♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Moyo
Wiarus
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:203 Dołączył:Lis 2016

STATYSTYKI Życie: 77
Siła: 76
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 37

27-02-2018, 23:00
Prawa autorskie: Angelo, disney
Tytuł pozafabularny: Marzyciel

Kroki lwa zagłuszał śnieg który tu zawsze zalegał. Moyo rozejrzał się w okół, ale już przychodząc tu widział, że nie będzie tu cesarza. W sumie miał mu tylko do złożenia raport, więc to mogło poczekać do jego przybycia żadne z wydarzeń na które składał się raport nie były na tyle pilne by lać po całym królestwie i niepokoić władcę. Jednak gdzieś w sercu Moyo mógłby wyruszyć na jakieś poszukiwania. Albo na misje. W sumie cokolwiek. Niby na brak rozrywek nie narzekał, w końcu na terenie kręciło się dużo obcych, jednak w jego życiu było coś... monotonnego. On chciał świeżości powiewu przygody. Zaśmiał się pod nosem. Co mu po tym pustym łbie chodzi. Przecież powinien czuć się zaszczycony będąc strażnikiem i strzegąc swego stada i dowódcy. Miłość, walka, przyjaźń tak to jest to! Miłość... w jego umyśle nagle pojawiły się oczy Uy. Jednak oczy nie zniknęły choć Moyo patrzył przed siebie i to nie była już jego wyobraźnia. Dostrzegł jednak, że to nie te oczy ale inne, żółte. Zanim zdążył cokolwiek zrobić spadł na niego cień który wczepił się w grzywę i zaskrzeczał przeszywająco. Lew ryknął i machnął głową i po chwili ciężar ustąpił, a cień pofrunął i usiadł na kamieniu. Był to dość spory krogulec. Moyo odetchnął z ulgą
- Czego chcesz panie ptaku,
siadasz na mnie z braku laku?- zaśmiał się i lekko zakląskał, zwracając na siebie uwagę ptaka. Ten ostrożnie krok po kroczku przysuwał się do lwa, po czym znów wzbił się i siadł na grzbiecie lwa. Skrzeknąwszy dziobnął lwa w grzywę i połknął kilka włosków.
- Ejże nie jadalnym jestem,
znajdź se żabę na swą sjestę
gdybym coś miał pod łapami,
to bym się podzielił Ramir- powiedział i dopiero teraz zdał sobie sprawę, że mimowolnie nadal ptaku imię. Pokręcił głową i do głowy wpadł mu pomysł. Ptak wydawał, się bardzo inteligentny. Jeśli z nim zostanie, może przyda się dodatkowa para oczu. Miałby też stałego kompana. Kawaler z krogulcem. To brzmi dumnie. Wyciągnął przed siebie łapę i zacmokał lekko nią potrząsając. Przez chwilę ptak przechylał głowę na boki i po kilku sekundach zatrzepotał skrzydłami i przeleciał na łapę lwa. Stanie w takiej pozycji nie było pewnie dla Moya zbyt wygodne aczkolwiek chciał się z bliska przyjrzeć ptakowi, a ten nie był jakoś specjalnie ciężki. Yyyy ptakowi tak? Nie ptaszynie? W sumie Moyo nie miał pojęcia jak to sprawdzić, ale wydawało mu się, że ubarwienie ptaka wskazuje na samca. Moyo usiadł w końcu stawiając krogulca na ziemi po czym legł sobie na śnieg przyglądając się nowemu kompanowi.
[Obrazek: iTJUvVI.png]
Gunter
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Znachor Liczba postów:208 Dołączył:Lut 2018

STATYSTYKI Życie: 94
Siła: 76
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 30

28-02-2018, 20:18
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Geniusz

Po pobycie w Upendi najbardziej w świecie miał ochotę znaleźć odosobnione miejsce, w którym w końcu nikt nie będzie go śledził ani przerywał snu. Ośnieżona góra wydawała się niedostępnym i nieprzyjaznym miejscem, ale to go nie odstraszało. Jeśli nareszcie będzie miał choć odrobinę świętego spokoju parę odmrożonych palców było tego warte. I tak nie potrzebował wszystkich. Wspinaczka była trudna. Po ostatnich wydarzeniach był jeszcze lekko obolały, co dodatkowo utrudniało pokonywanie drogi pod górę. Raz poślizgnął się i mało co nie spadł prosto w przepaść, ale w ostatniej chwili udało mu się uniknąć tego losu, mocno wczepiając pazury w skalną ścianę i używając wszystkich sił żeby się podciągnąć. W miarę wędrówki na szczyt było coraz zimniej, a śnieg zalegał coraz grubszą warstwą. Nie sądził, żeby komuś jeszcze chciało się zapuszczać w te okolice. Nawet samobójca wybrałby przyjemniejsze miejsce do rzucenia się w bezdenną przepaść i zakończenia swojego nic niewartego życia. Była zbyt duża szansa, że umarłby z zamarznięcia jeszcze przed skokiem, a nic tak nie psuje samobójstwa jak śmierć.
Podobno gdzieś w tych stronach mieszkało stado, ale chyba nie chodziło o tą zamarzniętą skałę. Jak szurnięty musiałby być przywódca takiego stada, żeby wybrać na swoją siedzibę kamienie pokryte śniegiem, kiedy wokół tyle wspaniałych terenów, pełnych zwierzyny tylko czekającej na upolowanie.
Nad jego głową przeleciał ptak, kierując się w stronę szczytu. Czyli jednak jakieś stworzenia żyły na tej górze. To stwarzało nowe możliwości – jeśli będzie mógł łapać tutaj coś do jedzenia być może zaszyje się dłużej na tej górze.
Był już prawie na szczycie. Zatrzymał się nagle i zaczął nasłuchiwać. Zdawało mu się, że kogoś słyszy. Z daleka nie mógł rozróżnić słów, ale brzmiało to jak magiczne zaklęcie. A może piosenka? Gunter trzepnął się mocno łapą w głowę, aż przed oczami zawirowały mu gwiazdki. Jednak głos nie ucichł, co oznaczało, że rzeczywiście ktoś siedzi na szczycie góry i recytuje piosenki. Liczył co prawda na odrobinę samotności, ale doszedł już za daleko, aby teraz zawrócić. Powoli ruszył przed siebie. Po chwili zauważył leżącego tyłem do niego lwa, który uważnie obserwował siedzącego na ziemi drapieżnego ptaka. Chciał przyjrzeć się bliżej tej nietypowej scenie. Może to ów szalony wódz stada, który rezyduje na tej zamrożonej górze? Albo desperat gotowy zamarznąć na śmierć, bo z powodu lęku wysokości nie może skoczyć z urwiska? Szedł ostrożnie, aby lew go nie usłyszał.
Nagle ptak rozłożył rozłożył skrzydła i głośnym „Kiiiiiii!!” ostrzegł o obecności Guntera. Teraz nie mógł już ani uciec, ani się ukryć.
Sundara
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:36 Dołączył:Lut 2018

STATYSTYKI Życie:
Siła: 75
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 5

03-03-2018, 01:00
Prawa autorskie: lioden

Szedł przed siebie porzucając za sobą niesmak jaki poczuł po spotkaniu z białą lwicą. Uważnie też patrzył pod łapy bo nie chciał niechcący nadepnąć na tego czarnego gada. Pamiętał z wczesnej młodości, że spotkanie z jadowitym wężem rzadko kończyło się dobrze, choć na szczęście byli jeszcze medycy, którzy czasem potrafili pomóc w razie ukąszenia. Jednak w warunkach wędrówki nie można było liczyć, że taka wygoda spadnie z nieba prosto pod łapy. 
Im dalej szedł tym wydawało się zimniej więc też przestał zaprzątać sobie głowę myślami o jadowitych kobrach bo też dobrze pamiętał, że te lubią raczej ciepłe miejsca. Szedł więc pewniej i silniej stawiał kroki aż do pewnego momentu, aż do chwili, w której dostrzegł kogoś w niewielkiej odległości. Kiedy się zatrzymał poczuł niemal od razu jak przyjemny biały chłód, który łagodził ból nagromadzony od wędrówki w łapach przeradzał się w nieprzyjemne pieczenie od zimna. No nic, skóra na opuszkach jest twarda, prędzej czy później się przyzwyczai... albo i nie. Szybko zorientował się, że tymi obcymi były dwa lwy, konkretnie samce, szybko mógł to ocenić. 
Zaczął się zastanawiać czy powinien podejść i zagadać. Zapachy wciąż były dość intensywne więc Sundara wciąż zakładał, że znajdował się na terenach stada. Mógł więc założyć również, że tych dwóch samców jest jego częścią. Postanowił podejść więc i się przywitać. Zawył lekko chcąc zwrócić na siebie uwagę i jednocześnie zdradzając, że nie ma złych zamiarów. Był ciekaw czy podejdą, albo poproszą by to on podszedł... albo też postanowią go wygonić? Cóż, trzeba czekać. 
[Obrazek: pasek_by_owlyblue-dc22v13.png]
Gunter
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Znachor Liczba postów:208 Dołączył:Lut 2018

STATYSTYKI Życie: 94
Siła: 76
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 30

03-03-2018, 21:23
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Geniusz

Słysząc wycie lwa z tyłu, odwrócił się natychmiast, o mało co nie przewracając się na śliskim podłożu. Wyglądało na to, że wpadł w pułapkę. Nowo przybyły odciął mu drogę odwrotu i Gunter był teraz otoczony przez obydwa osobniki. Szansa, że dwa nieznające się lwy postanowiły dla frajdy wdrapać się na mroźną górę akurat w tym samym czasie co on była bardzo niewielka. Musiały one ze sobą współpracować. To potwierdzałoby teorię, że tajemnicza postać z ptakiem jest przywódcą, a drugi lew jego ochroniarzem. Biały lew mógł być strażnikiem tego górskiego stada, był on wręcz stworzony do maskowania się wśród śniegu. Być może już od dłuższego czasu krył się pośród zasp obserwując przybysza. Znachor wykonał powoli kilka kroków w kierunku białogrzywego, pokazując, że nie miał zamiaru zaatakować postaci na szczycie. Zbliżając się, przyjrzał się dokładnie nieznajomemu. Oprócz niecodziennej barwy sierści, posiadał on także ponadprzeciętną urodę. Nawet jeśli był strażnikiem, to na szczęście nie nadgorliwym, bo jeszcze nie skoczył Gunterowi do gardła.
- Witam pana. Zapewniam, że nie mam złych zamiarów. Nie zamierzałem wtargnąć na czyjeś tereny, planowałem tylko znaleźć jakieś miłe, odludne miejsce, żeby sobie trochę podumać w spokoju, ale jak widać źle trafiłem. Kto by pomyślał, że spotkam tu aż dwóch miłośników odmrażania sobie łap. – uśmiechnął się lekko, próbując rozluźnić atmosferę.
- Ale jeśli jakieś paluszki zaczną szanownego panu obumierać proszę niczym się nie martwić. Akurat mam promocję na amputację. Mówię panu, to interes życia. Dwa palce w cenie jednego!
Szansa, że lew skusi się na tę ofertę była niewielka, ale warto było mieć nadzieję. Ucinanie części ciała było jednym z najprzyjemniejszych aspektów zawodu znachora, ale z niezrozumiałych dla Guntera powodów większość napotkanych przez niego osób nie pałała ochotą do tego zabiegu. No cóż, ich strata.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 03-03-2018, 21:24 przez Gunter.)
Moyo
Wiarus
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:203 Dołączył:Lis 2016

STATYSTYKI Życie: 77
Siła: 76
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 37

04-03-2018, 23:24
Prawa autorskie: Angelo, disney
Tytuł pozafabularny: Marzyciel

Moyo uśmiechał się, jak małe dziecko na widok nowej zabawki na święta, patrząc na ptaka. Ptak skubał sobie piórka przekrzywiał się i wyciągał niepewnie główkę w kierunku lwa. Gdy raz ptak cicho kichnął Moyo wtórując mu parsknął śmiechem. Jednak jego wesołość przerwał krzyk Ramira. Lew zerwał się na równe nogi i rozejrzał. Ha, to pierwszy dowód na pomocność takiego kompana. Z łatwością zauważył lwa będącego kilka kroków od niego. Ptak potfrunął i usiadł na grzbiecie Moya.Wyglądał na zmęczonego i zamarzniętego. No cóż Moyowi też nie było jakoś szczególnie ciepło ale nie narzekał. A właściwie co ten obcy tu robił? Nie dość, że to ich teren to jeszcze się skrada. Odetchnij panie Moyo. Po ostatnich gościach lew uznał, że nie będzie tak ostro reagował na przybyszów. W końcu część z nich dołączała do stada. Jednak ten gość wzbudził podejrzliwość Moya. Po co się skradał?  Wtem do uszu szlachcica dobiegło dziwne wycie. Moyo patrzył jak ku nim zbliża się jeszcze jeden obcy. Oho ten również przyszedł z daleka. Zdecydowanie zapach był nietutejszy. I to wycie... chory, wariat albo obcokrajowiec. Kątem oka zobaczył poślizgnięcie się ciemniejszego lwa i zrobił krok by w razie czego pomóc ale samiec dał radę ustać o własnych siłach. Wtem nieznajomy podszedł do białogrzywego i zaczął coś mówić. No szczyt! Żeby ignorować strażnika jak jest się na jego terenie? 
- Ejże! Witam mocium panie .
Jam jest Moyo strażnik dolin,
Jak brzmi pański tytuł, no i
przede wszystkim panie lwie,
co naprawdę sprowadza tu Cię?
Ze tegom co tu zauważył
to nie ja lecz ty odmrożyn
mógłbyś wnet nabawić się
i odgryzać palce swe.-
powiedział. Tymczasem Ramir trzepnął skrzydłami po czym wydał z siebie głośny skrzek. Moyo  zwrócił się do białego.
-Witam i ciebie biały Panie,

Czyś się przeziębił na jakiejś sawanie?
mogę ci wskazać medyka stadnego,
jeśli wyjawisz powód przyjścia swego.
Jestem Moyo, szlachcic śmiały z dala ,
a jak ciebie pani matka zwała?-
powiedział patrząc po przybyszach. Co prawda wcześniej wszystko działo się szybko i nawet nie zdążył nic powiedzieć ale dość. Muszą się wytłumaczyć ze swojej obecności, inaczej odeskortuje ich do granic po dobroci lub nie.
[Obrazek: iTJUvVI.png]
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 06-03-2018, 10:24 przez Moyo.)
Sundara
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:36 Dołączył:Lut 2018

STATYSTYKI Życie:
Siła: 75
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 5

05-03-2018, 01:06
Prawa autorskie: lioden

/ lwy w naturze dają sygnały o swojej obecności wyciem Moyo ;p Sundara nie jest szalony :P

Kiedy jeden z samców postanowił podejść Sundara nie zapomniał o manierach i chociaż skinął łbem na przywitanie. Szybko zorientował się, że ten, który tak chętnie opowiadał się za losowymi amputacjami wziął białego najwyraźniej mylnie za strażnika tego miejsca. Jeszcze obejrzał się dla pewności czy te słowa na pewno były skierowane do niego, ale Sundara wyraźnie widział jak czarnogrzywy uważnie mu się przyjrzał. 
- Ciężko nazwać to miejsce odludnym - wskazał łapą na swój szary nos, który w odpowiednim świetle wydawał się nawet niebieski. - Roi się tu od lwich zapachów. Jesteś ode mnie starszy, więc chyba powinieneś rozpoznawać kiedy wchodzisz na tereny stadne. 
Różnica między nim a nieznajomym czarnogrzywym była taka, że Sundara wszedł na to terytorium jak najbardziej świadomie. 
- Obawiam się jednakowoż, że amputacje zdrowych części ciała nie służą niczemu, chyba, że rozrywce jakiegoś szaleńca, bo wybacz, ale brzmisz jak szaleniec - odparł.
Oczywiście, że nie miał zamiaru pozbawiać się któregokolwiek ze swoich palców albo tym bardziej większej części ciała. Postanowił więc szybko uciąć tę kwestię. 
Wyglądało też na to, że ten drugi lew postanowił się wreszcie pokwapić i podejść. Niestety... kolejny dziwny. Nieco skrzywił się słysząc koślawą rymowankę padającą najwyraźniej spontanicznie z pyska rudzielca. 
- Można wiedzieć po czym poznajesz, że potrzebuję medyka? - Uniósł brew ku górze. - Nie wiem jak inni, ale ja jestem w doskonałej kondycji. Może i szlachcic z ciebie śmiały, ale musisz lepiej dobierać słowa. Jestem Sundara.
[Obrazek: pasek_by_owlyblue-dc22v13.png]
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 05-03-2018, 23:52 przez Sundara.)
Moyo
Wiarus
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:203 Dołączył:Lis 2016

STATYSTYKI Życie: 77
Siła: 76
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 37

05-03-2018, 21:50
Prawa autorskie: Angelo, disney
Tytuł pozafabularny: Marzyciel

/ Tak się kończy pisanie postów w pośpiechu i jak się jest zmęczonym xD Zechcesz wywalić kawałek ze świekrą a ja zmienię to w swoim poście czy koniecznie zostaiwamy? A z innej beczki o wyjących lwach to nie słyszałam. Jakbyś zamieścił Sundara jakikolwiek link do informacji to byłabym wdzięczna bo szczerze nie dowierzam, ale mogę się mylić. ;) /

Moyo lekko skłonił się w kierunku białego uśmiechając się uprzejmie.
- Wybacz jeśli cię uraziłem,
Ale twym ekm.. wyciem się zadziwiłem.
Pomyślałem, że przez mroźne dnie
Twe gardło zdarło się.- rzekł i z niecierpliwością popatrzył na oba samce.
-Wybaczcie panowie, 
ale czy się dowiem,
skąd przybywacie,
i po co tu odmarzacie?- zapytał. Może czegoś konkretnego sie dowie oprócz informacji o amputacji palców.
Sundara
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:36 Dołączył:Lut 2018

STATYSTYKI Życie:
Siła: 75
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 5

05-03-2018, 23:51
Prawa autorskie: lioden

/ no możesz się mylić :p cała masa przykładów wyjących/nawołujących lwów jest na yt xD  

1) https://www.youtube.com/watch?v=EbwWUzpAuRY

2) https://www.youtube.com/watch?v=1e0_4dwF9A4

3) https://www.youtube.com/watch?v=inRGSCLhZZQ

4) https://www.youtube.com/watch?v=5rf4LGT_GMg 

5) https://www.youtube.com/watch?v=z8wxEwXLV_o

6) https://www.youtube.com/watch?v=inRGSCLhZZQ

I można tak więcej i więcej. 

mogę usunąć ale na przyszłość sprawdzaj lepiej słownik :P

---------------------------------------------------------------
Sundara nie zmieniał wciąż wyrazu swojego pyska i spoglądał z uniesioną brwią i krzywym grymasem na Moyo. Jeśli był strażnikiem to nie wywarł na białym samcu odpowiedniego wrażenia budzącego respekt samca. Po prostu sposób w jaki ten mówił sprawiał, że (a przynajmniej w oczach Sundary) Moyo nie prezentował się zbyt poważnie. Niemniej skinął łbem przyjmując niemo przeprosiny.
- Od jakiegoś czasu spaceruję po terenach stada i szukam jego członków - odpowiedział. - Albo kogoś kto mógłby zaprowadzić mnie do przywódcy. Podobają mi się te tereny. Chciałbym tutaj zostać. 

---------
na razie nie mam co więcej odpisywać bo Gunter jeszcze nie odpisał :P
[Obrazek: pasek_by_owlyblue-dc22v13.png]
Gunter
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Znachor Liczba postów:208 Dołączył:Lut 2018

STATYSTYKI Życie: 94
Siła: 76
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 30

06-03-2018, 01:03
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Geniusz

Początkowo zaniemówił słysząc dziwaczną lirykę samca. Szczerze mówiąc po prostu go zatkało, więc przez chwilę z wyrazem bezbrzeżnego zdumienia na pysku przysłuchiwał się przemowie lwa, którego wcześniej wziął za przywódcę. Wyglądało na to, że nim nie był, ale należał do tutejszego górskiego stada. Okazał się ponadto amatorem rymowanek. Biały lew, wierszokleta, znachor i ptak spotykają się na szczycie góry… Gunter zastanowił się poważnie nad ilością kocimiętki jaką ostatnią przyjmował, jednak stwierdził, że jego percepcja powinna działać bez zarzutu. To oznaczało, że niedorzeczna sytuacja rzeczywiście dzieje się naprawdę. W czasie kiedy rozmyślał dwa lwy rozpoczęły rozmowę. Nie chcąc wydać się gburem, dołączył do konwersacji.
- Nazywam się Gunter, tytułu szlacheckiego niestety nie posiadam, a sprowadza mnie tu chęć krótkiego odpoczynku. Podobno chłód działa jako eliksir młodości, chciałem wypróbować tą teorię w praktyce. Mówi się, że częste przebywanie w niskich temperaturach opóźnia procesy starzenia. – zwrócił się do poety.
Następnie spojrzał uważnie na białego lwa. On także nie był młodzikiem, żeby wytykać Gunterowi jego wiek.
- Tak, tereny stadne… Mogłem być ostatnio trochę rozkojarzony. – spotkanie w Upendi dało mu wiele do myślenia i nie miał czasu węszyć w poszukiwaniu innych osobników. Po prostu zobaczył szczyt góry i uznał, że powinien on być niezamieszkany. Tak to zwykle bywa z odludnymi, nieprzyjaznymi skałami.
- Zapewniam szanownego pana, że w moim szaleństwie jest metoda, a wszystko to dla dobra nauki. Wielkie idee często brzmią jak szaleństwo dla nieobeznanych w temacie. - oburzył się na słowa Sundary. Jednocześnie zadziwił go entuzjazm lwa dla tych terenów.
 - Nie żebym chciał wtrącać się w pana decyzję, ale nie radzę panu się tu osiedlać. - zniżył głos, żeby Moyo go nie słyszał - Jeśli całe stado jest jak ten tutaj... - wymownie przewrócił oczami - powinien pan dokładnie przemyśleć swoje plany.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 06-03-2018, 19:39 przez Gunter.)
Moyo
Wiarus
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:203 Dołączył:Lis 2016

STATYSTYKI Życie: 77
Siła: 76
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 37

09-03-2018, 20:53
Prawa autorskie: Angelo, disney
Tytuł pozafabularny: Marzyciel

/Jako, że i Haki i Vari są przyblokowani na fabule, spotkanie tej dwójki ( a może trójki?) z Hakim będzie na marginesie, który założe gdy damy z.t/

Moyo skinął głowa na słowa Sundary. 
- Zaprowadzę pana do cesarza,
Tylko on to stada przyjąć może.
Przyjmowanie obcych często się zdarza.
Choć tylko jeden lew jest w tym co pan kolorze.- powiedział i w tym momencie posłuchał wyjaśnień Guntera. Wydały mu się nieco dziwne, ale cóż to już określi cesarz. Zauważył szept Guntera który był absolutnie niestosowny i niegrzeczny. Przerwał go więc z nieco zachmurzonym wzrokiem mówiąc donośnym głosem:
-A do Ciebie panie Gunter pytanie mam?
czy się w z nami wybierzesz, jaki jest twój plan?
Jako, żem jest jeden a dwóch jest was, 
każdego mi pilnować przyszedł czas. 
A u nas co to gości wyjścia są dwa. 
Eskorta do granicy, lub do cesarza.
Więc proponuje wam panowie, że
Do przywódcy wnet ruszymy
Kto zostanie? Okaże się.
A potem tego który nas opuścić będzie miał, 
Odeskortuję na tereny wolne sam.
A więc jak?
Jak znajdujecie mój plan?-taki sposób byłby najlepszy. W końcu on również miał iść do cesarza złożyć raport co idealnie zgadzało się z odprowadzeniem tych dwóch panów na audiencję.
[Obrazek: iTJUvVI.png]
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 09-03-2018, 20:58 przez Moyo.)
Gunter
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Znachor Liczba postów:208 Dołączył:Lut 2018

STATYSTYKI Życie: 94
Siła: 76
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 30

09-03-2018, 22:58
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Geniusz

Ciekawe, czy wszyscy górale mówią wierszem? Może to jakaś ichnia gwara, albo tradycyjna formułka recytowana na powitanie obcych na terenie stada. Druga opcja była bardziej prawdopodobna, bo kto potrafiłby z głowy wymyślać na bieżąco rymy? Co prawda nie były to trzynastozgłoskowe wysokich lotów, ale i tak składanie ich wymagało niezwykłej sprawności umysłu. Prawdopodobna była też opcja, że rozrzedzone górskie powietrze w jakiś sposób wpływa na funkcjonowanie mózgu osoby tu mieszkającej, pobudzając jego funkcjonowanie i umożliwiając rzucanie wokoło wierszami. Zapewne wywoływało to też jakieś skutki uboczne i warto było bliżej przyjrzeć się temu zjawisku. Musiał poznać więcej górali, żeby sprawdzić tę teorię i przeprowadzić stosowne badania. Górski cesarz, to dopiero byłoby coś, ten to na pewno układa fraszki na poczekaniu. Swoją drogą, cóż za dumna nazwa dla władcy oblodzonej góry.
Groźba odprowadzenia do granicy w żadnym wypadku nie współgrała z planami Guntera. Nie po to wdrapywał się na tę zamarzniętą kupę gruzu żeby teraz schodzić z niej z powrotem. Dołączenie do stada nie wchodziło w grę, ale ciekawy był spotkania z Cesarzem Górali. Zwrócił się więc do strażnika z najwyższą uprzejmością.
- Jestem pewien, że moje plany mogą poczekać, śnieg nigdzie mi nie ucieknie. Bardzo chętnie dotrzymam panom towarzystwa i poznam przywódcę pańskiego stada. – jeszcze chętniej otworzyłby jego czaszkę, żeby zobaczyć co kryje się w środku, ale to będzie musiało trochę poczekać. Na tę myśl na jego pysku pojawił się lekki uśmiech, mógł on jednak zostać zinterpretowany jako radość na wieść o spotkaniu z cesarzem, nie na wizję rozłupania jego głowy.
W tej chwili wpadł na pomysł, że mógłby wykorzystać tę wizytę dla swoich celów. Był w trakcie ważnych poszukiwań i właśnie teraz mógł nastąpić w nich przełom.
- Tak swoją drogą, czy w pańskim cesarstwie macie może węże albo muliste strumyki? - zapytał strażnika, przybierając niewinną minę.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 09-03-2018, 23:06 przez Gunter.)
Sundara
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:36 Dołączył:Lut 2018

STATYSTYKI Życie:
Siła: 75
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 5

09-03-2018, 23:59
Prawa autorskie: lioden

Nie wtrącał się gdy ciemnogrzywy lew postanowił powiedzieć coś o sobie. Spojrzał jedynie na niego bez większego przejęcia gdy ten oburzył się na nazwanie go szaleńcem. Sundara w ogóle nie widział pomyłki w swoim rozumowaniu jego osoby. Jak na razie. 
- Pozwól, że sam ocenię czy chcę tu zostać czy nie. - Odparł mu. - A jeden gadający wierszem lew nie jest wyznacznikiem tego jacy są pozostali mieszkańcy tych ziem.
Przeniósł spojrzenie na Moyo już nie zamierzając wdawać się rozważania na temat sposobu wypowiadania się tego lwa. Postarał się jednak zrozumieć co rudzielec miał do przekazania. Pokiwał głową spokojnie. 
- Pójdę z tobą do przywódcy. Prowadź. 
Na moment znów spoglądał na Guntera kiedy to okazało się, że rymowanki mogą być także nieco bardziej nerwowe. Cóż, wzruszył ramionami i przewrócił oczyma. Nie na niego strażnik się denerwował więc i nie jego problem.

/ sorry, że taki gownopost ale wczoraj pisałam dużo i straciłam na moment power? 
[Obrazek: pasek_by_owlyblue-dc22v13.png]
Moyo
Wiarus
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:203 Dołączył:Lis 2016

STATYSTYKI Życie: 77
Siła: 76
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 37

11-03-2018, 20:07
Prawa autorskie: Angelo, disney
Tytuł pozafabularny: Marzyciel

Do uszu Moya doszła odpowiedź Sundary na szepty Guntera. Ta jak Ten drugi mógł po prostu mieć lekkiego fisia i nieco naganne maniery, tak biały był po prostu arogancki. Moyo nie chciał wszczynać zwady z powodu szeptania choć domyślał się po ruchu oczy Guntera jaki kontekst mogła mieć ta wypowiedź. Jednak nic konkretnego nie słyszał a nie zwykł aż tak ostro reagować na lekko niedopracowane maniery. Postanowił jednak to zlekceważyć dopóki nie usłyszał odpowiedzi białego, która wyraźnie mówiła o nim.  Dodatkowo jeszcze ten ton wielkiej łaski, jakby biały uważał, że jego przebywanie na terenie cesarskich jest dla nich zaszczytem. I jeszcze przewracanie oczami. Nic innego jak zwykła bezczelność! Obrócił się więc do twarzą do Sundary.
- Czyżbyś jakiś problem miał?
Jeśli tak to głośno mów,
łaski ,,panie" nam nie robisz.
Zamilcz i słuchaj mych słów.
Arogancję twą i pychę
jak na razie puszczam płazem.
Jeszcze raz wykaż bezczelność,
A źle skończysz innym razem.-  warknął. Żaden obcokrajowiec nie będzie się tak zachowywał w stosunku do strażnika. Po czym odwrócił się i zaczął iść szybkim krokiem. Rzucił tylko przez ramię:
-Za mną teraz podążajcie,
i na język swój zważajcie.
A co do pytania twego,
nie widziałem mulistego.
Zwykłe mamy tu strumienie
czasem w trawie i wąż drzemie.
A i tu ostatnio w lodzie,
jeden przypełzł, lecz w ochłodzie,
Nie odnalazł swojej duszy.
I w powrotną drogę ruszył.

 zt  tutaj http://pbf.krollew.pl/showthread.php?tid=2886  chyba,że ktoś ma obiekcje.
[Obrazek: iTJUvVI.png]
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 11-03-2018, 20:07 przez Moyo.)
Gunter
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Znachor Liczba postów:208 Dołączył:Lut 2018

STATYSTYKI Życie: 94
Siła: 76
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 30

11-03-2018, 22:41
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Geniusz

To był ciekawy zwrot akcji. Gunter obserwował z rozbawieniem jak złość strażnika przenosi się z niego na białego lwa. Ci górale musieli być jeszcze bardziej interesujący niż przypuszczał.
Wizja znalezienia mętnego strumyka, w którym mieszkają elektryczne sumy znów się oddalała. Skoro jednak istniała szansa na spotkanie węża mógł dać szansę temu stadu. Nie chciał być zbyt szybko odeskortowany do granicy więc postanowił, że od tej chwili będzie zachowywał się z nienaganną kurtuazją i starał nikogo nie irytować.
Ruszył powoli za lwem, który zaczął się szybko oddalać. Łatwo byłoby skręcić sobie łapę na oblodzonych kamieniach, ale nie zważał na to. Obejrzał się jeszcze na Sundarę i posłał mu kpiące spojrzenie. Następnie biegiem rzucił się w pogoń za Moyem, zastanawiając się gdzie może znajdować się siedziba owego cesarza, do którego zmierzają.


zt
Sundara
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:36 Dołączył:Lut 2018

STATYSTYKI Życie:
Siła: 75
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 5

12-03-2018, 12:39
Prawa autorskie: lioden

poszedł za nimi

zt
[Obrazek: pasek_by_owlyblue-dc22v13.png]


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 8 gości