♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Mako
Poczciwy | Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:1/1 Liczba postów:553 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 85
Zręczność: 79
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 84

17-03-2014, 23:47
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | VenvaTio

Po wizycie nad rzeką, Mako skierował swe kroki gdzieś w okolice Wzgórza. Od tej lokacji miał się zmienić kurs i tak też faktycznie się stało. Młody rozejrzał się czujnie po okolicy, sprawdzając, czy nie ma ewentualnych podsłuchiwaczy.
Z początku założył iż rozmowę z Felką będzie prowadził poważnie, od razu dochodząc do sedna sprawy, ale gdy wziął pod uwagę, że ta pewnie zakłada najgorsze scenariusze postanowił rozegrać to inaczej. Oczywiście nie miał zamiaru toczyć rozmowy o niczym – bo ona wie, że on wie.
- Należysz do osób, które sobie cenię, dlatego przychodzę prosić Cię o radę – zaczął. Widać było, że słowa dobierał uważnie, ale mówił płynnie. - Vei nadszarpnęła moje zaufanie... Wcześniej myślałem że dąży jedynie do ułożenia Stada pod swoje wyobrażenie, ale dziś stwierdziłem, że zmierza to o wiele dalej.
Zatrzymał się i zmierzył Felkę wzrokiem.
- Fel, wiem że potraktujesz to co mówię poważnie. Z jednej strony Jej obecność wskazuje, że Lwia jest stadem z tradycjami, a z drugiej chce wszystko podporządkować pod siebie. Nikt nie dał mi prawa decydowania o losach innych, ale coś muszę wymyślić... Ale chyba się zgodzisz, że bez jednoznacznych dowodów podejmowanie działań nie ma głębszego sensu. Mm, i chyba wyrzucenie nie byłoby adekwatną karą za umniejszenie mojego zaufania, które nie godzi bezpośrednio w Lwią.
Oskarżenia prowadzą do rozłamu, ale czekanie z założonymi łapami też nic nie da. Utemperować Vei, hah, powodzenia. Choć to chyba jedyne sensowne wyjście, skoro on nie potrafi tego dokonać.
Mako, świetnie wprowadziłeś to małe pocieszenie dla Fel, ale zobaczmy jak zareaguje.
[Obrazek: 2rmuwec_by_fileera-daqo496.png]
Felija
Administrator

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5,5 roku Liczba postów:4,347 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 84
Zręczność: 88
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 14

20-03-2014, 00:34
Prawa autorskie: Malaika, tło: Disney | AtomicIceCream

Felija z drżącym sercem stanęła naprzeciw króla. Wciąż zaciskała wargi, machała ogonem, łypała spojrzeniem na boki - innymi słowy, była jednym burym kłębkiem nerwów. Całe szczęście, że on dość szybko zdecydował się odezwać. Wtedy lwica wiedziała przynajmniej, gdzie podziać wzrok, teraz utkwiony w jego zielonych ślepiach.
Podniosła uszy. Ceni ją? Naprawdę? Po tym wszystkim? Nie, to bez sensu, on musi zmierzać do czegoś konkretnego...
Po jego kolejnych słowach, jej mina zaczęła wskazywać na zupełny brak zrozumienia. Zaraz, chwila, co ma do tego Vei?!
Odrzuciwszy dywagacje na temat królowej i jej niewątpliwie intrygujących przewinień, beżowa przysunęła łapę do pyska, próbując ukryć... Śmiech. Tak, parę minut temu ledwie powstrzymywała się od płaczu, ale teraz to wszystko, co się działo, jawiło się jej tak kuriozalnym, że przywoływało takie oto skrajne emocje.
- Skoro tak ci zależy na lwioziemskich tradycjach, to dlaczego nie awansujesz naszej wybitnie uzdolnionej zielonookiej królewny? - wyrzekła, po czym wykonała dwa kaszlnięcia, potrząsnęła łbem i przybrała już poważniejszą minę.
Przybliżyła się o krok, wpatrując się wprost w czarnogrzywego. Jej niespodziewana konkluzja na temat przyjaciółki wyzwoliła w różnookiej odrobinę pewności siebie. Najwyraźniej uznała, że nie ma już nic do stracenia. Bo co jeszcze mogłoby być gorsze w jej sytuacji?
- Co, ty wysyłasz zdrajcę, żeby śledził innego zdrajcę?
Uniosła brwi. Pytanie i przyznanie się do winy w jednym - lakoniczność godna Vasanti...
Fel nie dodała nic więcej. Każdemu innemu w takiej sytuacji wytknęłaby wprost, że "to przypadkiem też czyni cię zdrajcą, a na pewno umniejsza twojej szlachetności, co nie?". Widocznie uznała, że kto jak kto, ale Mako bez trudu domyśli się, co ona miała na myśli. Przecież nie był głupi, a i doskonale ją znał.

// Sorry, że tak mało spójnie, ale spać mi się chce. //
Mako
Poczciwy | Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:1/1 Liczba postów:553 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 85
Zręczność: 79
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 84

24-03-2014, 21:00
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | VenvaTio

Jej dźwięczny śmiech przyprawił go o wewnętrzny uśmiech. Skłanianie innych do nieco bardziej optymistycznego podejścia było o wiele lepsze, aniżeli dołowanie ich.
- Tradycje są dobre, można powiedzieć że nas definiują, ale nie mogą być wyraźnym ograniczeniem. Spójrz, jeżeli kurczowo byśmy się ich trzymali, to władzę miała by tylko Vasanti... Straszna wizja. I o to właśnie chodzi, Inn jest, em, zakręcona, ale ma dobre serce. Wiem, zajeżdża sztampom, ale coś w tym jest. Dlatego też chce się z nią rozmówić – tu uśmiechnął się, po czym kontynuował. - Nie martw się, nie awansuje Jej na moje miejsce, nie dałaby rady na dłuższą metę znieść naszej Vei.
Na kolejne słowa Felki zareagował pytającym przekrzywieniem łba. Nie chodziło o to, że był zszokowany... Zwyczajnie Jej nie zrozumiał.
- Nie rozumiem, nikogo nigdzie nie wysyłam – odparł zgodnie z rzeczywistym stanem rzeczy. - Brak zaufania nie jest dobry, ale nie pozwolę się zwodzić, jeżeli knowania Vei są prawdziwe, to zwyczajnie je obnażę, niezależnie kogo ma w rodowodzie.
Tyle że ja zrobię to dla dobra ogółu, a w odwrotnej sytuacji ona zrobiłaby to aby poddać mnie pod wątpliwość innych.
[Obrazek: 2rmuwec_by_fileera-daqo496.png]
Felija
Administrator

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5,5 roku Liczba postów:4,347 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 84
Zręczność: 88
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 14

27-03-2014, 01:04
Prawa autorskie: Malaika, tło: Disney | AtomicIceCream

Mako znów udało się sprowadzić uśmiech na beżowe oblicze, tym razem dzięki wyrażeniu opinii na temat potencjalnego jedynowładztwa Vei. Tak, to zdecydowanie nie była pocieszająca perspektywa.
- A ktoś w ogóle jest w sta... - mruknęła pod nosem, wywracając oczami.
Urwała wypowiedź, bowiem właśnie zdała sobie sprawę, że taka osoba stoi tuż przed nią. Jak on mógł się dogadywać z tą rudą? Przecież ona zabija samym spojrzeniem!
Wesoły wyraz wnet zniknął z jej pyska. On naprawdę nie wie, o co jej chodzi? Ale... Jak to?
Trochę skonfundowana samica przestąpiła z łapy na łapę, zanim podjęła się wyjaśnień.
- To jak chcesz je... Obnażyć? Te knowania? I w ogóle o czym mówisz?
Zmarszczyła brwi. Może nie jej sprawa, ale skoro on cały czas krąży wokół tego tematu, to wygląda na to, że coś jest na rzeczy. Chce, to niech wreszcie powie, o czym mowa, a jak nie chce, to niech zmieni temat, uch!
Choć różnooka trochę się rozluźniła, to wciąż nie czuła się pewnie. Zdawała sobie sprawę, że jej przyszłość wisiała na włosku, a ta pozornie swobodna rozmowa może stanowić tylko ciszę przed burzą.
Mako
Poczciwy | Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:1/1 Liczba postów:553 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 85
Zręczność: 79
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 84

30-03-2014, 23:45
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | VenvaTio

Nie mógł powstrzymać śmiechu, gdy usłyszał Felkowe mamrotanie pod nosem. Chyba za dużo kombinował – faktycznie tak jest: od polityki można sparszywieć.
- Zobaczysz, kiedyś przez nią osiwieję – kontynuował rozmowę w luźnym tonie, by po chwili znów spoważnieć. - Dopóki nie zrobi czegoś na wskroś niedopuszczalnego, to niech ma tą namiastkę, kto wie może kiedyś uda się ją zmienić... Bo wiesz jak to jest, z kim przestajesz – rzucił znanym przysłowiem. - Eh, nie będę Cię tym dłużej zamęczał, może to ja jestem przewrażliwiony, ale tak czy inaczej mam dla Ciebie bojowe zadanie.
Odczekał moment aż Fel nadstawi uszu, a on jeszcze raz sprawdził, czy ktoś się nie pałęta po okolicy.
- Wątpię by do tego doszło, ale w razie gdyby Vei chciała jakoś ubliżyć Inn, wykorzystać ją, czy cokolwiek co wyda Ci się dość dziwne – reagujesz i składasz raport. Nooo, czyli w sumie niewiele ponadto co robisz. Mogę na Ciebie liczyć?
Uśmiechnął się, po czym wstał z miejsca i ruszył w dalszą drogę, w końcu musi jeszcze gdzieś dotrzeć przed zapadnięciem nocy.
- A to o czym tam sobie gadacie, to już nie mój biznes, nie musisz tego raportować – dodał jeszcze śmiejąc się pogodnie.
Jeżeli podejmie się tej małej rólki, to na pewno podbuduje się myślą, że Mako wciąż Jej ufa – co jest prawdą – a ponadto zostanie w stadzie. Manipulacja trochę podpadająca pod szkołę Vasanti, ale przynajmniej jej celem jest pomóc, hm, i to nie samemu autorowi.
[Obrazek: 2rmuwec_by_fileera-daqo496.png]
Anubis
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:8 lat i 3 miesiące (Wiek średni) Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:568 Dołączył:Paź 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 90
Zręczność: 71
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 20

31-03-2014, 20:50
Prawa autorskie: Avatar by MadKakerlaken

Wyczuł go jakiś czas temu i wędrując za jego zapachem dotarł tutaj. Niestety okazało się, że nie był sam, ale w sumie i tego mógł się spodziewać. W końcu był królem Lwiej Ziemi, a to oznaczało, że raczej nie spotka go już samego, by w spokoju porozmawiać z przyjacielem. Ostatnim razem musiał wpaść na ich jakieś zebranie by mogli zamienić kilka słów.
- Nie będzie ci dobrze w siwym - odezwał się nagle czerwonooki wchodząc pomału na wzniesienie by dokładniej móc zobaczyć przyjaciela. Usłyszał tylko to zdanie i nie do końca wiedział, ani też interesowało go to o czym rozmawiali. Zapewne były to sprawy w które nie wolno mu było się mieszać. Jednak nie potrafił się powstrzymać od powitania go tymi słowami.
- Ruve przyjacielu - mruknął staro lwioziemskim przywitaniem do lwa, uśmiechając się lekko i zerknął też na lwicę z którą rozmawiał. Te oczy, znał je, musiał się mocno skoncentrować by przypomnieć sobie gdzie je widział. No tak! Nad rzeką spotkał ją pierwszy raz, a później chwilę rozmawiali na tej ich lwiej skale. Fenli? Felini, coś na pewno na F, zapewne przypomni się za moment.
- Fajnie znów cię spotkać, tym razem bez żadnych zadrapań - dodał posyłając beżowej drobny, tajemniczy uśmiech. Ciekawe czy jeszcze go pamięta, czy zapomniała o tamtej sytuacji.
Dopiero teraz zerknął na Mako i na Felijke wydając z pyska ciche "Emmm" i czując się zakłopotany, że przerwał przyjacielowi jakieś romanse. W końcu szeptał jej na uszko jakieś tajemnice, które chciał aby pozostały tylko między nimi.
- Mam nadzieję, że nie przeszkadzam, za bardzo? - Zapytał się siadając pomału na ziemi. Ile to czasu minęło kiedy po raz ostatni siedział na tych ziemiach? W dodatku jako gość, a nie jako posłaniec od Ines.
Felija
Administrator

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5,5 roku Liczba postów:4,347 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 84
Zręczność: 88
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 14

31-03-2014, 22:01
Prawa autorskie: Malaika, tło: Disney | AtomicIceCream

Spojrzenie lwicy wyrażało teraz czyste zdziwienie. Jak to? Tylko tyle? Takie... Nic? Za zdradę stada?
- Aha. I nic więcej? To... Na luzie. - Wzruszyła barkami.
Do spaczonego umysłu Felki wciąż nie docierało, jakaż to łaska i szczęście właśnie ją dotknęły. Pozostawała w stadzie... Miała stałą misję do wykonywania... Żyć nie umierać!
Dopóki Mako się nie odwidzi, ahah. Ale nie no, przecież nie powinno. To Mako, jej najlepszy przyjaciel - skoro najwyraźniej jej wybaczył, to dlaczego miałby się później nagle rozmyślać?
- Dziękuję - Uśmiechnęła się. Tak szczerze, zwyczajnie.
Uwierzyła, że kto jak kto, ale przecież on jej nie zawiedzie, choćby i ona zawiodła jego. Zresztą, przeprosiła.
Nie, moment. Nie przeprosiła!
- Przepraszam - oznajmiła, lekko szczerząc kły.
Nie wyglądało to może za poważnie, ale ów przeprosiny miały w sobie równie wiele autentyczności co wcześniejsze "dziękuję".
Lwica podniosła się i uczyniła krok ku czarnogrzywemu. Chciała zrobić... Cokolwiek... Okazać wdzięczność, obiecać mu, że to już ostatni jej wybryk, że teraz naprawdę się zmieniła...
Ale nie zdążyła. Oto przerwał im, eee, jakiś typ. Beżowa zmarszczyła brwi.
- Deme się mówi - burknęła, niezbyt zadowolona, że ktoś przerwał im tak ważny moment rozmowy.
Wtem jednak tamten zwrócił się do niej. Właśnie do niej! Oczywiście, nie pamiętała, o czym on tu do niej mówi. Jej bezceremonialne wejrzenie lustrowało go od opuszek palców aż po śmiesznie sterczące kosmyki grzywki.
Nagle zamarła. Ta grzywa! No tak, jak mogła go nie skojarzyć! Toż ona faktycznie go zna!
Wytrzeszczyła wzrok.
- Tak, cześć - odrzekła niepewnie, wyraźnie speszona. - Ale co ty tu...
Nie dokończyła. Gdyby nie pokrywa jasnej sierści, policzki Fel z pewnością oblałyby rumieńce. Wymamrotała coś pod nosem i zasiadła z drugiej strony Mako, praktycznie się za nim chowając. Normalnie nigdy się tak nie zachowywała, to było zupełnie nie w jej stylu. Sęk w tym, że nie zapomniała swojego ostatniego spotkania z Anubisem, kiedy to zachowywała się jak, cóż, typowa nastolatka. Albo trochę gorzej. W każdym razie, miała nadzieję, że ten nieciekawy element ich znajomości już dawno wyleciał z pamięci lwa, którego imienia nie pomni.
Mako
Poczciwy | Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:1/1 Liczba postów:553 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 85
Zręczność: 79
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 84

03-04-2014, 21:42
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | VenvaTio

Nadstawił uszu, gdy usłyszał jakiś samczy głos w okolicy. Po krótkiej chwili namysłu dopasował go nawet do pewnej osoby i jak się później okazało trafił w dziesiątkę.
- Też jestem tego zdania – odparł od razu, nawet nie odwracając się w kierunku głosu. Zamarł w bezruchu, jakby się nad czymś zastanawiał, po chwili odwrócił się w kierunku Anubisa, a na jego pysku zagościł uśmiech.
- Anudora, Anubisie. Zobacz, dawne przywitania, a niosą ze sobą tyle wspomnień.
Słysząc pytanie przyjaciela, zmrużył lekko swe ślepia, tak jakby miał przeszyć Płonącego na wylot.
- Czy Ty zawsze musisz mi wchodzić w paradę?! Wystarczy, że byś powiedział: podoba mi się tamta... Ale nieee! Bo Ty zawsze musisz się zjawiać z zaskoczenia!
Po tym jakże okrutnych słowach nastąpiła niezręczna cisza, która po chwili została przerwana chichotem Młodego. Najpewniej po zobaczeniu miny Anubisa wybuchnie szczerym śmiechem. Gdy już się ogarnął, postanowił wybrnąć z tematu, a nie chciał kłamać więc zdecydował się na szczerość, w która lew uzna najpewniej za kolejny żart.
- Właśnie zastanawialiśmy się jak zdusić w zarodku zamach stanu, nic wielkiego.
Zerknął na Felkę, która z wielką pieczołowitością wypowiedziała te dwa słowa, których Młody nijak nie potrafił podpiąć do ich wcześniejszej rozmowy.
- Em, nie ma za co?
Dyskretnie zmierzył Anubisa pytającym spojrzeniem, gdy Fel się za nim schowała.
- O, znacie się... Jakoś żadne z Was nie kwapiło się by mi o tym powiedzieć – zagadnął żartobliwie
[Obrazek: 2rmuwec_by_fileera-daqo496.png]
Anubis
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:8 lat i 3 miesiące (Wiek średni) Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:568 Dołączył:Paź 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 90
Zręczność: 71
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 20

03-04-2014, 23:16
Prawa autorskie: Avatar by MadKakerlaken

A jednak przeszkodził widocznie w bardzo ważnej rozmowie, skoro tamta lwica odpowiedziała mu w taki sposób. Uniósł brwi do góry lustrując ją bardzo uważnie.
- Ruve brzmi ładniej... - zamierzał dopowiedzieć imię lwicy ale niestety nadal nie był pewny czy dobrze wymówi, więc urwał w tamtym miejscu wywracając młynka krwistymi ślepiami, które znów spoczęły na czarnogrzywego. Uśmiechnął się przyjaźnie, dlatego uwielbiał witać go lwioziemskim przywitaniem, tamten zawsze odpowiadał mu jego dawnym. Chciał chociaż raz na jakiś czas poczuć w głębi lodowatego serca ten mały przyjemny płomyk szczęścia. Słowo które może i było też powodem do wielu smutków dla Anubisa, to jednak wypowiedziane przez inną osobę napełniało go przeogromną siłą. Siła ta jednak po chwili została roztrzaskana na biliardy malutkich części kiedy to jego przyjaciel zaczął go ochrzaniać. I takiej jak się zapewne spodziewał reakcji taką zobaczył.
Stał z lekko otwartą paszczą nie wiedząc co odpowiedzieć, w dodatku oklapły mu uszy i skulił się. Nie miał przecież pojęcia, że Mako prowadził aż tak ważną rozmowę. Wystarczyło po prostu powiedzieć by poczekał chwilkę. A nie tak nagle... się śmiać? Znów uniósł uszy do góry i spojrzał zaskoczony na władcę tych ziem. Dopiero wtedy i to po chwili dotarło do niego, że tamten żartował. Również wybuchnął gromkim śmiechem który w jego wydaniu brzmiał jak rechot demona niż normalny śmiech.
- Już dawno nikt mnie tak nie przestraszył jak ty teraz - powiedział kiedy opanował śmiech. Miał zamiar się rzucić na samca by powalić go na ziemie, chcąc by ten zapłacił za swe okropne czyny. Jednak powstrzymał się od tego, jeszcze tamta lwica się na niego rzuci i później będzie miał tutaj przerąbane, bo zaatakował władcę chcąc go zamordować i przejąc jego miejsce, czy co tam jeszcze każdy doda od siebie w przekazywaniu plotki dalej. Jednak brązowy mógł być pewny, że Anubis tego mu nie daruje i przy kolejnym ich spotkaniu z pewnością zrobi tak jak ten powiedział. Wyrośnie spod ziemi i zemści się za ten żart.
- Najlepiej wyrwać tego chwasta już teraz, zanim nie narobił szkód, bo później jak się rozrośnie to będzie kłopot się go pozbyć - odpowiedział żartem nie mając pojęcia, że przyjaciel naprawdę zmaga się tak poważnym problemem. Jakby tylko jakoś mógł mu pomóc to zrobiłby to. Był jedną z dwóch osób dla których zrobiłby wszystko, bo i ich nie miał zamiaru stracić. Był gotowy zaryzykować swoje nędzne życie dla tych lwów, więc wystarczyło by powiedzieć, że potrzebny jest najemnik, który mógłby złożyć wizytę chwastowi i od tak poprosić by nie sprawiała kłopotów. Mniejsza o to, że nie wiedział jeszcze, że tym chwastem była lwioziemska władczyni, ale z tym też by sobie poradził. Chyba...
Jak się okazało piaskowa lwica chyba sobie przypomniała, że się już widzieli i schowała się za swego króla. Uśmiechnął się nieco szerzej, widocznie bardziej rozbawiony. No proszę bardzo zamiast ochraniać króla to się za niego chowają i go wysyłają na pierwszy ogień.
Zauważył pytające spojrzenie przyjaciela i lekko wzruszył ramionami nie mając najmniejszego pojęcia dlaczego to lwica się za nim schowała.
- Ja jej niczego nie zrobiłem - powiedział nagle by znów nie dostać żadnego ochrzanu od przyjaciela. Tym razem za to, że terroryzuje jego stado. Przecież to nie stare czasy gdzie mogła by być to prawda. Teraz się uspokoił i wręcz przeciwnie pomógł tej lwicy więc nie miał pojęcia dlaczego aż tak się go boi. Jakoś nie przyszło mu na myśl też to, że mogła się wstydzić swojego zachowania podczas ich ostatniego spotkania i to było powodem chowania się za kimkolwiek.
- Ot nie było okazji prawda? - zapytał się lwicy wystawiając łeb nieco w bok by móc zobaczyć ją w całości. - No i jakoś nigdy do tej pory nie musiałem ci opowiadać o każdej nowej osobie którą miałem okazje poznać - dodał odwracając się znów do Mako i unosząc brwi uśmiechnął się zadziornie. Czyżbyś był zazdrosny przyjacielu? - Pytał się go czerwonymi źrenicami, które wręcz zdradzały to co myśli.
Felija
Administrator

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5,5 roku Liczba postów:4,347 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 84
Zręczność: 88
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 14

05-04-2014, 23:23
Prawa autorskie: Malaika, tło: Disney | AtomicIceCream

Ruve, deme - co za różnica, które przywitanie ma ładniejsze brzmienie? Kiedyś mówiło się ruve, teraz deme, więc Felka zdziwiła się, słysząc tę drugą, dawną wersję. Nie podzielała też sentymentalizmu obu samców ani nie śmieszyły jej ich wypowiedzi. Jeszcze nie ochłonęła po stresie spowodowanym pewnością utraty całego swojego dotychczasowego życia, a już dopadł ją kolejny niepokój związany z przybyciem Anubisa. Jak mogłaby się tak zwyczajnie rozluźnić?
Miało się jednak okazać, że i na to był pewien sposób. Lwioziemka, obserwując zachowanie czerwonookiego, z zaskoczeniem doszła do wniosku, że ten albo nie pamięta tego, jak wygłupiła się przy jego poprzedniej wizycie na Lwiej Ziemi, albo nie ma to dla niego żadnego znaczenia.
Lwica postawiła uszy i, tym razem z lekkim uśmiechem, wyszła naprzód, zwracając łeb w jego stronę.
- Mhm. Może dlatego, że nie przychodziłeś więcej... A przynajmniej ja cię nie widziałam.
Tu zerknęła na Mako. A skąd oni się znają? Nie pytała, bo nie znajdowało się to w zasięgu wiedzy, którą marzyła posiąść za wszelką cenę. Za znacznie bardziej godną uwagi kwestię uznała niezrozumiałą mimikę samotnika.
Usiadła z powrotem, tym razem naprzeciwko obu lwów.
- Aha. - Uniosła wzrok ku górze.
Słuchanie rozmów i wyłapywanie gestów, których nijak nie była w stanie sensownie zinterpretować, zaiste stanowiło jej ulubione zajęcie... Szczególnie miły był też fakt, że jej myśli kołatały się teraz wokół spraw typu "ja nadal jestem w stadzie!, co teraz?!", "ciekawe, czy ruda serio to zrobi" tudzież "a co, jeśli Anubis jednak to pamięta, tylko udaje, że tak nie jest, a potem powie to Mako i reszcie, i będą się z niej śmiali?". Każdy chyba przyzna, iż to znacznie poważniejsze problemy (z naciskiem na ten ostatni) niż jakieś głupie uśmieszki Anubisa.
Mako
Poczciwy | Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:1/1 Liczba postów:553 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 85
Zręczność: 79
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 84

06-04-2014, 19:16
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | VenvaTio

- Tobie przynajmniej nie odjęło mowy – zauważył trafnie, wracając myślami do ich pierwszego spotkania. Na uwagę dotyczącą Vei nic nie odpowiedział. Gdyby to wszystko było takie proste. Czy jeżeli dojdzie do czegoś, to czy po jej usunięciu dalej będą tym samym stadem, skoro pozbywają się tych, którzy od pokoleń przewodzili? A może mając Vasanti są inni, bo przecież Mako żyje w poczuciu, że ścieżki wytyczone przez Lwich były dobre i należy je ostawić na miejscu, a ona? Niekoniecznie.
- Hah, załóżmy że Ci wierzę – odparł, uśmiechając się. Wyczuwając spojrzenie Anubisa uśmiechnął się jeszcze szerzej. - Okej, tu masz punkt, nie mieliśmy takiej umowy... - gdzieś w przelocie jego myśli poszybowały ku Kapłance, która poznał właśnie dzięki niemu – I zostawmy to tak.
Milczał chwilę, szczerze zastanawiając się jak ta dwójka mogła się poznać, ale szybko odpuścił. Jeżeli dowie się tego teraz – fajnie, a jeżeli nie, to zwyczajnie zahaczy o to w rozmowie, o ile nie zapomni.
[Obrazek: 2rmuwec_by_fileera-daqo496.png]
Anubis
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:8 lat i 3 miesiące (Wiek średni) Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:568 Dołączył:Paź 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 90
Zręczność: 71
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 20

07-04-2014, 00:11
Prawa autorskie: Avatar by MadKakerlaken

Wpierw nie zrozumiał o czym mówił Mako, musiał powrócić do starych czasów, do ich pierwszego spotkania na Lwiej Ziemi. Byli wtedy jeszcze dziećmi. Płonący nie byli jeszcze tak spaczeni nienawiścią do Złych, wszystko było jakieś takie bardziej beztroskie i nie chodzi tu tylko o wiek. Bo już wtedy był traktowany jako dorosły posiadając rangę mordercy.
Wspomnienia te przywołały na pysku samca lekki uśmiech.
- No cóż, wtedy byliśmy jeszcze bardzo młodzi więc brakowało nam wrażeń, a dwóch wariatów wyskakujących nagle z krzaków każdy mógłby się wystraszyć - odpowiedział i zaczął się śmiać. Wtedy też przypomniał sobie o towarzyszącej mu tam osobie.
- A właśnie co tam u fioletowej? - zapytał się przyjaciela, zupełnie nie wiedząc co z tą lwicą działo się po ich ostatnim spotkaniu i to że za pewnie by go nawet nie rozpoznała. Tak to niestety bywało jeśli ktoś nie odzywał się tyle czasu. Nie znaczyło jednak, że zapomniał całkowicie o niej. Ciężko byłoby mu o niej zapomnieć. Lwica która zrobiła dla niego tak wiele, a on? On okazał się być zwykłym sk**em zostawiając ją z tym wszystkim samą. Jednak stado było dla niego ważniejsze niż jakaś miłość. Nie mniej jednak, teraz jak o niej myślał czuł się paskudnie, co było po nim widać. I choć był to ciężki temat do rozmowy to dobrze było uaktualnić wiadomości.
- Byłem jeszcze tutaj kilka razy, jednakże w konkretnym celu Felija i jako posłaniec - odpowiedział i wyszczerzył się w duchu, w końcu sobie przypomniał imię tej lwicy. Zajęło mu to chwilkę ale w końcu się udało. Ciężko mu było dopasować te oczy do jej imienia, bo kiedy tylko o nich myślał od razu widział zakrwawiony łeb przyjaciela uśmiechającego się pogardliwie do śmierci, do swych zabójców. Dlatego nie starał się myśleć o nich, a o lwicy bez pazura, o tej zwariowanej co się tak czepiała jego grzywy. I w końcu się udało. Co do grzywy to nie zapomniał tego, jednak nie patrzył na nią z tego powodu jak na jakiegoś świra, czy dziwaka. Sam bowiem był chyba jeszcze większym.
- Teraz jednak przechodziłem obok waszych wzgórz i pomyślałem, że zrobię małą niespodziankę. Wszakże jestem z pewnością mniej zapracowany niż niektórzy z tego grona - dodał po chwili. Nie to, że uważał iż lwica nic nie robi. Ot zwyczajnie nie był pewny jaką rangę może mieć w stadzie i czy zajmuje się czymś nadzwyczajnym. Teraz na nim spoczywała odpowiedzialność by od czasu do czasu zmusić Mako do patrzenia się na swój pysk. Niewiele było osób tak dla niego cennych jak ten brązowy samiec alfa tych ziem. Kiedy tak o tym rozmyślał nagle coś sobie przypomniał. Nie był pewien czy już tym się chwalił przyjacielowi.
- Właśnie Mako! Niedawno odnalazł się mój młodszy brat. Wygląda prawie identyczne jak mój ojciec i grzywę ma tego samego koloru co Windu. - rozgadał się trochę. Dla lwicy może mogło się to okazać dziwne i jakoś tak nie za bardzo niezwykłe, ale brązowy wiedział jak dla niego cenna była rodzina i to jak ważne było, że ma kogoś przy sobie komu w żyłach płynie ta sama płonąca krew co w jego.
Felija
Administrator

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5,5 roku Liczba postów:4,347 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 84
Zręczność: 88
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 14

07-04-2014, 22:14
Prawa autorskie: Malaika, tło: Disney | AtomicIceCream

Feliję guzik interesowały opowieści o dawnych czasach, osobach, których nie nie zna i wydarzeniach, w których nie brała udziału. Najchętniej zostawiłaby ich samych, skoro Mako wolał rozmawiać z przypadkowym gościem niż ze swoją najlepszą przyjaciółką... Rozsądek podpowiedział jej, by, zamiast niepotrzebnie się denerwować, rzucić to na kanwę potrzeby odreagowania czarnogrzywego po wieściach, z których treścią (jak zakładała różnooka) niedawno się zapoznał. Poddawszy się niechętnie tej logice, lwica wstała i zaczęła chodzić w tę i z powrotem, aż do wyrwania jej z tego swoistego transu poprzez dźwięk jej imienia.
Zawiesiła wzrok na Anubisie, jakby zdziwiona, że ktoś tu jeszcze w ogóle zdaje sobie sprawę z jej nieprzerwanej obecności.
- Posłaniec? A to czyj? - zaciekawiła się, nieznacznie unosząc kąciki warg.
Kto by cię gdzieś posyłał?, miała ochotę spytać, jednak zdołała się od tego powstrzymać. Wydarzenia ostatniego roku sprawiły, że nie była już tą samą beztroską nastolatką, która spoufalałaby się ze słabo znanymi znajomymi w ten sposób... Albo też inny...
Niestety, chwilowa poprawa nastroju Lwioziemki rzeczywiście trwała nadzwyczaj krótko. Oto bowiem samotnik musiał przejść do tych nudnych jak flaki z olejem tematów o rodzinie, znajomych, bla, bla... Rzecz jasna, beżowa nie zdawała sobie sprawy, że połowicznie wie, o kim mowa. Nie byłaby sobą, gdyby pamiętała ich poprzednią rozmowę, podczas której przewinęło się imię brata tego tutaj. Chociaż zapewne niewiele by jej to pomogło, skoro ona nie przypomniałaby sobie nawet miana Anubisa, gdyby nie to, że Mako je wymówił...
Mako
Poczciwy | Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:1/1 Liczba postów:553 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 85
Zręczność: 79
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 84

09-04-2014, 21:52
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | VenvaTio

- Ja... Nie wiem – wycedził, wbijając spojrzenie w glebę, po czym wyprostował się już jakimś tworem uśmiechopodobnym zdobiącym jego pysk. - Ale jestem pewien, że jeżeli będzie czegoś potrzebować, to wie gdzie szukać.
Za dużo to mu nie powiedział, ale zwyczajnie taka była prawda – Młody również nie miał żadnych wieści dotyczących Roz. Po kolejnych słowach Anubisa, Mako sięgnął pamięcią wstecz, chcąc uchwycić pewne wydarzenie.
- To świetna wiadomość! Przypomnij mi, to razem z nim zrzucaliśmy wtedy ten ul w Dżungli, prawda? Samotność jest chyba jednym z najgorszych doświadczeń.. O właśnie, taka rodzina – rodziną, ale chyba powinieneś myśleć o jakimś ustatkowaniu się i założeniu własnej. Wiesz, nie robisz się coraz młodszy – powiedział z pełną powagą, choć gdzieś w przelocie wymienił porozumiewawcze spojrzenie, które wyrażało coś w stylu „ciekawe jak zareaguje”. Oj biedny Anubis, Mako nic tylko dworuje sobie jego kosztem, hm, pewnie kiedyś miarka się przebierze.
Gdzieś w przelocie Mako dostrzegł, że Feliję szerze nudzi rozmowa w tym tonie. On sam nie był ich pasjonatem, ale wszystko zmieniało się gdy miał do czynienia z dawno niewidzianym kumplem. - Jako posłaniec ze Stada Srebrnego Księżyca. Żyją na dawnych terenach Złotych. Ich przywódczynią jest Ines, choć chyba właściwszym określeniem będzie Kapłanka. Mają bardzo fajne tereny, takie barwne i klimatyczne, jak na przykład Wodospad – zaczął nawijać jak katarynka, aż zdał sobie sprawę, że znów zaczynał mówić w „ten” sposób. - Em, a przynajmniej tak słyszałem.
Świetnie Mako, właśnie się pogrążyłeś. I wcale nie zrobiłeś tego specjalnie, żeby zaintrygować nieco Felkę, ale taki efekt z pewnością wywołasz.
[Obrazek: 2rmuwec_by_fileera-daqo496.png]
Anubis
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:8 lat i 3 miesiące (Wiek średni) Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:568 Dołączył:Paź 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 90
Zręczność: 71
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 20

11-04-2014, 17:47
Prawa autorskie: Avatar by MadKakerlaken

-Ahh rozumiem. Najważniejsze, że w razie czego to wie gdzie szukać pomocy - odpowiedział również smutnym tonem. Mimo to jakoś poczuł się nieco lepiej. Nie był aż tak w tyle z informacjami na temat tej lwicy.
Podczas kolejnych słów brązowego, również musiał sobie przypomnieć tą akcję. Było to tak dawno temu...
- Dokładnie! Wtedy poznałeś moje rodzeństwo. Widzisz już nawet o tym zapomniałem. Ahhh jak ten czas szybko leci - odparł nie wiedząc, że zaraz dostanie kolejny cios od przyjaciela. Co się tak dzisiaj na mnie uwziął? - pomyślał czerwonooki nie ukrywając zdziwienia, jak i małego rozbawienia.
- Nie tylko mi latka lecą - rzekł uśmiechając się w nieco złośliwy sposób po czym dodał już spokojniejszym tonem:
- No i jakoś tak nie myślałem o tym, na razie muszę umocnić więzi z obecną rodziną, dopiero może później pomyślę o własnej. Przecież aż tak stary jeszcze nie jestem - Dodał na końcu zaczynając się śmiać. Serio. Jakoś nie szczególnie o tym myślał, nie miał na to czasu, ani też ochoty. Dla niego był to bardzo trudny i męczący temat. Nie był w dodatku pewny czy w ogóle nadaje się na partnera, czy w ogóle umie pokochać drugą osobę, czy w ogóle umie kochać.
- A jak to jest u ciebie? Też jesteś jeszcze sam, czy może mi o czymś nie mówisz? Hmm? - Zapytał się Mako nie mogąc mu się nie zrewanżować jakże tym ciekawym tematem w dodatku posyłał mu pytające spojrzenie co chwilkę zerkając na piaskową lwicę. A może na prawdę w czymś im przeszkodził, a tylko się wstydzili do tego przyznać? Wystarczyło przecież powiedzieć, a zostawiłby ich samych. Dorwałby go później.
Widać było, że lwicę nudzą ich tematy i dopiero zaciekawiła się kiedy dowiedziała się iż Anubis był posłańcem. Aż tak trudno było w to uwierzyć, że może należeć do jakiegoś stada? Zwłaszcza, że lwica wiedziała o jego umiejętnościach medyka. A ci zawsze byli potrzebni w stadzie. Nie zdążył jednak odpowiedzieć bo Mako go wyprzedził z odpowiedzią. Przysłuchiwał się więc temu co mówił i analizował co jest zgodne z prawdą, a co nie. Jak się okazało wiedział nawet sporo, nawet jak wyglądają jego tereny.
- Tak słyszałeś? - zapytał się unosząc kąciki czarnych warg. - No i tutaj masz rację, kapłani mają najwyższą rangę w stadzie, dopiero po nich są członkowie stada, zaczynając od przywódców, którzy jednak zajmują się wyłącznie polityką. - dodał, pomijając jednak najważniejszą rzecz. To że w stadzie znajdują się nie tylko lwy, ale wiele dziwnych i nietypowych osobników. Nie to, że nie ufał temu samcowi, była to bardzo ważna informacja, a dla nich w nieodpowiednich łapach mogła być bardzo niebezpieczna. W stadzie nie wszyscy mieli równe szanse w walce z dorosłymi lwami, więc lepiej było pominąć tą informację. A także pominął to, że on także był jednym z kapłanów. Dopiero co początkującym Młodszym Kapłanem, ale tym też nie lubił się chwalić. Wystarczało to, że w stadzie o tym wiedzieli.
- Właśnie, Mako mieliście u siebie dziwną chorobę jakiś czas temu? - przypomniało mu się, w końcu chwilę go nie było wśród żywych i nie miał pojęcia czy innym udało się zwalczyć tą chorobę. On sam niedawno na nią chorował i dopiero co nabrał odpowiednio dużo siły by wrócić na te ziemie. - No i co ważniejsze, czy były jakieś osoby które zmarły z jej powodu? - Wyraźnie było słychać, że czerwonooki się czegoś obawiał, jakby bał się o czyjeś zdrowie. I co w tym było niezwykłe to to, że nie była to żadna osoba z jego rodziny, a i tak się bardzo o nią martwił i miał nadzieję, że już wyzdrowiała. Musiał jak najszybciej wrócić do Srebrnego Księżyca. No i o ile to nadal jego stado, bo możliwe, że już mają go za martwego... Jakby to było po raz pierwszy w jego życiu.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 6 gości