Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Felija Administrator Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5,5 roku Liczba postów:4,347 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 14 |
12-04-2014, 23:26
Prawa autorskie: Malaika, tło: Disney | AtomicIceCream
Beżowe uszy znów skierowały się ku niebu. Lwica zdała sobie sprawę, że oni mówią o kimś, kogo poniekąd zna, a na pewno kojarzy. Fioletowa... Felka imienia nie pomni, ale wie, o kogo chodzi! Była tu tylko jedna taka w całej krainie. Pytanie tylko, dlaczego o niej mówią? Stało się jej coś? Pewnie tak, Mako wygląda na zmartwionego... Stan ten udzielił się i Lwioziemce, która znów zamanifestowała swą nagłą zmianę nastroju poprzez inne położenie uszu.
- Ul? - wyrwało się jej, zanim zdoła się powstrzymać. Cóż to takiego - nie wiedziała i chyba nie chciała wiedzieć. Nie do końca rozumiała dialog samców, aż do momentu o rodzinie. Tak, to jakoś brzmiało - to znaczy, do momentu, w którym Anubis zasugerował pewną absurdalną ideę. Różnooka momentalnie wydała z siebie ciche parsknięcie. - A niby z kim ma być? - spytała, szczerze zdziwiona. Spojrzała na Mako, a potem na tego drugiego. Nie no, naprawdę. Mako? Że niby on? Z partnerką? I co, może jeszcze ma mieć dzieci!? Co za chory pomysł! I do tego te zerknięcia Anubisa, nie, co to w ogóle ma znaczyć? Dlaczego patrzy się na nią? Co ONA ma do tego!? Teraz zmarszczyła brwi. Zaprawdę, niezrozumiała sprawa. Dobrze, że tamci zmienili temat, bo w przeciwnym razie zaistniałaby ogromna szansa na to, że felkowy brzuch ucierpiałby z nadmiaru śmiechu. Zamiast tego, wyszczerzyła zęby do przyjaciela. - Wiem, że fajne, przecież stamtąd pochodzę! - przypomniała mu informację, która zapewne zatarła się w jego pamięci z upływem lat. - Chociaż akurat wodospadu nie kojarzę. To znaczy jest jakiś, ale to w dżungli... Następnie zwróciła wzrok na gościa. O, a może on rozwieje jej wątpliwości? - Skąd wodospad na dawnych ziemiach Złotych? - spytała, zupełnie ignorując jego pytanie do Mako (prawdopodobnie dlatego, że było do Mako). |
|||
|
Mako Poczciwy | Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:1/1 Liczba postów:553 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 85 Zręczność: 79 Spostrzegawczość: 73 Doświadczenie: 84 |
14-04-2014, 22:51
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | VenvaTio
Anubis był jego kumplem – samcem, jedyną osobą, z którą mógł sobie pozwolić na tego typu rozmowę, bo jak już zauważył Fel nie łapała tego klimatu. A jako że widywali się tak rzadko, to wszystko się skompresowało, ale już skończył, przynajmniej na to spotkanie. Już miał wyszczerzyć się do przyjaciółki i powiedzieć Jej coś w stylu „właśnie Fel, Ty też nie młodniejesz”, ale jakoś uznał że sobie odpuści.
