Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Sprike Konto zawieszone Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Liczba postów:102 Dołączył:Lip 2017 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 60 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 20 |
24-07-2017, 16:54
Prawa autorskie: ChubNarwhalBases, Disney, Angelo, ja
Sprike skinął głową.
- Tak, córka, przybrana, ale znaczy dla mnie tyle, co własne dziecko. Westchnął ciężko, z przygnębieniem. Wczuwał się w rolę zrozpaczonego ojca. Podniósł wzrok, i udał, że sobie przypomina szczegóły wyglądu "córki". - Miała złocisty kolor sierści, różowy nos, o takim kształcie jak mój, grzywkę i szmaragdowe oczy. W prawym uchu nosiła okrągły kolczyk zrobiony z jakiejś kości. Kiedy ostatni raz ją widziałem, miała chyba z pół roku, ale teraz jest znacznie starsza. Nazywała się Flori, ale kazała mi nazywać się Flo. Widzieliście taką lwicę? Wbił pełne nadziei lodowate oczy w Vincenta i jego towarzysza. |
|||
|
Vincent Wiarus Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:186 Dołączył:Gru 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 75 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 50 |
25-07-2017, 01:38
Prawa autorskie: Własne
Vincent wysłuchał samca z uwagą, jednak żadna znajoma mu lwica nie przychodziła mu na myśl z opisu rzekomego ojca. Uniósł powoli brwi i odetchnął ze spokojem. Potem pokręcił głową.
-Niestety, ale ani ja...- I zerknął na Athastana. -Ani mój towarzysz chyba takiej tutaj nie widzieliśmy.- Znów spojrzał na brązowego, powoli wstając. -A skoro nie ma jej na naszych terenach, nie warto jest się wybrać w dalszą podróż? Możemy odprowadzić Cię do granicy Cesarstwa.- Zaproponował i uśmiechnął się do niego delikatnie. Pamiętał procedury jakie narzucił im Haki i ich się trzymał. Skoro przyszedł tutaj kogoś, kogo na tych terenach nie ma, szukać, nie ma potrzeby go tutaj przetrzymywać i ciągnąć rozmowę.
"जननी जन्मभूमिश्च स्वर्गादपि गरीयसी"
"One's mother and homeland are greater than even heaven" |
|||
|
Athastan Radca Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Posłaniec / Młodszy Szaman Liczba postów:384 Dołączył:Paź 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 61 Zręczność: 76 Spostrzegawczość: 81 Doświadczenie: 8 |
25-07-2017, 11:37
Prawa autorskie: Subi-cub(generator) Ja (edycja)
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry / Przodownik pracy
A on dalej swoje. Przybrana nie przybrana, co za różnica? Pół roku? Czyli półtoraroczne lwiątko adoptowało noworodka? Kto mu w to uwierzy? I wygląd. Też mógłby go wymyślić wcześniej. Miał ochotę odpowiedzieć lwu równie idiotyczną historyjką. Na prawde go korciło. Ale wiedział, że nie przyniosło by to pożytku, a zdradziło by ich podejrzenia. Bo z koro ten lew był tak tępy, by wciskać im taki kit, to może wciąż myślał, że jego 'świetna' opowieść jest wiarygodna?
Dlatego przy propzycji Vincenta również wstał, i z kamienną miną stanął z drugiej strony brązowego. Co prawda wolał się dowiedzieć, czego na prawdę tu szuka, no ale procedury. Na pewno będzie trzeba poruszyć ten temat na kolejnym zebraniu. |
|||
|
Sprike Konto zawieszone Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Liczba postów:102 Dołączył:Lip 2017 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 60 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 20 |
25-07-2017, 13:29
Prawa autorskie: ChubNarwhalBases, Disney, Angelo, ja
Sprike westchnął ciężko, z żalem. Wyglądał jak pogrążony w żalu ojciec.
- Tego się obawiałem - rzekł ze smutkiem. - Powoli tracę nadzieję, że kiedykolwiek ją zobaczę. No cóż, trudno, pójdę już. Może gdzie indziej ktoś coś o niej wie. - Podniósł się i stanął między dwoma lwami. Uśmiechnął się do nich delikatnie. - To którędy do granicy? |
|||
|
Athastan Radca Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Posłaniec / Młodszy Szaman Liczba postów:384 Dołączył:Paź 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 61 Zręczność: 76 Spostrzegawczość: 81 Doświadczenie: 8 |
25-07-2017, 22:42
Prawa autorskie: Subi-cub(generator) Ja (edycja)
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry / Przodownik pracy
Ten lew na prawdę go wnerwiał. I jakby mógł, to zdzieliłby go łapą na odlew. Po pysku. Z pazurami. Tak coby oznaczyć go na zaś. A potem złapał z jęzor, i zapytał, czego on tu do ciężkiej cholery szuka. Albo podgotował w siarczanym źródle. I potrzymał w jakimś skalnym dole przez kolejny tydzień. A potem zapyta. Jakby się do tego czasu przekręcił, to znajdzie szamana, i każe mu wypytać ducha. Albo poprosi o to Huntrees. Dla wyższego dobra (trzebienia takich osobników) pewnie by się zgodziła. Rzygać już mu się chciało tą łamiącą serca opowiastką.
Zamiast jednak spełnienia którejś z chwilowo dość atrakcyjnych wizji, zwrócił się do lwa z kamiennym spokojem, w głosie i na pysku: Za mną. Odprowadzimy cię, żebyś się przypadkiem nie zgubił. Ruszył w stronę granicy stada, on przed Vincent za, pilnując, by ten nędznik za nim szedł i dziwiąc się, jakimż to cudem zdołał cokolwiek powiedzieć bez nawet jakiegokolwiek akcentu. ~Zt. 3x.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 25-07-2017, 22:45 przez Athastan.)
|
|||
|
Gunter Samotnik Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Znachor Liczba postów:208 Dołączył:Lut 2018 STATYSTYKI
Życie: 94
Siła: 76 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 30 |
23-07-2018, 17:29
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Geniusz
Po niedawnej powodzi teren nadrzeczny był jeszcze porządnie nasiąknięty wodą i każdemu krokowi Guntera towarzyszyło głośne mlaskanie, kiedy odrywał łapę od lepkiego błota. A mógł zostać w jaskini. Nie wyglądałby wtedy jak bagienny potwór, który właśnie wyszedł z błotnej kąpieli. Tak się jednak składa, że naszła go nagła ochota na przegryzienie czegoś. A że jednocześnie nie był w nastroju na ganianie za zwierzyną, a po owocach już zaczynało go mdlić, postanowił zapolować. Na ślimaki. Nienawidził ślimaków. Były oślizgłe, rozmiękłe i smakowały szlamem. Były tak obrzydliwe, że aż miał ochotę jakiegoś zjeść. Nie czekając więc dłużej wkroczył głębiej w zarośla rosnące nad wodą i rozpoczął poszukiwania.
|
|||
|
Gunter Samotnik Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Znachor Liczba postów:208 Dołączył:Lut 2018 STATYSTYKI
Życie: 94
Siła: 76 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 30 |
24-07-2018, 18:45
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Geniusz
I wtedy go zobaczył. Szary, oślizgły, tłuściutki ślimak pełznął po błocie jakieś dwa kroki przed nim. Przemieszczał się powoli, całkowicie nieświadom, że czyha na niego krwiożerczy drapieżnik. Zdobycz poruszała się tak powoli, że gonienie jej było czynnością całkowicie pozbawioną sensu. Tak się jednak składa, że rzeczy bezsensowne są zazwyczaj najbardziej ciekawe. Dlatego też Gunter przyczaił się… naprężył mięśnie… namierzył cel… i… SKOCZYŁ.
W tym czasie ślimak, zajęty codziennymi sprawami niespiesznie wędrował w stronę swojego ulubionego kamienia, na którym lubił siadywać wieczorami i wygrzewać się w promieniach zachodzącego słońca. Był co prawda dopiero ranek, ale kamień był daleko, a ślimak, nieposiadający kończyn i zdany jedynie na ruch swojego miękkiego ciałka poruszał się ruchami wolnymi, acz skutecznie prowadzącymi w wybranym kierunku. Ślimacza główka była zaprzątnięta ważnymi ślimaczymi myślami, takimi jak na przykład to, co zje na obiad. Zastanawiał się właśnie, czy wybrać zielone liście, czy może jakiś przejrzały owoc, gdy nagle na niebie ujrzał wielki cień. Odruchowo schował się w swojej skorupce, wystawiając na zewnątrz tylko osadzone na czułkach oczy. Skulił je jednak, kiedy tylko zobaczył ogromne łapy lądujące tuż, tuż obok niego. Zbyt przestraszony żeby patrzeć, usłyszał tylko huk, a jego muszla odskoczyła na chwilę od ziemi. Następnie rozległ się dźwięk rozplaskującego się błota i czegoś wielkiego sunącego po nim z dużą prędkością. Kolejny był donośny plusk wody i towarzyszące mu niewyraźne przekleństwa. Po chwili wszystko ucichło. Dopiero po kilku chwilach ślimak odważył się wystawić czułka z muszli. Widząc dokoła tylko nierówne błoto i pogięte łodygi, wśród którym nie mógłby się ukryć wielki potwór, poczuł się na tyle bezpiecznie, że wypchnął cały tułów z ubłoconego pancerza i powrócił do przerwanej wędrówki. O czym to on myślał… ach tak, obiad! ZT |
|||
|
Shani Młode Gatunek:Leo Panthera Płeć:Samica Wiek:podrostek (10 miesięcy) Liczba postów:65 Dołączył:Lip 2018 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 50 Zręczność: 50 Spostrzegawczość: 30 Doświadczenie: 10 |
26-07-2018, 20:13
Prawa autorskie: Lineart Disney, Kolory: Ja, tło Disney
Shani w końcu ruszyła w te progi mając nadzieję, że znajdzie coś dobrego do jedzenia chcąc później wrócić do groty mając zamiar odpocząć o ile coś ją nie porwie kolejny piękny teren, który odkryje przez przypadek. Lwiczka ruszyła spokojnym krokiem spoglądając powoli przed siebie. W danym momencie usłyszała jakiś szmer czyżby to zagubione zwierzątko wtedy zobaczyła małą antylopę, która odłączyła się od stada. Schowała się w wysokiej trawie mając nadzieję, że nie spostrzeże młodej. Gdy ruszyła jeszcze bardziej ofiara w kierunku trawy mając chęć skubnąć świeżej trawki wtedy znalazła Shani najlepszy moment i ruszyła w kierunku młodej ofiary. Cały czas goniła ją aż udało się przyspieszyć tempa i skoczyła na nią przewracając ją na ziemię. Potem zębami wgryzła się w szyję chcąc udusić ofiarę i przeciąć zębami dopływ krwi. Po kilku minutach jej się udało wtedy zaczynała konsumować powoli mięso z ofiary, a przedtem zabrała w nie rzucające w jej oczy teren najlepiej w krzaki chcąc najeść się do syta.
Młoda/Dorosła Shani (Lineart: Malaika4, kolory: Ja, Tło: Disney)
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 27-07-2018, 16:37 przez Shani.)
|
|||
|
Shani Młode Gatunek:Leo Panthera Płeć:Samica Wiek:podrostek (10 miesięcy) Liczba postów:65 Dołączył:Lip 2018 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 50 Zręczność: 50 Spostrzegawczość: 30 Doświadczenie: 10 |
27-07-2018, 16:41
Prawa autorskie: Lineart Disney, Kolory: Ja, tło Disney
Po najedzeniu się do syta miała zamiar pójść w stronę lwiej skały mając nadzieję, że spotka kogoś po drodze bo chciałaby z kimś porozmawiać. Nie znała niektórych członków stada, a wypadałoby nie zostawać odludkiem w grupie. Spokojnie wyszła z krzaków kierując się przez sawannę spoglądając cały czas czy nikt za nią nie idzie. Westchnęła myśląc co robi teraz Tamu w takim momencie, przez chwilę ostrzasnęła głową myśląc czemu ciągle wspomina go. Zarumieniła się lekko i ruszyła przed siebie chcąc uspokoić swoje nerwy i bicie serca. Po chwili zniknęła z horyzontu.
z.t
Młoda/Dorosła Shani (Lineart: Malaika4, kolory: Ja, Tło: Disney)
|
|||
|
Gunter Samotnik Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Znachor Liczba postów:208 Dołączył:Lut 2018 STATYSTYKI
Życie: 94
Siła: 76 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 30 |
07-08-2018, 22:17
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Geniusz
Po co komu inni. Przecież prawdą ogólnie znaną jest, że spacery najprzyjemniejsze są w samotności. Nie trzeba słuchać niczyjej gadaniny po drodze ani zatrzymywać co chwila, bo towarzysz objadł się jagód i musi zajmować się ważnymi sprawami za pobliskim krzakiem. Gunter, który po ostatniej przygodzie stał się lekko nieufny wobec cieków wodnych, postanowił wybrać się dziś nad rzekę aby przezwyciężyć nowo nabytą fobię. Zbliżył się do brzegu na odległość rzutu kokosem i zmierzył nieufnie płynącą wodę. Chodź do mnie! – zdawała się mówić – Nie zrobię ci krzywdy. Nie porwę cię przecież i nie będę próbować utopić, ależ skąd! Nie wierzył jej. Już raz go zdradziła, więc mogła to zrobić znowu. Już nikomu nie można ufać. Nawet matka natura była złośliwą babą. Zmrużył oczy w wyrazie ogromnego skupienia i zdecydowanym acz nie za szybkim krokiem podszedł do rzeki. Ach, jak niewinna wydawała się teraz! Zupełnie jakby to nie ona mało co go nie odesłała do krainy skrzydlatych lwiątek. Ostrożnie podszedł, zanurzył przednią łapę w wodzie i szybko się cofnął. Ponownie wbił wzrok w rzekę, sprawdzając co ona na to. Rzeka go zignorowała. Podejrzane.
- Co tym razem planujesz? – zapytał swojej przeciwniczki. Był świadomy, że rzeki są podobne do samic. Jeśli widzisz, że jest agresywna, przynajmniej wiesz jak się bronić. Ale jeśli jest cicho i udaje przyjazną – wtedy masz naprawdę powody, żeby się bać. - Jeśli chodzi o to, co robiłem w wodzie… - zaczął niepewnie – Masz moje honorowe słowo, że już się to więcej nie powtórzy. – położył łapę na piersi dla lepszego efektu. Rzeka dalej zgrywała niedostępną. - Jesteś moją ulubioną rzeką, uwierz mi. – zapewnił – A teraz pozwól, że podejdę bliżej. – wsłuchał się w ciszę, którą uznał za zgodę. - Dobrze. – zerkając to w lewą to w prawą podszedł do samego brzegu. Wtedy poczuł pod łapą coś miękkiego i usłyszał skręcający kiszki dźwięk, będący połączeniem mlaskania i chrupotania. Westchnął i z miną wyrażającą, co o tym wszystkim myśli spojrzał w dół. Jego lewa łapa była zanurzona w śmierdzącej szaro-brązowej mazi, która kiedyś wesoło pływała sobie w wodzie machając płetwami. - Zrozumiałem aluzję. – powiedział zrezygnowanym tonem. Strzepnął z łapy zdechłą rybę i wytarł ją w trawę. Rzeka mogłaby nie być zachwycona, gdyby umył w niej łapy. |
|||
|
Gunter Samotnik Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Znachor Liczba postów:208 Dołączył:Lut 2018 STATYSTYKI
Życie: 94
Siła: 76 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 30 |
09-08-2018, 17:41
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Geniusz
Po spędzeniu kilku bitych godzin na leżeniu nad rzeką i posyłaniu jej co jakiś czas wojowniczego spojrzenia, uznał że czas na drugą rundę. Krokiem pierwszym udanego starcia musi być odnalezienie słabego punktu przeciwnika. Ruszył więc wzdłuż brzegu, uważnie przyglądając się wszystkim szczegółom otoczenia i notując je uważnie w pamięci. Nie widział nic szczególnego. Ot, błoto, woda, szuwary. Zrezygnowany i zmęczony brakiem efektów siadł wreszcie na mokrej ziemi i zwiesił łeb. Rozważał, czy nadszedł już czas, aby się poddać. Jak walczyć z przeciwnikiem, który nie dość że jest urojony, to jeszcze nie do końca materialny, bo jakby nie patrzeć rzeka sama w sobie nie była istotą a jedynie ideą, którą można postrzegać w różny sposób zależ… W tym właśnie momencie uświadomił sobie, że musiał chyba trochę przesadzić z porannymi ziółkami.
- Musisz z tym skończyć. Jest z tobą coraz gorzej. Jeszcze trochę i zaczniesz mówić sam do siebie. – poradził wewnętrzny znachor wewnętrznemu nałogowcowi. Kiedy już zdał sobie sprawę, że nie jest w pełni władz umysłowych, nie zamierzał pogarszać sprawy, kłócąc się z samym sobą. Spojrzał jeszcze raz na rzekę. Mimo że odczuwał do niej jeszcze resztki nienawiści, musiał przyznać, że tak naprawdę nie może ona posiadać świadomości niezbędnej do uknucia złowrogiego planu przeciwko dorosłemu lwu. Ech, bawił się o wiele lepiej zanim do głosu doszedł rozsądek. - Niech ci będzie. Wygrałaś. – rzucił jeszcze w stronę wody. Na znak zgody podszedł do brzegu i upił parę łyków. Następnie odstąpił od rzeki i nie odwracając się za siebie zaczął iść przed siebie. Wtedy jego uwagę przykuł ciekawy obiekt. Nawet będąc tak mało spostrzegawczym nie mógł nie zauważyć wielkiego baobabu rosnącego na wprost jego nosa. Powolnym krokiem podszedł do pnia i wśród traw wyszukał opadnięty owoc. Zmęczony wszystkim, a szczególnie życiem położył się i oparł łeb na owocu baobabu, zauważając że właśnie znalazł dla niego nowe zastosowanie. +1x baobab |
|||
|
Gunter Samotnik Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Znachor Liczba postów:208 Dołączył:Lut 2018 STATYSTYKI
Życie: 94
Siła: 76 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 30 |
10-08-2018, 21:57
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Geniusz
A gdyby tak rzucić to wszystko i wybrać się w góry… rozmyślał patrząc w kierunku Kilimandżaro. Owoc, który służył mu za poduszkę przypomniał mu jednak, że musi najpierw wrócić do jaskini. Nie będzie przecież wędrował po krainie z baobabem w pysku, co sobie lwy pomyślą? Ziewnął głośno, przetarł zaspane oczy i powoli rozciągając mrowiące lekko kończyny wstał na cztery łapy. Wystarczy rozmawiania z samym sobą jak na ten tydzień. Pora znaleźć kogoś, kogo będzie mógł trochę pozanudzać swoimi pseudonaukowymi bredniami.
- Blbwyyywll – próbował powiedzieć, zapomniawszy, że ma zajęty pysk. No nieważne. Wiedział przecież, co ma na myśli. Czas opuścić wreszcie tą przeklętą rzekę. Rzucił jej jeszcze na pożegnanie podejrzliwe spojrzenie, jakby bał się, że zaatakuje go od tyłu i ruszył w kierunku domu. ZT |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 4 gości