorosła Znamiona:3/4 Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:230 Dołączył:Maj 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 66
Zręczność: 56
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 43

29-10-2016, 15:13
Prawa autorskie: Ghalib

Stała z tyłu w milczeniu z niezwykłym wręcz zainteresowaniem przyglądając się ścianom jaskini. Z braku lepszych rzeczy do roboty studiowanie struktury skał wydało się jej niezwykle interesujące. Dopiero kiedy Hatari ją przedstawiła, pomachała łapą do samca.
- Eyup! Dyplomatka to właśnie ja... Chyba trafiłam nieco w złą chwilę.
Nie skomentowała zachowania lwicy. Siedzi za kratami, prawdopodobnie zasłużyła. A nawet jeśli nie to szara nie zamierzała pakować nosa w nie swój interes.
- Przybyłabym wcześniej ale jestem nowa i nie za bardzo orientuje się w okolicy. Poza tym musiałam was znaleźć na własną łapę, a to łatwe nie było.
Bo ja jestem bogiem
Uświadom to sobie
Słyszysz słowa, od których włos jeży się na głowie
O, rany, rany
Jestem niepokonany

(Ten post był ostatnio modyfikowany: 30-10-2016, 09:36 przez Ava.)
Makari
Konto zawieszone

Gatunek:Lef Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:434 Dołączył:Maj 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 105

30-10-2016, 19:31
Prawa autorskie: Nukooooooooooteeek podpis:DeadFishEye-0

Usiadł naprzeciwko hien i bokiem do Emy.
- Humor ważna rzecz - rzekł lekko się uśmiechając. Nie zachowywał się podejrzanie, zachowywał się tak jak zwykle.
- Me miano Makari - ukłonił się nisko.
- Medyk, Wawindaji i adoptowany syn tychże ziem - adoptowany ponieważ się tutaj nie urodził, a jedynie został przyjęty z życzliwością. Kahawian go wychował, dał mu schronienie, jedzenie, a na końcu porzucił. Makari został, chce odbudować stado, jego dawną potęgę, chce aby innym jego pobratymcom żyło się lepiej. Nie zareagował na badawczy wzrok hieny. Czuł się bezpiecznie, przecież nie rzuci się na kogoś ze swojego stada.
- Posłaniec tak? - zainteresował się drugą z hien. Podszedł bliżej samic.
- Mogłabyś mi opowiedzieć o tym zdarzeniu? Ta mała lwiczka to była moja... siostrzyczka - chciał się dowiedzieć jak dokładnie zginęła. Po części dlatego, że chciał zrobić to samo temu bydlakowi, jednak chciał stłumić to uczucie, co nie zawsze mu szło.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości