♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Griffa
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:16 Dołączył:Sty 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 10

18-02-2016, 02:31

- Tereny jednego samca? To znaczy, że rządzisz tutaj samotnie?
W sumie Griffa nie wiedziała jak duże są obszary żyznej ziemi, a co za tym idzie, nie wiedziala też jak duże stado mogło by tu żyć - ale i tak była pod wrażeniem. Chociażby ten wodopój był bardzo kuszącym kąskiem dla zwierząt z tej okolicy. Był to więc teren zapewne obfitujący w zwierzynę, a ta przecież przyciągała łowców. I nikt nie połasił się o przepędzenie stąd samotnego samca? Nie żeby sama to planowała czy życzyła mu tego. Po prostu się zdziwiła.
- Miło mi cię zatem poznać, Toso. Nazywam się Griffa. - skoro on się jej przedstawił, wypadało się zrewanżować, prawda?
Coś czuła że mogła właśnie znaleźć towarzysza na długie rozmowy. Tosa wydawał się całkiem miłym lwem, choć nie chciała za wcześnie wysnuwać wniosków.
Tosa
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:236 Dołączył:Wrz 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 60

20-02-2016, 20:22
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Skrzywił się delikatnie, słysząc jej pytanie.
- Od pewnego czasu tak. Wcześniej towarzyszył mi mój podopieczny...- przerwał zdanie w połowie. Nie chciał teraz o tym mówić... z resztą, może młodemu się odwidzi wizja świetlanej władzy i rzeczywistość sprowadzi go na ziemię. Z jednej strony miał nadzieję, że Koho uniknie tego brutalnego losu, ale z drugiej... może to nauczyłoby go rozumu i tego, że świat nie jest od spełniania życzeń.
Z ponurych rozmyślań i tła, które stanowiła niewyraźna w tej chwili wypowiedź samicy nagle uderzyło go jedno słowo... a dokładniej imię.
Samiec gwałtownie wyprostował się, nie wierząc w to co słyszał. Zanim zdołał się odezwać, musiał przełknąć kilka razy ślinę. Musiał... po prostu musiał wiedzieć.
- To... rzadko spotykane imię. Powiedz mi proszę... skąd pochodzisz?
Musiał mieć pewność, zanim powie to, o czym myślał. Nie chciał wyjść na idiotę.
Griffa
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:16 Dołączył:Sty 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 10

23-02-2016, 14:34

Samiec wyraźnie zaczynał się denerwować, a Griffa zupełnie nie wiedziała, co mogło być tego przyczyną. Przekrzywiła lekko łeb, już kiedy zobaczyła tę lekko skwaszoną minę po jej pytaniu. Czyżby go czymś obraziła? Ale nie wyglądało na to, by samiec szykował się do ataku. Niemniej, czekoladowa postanowiła być czujna. W końcu nie znała tego lwa, to że zamieniła z nim parę słów nic nie znaczyło! A tematu o samotnym panowaniu nie zamierzała ciągnąć, skoro najwyraźniej był on dla samca nieprzyjemny.
Sama też odruchowo wyprostowała się, kiedy uczynił to samiec. No teraz to już nieźle ją zaniepokoił. I o co chodziło z tym pochodzeniem?
- Leży ono daleko stąd, ale nie jestem w stanie podać ci konkretnego miejsca. Jako małe lwiątko oddaliłam się od stada a potem prawie umarłam od zadanej mi rany - tu spojrzała na swój lewy bok, gdzie widniała sporej wielkości blizna. Kiedyś była ona znacznie mniejsza, ale w miarę jak Griffa rosła, ślad rozrastał się razem z nią. - A potem... ktoś... się mną zajął, wyleczył i zaopiekował. Nie pamiętam swojej rodziny.
Celowo nie powiedziała samcowi kto ją uratował. Nie wiedziała jakby zareagował na wieść, że wychował ją goryl.
Tosa
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:236 Dołączył:Wrz 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 60

24-02-2016, 21:41
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Z każdym słowem brązowej czuł, jak coraz większy ciężar spada na jego barki. Nie nazwałby tego raczej smutkiem... a czystym niedowierzaniem i kiełkującym w nim powoli szczęściem. Kto by pomyślał... szukały jej połączone siły czterech stad przez wiele dni... by w końcu to on, wiele, wiele dni wędrówki od rodzinnych stron i po latach miał ją odnaleźć. Z lekka drżącą łapą przetarł pysk, chcąc dać sobie chwilę, by szum myśli zalewających jego umysł choć trochę się uspokoił.
- Byłaś bardzo mała, Griff. Oboje byliśmy mali - odezwał się w końcu.
Co miał jej teraz powiedzieć? Cześć, jestem twoim bratem, super cię poznać? Przyglądał się jej, teraz już nie pozwalając sobie na negowanie prawdy. To była jego siostra... nie było innej opcji.
- Nie pamiętasz nic...? Lwicy podobnej do mnie, tylko z bardziej złotawą sierścią? Samca o ciemnej grzywie i sierści...?
Cień nadziei pojawił się w niebieskich ślepiach samca. Miał nadzieję, że lwica zechce go wysłuchać...
- Lwica nazywała się Saira... jej partnerem był Jioni. Teren był niewielki, ale bogaty... no i sąsiednie stada należały do braci Sairy. Razem tworzyło to wielkie stado... złożone z pięciu mniejszych.
Przez dłuższą chwilę milczał, wpatrując to w lwicę, to w trawę, by w końcu warknąć ze złością na siebie i spojrzeć na samicę.
- Próbuję właśnie powiedzieć, że jesteś moją siostrą z jednego miotu.
Gratulacje, panie dyplomato. Możesz sobie powinszować świetnie rozwiązanego problemu.
Griffa
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:16 Dołączył:Sty 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 10

15-03-2016, 06:01

Samica nieco nerwowo poruszyła ogonem. Czekała w lekkim napięciu, aż złotogrzywy lew wyjaśni jej powód swojego niepokoju - bo coś wyraźnie go trapiło. Widziała to rozbiegane spojrzenie. Powód jego zmieszania zaraz się wyjaśnił, i trzeba przyznać, że był dość... nieoczekiwany. Brązowa lwica wysłuchała jego słów i poczuła się dość nieswojo. Na początku była konsternacja. O czym on mówił? Czemu zdrobnił jej imię? Ale zanim jeszcze Tosa powiedział jej wprost, to co mu leżało na sercu, sama domyśliła się, co próbuje jej powiedzieć.
Nie odpowiedziała mu od razu. Patrzyła na niego, mając pysk lekko zwrócony w bok. Nie pamiętała wiele ze swojej przeszłości. Wypadek a potem nowy opiekun i upływający czas - to były elementy które skutecznie zatarły w jej pamięci większość wspomnień. Nie oglądała się na przeszłość, bardzo szybko nauczyła się żyć teraźniejszością - tym bardziej że nauka sztuki leczniczej była bardzo zajmująca. A potem jeszcze pojawił się jej syn, nie miała kiedy wyruszać na poszukiwanie swojej zaginionej rodziny.
- Ty i ja... rodzeństwem? - odezwała się cicho, nie do końca pewna co do tego, co właśnie usłyszała i co próbowała sobie poukładać w głowie. - Przecież to byłby nieprawdopodobnie dziwny i rzadki zbieg okoliczności...
Chociaż... biorąc pod uwagę, że kojarzyła także powitanie, jakim odezwał się do niej Tosa... Nie mogła mieć co prawda pewności, na jakim obszarze było ono używane - czy witała się nim tylko ta wspólnota? Czy może było ono popularne na większym terenie?
- Pamiętam, ze matka faktycznie była jasna... taka słoneczna. - dodała jeszcze po chwili. Zatarte wspomnienia Griffa zastępowała w jakimś sensie porównaniami lub przymiotnikami. Nie pamiętała jak wyglądała matka, ale przez większość jej życia, jej rodzicielka została zapamiętana właśnie jako "słoneczna". Ojciec był zaś wielką, ciemną górą. Miał taki duży, mokry nos.
Tosa
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:236 Dołączył:Wrz 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 60

19-03-2016, 19:53
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Siedząc z zaciśniętymi ze zmieszania i zdenerwowania szczękami zdołał tylko mruknąć cicho, przytakując w odpowiedzi na jej pytanie.
Sam nie wierzył w to, co się stało. On nie był w stanie tyle czasu znaleźć Cherry... i chyba pogodził się z jej odejściem, a tymczasem odnalazł siostrę, która zgubiła się jako niewielkie lwiątko. Mogła być wcześniej... a znalazła się właśnie tutaj, zgubiona wśród ziem Krainy Czterech Stad. On ją znalazł... czy raczej ona jego?
On był już tego pewien... najchętniej wtuliłby pysk w kark siostry. Było tylko jedno ale - nie wiedział, czy ona zaakceptuje tą prawdę. Czy wcale będzie chciała mieć z nim coś wspólnego, czy po prostu ich drogi znów się rozejdą.
Kąciki pyska uniosły się lekko, nieśmiało na prosty opis Sairy. Skinął delikatnie łbem.
- Jioni... jesteś podobna do niego. W zasadzie to nawet bardzo. On może tylko trochę ciemniejsze miał futro.
Wzruszył delikatnie barkami - zawsze to robił, gdy czuł się niekomfortowo - a ta sytuacja należała chyba do jednej z najbardziej nietypowych w jego życiu. W życiu takiej nie przewidział...
W końcu parsknął śmiechem i nieco pewniej spojrzał w oczy siostry.
- Wierz mi, mnie również ciężko w to uwierzyć.
Griffa
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:16 Dołączył:Sty 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 10

18-04-2016, 09:25

Griffa oczywiście ciągle biła się z myślami. Na dobrą sprawę nie miała żadnych powodów, żeby nie wierzyć jasnemu lwu. No bo po co miałby kłamać. Raczej nie sądziła, że spotkała kogoś, kto wymyśla ci na poczekaniu jakieś bajeczki o rodzinie, bo szuka towarzystwa i chce kogoś przy sobie zatrzymać na dłużej. Z resztą, nawet pomimo ewentualnego faktu bycia jego siostrą, wcale nie musiała zostawać w tych okolicach, nie? Więc to by nie miało sensu.
Poza tym, znał tak wiele szczegółów. Co prawda niewiele z nich sama Griffa mogła potwierdzić w stu procentach, ale pokrywały się one z jej mglistymi wspomnieniami. Musiała więc w pełni zaakceptować fakt, że oto właśnie znalazła cząstkę swojej dawno zaginionej rodziny.
Spojrzała na lwa. Wyglądał na zestresowanego. Nie dziwiła mu się, sama była mocno zdezorientowana. Ale skoro już jednak ustalono, że są rodziną, wypadałoby zacząć zachowywać się jak rodzina, prawda? Z tym, że nie zamierzała rzucać mu się na szyję z miłością, co to to nie! A co by było jakby się okazało, że mimo bycia rodzeństwem nie będą się znosić?
Griffa podeszła jednak bliżej do lwa. Nadal a niejakim wahaniem przysunęła się i otarła pyskiem o jego grzywę i bark. Wciągnęła przy tym mocno powietrze do nozdrzy, żeby móc dokładnie przeanalizować jego zapach. Jeśli się skupiła, mogła wyczuć wśród innych, jedną dość charakterystyczną woń. Woń matki, która nigdy w całości nie znika z sierści jej pociech. I chociaż Griffa zapomniała jak wyglądała jej rodzicielka, zapomniała jak brzmiało jej imię, to tej jednej rzeczy zapomnieć nie mogła. Bo jeśli było coś, co każdy lew będzie pamiętać całe swoje życie, to były to właśnie zapachy.
- To takie dziwne uczucie, wiedzieć, że jednak w świecie jest ktoś mi bliski. Od dawna szukam już swojego zaginionego syna a teraz nagle znajduję brata. Przez cały ten czas od odejścia od Mulungu byłam sama...
Nie miała wiele do czynienia z innymi lwami. Podczas bycia podopieczną goryla, Griffa spotykała na swojej drodze kilka razy lwy z pobliskiego stada, jedno z takich spotkań zaowocowało ciążą. Była więc typowym samotnikiem. Zdziwiła się więc, jak bardzo ucieszyła ją myśl, że mogłaby zagrzać znów gdzieś miejsce. Bo, jak podejrzewała, Tosa musiał przecież mieszkać gdzieś w okolicy, może nawet mieć własny teren?
Tosa
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:236 Dołączył:Wrz 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 60

25-04-2016, 01:12
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Gdy znalazła się tuż przy nim, powoli, ostrożnie, jakby samica była porcelanową figurką, wtulił pysk w jej kark. Dziwnie się czuł mając przy sobie swoją siostrę, po tylu latach... dziwnie było spotkać kogokolwiek z rodziny. Udało mu się nieco uspokoić, gdy lwica w ten sposób poradziła sobie z przekazanymi jej wiadomościami, że zaakceptowała to, co jej zdradził.
I choć czuł się już swobodniej niż jeszcze kilka chwil wcześniej, Griffa z pewnością mogła usłyszeć jego szybciej bijące serce.
Ciepły oddech złotogrzywego przemknął po jej szyi, gdy w końcu odezwał się cicho.
- Już nie jesteś... jeśli oczywiście chciałabyś...
Po raz kolejny nie potrafił ubrać myśli w słowa. Po raz pierwszy w obecności innych lwów, a po raz kolejny w rozmowie z ciemnosierstną. Czemu tak ciężko mu to przychodziło?
- Możesz zostać ze mną jeśli chcesz... i pomogę ci szukać syna. Kto wie, skoro my dwoje jesteśmy tutaj, to być może los i jego przywiał w te strony.
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

15-07-2016, 18:59

//proszę nie wbijać//
Co tu dużo mówić - Pax najlepszego humoru nie miał. I nie poprawił mu go nawet większy z tej trójki przygłupich, lwich smarków, którego spotkał wracając na swoją ulubioną miejscówkę na Kilimandżaro. Choć, może trochę... Był przezabawny, gdy bełkotał coś o byciu z królewskiego rodu, o byciu księciem lwiej ziemi... Cóż. Piszczał równie głośno co pozostałe dwa smarki. A królewska krew wcale nie smakowała lepiej niż zwykła, lwia, co go trochę zawiodło. Tyle krzyku o nic.
Szedł, z beznamiętną miną żując w pysku ogon lwiątka, książęcy ogon! Pysk miał wysmarowany krwią, zresztą tak samo łapy. Szedł nie wiadomo gdzie, nie wiadomo po co. Ale czy ktokolwiek się tym przejmuje? Mógłby się przejąć zapachem krwi, ale Pax nie bał się drapieżników. Przeżył wystarczająco wiele susz, był silny, umiał walczyć. Inne drapieżniki mu nie groźne. Nawet lwy.
Vasanti Vei
Zgryźliwa | Iskra
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 88
Spostrzegawczość: 82

15-07-2016, 21:57
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano

Królowa cały czas szła wzdłuż rzeki. Choć często zdarzało się jej przechadzać przy granicy, to rzadko kiedy rzeczywiście opuszczała względnie bezpieczne tereny Lwiej Ziemi, więc wolała nie ryzykować zgubienia się. Nie bała się ciemności nocy, wszak jako kot nie mogła narzekać na słaby wzrok (oczywiście, nie każda lwica mogła powiedzieć to samo, ale cóż, zdarzają się i niedoróbki natury), jednak instynkt jej podpowiadał, że to właśnie podążanie tą drogą będzie najlepszym wyborem. Po tym, co przed chwilą zobaczyła, nie była w najlepszej kondycji psychicznej, tak więc rozsądek został po części zastąpiony przez wewnętrzne przeczucia.
Była sama - dosłownie i w przenośni. Jedynymi towarzyszami jej życia, a zarazem i ciężarem, pozostała teraz czwórka jej dzieci... Oby czwórka.
Zatrzymała się, poczuwszy zapach lamparta. Dobrze go znała, to jest, ten gatunek - nie na darmo parała się niegdyś wychowaniem jednego z ich przedstawicieli, który później, niestety, najwyraźniej poczuł zew wolności i zrezygnował z życia w lwim stadzie... Zresztą, inny lwioziemski lampart, Ayo, również zniknął niedługo po tym, jak się pojawił.
Zmrużyła ślepia i, po chwili wahania, znów ruszyła do przodu.
- Jest tu kto?! - zawołała, a prędko dodała: - Nie szukam zwady!
Znów przystanęła, czujnie nasłuchując i rozglądając się po dziwnie obcym otoczeniu. Niby sawanna, lecz to nie to, zupełnie nie to. Źle się czuła, nie będąc na swoich ziemiach, ale nie miała wyboru. Jeśli miała odnaleźć Skadima, to tutaj - wskazywał na to jeszcze stosunkowo świeży trop.
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

16-07-2016, 22:54

Woń krwi, w której się upaprał, tłumiła inne zapachy. A i wiatr wiał z innej strony, nic więc dziwnego, że wcale nie wyczuł lwiego zapachu. Jedynie usłyszał głos lwicy, nawołujący. Szybko wypatrzył rudą sylwetkę, znajdującą się w znacznej odległości od niego. Uniósł brew, zadziwiony. To nie były tereny żadnego zapchlonego, lwiego stada. Cóż więc samotna lwica tu robi? Czyżby szukała swojego pomiotu? Nieśpiesznie ruszył w jej kierunku, nie przerywając memłania ogona w swym pysku.
-Zwada często znajduje nas samych – powiedział głośno, choć niewyraźnie z powodu ogona. – Jednak jeżeli nie zwady, to czego tutaj szukasz, lwico? – w zakrwawionym pysku błysnęły kły, ukazane w złośliwym uśmiechu.
Wciąż zmierzał powoli w jej kierunku, krok za krokiem, a brązowe oczy spoglądały na obcą z zaciekawieniem, ale też iskierką złośliwości.
Vasanti Vei
Zgryźliwa | Iskra
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 88
Spostrzegawczość: 82

19-07-2016, 22:32
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano

Oho, miała rację. Lamparcia woń stała się mocniejsza, a zaraz dołączył do niej odgłos kroków i widok pokrytego nakrapiana sierścią ciała. Lwica nie spuszczała oczu z samca. Starała się zachować spokój, ale było to trudne. Po dzisiejszych wydarzeniach trzymanie emocji na wodzy, zwykle niestanowiące dla niej najmniejszego problemu, teraz stało się wręcz niewyobrażalne.
- Lwiątka - odparła bez ogródek. - Samczyk, beżowy. Zgubił się i zdaje się, że trafił tutaj. Zabieram go i wracam do siebie - oznajmiła, głosem nieco drżącym.
Ach, gdyby to wszystko było takie proste. Weźmie Skadima, weźmie Ragnara i razem wrócą do reszty rodziny... Tylko dlaczego jej samej tak trudno było w to uwierzyć? Po tym, co wcześniej ujrzała, nie potrafiła już być dobrej myśli. Coś... Coś wisiało w powietrzu i bynajmniej nie napawało to optymizmem.
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

19-07-2016, 23:09

- Beżowy samczyk - powtórzył głucho za rudą, a po chwili jego uśmiech stał się jeszcze szerszy. W oczach błysnęło zrozumienie.
-Ach! Czyżby taki wygadany, mały smark o imieniu Skadim? Taki, który twierdzi, że jest wielkim księciem, a za skrzywdzenie go spotka mnie straszna kara? - zaśmiał się nieco chrapliwie.
Nie umknęło mu drżenie głosu lwicy. A zatem... Matka. Lub ciotka, która za zgubienie malucha odpowie głową. Albo była z nim niezwykle związana. Właściwie... Co za różnica?
Ależ nie. Matka księcia jest królową, prawda? To bardzo, bardzo istotna informacja. W końcu, uprzykrzenie życia zwykłej szarej lwicy daje satysfakcję, ale uprzykrzenie życia królowej lwiego stada! Coś niezwykłego.
W takim razie...
-Och, myślę, że już nie masz czego zbierać. - poinformował rudą nagle miłym głosem -Zostało tylko tyle.
Rzucił w jej kierunku ogon, który wylądował na trawie przed jej łapami.
Vasanti Vei
Zgryźliwa | Iskra
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 88
Spostrzegawczość: 82

07-08-2016, 23:55
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano

W jej spojrzeniu znać było coraz to więcej niepokoju. Nabrała pewności, że lampart mówi o nikim innym, jak tylko o jej synu, jej najdroższym Skadimie...! Po tym, co zrobił później, przez chwilę trwała w oszołomieniu, tępo wgapiając się w to, co znalazło się tuż przed nią. Nie musiała nawet nachylać się, by powąchać ogon: zapach był jej na tyle bliski i znany, że nie pozostawiał miejsca na wątpliwości.
Stracić jednego członka rodziny to niepowetowana strata, ale DWÓCH, w przeciągu kilku godzin!, to już prawdziwy dramat. Vasanti nie mogła do tego dopuścić, a tym bardziej nie była w stanie znieść nasuwającej się jej myśli, że przybyła za późno.
- Gdzie on jest?! - warknęła, ewidentnie nieskora do żartów.
Obniżyła łeb, napięła mięśnie i, pomimo wymęczenia przydługimi poszukiwaniami, doskoczyła do samca w zamiarze przygniecenia go całym swoim ciężarem i przygwożdżenia go do ziemi. Może to zachęci go do puszczenia pary z ust.
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

09-08-2016, 16:02

Na pysku samca widniał triumfujący uśmieszek, choć w ciemności trudniej było go dostrzec. Warknięcia, fuknięcia i napięcie widoczne w rudej było dla niego czymś wspaniałym, prawdziwą osłodą jego dnia. Nic nie sprawiało mu takiej satysfakcji jak rozeźlenie lwa. Tak więc atak ze strony samicy wcale go nie zdziwił. Przygotowywał się na to. Nie szczędząc chwili, odskoczył, umykając rudym łapom.
-Ależ dlaczego uważasz, że on wciąż jest gdziekolwiek? - jego głos wciąż był przesłodzony - Nie masz czego już szukać, lwico. Trzeba było lepiej pilnować dzieciarni. - zaśmiał się.
Choć sprawiał lekceważące wrażenie, bacznie obserwował każdy, nawet najmniejszy ruch rudej. Również pochylił łeb i w napięciu czekał, czy lwica ponowi atak. Bo chyba nie pozwoli mu ot tak odejść? Taką miał nadzieję. Potyczki z lwami były niebezpieczne, ale jakże ekscytujące! Pax przeżył już swoje, przeżył też kilka walk z lwami. Nie bał się tego gatunku.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości