Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Belial Płomień Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:młody dorosły Tytuł fabularny:Mentor Liczba postów:1,310 Dołączył:Lut 2015 STATYSTYKI
Życie: 87
Siła: 86 Zręczność: 71 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 185 |
06-01-2016, 12:37
Prawa autorskie: Kiu
Tytuł pozafabularny: Łowca serc
- nie zalatwialem tam żadnych stadnych spraw. Bez wyraźnego rozkazu, to nie moja sprawa. Rozgladalem się jedynie czego mogę się spodziewać po stadach które mnie otaczają. - burknął jedynie w stronę Ghaliba. Pochwały nigdy nie usłyszał, za to pretensje znajdowały się przy każdej okazji. Odwrócił się od Ghaliba i dodał
- Jeśli masz coś dla mnie to mów. Jeśli nie, to się oddaję... - czekał na jakieś wytyczne ze strony Ghaliba, liczył na to że ten go nie zawiedzie, w przeciwnym razie pójdzie gdzieś się lenić. W norze nie znalazł sobie miejsca, więc poszuka gdzieś indziej. Oczywiście jeśli Ghalib odprawi go z kwitkiem. |
|||
|
Xis Konto zawieszone Gatunek:Lampart - Czarna pantera Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:105 Dołączył:Lip 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 68 Zręczność: 74 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 35 |
06-01-2016, 12:41
Prawa autorskie: Visa
Oczywiście od początku zamierzała wypełnić zadanie powierzone jej przez Ghaliba, ale jednak złapanie Tau i jej zabicie było priorytetem, nie? W końcu nie mogła uciec i rozsiać niepotrzebne plotki i informacje po całej krainie.
Tymczasem biała leżała już martwa. Xis uśmiechała się krzywo, zadowolona, że ta, która miała czelność pyskować lamparcicy i jeszcze doprowadzić ją do takiego stanu. Słowem - należało jej się. Czarna z przyjemnością oglądała jak życie uchodzi z białej lwicy. - Rezerwuję łapkę, na szczęście - prychnęła. Pokiwała głową na niemy rozkaz Ghaliba. Miała znaleźć Kiu i chwilowo zaopiekować się nowym dzieciakiem. Przyjęła do wiadomości. - Kivuli - zawołała lwiątko. - Chodź z nami. Samica podeszła do Coli, która to schowała się za Belialem i Duchem. Chwyciła ją za skórę na karku i ruszyła wzdłuż rzeki. Obejrzała się czy Kivuli idzie za nią. zt x 2 (Cola i Xis) |
|||
|
Tau Volantis Duch Płeć:Samiec Liczba postów:19 Dołączył:Gru 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 5 |
06-01-2016, 12:56
Co tu dużo mówić~
Zdechła xd |
|||
|
Duch Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:3 lata i 4 miesiące Liczba postów:181 Dołączył:Sie 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 73 Zręczność: 58 Spostrzegawczość: 82 Doświadczenie: 35 |
06-01-2016, 13:13
Prawa autorskie: Dirke
Nie musiał długo czekać by młodzieniec został mu przedstawiony.
- Miło mi. Jestem Duch - powiedział do tamtego lekko się uśmiechając. Nie trwało to jednak długo bowiem usłyszał jak coś w jaskiniach się poruszyło i wybiegła, a raczej próbowała biec Biała. Warknął przeciągle chcąc zaalarmować wszystkich, ale w tym czasie Ghalib wydał już rozkaz. Ruszył biegiem za tamtą i choć sam nigdy do szybkich nie należał to na spokojnie dogonił z pozostałą dwójką Tau. Zrobił mały manewr biegnąc kawałek dalej i hamując obracając przy tym swoje ciało zatrzymał się przed białą przewracaną właśnie przez herszta. Nawet jeśli jakoś by się wyrwała to wpadła by na mur w jego postaci. Po tym doskoczyła i Xis. Nie chciał jednak aby cała zabawa go ominęła więc ruszył do przodu przykładając swój pysk do ucha białej lwicy. - Dobrze zrobiłaś, że uciekłaś. Będziesz miała tą przyjemność, że zginiesz szybko. Ale i tak zginiesz. Więc rozkoszuj się swoimi ostatnimi chwilami życia - wycharczał i unosząc łapy przycisnął jej łeb by to zbytnio nim nie rzucała. Wbijając przy okazji pazury w oczy i szarpał pazurami. Poczuł jak ciepła krew napływa do oczodołów barwiąc jego czarne futro. Na pytanie herszta uśmiechnął się złośliwie. - Ja nie chcę, jest za jasna i w dodatku mocno wybrakowana. Za bardzo bym się na niej wyróżniał - Odpowiedział i zarechotał cicho. Zaczął coś szarpać przy oczach i wyciągając to co z nich pozostało połknął i korzystając z tego, że Xis dostała polecenie i puściła kark trupa włożył łapy do paszczy i korzystając z całej swej siły otworzył zaciśnięte szczęki i wyrwał jęzor który to był największą przyczyną jej śmierci. - Z pewnością dłużej by przeżyła bez niego - powiedział spoglądając na to co wyrwał i również to pożarł. Na końcu zajął się zmysłem słuchu czyniąc to samo z jej uszami co ona zrobiła jego towarzyszce. Uszy również pożarł. Jego poczynania miały o wiele, wiele głębsze znaczenie niż zwyczajne sadystyczne zachowanie i poniekąd związane z jego wierzeniami. O których to może kiedyś opowie jeśli kogoś to co robił zainteresowało i się o to zapyta. Tym czasem wstał od ciała i usiadł sobie obok słuchając o czym to rozmawia Belial z Ghalibem. - Ależ Ghalibie daj też nam czasami podźwigać ciężar stada i pozwól sobie pomóc. Z pewnością nie robimy tego by jakoś zaszkodzić stadu, albo na złość tobie. Lecz chcemy pomóc i coś sami od siebie wnieść w jego rozwój nie czekając wyłącznie na twe rozkazy, a tak to leżeć całymi dniami bezczynnie pod jaskiniami. - Powiedział słysząc ich poprzednią rozmowę na temat tego, że Belial działa trochę na własną łapę. Oczywiście to nieraz bywało niebezpieczne, ale też już taki charakter ma różnooki i nie cierpi siedzieć bezczynnie co również rozumiał i popierał. |
|||
|
Kivuli Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:13 miesięcy Liczba postów:166 Dołączył:Gru 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 45 Zręczność: 39 Spostrzegawczość: 36 Doświadczenie: 19 |
06-01-2016, 13:41
Prawa autorskie: Chotara || Ravi
Śmierć białej lwicy była makabrycznym widokiem dla pięciomiesięcznego samczyka. Nic więc dziwnego, że kiedy niektórzy z członków stada zaczęli konsumować poszczególne ciała ofiary, Kivuli przysłonił swoje ślepka jedną z przednich łap. Na szczęście dość szybko podeszła do niego czarna lamparcica, która poprosiła, aby towarzyszył jej i małej hybrydzie.
- Już idę, idę. - powiedział, podnosząc kakaowy zadek z ziemi i zaczął iść za bezuchą matką Coli. [z.t] While I'm here I wanna live my life for what it's worth Little bit of sunshine Little bit of rain Głos Kivuliego |
|||
|
Ghalib Zmora | Płomień Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 90 Zręczność: 81 Spostrzegawczość: 66 Doświadczenie: 26 |
06-01-2016, 14:10
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku
- Rozumiem twoją ciekawość - odparł Ghalib. Westchnął patrząc na samca chwilę w ciszy.
Oczywiście, że rozumiał coś takiego jak ciekawość i rozumiał, że ziemia jest zawsze nieco bardziej żyzna u sąsiada, ale oczekiwał, że Belial rozumie potrzebę bronienia terytorium. Przypadek z Tau był tego dowodem. - Zapominam czasem, że jesteś już dorosły - mruknął niechętnie. Spojrzał na Ducha, który również postanowił się wypowiedzieć na ten temat. Samiec westchnął pozwalając by krew Tau skapnęła. - Weźcie pod uwagę, że mamy dwie samice, z czego jedna ma młode - powiedział do bezgrzywego samca - trzeba je chronić. Xis zapłaciła zdrowiem za słaby patrol. Biorę odpowiedzialność za to. Jednak jego wzrok szybko przeniósł się na Ducha, który właśnie konsumował uszy dobitej, białej lwicy. - Nie mam teraz poleceń, zajmij się sobą Belialu - powiedział jeszcze do dwulatka. Teraz zamierzał przyłączyć się do "imprezy". Ponownie rzucił się do brzucha lwicy by wyrwać jej kolejny kawał mięsa. Wnętrzności powoli zaczęły się wylewać na zewnątrz. - W takim razie wyściełam tę skórę wnękę, w której do tej pory rodziły się młode. Przyszłe młode będą mieć jeszcze bardziej miękko - wymruczał zadowolony. - Chyba, że Belial ją chce. Za chwilę położył ciężką łapę na łbie Trupiej Główki. - Chcę jej czaszkę - oznajmił.
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
Nigdy nie chciałem żyć jak wy Jak wyjeżdżałem wyły psy Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr No blichtr |
|||
|
Belial Płomień Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:młody dorosły Tytuł fabularny:Mentor Liczba postów:1,310 Dołączył:Lut 2015 STATYSTYKI
Życie: 87
Siła: 86 Zręczność: 71 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 185 |
06-01-2016, 14:50
Prawa autorskie: Kiu
Tytuł pozafabularny: Łowca serc
- Dzięki Ghalibie, za to że się o nas martwisz. Ale wiedz że nie tylko ty. - mówił odwracając łeb za siebie by na nich zerknąć. W końcu ruszył przed siebie, znów zwiedzać inne tereny. Chciał nie robić z tego tajemnicy, ale wtedy herszt by mu nie pozwolił.
- idę odpocząć. - burknął na koniec. Z. T |
|||
|
Duch Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:3 lata i 4 miesiące Liczba postów:181 Dołączył:Sie 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 73 Zręczność: 58 Spostrzegawczość: 82 Doświadczenie: 35 |
06-01-2016, 19:27
Prawa autorskie: Dirke
Więc został już tylko on, Ghalib i martwe ciało pomału zjadane przez herszta.
- Jasne, jest twoja - rzekł samemu zastanawiając się przez chwilę by zachować jej czaszkę dla siebie, ale zrezygnował z tego pomysłu. - W zasadzie to masz jakieś zadania dla mnie Ghalibie? Coś innego oprócz patrolowanie ziem, bo to akurat oczywiste. - Zapytał się czyszcząc sobie sierść z krwi zarówno tej zakrzepłej jak i świeżej. - Coś poważniejszego najlepiej bo ostatnio dość często się nudzę, a przecież nie zawsze będę towarzyszył Belialowi czy Kiu podczas misji. - dopowiedział kiedy to uznał, że jego palce są czyste i teraz całą swą uwagę skupił na starszym samcu. |
|||
|
Ghalib Zmora | Płomień Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 90 Zręczność: 81 Spostrzegawczość: 66 Doświadczenie: 26 |
07-01-2016, 10:46
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku
Pożegnał Beliala skinieniem łba lecz jego uwagę szybko odwrócił Duch. Gdy tylko złotooki oznajmił, że nie zamierza walczyć o łeb martwej samicy, krótkogrzywy od razu schylił się do jej karku, na którym silnie zacisnął szczęki. Gryzł i szarpał chcąc wyszarpnąć łeb z szyi. Powoli mu się to udawało, kość się ułamała i zaczęła się ruszać. Samiec położył ciężką łapę na karku i znów szarpnął. Lew jednak nie ma tak silnych szczęk jak hiena. Jeszcze trzeba było popracować nad zdobyciem tej czaszki.
Podniósł wzrok na Ducha, który właśnie pytał o kolejne zadanie. Przeżuł kawał mięsa z szyi, który miał jeszcze w pysku i przełknął. - Muszę przyznać, że do tej pory faktycznie dawałem ci raczej lekkie rzeczy do zrobienia - powiedział kiwając głową. - Ale musisz zrozumieć, że ciebie nie wychowałem tak jak Beliala, nie miałem na tyle zaufania jeszcze. Ale teraz widzę, że mogę powierzyć ci jakieś zadanie. Szarpnął mocno łapą, którą trzymał na szyi Tau i w tym samym momencie dało się usłyszeć dźwięk łamanej kości. Kark musiał być już całkiem złamany. Wystarczyło teraz wyszarpnąć cały łeb. - Jakiś czas temu wysłałem Xis na poszukiwania medyka, ale skończyło się to niezbyt dobrze. - Powiedział mając na myśli, że została skrzywdzona przez jakiegoś lwa. - Ale medyka potrzebujemy nadal. Lamparcica jest ranna, a my nie potrafimy leczyć. Ponownie uderzył łapą w kark denatki i z taką siłą, że udało się oddzielić łeb od ciała już całkowicie. - Straciliśmy na tę sukę za dużo czasu - warknął zdenerwowany. - Znajdź jakiegoś medyka.
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
Nigdy nie chciałem żyć jak wy Jak wyjeżdżałem wyły psy Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr No blichtr |
|||
|
Duch Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:3 lata i 4 miesiące Liczba postów:181 Dołączył:Sie 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 73 Zręczność: 58 Spostrzegawczość: 82 Doświadczenie: 35 |
07-01-2016, 13:29
Prawa autorskie: Dirke
Przyglądał się jedynie bez żadnych emocji jak to Ghalib pożera pomału lwicę. Kanibalizm nawet nie wywoływał w nim jakiś negatywnych emocji lub obrzydzenia. Tak daleko jak tylko sięgał pamięcią to był już do tego przyzwyczajony, w jego stadzie to się praktykowało. Oczywiście o ile osobnik był zdrowy. Nikt nie chciał przecież po zjedzeniu chorego "odziedziczyć" jego choroby. I choć nie uważał tą lwicę za silną to krótkogrzywemu nie zaszkodzi to w żaden sposób.
Zastrzygł lekko uchem bowiem jego słowa wyrwały go z zamyślenia. - Jasne, jak najbardziej to rozumiem i popieram. Rad więc jestem, że już uważasz minie za godnego poważniejszych misji. - Odpowiedział i skinął łbem w podzięce i wysłuchał dalszych słów. Więc miał znaleźć medyka, chyba nawet już wiedział gdzie się z tym udać. - Rozumiem, zrobię wszystko co w mojej mocy by jakiegoś sprowadzić, ale jedno pytanie. Co mogę zaoferować od stada jako zapłatę? Bowiem może być tak, że nikt nie będzie chciał nam pomóc zupełnie za darmo i bezinteresownie. - Powiedział podnosząc cztery litery z ziemi i otrzepując tyłek ogonem był w zasadzie już gotowy do podróży. |
|||
|
Ghalib Zmora | Płomień Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 90 Zręczność: 81 Spostrzegawczość: 66 Doświadczenie: 26 |
07-01-2016, 16:49
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku
Zamierzał teraz zedrzeć skórę z lwicy, bo jak zapowiedział - zamierzał ją wykorzystać. Wyścieła nią wnękę, w której już jakby wedle tradycji na świat przychodzą młode. Po co ma się marnować przecież? Chwycił za wystający kawałek skóry i pociągnął mocno, część odeszła bez większego problemu. Wtedy zauważył, że musi jeszcze rozerwać całkiem brzuch i skórę na łapach, żeby łatwiej poszło.
Podniósł spojrzenie na Ducha gdy usłyszał pytania. Pokiwał głową, oczywiście należało przemyśleć co można dać znachorowi w zamian. - Cóż - westchnął - jeśli będzie to lew a już w ogóle lwica, albo inny duży kotowaty możesz zaoferować schronienie, dołączenie do stada. Jeśli ten ktoś nie będzie zainteresowany możemy zaoferować jedno, całe gnu. Mamy ich tu pełno, żaden problem złapać jedną antylopę. Jeśli to nie będzie mięsożerca... cóż, szczerze mówiąc nie wiem czy jest tu coś dla roślinożerców co mogłoby wydać się cenne. Może jakieś owoce. Zresztą można spróbować przehandlować kości tej tutaj jako narzędzia dla znachora. Potem schylił się żeby rozerwać skórę na całym brzuchu denatki. Obgryzł też łapy dookoła. Po kolei, każdą dokładnie. Kątem oka dostrzegał sępy krążące na niebie. Najwyraźniej niecierpliwiły się do zjedzenia ścierwa pozostałego po Tau. - Pomóż mi zerwać tę skórę, może być razem z ogonem - odezwał się do Ducha - i będziesz mógł iść.
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
Nigdy nie chciałem żyć jak wy Jak wyjeżdżałem wyły psy Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr No blichtr |
|||
|
Duch Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:3 lata i 4 miesiące Liczba postów:181 Dołączył:Sie 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 73 Zręczność: 58 Spostrzegawczość: 82 Doświadczenie: 35 |
07-01-2016, 23:52
Prawa autorskie: Dirke
Zastanawiał się długo nad każdą propozycją podaną przez samca. Każde z nich miało w sobie coś co mogłoby skusić medyka do pomocy im. Nawet jeśli było to darmowe żarcie. No cóż nie zupełnie darmowe ale dostarczone przed sam pysk, a to już coś prawda?
Kiedy został poproszony o pomoc w oskórowaniu lwicy uśmiechnął się tajemniczo. Znów podszedł do kotowatej i wyciągając pazur zaczął ciąć podbrzusze tam gdzie jeszcze było połączone z mięśniami i powięzią. Robił to pomału, bardzo starannie nie śpiesząc się nic a nic. I choć skóra odchodziła nie tak szybko jak podczas szarpnięć herszta to efekt był mimo to widoczny i równe szarpnięcia zaczęły rozrywać futro na ogonie wzdłuż całego ogona. Znów zabawa z powięzią i na samym końcu odgryzł ogon chcąc pozostawić kitę ogona. Westchnął zmęczony kiedy to z nią skończył i to samo zaczął robić z łapami. Znów równe podłużne nacięcia na skórze i kolejna łapa. Tutaj jednak nie kończył uważając, że Ghalib już będzie umiał ją ściągnąć. - Jeśli będziesz chciał kogoś torturować to oddaj mi go w łapy. A powiadam Ci, że dla niego to słowo nabierze zupełnie nowego znaczenia - rzucił nagle do herszta, a na jego pysku znów pojawił się na moment enigmatyczny uśmiech, a w złotych ślepiach zalśnił dziwny blask zadowolenia. - No to ja idę szukać medyka. Do zobaczenia. - Dodał znów odchodząc od resztek mięsa już prawie bez jakiejkolwiek skóry. Oblizał jeszcze tylko pazur i skłaniając się lekko ruszył przed siebie. zt |
|||
|
Ghalib Zmora | Płomień Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 90 Zręczność: 81 Spostrzegawczość: 66 Doświadczenie: 26 |
08-01-2016, 07:55
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku
Tymczasem Ghalib odprowadził Ducha wzrokiem.
Zaś co do skóry to wystarczyło już szarpnąć parę razy. I tak właśnie samiec zrobił. Raz, dwa, trzy! I skóra była już zupełnie oddzielona od reszty ciała. Wypuścił skórę z pyska i zaklął pod nosem. Z pogardą spoglądał na coś, co jeszcze nie tak dawno było lwicą, która pyskowała mu zamiast okazać skruchę. To był jej błąd. Teraz jej oprawca ociekał jej krwią i rozdzielał jej ciało. - Teraz możecie żreć to ścierwo - splunął w stronę pozostałego truchła. Obok truchła wykopał spory dół i tam wsadził głowę samicy. Postanowił poczekać parę dni aż robale, ktre się tam kryją zeżrą skórę i mięso z kości. Wtedy po nią wróci i odkopie i czystą już kość zabierze sobie do legowiska. Skórę zaś chwycił za kraniec na łapie i położył na ziemi miękkimi pozostałościami mięsa do dołu. Postanowił przeciągnąć tak ją, żeby ją wysuszyć. Chodził więc w koło, ciągając tak skórę z Tau i kątem oka obserwując jak sępy już zebrały się w okół truchła. Smolisty samiec od dziś wiedział, że będzie ściągał skórę z każdego swojego wroga i wyścieła sobie nim legowisko. Bo czemu nie? Trofeum daje powody do dumy. Minęło parę minut aż skóra była całkiem wytarta od wewnątrz, potem obrócił ją i pozostawił tak na słońcu. A niech schnie. Tymczasem Ghalib położył się obok i zaczął się oczyszczać z lwiej krwi.
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
Nigdy nie chciałem żyć jak wy Jak wyjeżdżałem wyły psy Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr No blichtr |
|||
|
Ghalib Zmora | Płomień Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 90 Zręczność: 81 Spostrzegawczość: 66 Doświadczenie: 26 |
08-01-2016, 15:33
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku
Minęło trochę czasu. Słońce zaczęło powoli przypiekać a Hersztowi nudziło się gdy siedział tak w jednym miejscu niemal bezczynnie. Pysk miał już niemal całkiem czysty a lwia skóra, która suszyła się na słońcu była niemal gotowa.
Ghalib sapnął przyglądając się jak pozostałości po krnąbrnej samicy są rozszarpywane przez sępy. Wkrótce zostaną po niej gołe kości, a jeszcze tego samego dnia udało jej się podroczyć z Ghalibem. Cóż. Najwyraźniej nie było warto. Wkrótce podniósł się chcąc przeciągnąć skórę jeszcze raz po piachu. Schylił się więc i chwycił za skrawek, obrócił trofeum włosem do góry i ponowił poprzednią czynność. Nie chciał odwalić fuszerki, więc wycierał skórę powoli i dokładnie, ostrożnie, żeby nie zadrapała się jeszcze bardziej. Wkrótce uznał, że wystarczy tych zabiegów i zaniósł zdobycz do Nory. Konkretnie do wnęki, w której rodziły się do tej pory kocięta. Samiec położył ją na gnieździe wyściełanym z traw po czym wyszedł znów na zewnątrz. Czas rozruszać nieco kości. Ruszył więc przed siebie. zt
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
Nigdy nie chciałem żyć jak wy Jak wyjeżdżałem wyły psy Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr No blichtr |
|||
|
Kami Kanibal | Abajifo Gatunek:Panthera spelaea+ Płeć:Samica Wiek:Antyk Znamiona:5/5_{1} Tytuł fabularny:Znachor Zezwolenia:Cechy Panthera spelaea 500kg/ 350cm(bez ogona) / Postać Specjalna Liczba postów:1,637 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 80
Siła: 95 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 74 Doświadczenie: 15 |
09-01-2016, 21:19
Prawa autorskie: ~KamiLionheart/ *jollyjack/ bethesda
Tytuł pozafabularny: VIP
To miał być tylko mały spacerek, a łapy znowu poniosły ją cholera wie dokąd. Przeszła wzdłuż wschodniej granicy terenów Zachodnich kierując się dalej, ku kanionowi nie zakończyła jednak swego spaceru w tym bezpańskim miejscu.. poszła dalej. Dalej, aż dotarła do nory. Zapachów wokoło niej było sporo, w większości całkiem obcych lwów. Jedna woń roztaczająca się w okolicy była jej doskonale znana. Krew, całkiem świeży zapach. Rozejrzała się, wszystko wskazywało na to że była tutaj całkiem sama, przynajmniej- wskazywało.. kontem oka spostrzegła świeżo rozgrzebana ziemię, postanowiła zbadać ten trop. Wciąż miała się na baczności, także wtedy gdy pochyliła się by obwąchać ziemię, nos tkwił blisko przy glebie, a para uszu badała bezustannie otoczenie wyłapując najdrobniejszy szmer. Przeciągnęła po niej łapą i zaciągnęła się ciut głębiej.
Ktoś ukrył tam coś wartościowego? Możliwe.. Podniosła łeb wysoko rozglądając się jeszcze raz po okolicy, rozważając jednocześnie czy odkopać 'skarb', ostatecznie jednak doszła do wniosku że daruje sobie babranie łap w ziemi, a nóż ktoś zakopał tam swoja kupę.. może jakiś wstydniś.
My Lioden Den
~X~ A co jeśli życie jest zbyt krótkie, by poddać się mądrości milczenia? MÓJ GŁOS! Twój koszma Moje Rozmiary |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości