Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Karati Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Podrostek Liczba postów:102 Dołączył:Gru 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 25 Zręczność: 30 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 20 |
13-06-2017, 15:58
Prawa autorskie: Autor: Salvathi, tło Disney, kropki ja
I tym razem Karati została w tyle, choć śpieszyła się jak mogła. Gdy dotarła na miejsce drżała delikatnie. Podeszła do Nevet i położyła się, przymykając ze zmęczenia oczy. Nie tak całkiem, oczywiście. Musiały zostać trochę otwarte, by móc obserwować uważnie Daviena.
|
|||
|
Samiya Niezłomna | Kapłanka Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 50 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 15 |
14-06-2017, 23:31
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów
Uszy miała cały czas postawione na sztorc, gdy wysłuchiwała młodego Daviena. Przyjmowała jego słowa w milczeniu, samemu nie odzywając się, lecz analizując każde zdanie.
Lwy zaatakowały Lwią Ziemię. To... Zaskakujące wieści. Niebezpieczne. Chwilową dygresję na temat ich znajomości niemal zignorowała, bo naprawdę nie to teraz się liczyło. A gdy młody zaczął opowiadać historię swojego dnia, poruszyła ogonem w lekkim rozdrażnieniu, powstrzymując skrzywienie ust. Nie do końca... to miała na myśli, prosząc o dokładną opowieść. Ale powstrzymała się też i od uwag - w końcu to tylko dziecko, które właśnie uciekło z własnego domu. Nie mogła od niego wymagać cudów. Choć by chciała. Zmrużyła zielone ślepia, słysząc tyle imion, których nie rozpoznawała. Maru, Maru, Maru... Tylko to jej cokolwiek mówiło, wydawało jej się, że mogła już niegdyś spotkać tego Lwioziemca. Lecz reszta? Gdzie jest Ayumi, gdzie królowa czy król, gdzie ci, których ona znała? Gdzie Machafuko? Ach, jeżeli lwioziemska medyczka nadal była na wyprawie poszukującej swego partnera, co z jej dziećmi? A przy walce każdy medyk jest zresztą na wagę złota... Marszczyła brwi coraz bardziej, a jej ogon wyczyniał dzikie tany. Drgnęła, gdy czarnofutra się odezwała, i znów spojrzała na nią badawczo. Kim była ta smolista persona, czego tu szukała, czego chciała? Czy rozprawianie o tak delikatnej, a tak nagłej sprawie w jej obecności było bezpieczne? Ha, a czy miała wybór? Potrząsnęła lekko łbem, po czym raptownie skierowała swój pysk ku Azimowi, gdy ten pojawił się tu z krzykiem. Nie mogła nie zauważyć miny zbitej z tropu lwicy, co wykrzywiło jej wargi. Ale skinęła jej łbem, tak uprzejmie, jak tylko umiała, po czym odezwała się do Nevet. -Poniekąd. - odpowiedziała niezbyt ochoczo, po czym powiodła po nich zielonym spojrzeniem, i westchnęła. - Pytanie. Czego ode mnie w tej chwili oczekujecie? Czego oczekujecie od Srebrnego Księżyca? - odezwała się neutralnym tonem, co było u niej zupełnie niecodzienne. Jej optymizm i wesołe nastawienie zniknęło w mgnieniu oka, gdy tylko pojawili się Lwioziemcy ze swoimi wieściami. Ha. Tak wygląda kapłańska odpowiedzialność, co? Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.
Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.
|
|||
|
Davien Samotnik Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:73 Dołączył:Maj 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 63 Zręczność: 55 Spostrzegawczość: 62 Doświadczenie: 20 |
15-06-2017, 00:49
Prawa autorskie: Lineart: Malaika4, kolor: FKpl (Kifo) - av; Sirzi,Sauri-Elanor - podpis, PrinceVoldy-TLK (lineart), ja (kolory) - sygnatura
Kiedy Nymeri się przedstawiła, uśmiechnął się ciepło w jej stronę. Nagle, w norze pojawiła się reszta lwiątek oraz Nevet, na co odetchnął cicho z ulgą bo gdyby się tu nie zjawili, się zacząłby się obawiać. Podziękował czarnej lwicy skinięciem łebka za to, że uznała jego albo raczej ich (Lwioziemców) sprawę za priorytetową.
Już od dawna, nie czuł na sobie takiego zainteresowania, choć jakby nie patrzeć, dawno też już nikogo nie prosił o pomoc. Słysząc odpowiedź Kapłanki na słowa lwicy, przymrużył nieco oczy jakby nie rozumiał tego co usłyszał. Jak to poniekąd. Co w takim razie chciała wiedzieć? Pomyślał ruszając powoli ogonem w dwie strony. Mógłby powiedzieć więcej, gdyby poszedł z Maru rozeznać się no ale mniejsza. Zawsze Nevet mogła coś dopowiedzieć. Na zadane pytanie, pomyślał chwilę. - Na pewno będziemy chcieli odzyskać to co nam zabrano...Choć coś czuję, że to wcale nie będzie takie łatwe ale czego właściwie chcemy czy oczekujemy to dobre pytanie...- Odpowiedział westchnąwszy oraz robiąc kilka kroków do tyłu bo tak po prawdzie to sam nie był pewien, przez co trochę głupio mu się zrobiło, dlatego skulił nieco uszy a potem zrobił kolejne kilka kroków aby znaleźć się bliżej Nymeri. - Lubisz widok zachodzącego słońca? - Zapytał cicho, chcąc ją nieco poznać. Czemu akurat takie pytanie? Bo jako pierwsze mu przyszło do głowy a nie chciał zwlekać gdyż nie wiadomo, przez ile czasu jeszcze tu będą. |
|||
|
Zbanowany Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:12 miesięcy Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Uczennica Medyka Liczba postów:139 Dołączył:Kwi 2016 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 38 Zręczność: 41 Spostrzegawczość: 41 Doświadczenie: 30 |
15-06-2017, 09:25
Prawa autorskie: DestinyBlue / Lioden
Przyglądała się kapłance uważnie, w końcu musiała być w gotowości gdyby jednak chciała tam pójść, Nym nadal chciała zostać medykiem a tam mogła się przydać chociażby jako asystent, choć póki co nie słyszała o żadnych rannych, choć to dobrze. Ucieszyła się gdy serwalka spytała o ich oczekiwania, zamiast od razu ruszyć na pomoc, ale o co ona się martwiła, przecież ciotka była stworzona do bycia Kapłanką, nie popełniłaby błędu. Dlatego też gdy samiec odezwał się w jej stronę zerknęła na niego i podeszła bliżej, by dać dorosłym porozmawiać, w końcu była tu też lwioziemska lwica. -Chyba tak... w sumie widziałam go tylko raz. Nie miałam czasu usiąść i go podziwiać.- odpowiedziała szczerze na jego nieco zaskakujące pytanie, cieszyła się jednak że w ogóle ktoś postanowił się odezwać.
|
|||
|
Davien Samotnik Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:73 Dołączył:Maj 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 63 Zręczność: 55 Spostrzegawczość: 62 Doświadczenie: 20 |
15-06-2017, 10:43
Prawa autorskie: Lineart: Malaika4, kolor: FKpl (Kifo) - av; Sirzi,Sauri-Elanor - podpis, PrinceVoldy-TLK (lineart), ja (kolory) - sygnatura
Naprawdę tylko raz? Dlaczego? Ja widziałem go wiele razy i za każdym razem bardzo mi się podoba. - Odpowiedział samiczce zaskoczony odpowiedzią. Odkąd tylko pamiętał, podziwiał jak w oddali zachodzi słońce i to jeszcze, nim został Lwioziemcem. Aż przez chwilę przypomniało mu się to życie samotnika, bez rodziców biologicznych. Westchnął cicho I spojrzał na Nymeri z lekkim ale za to ciepłym uśmiechem.
- Jeśli byś chciała...to za jakiś czas moglibyśmy razem go podziwiać. - Bo jednak wpierw, trzeba było załatwić sprawę związaną z odzyskaniem ziem. Dlatego ciekaw był, ile miało oznaczać to za jakiś czas. - Mogłabyś mi wytłumaczyć, jak to się stało że Kapłanka jest Twoją ciocią ? Czy to jest po prostu tak, że każdy w stadzie jest dla Ciebie wujkiem lub ciocią? - Spytał z naprawdę sporym zainteresowaniem, nadstawiając uszy. |
|||
|
Zbanowany Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:12 miesięcy Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Uczennica Medyka Liczba postów:139 Dołączył:Kwi 2016 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 38 Zręczność: 41 Spostrzegawczość: 41 Doświadczenie: 30 |
15-06-2017, 11:12
Prawa autorskie: DestinyBlue / Lioden
Uśmiechnęła się lekko widząc jego zaskoczenie, sama bardziej patrzyła na księżyc, szczególnie w pełni, w końcu to dzięki niemu mieli tyle dobra, wróciła też jej mama, coś to przecież oznaczało. -Tak jakoś wyszło, najczęściej patrzę na księżyc.- odpowiedziała na jego pytanie, uśmiechając się dalej, na prawdę był bardzo miły, w sumie wszyscy lwioziemcy których znała tacy byli, lecz ten był najbardziej rozmowny jak tak sobie wspominała. -Jasne, czemu nie.- dodała w odpowiedzi na jego propozycję wspólnego oglądania zachodu słońca, może znał jakieś fajne miejsce do tego, miło by było ponownie to zobaczyć. Zerknęła na samca lekko zaskoczona, czyli dosłyszał jak ją zawołała, ah to takie nie profesjonalne, liczyła tylko że ciotka ją nie zgani za to. -Był pewien okres gdy mama odeszła, wtedy to właśnie Kapłanka przyjęła mnie oraz rodzeństwo, opiekowała się nami, dodatkowo mnie przyjęła jako swego ucznia, gdyż jest też medykiem. Dlatego to ciocia.- odpowiedziała zgodnie z prawdą uśmiechając się lekko, przypomniały się jej bowiem te dobre czasy, w których mimo smutku z powodu braku mamy ciotka potrafiła ich rozbawić.
|
|||
|
Davien Samotnik Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:73 Dołączył:Maj 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 63 Zręczność: 55 Spostrzegawczość: 62 Doświadczenie: 20 |
16-06-2017, 01:19
Prawa autorskie: Lineart: Malaika4, kolor: FKpl (Kifo) - av; Sirzi,Sauri-Elanor - podpis, PrinceVoldy-TLK (lineart), ja (kolory) - sygnatura
No tak, w końcu nie bez powodu stado samiczki nosi nazwę Srebrny Księżyc.
- Wiesz co? Jakoś mnie to nie dziwi. - Powiedział z uśmiechem, po tym jak przypomniał sobie w głowie o Srebrnym Księżycu. Co do samego księżyca również miał w sobie coś pięknego, chociaż Davien najbardziej lubił pełnię, o czym z resztą nie czekał z poinformowaniem. - Jeśli mam być szczery, to powiem Ci że ja najbardziej lubię pełnię księżyca, ponieważ jest widoczny w całej okazałości. - Podczas pełni najczęściej bywało, że samczyk nie zasypiał od razu, tylko przez pewien czas go podziwiał. Gdy usłyszał odpowiedź twierdzącą, na jego mordce pojawił się ponownie uśmiech bowiem wpierw, nie był do końca pewny, czy Nymeri się zgodzi. Bądź co bądź, dopiero się poznawali. Następnie wysłuchał uważnie wytłumaczenia dotyczącego Kapłanki. Jakby nie patrzeć, to Azim krzyknął do niej ciociu a Dav wywnioskował, że może być bratem lwiczki, stąd o tym wiedział. Nie z winy Nymeri. - Ah te mamy...czyli Twoja też odeszła ale wróciła? Bo moja biologiczna nie a ta, która wzięła mnie pod opiekę, poszła na poszukiwania dzieci oraz partnera więc tak to u mnie wygląda. - Sam nie wiedział, czemu aż tak zaczął się zwierzać ale po prostu, skoro była mowa o opuszczeniu, to czemu miałby tego nie wspomnieć. - I to miło ze strony Kapłanki, że Was przygarnęła. O proszę, czyli szkolisz się na medyka mam rozumieć? - Spytał aby się upewnić. On sam nie był jeszcze pewny do tego, czy chciałby kimś być ale jak już to wybrałby ścieżkę wojownika.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 16-06-2017, 01:20 przez Davien.)
|
|||
|
Zbanowany Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:12 miesięcy Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Uczennica Medyka Liczba postów:139 Dołączył:Kwi 2016 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 38 Zręczność: 41 Spostrzegawczość: 41 Doświadczenie: 30 |
16-06-2017, 10:10
Prawa autorskie: DestinyBlue / Lioden
Uśmiechnęła się słysząc o księżycu, ona sama również uwielbiała pełnię, szczególnie gdy księżyc czasem zmieniał barwę. Rzadko co prawda się to zdarzało, lecz co to za radość byłaby widzieć go takiego codziennie, w końcu by się to znudziło, straciłoby to swą magię. Nakrapiana zerknęła jeszcze na ciotkę, która póki co nie odpowiedziała, widać było że myślała nad kolejnymi słowami. Ciekawiło ją jaką decyzję podejmie, co by to nie było oczywiście pomoże, choć nieco ją martwiło pójście na tereny lwioziemskie gdzie panowały inne lwy, jakie oni mieli szanse? Po chwili jednak wróciła wzrokiem do samca. -Tak, niedawno wróciła. Przykro słyszeć że zostałeś sam. Nie wyobrażam sobie życia bez kogokolwiek z rodziny. Na szczęście ja miałam rodzeństwo no i wspaniałą ciotkę.- odpowiedziała, uśmiechając się lekko zerkając na Azima oraz Samiyę. Była szczególnie wdzięczna tej drugiej za pomoc w wychowaniu ich wszystkich, lecz z pewnością ona o tym doskonale wiedziała. -Tak, dokładnie.- odpowiedziała nadal się uśmiechając.
|
|||
|
Davien Samotnik Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:73 Dołączył:Maj 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 63 Zręczność: 55 Spostrzegawczość: 62 Doświadczenie: 20 |
16-06-2017, 17:05
Prawa autorskie: Lineart: Malaika4, kolor: FKpl (Kifo) - av; Sirzi,Sauri-Elanor - podpis, PrinceVoldy-TLK (lineart), ja (kolory) - sygnatura
Samczyk również był ciekaw, co powie Kapłanka i czy Nevet coś dopowie czy nie. Co jakiś czas więc spoglądał w ich stronę.
- Nie jest tak źle, przynajmniej uczę się samodzielności. Na początku łatwo nie było ale z czasem nabiera się doświadczenia. No ale wiadomo, z rodziną najlepiej chyba że istnieje jakiś konflikt, wtedy łatwo nie jest, tak uważam. - Powiedział, wzruszając ramionami. - Ale to dobrze, że ich masz. Zawsze możesz na kogoś liczyć. - Dodał jeszcze, spoglądając na swoje łapy. Uśmiechnął się, słysząc słowa potwierdzające jego pytanie. Był pod wrażeniem, bo jednak fucha medyka była czymś co wymagało sporej wiedzy, tak bynajmniej sądził Davien. - I znasz już rodzaje ziół? Dużo Ci zajmuje nauka w ciągu dnia? - Zapytał ze sporym zainteresowaniem. W końcu nie codziennie spotykał kogoś, kto szkoli się na medyka. Z tego co pamiętał, Ayumi była medykiem. Na chwilę spojrzał w stronę wejścia aby sprawdzić, czy nikt nie nadszedł ale skoro węch go o niczym nie informował to nikogo również nie zobaczył. |
|||
|
Chikja Poszukujący Gatunek:Hydra vulgaris Płeć:Samica Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Szaman Liczba postów:766 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 63 Zręczność: 83 Spostrzegawczość: 80 Doświadczenie: 10 |
16-06-2017, 18:36
Prawa autorskie: Vegava/ Koseki-L/Lioden
Tytuł pozafabularny: VIP
Wysyłając w delegacje młodzika Lwi musieli być chyba naprawdę zdesperowani.. Jak można nie wiedzieć czego oczekuję się od 'sojusznika' kiedy przybiega się do niego z strachem w slepiach, z zadyszką i walącym sercem? Schronienia? Ratunku? Pomocy? Może pewnej zguby?
Jednak im dłużej rozmowa między Nym i Davienem trwała tym bardziej znudzona była, powieki już opadły jej do połowy, musiała się teraz bardzo starać żeby stlumić ogromną chęć ziewniecia, które zdradziłoby ją z tym jak bardzo koło ogona jej to lata. Eh.. na wlochaty zadek Kami jakie oni pierdoły gadają, rodzina? Sraty taty dla miekkich wymoczków, trzeba twardym nie miętkim być bo potem Cię jakieś czopy z 'domu' wygnają.. Owinęła ogonkiem łapki i zamknęła oczy w myślach nucąc sobie piosenkę. Pani jest bez serca~ Pani jest okrutna~ Przykro słuchać tych złorzeczeń. Ma być uczta - będzie uczta! Ich mowa już mi obrzydła, Chodźmy, wilku, zastawić sidła, Pójdziemy przez mokradła i przez bagna, Zobaczymy, co tam się dzieje. Wy zaś, dziatki, jedzcie dużo I niech wam frykasy służą! Oblizala dolną wargę i uchyliła zdrowe oko zerkając na serwalkę. |
|||
|
Samiya Niezłomna | Kapłanka Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 50 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 15 |
18-06-2017, 13:47
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów
Ba. Ona tu się spięła, skupiała tylko i wyłącznie na Lwioziemcach, całą swoją uwagę im podarowała, a oni...?
Irytacja w niej rosła, krew zaczynała się burzyć, zielone ślepia już nie były tak bardzo neutralne i poważne, na jej pysku powoli pokazywał się gniew. Niemal oburzenie. Dorosła Lwioziemka milczała, być może to było sprawą zadyszki i zmęczenia, spowodowanego wysiłkiem, a może stanęła przed tym samym pytaniem, z którym najwyraźniej niezbyt poradził sobie młody Davien. Więc postanowił porozmawiać z Nymeri. O zachodzie słońca i rodzinie. Serwalka zmarszczyła nos, z całych sił powstrzymując się od sfrustrowanego jęku, gdy zamiast odpowiedzi, uzyskała milczenie dorosłej i możliwość przysłuchiwania się niefrasobliwej pogawędce młodych. - Więc przychodzicie tutaj, spanikowani, prosząc o pomoc, a nawet nie wiecie, czego tak naprawdę chcecie? - odezwała się wreszcie, znacznie ostrzejszym tonem, podnosząc głos. - Będziecie chcieli odzyskać to, co wam zabrano? I czego tu szukacie, pozwolenia, pochwały, gratulacji, czy kondolencji? Omiotła Lwioziemców rozzłoszczonym spojrzeniem, zaciskając zęby, by nie powiedzieć niczego o wiele bardziej dosadnego. Pusty, gorzki śmiech chwytał ją za gardło, gdy tak na nich patrzyła - o, zabrali im ziemie, zostali zaatakowani! Przybiegli do swych sojuszników, tylko po to, by ich o tym poinformować, nie potrafiąc nawet wyartykułować żadnej konkretnej prośby, tylko jęk o pomoc. Ale to nic, to nic, zawsze można jeszcze pogawędzić sobie w międzyczasie, czy patrzeć pusto w przestrzeń. Zacisnęła ślepia, marszcząc brwi, i odetchnęła głęboko, uspokajając się w myślach. Jeszcze kilka, jeszcze kilka oddechów, by mogła spojrzeć na nich raz jeszcze, ukrywając swój gniew i frustrację. - Czy z waszego stada nie uratował się nikt bardziej kompetentny? - Suchy ton, wymuszone słowa i półgłos irytacji kryjący się w nich. Czy na tych ziemiach nikt, absolutnie nikt nawet nie znał pojęcia dyplomacji i pertraktowania? Myślała, że to tylko Mgliści byli takimi ignorantami, lecz jak widać - Lwi reprezentowali ten sam poziom. Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.
Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.
|
|||
|
Amai Wtajemniczony Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:młoda dorosła Znamiona:1/4 Liczba postów:306 Dołączył:Sty 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 65 Zręczność: 87 Spostrzegawczość: 60 Doświadczenie: 20 |
18-06-2017, 14:26
Prawa autorskie: ja
Amai przysłuchując się rozmowie śmiała się w duchu. W sumie nie żałowała ich stada. No niby byli w sojuszu ale sami sobie zgotowali ten los, było lepiej pilnować granic i wiedzieć co się dzieje. Powoli podeszła do Sami i położyła na jej barku na chwilę łapę. Jakby chciała powiedzieć "popieram twe słowa" lecz nie odezwała się kładąc łapę na ziemi i sama siadając. Może nie była do tego najlepsza ale czy lwica z stada tuż koło kapłanki nie mogła znaczyć "jeśli to wszystko to zmiatajcie". Nie chciała tego mówić oficjalnie, to nie jej rola, ale nawet skora była ich odprowadzić do wyjścia. W sumie to nawet im współczuła. Szkoda nieco jak stado nie potrafi się bronić i nawet prosić o pomoc. Może z litości by chciała im pomóc ale litość... Czy było to coś co powinno się robić? Pewnie potem z byle duperelą by do nich biegali. Niby ją do księżycowych wzięto, jak jej się zdawało "z litości" lecz wcześniej musiała nauczyć się jak przeżyć samotnie i być nie ustępliwa. W sumie to przykre że dopiero teraz po dupie dostali.
|
|||
|
Nevet Konto zawieszone Gatunek:lew afrykański Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:57 Dołączył:Lut 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 20 |
18-06-2017, 16:54
Prawa autorskie: OmegaLioness
Samica przez chwilę musiała złapać oddech, ale najwidoczniej zauroczony lwiczką ze stada Księżyca Davien, wolał pochłonąć się rozmową z nią.
- P-przepraszam, musiałam złapać oddech. Dawno już tak prędko się nie przemieszczałam. - przeprosiła jeszcze raz kapłankę i uniosła głowę obserwując ją. - Nasze stado zostało zaatakowane przez obce lwy. Nie wiem, kto za tym stoi, słyszeliśmy tylko kilka groźnie brzmiących ryków a Venety kazała nam natychmiast tutaj wyruszyć, nim jej partner odkrył co za tym wszystkim stoi. - wyjaśniła przełykając ślinę i siadając prosto. Zerknęła na leżącą obok niej Karati. Co za biedulka. - Sądzę jednak, że wróg posiada większą ilość członków niż my, gdyż ryków było wiele, a spotkałam tylko jednego w pełni dojrzałego samca i jedną samicę, Venety. Wszystko inne to były młode lwy. Jako, że jesteście nam sojusznikami, proszę was, droga Kapłanko, w imieniu stada Lwiej Ziemi o pomoc nam w odzyskaniu tego co zostało nam zabrane. Nie poradzimy sobie sami z wrogiem, a tu chodzi o Lwią Ziemię i Sawannę. Nasze prastare dziedzictwo. - nie wiedziała skąd przyszła do niej ta mowa. Drżąc przyglądała się w napięciu serwalowi. Wiedziała, że to jej opinia będzie znacząca dla ich stada. Nagle dotarło do niej... że przecież samica TEŻ jest jedyną dojrzałą osobniczką jaką spotkała. - Jeśli nie możecie pomóc nam walczyć, to chociaż dajcie nam możliwość uchronienia się przed napastnikami. Niemniej, radzę pamiętać, że jeśli tamci połkną całe tereny Lwioziemców, to będą tylko rzut beretem od stada Księżyca. A wtedy... co stanie im na przeszkodzie by podbić i waszą ziemię? - chciała uderzyć w jak najwięcej tonów, rzucić na kapłankę wizję zagłady, która zbliżała się do nich nieubłaganie. |
|||
|
Karati Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Podrostek Liczba postów:102 Dołączył:Gru 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 25 Zręczność: 30 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 20 |
19-06-2017, 10:25
Prawa autorskie: Autor: Salvathi, tło Disney, kropki ja
Lwiczka przysłuchiwała się uważnie rozmowie. Już nie leżała bezwładnie, lecz uniosła odrobinę. Odwróciła wzrok od Daviena, by przenieść go na Samiyę. Złapała swoją łapę i ściskała ją coraz mocniej, aż wysunęły się jej pazury i ukuły ją. Wówczas póściła łapę i podniosła się do pozycji siedzącej. Spuściła głowę, zaciskając mocno zęby.
|
|||
|
Chikja Poszukujący Gatunek:Hydra vulgaris Płeć:Samica Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Szaman Liczba postów:766 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 63 Zręczność: 83 Spostrzegawczość: 80 Doświadczenie: 10 |
19-06-2017, 21:54
Prawa autorskie: Vegava/ Koseki-L/Lioden
Tytuł pozafabularny: VIP
I z tego znudzenia, transu wyrwał ją głosik poirytowanej kapłanki, otrząsnęła się i popatrzyła na nią ni to w zdziwieniu ni uradowana. Dosłownie z ust jej to wyjęła! Może Ci cali fanatycy księżyca nie byli aż tacy postrzeleni jak to o nich gadano na sawannie?
Odwróciła głowę w bok, bura jaka zarobił młody szczyl była tak zabawna, że z trudem powstrzymywała się od parsknięcia. Tylko chrząknęła udając że iska sobie futerko na grzbiecie. Najpewniej gratulacji~ w końcu to Lwioziemskie półgłówki. Uposlady jedne. Zaraz potem dorosła lwica zabrała głos, no ciekawe co ta będzie miała do powiedzenia, uszy czarnej tkwiły skierowane na baczność w tył, by nie zgubić ani słowa, zaprzestała pucować grzbiet i zmarszczyła sie. Nie no, to chyba jakaś kpina? Chwilkę potrzymała koniuszek języka na nosie, obróciła łeb z westchnięciem w kierunku Nevet. - Pardą. Ale obudziliście się ciut późno Panienko, jesteście słabi i była to kwestia czasu, aż ktoś sobie sięgnie po wasze urodzajne tereny.- Stwierdziła jakby własnie oznajmiła oczywistą oczywistość. Nie robili do tej pory nic by bronić swoje 'prastare dziedzictwo', żyli sobie w pięknej idylli, czy jakiejś innej bajce i nagle bum! NIEMA. No bo jak inaczej określić ten podbój w jeden dzień? Uniosła wargę i cmoknęła. - I nie wiem czy roztropnie jest teraz zrzucać waszą niekompetencję na barki Kapłanki, grożąc jej że spotka lud Księżyca los tak marny jak wasz. - Wodziła wzrokiem po zebranych. Osobiście takiej argumentacji by nie przełknęła, przecież to jawny szantaż, kremowa lwica wykorzystuje wroga by nastraszyć Samiye, ładny mi kurna sojusznik. Więcej problemu niż pożytku, jaki też trzeba mieć tupet by prosić kogoś aby ginął dla niego. Stalowe oczko czarnuli tkwiło wlepione w mordkę Nevet i nawet drobne drgniecie wąsika nie zmąciło ekspresji Ciernia. Bawiła się tą ciszą, niech zbuduje ona napięcie, która z kart teraz wyląduje na stole?
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 19-06-2017, 21:54 przez Chikja.)
|
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości