Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Maru Wiarus Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5,5 roku, dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:543 Dołączył:Lis 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 75 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 64 Doświadczenie: 57 |
02-07-2016, 12:22
Prawa autorskie: Sambirani & Inn
Nadął tylko policzki na jej stwierdzenie o jego brzydkiej grzywie.
- A phi, nie znasz się na prawdziwej sztuce układania grzyw. Przymknął oczy, gdy łapa machnęła koło jego pyska, a potem to już poszło z górki. Poleciał na plecy i zaczął czuć delikatne mizianie po brzuchu. - Idź ty głuptasie. - zaśmiał się radośnie, nie tylko z powodu jej łaskotek. Trochę wił się na ziemi próbując walczyć z jej łapą. - No weź już przestań, bo będę niedobry. - z głupawym uśmieszkiem rzucił lwicy wyzywające spojrzenie. Niech sobie nie myśli, że to ona panuje nad sytuacją, on jej jeszcze pokaże! |
|||
|
Venety Rekrut Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Liczba postów:1,177 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 72 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 69 Doświadczenie: 105 |
20-07-2016, 11:15
Prawa autorskie: Bjorn | BaxiaArt
Tytuł pozafabularny: Administrator / Pomoc Techniczna
Oho. Czyżby pan Maru miał zamiar przejąć dowodzenie? Jeszcze czego! Nie dość, że totalnie nie ma pojęcia o układaniu grzyw - totalne bezguście! - to jeszcze zamierzał się jej tu panoszyć. O nie, nie ma tak łatwo. Na chwilę przerwała łaskotanie, by spojrzeć na niego i posłać mu wredny uśmiech - I co, jeszcze bardziej potargasz sobie grzywę, abym w ogóle nie mogła na ciebie nawet spojrzeć? - wyszczerzyła się i pochyliła głowę, szykując się do kolejnego natarcia. Była ciekawa, co zrobi.
|
|||
|
Maru Wiarus Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5,5 roku, dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:543 Dołączył:Lis 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 75 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 64 Doświadczenie: 57 |
20-07-2016, 16:49
Prawa autorskie: Sambirani & Inn
No cóż, rzuciła rękawicę i jeszcze obniżyła łeb. Sama sobie winna. Objął łapami jej kark i pociągnął w dół po czym sam się obrócił z grzbietu i z zadowoloną miną i głupawym uśmieszkiem stał już nad lwicą.
- Hehe, leżysz. Wpatrywał się w lwicę jak w obrazek. Wyglądała przepięknie, nawet tak zaraz po obaleniu i z rozwianą grzywką. Ciągle nie mógł uwierzyć w słowa, jakie wypowiedziała do niego, o swoich uczuciach. Jego uśmieszek z wolna przekształcał się w szczery i uroczy uśmiech. Obniżył głowę i musnął jej policzek nosem, tak na przeprosiny. - Moja przepiękna księżniczka. - drugi raz polizał jej policzek i zszedł znad lwicy, by mogła wstać. |
|||
|
Venety Rekrut Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Liczba postów:1,177 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 72 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 69 Doświadczenie: 105 |
27-07-2016, 14:41
Prawa autorskie: Bjorn | BaxiaArt
Tytuł pozafabularny: Administrator / Pomoc Techniczna
Ech, Maru, Maru... Cóż ja na to poradzę, że tak uroczo wyglądasz z uśmiechem? Szczerym, nieudawanym, prostym uśmiechem. Po prostu wpatrywała się w niego, nie skupiając się za bardzo na tym, co dzieje się dookoła. Właściwie podniosła się tylko dlatego, że poczuła, jak ciężar z jej ciała znika, pozwalając jej wstać. Usiadła i spojrzała w kierunku Lwiej Skały. Była szczęśliwa, tak, to prawda... Mogłaby tak zostać i być z samym samcem, i byłaby najszczęśliwszą księżniczką na ziemi. Niemniej jednak... Co z resztą? Na samą myśl o spotkaniu siostry poczuła dziwny ucisk w żołądku. Reszta stada też... Może była bardziej miła, ale bardzo dawno ich nie widziała. Czuła wyraźnie różne ślady, wyczuwała woń i Mako, i Feliji, gdzieniegdzie też silną woń Ayumi bliżej groty medyka... Parę innych zapachów, mniej lub bardziej charakterystycznych. Oni tutaj byli. A zarazem ich nie było.
- Nie jestem pewna, czy chcę, aby ktokolwiek wiedział o nas. To nic złego, nie chcę się ukrywać, ani uciekać, ani nic takiego. To m... To nasz dom. Był, jest i będzie. Ale jakoś nie czuję potrzeby dzielenia się z resztą ta informacją. Z czasem samo wyjdzie na jaw, domyślą się. Ale teraz... Nie wiem. Mam dziwne przeczucia, że będą chcieli to zniszczyć... To głupie, irracjonalne, wiem. Ale... Właściwie to sama nie wiem, co mówię. Chyba za długo wszyscy się rozmijają, mają własne ścieżki, sprawy... I powoli przestajemy się znać. |
|||
|
Maru Wiarus Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5,5 roku, dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:543 Dołączył:Lis 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 75 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 64 Doświadczenie: 57 |
27-07-2016, 18:26
Prawa autorskie: Sambirani & Inn
Jego uszy drgnęły na jej pierwsze słowa, bo spodziewał się, że to będzie o czymś innym, ale jednak szybko się uspokoił. Teraz myślał nad odpowiedzią, ale w sumie to jemu też pasowała taka opcja. Był tu od niedawna, a ta ruda małpa, zwana siostrą Venety, też miała swoje humorki. To chyba było najlepsze wyjście, nie afiszować się. Tak jak powiedziała w końcu się domyślą. Przy okazji może się poznać jeszcze bliżej z Ven, pokazać jej, że jemu też zależy. Podszedł do lwicy i ponownie zaczął pocierać brodę o czubek jej głowy.
- Niech i tak będzie. Ja też bym nie chciał, żeby ktoś się wtrącał w nasze sprawy w tym momencie. Korzystając z okazji poniuchał trochę jej grzywkę. |
|||
|
Venety Rekrut Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Liczba postów:1,177 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 72 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 69 Doświadczenie: 105 |
28-07-2016, 22:06
Prawa autorskie: Bjorn | BaxiaArt
Tytuł pozafabularny: Administrator / Pomoc Techniczna
Prychnęła delikatnie, jakby na przekór poczynaniom samca. W rzeczywistości jednak była zwyczajnie zadowolona i w żadnym stopniu nie przeszkadzały jej poczynania lwa. Zdradzało to wesołe spojrzenie - Tak właściwie to dlaczego Lwia Ziemia? Nie jesteś stąd... Ja w sumie też nie jestem z tych ziem. Nasza mama co prawda urodziła się niedaleko stąd, oraz długo mieszkała na terenach stada jej matki, a później i tutaj, ale nie urodziłam się tutaj. Przywędrowałyśmy na Lwią Ziemię. Nie było innych zgromadzeń, które by cię zainteresowały? A może to przez ziemie? - różne motywy przyciągały starających się o miejsce wśród Lwioziemców. Ciekawa była zdania Maru, właściwie z czystej ciekawości, niźli z jakiś poważnych powodów. Dla niej najważniejsze było to, że był tutaj i nie zamierzał się wynosić, ale... Dobrze w lepszym stopniu poznać ukochaną osobę, prawda?
|
|||
|
Maru Wiarus Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5,5 roku, dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:543 Dołączył:Lis 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 75 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 64 Doświadczenie: 57 |
28-07-2016, 22:28
Prawa autorskie: Sambirani & Inn
Oho, czyżby chciała poznać coś więcej o nim? Najwidoczniej, a może to jakiś test? Chociaż jeśli już to byłby on... najdziwniejszym ze wszystkich. Cóż, zdecydował się odpowiedzieć zgodnie z prawdą.
- To właściwie czysty przypadek. Nad rzeką wpadłem na Feliję, trochę porozmawialiśmy i zasugerowała, że może bym dołączył. W sumie nie miałem nic przeciwko, chociaż wątpiłem, że mnie przyjmiecie. Ale na moje szczęście wpadłem pierw na króla Mako, a nie na tą... to znaczy na Twoją siostrę. No i jakoś tak się dalej potoczyło, miałaś mnie tylko poduczyć w polowaniu, a tu takie coś... Na jego pysku pojawił się wielki uśmiech. Lwica nie mogła go zobaczyć pod jego brodą, niemniej mogła poczuć ruch jego szczęki. - Tak więc to tylko przypadek, ślepy los, jak widać przeznaczenie tak chciało, moja Ven. Znów ją polizał, ale tym razem po czubku jej głowy, zahaczając jeszcze trochę o grzywkę. |
|||
|
Venety Rekrut Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Liczba postów:1,177 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 72 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 69 Doświadczenie: 105 |
23-08-2016, 23:48
Prawa autorskie: Bjorn | BaxiaArt
Tytuł pozafabularny: Administrator / Pomoc Techniczna
- Zawsze możemy się nauczyć czegoś... W polowaniu, oczywiście - puściła mu oko, po czym wstała. Chwilę jeszcze wymieniali czułości, po czym obydwoje wybyli.
/zt x2 |
|||
|
Vincent Wiarus Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:186 Dołączył:Gru 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 75 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 50 |
02-09-2016, 15:45
Prawa autorskie: Własne
Droga powrotna na tereny Lwiej Ziemi zajęła Vincentowi, Amani i Skadimowi niemalże cały dzień. Oczywiście z przerwami, podczas których znachor zajmował się rannym lwiątkiem, zmieniając opatrunek i patrząc co dzieje się z raną/kikutem. Nie był to przyjemny widok... Biedny Skadim. Był taki młody, a już spotkało go coś tak przykrego jak strata ogona... Ale cóż, życie nie zawsze było przychylne. Niestety, spotkał go pech.
Podczas jednego z postojów czarnogrzywy postanowił zrobić młodemu okład z rumianku (rumianek -1) na ogon, aby zdezynfekować ranę i przyspieszyć jej gojenie się. Dodatkowo chciał go uratować przed zakażeniem, które nie przysporzyłoby tylko wiele bólu, ale i wielu problemów związanych ze zdrowiem. Pod koniec wędrówki przygotował mu także napój, którego głównym składnikiem była melisa lekarska (melisa lekarska -1), aby pomóc ochłonąć młodemu po tak wyczerpującym dniu. Gdy wszyscy dotarli do granicy Lwiej Ziemi, Vincent zatrzymał się, spoglądając na masywne wzniesienie, nazywane lwią skałą. Westchnął ciężko, spoglądając na powoli chowające się za horyzontem słońce. -To co, młody. Wiesz już jak iść dalej...? Dasz sobie radę?- Uśmiechnął się do Skadima ciepło.
"जननी जन्मभूमिश्च स्वर्गादपि गरीयसी"
"One's mother and homeland are greater than even heaven" |
|||
|
Gyda Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:378 Dołączył:Wrz 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 65 Spostrzegawczość: 79 Doświadczenie: 16 |
02-09-2016, 16:28
Skadim podczas drogi, chociaż był poddawany mnóstwu zabiegów leczniczych, prawdziwie odpoczął. Mógł zasnąć, mógł obudzić się, by zobaczyć przez półprzymknięte powieki znajome równiny, mógł znowu zasnąć i ponownie spojrzeć na świat, który wydawał się coraz bardziej przyjazny, miły, znajomy. I Vincent w tym wszystkim - wielki, czarnogrzywy lew o gorącym, czerwonym spojrzeniu znachora; troskliwym, spokojnym, rozumnym.
Melisa pomogła. Przynajmniej wspomnienia były bardziej miękkie w konturach. Skadim rozejrzał się dookoła. Oczywiście, że wiedział, gdzie iść. Królewska Grota miała się wyłonić zza najbliższego wzgórza, a w niej było już bezpiecznie. Pokiwał głową w odpowiedzi. Zacisnął wargi i chwilę wahał się, zanim zabrał głos. Wpatrując się w wielkie łapy lwa, który uratował mu życie, czuł się jeszcze mniejszy i bardziej bezbronny niż wtedy, kiedy stanął przed lampartem. Wtedy jeszcze miał w sobie tę idiotyczną butę. - Dziękuję - powiedział cicho, ale nie ruszył się z miejsca.
Haiku o pełnym przygód życiu utalentowanego Gydy i o jego przyjacielu bardzie Kuro:
Wybrałem podróż – o świcie spadł w lesie śnieg leciało pióro |
|||
|
Vincent Wiarus Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:186 Dołączył:Gru 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 75 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 50 |
02-09-2016, 16:43
Prawa autorskie: Własne
Lew widząc wahanie młodego, przyjrzał mu się uważnie z nadstawionymi wysoko uszami, wyczekując jakiejś odpowiedzi. Na słowo "dziękuję" znachor znów obdarzył lwiątko czułym uśmiechem, ciesząc się i widząc, że mały powoli wraca do siebie.
-W porządku, mały. Nie masz za co. I chodź. Odprowadzę Cię jeszcze trochę wgłąb ziem.- Zaproponował i ruszył przed siebie, unosząc się powoli na nogi. Obejrzał się po chwili na młodzika, kroczącego tuż zaraz obok niego. Amani zapewne szła gdzieś za nimi. -Tak właściwie, jak Ci na imię?- Zapytał ze spokojem w głosie
"जननी जन्मभूमिश्च स्वर्गादपि गरीयसी"
"One's mother and homeland are greater than even heaven" |
|||
|
Gyda Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:378 Dołączył:Wrz 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 65 Spostrzegawczość: 79 Doświadczenie: 16 |
02-09-2016, 16:59
Ponowne pokiwanie głową i ruszenie za Vincentem bez ociągania, chociaż nieprędko, aby nie ryzykować naciągnięcia ran. To było posłuszne dziecko. Wdzięczne dziecko, w dodatku z manierami - teraz nieco przytępionymi przez leki i wyczerpanie - godnymi księcia Lwiej Ziemi.
- Nazywam się Skadim - odpowiedział. Ubił łapami pierwsze takty niespiesznego spaceru, które potem kontynuował z maniakalną dokładnością. Łapa za łapą, powoli, łapa za łapą. Bolało tylko troszkę, a szum rozstępującej się przed lwiątkiem trawy i uprzejme ciepło słońca łagodziło wszystkie niedogodności. No i Vincent, o którym nie można zapomnieć - wielki lew, na którego Skadim bał się spojrzeć dłużej, wielki i imponujący, mądry. - Jestem księciem Lwiej Ziemi - powiedział, nieco niepewnie, ponieważ ostatnim razem oznajmienie tego napastnikowi tylko pogorszyło sytuację. - Myślałem, że zostanę królem, jak będę taki duży jak tata, ale teraz myślę, że może mógłbym zostać znachorem? - zaproponował nieśmiało i zerknął kontrolnie w górę, ku jasnej brodzie Vincenta. Zapytał sklejonym przez zmęczenie, delikatnym głosem: - jak to jest być znachorem? Pomagasz wszystkim, którzy tego potrzebują?
Haiku o pełnym przygód życiu utalentowanego Gydy i o jego przyjacielu bardzie Kuro:
Wybrałem podróż – o świcie spadł w lesie śnieg leciało pióro |
|||
|
Amani Konto zawieszone Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:4 lata Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:403 Dołączył:Sty 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 68 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 74 Doświadczenie: 84 |
02-09-2016, 20:57
Prawa autorskie: Ssaku
Podróż trochę zajęła, ale w końcu dotarli na tereny swojego stada. Gdy zbliżyli się do granicy, Amani nieco zwolniła kroku, chciała się rozejrzeć, czy jest bezpiecznie i czy nie pałęta się ktoś nie potrzebny w okolicy. Pochodziła tu i tam, powęszyła, ale nic nie znalazła, skończywszy nadgoniła dystans między Skadimem i Vincentem a nią. Widać było, że mały czuł się lepiej. Rana po woli się goiła. Była wdzięczna Vincentowi, że pomógł przyszłości ich stada. Fakt, były jeszcze inne książęce lwiątka, ale Skadim był najstarszy z nich wszystkich i miał pierwszeństwo do tronu.
- Dalej już go sama podprowadzę, dziękuję ja pomoc, w imieniu moim i królowej Vasanti. Wiedz, że gdy będziesz potrzebował pomocy będziesz mógł się zwrócić do nas o pomoc - powiedziała lekko mu się kłaniając w podzięce. Odeszła kawałek kontynuując patrol i pozwalając im chwilę porozmawiać. Zaraz po niego wróci, poza tym nie odeszła daleko, trzymała się w zasięgu wzroku. |
|||
|
Gyda Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:378 Dołączył:Wrz 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 65 Spostrzegawczość: 79 Doświadczenie: 16 |
04-09-2016, 00:25
- Dalej, to ja już pójdę sam - burknął Skadim pod nosem, na tyle głośno, by jego odpowiedź doszła do uszu idącego obok niego Vincenta, ale nie Amani, która bez pardonu przeszkodziła mu w ledwie pączkującej rozmowie ze znachorem. Lwiątko spojrzało z żalem w górę na swojego mistrza, po czym dodało: - pewnie będzie tak, jak powiedziała. Powiem mamie, że mnie uratowałeś. I chciałbym się jeszcze z tobą spotkać.
Ponieważ ostatnie zdanie kosztowało je zbyt dużo emocji i być może zwieńczone zostało zadrżeniem brody, młode zawróciło w miejscu i w kilku niezgrabnych podskokach zniknęło w wysokiej trawie. Do Królewskiej Groty było przecież niedaleko. zt
Haiku o pełnym przygód życiu utalentowanego Gydy i o jego przyjacielu bardzie Kuro:
Wybrałem podróż – o świcie spadł w lesie śnieg leciało pióro |
|||
|
Vincent Wiarus Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:186 Dołączył:Gru 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 75 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 50 |
05-09-2016, 19:12
Prawa autorskie: Własne
Słuchając uważnie wszystkich pytań lwiątka Vincent wciąż miał na pysku swój ciepły i troskliwy uśmiech. Teraz powinien na wszystko odpowiedzieć, prawda...?
-Ah... Książę Skadim?- Pokazał kły w uśmiechu. -Powinienem się teraz do Ciebie inaczej zwracać, mm...?- Mruknął zaczepnie, aczkolwiek w miłym tonie. -Jak to jest być znachorem...? Hmm... Nosisz na swoich barkach bardzo dużą odpowiedzialność... Momentami jest to ciężkie zajęcie. I tak. Pomagamy każdemu rannemu kogo spotkamy na swojej drodze.- Skinął Skadimowi na koniec. Następnie przyszła pora pożegnania. On i Amani byli już na swoich ziemiach, a Vincent musiał się powoli zbierać. -W porządku. Uważajcie na siebie.- Odparł z uśmiechem, zawracając się w stronę granicy, tym samym opuszczając Lwią Ziemię. [ZT]
"जननी जन्मभूमिश्च स्वर्गादपि गरीयसी"
"One's mother and homeland are greater than even heaven" |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 7 gości