Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Ghalib Zmora | Płomień Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 90 Zręczność: 81 Spostrzegawczość: 66 Doświadczenie: 26 |
05-07-2017, 16:36
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku Posłał pytające spojrzenie swojej córce a potem wzruszył ramionami.
- Nie mnie oceniać - odparł. Przecież nie tym kierował się składając im propozycję. Sama będzie musiała sobie odpowiedzieć na to pytanie.
- Ale jeden z nich jest szalony - dodał. Nic mu by nie było do tego, gdyby Zuri zakręciła się wokół jakiegoś silnego samca, może któregoś z tamtych, jednak mimo wszystko chyba wolałby by kierowała się rozsądkiem.
Pokiwał głową. Zdążył już zauważyć, że Zuri obdarzona była wymagającym i twardym charakterem. Tym lepiej dla niej, przynajmniej łatwiej jej będzie w życiu. Z drugiej zaś strony silna lwica w jego bandzie, również z charakteru to byłby dobry wkład. Zresztą lwica zawsze się przyda.
- O to nie musisz się martwić - odparł.
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
Nigdy nie chciałem żyć jak wy Jak wyjeżdżałem wyły psy Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr No blichtr |
|||
|
Vasanti Vei Zgryźliwa | Iskra Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 82 |
06-07-2017, 23:54
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano
Lwioziemska królowa nie od razu skierowała się na ziemie Księżyca. Właściwie to szła całkiem naokoło, nie przez gęstą i pełną drapieżników dżunglę, lecz z drugiej strony, od strony Źródła Życia. Tak było bezpieczniej dla niej i młodych. Liczyła na to, że wkrótce uda się jej natrafić na tych z Księżycowych, którym pozostało jeszcze trochę oleju w głowie - o ile jeszcze tacy istnieją.
Wkrótce natrafiła na lwi trop. Nie potrafiła jednak stwierdzić, czy to aby na pewno Srebrni, wszak słabo znała ten zapach. Trzymała w pysku jedno z ciemnych lwiątek; drugie niosła krocząca obok niej młoda, wyglądająca na niezbyt zadowoloną z obecnej sytuacji lwica, a trzecie spoczywało na grzbiecie tejże lwicy. Gdy ruda dostrzegła obcych, zatrzymała się, postawiła kocię na ziemi, a potem chwyciła te leżące na grzbiecie towarzyszki i również je odstawiła. Następnie niespiesznie zaczęła zbliżać się ku czarnosierstnym osobnikom, dawszy wcześniej znak piaskowej, żeby się stąd nie ruszała. - Deme - przywitała się uprzejmie, mierząc ich bacznym wzrokiem. - Poszukuję Srebrnych. |
|||
|
Inés Jasnowłosa | Kapłanka Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Szamanka Liczba postów:1,076 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 77 Zręczność: 85 Spostrzegawczość: 83 Doświadczenie: 15 |
07-07-2017, 14:45
Prawa autorskie: CherryColaax (Soma) | OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Profil roku / Misterium
Biała lwica nie od razu ujawniła się ze swoją obecnością. Najpierw przemykała między drzewami niczym cień lub, co może byłoby trafniejszą analogią, duch. Wyłapała zapachy Zmory i Rudej Złośnicy, jak to ich nazywała w myślach. Odnosiła jednak wrażenie, że był tu ktoś jeszcze, ktoś zupełnie jej nieznany, a może i kilka osób...
Domyślała się, czego, a raczej kogo mógł tu szukać Ghalib. Rozmyślania nad tym odłożyła na później, bardziej skupiając się nad obecnością Vasanti. Nie była przekonana, czy tamta kiedykolwiek zawitała na ziemie Księżyca. Wyszła zza zasłony zarośli. - Niech Księżyc oświetla wasze drogi - odezwała się, czyniąc krok w stronę lwów. Znajdowała się znacznie bliżej Zmory niż Vei, jakby to tego pierwszego uważała za bardziej "swojego". - Co cię tu... Sprowadza? - Rzuciła samicy nieufne spojrzenie. Kątem oka zerknęła na towarzyszące jej lwiątka i kolejną lwicę... I jeszcze kolejną, tą, która najwyraźniej rozmawiała z tsavo. Znów poczuła się niepewnie; skąd tu takie zbiegowisko? Ten lasek nigdy nie był popularnym miejscem spotkań, zwłaszcza wśród nieksiężycowych.
Think of me, think of me waking
Silent and resigned Imagine me trying too hard To put you from my mind *** | Głos |
|||
|
Zuri Płomień Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:159 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 95
Siła: 67 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 71 Doświadczenie: 5 |
07-07-2017, 19:49
Prawa autorskie: Ghalib/Xylax <3
Westchnęła, gdyż chyba ojciec nie do końca zrozumiał, o co jej chodziło, lecz w tym momencie było to mało istotne. Zaciekawił ją tym, że jeden z samców był szalony, ciekawe w jakim stopniu, z pewnością bliżej się przyjrzy obu, widocznie skoro Ghalib zaproponował im współpracę, musieli być tego warci. Słysząc kolejne słowa ojca, uśmiechnęła się nieco, szczerząc te swoje kiełki, cieszyła się bowiem że zezwolił na taki układ, choć będzie musiała jeszcze sprawdzić czy wcieli swe słowa w życie. Zanim jednak zdążyła mu jakoś odpowiedzieć, pojawiła się pomarańczowa lwica, na dodatek nie sama, a z lwiątkami. Zuri uniosła brew i zerknęła na ojca, lecz zanim ponownie zdążyła się odezwać wyskoczyła z krzaków kolejna, tym razem biała. Więcej ich tam nie mieli? Stanęła bliżej ojca i to jemu pozwoliła odezwać się jako pierwszemu, może któreś z nich kojarzy?
|
|||
|
Ghalib Zmora | Płomień Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 90 Zręczność: 81 Spostrzegawczość: 66 Doświadczenie: 26 |
07-07-2017, 20:04
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku Spoglądał na Zuri kiedy do jego uszu dotarł szmer a do nozdrzy zapach obcej lwicy. Zupełnie obcej, bo nie poznawał jej woni, podobnie jak jej towarzyszki, ale było między nimi coś znajomego. Kiedy ruda postanowiła wyjść na przeciw Bliznowatemu i jego córce od razu zwrócił uwagę na kocięta, które towarzyszyły nieznajomym. Ciemne lwiątko wydało mu się dziwnie... znajome? Zapach miało w miarę rozpoznawalne, ale w zasadzie nie było w nim nic konkretniejszego. Skinął więc obcym lwicom. Może należały do Księżycowych? Choć wątpił by wyszłaby mu wówczas na przeciw z tak młodymi lwiątkami. Musiał jednak przyznać, że obca wyglądała interesująco. Patrzył jej w oczy i na jej postawę i doświadczenie z miejsca powiedziało mu, że ma przed sobą konkretnego, silnego osobnika. Była więc dla niego interesująca.
Słysząc natomiast jej słowach utwierdził się w przekonaniu, że była ona całkiem obca.
- Więc jest nas więcej - odpowiedział rudej.
Długo jednak nie musieli czekać. Podniósł spojrzenie w stronę kolejnego szelestu jak i zapachu, który tym razem poznawał bardzo dobrze. Posłał przebiegłe spojrzenie i uśmiech Kapłance Księżyca gdy tylko się pojawiła.
- Właśnie ją oświetlił - ośmielił się odpowiedzieć Ines. Póki jednak co zamierzał dać dojść do słowa rudej.
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
Nigdy nie chciałem żyć jak wy Jak wyjeżdżałem wyły psy Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr No blichtr |
|||
|
Vasanti Vei Zgryźliwa | Iskra Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 82 |
07-07-2017, 22:51
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano
O proszę, czyżby sama władczyni zdecydowała się zaszczycić ją swą obecnością? Cierpki uśmiech wpełzł na rude lico.
- Deme, kapłanko - odparła z pewną nonszalancją, swobodnym krokiem kierując się w jej stronę, by zatrzymać się w niebezpiecznie bliskiej odległości i przysunąć pysk do jej ucha. - Jak wiesz, droga sojuszniczko - wysyczała przymilnie - nigdy nie prosiłam cię o pomoc bez potrzeby. Ale teraz... Muszę udać się na dłuższy patrol. Potrzebuję kogoś, kto zapewni bezpieczeństwo tym oto sierotom i ich karmicielce. - Tu wskazała łbem towarzyszącą jej lwicę z młodymi. Vasanti spuściła łeb i westchnęła niemal teatralnym tonem. Nic sobie nie robiła z obecności ciemnosierstnych; to nie w jej interesie leżało ewentualne przeganianie ich z tych terenów, a nawet gdyby usłyszeli, co mówi Srebrnej, to niewiele mogliby z tego wyciągnąć. - Ich matka była szalona, musiałam się nimi zająć. Nie chcę, by moje poświęcenie poszło na marne - wyszeptała ze smutkiem, choć z jej oczu wciąż bił jedynie chłód. |
|||
|
Inés Jasnowłosa | Kapłanka Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Szamanka Liczba postów:1,076 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 77 Zręczność: 85 Spostrzegawczość: 83 Doświadczenie: 15 |
07-07-2017, 23:01
Prawa autorskie: CherryColaax (Soma) | OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Profil roku / Misterium
Słowa Ghaliba wyraźnie ją speszyły. Gdyby nie osłona sierści, z pewnością można by dostrzec zaczerwienienie na jej polikach. Spuściła wzrok, zastanawiając się nad dogodną odpowiedzią, ale zanim takowa zdążyła przyjść jej na myśl, Zgryźliwa już kroczyła w jej stronę. Ines podniosła więc łeb z powrotem w geście udawanej pewności.
Wysłuchała, co tamta miała do powiedzenia, na przemian mając ochotę uciec i rzucić się jej do gardła. Nigdy nie pałała do niej sympatią, ale teraz ten lekceważący stosunek wylewający się z jej wypowiedzi, a zwłaszcza z jej początku, był wyjątkowo trudny do zignorowania. Kapłanka odetchnęła głęboko, zanim złapała to mrożące krew w żyłach spojrzenie. - Rozumiem... W takiej sytuacji... Możesz zostawić je tu bez obaw - zapewniła ją, bezskutecznie próbując zdobyć się na uśmiech. Kierując się pragnieniem jak najszybszego zakończenia tej rozmowy, lwica uciekła od Vasanti nie tylko wzrokiem, ale też całą sobą. Mianowicie, odwróciła się w stronę Zmory i pospiesznie ruszyła ku niemu. - Nie dziwi mnie twoja obecność - stwierdziła, tym razem uśmiechając się całkiem szczerze, choć dość blado. - Ciekawi mnie jednak, kim jest twoja towarzyszka. - W tym momencie biała zatrzymała wzrok na Zuri.
Think of me, think of me waking
Silent and resigned Imagine me trying too hard To put you from my mind *** | Głos |
|||
|
Ghalib Zmora | Płomień Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 90 Zręczność: 81 Spostrzegawczość: 66 Doświadczenie: 26 |
08-07-2017, 00:07
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku Nie wtrącał się do rozmowy, przynajmniej do momentu, w którym Ines się do niego nie odezwała. Jednakże przez cały ten czas milczenia i wsłuchiwania się w rozmowę przyglądał się szkrabom przy boku tej, która rozmawiała z Kapłanką jak... no cóż, z kimś gorszym. Nie umknął jego uwadze lekceważący stosunek do przywódczyni Lunatyków. On również nie uważał się od niej gorszy, ale zdecydowanie nie zamierzał się nad Ines wywyższać.
Kiedy Biała Dama zwróciła się do niego, podniósł na nią wzrok.
- Więc zapewne wiesz dlaczego tu jestem - odparł, a słysząc kolejne pytanie od Kapłanki skinął jej nosem na dwulatkę stojącą u jego boku. - To jest Zuri, moja córka urodzona jeszcze na Cieniowisku.
Oczywiście jeśli Kapłanka zechce większych wyjaśnień był gotów jej ich udzielić. Zresztą przyszedł tutaj głównie po to by zamienić słowo z Ines.
Tymczasem zrobił krok w stronę lwic postanowiwszy, że zada pytanie, które go gnębiło gdzieś z tyłu głowy.
- Kim była ich matka? - Rzucił w stroonę Vasanti Vei.
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
Nigdy nie chciałem żyć jak wy Jak wyjeżdżałem wyły psy Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr No blichtr |
|||
|
Zuri Płomień Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:159 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 95
Siła: 67 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 71 Doświadczenie: 5 |
08-07-2017, 12:19
Prawa autorskie: Ghalib/Xylax <3
Zerknęła na ojca unosząc brew, nie wiadomo czemu wydało się jej ta odpowiedź dziwna, czyżby miał z tą białą jakieś bliższe stosunki, dlatego też właśnie tu przybyli? Liczyła że wszystko zaraz się wyjaśni, przeniosła więc wzrok na pomarańczową, słuchając uważnie jej słów. Te młode również wydawały się jej jakieś takie znajome, ale przecież nie spotkała żadnego lwiątka na swej drodze tyle lat, może kogoś jej zwyczajnie przypominały. Po chwili wzrok przeszedł ponownie na białą lwicę, która to przygarnęła młode bez problemu. Spojrzała jej w oczy, gdy ta przeniosła na czarną wzrok, lecz zanim zdążyła się przedstawić, wyręczył ją jej ojciec. Kiwnęła więc głową, przytakując mu i zerknęła znów na lwiątka, nie interesowało jej kim była ich matka, raczej myślała o ojcu.
|
|||
|
Inés Jasnowłosa | Kapłanka Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Szamanka Liczba postów:1,076 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 77 Zręczność: 85 Spostrzegawczość: 83 Doświadczenie: 15 |
09-07-2017, 23:43
Prawa autorskie: CherryColaax (Soma) | OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Profil roku / Misterium
Przeniosła wzrok na rzeczoną samicę. Rzeczywiście, barwa jej sierści mogła sugerować pokrewieństwo z Ghalibem, choć kapłanka nie spodziewała się, że okaże się ono aż tak bliskie.
Odwróciła wzrok. Niemal każdy w jej wieku mógł już dawno pochwalić się potomstwem, nawet, jak widać, dorosłym. Co było z nią nie tak, że sama nigdy nie odczuwała potrzeby wydania na świat nowego bytu? Czy to nieumiejętność i swoisty strach przed dziećmi, czy może zwyczajnie nie natrafiła jeszcze na samca, który byłby godzin zostać ojcem jej potencjalnych pociech...? Nie był to czas ani miejsce na podobne rozważania. Powróciła spojrzeniem do Zuri. Delikatnie skinęła jej łbem. - Ines. Kapłanka Księżyca - przedstawiła się krótko. Zanim zdążyła orzec, czy w tym momencie ma jeszcze jakieś pytania, Zmora zdążył zagaić rudą. Niezbyt jej się to podobało, ale sama też odwróciła łeb w jej stronę, udając zainteresowanie poruszoną przez czarnego kwestią.
Think of me, think of me waking
Silent and resigned Imagine me trying too hard To put you from my mind *** | Głos |
|||
|
Vasanti Vei Zgryźliwa | Iskra Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 82 |
09-07-2017, 23:57
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano
Zadowolona z otrzymanej odpowiedzi, Vasanti, skinąwszy łbem w wyrazie podzięki, zaczęła kierować się z powrotem w stronę Aliki i lwiątek. Zanim jednak zdążyła poinformować lwicę o dalszych planach, zagaił ją ten ciemny lew, który powitał ją na samym początku. Odwróciła ucho w jego stronę, a potem cała obróciła się, by móc spojrzeć prosto w jego błękitne ślepia.
Nie wahała się długo. Nic jej nie szkodziło podzielić się tą wiedzą; Zenzele najprawdopodobniej i tak znajdowała się już w innym świecie, więc nie powinno być jej przykro... Choć prawda jest taka, że królowa była gotowa o niej opowiadać, nawet gdyby stała tuż obok niej. Zresztą próżno byłoby doszukiwać się tu krytyki, to wszystko to tylko stwierdzenia faktów. - Biedną, okaleczoną istotą. Była młoda, a mimo to zaniedbana i w dodatku niespełna rozumu. Wystarczyło na nią spojrzeć, by to zauważyć. Było coś dziwnego w jej ślepiach. - Zamilkła na moment. - Dlaczego pytasz? - Vei uśmiechnęła się, dzięki czemu wyglądała teraz niemalże przyjaźnie. |
|||
|
Ghalib Zmora | Płomień Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 90 Zręczność: 81 Spostrzegawczość: 66 Doświadczenie: 26 |
10-07-2017, 03:14
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku Zuri musiała mu tymczasowo wybaczyć brak zainteresowania nią. Zresztą sam się nie spodziewał, że nawet Ines chwilowo straci swój priorytet na rzecz nieznanej rudej lwicy i paru kluch u łap jakiejś przestraszonej za nią samicy.
Niemniej to co powiedziała Vasanti Vei o ich matce sprawiło, że ghalibowy pysk wykrzywił się w niecodziennym grymasie, który był czymś pomiędzy zdziwieniem a nabieraniem pewności do własnego przekonania. Lwiątka wyglądały na około trzymiesięczne, wygląd szczególnie jednej ciemnej kluchy i piegi, które zaczynały się odznaczać na jej futerku przywodziły mu na myśl tylko jedną lwicę. Wróżka. Co jej się przydarzyło po tym, jak opuściła jego pieczarę? Gdyby z nim została byłaby bezpieczna. W teorii.
- Zenzele - powiedział jedynie jej imię. Ale o ile prawdą było, że to Zenzele była matką tych kłębków futra to mało prawdopodobnym wydawało mu się by spotkała innego czarnosierstnego samca i oddałaby mu się. Długo myślał o niej i prawdę mówiąc martwił się. Nie było na tym świecie wiele istot, które zdołały wkraść się do jego ciemnego serca, a jednak jej udało się to zrobić w zaledwie jeden wieczór.
Zmrużył oczy a łapą uderzył mimowolnie biały płat skóry, który leżał u jego łap orząc go pazurami. Czy to prawdziwy ból, najszczerszy z możliwych zagościł na jego dotąd kamiennym licu? Jeśli to o niej mowa to mógłby przysiąc, że po stokroć bardziej niż ogień poczuł własną destruktywność na własnej skórze. Odetchnął głęboko spoglądając na Ines.
Zabiłem ją.
Dziwne uczucie. Słowa zbyt ciężkie do wypowiedzenia na głos. Na raz poczuł na swoich barkach ciężar wątpliwości. Nie dbał o życia tych, którym wskazał drogę nad rzekę, ale czy mógłby szastać życiem Zuri lub Kiburiego? Doskonale pamiętał dlaczego skrył się w mrokach jaskini. Jaszczurka to zrozumiała i przypłaciła życiem. Wiódł życie przeklętego.
Dlaczego skrzywdził akurat ją? Bo spojrzała w jego spaloną do mięsa łapę i wykrzywiony w gniewie pysk dostrzegając to, czego nie powinna dostrzec? Czy dostrzegła wtedy prawdziwe oblicze śmierci, a może wywróżyła z nich własną zgubę?
Została ugodzona niczym zagubiony wędrowiec, który postawił przez omyłkę nogę na strzeżonej ziemi.
I w tej chwili śmierdział krwią niewinnych.
Zrobił gwałtowny krok w stronę rudej.
- Czy była to Zenzele? - Podniósł głos znajdując się bliżej Bezimiennej Królowej. - Jaszczurka, Wróżka, piegowata, chuda jak wyschnięte źdźbło trawy, krzywy nos i żółte, gadzie oczy.
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
Nigdy nie chciałem żyć jak wy Jak wyjeżdżałem wyły psy Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr No blichtr |
|||
|
Vasanti Vei Zgryźliwa | Iskra Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 82 |
10-07-2017, 14:09
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano
Postawiła uszy, zdziwiona. Lew reagował z dużo większym przejęciem, niż mogłaby się tego spodziewać. Za to nie zaskoczyło jej, że znał matkę młodych; jego zachowanie wyraźnie to sugerowało. Pytanie tylko, kim ona dla niego była, że wzbudzała w nim aż tak burzliwe emocje.
Ruda zmrużyła oczy i wyszczerzyła zęby w uśmiechu. Napawała się tym, jakie wewnętrzne cierpienie mogła sprawiać swoimi słowami... A przecież była tylko posłańcem, nawet nie musiała niczego dopowiadać. Choć rozmówcy raczej nie było do śmiechu, to Vasanti ledwo powstrzymywała cisnący jej się na pysk chichot. Jego opis tak idealnie pasował do Zenzele i jej odpychającej aparycji. - Jaszczurka... Lepiej bym tego nie ujęła - stwierdziła bez krzty ironii. Nie przeszkadzało jej, że samiec się do niej zbliżył. Zyskała dzięki temu lepszy ogląd na jego lico i całą resztę poharatanej, ale poza tym całkiem przyzwoicie prezentującej się sylwetki. - Kim więc jest ta Jaszczurka? Twoją córką, siostrą, kochanką? - Spoglądała na samca spojrzeniem zdradzającym lekką kpinę. - Och, a może powinnam zapytać: kim była? |
|||
|
Ghalib Zmora | Płomień Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 90 Zręczność: 81 Spostrzegawczość: 66 Doświadczenie: 26 |
10-07-2017, 16:27
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku Wiadomym było, że Ghalib dość szybko wpadał w gniew jeśli przekroczyć granicę w odpowiednio cienkim miejscu. Więc w tym momencie czuł, jak Vasanti Vei niebezpiecznie zbliża się do tej granicy. Jednakże ponieważ sprawa dotyczyła Zenzele, postanowił, że zachowa spokój. Nie miał zamiaru kłamać, wymijać się z prawdą czy odwracać kota ogonem. Wzburzył się jednak widząc kpiący wzrok rudej lwicy nabierając ciepłe powietrze w płuca a wypuszczając zupełnie gorące. Miał wrażenie, że pierwszy raz w życiu stoi naprzeciw niego ktoś, kto jawnie i odważnie spogląda na niego. Kogoś, kto albo jest na tyle głupi albo odważny. Brwi i pysk wykrzywiły się początkowo gniewnie manifestując tym samym jego rozdarty stan ducha, a za chwilę znów wyrażały cierpienie. Raz w życiu żałował, że podniósł na kogoś łapę. Tylko raz. I to był właśnie ten moment.
- Była? - Powtórzył unosząc jedną brew ku górze. - Obawiam się, że była martwa zanim cię spotkała.
Odwrócił na bok pysk.
- Kochanką? - Odezwał się chłodno i beznamiętnie, metalicznym upiornym tonem. - Była przyjaciółką. Była ofiarą.
Wróżka i Śmierć, ich historia musiała się tak zakończyć.
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
Nigdy nie chciałem żyć jak wy Jak wyjeżdżałem wyły psy Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr No blichtr |
|||
|
Vasanti Vei Zgryźliwa | Iskra Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 82 |
10-07-2017, 16:48
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano
Czuła na sobie wściekłe spojrzenie Ghaliba, lecz niewiele sobie z niego robiła. Niejeden już na nią charkał i sapał, a w ostatecznym rozrachunku nic z tego wynikało. Zresztą, nawet gdyby ten tutaj okazał się wyjątkiem, to nie stanowiłoby to dla niej żadnego problemu. Ba, wręcz lubiła walczyć, a walka z rosłymi samcami to już w ogóle czysta przyjemność.
- I kiepską matką, która bez słowa zostawia swoje dzieci na pastwę losu - dodała z pewnym wyrzutem, jakby to ciemnosierstny był odpowiedzialny za jej poczynania. Na chwilę przeniosła wzrok na lwiątka, milczące, nie odstępujące Aliki. Z pewnością były zmęczone podróżą, a zapewne i głodne; lecz Vei doskonale rozumiała, że lwica nie chce ich karmić tu i teraz. Sama przecież była matką i pamiętała, jak bardzo przeszkadzała jej cudza obecność podczas karmienia. Obecność każdego poza... Poza Ragnarem. Smutny błysk w jej ślepiach szybko został zastąpiony przez zwykłą jej obojętność. - Ciekawe, czy są na tyle pechowe, by ich ojciec okazał się jeszcze gorszy - mruknęła, lekko unosząc brew. |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 5 gości