- Co Ty, ja tam będę wiecznie młody. Pytanie, tak, zdecydowanie jako rewanż. Należało mu się. - Myślę że powinniśmy już ruszać – rzucił tylko i zaczął się oddalać, lecz po chwili się zatrzymał i znów powrócił do kręgu. - Wiesz jak to zazwyczaj funkcjonuje: król i jego królowa. Po tych słowach zrobił pauzę, dając możliwość Anubisowi połączenia tych oczywistych faktów, by po chwili zniszczyć ten wyimaginowany obraz. - Cóż, ten stereotyp mnie nie chwyta. - wtem spostrzegł kontaktowe spojrzenie na Feliję – Nieee, ona nie jest lw... Znaczy jest, ale nie w tym sensie – ah, Mako, znów się wkopujesz. Sadząc że jest już na przegranej pozycji wolał już wyjść na nieudacznika, aniżeli powiedzieć, że Różnooka to inna kategoria – Wyśmiałaby mnie, więc po co próbować. Kij że Fel jest tuż obok i wszystko rejestruje. „A niby z kim ma być?” to pytanie go tknęło, wręcz przeszyło go na wskroś. Fakt, nie potrafił zrozumieć tej całej miłości – w pewnym momencie myślał że się udało, ale było to złudne i z czasem przeminęło, zostało gdzieś uśpione. Ona powinna go wspierać, a nie go zdołować – nawet jeżeli nie miała takiego zamiaru. On może się uważać za nieudacznika, może faktycznie nim być, ale jego przyjaciółka winna go wesprzeć, pocieszyć, czy co tam przyjaciele robią. Obejrzał się za siebie, jakby sprawdzając okolice, ale gdy był do nich odwrócony mimowolnie przygryzł wargę i trwał tak chwilę i znów powrócił do reszty, sprawiając wrażenie jakby wszystko po nim spłynęło. O zgrozo, ten czas spędzony z Vasanti procentuje! |
|||
|
Anubis Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:8 lat i 3 miesiące (Wiek średni) Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:568 Dołączył:Paź 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 90 Zręczność: 71 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 20 |
18-04-2014, 01:41
Prawa autorskie: Avatar by MadKakerlaken
-Aż tak bardzo nie masz zamiaru oddać tronu? - odpowiedział odnośnie wiecznego trwania przyjaciela na tej ziemi. Oczywiście życzył mu tego, on sam będzie kiedyś musiał odejść do swych przodków, zabłysnąć na nocnym niebie jako jedna ta mała kropeczka. Usiądzie obok swego władcy i z góry będzie spoglądał na poczynania tegoż nieśmiertelnego lwa.
Chciało mu się śmiać kiedy widział jak lwica w ogóle nie pojmuje tego o czym rozmawiają. Niestety jakoś tak nie wypadało się śmiać z podwładnych brązowego, bo później znowu będzie się na niego wydzierać. Co tym razem mu zarzuci? Tak więc uśmiechnął się tajemniczo do lwicy. Jeśli nie rozumiesz to już nie mój problem - po czym zniknęła ta dobra maska do złej gry. I tak, że potrafił się zmusić do uśmiechu to już było ogromne osiągnięcie. Więc kto by się tam domyślił, że to był sztuczny uśmiech... - Ehhh no tak królowa. To kiedy będzie rodzić? No nie będę mógł tego ominąć. W końcu będę chyba daalekim wujkiem co nie? - odpowiedział zielonookiemu i uśmiechnął się złośliwie. No cóż sam mu podsunął ten temat, więc niech teraz cierpi. Kiedy to zaczynał się wycofywać przytaknął łbem i zerknął gdzieś w dal jakby szukał odpowiedniego kierunku w który musi ruszyć. I choć starał się nie wybuchnąć gromkim śmiechem, choć w jego przypadku to raczej basowym rechotem - to nie potrafił się powstrzymać kiedy przyjaciel próbował mu przedstawić to co łączy go z tą różnooką lwicą. No może nie wypadało się tak śmiać z kumpla, no ale nie mógł się powstrzymać. Może mu to wybaczy, albo również będzie szukał najmniejszej okazji by się zemścić i doprowadzić do tego, aby Anubis był w podobnej sytuacji. W dodatku kolejna reakcja różnookiej tylko to spotęgowała. Westchnął ciężko by jakoś zdusić ten śmiech. Wygląda na to, że musiał ratować przyjaciela. - A czemu niby nie? Przecież umie zająć się stadem i skoro nadal wszyscy żyją to znaczy, że dobrze to robi. Więc na głowę rodziny też by się nadał - odpowiedział lwicy mrużąc czerwone ślepia. Zaskoczył go fakt, że piaskowa pochodziła z tamtych terenów, no i nie wiedziała o istnieniu wodospadu? Hmm no i w sumie to lepiej dla niego. - Zapewne stąd, że nie posiadamy dokładnie tych samych terenów co niegdyś Złota Gwiazda. Więc dlatego mogą wyglądać nieco inaczej niż sobie to zapamiętałaś Felicjo - odpowiedział już normalnym tonem i zrobił kilka małych kroczków do tyłu. - Chyba na mnie już czas. Zostawię was samych, upendi i takie tam - rzekł do nich uśmiechając się trochę głupkowato i starając się nie spoglądać wtedy na żadnego z nich. |
|||
|
Felija Administrator Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5,5 roku Liczba postów:4,347 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 14 |
18-04-2014, 23:04
Prawa autorskie: Malaika, tło: Disney | AtomicIceCream
Niewyraźne spojrzenie Felki wędrowało z jednego na drugiego. Lwica coraz mniej rozumiała z ich zachowań. Mówią jakieś niestworzone rzeczy, śmieją się, gapią się na nią... Drażniło ją i niepokoiło takie nabijanie się z niej, bo w taki oto sposób odbierała ich wyczyny. Zacisnęła wargi, odchyliwszy swe uszy do tyłu. Dla własnego względnego zdrowia psychicznego (ha, ha) wolała nie wgłębiać się w treść tej dziwacznej dyskusji.
Wtrąciła się dopiero wtedy, kiedy zostało do niej skierowane pytanie. I to całkiem zasadne. Należy przyznać, że nie pomyślała o tym w ten sposób, jaki zasugerował Anubis. Ale, oczywiście, prędzej da się pochlastać, niż się do tego przyzna! Zamiast tego podniosła się na równe łapy i zawiesiła dość obojętny wzrok na bordowogrzywym. - Dlaczego ktoś miałby nie żyć? - burknęła, mrużąc kolorowe ślepia. - Mako jest najlepszym królem Lwiej Ziemi od... Od zawsze! Machnęła ogonem tak gwałtownie, że aż zahaczył o trawę (o zgrozo, co to teraz będzie?!). Dla niej oznaczało to definitywne ucięcie dyskusji, a wszelka próba ponownego jej wszczęcia spowoduje pogłębienie irytacji samicy. Następnie znów usiadła, ciągle wpatrując się w czerwonookiego, ale już z wyraźną niechęcią. - I nie mam na imię Felicja - mruknęła, także i teraz w żaden sposób nie nawiązując do podejmowanego przezeń tematu. Targała nią przemożna chęć dodania czegoś w rodzaju "a idź w cholerę", acz w porę ugryzła się w język. Nawet ona uznała, że stanowiłoby to pewną przesadę - nieznaczną, ale jednak. Tak, znowu dała się ponieść emocjom, ale chyba nikt nie zabroni jej wyładowywać ich na samotniku, co? Bo przecież nie na Mako. On sobie na to nijak nie zasłużył, nawet jeśli poniekąd współuczestniczył w anubisowych kpinach. Mako to Mako, na niego nie można się złościć... Szczególnie gdy chwilę wcześniej zrezygnował z wydalenia jej ze stada, co przecież byłoby jak najbardziej zasadne. |
|||
|
Mako Poczciwy | Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:1/1 Liczba postów:553 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 85 Zręczność: 79 Spostrzegawczość: 73 Doświadczenie: 84 |
19-04-2014, 20:11
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | VenvaTio
- Myślę że jak zjawi się ktoś kompetentny, to sam ustąpię – stwierdził. Zobaczymy co się stanie gdy nadejdzie konfrontacja jego obecnej postawy z praktyką. Gdy usłyszał pytanie dotyczące terminu porodu Vei, po jego grzbiecie przeleciał dreszcz. Szybko otrząsnął się z tego nieprzyjemnego uczucia pozwalając sobie szybko przecząco pokręcić łbem. Potomek Vasanti to będzie problem, bankowo będzie chciała go mieć usytuowanego na tronie. Heh, gdyby Młodemu kiedyś odbiła palma i dorobiłby się potomstwa, to dałby mu wybór: pozostania sobą, lub też sprawowania jakiejś zaszczytniejszej funkcji.
Upedni? Co za bzdury, o co mu w ogóle chodzi. Zerknął raz jeszcze na Anubisa, teraz to nawet on nie potrafił zrozumieć tego wyszczerzu na jego pysku, a przynajmniej takie wrażenie sprawiał. - Skoro tak twierdzisz, ale wpadaj czasem. Oho, co za obrona ze strony Fel. Zawierała taką pewność, że jest osobą na właściwym miejscu. Jakoś tak go to pokrzepiło wewnętrznie, od razu też uśmiechnął się przyjaźnie do swojej przyjaciółki i – choć było to trochę niegrzeczne – postanowił zagrać swoją rólkę do końca. - To trzymaj się – rzekł, po czym wstał i ruszył przed siebie, licząc że różnooka zaraz doń dołączy – Pójdę za Twoją radą, więc jeżeli nie masz nic na przeciw udam się z Fel w dalszą drogę. |
|||
|
Anubis Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:8 lat i 3 miesiące (Wiek średni) Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:568 Dołączył:Paź 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 90 Zręczność: 71 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 20 |
20-04-2014, 15:07
Prawa autorskie: Avatar by MadKakerlaken
Lwica wydawała się zupełnie inna od ich ostatniego spotkania, no ale cóż się dziwić skoro minęło tyle czasu. Zwłaszcza, że wie jak bardzo może się zmienić charakter. Nawet patrząc na samego siebie. Ile to razy już mu się zmienił? Cztery? Pięć? Przestał liczyć, nie zwracał na to uwagi. Nie było potrzeby, ważniejsze było to, że był lepszą osobą... Chyba. Bo jak się jednak okazało stare nawyki dzisiejszego dnia wyszły na światło dzienne. I choć nie miał takiego zamiaru to było bardzo możliwe, że obraził przyjaciela. Obraził też lwicę. Wyszło to jego gorsze ja, wyszło bo zostało obudzone, sprowokowane. Więc musiał na powrót walczyć teraz z Durielem, obić mu pysk kiedy to był jeszcze bardzo słaby. Znów dobić leżącego na ziemi, upuścić mu trochę krwi, złości, nienawiści do wszystkiego co żyje. Idź spać bracie, idź spać.
Posłał Mako przepraszające spojrzenie, zagalopował się i zdawał sobie z tego sprawę. Następnie spojrzał na lwicę. Nawet nie zauważył, że przekręcił jej imię. Zrobił to niechcący, czy Duriel zrobił to specjalnie chcąc ją jeszcze bardziej obrazić? Westchnął ciężko, należało to teraz jakoś naprawić. - Przepraszam, Mako chyba ma rację, że się starzeję skoro już imiona mi się mylą Felijo - odpowiedział wykrzywając czarne wargi w grymasie obrzydzenia, obrzydzenia samym sobą. Chciał już odejść, jednakże wypadało odpowiedzieć na jej słowa. - Właśnie dlatego, że jeśli byłby złym władcą mógłby wydać jakiś zły rozkaz, polecenie przez które ktoś z Was by na tym ucierpiał, odniósł by szkodę. Jednak jak sama powiedziałaś, Mako jest najlepszym władcą jaki władał tymi ziemiami, więc nie ma się czym przejmować - rzekł do lwicy bardzo widocznie urywając ten temat. Nie chciał już im dłużej psuć humoru, więc nie chciał już też dłużej tutaj siedzieć i rozmawiać. Należało się jeszcze pokłonić i pożegnać rozmówców, co też i zrobił. - Nie Mako, nie mam nic na przeciw. Niech Księżyc oświetla Wam drogę, kiedy świat ogarnie mrok - odparł, rzucając na koniec swe własne kapłańskie pożegnanie. I chcąc się odwrócić i odejść, zawahał się. Zawahał się i z lekko opadniętymi uszami odwrócił się i ruszył przed siebie. Mimo wszystko ufał przyjacielowi i wiedział, że nie zaatakował by go w plecy. Nie on, nie Mako. Pomimo, że rozchodzą się w tej nie przyjemniej atmosferze, to i tak wierzył w to, że ostatni jego przyjaciel, nadal zostanie przyjacielem. z/t |
|||
|
Felija Administrator Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5,5 roku Liczba postów:4,347 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 14 |
21-04-2014, 22:04
Prawa autorskie: Malaika, tło: Disney | AtomicIceCream
Lwica, rozdziawiwszy pysk, wgapiała się w oddalającą się sylwetkę czerwonookiego. Następnie powoli odwróciła się w stronę tego, który z nią pozostał.
- A temu co odbiło? - Pokręciła łbem z niedowierzaniem. Chwilę wcześniej śmiał się, naigrawał - i to całkiem nieźle mu szło, nie powiem! To nagłe spasowanie było zmianą nastroju godną Fel. W konsternację wprawiło ją również ostatnie pozdrowienie samotnika. Mówił jak nawiedzony. I pomyśleć, że dotychczas miała go za względnie normalną personę... Wreszcie beżowa wykonała niemal niedostrzegalne wzruszenie barkami, mające świadczyć o tym, że, tak po prawdzie, to niewiele ją obchodzi ten cały Anubis i jego podejrzane zagrywki. Jej uwagę przejęło w tym momencie coś zupełnie innego, prawdopodobnie o dużo większej randze. Wstała zaraz za Mako. - A gdzie mieliśmy iść? Bo jeśli nie miałeś na myśli niczego konkretnego... - zaczęła, na jego uśmiech odpowiadając podobnym gestem. - ...to proponuję w tamtą. Szarawa łapa wystrzeliła na zachód, wskazując kierunek, w którym wcześniej różnooka zerknęła raz czy dwa. - Coś tam dziwnie pachnie - z pełną powagą podzieliła się swymi spostrzeżenieami. Dla uwydatnienia swej wypowiedzi, zmarszczyła ciemny nos. Pozbawiona choćby przeciętnego wzroku, samica mogła się poszczycić stosunkowo przyzwoitym zmysłem węchu. A rozchodzącą się woń aż trzech obcych osobników była ciężka do pomylenia dla kogoś, kto niemal całe swoje życie spędził wśród Lwioziemców. |
|||
|
Mako Poczciwy | Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:1/1 Liczba postów:553 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 85 Zręczność: 79 Spostrzegawczość: 73 Doświadczenie: 84 |
25-04-2014, 01:52
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | VenvaTio
Zdawał sobie sprawę, że Fel bywała niekiedy w niego zapatrzona jak obrazek jako wizerunek Lwiego władcy, ale jakoś nie spodziewał się usłyszeć podobnych słów od Anubisa. Dziwił się, że takowe w ogóle przeszły mu przez gardło. Wnioskując po reakcji samca Młody doszedł do wniosku, że może on powiedział coś nie tak, ale po chwili uznał to za mało prawdopodobne.
- Nie wiem – odparł Felce, wzruszając przy tym barkami. - Może uznał że dopuścił się jakiegoś nietaktu. Rzekł, rzeczywiście zastanawiając się nad ową kwestią. Podczas tego całego myślowego toku, został ponownie zahaczony przez Felkę. - Nie, nie, nic konkretnego – odparł nieobecnie, łącząc w głowie ostatnie fragmenty układanki. Gdy tylko połączył zmianę nastroju przyjaciela ze swoimi wcześniejszymi słowami, sytuacja stała się krystalicznie jasna. Uśmiechnął się, a po chwili aż zaczął chichrać się pod nosem. Zerknął kolejny raz na Felkę, która pewnie patrzyła się już na niego z wyraźną trwogą. Zaraz też postanowił rozwiać wątpliwości... Wróć, raczej jeszcze trochę się pośmiać wprowadzając tym samym różnooką w jeszcze większą konsternacje. - Wiesz co, on chyba faktycznie pomyślał że my... - ale nie dokończył, kolejna fala śmiechu wyrwała mu się z pyska. - Dobrze, Ty moja randko, sprawdźmy co się tam dzieje. |
|||
|
Felija Administrator Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5,5 roku Liczba postów:4,347 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 14 |
27-04-2014, 23:13
Prawa autorskie: Malaika, tło: Disney | AtomicIceCream
Brew zaniepokojonej samicy powędrowała w górę. Kolejny, któremu odbiła palma? Wiadomo, że śmiech to zdrowie i te sprawy, ale żeby tak nagle, bez powodu...? Beżowa już otwierała pysk, pragnąc dowiedzieć się, co tu tym razem jest grane, kiedy przerwał jej głos przyjaciela. Lwica grzecznie zamknęła jadaczkę, choć rychło miało się okazać, iż nie niosło to za sobą żadnego sensu, gdyż zaraz potem rozwarła ją z powrotem.
- Ej, ale kto powiedział, że idziemy na jakąś randkę? - Wbiła w niego zszokowane spojrzenie. - I niby z kim? Zamrugała kolorowymi oczyma, nie rozumiejąc. O cóż mogło mu chodzić? Aż wnet przyszło olśnienie - przecież randki zwykle są dwuosobowe (chyba że ktoś przyjdzie z przyzwoitką, acz to raczej nie należy do typowo lwich zachowań)! A to oznacza... Och...! Źrenice powiększyły się do granic możliwości, gdy Felka powoli, drobnymi kroczkami, cofała się, łypiąc na czarnogrzywego zatrwożonym spojrzeniem. Odchyliła uszy do tyłu i zamachała drżącym ogonem. - Czy tobie się coś nie pokręciło? - spytała poważnie jak nigdy, akcentując każde słowo. - A może ty się źle czujesz? Może pójdziemy do Hewy, to ci coś na to zapoda? Zamilkłszy na dwie sekundy, podjęła intensywne rozmyślenie nad bardziej drastyczną, lecz zapewne także skuteczniejszą koncepcją. - Albo lepiej do rudej, ona nie będzie się wahała dać ci czegoś mocniejszego... |
|||
|
Mako Poczciwy | Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:1/1 Liczba postów:553 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 85 Zręczność: 79 Spostrzegawczość: 73 Doświadczenie: 84 |
05-05-2014, 19:00
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | VenvaTio
Oj, Fel, żadnego poczucia humoru. Gdy zobaczył jak Jej źrenice się rozszerzały, to aż sobie usiadł z wrażenia i choć sytuacja była komiczna, w ogóle nie było mu do śmiechu. Dziwna prawidłowość: niezależnie jak dobra znajomość, wchodzenie na ten prywatny grunt najpewniej nie przyniesie nic dobrego. Już miał rzucić czymś w stylu „aż taki zły jestem?”, ale dał sobie spokój.
- Nie, czuję się świetnie – odparł pogodnie, acz poważnie, jednak po Jej kolejnych słowach poczuł jak zbiera w nim fala jakiejś skrywanej goryczy. Brwi powędrowały do góry. Zaraz też dodał sarkastycznie. - Zapoda, na co? Że chciałbym sobie zacząć żyć dla siebie? Szybko wypuścił nosem nagromadzone powietrze, uspokajając się przy tym. - Nie zrobiłabyś mi tego! Przecież nie wydałabyś mnie tej rudej jędzy... |
|||
|
Felija Administrator Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5,5 roku Liczba postów:4,347 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 14 |
07-05-2014, 21:58
Prawa autorskie: Malaika, tło: Disney | AtomicIceCream
Podeszła do niego z powrotem. Zlustrowała go od góry do dołu, z niekłamanym trudem analizując jego słowa. Zapewnienia o cudownym samopoczuciu niezbyt ją przekonywały.
- Żyć dla siebie... Idąc ze mną na randkę? Brew lwicy powędrowała w górę. Felka usilnie starała się przełamać bariery, które hamowały ją od... Odkąd pamięta. Te bariery, które nie pozwalały jej patrzeć na Mako jak na LWA. Tylko jak mogła dłużej je utrzymywać, skoro on sam narzucał jej ich zniesienie? Odetchnęła głęboko. Pomyślmy... Mako ma grzywę, jest dobrze zbudowany, ma niższy głos od niej, choć nie tak niski jak Anubis... Ale to lew, lew jak nic. Samiec. Zamrugała z niedowierzaniem. Czy to jej się śni? Dobra, spróbujmy. Uśmiechnęła się i przybliżyła łeb do przyjaciela, tak że niemal stykali się nosami. Czarnogrzywy mógł poczuć na pysku ciepło jej oddechu. - Masz rację, TOBIE bym tego nie zrobiła - wymruczała, tajemniczo mrużąc kolorowe ślepia. Odstąpiła odeń, zanim zdążyłby zareagować, po czym obeszła go dookoła. Szła wolno, miękko stąpając po trawiastym gruncie. Po drodze beżowy ogon zaczepnie pacnął o jego tylną łapę. Stanęła obok niego, z postawionymi uszami, uroczym uśmiechem i zalotnym spojrzeniem. Przystępowała z łapy na łapę. Pysk miała lekko otworzony, zaś ogon łagodnie kołysał się w rytm słabego wiatru, zdradzając jej niewątpliwe zainteresowanie. A w następnej chwili Felka parsknęła i padła na grzbiet, zanosząc się tak szczerym i nieopanowanym śmiechem, że niemal pociekły jej łzy. - Chyba nie... umiem być randką... sorry - wydukała, wykorzystując momenty, w których udawało jej się łapać powietrze. Przewróciła się na brzuch i, wciąż z niezwykle wesołym obliczem, uniosła łeb ku Mako. - Aaa nie możemy po prostu pójść na spacer? |
|||
|
Mako Poczciwy | Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:1/1 Liczba postów:553 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 85 Zręczność: 79 Spostrzegawczość: 73 Doświadczenie: 84 |
09-05-2014, 19:31
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | VenvaTio
Nie zrozumiała go, w ogóle nie zrozumiała całej sytuacji. On tylko chciał powiedzieć coś Anubisowi, żeby ten nie drążył tematu, zdecydował się wyjść na ignoranta, który nie ma szans nawet u takiej lwicy jak Fel. Zdawało mu się, że ona w lot pojmie o co chodzi, zachowa jakąś powagę, a gdy jego przyjaciel odejdzie będą mogli śmiać się z tej sytuacji do białego rana. Ale się mylił, bo Fel musiała to potraktować poważnie, sądząc po Jej przenikliwym spojrzeniu, które już dłuższą chwilę spoczywało na nim. Rety Fel, trochę luzu... A może to on jest w błędzie, może to właśnie jego przyjaciółka dorosła, a on zachowuje się jak szczeniak naigrywając się tak poważnego tematu. Zważając na powagę Feliji i Anubisa można by jeszcze dojść do wniosku, że coś przed nim ukrywają...
Tak, Fel nie są potrzebne randki, od razu wskakuje do czyjejś groty... - odezwał się jakiś niemający źródła głos. Mako zaraz skrzywił się w sobie i spróbował go zagłuszyć. Pragnął całym sercem wierzyć, że Różnooka w ogóle nie ma dzieci z Arto, że to wszystko jest jednym wielkim podstępem, ale z czasem przekonanie, że jest inaczej wzbierało na sile. - To wszystko przez Anubisa. Coś mu przecież musiałem powiedzieć! Powiedział spokojnie, acz z dużą ekspresją, rzucając spojrzeniami na boki, by znów powrócić do rozmówczyni. Milczał tak chwilę, ale nagle dodał jeszcze jedno zdania, które ucinało dyskusję. - I tak nie chciał bym iść z Tobą na randkę! Nie miał zamiaru Jej zranić, obrazić ani nic w tym stylu, zwyczajnie uciął temat. Właśnie, po Fel na pewno to spłynie. Na pewno. Gdy się zbliżyła, Mako nie cofnął się nawet o cal, mrugnął zaledwie parę razy, a Jej słowa sprawiły, że aż się uśmiechnął. Wiadomo, że by go nie wydała! Ale to co działo się chwilę później spowodowało, że zaczął się czuć niekomfortowo. Nie lubił tego uczucia, któremu towarzyszyło wywracanie się żołądka na drugą stronę. Już miał stwierdzić, że to chyba ona potrzebuje medyka a nie on, ale – na szczęście – Fel szybko powróciła do siebie, rozładowując przy tym całe napięcie. Zaraz też wywalił się na grzbiet koło Feliji i westchnął. Po co ma się martwić na zapas, nawet jeśli jest tak jak mówił Rag, to to nic nie zmienia... Zawtórował przyjaciółce podobną salwą śmiechu, a gdy w końcu się uspokoił, zwrócił wejrzenie ku Fel i przekrzywiając łeb na bok. Spacer. Randka. - A to jest jakaś różnica? Oj Mako, wychodzenie na ignoranta przychodzi ci z dziecinną łatwością. Bo przecież to było prawdziwe, prawda? Taaak, pewnie, przeszłoby to gdyby z początku się tak nie rozjuszył na określenie „randka”. Fel głupia nie jest, ale raczej nie zwróci na to uwagi... Choć dla pewności można jeszcze czymś zając Jej myśli - Mógłbym tak leżeć godzinami, ale nie mogę się tak obijać... |
|||
|
Felija Administrator Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5,5 roku Liczba postów:4,347 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 14 |
13-05-2014, 03:09
Prawa autorskie: Malaika, tło: Disney | AtomicIceCream
Beżowa nic sobie nie robiła z jego odzywek. Wiadomo, każdy czasem musi sobie pogadać bez sensu, żeby odreagować, a potem lepiej się poczuć. To jeszcze zaliczało się do tych normalnych zachowań. A to zdezorientowanie, ha, to było wręcz zabawne! Tak jak się spodziewała, lew nabrał się na jej grę i najwyraźniej nie bardzo wiedział, co z tym zrobić...
Dopiero jego późniejsze słowa, te tuż po dołączeniu do niej na tej jakże cudnej miękkiej ziemi, odniosły na niej pewne wrażenie - przynajmniej na tyle, że zdecydowała się jakoś na nie zareagować. Pokręciła łbem ze zrezygnowaniem i wydobyła z siebie głębokie, przejmujące westchnienie. Nie, oczywiście, że nie ma żadnej różnicy, niby jaka? Kogo obchodzi to, że każde z tych spotkań ma zupełnie inny charakter, cel i całą resztę. Co za ignoranckie stworzenia z tych facetów! Zerknęła na Mako z ukosa i obróciła się na bok, mając pysk zwrócony ku niemu. Zamrugała, przybierając wielce zdziwioną minę. - Nie? A to dlaczego? - zainteresowała się, skierowując także uszy w jego stronę. - Co masz do roboty ważniejszego od spaceru ze mną, co? Powiedz mi! Zamachała ogonem, a kolorowe spojrzenie wyrażało teraz wyraźne zniecierpliwienie. Przecież to niedorzeczne, że on w ogóle uznawał istnienie takich rzeczy. Pfy! Ten cały cyrk miał jeden niewątpliwie pozytywny skutek - Felka odzyskała to, co zwykło się nazywać dobrym humorem. Pytanie tylko, na jak długo. |
|||
|
Mako Poczciwy | Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:1/1 Liczba postów:553 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 85 Zręczność: 79 Spostrzegawczość: 73 Doświadczenie: 84 |
15-05-2014, 23:11
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | VenvaTio
Gdzieś głęboko w sobie uśmiechnął się, gdy tylko usłyszał to westchnięcie z nieukrywanym pożałowaniem względem jego osoby. Znaczyło ono tyle że się udało, całe to bycie uznanym za ignoranta było warte tej namiastki spokoju, którą dane mu było nacieszyć się w tym momencie. Heh, kiedyś nie przyszłoby mu do głowy zagłębiać się w uczucia, segregować je, oraz zastanawiać się co winien pokazać, a co zachować dla siebie, zwyczajnie grać... Czy to skutek bycia starszym, a może naturalna reakcja po obraniu stanowiska, a może zwyczajnie to znów wszystko wina rudej, bo to na nią najłatwiej scedować wszelakie zło świata...
Zmieniłem się? Chyba nie, inaczej nie byłoby Jej tu – pomyślał, jeszcze bardziej rozciągając się przy tym na ziemi. - Choć może czasem trzeba postawić na szczerość, żeby się nie odzwyczaić? - Nie masz pojęcia jaki ciężar dałaś na moje barki, rzucając moją kandydaturą. Już nie jestem wolnym strzelcem jak dawniej – obowiązki, oto czym stało się moje życie. No wiesz, mam jeszcze zamiar spotkania się z pewną lwicą – rzekł swawolnym tonem, i choć była to szczera prawda, to zważając na rozmowę jaka chwilę temu się odbyła Felija nie uwierzy w coś takiego. Przekonany, że tak właśnie będzie, postarał się podsunąć bardziej prawdopodobną przyczynę – A na poważnie, ktoś musi dokończyć patrol. Widzisz, na takim spacero-patrolu przynajmniej nie mam poczucia, że zaniedbuje obowiązki, choć oczywiście wolałbym posiedzieć na dupsku i tyle. Gdyby było coś ważniejszego, to bym się już tym zajmował, więc wiesz... |
|||
|
Felija Administrator Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5,5 roku Liczba postów:4,347 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 14 |
23-05-2014, 15:50
Prawa autorskie: Malaika, tło: Disney | AtomicIceCream
Poważna tematyka słów Mako boleśnie kontrastowała z lekkim tonem, jakim je wypowiadał. Felka poczuła się dziwnie, tak... Nie na miejscu. Znów leżała na brzuchu i niepewnie łypała na czarnogrzywego.
- Rety - mruknęła, wzniósłszy wzrok ku niebu. - Gdybym wiedziała, że to tak będzie, to nigdy bym ci tego nie zrobiła... Tylko że wtedy królową byłaby tylko ruda jędza, bo przecież nikt by jej nie zechciał. - Tu kąciki warg różnookiej nieco się uniosły. - Kto wie, co ona by nawymyślała. Lekko przekrzywiła łeb, z powrotem wgapiając się w przyjaciela. - Ale co, żałujesz, że jesteś królem? - Postawiła uszy. Wyciągnęła przed siebie przednie łapy, wbiła w nie wzrok i zadumała się. Ona nigdy nie miała takich problemów. Obowiązki? Owszem, coś jej się obiło o uszy... Właściwie to.. Coś jej się kojarzy, że to ona była strażnikiem, więc to ona powinna zajmować się tymi patrolami. Czy mogła podciągnąć pod tę kategorię codzienne szlajanie się po Lwiej Ziemi? W jej opinii - jak najbardziej! Zadowolona z wniosków, do których doszła, znów przeniosła na brązowego pytające spojrzenie. Kwestia tajemniczej wielbicielki, o której wspomniał, w ogóle jej nie zainteresowała. Od razu uznała, że to bujdy na resorach... Lub jakaś sprawa z pewną lawendową samicą, ale w ten temat Lwioziemka bynajmniej nie zamierzała się wgłębiać. |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 4 gości