Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Kahawian Dwugrzywy | Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 17 |
28-04-2014, 11:50
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Skinął lekko łbem.
- To dobrze... - mruknął cicho i uśmiechnął się lekko. - Wiesz... ja nie mam nic przeciwko, ale musisz spytać również Ragnara. Powinien się zgodzić, prawdopodobnie znajdzie też jakieś zadanie dla ciebie. Rozejrzał się po jaskini i po zebranych tu lwach. Z jego pyska uleciało ciche westchnięcie. -Trochę się pozmieniało... jest nas mniej niż kiedyś. Niektórych już dawno nie widziałem i nie wiem, czy jest spowodowane ich odejściem, czy też zabrała ich śmierć. Postaraj się jak najszybciej poznać nowych członków stada. Przyda się to, jeśli zostaniesz strażnikiem. Spojrzał krótko na Freya i Maoni, zastanawiając się czy mają do niego jeszcze jakieś sprawy. Jeśli nie... Najchętniej w końcu by uciął sobie drzemkę. Bo nie pamiętał, kiedy ostatnio sobie takową zafundował. |
|||
|
Frey Duch Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:2,5 roku Liczba postów:297 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: |
30-04-2014, 23:12
Prawa autorskie: Ragous / KamiLionheart
W duchu wydał z siebie westchnienie ulgi. Jest dobrze, teraz tylko Ragnar... Z nim Frey miał jeszcze mniej do czynienia niż z Kahawianem, więc ciężko powiedzieć, jak trudne okaże się to zadanie. Ale nie ma co się nastawiać na najgorsze, bo wtedy na pewno się nie uda.
- Dziękuję - odparł. - Zrobię, co w moje mocy. Prawdę mówiąc, poznawanie tych nowych członków nie leżało w jego kręgu zainteresowań - zdecydowanie bardziej interesowało go spędzanie czasu z Maoni. Lecz nie mógł wyjawić tej przykrej prawdy, tak się nie godzi... Powinien być wzorowym członkiem stada, tak jak starał się to robić od jego powstania. Inna sprawa, że trochę go to nudziło i dlatego odszedł - ale przecież nikt nie musi o tym wiedzieć! Wyrwawszy się z rozmyślań, skinął łbem dwugrzywemu. Widać było, że ten ma ważniejsze rzeczy do roboty, a i żółtooki chętnie by się już stąd zmył. - Salve - rzekł na pożegnanie, by następie zwrócić się do swej partnerki. - Chodź, Maoni. I wybył, w stu procentach pewien, że lwica podąży w ślad za nim. Z/t |
|||
|
Maoni Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:4 lata Znamiona:1/4 Liczba postów:336 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 72 Zręczność: 78 Spostrzegawczość: 71 Doświadczenie: 49 |
01-05-2014, 00:00
Prawa autorskie: Salvathi
Przyglądała się cicho wymianie słów Kahawiana i Freya, cierpliwie oczekując, jak potoczy się ich rozmowa. Kiedy się okazało, że Kahawian wita złotookiego z otwartymi ramionami, na jej pysku pojawił się szeroki uśmiech. Nie to, żeby się obawiała, aby Frey miał problemy z powtórną akceptacją ze strony stada. Tym bardziej, że sporo się wydarzyło podczas jego nieobecności.
Beżowa, zadowolona, że wszystko potoczyło się dobrze, znacznie się rozluźniła. W pewnej chwili jednak poczuła, że chce... musi wrócić z powrotem do ich groty. Jej brzuch znacznie powiększył się od ostatniego czasu i lwica wiedziała, że wcale tak być nie powinno, a instynkt podpowiadał, czym to mogło być spowodowane. - Salve. - powtórzyła zaraz za Freyem i zapewne pożegnałaby się jakoś bardziej profesjonalnie, ale w tej chwili nie była za bardzo w stanie. Odwróciła się zatem, po czym szybko wybyła z Termitiery, nie odpowiadając nic partnerowi. Możliwe, że wcale go wtedy nie słyszała, gdyż myślała o czymś zgoła innym. zt |
|||
|
Kahawian Dwugrzywy | Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 17 |
02-05-2014, 17:47
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Zamruczał cicho i wzrokiem odprowadził Freya i Maoni. No cóż... jeden problem z głowy.
Pozostawała jeszcze sprawa tłumu w grocie. Miał ochotę odpocząć od innych, ale w tej chwili i w tym miejscu nie było to możliwe. Gdy upewnił się że Kalani patrzy na niego mrugnął krótko. Muszę się przejść. Dopiero po chwili odezwał się do zebranych. - No cóż, ja muszę iść. Uważajcie na siebie... Salve. I wyszedł. Być może znajdzie jakieś miejsce gdzie chwilę odpocznie... z.t |
|||
|
Metody Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:102 Dołączył:Wrz 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 83 Zręczność: 61 Spostrzegawczość: 66 Doświadczenie: 10 |
04-05-2014, 12:40
Prawa autorskie: Moi et Ragi
Zadziwiające jak dobrze czuł się w tym przecież niemal obcym towarzystwie. Przychylnym spojrzeniem omiatał każdego z zebranych, nie potrafiąc pozbyć się uśmiechu ze swego oblicza. Sielanka i szczęście a i już nie lało na zewnątrz. Jakaś życiowa rekompensata za tę nieszczęsną kończynę. Gdy jednak wszedł tu Frey, nieznany mu i młody jeszcze w zaprawdę brązowym towarzystwie, skinął im tylko głową, skupiając się jednak teraz w pełni na Padme.
-Och przecież sam skazałem się na taki los, a zmókłbym tak czy inaczej-posłał jej uśmiech-proszę się nawet nie ważyć jakkolwiek mi się odwdzięczać, to była przyjemność. W dodatku na nic się nie przydałem-wszystko przeto rozwiązała dziecięca logika. -Chętnie bym to naprawił, jednak mam pod opieką chorego i czuję się zobowiązany do sprawdzenia jego stanu zdrowia, więc będę się już zbierał- ostatnie słowa powiedział nieco głośniej, by każdy usłyszał, skłonił się całemu towarzystwu-mam nadzieję, że wkrótce znów będzie mi dane zajść na te ziemie, więc, z dużą dawką nadziei- do zobaczenia-uśmiechnął się po raz ostatni i opuścił ten przybytek. zt
[center]Theme song
De mortuis nil nisi bene Warto umrzeć za taką cenę Jesteś duszą Wszechświata i duszy Wszechświatem My body is merely the shell of my soul But the flesh must be given its due Mam ja lapacho |
|||
|
Sadie Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:291 Dołączył:Maj 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 64 Zręczność: 76 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 40 |
12-05-2014, 13:01
Prawa autorskie: Lineart - Malaika4 - kolor - ja/witam (DeviantART) | The Fray
Siedziała przy Malimau, mając nadzieję, że okaże większy entuzjazm związany z jej przybyciem. Cóż, bardzo prawdopodobne, że jej brat po prostu był bardzo zmęczony... cóż, przynajmniej na takiego wyglądał. Turkusowe ślepka odprowadzały każdą postać, która właśnie opuściła to miejsce. Ulżyło jej, gdy całe to miejsce w końcu opustoszało. Spojrzała na Padme, posyłając jej delikatny uśmiech, po czym sama zdała sobie sprawę, że jest równie zmęczona co jej brat. Deszcz i tak długa wędrówka z pewnością były w stanie wyssać całą energię lwiątka. Młoda ziewnęła, szturchając delikatnie łapą brata, po czym ruszyła w stronę mamy.
- Zimno mi.
Be still and know that I'm with you
Be still and know I am. |
|||
|
Malimau Samotnik Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Liczba postów:234 Dołączył:Maj 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 81 Zręczność: 62 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 20 |
21-05-2014, 21:53
Prawa autorskie: Chotara | ArolinaK.
Uśmiechnął się szeroko, gdy tylko zobaczył mamę na horyzoncie. Trochę się zachmurzył, gdy mama napomknęła o spędzaniu czasu w jaskini, wtulając się posłusznie w jego brzuch, ale szybko rozchmurzył się, gdy siostra do niego doskoczyła. Uśmiechnął się wesoło, po czym liznął ją w ucho na powitanie i zamachał wesoło ogonkiem.
- Znalazłem tutaj coś ciekawego. Chcesz zobaczyć? - wyszczerzył się i podskoczył radośnie, chcąc podzielić się swoim znaleziskiem. |
|||
|
Sadie Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:291 Dołączył:Maj 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 64 Zręczność: 76 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 40 |
22-05-2014, 12:06
Prawa autorskie: Lineart - Malaika4 - kolor - ja/witam (DeviantART) | The Fray
Zimno? Zmęczona? Gdzie tam! Otworzyła szerzej ślepka zafascynowana, które momentalnie zaświeciły. Nadymała policzki w geście niecierpliwości i pokiwała prędko łebkiem entuzjastycznie. Podniosła dupkę do góry, naśladując brata, by również nieco podskoczyć.
- Pokaż, pokaaaż! - wyszczerzyła się. Tak, zdecydowanie brakowało jej przez ten czas zabawy z rodzeństwem.
Be still and know that I'm with you
Be still and know I am. |
|||
|
Malimau Samotnik Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Liczba postów:234 Dołączył:Maj 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 81 Zręczność: 62 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 20 |
26-05-2014, 23:12
Prawa autorskie: Chotara | ArolinaK.
Uśmiechnął się zawadiacko, wyraźnie zadowolony z decyzji siostry. Spojrzał na mamę, po czym ruszył przed siebie truchtem, przystając na rozwidleniu dwóch dróg. Rozejrzał się, próbując przypomnieć sobie trasę. Pokręcił łepkiem w dezorientacji, mrucząc coś pod nosem.
- Musimy znaleźć stertę suchych patyków, niedaleko jest coś ukryte, co znalazłem - odparł, zerkając na siostrę. Wybył. [zt] |
|||
|
Kalani Dobrotliwa | Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:722 Dołączył:Lis 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 82 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 17 |
07-07-2014, 23:53
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Tytuł pozafabularny: VIP
Skinęła nieznacznie łbem w stronę Kahawiana. Znała jego nawyki i wiedziała, że nie żaden obowiązek go wzywał, a zwyczajna chęć zaznania spokoju. Po to w końcu tutaj przyszli, prawda? Cicho obserwowała zachodzące w termitierze sytuacje, po czym ukradkiem wymknęła się tylnym wyjściem.
zt |
|||
|
Busara Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:216 Dołączył:Sie 2014 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 55 |
03-04-2015, 16:32
Lwiczka przeciągnęła się potężnie. Była taaaka zmęczona... ta drzemka naprawdę jej się należało. Z cieniem nadziei rozejrzała się po grocie. Może ktoś tu był? Brak taty jej nie zdziwił, wiedziała że był ostatnio był bardzo zajęty. I zmęczony. Miał już mniej czasu dla niej... ale za to spędzała więcej czasu na wycieczkach, albo kręcąc się niedaleko ciotek. Teraz jednak siedziała sama w tej jaskini. Było tu tak cicho...
Busara westchnęła ciężko. Musiała tu czekać, aż któreś z jej rodziców wróci po nią. Tymczasem jednak złożyła się przy ścianie. Może znów się zdrzemnie. |
|||
|
Maoni Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:4 lata Znamiona:1/4 Liczba postów:336 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 72 Zręczność: 78 Spostrzegawczość: 71 Doświadczenie: 49 |
03-04-2015, 17:18
Prawa autorskie: Salvathi
Lwica wybrała najkrótszą drogę do termitiery, dlatego też dotarła tam dość szybko. Towarzyszyła jej córka, na którą Maoni co chwilę rzucała okiem, aż w końcu nie weszły do wnętrza termitiery. W głowie niebieskookiej kotłowało się wiele myśli. Czy wszyscy już tam są? Dlaczego słyszeli ryki? Czy zastanie Ragnara? Z każdym krokiem czuła coraz większe napięcie, jak też determinację. Bała się spotkania ze stadem, jednak chciała go. Kiedy jednak wprowadziła Runę do głównej sali, zatrzymała się, zdziwiona.
- Nikogo jeszcze nie ma? - powiedziała na głos. Zaskoczona lwica, nie wiedziała, co powinna zrobić. Przeszukać inne zakątki tego miejsca, a może po prostu zaczekać tu? Aczkolwiek myliła się, gdyż pod jedną ze ścian znajdowała się jedna, jedyna żywa dusza. Maoni, kiedy ją dostrzegła, spojrzała krótko na córkę, po czym powoli ruszyła w jej stronę, pilnując, aby Runa zrobiła to samo. - Cześć, ty jesteś Busara? - przywitała się z lwiątkiem, uśmiechając się ciepło. Mała miała te same oczy, co Kahawian, dlatego była niemal pewna, że to właśnie ona. |
|||
|
Busara Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:216 Dołączył:Sie 2014 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 55 |
03-04-2015, 17:38
Lwiczka podniosła łeb. Ktoś nadchodził! Podniosła łebek i czekała. No proszę! A tej lwicy jeszcze nie znała. Ale za to pachniała stadem. No i przyprowadziła ze sobą lwiątko! Będzie miała się z kim bawić! Na samą myśl uśmiechnęła się radośnie.
Widząc, że niebieskooka idzie w jej kierunku, podniosła się i obserwowała je. Aż w końcu usłyszała głos Maoni. Był naprawdę miły! No i chyba była bardzo młoda, młodsza nawet do cioci Dey! - Tak. A wy? Mimo że ojciec co jakiś czas mówił o stadzie, ale nie była w stanie zapamiętać ich wszystkich. No i niektórych nawet na oczy nie widziała. A to było dziwne, znać kogoś i nie widzieć, jak wygląda. W końcu czerwone ślepka wylądowały na Runie. - Cześć. Dostrzegła też zwisającego z jej pyszczka owada. Wskazała na niego łapką. - Sama go upolowałaś? |
|||
|
Runa Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:68 Dołączył:Cze 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 65 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 4 |
03-04-2015, 18:13
Prawa autorskie: lineart: Malaika4 kolor: Salvathi, podpis: Salvathi
Runa nieźle przebierała łapkami, by nie zostać w tyle. Szły prosto drogą, nie zatrzymując się prawie wcale (raz musiała poprawić sobie szarańczę w pyszczku) i nie rozmawiały wiele. Śpieszyły się, by dotrzeć jak najszybciej do celu. Kiedy w końcu zobaczyły termitierę, Runa aż otworzyła pyszczek ze zdumienia, wypuszczając zmaltretowane truchło szarańczy, które wpadło między jakieś kamienie. Była przyzwyczajona do skał, ale to, co widziała przed sobą było większe, o ostrych stokach. Wejście po tych ścianach byłoby bardzo trudne. Pewnego dnia spróbuje. Póki co Runa straciła chwilę na wydobycie szarańczy, dogoniła mamę i razem weszły w termitierę.
W środku było bardzo dużo miejsca. Ściany były o wiele wyższe niż u nich w Grocie. Panował półmrok i tylko na środku widniała plama słońca. - Łaał. - mruknęła, a za nią zawtórowało lekkie echo. Runa zachichotała i podbiegła, wyprzedzając mamę. Zaraz jednak wyrównała krok i szła tuż przy niej. Runa zdziwiła się, słysząc słowa mamy. Ktoś powinien tu być? Zaraz, te miejsce jest tak ogromne, że miną wieki zanim kogokolwiek znajdą! A może nie? Runa pochwyciła wzrok mamy. Ruszyła w tym samym kierunku co Maoni i wtedy ją zobaczyła. Runa stanęła pół kroku dalej niż mama. Pochyliwszy głowę, przyglądała się lwiątku. To była ta Bursara? - Cześć. - mruknęła niepewnie. Jeszcze nigdy nie była w takiej sytuacji. Dziewczyna w jej wieku. Ojej. Ale się uśmiechała, to chyba dobrze. Runa spróbowała zrobić to samo, ale chyba z zbyt wielkim entuzjazmem, bo kiedy szybko podniosła głowę, owadowi urwała się chyba ostatnia już nóżka i szarańcza wylądowała na jej pyszczku, tuż przy oczach. Busara też to zauważyła, bo wskazała na niego łapką. Runa poczuła się co najmniej głupio. - Tak. - przyznała, po czym potrząsnęła głową, zrzucając owada. - Jestem Runa. - powiedziała się, nie pamiętając, czy mama ją przedstawiała czy nie. - A ty Busara, czyż nie? - stwierdziła tylko po to, by coś powiedzieć. I don't ever want to let you down
I don't ever want to leave this town Cause after all This city never sleeps at night It's time to begin, isn't it? I get a little bit bigger but then I'll admit I'm just the same as I was Now don't you understand That I'm never changing who I am |
|||
|
Kalani Dobrotliwa | Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:722 Dołączył:Lis 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 82 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 17 |
03-04-2015, 19:19
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Tytuł pozafabularny: VIP
Wkrótce towarzystwo dwóch małych lwiczek nie było jedynym, którym przyszło Maoni cieszyć się w Termitierze. Kalani kroczyła przez korytarz parę kroków za nią i jej córką, lecz dopiero teraz dała o sobie znać. Miły pomruk wypełnił główną salę, kiedy ocierała się czołem o policzek błękitnookiej.
- Dobry wieczór, Maoni - powiedziała w końcu - Cieszę się, że zdecydowałyście się dołączyć do stada. Odeszła od lwicy i przywitała się czule ze swoją córką, czule liżąc ją po całym rdzawym jak futro jej ojca łebku. Była szczęśliwa, że tym razem Busara posłuchała się ojca i została wewnątrz siedziby stada. Cokolwiek by się działo na Zachodnich Ziem, tutaj, w środku, nic złego nie mogło ją dosięgnąć. Magia? Posłała przyjazny uśmiech również do Runy, która próbowała nawiązać kontakt z pociechą Dwugrzywego. - Cześć, Runo. Widzę, że już poznałaś moją Busię... Jest świetna w polowaniu. Zapytaj ją, może czegoś fajnego cię nauczy? - po czym skierowała się ku jej matce - A my musimy porozmawiać. Wycofała się nieco i przysiadła obok rekrutki. Musiała czuć się okropnie po śmi... nie, po morderstwie Freya. Kalani była przeciwna karze śmierci za takie wykroczenia, a fakt, że Ragnar sam później go dostąpił, tylko dolewał oliwy do ognia gniewu bursztynowookiej. - Kochana, tak bardzo mi przykro... - zaczęła cichym tonem, aby jej słowa nie doszły do uszu dzieci. - Wygląda na to, że musimy się trzymać teraz jeszcze bliżej niż zwykle. Bliznopyski odszedł. Porzucił swoje obowiązki, nikomu nie powiedział, że odchodzi. Otworzył granice dla obcych. Przełknęła głośno ślinę. - A ktoś z nich skrzywdził Deyne Nyotę. |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 5 gości