♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Gyda
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:378 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 79
Doświadczenie: 16

#16
28-08-2016, 02:01

Skadim przez chwilę łapał się ciepłego tonu Vincenta, jego troski i pewności ruchów, kiedy ten opatrywał mu ranę, i trzymał się ich zawzięcie. Ale nie zniósł zbyt wielu minut. To był już i tak za długi dzień - wyprawa w okolice Kilimandżaro, spotkanie z lampartem, droga przez Śnieżny Las. Amani jakimś cudem wyprosiła dla Skadima kilka dodatkowych minut nad strumykiem schadzek, ale o kolejne trudno było prosić los nawet tak doświadczonemu znachorowi, jakim był Vincent. Skadim zamknął oczy, rozkoszując się ciepłem nieświadomości, które na niego spłynęło. Może tego właśnie potrzebował - snu, głębokiego, prawdziwie leczniczego? Gdzie się obudzi? Nie będzie już bolało? Ogonek będzie na swoim miejscu?

//róbcie ze Skadimem, co chcecie, się młody obudzi, jak go pstryknę w nos... no bo sorry, kończą mi się metafory bólu i cierpienia : ( jeśli będziecie go przenosić, to się ocknie już na miejscu, jak się wyśpi, o!//
Haiku o pełnym przygód życiu utalentowanego Gydy i o jego przyjacielu bardzie Kuro:
Wybrałem podróż –
o świcie spadł w lesie śnieg
leciało pióro
Vincent
Wiarus
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:186 Dołączył:Gru 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 75
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 50

#17
29-08-2016, 20:33
Prawa autorskie: Własne

-Mhm...-
Vincent skrzywił się nieco na wieść o tym iż owa dwójka pochodzi z Lwiej Ziemi. No nic...
Trudno. Znowu będzie musiał odwiedzić Ayumi i jej rozwydrzone bachory. Do samej medyczki nic nie miał, ale jej dzieci... Uh. Szkoda gadać.
-Dobrze... Pośpieszmy się w takim razie.-
Chwycił Skadima w pysk, ostrożnie i delikatnie. Następnie ruszył w stronę Lwiej Ziemi.

ZT z Skadimem i Amani
"जननी जन्मभूमिश्च स्वर्गादपि गरीयसी"
"One's mother and homeland are greater than even heaven"
Gyda
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:378 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 79
Doświadczenie: 16

#18
02-09-2016, 01:06

//Co ja mam zrobić w sytuacji, w której nie mogę pisać przejętą z wielkim entuzjazmem postacią, ponieważ od grubo ponad miesiąca (a przejęłam go w sumie w czerwcu), chociaż staję na głowie (szukam ludzi chętnych do pisania, zabiegam o nich na PW, JOJCZĘ), nie jestem w stanie doprowadzić jej do stanu fizycznej samodzielności? Mogę poprosić o skipa fabularnego do momentu, kiedy Skadim jest już dyspozycyjny fizycznie? Kiedy wraca do rodzeństwa, najadłszy się leków, z opatrzonymi ranami? Oczywiście ze spichlerza LZ ubędą potrzebne zioła, myślę, że da się to załatwić przez jakiegoś MG. To może być nawet ten sam dzień, co tutaj, wieczór, czy coś. Uprzejmie proszę. Mam już trochę dosyć szukania ludzi, którzy chcą pisać, którzy fabularnie mają możliwość wyleczenia mi go. Może powinnam go po prostu uśmiercić, bo nikt nie zdążył zrobić tego na czas, to byłby fantastyczny sarkazm z mojej strony, nie?//

edit. No ja się naprawdę czuję bezradna... nie zawsze czuję się komfortowo z pisaniem do ludzi prywatnie, lubię tu sobie cicho urzędować, tylko pisząc, ale ta sytuacja wymaga ode mnie tylko takiej aktywności, bo już wycisnęłam ze Skadima wszystko, co mogłam, fabularnie. Nie jeden raz umykałam z wątku, jeśli nie byłam z niego zadowolona, z jakiegokolwiek powodu, ale tutaj nie zrobię tego nawet w dwudziestu postach. Administracja pomoże? Oto lament osoby chcącej pisać, chyba trochę głupiej na tym punkcie.
Haiku o pełnym przygód życiu utalentowanego Gydy i o jego przyjacielu bardzie Kuro:
Wybrałem podróż –
o świcie spadł w lesie śnieg
leciało pióro
Vasanti Vei
Zgryźliwa | Iskra
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 88
Spostrzegawczość: 82

#19
02-09-2016, 01:44
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano

// Jak dla mnie to nie ma problemu, tylko należy ustalić wersję wydarzeń, czyli kto wyleczył Skadima i gdzie. Jeśli miałby to być Vincent (co wydaje mi się logiczne), to dobrze gdybyś dogadała się z nią przez pw czy na gg (szybko odpisuje, w razie czego mogę robić za pośrednika), żeby potem nie było wątpliwości co przebiegu fabuły. //
Gyda
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:378 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 79
Doświadczenie: 16

#20
02-09-2016, 02:09

o mój boże dziękuję, już szykowałam mu trumienkę, taką malutką... dobra, dogadamy się, mam nadzieję, i dam Ci znać... zależy Ci na samcu w stadzie do pilnowania granic, co? ^^ //już więcej nie spamuję tu, serio dzięki
Haiku o pełnym przygód życiu utalentowanego Gydy i o jego przyjacielu bardzie Kuro:
Wybrałem podróż –
o świcie spadł w lesie śnieg
leciało pióro
Kifo
Konto zawieszone

Gatunek:lampart Płeć:Samiec Wiek:22 miesiące Liczba postów:246 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 60
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 44

#21
24-10-2016, 22:07
Prawa autorskie: Salvathi (szkic), Fileera (kolor) | Dirke
Tytuł pozafabularny: Mistrz Zgadywanek

Uszli kawał drogi zanim ślady stały się niewidoczne. Odpoczęli chwilę i dalej kierowali się już położeniem słońca. Droga wlokła się niemiłosiernie. Kifo milczał, dostosowując swój krok do prędkości Any. Oszczędzał siły. Zmierzchało, kiedy w końcu wyszli z pustyni i znaleźli zielony obszar między Mrocznymi Grotami i Kilimandżaro. 
Zwykle Kifo unikał tego miejsca, ale to był pierwszy zbiornik wodny, na jaki mogli trafili. Zwierzęta tu gromadziły się z jakiegoś powodu parami i rzucały mu dziwne spojrzenia. Wszyscy zajmowali się swoimi sprawami i panowała taka atmosfera, że odechciewało mu się polować. Trudno. Napiją się, odpoczną. A potem pewnie każde pójdzie w swoją stronę, jak to zwykle bywa.
 
[Obrazek: logo_by_fkpl-datxnfm.png]
Anairell
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:2 lata Liczba postów:36 Dołączył:Paź 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 67
Zręczność: 72
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 5

#22
25-10-2016, 21:30
Prawa autorskie: Dukacia

Dobrze, ze lampart znał się na nawigacji. Ana mogła się od niego wiele nauczyć, ale to nie była na najlepsza chwila na pobieranie lekcji, no i w głowie lwicy była tylko jedna myśl: woda.
Szurając łapami po ziemi wlokła się w ciszy za Kifo, czasami unosząc wzrok by upewnić się że na niego nie wpadnie. Szczerze zdziwiło ją postępowanie plamistego. Bezinteresowna pomoc? To jeszcze istnieje w dzisiejszych czasach? Wyglądało na to, że tak.
Trasa nie była tak krótka, jak przypuszczała, ale bez marudzenia dotrwała do samego strumyka. Obecność innych zwierząt w tym miejscu specjalnie jej nie zdziwiła. Typowe przy wodopoju. Zresztą większości potencjalnych ofiar nawet nie zauważyła. Na polowanie i tak byłaby za słaba, tak więc omijając zebry i resztę fauny dobrnęła do życiodajnej wody. Pierwszy niepewny łyk i ulga spływająca po jej gardzieli od razu pomogły. Następnie piła tak długo, aż jej wnętrzności nie zaprotestowały.
Wreszcie zwróciła się ku towarzyszowi. - Dziękuję. Chyba uratowałeś mi życie.
Kifo
Konto zawieszone

Gatunek:lampart Płeć:Samiec Wiek:22 miesiące Liczba postów:246 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 60
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 44

#23
26-10-2016, 00:56
Prawa autorskie: Salvathi (szkic), Fileera (kolor) | Dirke
Tytuł pozafabularny: Mistrz Zgadywanek

Kifo ruszył do rzeki tuż za nią. Z przyzwyczajenia rozejrzał się dookoła, ale nic nie mąciło wody i tego miłego wieczora. Lampart pił powoli. Woda prawie mroziła jego rozpalone gardło. Będzie pluć piaskiem pewnie z tydzień. Kifo wypił trochę i się oderwał. Niezdrowo było pić dużo wody, jeśli dawno się nie piło. 
Chyba uratowałeś mi życie... Kifo nie miał pojęcia, co odpowiedzieć. Drobiazg? Przypadek? - To dobrze, że byłem w okolicy. - rzucił z uśmiechem. - Chociaż szukałem prochów, a nie beżowych lwic. - Lampart przesunął łapą po ziemi. Miękka, zielona trawa wyglądała tak cudownie w porównaniu do nieskończonych piasków. Kifo zrobił kilka kroków i z uśmiechem walnął się na ziemię. Wystawił brzuch do góry w nadziei, że ziemia choć trochę schłodzi jego wyprażony na słońcu grzbiet. Żółte oczy cały czas śledziły Anę.
 
[Obrazek: logo_by_fkpl-datxnfm.png]
Anairell
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:2 lata Liczba postów:36 Dołączył:Paź 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 67
Zręczność: 72
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 5

#24
28-10-2016, 18:04
Prawa autorskie: Dukacia

To bardzo dobrze, że był w okolicy.
Lwica uśmiechnęła się i podeszła do leżącego kota. - Prochów? - zainteresowała się. - Mam nadzieje, że nie jestem dużo gorszym znaleziskiem. - dodała, jeszcze troszkę poszerzając uśmiech, po czym ułożyła się obok plamistego, oczywiście pozostawiając mu przestrzeń osobistą. Jej ojciec nie lubił, gdy kociaki bez pozwolenia, za bardzo się zbliżały, toteż Ana zawsze zachowywała odpowiedni dystans.
Z cichym westchnięciem oparła brodę na wyprostowanych przednich łapach. Była wykończona, ale nie chciała od tak zasnąć. Niestety ziewnięcie było silniejsze od niej. Zmrużyła ślepia i oblizała nadal suche wargi.
Wyczuła wzrok plamistego, więc uśmiechnęła się delikatnie.
- Żyjesz na tych ziemiach? - Spytała, na moment odwracając wzrok, gdy jakaś przypadkowa antylopa dala susa zaledwie kilka metrów od niej. Dziwne miejsce.
Kifo
Konto zawieszone

Gatunek:lampart Płeć:Samiec Wiek:22 miesiące Liczba postów:246 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 60
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 44

#25
01-11-2016, 12:10
Prawa autorskie: Salvathi (szkic), Fileera (kolor) | Dirke
Tytuł pozafabularny: Mistrz Zgadywanek

- Oczywiście, że jesteś. - odpowiedział bez zastanowienia i bez cienia wyrzutu. Nie była tym, czego szukał. Nie udało mu się znaleźć prochów, niepotrzebnie szedł na pustynię i całkiem przypadkiem trafił na Anę. Gdyby jej tam nie było i tak by zrezygnował w tamtym momencie. Jedyne co zyskał, to miłe towarzystwo, ale nie tego szukał. 
- Hmm? O,nie. - On też zaczynał przysypiać. - Nie sądzę, żeby ktokolwiek tu żył na stałe. - powiedział. - Te miejsce jest dziwne. - Kifo odprowadził antylotę wzrokiem. Czuł, że tutaj byli całkowicie bezpieczni, ale i tak nie mógł tak po prostu wyłączyć zmysłów. Jego uszy wyłapywały każdy dźwięk, mimo że oczy zaczynały się same zamykać. 

//przepraszam, za późny odpis, miałam małe urwanie głowy...


---------------------------edit

Czas płynął powoli. Słońce chyliło się coraz bardziej ku zachodowi. Kifo leżał z półprzymkniętymi oczami. Jego uszy wyłapywały dźwięki innych zwierząt, a w nosie kręciło się od zapachu trawy i ziół. Z każdą chwilą te miejsce coraz bardziej działało mu na nerwy. Jakby coś usiłowało mu coś przekazać, coś, co się mu wymykało. W końcu kiedy cienie zrobiły się bardzo długie, Kifo przewrócił się na brzuch i spojrzał w stronę Any. Spała czy nie? - Nie wiem, jak ty, ale ja idę coś zapolować. Gdzieś indziej.  - powiedział cichutko i równie bezgłośnie odszedł.

<zt>
 
[Obrazek: logo_by_fkpl-datxnfm.png]
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 02-01-2017, 13:11 przez Kifo.)
Anairell
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:2 lata Liczba postów:36 Dołączył:Paź 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 67
Zręczność: 72
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 5

#26
10-02-2017, 01:08
Prawa autorskie: Dukacia

a co mi tam.. zakończę skoro i tak nikt nic nie pisał

Obserwowała ciapowatego spod przymrożonych powiek. Jej cielsko opanowała dziwna niemoc. Po niebezpiecznej przygodzie czas na spoczynek...

Gwałtownie poderwała się z miejsca czując mrowienie w tylnej łapie. Obejrzała się na nią. Szlak, pewnie za długo na niej leżała i nadzwyczajnej ścierpła. Wygięła wargi w grymasie i powoli przeniosła ciężar na poszkodowaną kończynę. Zakuło. Zasyczała pod nosem. Musiała przeczekać do momentu, aż krew na nowo przypomni sobie o istnieniu tej głupiej łapy.
Rozejrzała się. Kifo znikł, a nie przypominała sobie żadnego pożegnania. W sumie, nie pamiętała nawet ostatnich zdań wspólnej konwersacji. Trudno. Westchnęła i upewniwszy się, że może chodzić, ruszyła nieśpiesznie przed siebie.

/zt
Satau
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda Dorosła Liczba postów:589 Dołączył:Wrz 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 29

#27
22-05-2017, 18:34
Prawa autorskie: DeadFishEye-0 (Bjorn)

Napełniona obawami po sam czubek nosa osłabiona uciekinierka kroczyła już dość spokojnie, dając możliwość zregenerowania sił swojemu organizmowi. Wolne poruszanie się i czas jaki upłynął od walki w grocie spowodował, że ból zaczął się na nowo pojawiać i dręczyć i tak zmęczoną już Satau. Piaskowa podeszła do jednego z większych krzewów tuż przy strumyku i ułożyła się wygodnie w cieniu, patrząc najpierw w wodę, a później oceniając odniesione rany. Nie wyglądało to ani niebezpiecznie ani nie ciekawie, ale mimo wszystko samica musiała przemyć szramy pokrywające jej ciało, na całe szczęście nie były zbyt głębokie i nie naruszyły okolic brzucha. Skóra na karku i obszar za łokciami nie należały do miejsc, których uszkodzenie niosło ze sobą jakieś komplikacje lecz złotooka nie zwlekała i zaczęła wylizywać obolałe miejsca. 
Co jakiś czas kątem oka zerkała na swój brzuch i z każdą następną chwilą utwierdzała się w przekonaniu, iż zaszła w ciążę i nosi w sobie potomstwo Myra. Westchnęła z przerażeniem i obawą. Uspokajała ją jedynie jedna dość istotna rzecz, była dobrze odżywiona, a co ważniejsze maluchy są jeszcze naprawdę niewielkie, bo jest to dopiero wczesne stadium. 
Po oczyszczeniu ran delikatnie się podniosła i weszła do jak się okazało płytkiej wody. Dno pokryte delikatnym piaskiem pozwoliło na chwilę relaksu i zapomnienia o kłopotach jakie ją spotkały. Lwica pochyliła łeb i napiła się, a następnie z wyczuciem położyła się w strumieniu biorąc "a la kąpiel". Po kilku minutach wstała i otrzepała się, wyszła na brzeg i ponownie ułożyła pod krzewem i wzięła się po raz drugi za oczyszczanie ran. Z zabiegu wyrwał ją dźwięk, który pochodził z drugiej strony strumienia. Ostrożnie podniosła łeb i badawczo zaczęła przyglądać się gęstwinie. Czyżby podążał moim śladem? Nie to niemożliwe, zatarłam wszelkie tropy! Powiedziała do siebie samej w myślach. Nie podnosiła się jednak z zielonego dywanu, nie czuła się na tyle dobrze i pewnie, by ponownie dać dyla. Od terenów stadnych dzieliła ją jeszcze cała pustynia... Właściwie to nie poszła zbyt daleko od feralnej groty, nie uważała tego za rzecz rozsądną, tym bardziej w jej stanie i położeniu.
Makari
Konto zawieszone

Gatunek:Lef Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:434 Dołączył:Maj 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 105

#28
22-05-2017, 19:44
Prawa autorskie: Nukooooooooooteeek podpis:DeadFishEye-0

Brązowy spacerował sobie wolnym krokiem po terenach wolnych. Więc nic dziwnego, że hałas, który usłyszała Satau to był ów stadny Medyk, który stęsknił się za wolnością. Siedzenie całymi dniami w grocie potrafi dać po kondycji, choć Makari starał się ćwiczyć co ranek to nie był w tak dobrej kondycji jak stadni strażnicy, którzy codziennie odbywali długie patrole. Trzygrzywy wyłonił się zza pobliskich krzaków po czym wciągnął powietrze głęboko do nozdrzy. Przekrzywił łeb wyczuwając znajomy zapach. Przeszedł przez strumień i zajrzał za krzak, za którym spotkał piaskową lwicę.
- Salve, Satau co się stało? - powiedział zauważając poranioną samicę. Zlustrował ją swoim wzrokiem po czym wyjął mieszek z ziołami.
Satau
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda Dorosła Liczba postów:589 Dołączył:Wrz 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 29

#29
22-05-2017, 21:55
Prawa autorskie: DeadFishEye-0 (Bjorn)

Cały ten czas oczekiwania aż ktoś wyłoni się z dziczy był jednym z najgorszych doświadczeń w jej życiu. Słysząc znany głos medyka do oczu napłynęły jej gorzkie łzy, nie była w stanie nad tym zapanować, ból, strach i ogólne przybicie było niewiarygodnie przytłaczające. Samica zazwyczaj twarda i chłodna ryczała jak kocię i rzuciła się znajomemu pod łapy szlochając coraz to mocniej.
- Ratuj! - wymamrotała.
Po jej obliczu spływały świeże krople wydzieliny z oczu, na nowo mocząc jej sierść. Bała się już nie tyle o swoje życie, co o ewentualny zły start dla pociech. Nadal nie była pewna co do swoich podejrzeń, a jako iż miała przed sobą medyka skorzystała z okazji.
- I powiedz... jestem w ciąży? - zapytała przez łzy, odsłaniając delikatnie niemalże prawie nie zaokrąglony brzuszek, który mimo to nie wyglądał niewinnie, coś na rzeczy być musiało. Lwica powierzyła się w zaufane łapy samca, który znał się na medycynie. Teraz tylko on był w stanie jej pomóc i ulżyć w cierpieniu jakie przechodziła nie tylko ze względu na rany, ale i również przez niepewność. Nie wiedziała jeszcze, że odpowiedź na jej pytanie nie przyniesie ulgi. Sama miała nadzieję, że jednak nie nosi w sobie książąt mimo iż traciła w to wiarę.
Makari
Konto zawieszone

Gatunek:Lef Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:434 Dołączył:Maj 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 105

#30
22-05-2017, 22:58
Prawa autorskie: Nukooooooooooteeek podpis:DeadFishEye-0

// Od razu mówię nie chce mi się czytać co ci zrobili więc jak źle zrozumiałam z tego co napisałaś to mnie popraw //

Samiec lekko oszołomiony stanem wybranki serca jego króla dokładnie obejrzał rany. Nie wyglądało to na nic poważnego, póki Satau otrzyma opiekę lekarską inaczej będzie się wykrwawiać w męczarniach. Jej pytanie zaskoczylo go bardziej niż jej stan, jednak gdy przyjrzał się jej brzuchowi faktycznie wyglądał jakby była we wczesnym stadium ciąży.
- Nieee... tylko ci się przytyło... - rzucił ironicznie na rozluźnienie atmosfery. Potem jednak poważna mina wróciła na jego pysk. 
- Myra? - zaczął martwić się o dobro dzieci. Wyjął z woreczka szałwię wycisnął z niej sok na rany Satau. Szałwia działała oczyszczająco na rany. Były to tylko pojedyncze zadrapania i ugryzienia skoncentrowane wokół karku i łap. Niby same rany nie groziły bezpośrednio dzieciom, jednak jest wiele pośrednich czynników, które mogą zagrozić ciąży. 
- Nic ci nie będzie, musisz tylko odpoczywać. Jak poczujesz się lepiej przeeskortuję cię na tereny stada i zgłoszę wszystko Myrowi. No może nie wszystko jeśli chcesz mu o tym sama powiedzieć - powiedział po czym otarł łzy z jej oczu.

-1x szałwia
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 23-05-2017, 14:38 przez Makari.)


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości