Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Vasanti Vei Zgryźliwa | Iskra Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 82 |
03-10-2015, 21:39
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano
Jaskinia usytuowana przy ujściu Słonecznej Rzeki do potężnego Oceanu. Widok bezkresnej wody zapiera dech w piersiach, lecz sama grota nie należy do największych ani nie sprawia przyjemnego pierwszego wrażenia: jest w niej zimno i wilgotno. Jednak jej podłoże wyścielone jest zebrzymi skórami, a przy ścianach ułożone są kamyki mieniące się w słońcu wszystkimi barwami tęczy - wyraźnie inne niż te, które spotyka się na każdym kroku - co sprawia, że jest tu całkiem przytulnie. Bliskość rzeki zapewnia nieograniczony dostęp do słodkiej wody, a z kolei wiejąca znad oceanu bryza przynosi ulgę w upalne dni.
To właśnie tutaj Królowa Lwiej Ziemi zażywa odpoczynku - zawsze samotnie. |
|||
|
Mako Poczciwy | Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:1/1 Liczba postów:553 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 85 Zręczność: 79 Spostrzegawczość: 73 Doświadczenie: 84 |
04-10-2015, 23:02
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | VenvaTio
Dotarł tutaj z królową na swych barkach. Cóż, każdy musi nieść swój krzyż. Na początku przeliczył swoje siły, gdyż po przebyciu kilkuset metrów wyraźnie zwolnił. Oczywiście parł dalej, ale wolniej, starając sobie wyobrazić ile drogi mu pozostało. Był pod wrażeniem odcinka jaki przebyła Vei. Może zwyczajnie jej stan uległ znacznemu pogorszeniu w przeciągu ostatniej godziny?
W końcu znalazł wejście do groty. Normalnie myśl, że wchodzi do jaskini Vei przyprawiłaby go o ciarki, ale tym razem był rad, że będzie mógł odpocząć przez moment. - Tutaj, prawda? - spytał, stawiając pierwsze kroki w grocie - Całkiem ładna grota, pomijając dźwięk fal chyba jest tu spokój. Najdelikatniej jak potrafił zdjął z siebie królową. Gdy już znalazła się na skórach odszedł parę kroków i położył się na grzbiecie, chłonąc chłód podłoża. Zamknął oczy, łudząc się, że może to tylko sen. - Potrzeba ci jeszcze czegoś? |
|||
|
Gyda Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:378 Dołączył:Wrz 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 65 Spostrzegawczość: 79 Doświadczenie: 16 |
05-10-2015, 23:25
Poczuł że coś jest nie tak. Jakby instynkt mówiący "rusz w tym kierunku swa dupę łysy bęcwale".
Tak, to był instynkt... albo jego matka. Oj już ją kochał! Nie miał jak otworzyć oczek, ale już za niedługo będzie musiał to zrobić. Najpierw jednak ustawił się niejako "do wylotu". Bo on musi być pierwszy! Zresztą... bracia? Siostra? Meh, on ich wcale nie znał. Tylko miejsce mu zabierali chciwe gnojki! Tak być nie będzie! Mą kapitanię jestę gotowę do wylotę! Proszę o zezwolenie na lądowanie! ( tak właśnie by powiedział gdyby miał szeroką wiedze o ludziach i innych rzeczach, i powiedziałby to bo jego umysł przecież jest spaczony dziwnym poczuciem humoru) Moi drodzy, uważacie że mały lew to czysta karta do zapisania? Cóż, zobaczymy. Wy w to może wierzycie. Skadim... niekoniecznie. No to jedziem z tym koksem matka! - Emmm.... znaczy się. Cóż... Mamuś ja chcę wyjść!
Haiku o pełnym przygód życiu utalentowanego Gydy i o jego przyjacielu bardzie Kuro:
Wybrałem podróż – o świcie spadł w lesie śnieg leciało pióro |
|||
|
Vasanti Vei Zgryźliwa | Iskra Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 82 |
07-10-2015, 22:13
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano
- Dźwięk fal jest kojący - stwierdziła półgłosem, przymykając swe ślepia.
Dziwnie się czuła, będąc niesiona przez tegoż osobnika. Nie pamiętała, kiedy ostatnio pozwoliła komuś na coś podobnego - najprawdopodobniej nie przydarzyło jej się to co najmniej od czasu, kiedy ukończyła osiem księżyców. Teraz jednak było jej wszystko jedno. Teraz tylko chciała... Chciała... - Przynieś mi młodą zebrę - odpowiedziała czarnogrzywemu. - Martwą - dodała dla pewności. Królowa leżała na boku, a minę wciąż miała niewyraźną. Czuła, jak życie, które w sobie nosiła, pragnęło wreszcie postawić nieporadne łapki na tym łeb padole. A ona powoli traciła siły, by się mu powstrzymywać. - Możesz poprosić o to lwice... Albo rób co uważasz, tylko idź już - burknęła, nerwowo zamiatając ogonem czarno-biały "dywanik". Pomimo całej swojej wdzięczności dla Mako, nie zdołała znaleźć w sobie zrozumienia dla jego zmęczenia. Musiała być sama i to musiała być sama TERAZ. Nie była Alayike, która w analogicznej sytuacji z wdzięcznością przyjmowała towarzystwo przypadkowych Lwioziemców. |
|||
|
Mako Poczciwy | Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:1/1 Liczba postów:553 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 85 Zręczność: 79 Spostrzegawczość: 73 Doświadczenie: 84 |
11-10-2015, 22:03
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | VenvaTio
Po wysłuchaniu Vei milczał jeszcze przez moment.
- Zobaczę co się da zrobić. Po tych słowach podniósł się i już praktycznie wychodził z groty, gdy zatrzymał się raptownie. Jedyne co było słychać to szum fal. Zachowanie to było dość dziwne i kto wie, może nawet królowa zwróciła na nie uwagę. Mako bynajmniej nie chciał spotęgować efektu swoim postępkiem. - Chciałbym wiedzieć, dlaczego ja ci w ogóle pomagam? Zwyczajnie tego nie rozumiał. Zrobił to co uważał za słuszne, czy może był to jego obowiązek jako Lwioziemca? Po rzuceniu pytania wybył z groty, zostawiając królową samą, a przynajmniej liczył, że królowa tak pomyśli, bowiem zaraz przystanął obok wyjścia. Ostatnie kroki stawiał delikatniej. Wątpił, żeby Vei zastanawiała się nad jego obecnością, ale odrobina ostrożności nie zawadzi. Liczył, że może lwica rzuci odpowiedz w eter a tym samym zdradzi swoją prawdziwą opinie. Ile razy tak w życiu bywało, że będąc samemu odrzucamy pozory i zwyczajnie jesteśmy sobą... Stał jakiś czas czekając i nasłuchując, by w końcu ruszyć w swoją stronę. [z.t] |
|||
|
Vasanti Vei Zgryźliwa | Iskra Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 82 |
14-10-2015, 17:16
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano
- Bo jesteś taki jak ja - wymruczała zagadkowo; trudno określić, czy sama wiedziała, co dokładnie ma na myśli, ale kto wymaga racjonalności od lwicy w takim stanie?
Zacisnęła powieki. Tak, to był ten moment, nie było co do tego żadnych wątpliwości. Całe szczęście, że Mako zdążył ulotnić się w porę - i tak miał już zbyt duże doświadczenie w obserwacji porodów... Ruda samica wstała i ustawiła się nad jedną z zebrzych skór. *** Niebawem biało-czarny dywanik był brudny od szkarłatnych plam, a czymś podobnego koloru były też umazane cztery futrzane kulki, które teraz leżały na tejże wykładzinie. Wszystkie małe, bure (przynajmniej na pierwszy rzut oka), ślepe, zdane na łaskę i niełaskę swej rodzicielki. Szczęśliwie, lwica nie okazała się być wyrodną matką. Ułożyła się obok nich, by czule przysunąć je łapą do swego ciepłego ciała. Brała każdego po kolei i pieczołowicie wylizywała je z krwi i innych paskudztw, po czym położyła się na boku, pozwalając dzieciom spożyć ich pierwszy posiłek. Jeszcze nie do końca dotarło do niej to, co się właśnie wydarzyło - wszystko, co robiła, kierowane było instynktem. |
|||
|
Gyda Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:378 Dołączył:Wrz 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 65 Spostrzegawczość: 79 Doświadczenie: 16 |
14-10-2015, 18:05
Urodził się jako pierwszy. Czemu?
W końcu ustawił się już do tego dawno, i był uparty, jeszcze przed narodzeniem. To był szok. Nagle..... WOW! Cały świat, nie otwierał oczu, ale poczuł zimno. Dojmujące zimno. I momentalnie szukał czegoś ciepłego, i odnalazł swą mamusie. Przytulił się mocno do Vei, lekko kwiląc. Gdy poczuł że mama go liże, wręcz nadstawiał się. Spodobało mu się to.
Haiku o pełnym przygód życiu utalentowanego Gydy i o jego przyjacielu bardzie Kuro:
Wybrałem podróż – o świcie spadł w lesie śnieg leciało pióro |
|||
|
Sigrun Konto zawieszone Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:1 rok i 7 miesięcy Liczba postów:300 Dołączył:Sie 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 40 Zręczność: 50 Spostrzegawczość: 92 Doświadczenie: 40 |
15-10-2015, 09:22
Prawa autorskie: Ragnar, Ki-Re, Venety, Inn, Askari, ja.
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry
Nie było istotne, w której kolejności przyszła na świat. Właściwie została wypchnięta bez większych oporów. O wiele mniejsza od jej rodzeństwa, bez żadnego pisku czy poruszenia się. Zdawało się nawet jakby nie oddychała, dopiero po głębszym dostrzeżeniu można było ujrzeć jak pierś zaczyna delikatnie pracować próbując zaczerpnąć zimnego powietrza. Nie protestowała nawet gdy siła wyższa przyciągnęła ją. Drgnęła nieznacznie czując bijące ciepło od futra matki. Wyciągnęła drżące łapki w jej kierunku, zaczepiając się w puchatą sierść. Gdy poczuła ciepły język na sobie wydała z siebie jakby cichy krótki pomruk. Podobało jej się to i to bardzo.
|
|||
|
Setkar Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:rok Tytuł fabularny:Książę Liczba postów:107 Dołączył:Lip 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 30 Zręczność: 50 Spostrzegawczość: 40 Doświadczenie: 20 |
15-10-2015, 19:06
Prawa autorskie: jo/ref-Skadim
Wielkością nieróżniąca się od małej Sigrun kulka, poczynała wysychać, pieczołowicie wyczyszczona przez mamę. Z początku ciemnawe, przekłamane wodami płodowymi futerko jaśniało w oczach, zyskując iście słoneczną barwę. Nie dawał znać o swojej obecności gorączkowymi piskami, jak to zwykły czynić noworodki ani nawet nie przyssał się łapczywie do źródła ciepłego, przyjemnie rozpływającego się na języku mleka. Miast tego raczkował i to intensywnie.
Nie zrażał się gdy patykowate łapki przerastało nieporadne przesuwanie groteskowo obłego ciałka, czym mógł zapewne zirytować na wstępie, bądź rozbawić swą rodzicielkę. Dłuższą chwilę swej mikroskopijnej uwagi poświęcił brązowym łapom matki-posuwał się między nimi, wspinał (tak naprawdę jedynie opierając się o nie ciepłym brzuchem, nie mogąc przekroczyć ścian umownego kojca, który wyznaczały). Zatrzymał się centralnie między ogromnymi łapami, przy matczynej piersi, zatapiając śmiesznie mały łebek w morzu jasnej sierści. Pachniała bezpieczeństwem. |
|||
|
Gyda Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:378 Dołączył:Wrz 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 65 Spostrzegawczość: 79 Doświadczenie: 16 |
16-10-2015, 13:04
Powoli łysa jeszcze ( noworodki chyba sierści nie mają?) kluska przylgnęła do matki uparcie szukając dostępu do mleka. Co więcej jak na swój wiek ( a właściwie jego brak) już bez ogródek zdążył potrącić, a przynajmniej lekko wpaść na swą siostrę.
I nareszcie dopadł do mleka! Zwycięstwo. Perwsze, acz nie ostatnie.
Haiku o pełnym przygód życiu utalentowanego Gydy i o jego przyjacielu bardzie Kuro:
Wybrałem podróż – o świcie spadł w lesie śnieg leciało pióro |
|||
|
Sören Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Znamiona:1/1 Liczba postów:177 Dołączył:Paź 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 60 Zręczność: 65 Spostrzegawczość: 55 Doświadczenie: 23 |
20-10-2015, 00:02
Prawa autorskie: Salvathi, podpis Dirke(Myr)
Tytuł pozafabularny: VIP
Tuż po narodzinach, mała kulka wydała z siebie donośny pisk. Ostatnie chwile dla noworodka nie były najlżejsze. Jeszcze w brzuchu mamy było niesamowicie ciasno, zdecydowanie zbyt ciasno dla kociaka, który w ostatnim czasie stał się znacznie bardziej ruchliwy. Po spotkaniu z podłożem natychmiast przejął go chłód, przez co zaczął popiskiwać, aż nie poczuł ciepłego języka mamy. Natychmiast zamilkł na czas pielęgnacji, a podsadzony do źródła pokarmu od razu zaczął ssać ciepłe mleko, poruszając przy tym delikatnie łapkami.
|
|||
|
Vasanti Vei Zgryźliwa | Iskra Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 82 |
20-10-2015, 19:30
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano
Świeżo upieczona matka w zachwycie przyglądała się swoim młodym. Nareszcie! Od tak dawna tego pragnęła i w końcu się tego doczekała... Co prawda, brakowało jej silnego partnera u boku albo chociaż smaku krwistego zebrzego mięsa na języku, ale póki co postanowiła się tym nie przejmować. Zdecydowanie bardziej doskwierało jej to drugie - na swoich ziemiach czuła się bezpiecznie i uznawała, że poradzi sobie z czwórką dzieci nawet bez niczyjej pomocy, jednak głód głodem, ten jej doskwierał stosunkowo mocno. Dlatego niecierpliwie spoglądała ku wylotowi groty w nadziei ujrzenia Mako czy kogokolwiek innego, kto przyniósłby jej sycący posiłek. Była osłabiona po dość ciężko przechodzonej ciąży, a dla dobra małych powinna jeść nawet więcej niż zwykle.
Dla zabicia czasu zaczęła uważnie przyglądać się oseskom, oceniała, analizowała, a niektóre lekko podnosiła w pysku, ale tak by nie oderwać ich od źródła mleka. - Szary to samiczka... - mruknęła, stawiając uszy, wyraźnie zaskoczona takim obrotem spraw. - Nie, lwica nie może być następcą, skoro pozostali to samce. Chyba że okaże się wyjątkowo bystra i sprawna. Jak ojciec. Tu uśmiechnęła się sama do siebie, acz był to smutny uśmiech. Niewiele w Ragnarze pozostało z tego dawnego potężnego lwa, władcy równie wielkiego stada, ale nawet Vei niekiedy musi wspierać się na duchu poprzez wiarę w złudzenia. - Nazwę cię Sigrun. - Zdecydowała się nadać jej imię, które swego czasu obiło jej się o uszy. - A ty będziesz Skadim. Drugie zdanie było skierowane do najbardziej energicznego z lwiątek. Coś jej mówiło, że to właśnie on dawał znać o swoim istnieniu jeszcze przed przyjściem na świat. Chciała, by jego miano nawiązywało do ojca, ale nie w nazbyt oczywisty sposób - stąd w brzmieniu było podobne do Skandy, a nie Ragnara. Zresztą, przecież to Skanda dał młodym życie, a nie Ragnar. Ragnara już dawno nie ma. Może więc, w swoistym hołdzie dla niego, wszystkie kocięta powinny mieć imiona rozpoczynające się na "s"...? Obie siostry Vasanti nosiły miana na "v", więc taka praktyka była jej jak najbardziej znana. |
|||
|
Neska Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:koło 3 lat Liczba postów:75 Dołączył:Wrz 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 68 Zręczność: 84 Spostrzegawczość: 58 Doświadczenie: 20 |
20-10-2015, 21:51
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: VIP
Neska jakiś czas temu został odprowadzony za granice Lwiej Ziemi przez własną siostrę, ale mimo to wrócił w okolice sawanny wiedziony zapachem zwierzyny. Był już całkiem chudy, dawno nic nie jadł, więc trudno było zapanować nad potrzebą łowów kiedy do jego nozdrzy dotarła woń świeżutkiej zebry. Spłoszył całe stado zebr i gnu, skupiając się na jednej z wolniejszych z jakiegoś powodu pasiastych zwierzów, która tak jakby sama upewniała się, że Neska biegnie za nią. Zielonooki wyczuł, że zebra dosłownie kilka minut temu musiała wydać na świat młode, i zdecydował, że to właśnie na tym nieszczęsnym młodym dzisiaj zakończy swój obiad. Po kilkunastu minutach odnalazł kryjówkę zebrzej matki, gdzie ukryła dwa swoje młode. Bliźniaki, huh. Dość rzadkie. Szkoda, żeby się zmarnowało.
Po pożarciu pierwszej z zebr, drugą zabrał ze sobą, decydując się ukryć gdzieś i odpocząć, a posiłek zachować na potem. I tak natrafił na grotę Vei, gdzie przytaszczył martwe, jeszcze cieplutkie źrebię, zupełnie nie wyczuwając zapachu lwiej krwi i innych zapachów typowych przy porodach, bo sam miał niemal zatkany nos krwią. Na widok lwicy odruchowo cofnął uszy na krótki moment i cofnął się krok, kto wie co strzeli do łba świeżo upieczonej mamuśce... Ponoć były dość agresywne zwłaszcza w obecności obcych samców, ale w sumie to nie był pewien czy to prawda, bo nigdy nie pozwolono mu się zbliżyć do żadnej z młodych matek w stadzie w którym przebywał jakiś czas. Zebra wypadła z jego pyska, i lew obejrzał się za siebie. Chyba będzie trzeba znaleźć inne miejsce... ale chwila. Tam, na Lwiej Skale... Alayike i te inne lwice gadały coś o królowej, i o lwiątkach... czyżby to była właśnie ta królowa? Szkoda, że nie znał jej imienia. Ale za to znał imię 'siostry królowej', jak jej tam było... Ven, Venety... Chyba. Nie bardzo pamiętał. -Wybacz wtargnięcie.- przekręcił łeb nieco, przyglądając się lwicy. No, to chyba czas odegrać grzecznego chłopca... -Dziwny zbieg okoliczności, bo akurat szukam królowej... Bo to ty, prawda?- skłamał, wcale jej nie szukał. Dopiero wpadł na pomysł, by jednak jakoś wkręcić się do Lwiej Ziemi, mimo tego jak złe wrażenie wywarł na samym królu. Co do tożsamości lwicy postanowił strzelać, cała ta gadka o lwiątkach i jakiejś grocie były małymi wskazówkami, no a kto pyta nie błądzi... najwyżej sobie pójdzie jeśli się pomylił. |
|||
|
Sören Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Znamiona:1/1 Liczba postów:177 Dołączył:Paź 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 60 Zręczność: 65 Spostrzegawczość: 55 Doświadczenie: 23 |
21-10-2015, 02:13
Prawa autorskie: Salvathi, podpis Dirke(Myr)
Tytuł pozafabularny: VIP
Samczyk, po zaspokojeniu swojego pierwszego głodu odczepił się od sutka matki i ziewnął króciutko, zakańczając ową czynność cichym miauknięciem. O ile można by przypuszczać, że był to znak, iż młode ma zamiar udać się na spoczynek, nienazwany jeszcze maluch po chwili spokoju zaczął poruszać swoimi drobnymi łapkami, sunąc w kierunku reszty rodzeństwa. Zaraz też wpadł na barierę w postaci boku siostry i po chwili, kiedy udało mu się obrócić w drugą stronę zaczął pełznąć dalej, tym razem oddalając się powoli od źródła ciepła. Zaczął popiskiwać cicho, z każdą chwilą coraz bardziej wysilając gardziołko.
Po chwili ponownie natrafił na przeszkodę w postaci łapy matki i po ponownym obróceniu się zaczął poruszać się tuż przy niej, nie przestając wydając z siebie co chwilę głosu. |
|||
|
Gyda Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:378 Dołączył:Wrz 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 65 Spostrzegawczość: 79 Doświadczenie: 16 |
21-10-2015, 17:04
No słyszał niby jakieś tam mruczenie, i piski rodzeństwa, ale zareagował dopiero na słowo "Skadim". Jakby zwrócił łepek z "zastanowieniem" w stronę matuli, po czym wrócił do posiłku. Gdy już w miarę napełnił brzuszek, postanowił powolutku popełzać wzdłuż ciepłego futerka. I jego wyprawa zakończyła się natrafieniem na coś nowego. A był to ogon Vei.
I gdyby umiał mówić, już by zawołał 'Paczta co odkryłem!", ale gardziołko mu jeszcze nie pozwalało. Wiec przytulił się do ogona i lekko ocierając się o niego główką.
Haiku o pełnym przygód życiu utalentowanego Gydy i o jego przyjacielu bardzie Kuro:
Wybrałem podróż – o świcie spadł w lesie śnieg leciało pióro |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: