Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Vantre Konto zawieszone Gatunek:hiena brunatna Płeć:Samiec Wiek:1,5 Liczba postów:62 Dołączył:Lip 2014 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 40 Zręczność: 60 Spostrzegawczość: 60 Doświadczenie: 10 |
10-03-2016, 17:35
Prawa autorskie: moje
Słowa Xeni sprawiły, że łeb hieny gwałtownie dygnął w tył, w zdumieniu wciskając się w przestrzeń między barkami. Rzeczywiście, miała mieć do czynienia z dosyć osobliwą na tle całego gatunku parą lwów.
-Vantre..-mruknęła, nie będąc do końca pewna, czy to się dzieje naprawdę. Złagodniał nieco, choć dalej czuła się niezręcznie-chyba bardziej komfortową sytuacją byłaby dla niej ucieczka przed wrogim kotem-to znała nazbyt dobrze. Teraz jednak o wiele trudniej było się jej odnaleźć, szczególnie, gdy biała lwica wytknęła jej wrogą postawę. Ściągnęła brwi, nie mogąc uwierzyć, gdzie i w jakim towarzystwie przyszło się jej znaleźć. -Eh, nie wiem, może i to nie Wy rozwaliliście mi rodzinkę, ale skąd miałam wiedzieć, że dziwnym trafem nie skopiecie mi tyłka, jak reszta tych.. waszych?-spoglądnęła na nie podejrzliwie. Czy one na pewno aby miały równo pod sufitem..? Zamyśliła się, gdy wtem u jej boku znalazł się podrostek, bezpardonowo naruszając jej przestrzeń osobistą -Nghhh, trzymaj łapy przy sobie!-walnęła łapskiem różowy nochal, odskakując dalej. Jej ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz, a ciemne ślepia zmierzyły niespokojnie sylwetkę młodzika, który i tak w porównaniu do niej był pokaźnych rozmiarów. O ile tamte utrzymywały bezpieczny dystans, to rozkojarzona całą sytuacją hiena, straciła czujność, pozwalając się podejść Tjalve. Choć może nie miał wrogich zamiarów, to Vantre zdała sobie sprawę z tego, jak łatwo mogła wówczas zostać zaatakowana. -Nie wiem, co wy kombinujecie, ale nie mam zamiaru dać się w to wrobić.-szczeknęła z wyrzutem, posyłając nieufne spojrzenie całej trójce. I bez słowa puściła się pędem w zarośla, sądząc, że mogą rzucić się za nią. I tyle ją było widać. zt |
|||
|
Xenia Samotnik Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Towarzysz:Pliszka siwa Liczba postów:226 Dołączył:Gru 2015 STATYSTYKI
Życie: 95
Siła: 60 Zręczność: 72 Spostrzegawczość: 82 Doświadczenie: 10 |
10-03-2016, 20:55
Prawa autorskie: Avatar - ja, obrazek w podpisie - Vasanti Vei
Tytuł pozafabularny: Mistrz Pióra
- Miło mi cię poznać Vantre - powiedziała entuzjastycznie, powtarzając już któryś raz z rzędu ten sam zwrot, przy niemal każdej nowo poznanej osobie i okazując jasno sympatie do tejże osoby, dla Xenii było to obojętne jakiego była gatunku.
- O nic się nie martw, nic ci nie grozi, przynajmniej nie z naszej strony. Co fajnego jest w gnębieniu innych? Nie rozumiem tych którzy was atakują i mają za wrogów, nie poznając was wcześniej... "Jak hiena to trzeba przegonić", gdzie tu logika? - odparła na słowa Vantre: - Prawda? - zwróciła się do Ines. To była pierwsza hiena z jaką miała okazje porozmawiać i liczyła że uda jej się z nią zaprzyjaźnić. Nic z tego, bo gdy tylko podszedł do Vantre młody lew, którego Xenia raczej widziała i nie uznała zbytnio za zagrożenie. Co mógł zrobić hienie lew, który podszedł ją... Obwęszyć? Tak przynajmniej to wyglądało, dopóki nie dostał w nos od Vantre, która najwyraźniej źle odebrała jego intencje. - Nic nie... - przerwała, gdy hiena niespodziewanie uciekła, a chciała ją uspokoić i zapewnić że może im zaufać. - Vantre zaczekaj! - zawołała za nią, ruszając się z miejsca, chciała pobiec, ale się rozmyśliła. Vantre pewnie by to uznała za pogoń za nią, choć bardzo korciło zielonooką żeby dogonić hienę to jednak została. Swój wzrok przenosząc na Tjalve: - Bardzo boli? - spytała przypomniawszy sobie że hiena uderzyła go w nos. - Chyba się ciebie przestraszyła - dodała, chcąc tłumaczyć hienę, żeby przypadkiem Tjalve źle się do niej nie nastawiał. Obejrzała się jeszcze za siebie: - Szkoda że uciekła... - westchnęła lekko. Hieny jak i inne stworzenia bardzo ją ciekawiły, z resztą co by jej nie ciekawiło? Wszystko co było jej nieznane, lub też mało poznane, czy niezwykłe było interesujące. Ma malunek na prawej łopatce przedstawiający jak na razie tylko dwie żyrafy, młoda i dorosła, stojące naprzeciwko siebie.
|
|||
|
Tjalve Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:62 Dołączył:Sie 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 5 |
15-03-2016, 16:22
Prychnął i potrząsnął głową, kiedy hiena zdecydowała się zapoznać swoją łapę z jego nosem. Warknął, nieco rozdrażniony. No hej! On ją tylko podszedł obwąchać! Przecież jej nawet nie dotknął! Ciekaw był po prostu jak wygląda taka hiena z bliska, nie chciał jej przecież zeżreć. Jakaś głupia była ta hiena. W końcu gdyby któreś z nich miało się na brunatną rzucić, zrobiliby to z miejsca, a nie bawiąc się w podchody. Który lew odstawia takie cyrki kiedy przychodzi do pogonienia hieny? No właśnie.
Może by nawet za nią pobiegł, przetrzepał skórę i pokazał, że należy mu się odrobina szacunku, ale stwierdził, że nie warto. Co się będzie pałować o jakiegoś szkodnika. Nie przyszedł tu w końcu się wściekać. A jak kiedyś sie znajdzie okazja i się przypadkiem tę hienę spotka, to też jej przydzwoni w nos. Naturalnie, jako że stał niedaleko lwic, słyszał wszystko co mówiła Xenia, nie ważne czy do niego, czy też nie. Jej mini wywód na temat głębienia słabszych wywołał w nim niemy śmiech. On sam jeszcze jako mały gówniarz z wielkim zamiłowaniem dręczył razem z siostrą najmłodszą latorośl w ich rodzinie. Teraz już mu to przeszło, z młodą miał nawet dobre kontakty. Niemniej pamiętał jaką satysfakcję to dawało. A jeszcze gdy w grę wchodziły uprzedzenia rasowe? Ha, woda na młyn. Jak można być tak naiwnym. - Czy bardzo? Proszę cię, te patyczkowate łapki nie nabiłyby mi nawet siniaka. - powiedział z lekką pogardą. No cóż, mimo wszystko hiena go troche wkurzyła, nie? Potarł nos łapą a potem kichnął od pyłu wzniesionego w powietrze. - I dobrze. - dodał jeszcze tylko na uwagę o "przestraszeniu się". Znaczyło to, że wyglądał imponująco. Wyglądał na silnego. Na niebezpiecznego. A tylko takie lwy mogły przetrwać na Zachodzie, gdzie o pożywienie i wodę było bardzo trudno. |
|||
|
Xenia Samotnik Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Towarzysz:Pliszka siwa Liczba postów:226 Dołączył:Gru 2015 STATYSTYKI
Życie: 95
Siła: 60 Zręczność: 72 Spostrzegawczość: 82 Doświadczenie: 10 |
16-03-2016, 14:03
Prawa autorskie: Avatar - ja, obrazek w podpisie - Vasanti Vei
Tytuł pozafabularny: Mistrz Pióra
- Czy ja wiem? Widzę że nie lubisz hien, czy to dziwne? - odpowiedziała, nie ukrywając nie zadowolenia z tego faktu.
- Większość lwów ich nie lubi, przynajmniej tych których znam, na szczęście są też wyjątki - dodała uśmiechając się lekko w stronę Ines, była przekonana że kapłanka nie miała nic do tej hieny, a skoro nie żywi wobec niej wrogości to też nie żywi jej w stosunku innych hien. - Niby dlaczego? Może jakby została to zyskałbyś przyjaciółkę? Bądź razie ja na pewno - odrzekła na uwagę lwa, zaczęła się z nim drażnić, może dlatego że z lekka przypominał jej jednego z jej braci, choć na pewno nim nie był. Po chwili jednak zaniechała tego, młody lew był dla niej obcy, a Xenia nie miała zamiaru go denerwować, wolała zawierać przyjacielskie stosunki. - Wybacz - powiedziała tak w razie czego, żeby nieznajomy nie uznał jej za wroga, który za wszelką cenę będzie bronić hien, których według Xenii lew tak nie lubi. Być może błędnie go oceniła, ale przecież łatwo można się pomylić. - Jestem Xenia, a ty? - przedstawiła się, nie mogąc powstrzymać się od pytania na temat stada Zachodnich, które obiło jej się o uszy w trakcie rozmowy kapłanki z Tjalve: - Twoje stado lubi przyjmować gości? - tak, miała zamiar je odwiedzić i nie tylko je, ale też inne. Była ciekawa każdego stada, jakie się tu znajdowało, ich tradycji i przyzwyczajeń, a nawet i członków, i może też wiary, o ile w coś wierzyli tak jak tutejsze stado. Ma malunek na prawej łopatce przedstawiający jak na razie tylko dwie żyrafy, młoda i dorosła, stojące naprzeciwko siebie.
|
|||
|
Tjalve Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:62 Dołączył:Sie 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 5 |
18-03-2016, 02:59
Usiadł na tyłku i zaczął przeczesywać łapą kępkę grzywy, która opadała mu na oczy.
- To nie tak, ze ich nie lubię. Nie lubię jak mnie głupie zwierzaki próbują bić po nosie. - stwierdził prostolijnie. I zaraz potem odpowiedział na pytanie Xenii, dodając: - Jakby tu została, to bym jej oddał. A co by się potem działo, to by wyszło w praniu. No, a jakby Tjalve przyłożył hienie ta na pewno albo rzuciłaby się do ucieczki, jak to zrobiła przed niedoszłą zemstą Zachodniego, albo spróbowałaby skoczyć mu do gardła. Ale bardziej prawdopodobna była wersja pierwsza. Nie podejrzewałby samotnej hieny o taką głupotę, by skakać na lwa z zębami. Na próby drażnienia się Xenii w żaden sposób nie zareagował. Wydało mu się to trochę dziwne, ale co niby miał zrobić? A bratem lwicy na pewno nie mógł być. Jego rodzina jeszcze nie tak dawno była w komplecie, niemniej doskonale wiedział jak przedstawia się jego najbliższe drzewo genealogiczne. Sióstr miał dwie, kiedyś trzy. Ta trzecia jednak zmarła - nie zniknęła, zaginęła albo została porwana. Umarła. A jej małe ciałko pochowano w jaskini na terenach Zachodnich. Więc nie, Tjalve nie mógł być bratem Xenii. - Tjalve - zdradził w końcu jak się nazywa. Pytanie o stado nieco go zdziwiło. Goście? Na Zachodnich ziemiach? - Nie. Granice są pilnie strzeżone przed intruzami. Jego stado nie było może wrogo nastawione do przybyszów, ale jednak nie byli oni też zbyt mile widziani. Po wykryciu intruza następowało zwykle przesłuchanie. A potem było spokojne odprowadzenie poza granicę. W wyjątkowych przypadkach jednostkom pozwalano na wejście w głąb terenów.Zachodni nie mieli wiele i starali się ze wszystkich sił by to ochronić. |
|||
|
Inés Jasnowłosa | Kapłanka Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Szamanka Liczba postów:1,076 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 77 Zręczność: 85 Spostrzegawczość: 83 Doświadczenie: 15 |
18-03-2016, 14:04
Prawa autorskie: CherryColaax (Soma) | OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Profil roku / Misterium
Ubodło ją, że samiec przedstawił się dopiero na pytanie Xeni. Zupełnie zignorował Jasnowłosą, co sprawiło, że wyraźnie zmalał w jej oczach. Westchnęła przeciągle, uśmiechnąwszy się smutno w stronę lwa, a może trochę obok niego, jakby i tam dostrzegała coś równie godnego uwagi.
- Rwanie się do bezsensownej walki. Brak kultury osobistej. Nieposzanowanie odmienności gatunkowej. Nie tacy byli Zachodni, których dane mi było spotkać dotychczas. Nie wiem już, co reprezentuje wasze stado, ale zdawać by się mogło, że nie jest to nurt jednolity - mówiła powoli, spokojnie, wręcz monotonnie, choć głos jej był dźwięczny i przyjemny dla ucha. Usiadła i przysunęła ogon do łapy. Trudno jej było uwierzyć, że ten tutaj istotnie mieszka tam, gdzie Kalani i Maoni, lecz nie miała powodów do wątpienia w jego słowa, a poza tym przecież sama jego woń na to wskazywała. Czy wśród Księżycowych również występują tak wielkie rozbieżności? Żywiła szczerą nadzieję, że nie, bo teraz sama widziała, jak niefortunnie się to prezentuje na zewnątrz. - Która droga cię tu przywiodła? Chyba nie przemierzyłeś całej Lwiej Ziemi? - Zainteresowała się, powracając wzrokiem do Tjalve.
Think of me, think of me waking
Silent and resigned Imagine me trying too hard To put you from my mind *** | Głos |
|||
|
Tjalve Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:62 Dołączył:Sie 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 5 |
19-03-2016, 14:04
Odwrócił łeb w stronę Ines, kiedy ta zaczęła wymieniać mu wszystkie jego "przywary". Naprawdę, gdzie ona miała oczy i uszy? Bo chyba musiała odpłynąć, kiedy to niby wykazał się tymi wszystkimi negatywnymi cechami. Okej, nie przedstawił się jej po tym, jak ona zdradziła swoje imię. No jego wina, zainteresował się hieną, która nagle pokazała się w polu widzenia. Ale rwanie się do walki? Uprzedzenia międzygatunkowe? Serio? Gdyby faktycznie miał ciągoty do bezsensownych potyczek, hiena leżałaby na ziemi, brocząc krwią już w chwili kiedy tylko Xenia odnalazła ją wśród traw. A tymczasem dostał od brunatnej w nos i jedynie obiecał głośno, że odwdzięczy jej się tym samym. No faktycznie, ciągnęło go do bezsensownej walki, bardzo.
Uprzedzeń też tu żadnych nie było. Powiedział przecież wyraźnie, ze do hien nic nie ma. Tak samo obiecałby rewanż innemu lwu, antylopie czy innemu zwierzakowi, gdyby ten ni z tego ni z owego pacnął go w nos. Taki to on był zły i mściwy. Mrugnął. - Gdyby to co mówisz, było prawdą, ta hiena wykrwawiałaby się u twoich stóp. Jeśli próbujesz mi więc wejść na ambicję, żebym zaczął być milutki, całować łapki i wąchać kwiatki, to proszę, daruj sobie. - stwierdził po prostu. Nie sądził by różnił się jakoś od innych członków swojego stada, choć jak wiadomo, każdy miał inny charakter. Maela pewnie, podobnie jak Xenia, zaraz by spróbowała zawiązać przyjacielskie a przynajmniej neutralne stosunki z każdym, kogo by tu napotkała. Jemu na tym specjalnie nie zależało. - Najkrótsza. Przez Dolinę Spokoju. |
|||
|
Xenia Samotnik Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Towarzysz:Pliszka siwa Liczba postów:226 Dołączył:Gru 2015 STATYSTYKI
Życie: 95
Siła: 60 Zręczność: 72 Spostrzegawczość: 82 Doświadczenie: 10 |
20-03-2016, 16:45
Prawa autorskie: Avatar - ja, obrazek w podpisie - Vasanti Vei
Tytuł pozafabularny: Mistrz Pióra
- W sumie to bicie po nosie to jeszcze nic, ciągnął cię ktoś kiedyś za ogon? Moi bracia byli skorzy do takich "zabaw" i nic do nich nie docierało że to boli... Ech... - westchnęła, bardziej z tęsknoty za braćmi, niż złości na nich, nie sądziła że będzie za tymi ich psotami kiedykolwiek tęsknić, ale no cóż, gdy się tak długo nie widziało rodziny tęskni się też za starszymi braćmi, którzy dokuczają. Xenia jednak wiedziała że niedługo się przyzwyczai do życia z dala od bliskich, to tylko kwestia czasu. Z resztą co stało na przeszkodzie żeby kiedyś ich nie odwiedziła? Może nawet przekonają się do jej poglądów?
Mówiła dalej, kontynuując: - A tak w ogóle to gdybyś oddał tej hienie to pewnie bardziej by ją zabolało niż jak ona tobie pacnęła w nos, nie bałbyś się że mógłbyś jej coś zrobić? Ja tam nie lubię się mścić, na dłuższą metę nie daje to satysfakcji, może jedynie przez krótką chwilę - dodała usłyszawszy wymianę zdań między Ines, a Tjalve. Potem zamyśliła się na temat Zachodnich ziem, już teraz planując jakby je pozwiedzać, skoro nie chcą tam nieproszonych gości. Nie miała bynajmniej złych zamiarów, ot tak, zwykła ciekawość, choć w przypadku Xenii, ciekawość była nieraz większa od zdrowego rozsądku. - Ale tak przed każdym obcym pilnujecie granic? A jakby ktoś chciał do was dołączyć? Albo miałby ważną sprawę? Albo proponowałby coś w zamian? Albo można by mu było zaufać? - zaczęła wypytywać, zaraz jeszcze dodając: - No, a jakby nie stanowił żadnego zagrożenia? Hm... Po prostu chciałby przejść tylko przez wasze ziemie? - to była bynajmniej najprostsza z możliwych wymówek żeby zwiedzić tereny Zachodnich. Ma malunek na prawej łopatce przedstawiający jak na razie tylko dwie żyrafy, młoda i dorosła, stojące naprzeciwko siebie.
|
|||
|
Tjalve Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:62 Dołączył:Sie 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 5 |
22-03-2016, 04:05
- Nie ciągnął. - odpowiedział, kiedy Xenia zapytała go o tę formę znęcania się nad słabszymi. Nie miał kto ciągnąć, był najstarszy z rodzeństwa. Może nie miał największego posłuchu wśród sióstr - przynajmniej do czasu - ale nie zdarzyło się jeszcze, żeby to on stał cię ofiarą tego typu żartów.
Powoli zaczynała go nieco męczyć jego tymczasowa kompania. Obie lwice zdawały się nie do końca słuchać jego słów albo przynajmniej słuchać ich wybiórczo i przez to wyciągały swoje własne, dziwaczne wnioski. - A o kontroli siły słyszałaś? - burknął na słowotok jaki padł z ust Xenii. Przecież to nie było tak, że Tjalve znał tylko tryb destrukcji. Hiena nie zrobiła mu wielkiej krzywdy więc i on nie rozkwasiłby jej nosa na miazgę. A o kwestiach satysfakcji z zemsty nie miał chęci się wypowiadać. Wszystko zależało od sytuacji. Niektóre mogły faktycznie sprawić, że zadowolenie będzie krótkotrwałe. Ale w innych przypadkach mszczenie się za jakąś wielką krzywdę bywało nawet sensem życia. Nie, żeby było to coś dobrego... Ale zdarzały się takie sytuacje. - Nie, tylko przed co drugim - sarknął, słysząc kolejną dawkę pytań. Naprawdę, czy krótkie stwierdzenie że "granice są pilnie strzeżone" nie starczyło by odpowiedzieć na większość z wątpliwości Xenii? - Jeśli ktoś obcy czegoś od nas chce, to mówi o tym napotkanemu strażnikowi a on przekazuje to dalej. A tak w ogóle to jak niby twoim zdaniem mamy na "dzień dobry" poznać, że obcy jest godny zaufania? Wpuścić go do środka i czekać, czy ruszy mordować lwiątka czy jednak będzie grzeczny? Co prawda Xenia nie wyraziła głośno chęci odwiedzin, ale Tjalve zaczynał podejrzewać że właśnie to chodzi jej po głowie. Inaczej nie zadawałaby chyba tylu pytań, prawda? To pierwsze, o przyjmowaniu gości było wystarczająco sugestywne. - Twoje dwa ostatnie pytania nie mają sensu. Zrozumiałaś już chyba, że nie jesteśmy gościnnym stadem. Nikt z nas nie ma czasu robić za przewodnika turystycznego a nie ma mowy byś biegała sobie samopas po naszych terenach! Zresztą i tak nie masz czego tam szukać! To sucha i spalona słońcem, niegościnna kraina. |
|||
|
Inés Jasnowłosa | Kapłanka Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Szamanka Liczba postów:1,076 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 77 Zręczność: 85 Spostrzegawczość: 83 Doświadczenie: 15 |
23-03-2016, 01:42
Prawa autorskie: CherryColaax (Soma) | OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Profil roku / Misterium
Jasnowłosa siedziała i patrzyła w górę, na rozpostarte ponad nią szerokie korony drzew. Z pozoru wykazywała nimi dużo większe zainteresowanie niż toczącą się obok rozmową, lecz im więcej słów docierało do jej świadomości, tym czujniej kierowała ucho w ich stronę. Odpuściła sobie dalsze użeranie się z samcem, zdając sobie sprawę z faktu, że przyniosłoby to więcej szkody niż pożytku. Opanowanie i cierpliwość były jej ratunkiem, a łaski te zsyłał jej, jak wierzyła, sam Księżyc.
- Tjalve - odezwała się wreszcie, przenosząc nieco nieobecne spojrzenie na wymienionego. - Gdybyś był tak dobry... Możesz przekazać, że chętnie pomówiłabym z waszym przywódcą. Ma na imię Kahawian, o ile mnie pamięć nie myli? Uśmiechnęła się. Łagodność, a wręcz pewna zaduma pobrzmiewała w jej tonie i emanowała ze spojrzenia czystych, błękitnych ślepi. Szary ani trochę nie przypadł jej do gustu, ale nie zamierzała robić sobie wrogów, gdy nie było to konieczne. A skoro Zachodni trafiają na jej tereny, nawet pomimo braku wspólnych granic, to wypadałoby uzgodnić jakiekolwiek stosunki dyplomatyczne.
Think of me, think of me waking
Silent and resigned Imagine me trying too hard To put you from my mind *** | Głos |
|||
|
Xenia Samotnik Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Towarzysz:Pliszka siwa Liczba postów:226 Dołączył:Gru 2015 STATYSTYKI
Życie: 95
Siła: 60 Zręczność: 72 Spostrzegawczość: 82 Doświadczenie: 10 |
23-03-2016, 12:36
Prawa autorskie: Avatar - ja, obrazek w podpisie - Vasanti Vei
Tytuł pozafabularny: Mistrz Pióra
- Widziałam już reakcje lwów na hieny, nie każdy potrafi się opanować - powiedziała krótko na wzmiankę o kontroli sił, nie znała tak dobrze Tjalve, właściwie nic o nim nie wiedziała. I ta niewiadoma zdecydowała o tym że nie miała pojęcia co by się dalej między nim a Vantre wydarzyło, mógłby chcieć jej też oddać gdyby rzuciła się na niego w celu samoobrony i samemu też się na nią rzucić. Nie podlegałoby nawet dyskusji kto wyszedł by z tego cało, wiadomo że lew, a nie hiena.
Nic sobie nie zrobiła z ironii jaką wyraził Tjalve, wysłuchała po prostu dalszej odpowiedzi. - Ah, ostrożność, doskonale to rozumiem, ale czasami warto być otwartym na innych, no nie każdy jest od razu zły. A co do wpuszczania do środka, przecież jeden lew od razu nie zacznie mordować wam lwiątek, to by było samobójstwo, on sam przeciwko stadu lwów, od razu by go zabili... A zaufanie - zastanowiła się przez moment: - Czasami to widać, no nie wiem takie pierwsze wrażenie przy spotkaniu, jedyni wydają się godni zaufania drudzy nie... No dobra, nie zawsze to się sprawdza, ale... Czy warto być od razu nieufnym wobec obcych? I bać się ich? - tak Xenia uznała to za strach, chronić stada to jedno, ale żeby aż tak że wiadomości przekazywał strażnik. Dla zieloonokiej było to przesadne bezpieczeństwo, a ona miała już dość ostrożności, w stadzie w którym się urodziła rodzina pilnowała ją na każdym kroku, a ona marzyła o wolności i przygodzie, o poznawaniu świata i odkrywaniu tajemnic czy niezwykłych miejsc, rzeczy lub osób. Świat ciekawił ją od lwiątka i nie przestawał zachwycać swym pięknem. Nie chciała żyć tak jak rodzice, którzy robili wszystko byleby nic nikomu się nie stało, żeby tylko nikt nie miał nawet małego draśnięcia, niewielkiej ranki, bo już z tego robili tragedie. Na kolejne słowa Tjalve, zieloonoka zrozumiała że się domyślił jej zamiarów, a chciała to zachować w tajemnicy. Ale i tym się nie przejęła, szybciej czy później i tak by do tego doszła żeby mu powiedzieć o chęci zwiedzenia ziem stada. Choć Tjalve chciał ją zapewne zniechęcić do odwiedzin jeszcze bardziej ją zaciekawił, bo wyobraziła sobie stado mieszkające na pustkowiu, a może i pustyni. Takiego jeszcze nie spotkała. - Nie zamierzałam biegać, wtedy nie wiele bym zobaczyła - zażartowała, dla rozluźnienia atmosfery, sądziła że jej się to uda: - Chciałam tylko zwiedzić wasze ziemie, może poznać kogoś nowego, tak z ciekawości, nie zrobiłabym nikomu krzywdy. Zresztą planuje zwiedzić też inne stada - no i wygadała się, nie tylko zdradzając chęć odwiedzenia Zachodnich ziem, ale też innych stad, ale czy to było tajemnicą? Wcześniej owszem, ale teraz posłużyło jej za argument, którym chciała przekonać Tjalve. Nie umknęło jej uwadze to co mówiła kapłanka, od razu zapamiętała imię "Kahawian", jeszcze dla utrwalenia powtarzając je w myślach, bo przecież imię przywódcy stada Zachodnich, mogło jej się nawet przydać. Może będzie miała okazje i z nim porozmawiać? - Stało się kiedyś coś złego przez co nie ufacie tak obcym? - spytała jeszcze w międzyczasie, jak tylko jej to pytanie przeszło przez myśl. Ma malunek na prawej łopatce przedstawiający jak na razie tylko dwie żyrafy, młoda i dorosła, stojące naprzeciwko siebie.
|
|||
|
Tjalve Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:62 Dołączył:Sie 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 5 |
24-03-2016, 03:54
- Tak, Kahawian - potwierdził, kiedy Ines poprosiła go by poprosić Dwugrzywego o rozmowę - Przekażę.
Brzmiało to trochę jakby chciała polecieć do przywódcy Zachodnich "na skargę". Ale nawet jeśli Tjalve wysnuł takie wnioski, nie przejął się tym - albo przynajmniej nie okazał tego na zewnątrz. Cóż, ewentualna bura od Kahawiana nie była mu w smak. Chociaż i tak stado wiedziało, że najstarsza latorośl Saixa jest strasznym włóczęgą. W końcu musiało dojść do tego, że zalazł na granice innego stada. A czy w sumie poza tym, naruszył jakoś ogólnoprzyjęte zasady współżycia sąsiedzkiego? Nie. Nie zaatakował nikogo, ani fizycznie ani słownie. Nie rozrabiał. Jak mu się każą wynosić to pewnie sobie stąd pójdzie. Ot, cała filozofia, o. Na temat siły i rzucania się na hieny nie miał już zamiaru się wypowiadać. Powiedział już wszystko co miał do powiedzenia. No bo ile można w kółko tłumaczyć to samo. Pokręcił więc tylko łbem, nieco zrezygnowany. - Nie będziemy zmieniać filozofii całego stada bo jednej lwicy zachciało się nagle pozwiedzać czyjeś tereny! - warknął. Własnym uszom nie wierzył. Jakaś zupełnie obca lwica pouczała go na temat otwartości grupy. Planując do tego z pewnością zakradnięcie się na ich tereny! Głupia, nie naogląda się wiele. Tjalve już po powrocie przekaże pozostałym strażnikom, że jedna wścibska lwica planuje wycieczkę krajoznawczą na ich tereny. Tymczasem jednak jedna uwaga Xenii wyraźnie go zirytowała - My się NIE boimy obcych. Po prostu nie lubimy, kiedy nam się przybłędy pałętają po ziemiach. To nasz dom, a nie jakiś park do zwiedzania. Strach był ostatnią rzeczą, jakiej się można spodziewać po Zachodnioziemcu. Lwy pochodzące z tych niegościnnych pustkowi były szczególnie twarde, może najtwardsze ze wszystkich stad w okolicy. Słysząc ten żart, nawet nie wykrzywił pyska w grymasie. A do śmiechu to on był teraz ostatni. - Każdy może powiedzieć "nie zrobię nikomu krzywdy". Ale masz rację, nie zrobisz. Nie byłabyś nawet w stanie. Zresztą jeśli faktycznie się do nas przypałętasz, zaraz ktoś cię wygoni za granicę. A słysząc uwagę na temat chęci zwiedzenia terenów innych stad, znów pokręcił łbem. Mogła sobie łazić gdzie chciała, byle z dala od Zachodnich ziem - o ile nie będzie chciała dołączyć, na przykład. - Nawet jeśli to nie twoja sprawa. - odparł, podnosząc zad z ziemi. Chyba pora było się stąd wynosić. W myślach już układał plan, jakby tu krążyć, żeby ewentualnie móc zgubić Xenię, gdyby wpadło jej do łba śledzić go aż do Zachodnich ziem. |
|||
|
Inés Jasnowłosa | Kapłanka Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Szamanka Liczba postów:1,076 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 77 Zręczność: 85 Spostrzegawczość: 83 Doświadczenie: 15 |
24-03-2016, 21:53
Prawa autorskie: CherryColaax (Soma) | OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Profil roku / Misterium
Jasnowłosa w milczeniu przysłuchiwała się rozmowie dwójki tak różnych od siebie osobników. Rozumiała filozofię Zachodnich, ba, sama wyznawała podobną; gdyby nie to, że akurat nie była zbyt zajęta i miała czas na pilnowanie Tjalvego i Xeni, to czym prędzej kazałaby im się wynosić. Zwłaszcza tyczyło się to samca, bo jeśli chodzi o brązowo-białą... Zdaje się, że lwice znalazły wspólny język.
- Xeniu, musisz uszanować cudze zwyczaje - zwróciła się do niej, nie schodząc z łagodnego tonu głosu. - Na swoich terenach każdy może stanowić swoje prawo, nawet jeśli, twoim zdaniem, nie wypływa ono z logiki, a jeno z historycznych nieprzyjemnych wydarzeń czy powziętych bez głębszego pomyślunku decyzji przywódcy. Ines powróciła wzrokiem do białogrzywego akurat wtedy, kiedy ten się podnosił. Dobrze, dość czasu już tu spędził. Zastanawiało ją tylko - i zapewne jego także - czy samotniczka podąży za nim, czy zostanie tu z nią, czy też może uda się w jeszcze inne strony.
Think of me, think of me waking
Silent and resigned Imagine me trying too hard To put you from my mind *** | Głos |
|||
|
Xenia Samotnik Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Towarzysz:Pliszka siwa Liczba postów:226 Dołączył:Gru 2015 STATYSTYKI
Życie: 95
Siła: 60 Zręczność: 72 Spostrzegawczość: 82 Doświadczenie: 10 |
25-03-2016, 01:32
Prawa autorskie: Avatar - ja, obrazek w podpisie - Vasanti Vei
Tytuł pozafabularny: Mistrz Pióra
- Nie musisz od razu się tak denerwować, po prostu mam inne zdanie niż ty i twoje stado. Nie musicie niczego zmieniać specjalnie dla mnie, nie prosiłam o to - odpowiedziała na jego warknięcie: - Wolałabym was poznać jacy naprawdę jesteście, ale skoro nie chcecie... - westchnęła lekko, powoli dochodziło do niej że nic z tego nie będzie, nie przekona lwa do swoich racji, bo on był uparty i mogło dojść tylko do kłótni. A Xenia unikała jakichkolwiek sprzeczek, uznając że nie prowadzą one do niczego dobrego. Poza tym w stadzie Zachodnich nie był tylko ten jeden lew, na pewno znajdzie się ktoś inny z kim lepiej będzie można się dogadać. Kolejnych słów Tjalve nie skomentowała, zachowując dla siebie to co o tym wszystkim myślała. A sądziła, po tym wszystkim co się dowiedziała, że Zachodni nie są zbyt przyjaźni i nie znoszą obcych, ale czy wszyscy? Uważała że nie, przecież każdy jest inny. Poznała póki co tylko Tjalve, a to przecież nie całe stado, nawet nie znała jego liczebności. Jednak odwiedzenie Zachodnich będzie dość trudne, po słowach Tjalve wręcz bardzo trudne. Lecz zielonooka lubiła wyzwania, zwłaszcza te motywowane ciekawością, a ona wzrastała z każdą chwilą.
- Nikogo nigdy nie skrzywdziłam - podniosła się z ziemi, żeby podkreślić wartość tych słów: - Sugerujesz że mogłabym to zrobić? Spójrz na mnie, wyglądam na kogoś złego? Hm? - mówiąc to spojrzała w oczy lwa, nie spodobało jej się to co powiedział, ale nie na tyle żeby się zdenerwować, nadal była spokojna, chciała jedynie przekonać Tjalve że nie ma racji wobec niej. - Tak tylko pytałam, skoro to tajemnica, nie ma sprawy, nie muszę wiedzieć - odrzekła na kolejną odpowiedź Tjalve, choć nie mogła zaprzeczyć że nadal ją to interesowało i najlepiej zgłębiłaby tą tajemnice. Wysłuchała następnie Ines. Słowa kapłanki były niemal tak samo pouczające jak słowa rodziców, ale znacznie łagodniejsze i trafniejsze. Zielonooka dobrze wiedziała że powinna szanować prawa i zwyczaje mieszkańców ziemi na której się znajduje, a także tych obcych. I nie zamierzała temu się sprzeciwiać. Ale ciekawość i ufność, a także przyjacielski stosunek do świata i stworzeń go zamieszkujących, sprawiały że popełniała błędy i zachowywała się czasem zbyt pewnie, zbyt swobodnie. Widząc jak Tjalve się podnosi domyśliła się że zamierzał już iść. - Miłej podróży - powiedziała tylko, znów siadając na ziemi, o dziwo nie miała ochoty śledzić Tjalve, bo iść u swojego boku by jej nie pozwolił. Powstrzymała się tylko dlatego że miała tu jeszcze coś do zrobienia. Niedawno zaproponowała kapłance wspólne oglądanie gwiazd i zamierzała dotrzymać słowa. W dodatku zdążyła polubić Ines. Zapewne po wszystkim wyruszy gdzieś dalej. Ma malunek na prawej łopatce przedstawiający jak na razie tylko dwie żyrafy, młoda i dorosła, stojące naprzeciwko siebie.
|
|||
|
Serret Mistyk Gatunek:Karakal Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:3/4 Tytuł fabularny:Mentor Liczba postów:618 Dołączył:Wrz 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 36 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 18 |
30-03-2016, 20:06
Prawa autorskie: Trollberserker (Askari) / AltairSky
- Niech Księżyc ma was w Swojej opiece! - zawołała uśmiechnięta karakalka.
Wtruchtała ona do lasku wraz ze swoją świtą w postaci młodej lwicy Amai, lwiątka Night Stalkera i jeszcze zapewne nikomu nieznanego hieniego szczenięcia, które, jak się zaraz miało okazać, było faktycznym powodem ich zjawienia się tutaj. Sadie zgubili po drodze, a właściwie nie tyle zgubili, co oddaliła się od nich dosłownie chwilę temu, podążywszy za jakimś nieznanym zapachem, o czym zdążyła jeszcze ich poinformować. Serret od razu skierowała kroki ku Jasnowłosej, wcześniej nie omieszkawszy omieść radosnym spojrzeniem dwójki pozostałych obecnych tu lwów, z których poznała jedynie Xenię. - Kapłanko Ines - zwróciła się do niej, skłoniwszy się przedtem. - Kapłanka wybaczy, że znów Kapłankę niepokoimy, lecz wynikła sprawa, którą koniecznie muszę z Kapłanką omówić... Drobna sprawa, wręcz namacalnie drobna, o, proszę... Ta urocza hienka ma na imię Chi i, hmm, chciałabym się nią zająć. Doszłyśmy z panienką Sadie do wniosku, że im szybciej Kapłankę o tym poinformujemy, tym lepiej. Kotka starała się patrzeć w błękitne ślepia, ale nie mogła nic poradzić na to, że raz po raz zerkała na Chi, ruchem łapy chcąc zachęcić ją, by podeszła bliżej. |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 5 gości