Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Machafuko Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:4 lata 2 miesiące Liczba postów:786 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 38 |
17-11-2015, 02:00
Prawa autorskie: Avatar: Nataka || Podpis: Kami (szkic), Cynka (kolory), Inn (cienie)
Tytuł pozafabularny: Pomoc techniczna / Prowadzący Radia
Szary przetarł oko z irytacją, po czy skupił się na tym czego właśnie doświadczał. Po pierwsze zapach - niepokojące zjawisko; jakoś naturalnie spiął się, jakby zaraz coś miało się stać oraz obracając się mniej więcej w kierunku z którego wyczuł woń, wpatrywał się w horyzont, próbując jakoś rozeznać, co jest źródłem, oczywiście bezskutecznie. Po drugie trawa, a raczej jej brak; nie nie doceniał szczegółów, ale to nie wydało mu się jakoś bardzo istotne, niemniej jako że miejsce znajdowało się blisko, postanowił rzucić na to okiem. Skały w dali oczywiście także go zaciekawiły, ale nigdzie nie uciekną. Wpierw zobaczy o co chodzi z tą łysą ziemią, a że nie sądził, że to coś ważnego, uda się tam.
Zapach nie dawał mu jednak spokoju - Fuko z pewnością przez jakiś czas będzie się rozglądał wokół, tak na wszelki wypadek, co by nie zostać zaskoczonym, jak ostatnim razem nad rzeką...
Głos // Sylwetka // A tu w nowej roli // I prezencik od synka
___ I rzekł do mnie główny admion: "Zbanuj wszystkich, ja rozpoznam swoich". Zielony? Czy czerwony? :v |
|||
|
Mistrz Gry Mistrz Gry Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: |
21-11-2015, 23:45
Woń okazała się po dłuższym jej węszeniu, bardziej upierdliwa i śmierdząca niż można było się spodziewać.
Nikogo wokół nie zauważył, ale gdy zdecydował się sprawdizć tę "wyrwę" w trawach, o mało nie ześlizgnął się do głębokiego dołu jaki tam się znajdował. Była to spora jama, ciemna, nie wiadomego pochodzenia. Mogła nadać się do rekonesansu. Tymczasem wiatr zawiał ze wschodu, i zapach zniknął. Teraz przynajmniej było wiadomo skąd pochodził. |
|||
|
Machafuko Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:4 lata 2 miesiące Liczba postów:786 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 38 |
23-11-2015, 02:39
Prawa autorskie: Avatar: Nataka || Podpis: Kami (szkic), Cynka (kolory), Inn (cienie)
Tytuł pozafabularny: Pomoc techniczna / Prowadzący Radia
Fuko w ostatniej chwili cofnął się, unikając spadnięcia w dół jamy. Jakby instynktownie wysunął pazury, uczepiając się gruntu i tylko obserwował jak do wnętrza dziury staczają się grudki ziemi i małe kamienie. Wetchnął z ulgą. Całe szczęście, że miał refleks. Gdyby nie zareagował, kto wie czy znów by sobie nie pogruchotał łap, a wyjście z takiego miejsca, gdy nie jesteś w pełni sprawny jest co najmniej bardzo trudne, a często niemożliwe. Nie chciał zdechnąć z głodu uwięziony w takiej pułapce. No i nawet jeśli udałoby mu się jakoś wykaraskać, to co by pomyślała sobie Ayumi? Że jest fajtłapą, która nie potrafi na chwile oddalić się sama, żeby nie zrobić sobie krzywdy... Pokręcił łbem pewną dozą niezadowolenia ze samego siebie. Miał farta, ale musi być ostrożniejszy.
I co na przodków tak śmierdziało? Ten zapach stawał się coraz bardziej irytujący, ale też i niepokojący. Fuko spojrzał na jamę. Nie, to musi zaczekać. Nie miał zamiaru, aby narazić się na sytuację, której będzie sprawdzał to miejsce, ktoś zajdzie go od tyłu i odetnie drogę ucieczki. Jama nie ucieknie, a on będzie spokojniejszy, jeśli wszystko dokładnie sprawdzi. Zawiał wiatr ze wschodu, rozwiewając woń, która przez ostanie momenty drażniła nozdrza Machafuko. Wygadało więc na to, że zapach dochodził z zachodu. Szary skierował tam wzrok i począł iść powoli, rozglądając się na wszystkie strony. A więc lista priorytetów rosła: zapach, jama, kamienie. Zobaczymy jak to rozwinie się dalej.
Głos // Sylwetka // A tu w nowej roli // I prezencik od synka
___ I rzekł do mnie główny admion: "Zbanuj wszystkich, ja rozpoznam swoich". Zielony? Czy czerwony? :v |
|||
|
Mistrz Gry Mistrz Gry Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: |
26-11-2015, 19:29
Wiatr zawył w uszach samca.
Trawy się poruszyły szeleszcząc złowrogo, a zaniepokojenie rosło z każda minuta, z każdą sekundą. Coś... się... zbliża... Tylko co? Gdyby był gadem, już wyczułby lekkie drżenie ziemi, tak leciutkie że rosły ssak tego nie jest w stanie zauważyć. Do czasu aż nie usłyszy niepokojącej sterty kilogramów która gdzieś tu truchta. Gdzieś po prawej stronie Szarego coś biegło. No ale nie był to ruch rozpaczliwy czy wystraszony. Bardziej zdecydowany. Zew przodków zawiał, i do nozdrży lwa wpadł ten zapach. Znał go. To był zapach gnu. |
|||
|
Machafuko Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:4 lata 2 miesiące Liczba postów:786 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 38 |
01-12-2015, 01:40
Prawa autorskie: Avatar: Nataka || Podpis: Kami (szkic), Cynka (kolory), Inn (cienie)
Tytuł pozafabularny: Pomoc techniczna / Prowadzący Radia
Szary doświadczając tego wszystkiego, w pierwszej chwili zaniepokojony zwrócił się płynnym i dość szybkim ruchem w stronę źródła hałasu, oglądając się jednocześnie wokół. Najpierw dotarł do niego dźwięk galopującego zwierzęcia, potem jego zapach.
Znany zapach. Z jakiegoś powodu gnu pędziło w jego stronę. Fuko próbował zwinnie uskoczyć, usuwając się z drogi rozpędzonej antylopie. Dlaczego tak pędziła? Coś musiało ją gonić. Sama by nie zaatakowała... I tedy przypomniał sobie, gdy Amani, lwica którą uratował jakiś czas temu wspominała coś o jakimś Zakonie Rogów. Wtedy ją zaatakowano. Fuko stanął mocniej na stopach, prężąc się do następnego uniku, wpatrując się w zwierzę i jej kolejne poczynania.
Głos // Sylwetka // A tu w nowej roli // I prezencik od synka
___ I rzekł do mnie główny admion: "Zbanuj wszystkich, ja rozpoznam swoich". Zielony? Czy czerwony? :v |
|||
|
Mistrz Gry Mistrz Gry Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: |
06-12-2015, 17:51
- Lew?!?! - krzyknął wystraszony gnu, który zatrzymał sie jakieś 30 metrów po wyminięciu Szarego.
Fuko świetnie i zgrabnie uniknął szarży. Wydawało się że nie spodziewał się tutaj Machafuko. Także w żadnym razie nie wyglądał na zadowolonego. - Futrzaku, spadaj polować na słabych! Potworze! jakby jeden problem mi nie wystarczył. Prychnął i zaczął zataczać coraz większe koła wokół lwa. Albo planował bardziej się mu przyjrzeć, albo wycofać się w miarę bezpiecznie. Mimo że był sam, to wydawał się móc być trudnym przeciwnikiem. To był spory samiec. - Nosorożce, a teraz lwy samotnicy... Idź polować gdzie indziej! Fuko mógł także wyczuć emocje którymi emanował gnu - była to wściekłość i zaniepokojenie. Rozglądał się co jakiś czas na boki, jakby lew nie był największym problemem. |
|||
|
Machafuko Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:4 lata 2 miesiące Liczba postów:786 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 38 |
09-12-2015, 02:19
Prawa autorskie: Avatar: Nataka || Podpis: Kami (szkic), Cynka (kolory), Inn (cienie)
Tytuł pozafabularny: Pomoc techniczna / Prowadzący Radia
Są chwile, że właściwie nie wiesz co się wokół dzieje. To był właśnie jeden z takich momentów; Fuko nie wiedział jak zareagować, po prostu uskoczył, stał i gapił się na zwierzę, które postanowiło "zaszczycić" lwa swoją obecnością. Mimo że zachowywał się w pewien sposób agresywnie, to nie atakował, takiego zachowania szary się spodziewał, ale właściwie trudno było ustalić jakiś następy krok. Bo ani ruszyć na gnu, ani zignorować. Powstał impas, w którym to szary z pewnym niecierpliwym wyczekiwaniem wpatrywał się z niemą groźbą w stronę antylopy.
Ona przemówiła niedługo później, sprawiając, że Fuko zmarszczył brwi i poruszył się z niepokojem. O ile zrzędzenie o irytujących lwach zignorował, o tyle wspomnienie o nosorożcach sprawiło, że poczuł jak narasta w nim nieprzyjemne wspomnienie białego przedstawiciela tego gatunku. - Nie pluję, samce przecież nie polują - zauważył trzeźwo. Fakt, było to pewne nagięcie prawdy, zwłaszcza w jego przypadku, ale prawidłowość ogólnie rzec biorąc prawdziwa. - Jakie nosorożce, przed czym uciekasz? - dodał szybko, pytając. Cały czas w głowie krystalizowała mu się wizja tego białego sukinsyna i obawiał się, że jego podejrzenia mogą być prawdziwe; los, jak już zdążył się przekonać, ma złośliwe poczucie humoru, oby się mylił, choć podskórnie sądził, że płonne są jego nadzieje...
Głos // Sylwetka // A tu w nowej roli // I prezencik od synka
___ I rzekł do mnie główny admion: "Zbanuj wszystkich, ja rozpoznam swoich". Zielony? Czy czerwony? :v |
|||
|
Mistrz Gry Mistrz Gry Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: |
19-12-2015, 23:35
- Nie obchodzi mnie to! - krzyknął i parsknął nerwowo.
Tupnął nogą, i Fuko mógł zauważyć że gnu powoli się wycofuje. - Wielki. Bydlak. Większy od ciebie ty bestio... uciekaj jeśli ci ży... I nie zdążył dokończyć bo nagle zatrzęsła się ziemia i z przerażeniem samiec spojrzał jeno w swoje lewo. Ziemia trzęsła się, jeszcze mocniej. Biegł tu. Gnu nawet nie zdążył zareagować, po zderzeniuz nadłamanym rogiem, był przebity i leciał kilkanaście metrów dalej. Wściekły wielki bydlak spojrzał się za nim, po czym zwrócił łeb ku Fuko. - Wróciłem... - rzucił z pełnym gniewu wzrokiem ku samcowi. Nie wiadomo czy go rozpoznał czy nie. Fuko po wcześniejszym uniku, w szoku nie zauważył że zrobił go w złym kierunku. Był teraz w okolicach tejże jamy która widział wcześniej, i gdy kupa mięśni i twardej skóry tupnęła noga powoli szykując się do kolejnej szarży,nagle lew poczuł że ziemia pod nim lekko się obniża. To była jego szansa... kto wie , może wyląduje w miarę miękko. Tak czy inaczej miał wybór - uciekać przed tym bydlakiem ub spróbowac ukryć się pod ziemią. tam gdzie nosorożec nie będzie miał dostępu. |
|||
|
Machafuko Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:4 lata 2 miesiące Liczba postów:786 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 38 |
21-12-2015, 02:57
Prawa autorskie: Avatar: Nataka || Podpis: Kami (szkic), Cynka (kolory), Inn (cienie)
Tytuł pozafabularny: Pomoc techniczna / Prowadzący Radia
Szary z pewną bezwładnością obserwował, jak ciało zwierza, z którym chwilę temu rozmawiał, zostaje przebite i odrzucone impetem uderzenia. Pytania rodzące się mu w gardle uwięzły na ten moment, wydawało mu się jakby w zwolnionym tempie odchylał łeb, aby spojrzeć na agresora.
To on. Od razu rozpoznał jego paskudną mordę, teraz obryzganą krwią gnu. Widocznie było im pisane spotkać się po raz wtóry. Dobrze, niech więc tak będzie. Fuko wykrzywił pysk w grymasie gniewu i wycedził z zaciśniętymi od emocji szczękami: - Ty... Jednak nie miał czasu, aby obrzucać go bluzgami, jak przy poprzednim spotkaniu, ten już przychylał łeb ku ziemi, już gotował się do szarży. Lew za sobą wyczuwał krawędź do jamy, którą odkrył nieco wcześniej, ziemia się obsuwała mu pod łapami, a więc wbił je mocniej w podłoże, tak aby znaleźć jakiś lepszy punkt podparcia. Pomysł zeskoczenia w dół pojawił mu się co prawda w umyśle, ale szybko z niego zrezygnował, zastąpił go inny, jak wydawało mu się lepszy koncept, gdyż przy powodzeniu mógł wyeliminować tego sukinsyna-nosorożca raz na zawsze. Fuko nie miał pewności, co jest na dole, czy w ogóle istnieje jakieś wyjście z nory, czy wejście tam nie będzie wyrokiem śmierci. Nie miał zamiaru z kłopotów pakować się w niewiadomą, kiedy na horyzoncie jawiło się lepsze rozwiązanie. Szary miał zamiar uskoczyć w ostatnim momencie, tak aby nosorożec siłą rozpędu sam wpadł do dziury. Był ciężki i niezręczny, więc nawet jeśli w końcu uda mu się wyjść, to szary będzie dostatecznie daleko, zakładając oczywiście, że biały nosorożec niczego sobie przy okazji nie połamie, co nie jest wcale takie oczywiste, biorąc pod uwagę impet i bezwładność jego ciała. Wszystko zależało od wyczucia momentu, refleksu i zwinności uniku lwa, inaczej razem wylądują w tym dole i nie ma pewności, czy Machafuko będzie w stanie cokolwiek wtedy zrobić.
Głos // Sylwetka // A tu w nowej roli // I prezencik od synka
___ I rzekł do mnie główny admion: "Zbanuj wszystkich, ja rozpoznam swoich". Zielony? Czy czerwony? :v |
|||
|
Mistrz Gry Mistrz Gry Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: |
21-12-2015, 20:37
Dziura nie była wielce stroma, spokojnie mógł po niej zjechać, i nei połamać się, a z drugiej strony wydostać się byłoby ciężej.
Nosorożec pędził, jego ogromna masa była zdolna zmiażdżyć Fuko, jednak tym razem w połowie drogi jakby wytracił prędkość. Plan Fuko spalił na panewce. Nawet głupi nosorożec Grald nie powtarzał swych błędów. Nie widział drzew za lwem, ale jego zachowanie wydało się podejrzane. Zatrzymał się 5 metrów od Szarego i rzucił swoim niskim i wściekłym głosem - Ty nędzny futrzaku, znowu coś knujesz! - splunął na ziemię i rozglądnął się lekko. Zaczął lekko okrążać lwa, nie spuszczał jednak z niego wzroku. Ziemia trzęsła się z każdym jego krokiem, czy tupnięciem. Dopiero teraz Machafuko zdał sobie sprawę że gdzieniegdzie między trawami są mała szczeliny, które w tym momencie się dosyć poszerzały, robiąc siatkę coraz mniejszych szczelinek. Lew tracił grunt pod łapami... dosłownie... |
|||
|
Machafuko Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:4 lata 2 miesiące Liczba postów:786 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 38 |
22-12-2015, 03:12
Prawa autorskie: Avatar: Nataka || Podpis: Kami (szkic), Cynka (kolory), Inn (cienie)
Tytuł pozafabularny: Pomoc techniczna / Prowadzący Radia
Fuko nic nie powiedział, jedynie zmierzył gniewnym wzrokiem nosorożca, który to zaczynał go okrążać. Widać nie docenił jego umiejętności wyciągania wniosków. Cóż, to lekcja pokory dla szarego; białemu może myślenie szło niezbyt sprawnie, ale pamięć miał dobrą.
Wtem ujrzał pęknięcia na ziemi, wijące się między trawami, tworząc jeną, rozszerzającą się sieć i ten widok sprawił, że serce stanęło u w gardle. Pod nimi musiała znajdować się jakaś obszerna jama lub podziemna rzeka, od której odgradzał ich jednie pas gleby i utrzymująca całość plątanina korzeni. Drgania jakie powodował nosorożec musiały w jakiś sposób naruszyć misterną konstrukcję, co skutkowało obsuwaniem się podłoża. Poruszenie się, to niemal gwarantowane zapadnięcie w niewiadomą przestrzeń, którą odkrywały coraz większe szczeliny. Zostanie w miejscu groziło tym samym. Jedyną bezpieczną opcją była ta nieszczęsna dziura w ziemi, do której tak niechętnie się odnosił, a która w takich okolicznościach jawiła się niczym wybawienie. Niewiele myśląc skoczył w tamtą stronę i ześliznął się po zboczu w dół. - Widać, nosorożcu, nie dziś nam pisane jest wyrównywać rachunki. Los ma dla nas inne zamierzenia. Przyjdzie jednak czas, gdy skończy to raz na zawsze, jednak nie teraz! - krzyknął, po czym zagłębił się w mrok jaskini.
Głos // Sylwetka // A tu w nowej roli // I prezencik od synka
___ I rzekł do mnie główny admion: "Zbanuj wszystkich, ja rozpoznam swoich". Zielony? Czy czerwony? :v |
|||
|
Mistrz Gry Mistrz Gry Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: |
23-12-2015, 18:35
Fuko wskoczył w otchłań...
i... Obudził się. Ile czasu był nieprzytomny? Może nawet kilka godzin, wnioskując po burczeniu w brzuchu. Plecy miał obolałe i znajdował się na brzegu jakiegoś małego podziemnego jeziorka, a może rzeczki? Nie... to była spora kałuża w którą wpadł. To tłumaczyło mokre futro. A guz na łbie tłumaczył utratę przytomności. Gdy Szary się rozejrzał mógł zobaczyć przed sobą coraz węższe i bardziej kamienne małe jamy i tunel, za sobą zaś miał ziemię i piach, tamtędy się tu dostał, z tym że teraz dziura była znacznie mniejsza. Nastąpił zawał, co do tego nie było wątpliwości. Światło dostawało się otworem wielkości sporego kokosa. Musiał szukać innego wyjścia idąc tunelem. Co ciekawe, jeśli Fuko dobrze się rozejrzał, to na ścianach mógł ujrzeć dziwne malunki, przedstawiające lwy, i dziwne istoty na dwóch nogach goniące za nimi z podłużnymi "cosiami". |
|||
|
Machafuko Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:4 lata 2 miesiące Liczba postów:786 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 38 |
24-12-2015, 05:07
Prawa autorskie: Avatar: Nataka || Podpis: Kami (szkic), Cynka (kolory), Inn (cienie)
Tytuł pozafabularny: Pomoc techniczna / Prowadzący Radia
Musiał uciekać.
Dopadną go! Szybciej, szybciej! Na swoich niewielkich łapach gnał przez jaskinie, a przerażenie sprawiało, że nie czuł zmęczenia. Po prostu biegł, nie myśląc o niczym. Serce waliło mu jak młot, co wraz z desperackim, choć w miarę rytmicznym, oddechem tworzyło upiorną symfonię, potęgującą lęk w umyśle lwiątka. Czuł ich za sobą. Słyszał ich. Wiedział, że niedługo skończy mu się droga ucieczki. Mógł zrobić tylko jedno. Skręcił w lewo, potem wprawo, teraz prosto. Skoczył. Wprost do koryta rzeki. Poczuł wszechobecne zimno. Potem zaczął się dusić. Nastał mrok. Machafuko zerwał się, łapiąc desperacko powietrze. Był zdezorientowany. Jego oczy rejestrowały jedynie ciemność, odczuwał chłód, jak wtedy... Przez chwilę poczuł się jakby wrócił do tamtego momentu sprzed lat, jakby znów był tamtym lwiątkiem, że ledwie co uciekł tamtym oprawcom jego rodzinnego stada. Dopiero w następnym momencie uświadomił sobie ile czasu minęło od tamtej pory, że żadnej kontynuacji tamtych zdarzeń nie będzie, to zupełnie nowa sytuacja. Jednak wspomnienie tamtych wydarzeń sprawiło, iż po ciele szarego przeszły ciarki. To było bolesne, a fakt, że myślał przez chwilę, iż znów to się dzieje, wprowadził chaos do jego umysłu i jakiś kłujący smutek w jego serce. Jakby zapadł się w sobie, czując słabość i bezsilność, której doświadczył lata temu. Wstrząsające. Wziął głęboki wdech, potem drugi, trzeci. Dobre kilka minut zajęło mu opanowanie drgań, uspokojenie się i powrót możności do podjęcia jakiejkolwiek akcji. Spokojnie, to tylko wspomnienie, weź się w garść! Uporządkowanie swoich myśli i powrót do spokoju był trudny głownie z tego względu, że podobne wizje już dawno przestały dręczyć Fuko. Jednak cała specyfika sytuacji w jakiej się znalazł sprawiła, że koszmary wróciły z siłą skumulowaną przez te wszystkie miesiące kiedy leżały i nie dawały o sobie znać. Uderzenie to zupełnie rozbiła szarego, tak że nie wiedział właściwie czego się uchwycić. Czuł tylko tamtą panikę, poczucie braku siły, desperację, że łzy same napłynęły mu do oczu. Jakimiś resztkami siły woli przywołał obraz tego co ostatnim czasem stało się jego szczęściem... Ayumi... Uczepił się jej osoby i systematycznie rozszerzał wizję, aby ogarnęła cały umysł. Na początku z trudnością, potem coraz łatwiej przyzywał uczucie dobra i miłości, ciepła i spokoju jakiego doświadczał przebywając z nią. Dla niej musiał się wziąć w garść! W ten oto sposób znalazł siłę, aby znów zapanować nad myślami, wstać i rozejrzeć się wokół. Widział światło, ono jeszcze bardziej podsyciło płomień nowo uzyskanej siły drzemiącej w jego piersi. Postawił jeden krok ku niemu, potem drugi. Po chwili szedł powoli, wpatrzony w światło jak zaklęty. Jego postawa mimo wszystko zdradzała pewną niepewność, była "zapadnięta" jakby pod ciężarem. Nie da się tak łatwo pozbyć wpływu przeszłości... Szczelina okazała się niewielka, jednak promień, który się przez nią przedostał w jakiś sposób pokrzepiał. Zmrużył oczy, po czym otworzył je szeroko i wyprostował się dumnie, wraz z jasnością rozpraszającą mrok jaskini, przychodziła jasność pokonująca rozum uwikłany w ciemność. - Trzeba się stąd wydostać... - mruknął do siebie. Moment później zaczął się rozglądać uważnie. Wtedy dostrzegł malunki na ścianach.... Fascynujące. Były przedstawione na nich lwy i jakieś istoty w postawie stojącej, trzymające jakieś kreski; nie miał pojęcia co to może oznaczać. Mniejsza. Znów pomyślał o swojej lwicy i o tym, że pewnie nieźle by mu się dostało, gdyby dowiedziała się, że znów wpakował się w kłopoty. Uśmiechnął się kwaśno pod nosem i ruszył dalej, szukając jakiejś innej odnogi, która być może doprowadzi go do wyjścia. Wpierw sprawdził, czy można iść korytem rzeki (o ile była rzeką), musi skądś wypływać, gdzieś płynąć. To już dwa potencjalne miejsca, gdzie może znajdować się wyjście.
Głos // Sylwetka // A tu w nowej roli // I prezencik od synka
___ I rzekł do mnie główny admion: "Zbanuj wszystkich, ja rozpoznam swoich". Zielony? Czy czerwony? :v |
|||
|
Mistrz Gry Mistrz Gry Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: |
24-12-2015, 09:59
Rzeka okazała się sporą kałużą, do tego stopnia spora że można by uznać ja za płytkie oczko wodne.
Ruszając jedynym dłuższym tunelem ( było kilka małych jam, ale one od początku nie były warte większej uwagi, chyba że na zrobienie tam legowiska) poczuł po chwili powiew świeżego powietrza. Malowidła na ścianach towarzyszyły mu jeszcze chwilę, a po kilku minutach poczuł już lekki wiaterek. Światło jednak było bardzo blade. Gdy przyjrzał się temu zjawisku, zrozumiał że kamień zasłania wejście, ale wyjśc można spokojnie po jego lewej stronie, przez sporą szczelinę, która jednak jest przysłonięta krzewem. To sprawiało że świeże powietrze dostawało się tu z łatwością, ale światło i wścibski wzrok nie miał szans wypatrzyć jaskini. Dodatkowym plusem był ruch powietrza, które praktycznie tylko wchodziło do groty. Widać przeciąg działał na korzyść Fuko. To miejsce było idealne na kryjówkę. [ Achievement get : Kryjówka na granicy ] - od teraz Fuko zdobywa własny prywatny zakątek . Dejcie mu szyść (6) ekspów. Niech się dziecko cieszy. ^^ Czyli: Fuko +6 Exp. |
|||
|
Maru Wiarus Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5,5 roku, dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:543 Dołączył:Lis 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 75 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 64 Doświadczenie: 57 |
29-03-2016, 23:16
Prawa autorskie: Sambirani & Inn
Złoty samiec zaszedł aż tu na swoim patrolu. Długo szedł znad rzeki i w sumie nie byłą nawet pewien gdzie tu jest granica Lwiej Ziemi. Oglądał się co rusz za siebie, Jakoś czuł się tu nieswojo, był sam i nawet nie wiedział czy jeszcze jest u siebie. Mógł zapytać o jakieś szczegóły wyróżniające granice, ale po tym co się dowiedział nad rzeką nie miał specjalnie ochoty wypytywać o coś królową. Niby przyobiecał oglądać się za Venety, ale w tej głuszy to jak szukanie igły w stogu siana. Pokręcił tylko głową, ale mimo to ciągle szedł przed siebie. Mrużył lekko oczy, by dostrzec jakieś ewentualne sylwetki gdzieś w oddali, ale nic z tego. Żadnego ruchu, chyba można uznać patrol za udany. Uśmiechnął się lekko do siebie, machnął wesoło ogonem, następnie odwrócił się i zaczął powoli wracać.
|
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości