Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Tohuvabohu Samotnik Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:4 lata (Młody dorosły) Liczba postów:75 Dołączył:Mar 2017 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 85 Zręczność: 63 Spostrzegawczość: 63 Doświadczenie: 13 |
13-03-2017, 19:49
Prawa autorskie: Trollberserker (Askari)
Obserwował uważnie całe zajście, krzyk jednego z młodych oznaczał że byli braćmi. Odwrócił łeb w stronę hieny patrzącej na niego przestraszonym wzrokiem.
- Jestem.. - Uwagę jego odwrócił nagły bieg brązowej lwicy, szybko spojrzał niebieskimi ślepiami w stronę jej i lwiątka, które prawdopodobnie miała zamiar zabrać ze sobą mimo że raczej nie było jej. Przypomniał sobie pogoń za guźcem i niepowodzenie zdobycia obiadu, nieco się denerwując. A co mogło być lepszego niż odreagowanie spontaniczną gonitwą? Dogonienie uciekinierki nie mogło być aż tak trudne, młody lew przecież ważył swoje co prawdopodobnie ją nieco spowolni. - A dokąd to się paniusia wybiera? Nieładnie tak uciekać - Niemal ryknął w jej stronę po czym rzucił się w ślepą gonitwę ot tak, bez szczególnego powodu. Nie przemknęło mu nawet przez myśl że mógł tym pomóc hienie i bratu pojmanego lewka. Dla niego liczyło się tylko szybko wzmagające się uczucie ogarniającego go szału i adrenaliny, ku własnej uciesze czuł ją aż po palce, instynktownie wysuwając pazury. Przyspieszył jeszcze bardziej, na tyle ile pozwalało mu własne ciało, jak już by się dostatecznie zbliżył do brązowej, skoczyłby, wywracając ją na ziemię. |
|||
|
Mtego Samotnik Gatunek:Krokuta cętkowana Płeć:Samiec Wiek:L:3 M:5 (Młody Dorosły) Liczba postów:137 Dołączył:Paź 2016 STATYSTYKI
Życie: 95
Siła: 61 Zręczność: 65 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 12 |
13-03-2017, 20:28
Prawa autorskie: Ja, tło Disney. Głos: Hearthstone: Heroes of Warcraft
Mtego był teraz całkowicie zdezorientowany, ta lwica nie była matką lwiątka, a ten lew... to raczej nie ojciec, gdyby nim był inaczej by to wyglądało... te zwierzęta są po prostu dziwne i szalone, a niby to krokuty są bezwzględnymi mordercami, kłamcami i tak dalej. Cóż przynajmniej nie porywają swoich młodych w nieznanych celach... samiec nawet nie chciał myśleć co ona chciała z nim zrobić... Zjeść? Zgwałcić? Ehhh dzikie bestie... Sytuacja stała się niebezpieczna za dużo tu lwów, Mtego nie czuł się tu komfortowo, dlatego bez słowa oddalił się w stronę domu... Ich cyrk, ich małpy.
/zt
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 13-03-2017, 20:28 przez Mtego.)
|
|||
|
Kasill Konto zawieszone Gatunek:Lew //Złotogrzywy Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Liczba postów:68 Dołączył:Cze 2015 STATYSTYKI
Życie: 75
Siła: 30 Zręczność: 30 Spostrzegawczość: 30 Doświadczenie: 3 |
13-03-2017, 22:30
Prawa autorskie: Ssaku
// Tohuvabohu akcję chyba dalej prowadzi Mg więc trzeba pisać jakby mogłoby się to zdarzyć, a nie się działo :> Tene jeszcze nie złapała Arvo (o ile w ogóle to zrobi) więc nie możesz tak pewnie jej gonić //
Samczyk nie mógł pozwolić młodszemu bratu się ratować. Mimo wszystko to on był odpowiedzialny za Arvo nie na odwrót i jak było wyraźnie widać miał też więcej oleju w głowie. Gdy widział, że Samica przymierza się do zabrania jego brata ten szybko popędził w jego stronę i całym rozpędem jaki miał w łapach zamierzał przepchnąć Arvo, aby samica złapała szarego zamiast jego głupszego braciszka. Kasill był pewny, że da sobie radę, że szybciej ucieknie od samicy niż Arvo. Nie był naiwny i miał silną wolę przeżycia oraz chronienia swojej rodziny, musiał i chciał to zrobic. |
|||
|
Mistrz Gry Mistrz Gry Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: |
13-03-2017, 23:17
Mały Arvo znacznie zmniejszył odległość między sobą a porywaczką, dzięki czemu Tene wystarczyło jedynie sięgnąć po niego, capnąć silnie za skórę na karku i już, już wybijała się sprężyście od podłoża, dając ładnego susa i przeskakując nad Kasillem. Złotosierstny lewek mógł poczuć niemal bolesne pociągnięcie, choć wynikało to nie tyle z kontaktu kłów ze skórą, co po prostu siły włożonej w ten ruch i mocnego chwytu. Lwica zręcznie wylądowała i nie zaburzając płynności ruchu, przeszła do szaleńczego sprintu, choć ciężar Arvo z pewnością był dla niej znaczący - w końcu nie był on już tak małym lwiątkiem. Wyciągnięte pazury wspaniale poprawiały przyczepność biegnącej Tene.
Brązowa już pędziła, gdy Tohuvabohu postanowił wyruszyć w pościg. Chwilę zajęło mu rozpędzenie się, chwilę, podczas której Tene wyciągała swe długie łapy, ale gdy samiec już rozpoczął swój szaleńczy sprint, zaczął powoli zmniejszać dystans między nimi. Jeszcze był zbyt daleko, by można było wykonać skok. Gonitwa dopiero się zaczęła! Dwa lwy powoli zostawiały Kasilla w tyle. Mtego +2 PD Kasill -> Tene -> Tohuvabohu (->Arvo) o ewentualnym wyjściu z tematu Tene decyduje MG
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 13-03-2017, 23:20 przez Mistrz Gry.)
|
|||
|
Tene Samotnik Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:133 Dołączył:Sty 2017 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 77 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 55 Doświadczenie: 22 |
21-03-2017, 23:02
Prawa autorskie: Ja
Tytuł pozafabularny: Nieszczęśnik
Uciekając z Arvo w pysku, kiedy to wydawało się że wszystko się udało, pojęła że to co zrobiła to czyste szaleństwo, ale chciała je popełnić. Czy nie o tym marzyła? Czy nie tego potrzebowała? Chciała mieć szanse, a jeśli los nie chciał jej ją ofiarować, to sama zamierzała ją sobie przywłaszczyć. Zerknęła na samczyka, zmuszona jednak w tej samej chwili odwrócić głowę, a przy tym wzrok, gdy jeszcze daleko za jej plecami zabrzmiała groźba, a przynajmniej Tene tak odebrała słowa lwa, którego dopiero teraz zobaczyła w całej okazałości, choć wcześniej zdawała sobie sprawę o obecności innych tutaj. Nie zatrzymując się nawet na moment, nie zwalniając ani o drobinę, przyspieszyła jeszcze bardziej, choć mogło to ją kosztować dużo energii. Czy to przez emocje, czy krążącą po całym jej ciele adrenalinie nie odczuwała ciężaru lewka, który na niekorzyść dla lwicy musiał nieco ważyć, a także ją spowalniać. Ścigana przez obcego, szybko odzyskała trzeźwość umysłu, nie może dać mu się złapać. Wiedziała że zwiększy swoje szanse porzucając lwiątko, wypuszczając je po prostu z pyska i biegnąc dalej sama, ale nie zrobiła tego, a wręcz przeciwnie, złapała je jeszcze mocniej, bardziej wyciągając łapy i wciąż oglądając się za lwem, jednocześnie śledząc drogę przed sobą, w takim pędzie nie mogła niczego przegapić, musiała patrzeć dokąd biegnie. Każdy błąd mógł ją zbyt sporo kosztować. Chciała mu uciec, ale jeśli zbliży się za nad to planowała zmienić nagle kierunek biegu, odskakując w bok bez zatrzymywania się, chcąc wykorzystać zwiększoną przyczepność dzięki wysuniętym pazurom, a także ogon, który mógł poprawić jej równowagę przy tym manewrze, o ile okaże się potrzebny. Szukała wzrokiem wysokich traw, w których mogłaby go zgubić. Tak byłoby najłatwiej, gdyby nagle stracił ją z oczu. I taki głównie miała plan. Wysilała wszystkie mięśnie, aby tylko nie mógł jej dogonić.
|
|||
|
Tohuvabohu Samotnik Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:4 lata (Młody dorosły) Liczba postów:75 Dołączył:Mar 2017 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 85 Zręczność: 63 Spostrzegawczość: 63 Doświadczenie: 13 |
21-03-2017, 23:57
Prawa autorskie: Trollberserker (Askari)
Zbliżając się do lwicy, obrał inną taktykę. Zamiast skoczyć i próbować powalić ją na ziemię, postanowił biec za nią dopóki się albo nie zmęczy lub popełni jakiś błąd. Chciał przyspieszyć jeszcze bardziej aby zmniejszyć dystans na tyle by jej nie zgubić, potem by tylko za nią biegł. Adrenalina dawała mu niezłego kopa, na tyle dużego że skutecznie by obniżała uczucie zmęczenia. Widząc że lwica się ogląda za siebie, zaśmiał się pod nosem, takim spoglądaniem łatwo o wypadek przy takim biegu. Skoncentrował się w pełni na celu, dość często także spoglądając na podłoże, by nie rąbnąć się o coś wystającego znad ziemi. Starał się utrzymać stałą odległość od lwicy, pilnując by mu nie zniknęła z pola widzenia.
|
|||
|
Arvo Samotnik Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Zaklinacz Zezwolenia:Może zbierać kocimiętkę i lulka. Liczba postów:134 Dołączył:Sty 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 62 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 21 |
22-03-2017, 18:08
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | lineart - TheSiubhan, kolory - Salvathi
Zacisnął mocno dwukolorowe ślepia, widząc skaczącą w jego kierunku lwicę. Napiął mięśnie, bo choć niby tak odważnie wystawił jej się sam, w ofiarnym akcie, próbując zwrócić na siebie uwagę, i tak bał się brązowej. Bo cóż w gruncie rzeczy mogła ona chcieć?
Pisnął, gdy nagle stracił kontakt z podłożem, i został pociągnięty za skórę na karku. Gwałtownie rozwarł oczy, odwracając się w stronę brata. Wykrzywił się groźnie w jego kierunku, próbując po raz kolejny dać mu do zrozumienia, żeby trzymał się od tego z daleka, ale tak naprawdę poczuł ogromną ulgę. Raz, że obca lwica jednak nie chciała mu zrobić krzywdy - przynajmniej nie w tej chwili, choć nie miał pojęcia, co próbowała uczynić, porywając go ze sobą. Dwa, że jego brat już zostawał w tyle za pędzącymi lwami, że nikt się nim nie przejął, nie groziło mu niebezpieczeństwo. Tak powinno być. A właśnie, lwy. Skąd u licha pojawił się tu ten samiec? Znał brązową, która właśnie biegła niczym szaleniec? Arvo nie nazwałby tego wygodną jazdą, czuł kły zaciskające się na jego skórze, i bezradnie przebierał w powietrzu łapami, modląc się, by lwica go nie upuściła przypadkiem. Tylko czemu tamten obcy ich gonił? Czego chciał? Strach i nerwy zżerały małego lwiaka, ale poza zaciśnięciem zębów nie mógł absolutnie nic zrobić. Młody zauważył, że lwica co chwila wygina kark i spogląda na goniącego ich samca, zatem sam postanowił uważnie obserwować drogę, po której biegła brązowa. Gdyby wypatrzył w porę coś niebezpiecznego, pewnie krzyknąłby, ostrzegając lwicę - nie, żeby był po jej stronie. Jednak już wolał zostać porwanym przez obcą, niż przygwożdżonym przez jej upadające ciało. A spotkanie z tym groźnym samcem też mu się nie uśmiechało - chyba i jemu udzieliła się atmosfera gorączkowej ucieczki. |
|||
|
Mistrz Gry Mistrz Gry Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: |
25-03-2017, 00:23
Kasill już mógł jedynie podziwiać coraz to mniejsze sylwetki biegnących lwów. Wkrótce zgubi ich z zasięgu wzroku.
Zaś Tene dotkliwie odczuwała trzymanie Arvo w pysku podczas biegu, przede wszystkim dlatego, że nie potrafiła dobrze złapać rytmu, kiedy lwiak bezwładnie kołysał się w powietrzu. I choć oglądanie się na Tohuvabohu nie pomagało jej w obserwowaniu swej trasy, miała szczęście, bowiem pod jej łapy nie zaplątał się żaden kamień czy gałąź, która mogłaby spowodować jej potknięcie. I wreszcie osiągnęła swą pełną prędkość - jej łapy teraz ledwo dotykały ziemi, tylko na ten krótki moment, by w ułamku sekundy z całą siłą odbić się od jej powierzchni, pewnie oraz zręcznie. Jedno tylko stanowiło przeszkodzę - powoli traciła siły. Całe szczęście, faktycznie udało jej się wypatrzyć obiecujący busz trawy, na tyle wysoki, by udało jej się w nim zaszyć - pytanie tylko, czy uda jej się tam dotrzeć, nim dopadnie ją samiec? Jeszcze ładny kawałek jej pozostał do przebycia! Tymczasem Tohuvabohu również wytężał swe wszystkie siły, ale i tak brązowa lwica zaczęła zwiększać dystans między nimi. Nie dało się tego ukryć, że była po prostu szybsza - prawdopodobnie gdyby nie złotosierstne lwiątko w jej pysku, już dawno by mu uciekła. Jednak samiec był o wiele mniej zmęczony niż Tene - być może brązowa zacznie tracić siły, i wtedy lwu uda się ją złapać. Tohuvabohu -> Tene Kasill i Arvo opcjonalnie
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 25-03-2017, 00:24 przez Mistrz Gry.)
|
|||
|
Tohuvabohu Samotnik Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:4 lata (Młody dorosły) Liczba postów:75 Dołączył:Mar 2017 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 85 Zręczność: 63 Spostrzegawczość: 63 Doświadczenie: 13 |
25-03-2017, 21:11
Prawa autorskie: Trollberserker (Askari)
Widząc że lwica się oddala, chciał przyspieszyć lecz na sekundę powstrzymała go pewna myśl. Dlaczego on się za nimi ugania? Nie znał lwiątka ani niej, a rozpoczęcie pościgu było impulsywnym zachowaniem spowodowanym złością że nie dogonił obiadku. Chociaż... Kto mu zabroni wsuwać osobników własnego gatunku? Głód nie wybiera, a on sam nie był wybredny. Postanowił się bardziej wysilić i wszelkimi siłami dogonić tę dwójkę w taki sposób by lwica nie zauważyła że jest tuż za nią, oczywiście o ile da radę ich dogonić. Wtedy wystarczyłoby złapać lwicę kłami za tylną łapę i nie puszczać dopóki nie upadnie. Taki plan był według niego najlepszy, skupił się na tyle ile potrafił z zamiarem zrealizowania wymyślonej strategii.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 25-03-2017, 21:13 przez Tohuvabohu.
Powód edycji: łyżeczka
)
|
|||
|
Tene Samotnik Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:133 Dołączył:Sty 2017 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 77 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 55 Doświadczenie: 22 |
25-03-2017, 22:58
Prawa autorskie: Ja
Tytuł pozafabularny: Nieszczęśnik
Z chwili na chwilę bieg z lwiątkiem był coraz mniej komfortowy. Tene zaczęła się denerwować, kiedy malec tak się kołysał, ale nie mogła nic na to poradzić. Poczuła się odpowiedzialna za niego, był skazany na jej decyzje. Na szczęście nie myślała już o tym by go puścić, co byłoby tragiczne w skutkach. Pragnęła już tylko jednego, by Arvo był jej. Gniew w niej narastał, kiedy zdawała sobie sprawę że obcy może jej go odebrać. Ostatni raz obejrzała się za lwem, w chwili kiedy udało jej się zwiększyć odległość pomiędzy nimi i osiągnąć pełen sprint. Widząc odpowiednio wysokie trawy, skupiła się już tylko i wyłącznie na biegu, patrząc przed siebie. Nie zamierzała wytracać osiągniętej prędkości. Jeszcze nie... Miała szanse, tuż przed oczyma, a jednak daleką. Wiedziała że może się zbytnio zmęczyć, nie zdążyć tam dobiec, a mimo to pod wpływem impulsu, z determinacją pędziła przed siebie ku kryjówce, chcąc wszystko postawić na jedną kartę. Jeśli uda jej się dobiec i skryć w wysokich trawach przed lodowatymi oczami Tohuvabohu to dopiero tam po kilku metrach zamierzała zwolnić na tyle by złapać oddech, a jednocześnie nadal biec w miarę szybko, zmieniając kierunek ucieczki, by zgubić jasnego lwa za sobą. Chciała wykorzystać słuch, kierując przy tym uszy do tyłu, by w ten sposób, gdyby udało mu się ją dogonić, namierzyć jego obecność, wzrok miałaby zaangażowane do wypatrywania przeszkód przed sobą.
|
|||
|
Mistrz Gry Mistrz Gry Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: |
27-03-2017, 18:42
Szybkie, krótkie oddechy przestawały wystarczać brązowej lwicy, i choć wciąż jeszcze gnała w idealnym rytmie, raz za razem podnosząc łapy, coraz ciężej jej było odbić się od ziemi. Jedyną pociechą było to, że z każdą sekundą upragnione, wysokie trawy, wydające się być bezpieczną przystanią, był coraz bliżej.
Jednak w tym samym czasie Tohuvabohu najpierw zaczął niwelować rosnący między nimi dystans, by powoli zacząć go nadrabiać. Jednak nawet samiec już był świadom, że zwyczajnie nie dopadnie lwicy przed dotarciem do tej kryjówki - Tene wbiegła pędem w gąszcz, wciąż trzymając w pysku złotosierstne lwiątko. Ostre krawędzie źdźbeł trawy uderzyły w ich dwójkę, po sawannie poniósł się głośny szelest. Brązowa miała coraz większe trudności ze złapaniem oddechu, i zwolnienie tempa na pewno zdało jej się na dobre, a zmienienie kierunku ucieczki było dobrym pomysłem. Szkoda tylko, że właśnie wtedy potknęła się o przeszkodę skrytą pośród traw - jakiś wystający, zabłąkany korzeń, czy też dziwacznie poplątane źdźbła. Lwica rozpaczliwie próbowała zachować równowagę, lecz przecież jej ciało wciąż było w ruchu, zatem uderzyła mocno w wilgotną ziemię, przede wszystkim prawym barkiem oraz klatką piersiową. Upadając, z bólu i zaskoczenia bezwiednie otworzyła pysk, łapiąc duży haust świeżego powietrza, ale i wypuszczając w tej chwili Arvo. Lwiątko poleciało w powietrze, tylko po to, by z impetem uderzyć w ziemię dwa metry dalej. Siła tego spotkania z glebą pozbawiła go tchu i nabawiła wielu siniaków, lecz jego młode kości wytrzymały upadek. W momencie, kiedy Tene właśnie się potknęła, Tohubohu dotarł do skraju trawiastego gąszczu - lwica zniknęła mu z oczu, lecz usłyszał on głuchy odgłos jej upadku. Pytanie tylko, czy zechce on zagłębiać się w to zielone morze, by odszukać lwicę oraz lwiątko? Arvo -> Tene -> Tohuvabohu |
|||
|
Kasill Konto zawieszone Gatunek:Lew //Złotogrzywy Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Liczba postów:68 Dołączył:Cze 2015 STATYSTYKI
Życie: 75
Siła: 30 Zręczność: 30 Spostrzegawczość: 30 Doświadczenie: 3 |
30-03-2017, 20:10
Prawa autorskie: Ssaku
Samczyk przez chwilę nie rozumiał co się zadziało, jednak gdy już odzyskał jasność umysłu rzucił się w pościg za uciekinierami. Nikomu nie zamierzał oddać swojego brata, zamierzał go pilnować bardziej niż nie pilnował Milele. W końcu został mu tylko on i Logan. Targała nim masa uczuć, nawet nie wiedział jakie to były uczucia zwyczajnie sobie były. Przebierał swoimi szarymi łapkami tak szybko jak tylko umiał oddychając przy tym płytko.
|
|||
|
Arvo Samotnik Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Zaklinacz Zezwolenia:Może zbierać kocimiętkę i lulka. Liczba postów:134 Dołączył:Sty 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 62 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 21 |
30-03-2017, 20:53
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | lineart - TheSiubhan, kolory - Salvathi
Młody zaciskał mocno zęby, skupiając się całkowicie na obserwowaniu trasy brązowej, i w duchu błagając, by ten bieg zaraz się skończył. Nie miał pojęcia, że jego modlitwy zostaną wysłuchane - i zrealizowane w niezwykle ironiczny sposób, jak to los lubi robić.
Z każdą chwilą podobało mu się to coraz mniej, a przecież od początku nie uznawał tego za przednią zabawę. Zauważył, że lwica biegnie w kierunku wysokich traw, co wydawało mu się niezłym pomysłem - może ten brązowy wtedy ich zgubi? Albo od razu odpuści. Po co właściwie ich goni? Czy zna się z tą, która go trzyma w pysku? Hm, nie było ku temu przesłanek - ale z jakiego innego powodu miałby za nią biec, niczym za zwierzyną łowną? Nie, to złe porównanie - aż przeszły go dreszcze. Lwy przecież na siebie nie polują... Prawda? Tene już zdążyła wbiec między trawy, zaś Arvo dalej zastanawiał się nad tą całą sytuacją - bo czy miał coś lepszego do roboty, niż z niepokojem ją analizować? I nie dochodził do przyjemnych wniosków - gdyby samiec naprawdę zechciał upolować innego lwa, pewnie wybrałby łatwiejszą ofiarę, jaką był Kasill. Kasill! Ha, może to więc dobrze, że rosły samiec biegnie za nimi, nie zaś skupił się na jego bracie. Arvo bardzo chciał wierzyć, że szary posłusznie został tam, gdzie był - jednak znając tendencję jego brata do pchania się tam, gdzie nie powin... Nagle ostre szarpnięcie, kły drapiące jego skórę przez ułamek sekundy, i lot wbrew grawitacji - bezładne machanie wszelkimi kończynami, przy jednoczesnym oglądaniu niepokojąco szybko zbliżającej się ziemi. Lewek przyrżnął silnie w ziemię, wydając z siebie głośny pisk bólu. Nagle zabolało go bardzo wiele części ciała na raz - nawet nie przypuszczał, że tyle posiada! Zakręciło mu się też w głowie, ale gdy tylko świat przestał wirować, pierwsze co odszukał wzrokiem - to brązowa lwica. I widząc ją jeszcze na ziemi, szybko zrozumiał, co się stało. Powoli, na drżących łapach, uczynił kilka kroków w tył, w gąszcz trawy, chyląc łeb i kuląc się. Wątpił, żeby lwica zgubiła go z zasięgu wzroku, choć ślad nadziei pozostał w jego sercu - co jednak, gdyby wpadł tu ten drugi? |
|||
|
Tene Samotnik Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:133 Dołączył:Sty 2017 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 77 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 55 Doświadczenie: 22 |
31-03-2017, 16:18
Prawa autorskie: Ja
Tytuł pozafabularny: Nieszczęśnik
Po wbiegnięciu w wysokie trawy doznała ulgi i wreszcie mogła zyskać nieco więcej tak w tej chwili upragnionego powietrza, mało brakowało, a zabrakłoby jej tchu. Jeszcze trochę i będzie po wszystkim pomyślała, mimo niemiłego spotkania z trawą. Tene musiała zmrużyć lekko oczy, powstrzymując się by nie zacisnąć za bardzo kłów z poirytowania, w końcu trzymała lwiątko, źdźbła uderzały w nią tak jakby nie chciały jej tu wpuścić, ale wdarła się i była pewna swego. Tak bardzo pewna, że nie spodziewała się zupełnie co czeka ją za zakrętem. Nie wiadomo jak by się nie starała aby utrzymać równowagę to i tak by jej się pewnie nie udało. Upadła. Mimo odczuwalnego bólu, najbardziej bolesna wydała jej się utrata lwiątka. Jak mogła się potknąć, jak mogła wypuścić swój jedyny cel dla jakiego prawie wypluła własne płuca, pędząc jak szalona? Zaraz po szoku ogarnął ją gniew, miała ochotę ryknąć, warknąć, a najlepiej skoczyć z kłami i pazurami na ścigającego ją lwa. I o mały włos by tego nie zrobiła, zaszywając się na niego w trawach. Rozsądek jej podpowiadał że to byłoby najgłupsze co mogłaby teraz zrobić. Pokazała tylko kły lwiątku, kiedy wydało z siebie pisk, nie zważała na to że go coś zabolało, tym dźwiękiem tylko ułatwiał obcemu ich znalezienie. Ogon machnął jej z nerwów gwałtownie w bok, a na pysku malowała się złość, której nie miała teraz czasu próbować ukryć. Starała się szybko podnieść, chcąc zignorować nieprzyjemny ból poobijanych miejsc i bezszelestnie zbliżyć do Arvo, nie dlatego żeby jej nie zauważył, bo o ile ona go z pewnością widziała tam gdzie też się ukrył, o tyle i on ją zauważył, chciała by ten który ich ściga jej nie usłyszał. Jeśli jakimś cudem nie wypatrzyła jednak lwiątka, postanowi go odszukać, nie zamierzała odpuścić. Dalszy plan polegał na tym by złapać ponownie lewka i wymknąć się z nim bezszelestnie, truchtem, znów zmieniając kierunek ucieczki. Jednocześnie zamierzała być czujna i upewniać się stale czy to za pomocą słuchu czy wzroku, a nawet węchu czy Tohuvabohu nie ma w pobliżu, zamierzała wtedy rzucić się do biegu, choćby usłyszała najdrobniejszy szelest traw. Była w ciągłej gotowości. Pazury miała wysunięte, chcąc też w razie czego go drasnąć, gdyby udało mu się ją dopaść. Jej sierść na grzbiecie mocno się zjeżyła, przez buzujące w niej nerwy, którym teraz nie mogła dać upustu.
|
|||
|
Tohuvabohu Samotnik Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:4 lata (Młody dorosły) Liczba postów:75 Dołączył:Mar 2017 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 85 Zręczność: 63 Spostrzegawczość: 63 Doświadczenie: 13 |
03-04-2017, 22:35
Prawa autorskie: Trollberserker (Askari)
Widząc że lwica wbiegła z lwiątkiem w wysoką trawę, zatrzymał się przed gąszczem trawy. Dał sobie parę sekund na zdobycie tchu po dzikim biegu, po czym spróbować zajrzeć wgłąb trawy, jednak na darmo, gdyż była tak gęsta że jedyne to widział to zżółknięte źdźbła trawy, gęsto sąsiadujące ze sobą. Usłyszał w głębi traw coś brzmiącego jak porządne wyrżnięcie w ziemię, a potem wyraźnym piskiem bólu, najprawdopodobniej dochodzącym od lewka. Nie miał zamiaru włazić w trawę, pierwszym powodem było to że ganianie sobie bez powodu już go znudziło, a po drugie to po prostu mu się nie chciało zagłębiać w ten labirynt. Siadł na zadku i nasłuchiwał przez krótką chwilę wszelkich dźwięków.
- Kici kici, taś taaaaś. - Zarechotał i zauważył kątem oka małego lewka, widocznie dopiero teraz ich doganiał. - Może chcę tylko odstawić młodego tam gdzie jego dom? Rodzice byliby uradowani tym że ich kuleczka futra żyje i ma się dobrze. - Wyszczerzył kły w stronę trawy. |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości