Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Felija Administrator Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5,5 roku Liczba postów:4,347 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 14 |
25-06-2012, 00:14
Prawa autorskie: Malaika, tło: Disney | AtomicIceCream
Wielka góra, w której skład wchodzą trzy masywy, a na szczycie najwyższego z nich znajduje się wieczna pokrywa śnieżna. Niżej można natrafić na lasy oraz rozległe łąki.
|
|||
|
Kaidi Konto zawieszone Płeć:Samica Wiek:3 lata 9 miesięcy Liczba postów:76 Dołączył:Paź 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 68 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 10 |
15-06-2013, 14:36
Prawa autorskie: Rysunek + Kolor: MadKakerlaken Tło: AbusoRugia || lineart: Malaika4 kolor podpisu: Aiden
Kaidi od zawsze czuła powiązanie z górami, wzgórzami, pagórkami. To właśnie w takich miejscach czuła się jak w domu. Nie dziwnym jest więc, że zawędrowała na Kilimandżaro gdzie już kilkukrotnie była podczas wędrówki po Krainie Czterech Stad. Droga na szczyt była długa i mozolna, jednak brązowosierstna postanowiła się poświęcić na tyle, żeby wdrapać się na ogromny masyw. Łapy współpracowały tak jak chciała, oddech stawał się coraz bardziej płytki kiedy szła coraz wyżej. W końcu po dość długiej trasie znalazła się u celu wspinaczki. Wszędzie rozpościerał się śnieg, mimo że na niższych partiach nic nie wskazywało na to, że biała pokrywa puchu się tutaj znajduje. Kaidi podeszła bliżej krawędzi, jednak stała na tyle daleko, żeby przypadkiem się nie ześliznąć, obserwowała widoki, które rozpościerały się tuż przed jej nosem.
|
|||
|
Kaidi Konto zawieszone Płeć:Samica Wiek:3 lata 9 miesięcy Liczba postów:76 Dołączył:Paź 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 68 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 10 |
15-06-2013, 15:25
Prawa autorskie: Rysunek + Kolor: MadKakerlaken Tło: AbusoRugia || lineart: Malaika4 kolor podpisu: Aiden
Stała tak sobie już dobrych kilka minut i na dodatek była tak mocno zamyślona, że ledwie dotarł do jej nozdrzy obcy zapach. Dopiero głos obcego osobnika wyrwał ją z tego dziwnego snu na jawie. Lwica powoli obróciła łeb w jego kierunku i uniosła prawy kącik pyska w niemrawym uśmiechu, który bardziej chyba przypominał grymas niźli prawdziwy, szczery chociażby półuśmiech. Może tak właśnie zareagowała przez fakt jego dziwnych słów. Pozycja stania nad krawędzią, którą przyjęła nie wyglądała dobrze z punktu widzenia osoby trzeciej, ale tak bardzo na tamtą stronę to jej się nie spieszyło, żeby od razu popełniać samobójstwo.
- A nawet jeślibym skoczyła to chyba by ci to różnicy nie zrobiło zwłaszcza, że mnie nie znasz. Powiedziała, obracając głowę w tym samym momencie, a jej granatowe tęczówki zatrzymały się na samym dole skarpy. Upadek na pewno nie należałby do najmniej bolesnych. Brązowa cofnęła się kilka kroków w tył i obróciła się przodem do rozmówcy. Jakoś nie miała zamiaru stać do niego tyłem zwłaszcza z tego względu, że mogło mu coś odbić i jeszcze by biedną lwicę zrzucił z krawędzi. - No ale, żeby cię uspokoić to jeszcze nie zamierzam skakać choć moje plany zawsze mogą się zmienić. Wzruszyła barkami i uśmiechnęła się półgębkiem. |
|||
|
Asante Sana Gość |
15-06-2013, 17:56
Prawa autorskie: Rysunek + Kolor: MadKakerlaken Tło: AbusoRugia || lineart: Malaika4 kolor podpisu: Aiden
- Zrobiła - odparł - Ty wiesz, jak takie widoki rzucają się na mózg? Nie śpisz po nocach, bo przypomina ci się, jak z nieszczęśnika w wielkim cierpieniu ulatywała dusza, a potem całymi dniami myślisz o tym, jak bardzo kruche jest życie i jak łatwo jest je skończyć.
Wypływające z pyska Asantego słowa miały filozoficzny wydźwięk. Wiedział, co mówił. Nachodził się przez ostatni rok, łapska sobie zdarł do krwi na kamieniach i cierniach. Widział wiele - i nie zawsze chciał, by jego oczy to wszystko rejestrowały. Już rozumiał, dlaczego w wielu stadach młode lwy były wypędzane - nim przejęli na swe barki ciężar odpowiedzialności za stado, winni byli zdobyć doświadczenie i życiową mądrość. - Mam tylko nadzieję, że to nie ja będę powodem zmiany twoich planów - odparł jeszcze i posłał jej subtelny uśmieszek - Jestem Asante. |
|||
|
Kaidi Konto zawieszone Płeć:Samica Wiek:3 lata 9 miesięcy Liczba postów:76 Dołączył:Paź 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 68 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 10 |
15-06-2013, 20:15
Prawa autorskie: Rysunek + Kolor: MadKakerlaken Tło: AbusoRugia || lineart: Malaika4 kolor podpisu: Aiden
Filozof się znalazł. - pomyślała w jednej chwili i miała chęć przewrócić oczami jednak w ostatniej chwili powstrzymała się od takiego czynu bo w jego słowach mimo wszystko była prawda. Brązowosierstna kiwnęła łbem i nabrała sporo powietrza do płuc.
- Coś w tym jest. Ale musisz przyznać, że śmierć bliskiego wpływa na lwa bardziej niż ktoś obcy rzucający się w przepaść. W końcu z tamtym mogłoby cię coś łączyć, a ja no cóż jestem tylko obcą lwicą, której być może więcej nie ujrzysz. Nie ma to jak na sam początek konwersacji z nieznajomym prowadzić wymianę zdań o życiu. No ale taka rozmowa lepsza niż gadanie bezsensu o pogodzie, która akurat na Kilimandżaro pozostawiała wiele do życzenia przez puszysty i jednocześnie zimny śnieg leżący tuż pod łapami obojga. - Nigdy nie wiadomo. Przysiadła powoli na swoim zadku, odgarniając śnieg brązowym ogonem. Nie chciała całkowicie zamarznąć więc pozbycie się choć odrobiny śniegu było dobrym posunięciem. Kiedy już poradziła sobie z puchem, owinęła ogon wokół łap. - Kaidi. Miło mi cię poznać. Po raz wtóry dzisiaj kiwnęła mu łbem w geście szacunku. |
|||
|
Asante Sana Gość |
16-06-2013, 19:01
Prawa autorskie: Rysunek + Kolor: MadKakerlaken Tło: AbusoRugia || lineart: Malaika4 kolor podpisu: Aiden
- Owszem, muszę ci przyznać rację, ale RÓWNIEŻ wpływa, nie tylko to.
Słońce przygrzewało tutaj bardzo jasno, niemal oślepiając ognistookiego. Chyba nie potrafił tego dłużej znieść. Dodatkiem do tego wszystkiego był śnieg, który odbijał część słonecznych promieni. - Huh, oczyska mnie już bolą - bąknął do Kaidi. - Znikam. Mam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy. Posłał jej miły uśmieszek i wybył. zt //Wybacz, wyjeżdżam jutro i nie chcę cię blokować. |
|||
|
Kaidi Konto zawieszone Płeć:Samica Wiek:3 lata 9 miesięcy Liczba postów:76 Dołączył:Paź 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 68 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 10 |
18-06-2013, 17:36
Prawa autorskie: Rysunek + Kolor: MadKakerlaken Tło: AbusoRugia || lineart: Malaika4 kolor podpisu: Aiden
Lwica pożegnała się z Asante skinieniem łba. Kiedy jego sylwetka zniknęła jej z oczu, obróciła się z powrotem do krawędzi i zaczęła obserwować okolicę znajdującą się u jej łap. Był to widok niesamowity i przywołujący wiele refleksji. Jedną z nich był fakt czy Kaidi jest pewna dołączenia do Srebrnego Księżyca. Nie chciała prowadzić samotniczego życia przez cały czas. Wiedziała, że stado zapewni jej opiekę i ona będzie mogła odwdzięczyć się im tym samym. Takie myśli krążyły wewnątrz jej głowy. Po kilkunastu minutach podniosła się na równe bogi i ruszyła tą samą drogą, którą przybyła na samiutki szczyt.
[z.t] |
|||
|
Gordon Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:3 lata Liczba postów:35 Dołączył:Wrz 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 79 Zręczność: 71 Spostrzegawczość: 60 Doświadczenie: 10 |
22-02-2014, 03:15
Prawa autorskie: ArolinaK
Śnieg był czymś... nowym.
Mimo wszystko nie atakował go, a góra była wysoka - chyba najwyższa ze wszystkich, o których istnieniu Gordon w ogóle wiedział. To sprawiało, że stawała się idealna dla celów wymyślonych w ciągu ostatnich dni; wyższa od wszystkich tych ich pożal-się-borze skałek, a zarazem położona dostatecznie daleko, by miał spokój przez pewien czas. Och, bez wątpienia nie przez cały. Gordon nie należał do lwów planujących z dużym wyprzedzeniem, ale tego był pewien. Jak dwa i dwa siedem. Planował bowiem poćwiczyć ryczenie. Każdy dorosły lew musi potrafić wyrwać z trzewi ryk, który przerazi przeciwników, spłoszy zwierzynę i oznajmi samicom, gdzie znajduje się silny osobnik gotów dać im zdrowe, mocne dzieci. Niemiła prawda była jednak taka, że nie przychodziło to samo z siebie - polowania też trzeba się było nauczyć i gdyby ktoś postanowił przestać ćwiczyć, wypadłby z wprawy. A Gordon nie miał ostatnio zbyt wielu okazji, by trenować ryk, w przeciwieństwie do sprintu i celnych ripost. Dlatego wdrapał się aż na szczyt Kilimandżaro, uznając w trakcie wędrówki, że nowe otoczenie napawające go jakimś podskórnym niepokojem - mianowicie śnieg właśnie - stanowi dodatkową zaletę treningu. Dzięki temu nauczy się lepiej działać w warunkach, których nie zna do końca, i w efekcie poczuje się pewniej. A pewność siebie stanowiła najważniejszy fundament jego tożsamości. Nie siadł, bo nie zamierzał mrozić sobie zadka - stanął nad brzegiem półki skalnej, upewniwszy się, że z niej nie zjedzie na pysk, i wziął wdech. Trzy. Dwa. Raz. |
|||
|
Kumeza Konto zawieszone Gatunek:lew Wiek:2 lata Liczba postów:56 Dołączył:Lut 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 58 Zręczność: 83 Spostrzegawczość: 72 Doświadczenie: 15 |
22-02-2014, 03:35
Prawa autorskie: ja
Lwi zew poniósł się po górskiej okolicy. Jaskółce wydawało się, że góra aż zadrżała z trwogi przed tym dźwiękiem. Powietrze chyba zadrżało, oj, chyba tak. Przynajmniej w wyobraźni Kumezy.
Coś dziwnego zdawało się dawać dziwny chłód w opuszki łap. Lwica popatrzyła w stronę skąd chłód dochodził. Przyjrzała się temu, co sprawiało, iż czuła to intrygujące mrowienie. Otóż, tym czymś okazał się śnieg. Tak rzadki widok, zwłaszcza dla kogoś, kto urodził się w oazie i widział w swoim życiu jedynie iście tropikalne krajobrazy. Kumeza rozejrzała się uważnie po okolicy. Przekręciła nieco łeb dostrzegając sylwetkę, od której najprawdopodobniej pochodził głos lwa. Tak, to zdecydowanie był inny lew. Ktoś zupełnie obcy. Kumeza dawno nikogo nie spotkała, więc chyba nie miałaby nic przeciw towarzystwu. Podeszła nieco bliżej i z dołu spoglądała na samca stojącego na półce skalnej. - Co tam robisz? - Odezwała się nagle. W sumie to nie wiedziała jak inaczej się odezwać. Zbytnio na kontaktach się nie zna, w końcu mało ma okazji do zamienienia z kimkolwiek słowa. Była też w sumie ciekawa, co też on tam robił? Czyż nie jest to rzecz godna zgłębienia? |
|||
|
Gordon Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:3 lata Liczba postów:35 Dołączył:Wrz 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 79 Zręczność: 71 Spostrzegawczość: 60 Doświadczenie: 10 |
22-02-2014, 03:48
Prawa autorskie: ArolinaK
Och, towarzystwo? Tak szybko? Spodziewał się go nieco później... Ale po skontrolowaniu, któż zapowiedział swoją obecność, nawet się rozpogodził. Samica. Nieznana mu. Przybyła, słysząc ryk. To chyba znaczy, że dobrze mu to idzie.
Na wszelki wypadek wypiął pierś i potrząsnął łbem, rozsypując wielokolorową grzywę po łopatkach i karku. Wyprostowany, dumny, widziany z dołu odcinał się czarną kreską od jasnego błękitu nieba. Mógł wyglądać dobrze, jeśli posągowe obrazki znajdowały się w zakresie upodobań estetycznych patrzącego. W jego własnych owszem - co było dodatkowym powodem do zadowolenia. Ryknął jeszcze raz; tym razem wibracje skały pod łapami były nie wyrozumiane, a realne, w końcu znajdował się bardzo blisko. Samica samicą, a przypakować trzeba, prawda? Nie miało znaczenia to, że ćwiczył krtań zamiast mięśni - również była potrzebna, co już zostało wyjaśnione. Potem jednak przerwał ćwiczenia i popatrzył w dół, korzystając z tego, że Kumeza jest dobrze oświetlona padającym zza jego pleców światłem, co dawało mu przewagę. - Ćwiczę. Mruknął, co zważywszy na jej umieszczenie w niewielkiej niecce skalnej wzmacniającej dźwięki, i tak powinno wystarczyć. - Przecież niewątpliwie to słyszałaś. |
|||
|
Kumeza Konto zawieszone Gatunek:lew Wiek:2 lata Liczba postów:56 Dołączył:Lut 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 58 Zręczność: 83 Spostrzegawczość: 72 Doświadczenie: 15 |
22-02-2014, 04:02
Prawa autorskie: ja
Niebieskie tęczówki powiodły po sylwetce lwa. Jaskółka raczej nie miała pojęcia o klasycystycznej estetyce, którą to potężna aparycja lwa z pewnością reprezentowała. Jej umysł też nie skupiał się na niuansach, które dla niego były tak istotne. Dla niej w tym momencie liczyło się to, by wiedzieć z kim ma do czynienia. Później przyjdzie pora na ewentualną ocenę wyglądu i innych cech.
Pokiwała głową słysząc odpowiedź samca. No tak... to znaczy, słyszała ryk i w ogóle. Nie musiała wiedzieć, że chodzi o ćwiczenia. Mógł to być ryk z zupełnie innej okazji. Niemniej Kumezie i tak zrobiło się nieco głupio, że nie domyśliła się od razu, - Ach... - mruknęła pod nosem. - Rzeczywiście słyszałam. Zastanawiałam się tylko, czyj to głos. Wskoczyła nieco wyżej. Przecież nie będzie non stop zadzierać głowy w górę by patrzeć na towarzysza rozmów. Kark by ją prędzej czy później rozbolał. - A przed czym? - Zapytała za chwilę. - Jeśli można oczywiście wiedzieć? Nie chciała być przecież nachalna. Jeśli by chciał aby sobie poszła w diabły, to Kumeza sobie pójdzie. Nie będzie się narzucać. Zwłaszcza, że to ona jak na razie zadaje pytania. |
|||
|
Gordon Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:3 lata Liczba postów:35 Dołączył:Wrz 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 79 Zręczność: 71 Spostrzegawczość: 60 Doświadczenie: 10 |
22-02-2014, 20:37
Prawa autorskie: ArolinaK
- Mój.
Prosta, ale jakże trafna riposta, czyż nie? Gordon należał do prostych lwów - nie widział powodu, by coś robić za innych, choćby miało to polegać na odgadnięciu zasugerowanego pytania. Albo się mówi jasno, albo się nie mówi wcale; przekomarzanki słowne i gra znaczeniami to strata czasu, który można spożytkować na prawdziwe osiągnięcia. Pewnie dlatego zgłupiał, słysząc, "przed czym" ryczy. Przed czym kojarzyło mu się bowiem z ucieczką, a tego nie robił żadną miarą. Chwilę mu zajęło, nim rozpracował, o co pytała obca; na wszelki wypadek jednak nadął się i naburmuszył, nabierając podejrzliwości. Kto wie, co ona sobie tam roi! - Nie ryczy się przed czymś, ryczy się po coś. Co z ciebie za lwica, jeśli nie wiesz, po co się ryczy? Łypnął na nią raz i drugi, mrużąc złote oczy. Ba, zrównał się z nią nawet poziomami, uważnie obwąchując powietrze tuż przy jej skórze; badał, skąd przybyła oraz czy nosi na sobie woń któregoś ze stad, jakie znał. Nie nosiła. Ale nie potrafił też powiedzieć, skąd przyszła. - A ty skąd się tu wzięłaś? |
|||
|
Kumeza Konto zawieszone Gatunek:lew Wiek:2 lata Liczba postów:56 Dołączył:Lut 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 58 Zręczność: 83 Spostrzegawczość: 72 Doświadczenie: 15 |
23-02-2014, 13:21
Prawa autorskie: ja
Pokręciła głową.
- Teraz już wiem, że to twój głos, jednak parę chwil temu nie mogłam tego wiedzieć - oznajmiła dając do zrozumienia, że nie jest to tak oczywiste, jak wydawało się samcowi. Za chwilę znów pokręciła głową. Czyżby mówiła zupełnie innym językiem? - Gdybym nie była lwem, zapewne nie wiedziałabym po co się ryczy. Pytałam przed czym ćwiczysz - wyjaśniła. Czyżby mówiła tak niezrozumiale? Jej wypowiedzi były w pełni logiczne i pokrywały się z tym co na początku powiedział Gordon. - Ćwiczy się "przed czymś" lub "po coś". Zapytałam mając na myśli przyczynę twoich ćwiczeń - wyjaśniła chcąc być do końca zrozumianą. Nie lubiła uczucia, gdy ktoś nie rozumiał tego co miała do zakomunikowania. Nadęła policzki lekko niezadowolona z tego, że samiec pozwala sobie tak blisko podejść i obwąchiwać wszystko wokół lwicy. Jej uszy skierowały się delikatnie w stronę potylicy. - Przyszłam tu o własnych łapach. Z północy - wskazała łbem kierunek. |
|||
|
Gordon Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:3 lata Liczba postów:35 Dołączył:Wrz 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 79 Zręczność: 71 Spostrzegawczość: 60 Doświadczenie: 10 |
26-02-2014, 22:04
Prawa autorskie: ArolinaK
Pierwsze z wyjaśnień przyjął bez oporu - było zgodne z logiką Gordona. Nie wiedziała, przyszła sprawdzić, dowiedziała się. Jest ciągłość? Jest.
Drugie nastręczyło więcej trudności - i kiedy przemyślał sprawę, a zajęło mu to chwilkę, zadecydował, że w swej łaskawości wyjaśni jej, gdzie się myliła. Miał dobry dzień. - Przed czymś ćwiczy się wtedy, kiedy się wie, co go czeka. Tego kogoś, kto ćwiczy. Jak ma umówiony pojedynek albo konkurs. A po coś, kiedy się to robi dla siebie, żeby być w tym dobrym. Błyskawicznie utożsamił abstrakcyjne pojęcie celu z tym jednym znaczeniem, które dla niego niosło w kontekście ryczenia. Skrót myślowy, oczywiście, którego nawet nie był świadom. - I ja ćwiczę po coś, nie przed czymś. Nie jestem z nikim umówiony na występy, jeśli o to pytasz. Choć może powinien, skoro już miał publiczność? Upchnął ten pomysł do pudełka z pomysłami, które już ledwo się domykało. Produkował ich kilkanaście na godzinę - ale większość albo wymagała warunków, których jeszcze długo nie dało się uzyskać, albo nie miał na nie czasu czy sposobności. Mimo wszystko zapamiętywał większość, odrzucając naprawdę niewiele. Oczywiście, że były znakomite - były przecież jego. - I jak było na północy? Zainteresował się, odstępując od niej i przysiadając... nie, zaraz się podniósł, gdy przypomniało mu się, że mokre i zimne to niekoniecznie najlepsze otoczenie dla nasady ogona. Pozbył się też poprzedniej nieufności; teraz Kumeza nie stanowiła wyimaginowanego podstępu czy zagrożenia, była w jego oczach po prostu lwicą, która przybyła zwabiona rykiem. Czyli tak, jak być powinno. |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości