♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Shida
Konto zawieszone

Gatunek:Lew afrykański. Płeć:Samiec Wiek:Rok i trzy miesiące. Liczba postów:55 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 54
Zręczność: 54
Spostrzegawczość: 42
Doświadczenie: 5

14-10-2015, 22:34
Prawa autorskie: Salvathi

Tyle się wokół niej działo, jednak jej uwagę przykuła wielka, brązowa lwica. Pierwsze co rzuciło się młodej w ślepka były blizny. Następnie to, że była ona o wiele większa od reszty. Zupełnie jak Tjalve. Szturchnęła brata barkiem i kiwnęła pyskiem w stronę Kami, marszcząc przy tym nosek, coby to na nią zwrócił uwagę.
Ciemna cały czas stawała przed bratem, gdy tylko któryś z obcych zbliżało się zbytnio. Tak też była w przypadku brązowej. Dwukolorowe ślepia wlepiła w jej jadowicie zielone. Minę miała zdeterminowaną. Czy lwica zamierzała zjeść ją i brata, czy raczej uratować?
Userce nie chce się opisywać reakcji na te wszystkie lwy, więc Shida posłusznie podążyła za Tyrvelse. Usiadła puszczając mimo uszu uwagę dwulatka o zjedzeniu.
- Będziemy mieli kłopoty. Jeśli nie oni, to Kahawian nas zje. - szepnęła bratu na ucho.
Felija
Administrator

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5,5 roku Liczba postów:4,347 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 84
Zręczność: 88
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 14

14-10-2015, 22:34
Prawa autorskie: Malaika, tło: Disney | AtomicIceCream

Lwioziemka wgapiała się w niego, oniemiała. Im więcej mówił, tym mniej pewnie się czuła. Uszy jej oklapły i spuściła wzrok, niespokojnie poruszając końcówką ogona. Czyli niesłusznie go oskarżyła o konszachty z brązową, no i jeszcze przywiodła do niego przykre wspomnienia. Auć. Felija nie była osobą bez serca, choć początkowo takie mogła sprawiać wrażenie.
- Aha. To sorry - bąknęła, wyraźnie zmieszana tym, co właśnie usłyszała. - Ale wytłumaczcie wszystkim swoim lwiątkom, że nie są tu mile widziane. I wszystkim innym. Macie swoje ziemie. My do was nie chodzimy.
Westchnęła, rozczarowana sama sobą, po czym usiadła tuż obok Haineko i delikatnie przysunęła ją do siebie łapą, po czym spojrzała na nią smutno i liznęła ją po łebku. Nie chciała nastręczać jej stresu, zwłaszcza swoim zachowaniem, a wyglądało na to, że właśnie to robiła. Co z niej za opiekunka? Teraz chciała tylko, by Zachodni i Kami naprawdę się stąd ulotnili.
Talvedu'ul
Konto zawieszone

Gatunek:lew berberyjski Płeć:Samiec Wiek:~8 lat Tytuł fabularny:Partner Królowej / Skarbnik Liczba postów:240 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 84
Zręczność: 62
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 18

14-10-2015, 22:37
Prawa autorskie: CherryColaax, ja, Globus, mła
Tytuł pozafabularny: VIP / Mistrz Cytatów

Trochę głośno się tu zrobiło. I właśnie te wszystkie wrzaski i ryki przyciągnęły tu jeszcze kogoś - kogoś, kto wcale nie miał zamiaru trafić akurat w to miejsce. Bjorn od dłuższego czasu wlókł się z wolna w kierunku zachodu, tuż przy północnej granicy Lwiej Ziemi, by dostać się na Cmentarzysko. Stamtąd droga do Oazy była już prosta- a właśnie tam zmierzał w poszukiwaniu pewnej kudłatej kreatury, z jednej strony martwiąc się, że to spotkanie zakończy się kolejnym ukróceniem długości jego cielska- tym razem z przeciwnej strony niż kiedyś znajdowała się puszysta końcówka jego ogona.
Kami urwie mu łeb, był tego pewien. Martwił się, bo naprawdę wolałby oszczędzić Brązowej tylu nerwów. W jego pamięci nadal dryfowała pewna rozmowa którą kiedyś prowadził z Kami, a może były to jego własne myśli? W każdym razie wiedział że oddawanie życia za kogoś to głupota, i Kami sądziła podobnie, przecież sama mu to powiedziała. Więc go nie zarżnie. (No chyba, że tylko mu się tak wydawało, i że faktycznie sam sobie taki monolog kiedyś stworzył, i Kami jednak postanowi przetrzepać mu skórę.)
Potężny lew z wolna podążył za ledwo słyszalnym dudnieniem odległego ryku, i tak trafił tu, na sawannę.
Spotkanie po latach z Kami wyobrażał sobie zupełnie inaczej, spodziewał się, że będą sam na sam, albo chociaż w towarzystwie rodziny- którą można grzecznie wyprosić, albo po prostu zostawić w tyle. A tu? Pierwsze co rzuciło mu się w oczy to zgraja bachorków i jakieś...coś. Plus kilka lwów. No, to o co tu chodziło?
Przez moment jego umysł zamarł kiedy Bjorn jedynym okiem dojrzał też Kami, ale już po chwili nie mógł powstrzymać się od małego uśmiechu półgębkiem. No to mamy odpowiedź... wiadomo, gdzie Kami, tam awantura. Chyba właśnie to w niej lubił najbardziej. Inne lwy zdawały się mieć na jego kudłatą panią alergię, i to było dość...śmieszne, zważywszy że w towarzystwie Kami większość rzeczonych alergików traciła nad sobą panowanie i tylko pogarszała swoją sytuację.
Bjorn skorzystał z faktu iż Kami stała do niego tyłem, a jego jasna sierść zlała się z płowymi trawami idealnie- i kudłaty olbrzym cicho zbliżył się do swej lubej, a gdy już znalazł się tuż za nią, liznął ją pod włos po grzbiecie, zaczynając nad biodrami a kończąc tuż przed blizną, nie zatrzymując się i już po chwili zajmując pozycję u boku zielonookiej.
Uśmiechał się nieznacznie, milcząc. Jeśli miała tu miejsce jakaś większa afera, lepiej żeby prywatne sprawy zostały, cóż...prywatne. Niech ci wszyscy inni myślą, że Bjorn był z Kami od początku, i że oboje wiedzą co i jak- w razie bijatyki.
Błękitnooki był tylko niewiele niższy od Kami, ale nadrabiał to bujną grzywą, a jego blizny, sczerniałe prawe ślepie, "skrzywiona lewa łapa po niefortunnym złamaniu z pewnością nie budziły sympatii, zwłaszcza wśród młodszych osóbek.
Bjorn stanął nieco bokiem i wypiął pierś, jego lekki uśmiech dedykowany jedynie Kami był już dawno wspomnieniem, teraz wszystko na co inni mogli popatrzeć to srogo zmarszczona brew i wykrzywione ku dołowi smoliste wargi, z lewej strony przedłużone bliznami w niepokojący 'uśmiech' wprost z wywołujących dreszcze filmów.
Lew z wolna poruszył okaleczonym ogonem, siląc się by i jego krokodylowe trofeum nie umknęło uwadze zebranych. Szkielet poruszył się powoli.
Tjalve
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:62 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 5

15-10-2015, 00:09

- Nie, nie wystarcza.
Tjalve zaczynał się coraz bardziej irytować. Pewnie gdyby nie było tu Tyrvelse, czułby się zdecydowanie mniej pewnie, jednak obecność starszego kolegi jakoś dawała mu śmiałości.
- Nikt cię nie pytał o zdanie - zmarszczył nos z kierunku cętkowanego kota.
Teraz rozglądanie się za jakąś kryjówką nie miało sensu. Albo uciekną razem z Velse albo nie. Starszy lwiak był już zdecydowanie za duży żeby kryć się po jakichś norach. W sumie to nawet Tjalve i Shida mieliby z tym problem.
Miał ochotę posiedzieć tutaj tylko po to, żeby zrobić tym sierściuchom na złość. Żeby powściekali się jeszcze bardziej. Byłoby to niezwykle niebezpieczne i na pewno bardzo głupie, ale przywilejem młodości jest robić głupie rzeczy. Pewnie, płaci się za to potem. Ale bez ryzyka nie ma zabawy, nie?
Jacyś głupi ci lwi. Naprawdę.
Wszelkie rozmyślania Tjalve zostało przerwane jednak w chwili, kiedy słońce na chwilę się za czymś schowało. Czymś? Raczej kimś, lwiak poczuł zapach jakiejś lwicy, która zbliżyła się do nich. Shida nie musiała go wcale szturchać. Ale to kto? Kolejna samica, która będzie chciała ich stąd pogonić? Nie mógł wywnioskować tego z jej słów. Za to dość nieswojo się poczuł, kiedy samica zaczęła koło nich węszyć.
- Przecież niczym nie śmierdzę - zamarudził, próbując sobie przypomnieć czy spotkał ostatnio skunksa albo tarzał się w jakimś mule. Zerknął prosto w oko kudłatej brązowe, ale zaraz odwrócił wzrok. Imponowały mu jej rozmiary. Była naprawdę wielka! W porównaniu do tej lwiej różnookiej? Czy on też będzie taki duży? W końcu był znacznie większy od Shidy i reszty sióstr!
Lekko podskoczył, słysząc ryk lwioziemki. Skulił uszy. Nie podobało mu się to. Tym bardziej, że zaraz pojawiła się kolejna samica, choć zdawało się, że ta jest dużo potulniejsza. Różnooka także jakby spuściła z tonu, po kilku zdaniach zamienionych z Tyrvelse.Sytuacja zdawała się powoli jakby uspokajać, najbardziej wściekli spośród tej zbieraniny chyba dawali sobie na wstrzymanie.
- Podzieli się z tatą. - odpowiedział Shidzie. Wiedział, że dostanie im sie zarówno od przywódcy jak i od ojca. Ale naprawdę, że krótki spacer zakończył się w ten sposób?
Korzystając z faktu, ze Tyr na chwilę zajął się różnooką lwią, Tjalve znów odwrócił się do pokrytej bliznami kudłatej brązowej.
- Kim jesteś? - zapytał. Był jej ciekaw, bo zainteresowała go najbardziej z tego całego towarzystwa, głównie przez swoje rozmiary i blizny. W kilka chwil potem na polanie pojawił się jeszcze jeden lew, również dość spory, a na ogonie miał...
- Czy on tacha na ogonie grzechotkę? - dźgnął Shidę w żebra i wskazał na Bjorna z uśmieszkiem na pysku.
Venety
Rekrut
*

Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Liczba postów:1,177 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 105

15-10-2015, 00:34
Prawa autorskie: Bjorn | BaxiaArt
Tytuł pozafabularny: Administrator / Pomoc Techniczna

Słuchała w milczeniu dialogu między dwójką lwów. Widząc, że spuszczają powoli z tonu i uspokajają się, uśmiechnęła się. Widziała, że młody lew tak naprawdę wcale nie chciał tu być. Chciał odejść. I bał się. I Lwich, i najwidoczniej wielkiej, kudłatej lwicy.
Nie bój się. Nie skrzywdzimy cię - zdawały się mówić oczy Venety. Jednak, to za mało. Nie byli tu mile widziani, mimo wszystko - Czy wy w ogóle wiecie, jak bardzo daleko jesteście od domu? Aby dojść do granicy Zachodnich, do waszego domu, potrzeba ładnych parę dni drogi - i tu zaczynał się kłopot. Z jednej strony nie mogli ich tak po prostu wychodzić. To jeszcze dzieci. A z drugiej... Może jedynie podawali się za Zachodnich? Albo wprost przeciwnie, byli nimi niedaleko znajdowali się ich rodzice? Co robili tak blisko terenów Lwich?
I tu zaczął się kolejny kłopot. Kątem oka zauważyła ruch za plecami Kami. Zmrużyła ślepia, aż jegomość raczył się ukazać bardziej.
No pięknie. Kolejny? I co on miał na ogonie?
- Kogo szukacie?
Kami
Kanibal | Abajifo
*

Gatunek:Panthera spelaea+ Płeć:Samica Wiek:Antyk Znamiona:5/5_{1} Tytuł fabularny:Znachor Zezwolenia:Cechy Panthera spelaea 500kg/ 350cm(bez ogona) / Postać Specjalna Liczba postów:1,637 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 80
Siła: 95
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 74
Doświadczenie: 15

15-10-2015, 11:05
Prawa autorskie: ~KamiLionheart/ *jollyjack/ bethesda
Tytuł pozafabularny: VIP

-Raczej to ja powinnam powinnam zadać to pytanie tobie.- Parsknęła w odpowiedzi Feliji, już sobie przypomniała skąd ją zna. Chociaż to nie wygląd, a jej charakter był tego przyczyną. Niezbyt bystra porywcza kicia.. warknęła i położyła po sobie uszy, ale naprawdę musiała się tak wydzierać? Jak rozdzierana sucha skóra.. blah. - .. pshy, pewnie przeżyje Ciebie, twoje dzieci i dzieci twoich dzieci.- Dodała fukając. Potrząsnęła wielkim łbem, a jej futro zafalowało roztaczając zapach samicy, krew, kurz i zioła.
- Coś Ci się posrało.. jeśli masz cos do powiedzenia, to po pierwsze nie tym tonem.- Ona jej groziła? Niewiele więc się zmieniło, no bo co dawało jej tą pewność siebie? Chyba nie towarzystwo liparda? Szczera pogarda nastąpiła na jej pysk, za jej czasów przynajmniej Liwi nie pozwalali sobie na podobne pyskówki.. no i proszę, o to są skutki nie trzymania ich za pysk, pokręciła jedynie głowa krzywiąc się. Jak tak dalej będzie fikać to będzie miała problemy z pohamowaniem dzikiej chęci przywalenia jej..
- No proszę, jednak ktoś tu nadal zachował Lwi rozsądek?- Więc może TYM razem obędzie się bez walki, chociaż jej mała potyczka całkiem by spasowała, zwłaszcza że ostatnio nie było okazji do większej przepychanki, innej niz słowna. Kami była wojownikiem, nie stroniła od walki, w końcu po coś miała pazury i kły, to żadne ozdoby.
Ona matka tej dwójki? Popatrzyła to na Venety, to na młode zastanawiając się nad czymś. Parę faktów których zdążyła się dowiedzieć w tym króciutkim czasie pobytu na wzgórzu to wciąż mało by stwierdzić kim były kluski. Słowa Tyrvalese jednak podsunęły jej kolejny trop, no cóż będzie trzeba rzucić wszystko na jedną kartę. Saix wspominał coś o tym że samczyk był większy od reszty.. no i przestrzegł ją że przypadkiem będzie mogła wpaść gdzieś na dwójkę jego bardziej charakternych młodych. Nastąpiło to zdumiewająco szybko, az była zaskoczona proroczymi słowami syna.
- Nie wydaje mi się żeby wasi rodzice byli zadowoleni.. jeśli dowiedzą się że mieliście wypad na ziemie parchów, Tjalve.. Shida.- Pochyliła się na moment do kociaków, nie była pewna czy rodzice wspomnieli im o babuni. - .. pachniecie matką i tatusiem.- Odparła młodemu, czemu miał zaraz śmierdzieć? Na jej pysku nie widniała sroga mina, nie opieprzała ich, wręcz przeciwnie, niech młode uczą się kto jest ich sąsiadem i wyciągają wnioski.. miast kisnąć na terenach stada.
Kogo oni na tych Zachodnich ziemiach wychowywali? To że jej obecna polityka nie pasowała to jedno.. ale chyba pogada sobie z Kahawianem i prędzej, niz później.
- No kufa nie moja wina że wasze mordy aż sie proszą o mordo plastykę.. - Parsknęła unosząc łeb wysoko, obróciła sie ponownie w stronę Feliji. Aw tej chwili az kusisz, żeby przestawić Ci to i owo na facjacie, Kami czuła w sobie surrealistyczne zapędy, była artystą pełną parą.
- Ty też fiołkami nie walisz, więc stul klepaczkę.- Syknęła sztyletując wzrokiem różno-oką, zrobiła mały krok w jej kierunku jeżąc grzywę na karku, oh teraz będziemy wyzywać sie od śmierdzieli, jakie to.. dorosłe. Niby Zachodni są lepsi od Świtu, przewróciła oczami tylko, właśnie widzi jak dużo lepsi są, trzęsą się na ziemiach Lwich.. i we własnym domu, jeszcze trochę i zaczną bać się własnego cienia. Gdzie wyparowała ta cała siła? I kto tak brzydko przekazywał młodym historię ich własnego pochodzenia?
Nie było tu terroru.. ale, meh, też żadnych sojuszy.. żadnej polityki "zagranicznej", wszyscy siedzieli w swoich grajdołach i nie robili niczego.. no, Zachodni głodowali.. ahahaass.. tsa. Gorzka prawda.
Odpuściła na razie trochę, póki co nie było po co spinać tyłka, takie pogawędki były tutaj normą, z resztą czego by o niej nie mówiono, nie rwała się pierwsza do ataku- zbyt często.
Przymknęła powieki do połowy zerkając na szarego i czarną, az nie poczuła na grzbiecie szorstkiego języka który zahaczył o jedną z większych blizn, az się popluła i wykrzywiła pysk w nieokreślonym grymasie, po grzbiecie przeszedł ją dreszcz, futro tam gdzie mogło nastroszyło się, wbiła pazury w ziemię i szybko spojrzała za siebie. Kto miał czelność zrobić jej coś, brrr, takiego? Kudłaty ogon smagnął w bok Bjorna, jakby był natrętną muchą do odgonienia. Jedynie ciche 'oh' wyrwało sie jej z pyska kiedy rozpoznała "natręta".. myśli tłukły sie jedna za drugą, ale potrafiła nad nimi zapanować, potem, teraz nie była odpowiednia chwila, ani na opierdol, ani na ewentualne mizianie.
Spostrzeżenie Tjalve zwróciła jej uwagę na ogon.. do diaska, co to jest? Fajnie komponowała się z jasnym futrem, zupełnie jak jej rogi z kosmatym łbem, miała ochotę zaśmiać się, ale tylko kaszlnęła maskując sie z tym skrzętnie.
Ven zadawała naprawdę wiele pytań, nim ktokolwiek zdążył odpowiedzieć lwicy Kami wyszła przed wszystkich. Co to ma być, jakieś przesłuchanie? Popatrzała kątem oka na najstarszego z Zachodnich, ty już lepiej nic nie mów, za dużo im zdradzasz miśku, pal licho czy dostaniesz po ryjku.. ale nie wkopuj stada.
- Wiem, wszakże końcu wszyscy doszliśmy tutaj jakoś i nie zajęło nam to paru sekund.. młode dopiero sie uczą, lepiej żeby poznały sąsiadów. Szkoda tylko że w taki.. nieciekawy sposób.- Popatrzyła na Feliję i jej towarzysza. Im więcej wątpliwości, tym lepiej. Uśmiechnęła się ciepło do siostry Królowej, bardzo nieszczery gest.
- Przy okazji.. szukałam miodu.- Wtrąciła mimochodem, to akurat była prawda.
My Lioden Den 

~X~
A co jeśli życie jest zbyt krótkie, 
by poddać się mądrości milczenia? 


[Obrazek: Fuck_Stamp_by_Voltaira.gif] [Obrazek: 3k8uyjj_by_kamilionheart-d9q7uas.png]
MÓJ GŁOS!                                                       
Twój koszma                                     Moje Rozmiary

[Obrazek: trollface.png]
Shida
Konto zawieszone

Gatunek:Lew afrykański. Płeć:Samiec Wiek:Rok i trzy miesiące. Liczba postów:55 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 54
Zręczność: 54
Spostrzegawczość: 42
Doświadczenie: 5

15-10-2015, 11:29
Prawa autorskie: Salvathi

Shida w ostatniej chwili powstrzymała się od śmiechu, pozwalając sobie jedynie na parsknięcie. Wizja Kahawiana i ojca dzielącego się między sobą skąpym obiadem była zabawna. Uszy jej wychwyciły odgłos podobny do grzechotania. W pierwszej chwili pomyślała o grzechotniku, ale odgłos nie miał tej samej częstotliwości. I był głośniejszy.
Otworzyła ślepia nieco szerzej, nie bardzo wierząc w to co widzi.
- Też taki chcę! - szepnęła entuzjastycznie. Wszystko było takie interesujące! Ta brązowa lwica, grzechoczący ogon, cętkowany lew bez grzywy. Ale to musiało poczekać, bo ktoś wypowiedział imię Ciemnej. Spojrzała na brązową, a ryjek rozpromienił się w uśmiechu.
- Babcia Kami! - wrzasnęła nagle oznajmiając wszystkim tu obecnym jej pokrewieństwo z brązową. Saix opowiadał czasem o swojej matce. Teraz zrozumiała. W ślepiach zatańczyły jej iskierki, a młoda bez zastanowienia ruszyła w stronę swojej babki. Z dziecinną radością i energią rzuciła się na lewą, przednią łapę staruszki tuląc ją lekko. Chciałaby dosięgnąć wyżej, ale cóż... nawet Tjalve miałby z tym problem.
Felija
Administrator

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5,5 roku Liczba postów:4,347 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 84
Zręczność: 88
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 14

15-10-2015, 13:55
Prawa autorskie: Malaika, tło: Disney | AtomicIceCream

- Śmierdzicie... Czuć od was kurz i pył, czuć to wszystko, co składa się na dawny Świt - wymamrotała pod nosem, acz uważny słuchać z pewnością zdołałby to wyłapać.
Fel od dawna miała awersję do tego stada, tak więc i do Zachodnich. Zapewne gdzieś tak od czasu, gdy Arto zniszczył jej życie.
- O ile moje dzieci żyją, to może... Ale ty pewnie wiesz o tym lepiej ode mnie. Ares, Akira - burknęła, utkwiwszy znudzone spojrzenie w Kami.
Dosyć już miała tej farsy. Nic jej też nie obchodziło, że Ayo i Venety dotychczas nie wiedzieli o tym, że kiedyś zdarzyło jej się urodzić potomków dawnego władcy ich największych wrogów. Właściwie to nikt z Lwioziemców nie mógł być tego pewien na sto procent - ale teraz już musiała się przyznać, choćby w pewnym stopniu. Najwyższy czas. I może... Może dowie się, co z nimi. Bo kto inny może jej to powiedzieć, jak nie znienawidzeni Świtowcy czy Zachodni?
- I tak, właśnie, co wy w ogóle robicie po drugiej stronie granicy, co? - zaraz podchwyciła słowa Venety.
Następnie uniosła brwi na widok obcego lwa, którego zachowanie wobec brązowej było baaardzo niejednoznaczne. Różnookiej aż zbierało się na mdłości, ale nie skomentowała tego ani słowem. Postanowiła wyjątkowo zachować spokój. Nawet nie wstała.
- Babcia? - Wytrzeszczyła ślepia na Shidę, teraz zupełnie zbita z tropu.
Czyli potomkowie kudłatej nadal się tu trzymali? No proszę! Co za, eee, cudowna wieść!
Ostatecznie lwica zatrzymała znaczący wzrok na Tyrze. "Zabierz ich w końcu", zdawała się mówić.

// Kami, Twój podpis rozszerza forum. //
Ayo
Konto zawieszone

Gatunek:mieszanka lamparta i lwa (Lipard) Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:70 Dołączył:Lip 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 73
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 10

15-10-2015, 17:34
Prawa autorskie: lioden

Stałem i uważnie wszystko obserwowałem. Czekałem na znak lub ich niewłaściwy ruch. Do tego przylazł ten dziwoląg. Przeorał pewnie okolice tym ogonem, tak go za sobą wszędzie taśta. Westchnąłem, a te małe widząc ufają każdemu. Ciekawe, czy jakby kto inny też im tak powiedział, to by uwierzyły. Ach dzieci. Pokręciłem łbem. Tak naiwne i tak łatwo zmanipulować. Machnąłem ogonem obserwując z uwaga cała tę sytuację i patrząc na to jak to się dalej będzie rozwijać. Acz te małe daleko zaszły, dziw bierze, ze nikt ich nie pilnował i pozwolono im tak włóczyć się.
[Obrazek: zzz_by_dirke-dbppepp.png]
Tyrvelse
NAJSEKSOWNIEJSZY | SAMOTNIK

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:365 Dołączył:Kwi 2014

STATYSTYKI Życie: 90 :I
Siła: 78
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 23

15-10-2015, 22:12
Prawa autorskie: Salvathi

Ze zdumieniem oglądał nagłą zmianę w zachowaniu Lwiej. Rozdrapała starą ranę, to fakt. Lecz Velse cały czas ją rozdrapywał, raz po raz zastanawiając się, co gdyby ojciec żył. Wszystko byłoby inaczej. Gdyby Frey nie umarł. Gdyby Ragnar nie istniał. Na chwilę spuścił rozgoryczony wzrok.
Uniósł łeb dopiero, gdy odezwała się ta spokojniejsza Lwoziemka. Kilka dni drogi? Bez przesady, od Cmentarzyska Słoni to co najwyżej pół dnia. Uch, nieważne. On miał tego serdecznie dość. Chciał tylko zgarnąć dzieciaki do domu i uciec przed tymi Lwimi. Tragiczni są.
Babcia?! Że co?! Nie no, on wymięka. Babcia, nie babcia, wygadana jest.
-Albo wracacie ze mną, albo z Kahawianem. - warknął do młodych, po czym z zaciętą miną ruszył w kierunku Zachodu.
Miał nadzieję, że Shida i Tjalve ruszą za nim. Jak nie, to naprawdę wróci po nich z Kahawianem, niech sobie nie myślą. Nie jego wina, że nie słuchają.
/zt

O jak ja kocham to miejsce!
Tu jest tyle policji i czuję się bezpiecznie
Kochanie, czemu szepczesz?
Możemy być spokojni
Opuśćmy ręce
Opuśćmy ręce

Ale najważniejsze, to że kiedy zamkniesz oczy
że kiedy zamkniesz oczy
nic nie zaskoczy cię
.


Haineko
Konto zawieszone

Gatunek:Gepard Płeć:Samiec Wiek:9 miesięcy Liczba postów:72 Dołączył:Maj 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 33
Zręczność: 32
Spostrzegawczość: 25
Doświadczenie: 20

15-10-2015, 22:37
Prawa autorskie: Ja

Haineko w napięciu przyglądała się tej sytuacji. Czyli te lwiątka były spoza Lwiej Ziemi i w dodatku niemile widziane na tych terenach. Ciekawe tylko dlaczego? Przecież właściwie nie robiły nic niewłaściwego, ot sobie przyszły i tyle. Dlatego nie rozumiała tej agresji starszych kotowatych. I co ona biedna ma począć?
Apogeum tego zajścia było wejście wielkiego, kudłatego, brązowego ,,potwora'' bo inaczej chyba nie mogła nazwać przybysza, a własciwie przybyszki. I ten widok był chyba dużo bardziej przerażający od tych wszystkich innych lwów. Mimo że było ciężko, mala starała się nie okazywać strachu. Stojąc pod Feliją napięła wszystkie mięśnie, a z jej gardła wydobył się warkot. Po raz pierwszy chciała być odważna...
Falaris
Konto zawieszone

Gatunek:Lew. Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni (9 lat) Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:77 Dołączył:Lis 2014

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 88
Zręczność: 64
Spostrzegawczość: 58
Doświadczenie: 17

16-10-2015, 00:44
Prawa autorskie: awatar - Dirke, sygnatura - ja

Zmrużył lekko oczy, słysząc że Ayo nie jest strażnikiem. Dla samca wydało się to dziwne, bo raczej wszystkie samce w stadzie strzegły ziem, to nie był jakiś przywilej. Najwyraźniej jednak nie tutaj. Dziwne też było dla niego, jak Felija przejęła pałeczkę od Ayo w "zajęciu się" nim. Może lipard był jakiś nowy czy coś? 
Falaris uśmiechnął się lekko, kiedy okazało się, że ruda lwica wciąż rządzi tym stadem. Ciekawe tylko, czy po jego nieobecności, która przecież była bardzo długa będzie chciała go nadal przyjąć do stada. Może znowu będzie chciała przeprowadzać jakieś testy, kto wie? Albo odrzuci go od razu.
Póki co jednak były ważniejsze rzeczy do roboty niż zajmowanie się nim, skoro mieli innych obcych na terenach, którzy raczej nie przychodzili z takimi intencjami jak czarnogrzywy. Samiec miał tylko nadzieję, że lwiątka w końcu odejdą i unikną problemów. Zaraz też sytuacja zaczynała się robić coraz bardziej skomplikowana kiedy zaczęły pojawiać się tu coraz kolejne osoby. Uwagę Falarisa zwróciła nietypowa, ogromna lwica. Lew czuł się jednak dosyć pewny siebie, jako że było tutaj tyle osób. Jednak pojawienie się kolejnego lwa znacznie bardziej wyostrzyło jego zmysły. Obcy musiał być z brązową, widać było po jego zachowaniu. Największą uwagę Falarisa przyciągnęło jego brak oka i dziwaczny ogon. A raczej szkielet ogona, jakby jakiegoś gada. Lew miał wiele blizn czyli stoczył wiele walk. Razem z zielonooką mogą stanowić naprawdę trudnych przeciwników w razie walki, mimo że to oni mieli przewagę liczebną.
Kiedy jednak usłyszał od małej lwiczki, że brązowa jest z nią spokrewniona, spojrzał na Kami z niedowierzaniem. Brązowa wyglądała jak istota z innego świata, ciężko było sobie wyobrazić coś takiego. Póki co jednak wciąż stał w miejscu, czekając na rozwój sytuacji.
[Obrazek: falaris_sygnatura_by_makenalioness-datittu.png]
Venety
Rekrut
*

Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Liczba postów:1,177 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 105

16-10-2015, 01:29
Prawa autorskie: Bjorn | BaxiaArt
Tytuł pozafabularny: Administrator / Pomoc Techniczna

Nie mogła się delikatnie nie uśmiechnąć, widząc entuzjastyczną reakcję Shidy. Postanowiła jednak tego nie komentować - to były osobiste, rodzinne sprawy i fiołkowookiej nic do tego, kim kudłata jest dla maluchów. Ale skoro się znają, tym lepiej. Zdziwiła ją natomiast wypowiedź Kami.
- Szukasz miodu... Na sawannie, gdzie praktycznie nie ma kwiatów? - zmarszczyła nos w geście dezaptobaty. Venety nie znała się na ziołach, maściach i innych tego typu podobnym, wychodziła z założenia, że od tego lew ma zęby i pazury, aby żywić się mięsem, a nie zbierać jakieś zielsko. Od samego zapachu mdliło samicę. Ale nawet ktoś taki jak ona wiedział, że miód dają miododajne rośliny, których... Najzwyczajniej w świecie, nie ma na sawannie. Tu jest masa traw, na polance niedaleko stąd rosły jakieś kwiatki, ale jej siostra nigdy stamtąd miodu nie brała. Wniosek? One nie są od tego - Cała masa różnych miododajnych kwiatów jest w dżungli. To nie tak daleko stąd, wystarczy iść wzdłuż wąwozu - wskazała pyskiem odpowiedni kierunek - cały czas na północ, aż dojdzie się do dżungli. Skoro już jesteście całą gromadką, może pokażesz młodym i partnerowi, jak się zbiera miód i co to jest.
Przekaz był prosty, choć żadne słowo nie było wypowiedziane w nieżyczliwym, nakazującym tonie.
Odejdźcie stąd.
Oby małe ruszyły za Tyrem, albo będą mieć jeszcze Kahawiana na głowie. Choć, w sumie, to nie byłoby takie złe. Można będzie z nim spokojnie porozmawiać i grzecznie go upomnieć, że lwiątka lwiątkami, chcą zwiedzać, ale nie są tu mile widziane.
Tjalve
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:62 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 5

16-10-2015, 02:05

- My wcale nie śmierdzimy! - zawołał do Feliji. Czuł się obrażony, jak można było tak mówić? Chyba by wyczuł, gdyby faktycznie czymś cuchnęli, nie? Równie dobrze on też mógł powiedzieć, ze wszyscy lwi to śmierdziele. Położył uszy po sobie, lwi naprawdę byli wstrętni. Powinno się im zabrać te ładne ziemie, nie należą się im!
No ale już, już, nie ma co się wściekać. Tym bardzie, że Shida zauważyła jedną ale dość istotną rzecz. Tjalve już miał pytać wielkiej samicy "Skąd znasz nasze imiona?", ale siostra połączyła fakty szybciej niż on i zaraz wykrzyknęła radośnie imię kudłatej. No tak, przecież ojciec im opowiadał. Kiedy któreś z młodych zapytało raz czarnego o innych członków rodziny, ten zaczął wpierw od ich kuzyna, Otieno a zaraz potem opowiadał im o swojej matce, czyli ich babci. Wielka, brązowa, kudłata, pokryta bliznami.
Szary jeszcze raz zerknął na rozmiary Kami. Sam chyba zaczynał rozumieć, dlaczego jest taki duży.
Podobnie jak Shida, szary ruszył w stronę babci, wtulił się w jej pysk, kiedy na chwilę zniżyła głowę.
- Taką babcię to ja mogę mieć! - powiedział jeszcze, moszcząc się przy drugiej łapie Kami, kiedy ta ponownie uniosła spojrzenie by dalej dysputować z lwimi.
Zerknął na Tyrvelse, kiedy ten postawił im ultimatum. Już i tak mieli przerąbane! Bo Velse wszystko naskaży, głupek. Więc Tjalve nie chciał jeszcze wracać. Choć zaszli na spacer kawałek za ich ziemie, jemu tu było nawet fajnie! Tym bardziej że jak się okazało, spotkał swoją babcię!
A Ayo wcale nie miał racji! Nie byli naiwni! W końcu mieli dośc informacji by rozpoznać w Kami członka swojej rodziny, prawda? No właśnie.
- My przyszliśmy pozwiedzać! Na Zachodnich ziemiach jest tak nudno, już je całe znamy na pamieć, no i chcieliśmy zobaczyć jak mieszkają inne stada. A ci tutaj dwaj prawie nam od razu łby odgryźli! - zawołał do Kami, zadzierając łeb. Poprzez "tych" miał na myśli oczywiście Felkę i Ayo, na których wskazał łbem.
Kami
Kanibal | Abajifo
*

Gatunek:Panthera spelaea+ Płeć:Samica Wiek:Antyk Znamiona:5/5_{1} Tytuł fabularny:Znachor Zezwolenia:Cechy Panthera spelaea 500kg/ 350cm(bez ogona) / Postać Specjalna Liczba postów:1,637 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 80
Siła: 95
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 74
Doświadczenie: 15

16-10-2015, 10:54
Prawa autorskie: ~KamiLionheart/ *jollyjack/ bethesda
Tytuł pozafabularny: VIP

//już nie, swoja drogą ciekawe że łobrazki się nie zmniejszają w kodach :v //

- Kurz i pył, ktoś tutaj ma wydelikacony nosek.. natrzyj go miętą bo najwidoczniej katar uciska Ci mózg..- Smród, też sobie wymyśliła. Drugi człon zdania wypowiedziała nieco ciszej parskając od niechcenia.
- Jeśli zdechły to już przeżyłam.. no chyba że zrobisz sobie nowe.- Tu popatrzyła na Liparda, może z tym cętkowanym mieszańcem? O ile w ogóle jest płodny.. uwagę Kami przykuło cętkowane coś miedzy łapami jasnej, chrząknęła. Okey.
Nie zamierzała jej mówić czy żyją, po co, hłehehe.
Żeby to był twój pierwszy i jedyny błąd malutka, ale zdaje się że popełniasz je raz za razem, z trudem wyciągając wnioski. Los też nie szczędził Ci trudów, czyżby do kogoś przykleił się peszek?
- Już mówiłam.. - I nie bardzo chciało się jej powtarzać, zwłaszcza że lwiątka jedno za drugim rozpoznały w niej babunie i zaczęły się łasić.. miała słabość do takich brzdąców, nie ważne ile by napsociły małe ryjki i wielkie błyszczące ślepia były w stanie ją przekupić swym urokiem. Odprowadziła wzrokiem Tyra.. no co za jełop, tylko burknęła pod nosem, nawet nie chciała sobie wyobrażać jaką burę zarobi za to że zostawił młode Saixa 'same', niby ratował własna skórę, niby była z nimi ich babunia.. no i czy Kahawianowi zależy na młodych innego samca? Jemu może nie. Ale Jak Giza i Saix się o tym dowiedzą. Auć.
- Haha.. kluseczki.- Mruknęła i podniosła jedną z wielkich łap by poczochrać samczyka bo łebku.
- Praktycznie moja droga.. na sawannie jest pełno akacji, to drzewa, ale kwitną.. - Widać że się nie znała, może i miód akacjowy nie jest oszałamiający, ale lepszy rydz niż nic, poza tym miód nie jest wytwarzany tylko z kwiatów, ale wątpiła czy lwica słyszała o spadzi.
- .. pamiętam że był tu kiedyś ul.. był.- Dodała jeszcze kwasząc się, dzięki czemu wyglądała pewnie na rozgoryczoną i w sumie było tak, ale też zapewne dodało to wiarygodności jej słowom.
- .. tak czy siak, musielibyśmy przejść przez lwią, droga przez góry nie jest dla małych łapek i nie wydaje mi się żeby dżungla była bezpieczna.- Popatrzyła na Venety krytycznym wzrokiem, jesteś młoda nie ucz weterana/ matki kilkunastu młodych o świecie, ani tutejszych terenach. - A niebo jest błękitne..- Sarknęła pod nosem, jeszcze jakaś oczywistość? Poruszyła niespokojnie łbem.. zielone ślepia na kilka sekund spoczęły na wnuku.
- No co ty nie powiesz? - Rzuciła spojrzenie Feliji i Ayo. - To prawda? Groziliście im?- Wyprostowała się z trzaskiem kości w karku, o uszy cos się jej tam obiło, nim dołaczyła do tej awantury.
- No nie wiem czy wolno mi coś takiego puścić płazem.. chyba że ładnie przeproszą.- Mówiła pół żartem, pół serio, a na pociętym bliznami pysku zagościł lekki prześmiewczy uśmiech. Przesunęła Shidę bardziej pod siebie. - To jak? Czy manier też już wam brakuje?
My Lioden Den 

~X~
A co jeśli życie jest zbyt krótkie, 
by poddać się mądrości milczenia? 


[Obrazek: Fuck_Stamp_by_Voltaira.gif] [Obrazek: 3k8uyjj_by_kamilionheart-d9q7uas.png]
MÓJ GŁOS!                                                       
Twój koszma                                     Moje Rozmiary

[Obrazek: trollface.png]


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 6 gości