Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Kumeza Konto zawieszone Gatunek:lew Wiek:2 lata Liczba postów:56 Dołączył:Lut 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 58 Zręczność: 83 Spostrzegawczość: 72 Doświadczenie: 15 |
27-02-2014, 01:14
Prawa autorskie: ja
- Zatem nie wiesz co cię czeka? - Uśmiechnęła się dość szeroko, lecz bez arogancji czy wyższości. Trochę z rozbawieniem, chęcią dowcipkowania połączonego z filozofowaniem.
- Więc ćwiczysz po to by stać się w tym lepszym, jednak skoro chcesz być w czymś lepszym to zapewne ze względu na to, co może cię czekać w przyszłości. - Pokręciła za chwilę głową. Za dużo tego filozofowania. Kumeza czuła lekkie zmęczenie, więc nie w smak było jej takie rozmyślanie na dłuższą metę. Nie chciało jej się skupiać na czymś, co niewątpliwie tego wymaga. Młoda, szara lwica ziewnęła lekko słysząc pytanie zadane jej przez samca. Spojrzała na niego. Nie zastanawiała się długo nad odpowiedzią na to pytanie. - Cóż... sucho. Kilka dni szłam suchą i martwą ziemią. Wcześniej trochę pustynią. Także kilka dni bez zwierzyny - powiedziała. - Jednak nareszcie znalazłam się na bardziej ożywionych terenach. Coś jej za chwilę przyszło do głowy. Przypomniała sobie, że rozmawiają tak sobie tutaj, a nie znają jeszcze swoich imion. Lwica wskazała na siebie łapą. - Kumeza - przedstawiła się Jaskółka. Z chwilę też postanowiła, że sobie usiądzie, jednak chłodny śnieg nie wyglądał na najlepsze miejsce do siedzenia. Machnęła kilka razy ogonem odgarniając trochę śniegu i rozsyłając naokoło swój zapach. - A ty? - Zapytała. |
|||
|
Gordon Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:3 lata Liczba postów:35 Dołączył:Wrz 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 79 Zręczność: 71 Spostrzegawczość: 60 Doświadczenie: 10 |
28-02-2014, 23:18
Prawa autorskie: ArolinaK
- Wiem. Życie pełne przygód.
Wejście w dalsze rozróżnienia było absolutnie poza postrzeganiem Gordona; pewnie gdyby przewidywanie czy raczej planowanie przyszłości miało zapewnić mu wyższą pozycję albo przewagę w starciu, zrobiłby to, ale bez tak rozumianej motywacji nie widział sensu w układaniu scenariuszy. Ani w umawianiu się na zapas. Co ma być, to będzie, grunt, żeby dał sobie radę. A wierzył w swoje umiejętności i sprawność fizyczną. - A co było wcześniej, przed suchością? Gdybyś była z samej pustyni, nie byłabyś lwem. - Proste. - Nazywam się Gordon. To już oznajmił z godnością, jakby informował ją o czymś ważnym, ale raczej szeroko wiadomym, co powinna zapamiętać i wykorzystać w zbożnym celu. Najlepiej na chwałę tego imienia, ma się rozumieć. I dotarł do niego zapach samicy - ruja... Tak, dlatego miał potrzebę obwąchać ją tak dokładnie. Wypiął na wszelki wypadek pierś. |
|||
|
Kumeza Konto zawieszone Gatunek:lew Wiek:2 lata Liczba postów:56 Dołączył:Lut 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 58 Zręczność: 83 Spostrzegawczość: 72 Doświadczenie: 15 |
01-03-2014, 02:45
Prawa autorskie: ja
- Więc chcesz być samotnikiem? - Zapytała. tak jakoś wydawało jej się, że żeby prowadzić takie życie o jakim marzył Gordon, to trzeba żyć na własną łapę, bo jednak stado mogłoby ograniczać poszukiwanie i przeżywanie przygód. Chyba, że Gordon miał w planach w przyszłości założyć własne stado.
- Była płytka rzeka i dżungla, a jeszcze wcześniej oaza, w której mieszkałam - odparła na zadane przez lwa pytanie. - Być może. Właściwie to spotkałam na pustyni jedynie wielbłądy i fenki. Cóż... to była długa i nudna wędrówka. Poczuła, że burczy jej w brzuchu. Nic dziwnego, od kilku dni nie jadła niczego. No, może poza paroma jaszczurkami, które nie były jadowite i nadawały się do spożycia. Popatrzyła na samca znów swymi fiołkowymi oczyma. - Może byśmy zapolowali? - Zaproponowała. Była zdania, że zapewne dla tak dużego i silnego lwa, polowanie to zapewne nic trudnego, a ona sama nie zdołałaby złapać niczego większego niż średni guziec. |
|||
|
Shyeiro KARNY TYTUŁ ZA PSUCIE EVENTÓW Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Ponad 4 lata Znamiona:0/0 Liczba postów:411 Dołączył:Sie 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 75 Zręczność: 65 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 29 |
01-03-2014, 03:34
Prawa autorskie: AFrozenHeart/ Zimnaya
Dziwne, że kiedy mowa o polowaniu, a w brzuchach burczy, nagle, ni stąd ni zowąd na horyzoncie pojawia się ktoś, kto jest w posiadaniu upragnionego jedzonka. Akurat Shey, oddalił się od jakichkolwiek stadnych terytoriów na tyle daleko, coby w spokoju i rzecz jasna- nie na oczach świadków, móc zapolować. Pytanie- dlaczego? Testowanie swoich możliwości w nowych warunkach, a dokładniej z jednym ślepym okiem powinno się odbyć gdzieś, gdzie występuje bezpośrednia konfrontacja drapieżnik ofiara, a nie drapieżnik obserwator, głodny jeden, czekający na okazję, obserwator, obserwator, głodny dwa. Wiadomo jak to leci. Po świeżych śladach krwi na pysku czerwonorzywego można było wywnioskować, że brak ślepia nie przeszkadza w polowaniu i nie czyni z niego takiego inwalidy, za jakiego przez pół dnia się uważał. Dowodem tego była również taszczona w jego pysku antylopa, dość pokaźnych rozmiarów. Czy to nie brzmiało jak zaproszenie? Shyeiro mijał tą uroczą dwójkę ignorując sygnał swojego nosa, zwiastującego ich obecność oraz sygnał, jaki dawały mu wiecznie czujne uszy. Ich zapach oraz ledwo słyszalne słowa traktował raczej jako dodatek do krajobrazu, najzwyczajniej w świecie nie spodziewając się zastać w tych okolicach kogokolwiek. Pewnie kątem oka by ich dostrzegł, tylko szkoda, że znajdowali się po jego lewej.
|
|||
|
Mistrz Gry Mistrz Gry Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: |
01-03-2014, 03:47
Niebo zostało zasnute zasłoną gęstych chmur, zupełnie przysłaniając ostatnie promienie Słońca. Perspektywa deszczu wydawała się być nieuchronną.
Tymczasem Shyeiro raz na jakiś czas dopadał ból w postaci wrażenia kłucia w uszkodzonym oku. Ponadto, lwu doskwierały uczucia głodu i pragnienia, a mięśnie bolały go od długotrwałego pobytu na niewielkiej przestrzeni. |
|||
|
Gordon Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:3 lata Liczba postów:35 Dołączył:Wrz 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 79 Zręczność: 71 Spostrzegawczość: 60 Doświadczenie: 10 |
03-03-2014, 00:54
Prawa autorskie: ArolinaK
- Owszem. Dzięki temu mogę robić, co chcę, i przebywać, z kim chcę, i żaden głupek nie może mi nic nakazać. Nie to co Lukowi. To mój brat, on potrzebuje tego, by ktoś mu mówił, co ma robić.
Postać brata w naturalny sposób szybko przyszła mu na myśl, a że wypowiedział to skojarzenie natychmiast, nim rozpatrzył sprawę, dodał też i wyjaśnienie. W sumie miał dobry humor, a i chciał zrobić na samicy wrażenie; nie było więc powodu grać zamkniętego gbura. Choć sam gbur się trochę zgadzał. - Moglibyśmy zapolować, owszem. Albo możemy ponegocjować z tamtym lewkiem. W zimnym, pozbawionym mocnych zapachów powietrzu Kilimandżaro zapach krwi roznosił się dobrze. Gordon więc dostrzegł Shyeiro, gdy inne zmysły powiedziały mu, gdzie go szukać. Co ważniejsze, dostrzegł antylopę. Tamten zapewne nie zdoła pożreć jej sam - a choć samiec gardził kradzeniem cudzej zdobyczy, nie był przecież hieną, na litość, to zwykłe postawienie sprawy wprost mieściło się w jego światopoglądzie. Skoro może dostać, a się nie narobić... |
|||
|
Kumeza Konto zawieszone Gatunek:lew Wiek:2 lata Liczba postów:56 Dołączył:Lut 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 58 Zręczność: 83 Spostrzegawczość: 72 Doświadczenie: 15 |
03-03-2014, 15:55
Prawa autorskie: ja
- Czyli wolisz żyć na własną łapę, hm? Trochę to rozumiem - odparła. W końcu sama tak żyła od dłuższego czasu. - Ale nie myślałeś kiedyś o tym, by rządzić innymi? Jako przywódca, czy może król?
Kumeza poczuła, że zrobiło się nieco chłodniej. Spojrzała ku górze dostrzegając chmury, które niewątpliwie zwiastowały załamanie pogody. Lwica skrzywiła się nieznacznie na tę myśl. Nie miała zamiaru marznąć i moknąć jednocześnie. - Mam nadzieję, że nie lunie w trakcie... - mruknęła. Do jej czułego nosa również doszedł zapach krwi i w chwilę po tym, jak Gordon zlokalizował źródło owego zapachu, Kumeza również zwróciła swój wzrok w tę stronę. - Myślisz, że zechce się podzielić? - Och, w jej dobrodusznym umyśle nawet nie przeszła myśl, że mogliby po prostu młodemu lwu zdobycz odebrać. |
|||
|
Shyeiro KARNY TYTUŁ ZA PSUCIE EVENTÓW Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Ponad 4 lata Znamiona:0/0 Liczba postów:411 Dołączył:Sie 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 75 Zręczność: 65 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 29 |
05-03-2014, 18:05
Prawa autorskie: AFrozenHeart/ Zimnaya
Czerwonogrzywy pewnie śmiało szedł by dalej naprzód, jednak ból w lewym oku zmusił go do postoju. Przy okazji da chwilę spokoju również bolącym go od długotrwałej wędrówki mięśniom. Jak to jest? Masz przed nosem pokaźny kawałek zwierzyny, jesteś bardzo głodny, ale ból nie pozwala Ci myśleć o jedzeniu, dodatkowo potwornie chce Ci się pić i kiedy chcesz powiedzieć, że gorzej już być nie może to spoglądasz w niebo i zdajesz sobie sprawę, że 'hej, jasne, że może, przecież zaraz zacznie padać!' O losie, naprawdę? Przynajmniej na chwilę poczuł ulgę, bo pieczenie ustąpiło. Może warto teraz rozejrzeć się za jakimś schronieniem, tylko szkoda, że zamiast niego, udało mu się dostrzec jakiś nieznajomych. Teraz pytanie- groźni, czy nie groźni? Tutejsi, czy obcy? Może w zamian za nieco pożywienia zaprowadzą go do jakiegoś wodopoju, albo schronienia. Ponad wszystko Shey nienawidził wody i przemoczonego futra. Wlepił wzrok w tą dwójkę, zastanawiając się, czy zrobić ten pierwszy krok.
|
|||
|
Gordon Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:3 lata Liczba postów:35 Dołączył:Wrz 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 79 Zręczność: 71 Spostrzegawczość: 60 Doświadczenie: 10 |
15-03-2014, 12:11
Prawa autorskie: ArolinaK
//Nie chcę wam blokować postaci, a szybko nie wrócę do normalnego pisania. Przepraszam.//
- Nie, nie mam do tego wszystkiego głowy. Przejmować się nimi i rozwiązywać ich śmieszne sprawy? Nie. Oj nie. Gordon zdecydowanie pokręcił łbem. Oczywiście, jako lew dążący do sławy i uznania, rozmyślał kiedyś nad tym, jak by to było mieć stado lwic na swoje usługi i móc wylegiwać się w słońcu całymi dniami - ale później uznał, że generuje to więcej problemów niż zysków. Roztrząsać ich kłótnie, zapewniać każdą, że jest dla niego najważniejsza, pamiętać o tym, z którą ma ile lwiątek... Nie, nie widział się w roli uwiązanego w miejscu władcy. Choć nie obraziłby się za bliską przyjaźń z którymś. - Idź go spytać, myślę, że się podzieli - Shyeiro w tym czasie dostrzegł ich i zatrzymał się, zamiast oddalić - a ja zaraz do was dołączę. Odpowiedział na wątpliwość Kumezy bez większego namysłu. Zawsze było ich dwoje dorosłych lwów, a tamten to lwiak, gdyby próbował się rzucać, trochę by się zdziwił. Gordon szczerze zamierzał dotrzeć do tej dwójki, gdy tylko załatwi potrzebę za najbliższym kamulcem, a że chwilę później zapadł się pod ziemię i nigdzie nie było po nim śladu, bo tropy urywały się po zejściu ze śniegu... Hm. Przynajmniej wiemy, że nie spadł. Zabrakło łupnięcia. |
|||
|
Kumeza Konto zawieszone Gatunek:lew Wiek:2 lata Liczba postów:56 Dołączył:Lut 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 58 Zręczność: 83 Spostrzegawczość: 72 Doświadczenie: 15 |
15-03-2014, 13:22
Prawa autorskie: ja
Słysząc słowa Gordona lwica postanowiła wyjść młodziakowi na przeciw. Choć Kumezie wydawał się ledwie kilka miesięcy młodszy od niej. To nic, i tak czuła się pewniej przez pryzmat swojego wieku. Zresztą gdy Gordon się pojawi, to już w ogóle będą mieć nad rudogłowym przewagę. Chociaż oczywiście jak na razie chciała załatwić sprawę pokojowo i przyjaźnie. Potruchtała w stronę Shyeiro dziarsko.
- Hej! - Przywitała się pogodnym tonem. - Ja jestem Kumeza a to... - obróciła się by dostrzec brak lwiska, które stało nie tak dawno obok - ...to był Gordon. Rzuciła rudemu spojrzenie, które mieszało pogodność ducha z zalotnością, choć to drugie wychodziło zupełnie naturalnie i niezamierzenie. Za chwilę jednak zmarszczyła brwi po tym, jak przyjrzała się uważniej wciąż bezimiennemu dla niej lwisku. - Nie wyglądasz najlepiej - oznajmiła. |
|||
|
Shyeiro KARNY TYTUŁ ZA PSUCIE EVENTÓW Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Ponad 4 lata Znamiona:0/0 Liczba postów:411 Dołączył:Sie 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 75 Zręczność: 65 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 29 |
18-03-2014, 12:54
Prawa autorskie: AFrozenHeart/ Zimnaya
- Cześć Kumeza.- mruknął, zapominając na chwilę o bólu, jaki odczuwał w mięśniach. Jedynie nadal mrużył oko chcąc załagodzić to paskudne uczucie, jakby nasypano mu tam soli.
Mimo to nie zapomniał o samczej postawie i tonie głosu, który Kumeza mogła postrzec jako uprzejny, jednak kryła się w nim ta nuta zaczepki, czekająca na wykrycie. Wychylił się zza dwulatki, kiedy usiłowała przedstawić mu tą drugą, masywniejszą sylwetkę, którą dostrzegł w oddali. Kiedy jednak nikogo tam nie dostrzegł uśmiechnął się do nowopoznanej, z tylko sobie znanych powodów, po czym chwycił swoją zdobycz i jakby odkrywając intencje samicy bez żadnych ogródek zapytał: - Chcesz się poczęstować?- chwila uśmiechu i skupienie. Uważnie przypatrywał się jej licu, więc i chwilowa zmiana na nim nie została niezauważona. Zadała pytanie, tylko czy najpierw udzielić odpowiedzi, czy najpierw się przedstawić? - Może i nie, ale czuję się nienajgorzej.- Kłamstwo. Uzasadnione kłamstwo, po cóż było opowiadać o chorobie, miesiącach spędzonych w ciemnej jaskini otoczonym smrodem choroby, częściowej utracie wzroku i innych nieprzyjemnych rzeczach. Nocnych koszmarów najbardziej nie chciał wspominać. - Ahh, wybacz, że się nie przedstawiłem, jestem Shyeiro.- dodał po chwili, czekając, aż przyjmie posiłek, co było dla niego niemalże pewne, czekał również na zmianę na jej pysku. Może dostrzeże ciekawość, a może na krótką chwilę zobaczy tą samą chwilową zalotność, którą dostrzegł wcześniej. W sumie spodobało mu się to najbardziej. |
|||
|
Kumeza Konto zawieszone Gatunek:lew Wiek:2 lata Liczba postów:56 Dołączył:Lut 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 58 Zręczność: 83 Spostrzegawczość: 72 Doświadczenie: 15 |
18-03-2014, 21:15
Prawa autorskie: ja
- Tak... chcieliśmy, tzn, ja chciałam. Nie wiem czy Gordon ma na prawdę ochotę - powiedziała. Zastanawiała się tylko, gdzie jasnosierstny samiec zniknął? Nie mógł przecież wyparować, prawda? - Ale chyba sam powinieneś najpierw coś zjeść.
Zmrużyła lekko powieki by wytężyć wzrok i bardziej przyjrzeć się młodszemu lwu. Kumeza umiała rozpoznać chorobę, a przynajmniej jej symptomy. Dla niej Shyeiro nie wiele brakowało do wyglądu kogoś, kto wrócił z krainy śmierci. Po tym, jak jej rodzicielka zmarła w wyniku choroby, wiedziała kiedy lew wygląda na chorego. Zastanawiała się tylko, czy miała rację. - Ale nie wyglądasz na rannego. - Zaczęła węszyć wokół rudogrzywego lwiska. - Jeśli jesteś chory, nie powinieneś wystawiać się na deszcz. A co z jego okiem? Wyglądało jakby zaszło delikatną mgłą. Czy bielmem? Nie ważne, w każdym razie dało się zauważyć różnicę między prawym a lewym okiem. |
|||
|
Shyeiro KARNY TYTUŁ ZA PSUCIE EVENTÓW Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Ponad 4 lata Znamiona:0/0 Liczba postów:411 Dołączył:Sie 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 75 Zręczność: 65 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 29 |
18-03-2014, 21:31
Prawa autorskie: AFrozenHeart/ Zimnaya
- Więc twojego przyjaciela ominie okazja do świeżego posiłku bez męczenia, nie powinnaś się tym przejmować.- stwierdził z uśmiechem, przyglądając się uważnie swojej rozmówczyni.- Ktoś mi kiedyś powiedział, że to damy mają pierwszeństwo.- dodał po chwili, wspominając słowa Bagery, kiedy to jeszcze obydwoje byli zaledwie podrostkami. Więcej, dopiero się poznawali, a on już miał przejść szybki kurs zachowywania się przy samicach i traktować swoją przyjaciółkę jak prawdziwą damę, za którą się uważała, a którą nigdy nie była. Co ciekawe, jakiś rok do półtora mieli tutaj odbyć swoją podróż życia, kończącą się na Kilimandżaro, na które teraz Shey patrzy ze zwyczajną obojętnością, a kiedyś, dałby się pokroić, żeby móc na nią wejść. Ah, te lata zmieniają nas na zupełnie inne osoby.
Szybko wrócił myślami do teraźniejszości, przyciągnięty tu jej głosem. - Bo nie jestem ranny, od dawna nie byłem.- wzruszył ramionami*, no, poza okiem rzecz jasna, ale nie wygląda to wcale najgorzej, prawda?- Chory też już nie jestem, przynajmniej z tego co się orientuję. To, co mnie dotknęło to była chwilowa zaraza i wyszedłem z niej jakiś czas temu, a teraz znów jestem zdrowy jak koń.- stwierdził po chwili, zastanawiając się, czy słowo 'zaraza' nie zrazi Kumezy. Byłoby to co najmniej przykre. - Jesz? Czy czekasz aż woda oczyści skórę? Gdybym wiedział, że nie lubisz skórki z chęcią bym ją za ciebie zdjął, nim rozpadało się na dobre. |
|||
|
Kumeza Konto zawieszone Gatunek:lew Wiek:2 lata Liczba postów:56 Dołączył:Lut 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 58 Zręczność: 83 Spostrzegawczość: 72 Doświadczenie: 15 |
19-03-2014, 00:47
Prawa autorskie: ja
Chłopak uważał się za dobrze wychowanego. W sumie dobrze, że tak myślał, wówczas nawet jeśli nie miał wcześniej odpowiedniego przyuczenia w sprawie manier, to samo staranie się o to sprawi, że będzie tak postrzegany, prawda?
- Jeśli mielibyśmy się posilić tą zdobyczą, to radziłabym znaleźć jakieś schronienie przed deszczem - powiedziała spoglądając w niebo. Raczej nie chciałaby się niepotrzebnie zmoczyć i być może zaziębić. - Zaraza? Jesteś pewien? - Położyła uszy po sobie. - Jeśli tak to powinieneś pozwolić się komuś tobą zająć. Pogoda nie sprzyja jedzeniu w plenerze. Jeśli przeziębisz to, co udało ci się zaleczyć będzie tylko gorzej - oznajmiła tonem znawcy. Co jak co, doświadczenie kazało jej się na tym znać. - Nie jestem aż tak wybredna - uśmiechnęła się znowu. - Chodź, schowajmy się gdzieś przed deszczem. Jak Gordon będzie chciał, znajdzie nas. |
|||
|
Shyeiro KARNY TYTUŁ ZA PSUCIE EVENTÓW Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Ponad 4 lata Znamiona:0/0 Liczba postów:411 Dołączył:Sie 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 75 Zręczność: 65 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 29 |
19-03-2014, 19:33
Prawa autorskie: AFrozenHeart/ Zimnaya
Mądra.
- Właśnie o to chciałem Cię zapytać, o jakieś schronienie w okolicy.- odparł na jej sugestię, ciesząc się, że ten deszcz jeszcze nie sprawił, iż jego dotychczasowo stojąca grzywka nie opadła mu na oczy. - Mówisz zupełnie tak, jakbyś znała się na chorobach.- zauważył.- Jesteś medykiem, czy po prostu mówisz, jak Ci się wydaje, co?- dodał, posyłając jej delikatny uśmiech. Jeżeli Kumeza rzeczywiście nim była, to on nie miałby nic przeciwko, by się nim zajęła. Wolał by te parę miesięcy spędzić u boku nieprzeciętnej samicy, niż innych chorych kotów, najprawdopodobniej uważających go za zdrajcę. No i na jej ostatnie słowa, złapał antylopę za szyję i wykazał pełną gotowość do drogi. Może tam odpocznie, dając wytchnienie zmęczonym mięśnią. |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 6 gości