♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Tauri
Konto zawieszone

Gatunek:Likaon Płeć:Samiec Wiek:4 miesiące Liczba postów:8 Dołączył:Lip 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 5
Zręczność: 10
Spostrzegawczość: 5

#61
16-07-2015, 02:18
Prawa autorskie: Suzi Eszterhas

Imię: Tauri
Gatunek: Likaon
Płeć: Samiec
Wiek: 4 Miesiące
Historia (minimum 5 zdań złożonych): Jak to jest, że jedne dzieci dorastają pod czujnym okiem matki, a drugie nie mają szansy jej nawet dobrze poznać? Pod tym względem los nie był dla Tauriego łaskawy. Był jednym z kilku szczeniąt samotnej samicy, którą wykluczono ze stada za częste wszczynanie awantur. Prawdopodobnie z tego powodu kiedyś wyruszyła zapolować na niewielką zdobycz i nie wróciła. Porwała się na ciężar, którego nie dała rady unieść.
Tauri był ze swojego rodzeństwa najbardziej wytrzymały. Jako jedyny dotrwał do momentu, w którym zbłąkany fenek zajrzał do wnętrza niewielkiej jamki w nadziei na łatwy posiłek. Tymczasem co zobaczył? Kilka wychudzonych ciałek i szczenię ledwie trzymające się na łapkach. Lisicy szkoda się zrobiło malucha i przez ponad trzy miesiące regularnie przychodziła go dokarmiać.
Musiała jednak przestać, by należycie zająć się swoimi nowonarodzonymi dziećmi. I znów Tauri został sam, ale tym razem nie czekał na uśmiech losu. Wyruszył, by znaleźć swoje miejsce w tym nieprzyjaznym świecie.
Ozdoby i ich pochodzenie: Brak

Regulamin przeczytany?: Oczywiście.
Hasło wysłane?: Tak.

Ok, akcept.
Moréna
Konto zawieszone

Gatunek:hybryda sępa Płeć:Samica Wiek:4 lata Liczba postów:96 Dołączył:Lip 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 40
Zręczność: 55
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 10

#62
25-07-2015, 01:54
Prawa autorskie: ja

Imię: Moréna
Gatunek: hybryda sępa
Płeć: samica
Wiek: 2 lata
Historia (minimum 5 zdań złożonych): Podczas jednej z migracji sęp kasztanowaty poznał się z sępem uszatym. Owocem tej miłości była Moréna łącząc w sobie cechy obu gatunków. Jako iż sępy łączą się w pary na całe życie, była wychowywana przez oboje rodziców. I wszystko byłoby pięknie i kolorowo gdyby nie to, że rodzina Quon'a nie akceptowała tej zakazanej miłości międzygatunkowej. Kroplą, która przelała czarę goryczy była właśnie córka Ismeny i Quon'a.
Sępy nienawidzące odmienności i zabiegające o czystość ich rasy, rzuciły się na szczęśliwą rodzinkę. W wyniku zagorzałej walki, ojciec zginął w obronie zadziobany i rozszarpany na strzępy. Matka została pokiereszowana w powietrznej walce, nie mogąc się więcej utrzymać na nieboskłonie, spadła na ziemię.
Wszystko to rozgrywało się na oczach wówczas półrocznej sępicy. Schowana w gęstym listowiu ani myślała drgnąć. Wstrzymała oddech na chwilę, gdy napastnicy odlecieli nie mogąc znaleźć hybrydy. Mimo iż zniknęli z horyzontu minęło kilka godzin zanim odważyła się ruszyć. Odleciała byleby jak najdalej od tego miejsca, przekonana o tym, że straciła tych których kochała.
Przez swoja inność unikała ptaków podobnych sobie. Nie chciała przechodzić tej katorgi jeszcze raz. Wiecznie sama, zamknięta w sobie i zagubiona. Czas sprawił, że jej serce skamieniało, niewrażliwe na jakiekolwiek emocje i krzywdę. Jej miłość do rodziców przeistoczyła się w nienawiść. Za to, że narodziła się tym kim jest. Odmieńcem odstającym od reszty.
Ozdoby i ich pochodzenie: brak

Regulamin przeczytany?: si
Hasło wysłane?: si, z innego konta.

okej, akcept
Mauara
Konto zawieszone

Gatunek:Zebra bezgrzywa Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:274 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 60
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 20

#63
14-08-2015, 16:05
Prawa autorskie: Avatar: własny| Podpis: internety (darmowe tapety)

Imię: Mauara
Gatunek: Zebra bezgrzywa
Płeć: Samica
Wiek: 3 lata
Historia (minimum 5 zdań złożonych): Mauara nie jest towarzyską zebrą. Widać to od razu kiedy się na nią spojrzy, a potem poszuka wzrokiem jej stada. Stada którego nie ma. Dziw, że ta zebra jeszcze dycha skoro nie jest chroniona przez inne zwierzęta z własnego gatunku! Patrząc wstecz, jej życie nie wyglądało w ten sposób. Tak się składa, że miała kiedyś rodzinę, liczną i kochającą, którą tylko prawdziwy szaleniec zdecydowałby się zostawić. Mauara nie była szalona. Wiedziała co działo się z samotnymi zebrami, pierw z ich psychiką, a potem ciałem. Lwy, hieny albo inni wielcy drapieżcy stanowili dla nich ogromne zagrożenie. Zmiana trybu życia tej zebry była nagła, wydarzyła się zupełnie przypadkowo i bez niczyjego zamiaru. Pewnego dnia dwa samce starły się ze sobą. Pierwszy, dojrzały przewodnik stada, a drugi młodzik, chętny wyprzeć dorosłego z jego stanowiska. Oboje walczyli dzielnie, ale przewaga dojrzalszego samca nie malała, pomimo upływu minut. Zdesperowany młodzian gryzł i wierzgał, ale jedynym co udało mu się trafić była... inna zebra. Chociaż samice stały w sporej odległości od walczących, ruchliwy ogier sięgnął kopytem do jednej z nich, szybciej niż ta zdążyłaby się uchylić. Kiedy nogi się pod nią ugięły, zapadła zupełna cisza. Pozostałe zebry podeszły powoli do swojej nieprzytomnej towarzyszki, trącając ją nosami i rżąc, żeby się obudziła. Walka była skończona, ale chociaż przywódca nie został zastąpiony, nastąpiła inna, zauważalna zmiana. Po jakimś czasie Mauara obudziła się. Łeb miała obolały, a każdy ruch wydawał jej się męczarnią. Nie mogła jednak spowalniać stada, więc dawała z siebie wszystko, żeby podążać za nim, w odpowiednim tempie. Pozostałe samice starały się dotrzymywać jej towarzystwa, zadbać o jej zdrowie, ale zebra wciąż skarżyła się na nasilający ból kończyn jak i głowy. Kiedy nie mogła go znieść zaczynała parskać i rżeć ostrzegawczo, a potem rzucała niespokojnie łbem i wierzgała przednimi kopytami. Jej charakter pogarszał się z każdym dniem, a chociaż przewodnik i pozostałe zebry robili wszystko, żeby powróciła do zdrowia, wszystko szło na marne. Pewnego dnia, w obawie, że zagrozi innym zebrom, zmuszeni byli ją opuścić. Mauara nie była w stanie przekonać ich, że się zmieni, bo chociaż szczerze wierzyła w swoje ozdrowienie, wszyscy inni stracili już nadzieję. Pogodziła się z ich decyzją.
Z czasem zmienił się jej pogląd na świat i charakter, ale pomimo trwałego uszkodzenia, Mauara przystosowała się do swojej sytuacji.
Ozdoby i ich pochodzenie: Brak
Regulamin przeczytany?: Tak.
Hasło wysłane?: Tak.

Akcept :)
Kigeni
Konto zawieszone

Gatunek:Lemur katta Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:102 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 35
Zręczność: 51
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 20

#64
01-09-2015, 01:55
Prawa autorskie: Lineart: Tirrih, tło: edersuria

Imię: Kigeni
Gatunek: Lemur katta
Płeć: Samiec
Wiek: 5 lat
Historia (minimum 5 zdań złożonych): Kigeni, jak wszyscy jego pobratymcy, pochodzi z Madagaskaru. Należał do plemienia Inatikia. Terytorium tego stada rozciąga się na klifie u wybrzeża wyspy. Kigeni zawsze wyróżniał się na tle rówieśników. Lekkoduch i marzyciel. Większość czasu spędzał na bujaniu w obłokach. Uwielbiał słuchać opowieści starszyzny o ich przygodach, a także ich przodków. W ten sposób lemury wiedziały o wszystkim, co dzieje się w ich "świecie". Jednak nikt nie wiedział, co znajduje się za wielką wodą. Jeszcze nikt, kto spróbował to sprawdzić, nie wrócił, by o tym opowiedzieć. Dlatego też nasz młody lemur często uruchamiał swoją wyobraźnię i dumał o wspaniałej krainie pełnej owoców. Gdy trochę podrósł, stał się słynnym bajarzem w obrębie swojego stada. Na początku przekazywał młodszemu pokoleniu historię przodków. Ale w końcu znudziło mu się opowiadanie w kółko o tym samym. Zaczął ubarwiać swoje opowieści. Dzieciaki zdecydowanie wolały jego wersje pełne bogów, magii i fantastycznych stworzeń. Natomiast starszyzna patrzyła na niego coraz mniej przychylnie. Wreszcie w jego historiach było znacznie więcej fikcji niż prawdy. Sam Kigeni stał się doskonałym łgarzem. Jego spryt i kreatywność w prowadzeniu rozmowy nadrabiały jego niezbyt pokaźną tężyznę. Potrafił wymigać się od obowiązków bez konsekwencji. Do czasu. Pewnego razu powinęła mu się noga i został ukarany. Musiał spędzić noc w deszczu poza suchą jaskinią. Schronił się pod liśćmi drzewa liczi rosnącego tu skraju klifu. Przyglądał się wielkiej wodzie, która szalała w sztormie. Kulił się przy każdym grzmocie. Jednak nie spodziewał się, że jedna z błyskawic uderzy w jego drzewo. Głośny huk ogłuszył go i oszołomił. Nawet nie zauważył, gdy razem z drzewem runął w dół, prosto do wody. W chwili zderzenia stracił przytomność. Obudził się do pasa zanurzony w słonej wodzie. Szybko wspiął się na dryfujące drzewo. Niebo się rozchmurzyło, a fale uspokoiły. Jednak on był na środku wielkiej wody. Nie wiedział nawet, z której strony przybył. Nie pozostało mu nic innego, jak pozwolić losowi zadecydować o jego żywocie. Z gałęzi skonstruował szałas. Miał też szczęście, że drzewo było obfite w małe owoce. Przez tydzień dryfował bez celu. Aż w końcu pewnego ranka przybył do niego gość. Mewa. Ptak był wyraźnie zdumiony jego osobą. Twierdził, ze nigdy nie widział mu podobnego stwora. Kigeni przypomniał sobie o legendach prawiących o krainie leżącej za granatem fal. Okazały się one prawdziwe. Mewa pomogła mu dostać się na nieznany ląd. Od tego czasu minął miesiąc, a lemur wciąż spotyka nieznane dotąd stworzenia. Zupełnie jak z jego opowieści.
Ozdoby i ich pochodzenie: Duma i chluba - ogon

Regulamin przeczytany?: Tjak
Hasło wysłane?: Owszem

Uzupełnij jeszcze statystyki.
Akcept :)
Pan Tak
Konto zawieszone

Gatunek:Sokół Wędrowny Wiek:7 Liczba postów:15 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 27
Zręczność: 57
Spostrzegawczość: 10
Doświadczenie: 15

#65
15-09-2015, 14:27
Prawa autorskie: Aucifiel-Avatar

Imię: Pan Tak
Gatunek: Sokół
Płeć: Męska
Wiek: 7
Historia (minimum 5 zdań złożonych):
A więc Tak, w końcu do tego doszło. Zanurzysz stopy w głębokim oceanie życia i spojrzysz na to co ostatnie fale przyniosły na brzeg. Na strzępy porozbijanych wspomnień, których nie dało się już do kupy pozbierać. Na kolorowe odpryski, w których głębi spostrzec możesz dawne już wydarzenia. Jeden z jasno żółtych odprysków przyciągnął twą uwagę a w nim widać było pęknięcia malujące się na jasnożółtej przestrzeni. Obraz zadrżał a jaskrawe światło wdarło się przez poszerzające się otwory. Jasna skorupa opadła ukazując bezkresne przestworza błękitu. Można było ujrzeć wyostrzające się sylwetki dwójki dumnych ptaków. Rodziców tego szkraba którego oczyma oglądaliśmy ten nowy świat. Z jednego ze skalnych występów wystawało to właśnie gniazdo z którego rozpościerał się wspaniały widok.
Spójrzmy jednak tutaj. Tak ten szmaragdowy kamień, a być może zwykły odłamek butelki oszlifowany przez fale oceanu. W nim odbijały się zupełnie inne uczucia. Strach i obawa stojącego nad przepaścią ptaka przed jego pierwszym lotem. Jeszcze jedne głośne przełknięcie śliny i przy donośnym dudnieniu oszalałego serca zrobił ten ostatni krok. Zamknął oczy, czując oszalały wiatr targający pióra, zagłuszający wszystko. Rozpostarł skrzydła i... Tak... Poczuł to, wolność i spokój. Otworzył oczy i delikatnym ruchem skrzydeł ujarzmił wiatr. Wzniósł się płynąc w przestworzach utkwiwszy spojrzenie w dalekim horyzoncie gdzie słońce chowało się za górami. To była wolność... Tak, to była wolność wypełniająca go, wolność niosąca go gdzie tylko zechce.
Były też ciemniejsze odłamki. Porysowane. Jakby mniej wyraźne. Zszarzałe odbicie zewu, który pewnego dnia poczuł. To było coś czego nie potrafił nazwać. Głęboko w sercu. Na szmaragdowych błyskach wolności wyrosła potrzeba jej wykorzystania. Odleciał więc w dal, opuścił swe gniazdo smakując tego daru. Kaskady kolorowych pasów ziemi przeplatały się daleko w dole a on wciąż leciał i leciał gdzieś w dal. Jednak gdzie? To niknęło w rozmazanym szarym odbiciu...
Błysk czerwieni przyciągnął twą uwagę. To był chyba rubin, niby krwawy rubin. A w nim też coś można było dostrzec. Jakąś czarną maź otaczającą go, klejącą pióra zabierającą wolność daną mu przez naturę. Turlał się chcąc wznieść w powietrze, chcąc uciec przed bezwłosymi małpami kręcącymi się wokoło. Schwytali go na pewno. Trzymali mocno wbrew woli. Gdzieś zabrali a wszystko działo się tak szybko. Byli jak cienie wydające niewyraźne dźwięki. Tak głośne, że strzaskały wszystko. Tak... Teraz to widziałeś wysoko na niebie ptaka płynącego w przestworzach ponad plażą. Jego oczyma spogląda można było na niegdysiejszy witraż, roztrzaskany na plaży. Zabierany przez spokojne acz nieustępliwe wody oceanu. Ptak odlatywał w dal pozostawiając to za sobą, słysząc tylko przetaczający się w oddali niewyraźny szum. Ptak... P...Tak...
Poza tym był czystym krzywym zwierciadłem, a o starym witrażu mogła przypomnieć tylko mała metalowa obrączka na chudej nodze.
Ozdoby i ich pochodzenie:
Metalowa obrączka na prawej nodze założona przez ludzi nim został wypuszczony z powrotem na wolność.

Regulamin przeczytany?:Yeap
Hasło wysłane?: Yeap

Okej, tylko wpisz statystyki i wstaw avatar/obrazek do podpisu albo opisz wygląd w podpisie.

Ok, akcept.
Sargon
Konto zawieszone

Gatunek:Żmija sykliwa Płeć:Samiec Wiek:2 lata 9 miesięcy Liczba postów:81 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 7
Zręczność: 37
Spostrzegawczość: 10
Doświadczenie: 25

#66
22-09-2015, 20:22
Prawa autorskie: Av. Grima tł. Ja

Imię: Sargon
Gatunek: Żmija sykliwa
Płeć: Facet
Wiek: Ponad rok
Historia (minimum 5 zdań złożonych):
Chyba większość osób zna już historie Sadisma, węża ambitnego tak bardzo że zdolny był założyć Bractwo.
Ale cofnijmy się w czasie- rok wstecz. A nawet nieco ponad. Sadism czyniąc swe rozboje w Siedlisku, obcował także z pewną samicą. Jendak u węży jego gatunku nie było tak łatwo zajść w ciążę. Tak więc zazwyczaj, starania o potomka musiały być wielokrotne, co najmniej 3 lub 4 razy. Sadism zaś nie miał pojęcia że starczą dwa razy. I szczerze mówiąc nie obchodziła go partnerka, ponieważ był z nią bardzo krótko, i nie traktował jakoś specjalnie. Ot - była sobie, nadawała się, to zaszło co zaszło.
W końcu gad nie zna miłości. A przynajmniej nie znał wtedy.
Gdy opuścił swój "dom", zabijając przy tym własnego brata, nie miał pojęcia że jego partnerka złożyła jaja. I nie miał pojęcia o tym że posiadał wiele dzieci. Z czego niestety większość zginęła.
Siedlisko zostało zniszczone w kilka miesięcy po odejściu Żmija, bo za częste i bezsensowne ataki na przeróżne zwierzęta sprawiły że te w końcu odnalazły miejsce gdzie mieszkały węże. Podziemny system wykopany jeszcze kiedyś przez surykatki został zawalony, na łby łuskonośnych. Przetrwało zaledwie kilkoro z dzieci Sadisma. Inne węże nie zostawiły po sobie praktycznie nic.
O swego ojca wypytywał zawsze Sargon. Imię ofarowała mu matka na słowa Sadisma, który nie raz wspominał że gdyby kiedykolwiek miał mieć potomka godnego go, to tak by chciał by się nazywał.

Młody gad kiedy jeszcze żył wśród "swoich" często wypytywał o ojca, wyklętego przez wszystkich pyszałka uważającego się za kogoś więcej. A przynajmniej takie zdanie mieli mieszkańcy Siedliska.

Gdy utracił dotychczasowy dom, uznał że pozostała mu tylko jedna osoba na tym świecie. Osoba która uważała że należy się im (wężom) coś więcej. Sargon rozpoczął poszukiwania swego ojca.

Ozdoby i ich pochodzenie: Brak

Regulamin przeczytany?: Tak
Hasło wysłane?: Tak
Chakide
Konto zawieszone

Gatunek:miodożer Płeć:Samiec Wiek:6 miesięcy Liczba postów:32 Dołączył:Paź 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 10
Zręczność: 13
Spostrzegawczość: 10
Doświadczenie: 5

#67
19-10-2015, 20:57

Imię:Chakide
Gatunek:miodożer
Płeć:samiec
Wiek:6 miesięcy
Historia (minimum 5 zdań złożonych):
Urodziłem się daleko, za takimi dużymi drzewami i trawiastymi terenami. Z mamą chodziłem i uczyłem się tego co powinienem umieć. Nie od najmłodszych lat. Te spędziłem w ciepłej i ciemnej norze. Jak podrosłem mam zabrała mnie na spacery i coraz dalsze. W końcu opuściliśmy norę. Co noc w innej spaliśmy. Mama była świetnym myśliwym. Świat poza nora mnie fascynował, był taki ogromny! tyle zapachów dziwnych rzeczy i innych stworzeń. Żadne z nich nie zaczepiało nas, a jak! Moja mama siała postrach i była szanowana wśród innych. Była wojownikiem, tak kimś takim. Nie wiem kto to jest ale ponoć ktoś silny. Podczas naszej wędrówki mam poczuła jakiś zapach i zaraz potem widzieliśmy dziwne stworzenie, które rykło i plunęło czymś w mamę. Kazała mi ukryć się i rzuciła się na niego! Pojawiło się kolejne i także rykło! Mam nie poddawała się ale była ranna! Nie wiem jak. W końcu nie miała sił walczyć, za dużo krwi straciła. Te stwory ją zabrały... Chciałem iść i spróbować pomóc ale widziałem po jej spojrzeniu, ze nie wolno mi. Czekałem, czekałem kilka dni. Nie wróciła. Zostałem sam, do tego byłem głodny. Ruszyłem sam w ten ogromny świat.
Ozdoby i ich pochodzenie:brak

Regulamin przeczytany?:tak
Hasło wysłane?:tak

Ok, akcept.
typowy miodożer, nie różni niczym szczególnym się od innych przedstawicieli swego gatunku. Grzbiet ma srebrnawy z białymi pasami po boku ciała. Posiada piwne oczy.
Moccorto
Konto zawieszone

Gatunek:Łuskowiec Płeć:Samiec Wiek:2 lata Liczba postów:25 Dołączył:Gru 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 25
Zręczność: 60
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 5

#68
02-12-2015, 21:59
Prawa autorskie: lopmat

Imię: Moccorto
Gatunek: Łuskowiec
Płeć: Samiec
Wiek: 2 lata
Historia (minimum 5 zdań złożonych): Tuż po narodzinach wszystkie sygnały wskazywały na to, że maleńki Moccorto nie przetrwa pierwszej nocy. Jego malutkie ciałko pojawiło się na świecie przed terminem a jego łuski nie były jeszcze dostatecznie twarde, przez co groziło mu niebezpieczeństwo z każdej strony. Całą noc czuwała przy nim jego mama i z matczyną troską monitorowała jego stan. Pierwsze dni były najtrudniejsze, ale los chciał aby Moccorto został na świecie. Po tygodniu otworzył oczy a jego łuski były na tyle sztywne, że nie zagrażało mu już żadne niebezpieczeństwo z zewnątrz. Zaczął powoli poznawać otaczający go świat u boku swojej matki. Pilnie uczył się każdego dnia i słuchał z uwagą jej słów. Każde jej przesłanie kryło za sobą jakąś opowieść, które pomagały na chwilę zabrać jego uwagę ponieważ był tak bardzo ciekawy świata, że nie zwracał kompletnie uwagi na niebezpieczeństwa. Po 4 miesiącach Moccorto nadal z pełną uwagą słuchał swojej matki i szykował się do samotnego życia, jednak nie czuł się jeszcze pewnie, nie czuł, że posiada odpowiednią wiedzę do samotnego życia, ale tym razem los nie był dla nie taki łaskawy. W trakcie codziennego spaceru zostali zaatakowani przez ludzi, którzy polowali na nich dla łusek. Słyszał tylko głos matki:"Ratuj siebie, jesteś gotowy". Bez chwili namysłu zaczął szukać bezpiecznego schronienia w trakcie gdy jego ucieczkę osłaniała jego matka. Udało mu się uciec, jednak strasznym kosztem. Stracił wszystko co było dla niego najważniejsze, nagle musiał się nauczyć życia w samotności. Kolejne 1,5 roku przemierzał świat i poznawał jego najskrytsze miejsca, pamiętając o lekcjach, które przekazała mu matka.
Ozdoby i ich pochodzenie: Przebarwienie łusek na głowie tworzyło serce. Znak pojawił się w czasie twardnienia łusek

Regulamin przeczytany?: Tak
Hasło wysłane?: Tak

Ok, tylko jeszcze wstaw avatar albo opisz wygląd w podpisie. :)

Edit:
Ok, akcept.
Tafari
Konto zawieszone

Gatunek:Fenek Płeć:Samiec Wiek:6 miesięcy Liczba postów:30 Dołączył:Gru 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 7
Zręczność: 11
Spostrzegawczość: 12
Doświadczenie: 5

#69
18-12-2015, 15:00
Prawa autorskie: Nukot

Imię: Tafari
Gatunek: fenek
Płeć: samiec
Wiek: 5 miesięcy
Historia: Właściwie nie ma o czym mówić. Odłączył się od rodziców bez jakiegoś konkretnego powodu, ubzdurał sobie zwyczajnie, że idzie na przygodę. No i szedł na tę przygodę, szedł, a potem szedł jeszcze trochę. Nie miał za dużych wymagań, bawił się w tej podróży całkiem nieźle, a problemy jakimś dziwnym trafem go omijały. Jadł to, co akurat znalazł jadalnego, spał blisko szlaku którym szedł. Czasami w nocy tęsknił za domem i zastanawiał się, czy nie zawrócić, ale nadal chciało mu się przeżywać przygody. Wyobrażał sobie, czego to on nie dokona, gdzie nie pójdzie i czego nie zobaczy - aż w końcu udawało mu się zasnąć. I tak szedł, zwiedzanie prowadziło go coraz dalej od domu, aż w pewnym momencie zorientował się, że nie jest już w stanie wrócić po swoich śladach. A skoro droga powrotna zniknęła, to pozostawało tylko iść przed siebie, jako nieustraszony łowca przygód.
Ozdoby i ich pochodzenie: brak

Regulamin przeczytany?: tak
Hasło wysłane?: tak

Akcept. :)
[Obrazek: VYQuvlE.png]
Solovar
Konto zawieszone

Gatunek:Goryl Płeć:Samiec Wiek:23 lata Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:87 Dołączył:Gru 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 90
Zręczność: 59
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 10

#70
27-12-2015, 18:36
Prawa autorskie: Nataka

Imię: Mulungu
Płeć: Samiec
Wiek: 22 lata
Gatunek: Goryl
Historia: Mulungu urodził się w Środkowej Afryce. Od początku było wiadomo, że będzie z nim trudno. Jego kolor sierści zdradzał położenie stada, co mogło spowodować katastrofalne skutki. Dlatego też Mulungu od początku swego życia był "samotnikiem". Co prawda podróżował wraz ze stadem, ale nie okazywało mu ono sympatii. W końcu gdy goryl podrósł, odszedł ze stada kierując się na wschodnie tereny kontynentu.
Pewnej nocy gdy wędrował natknął się na dziwne stworzenia. Chodziły one na dwóch nogach i miały ciemny kolor skóry. W dodatku na swoim ciele nosiły różne ozdoby, a w rękach trzymały ostro zakończone kije. Mungulu bardzo się przestraszył widząc te dwunogi. Kompletnie nie wiedział co ma robić. Myślał, że to już koniec jego życia. Wtedy jednak padli oni przed nim i zaczęli coś krzyczeć, i wznosić ręce. Dwunogi zaczęły mówić do niego "Mungulu". Spodobało się to gorylowi, który od razu podłapał o co chodzi. Te dziwne stworzenia uznały go za swego przywódcę. Człekokształtny przyjął imię, które mu nadano i ruszył wraz z dwunogami.
Mungulu żył wraz z tymi dziwnymi stworzeniami przez jakieś piętnaście wiosen. Przez ten czas nauczył się z nimi porozumiewać i zrozumiał, że czarnoskórzy mają go za bóstwo. Goryl wykorzystywał swoje przywileje i uczył się coraz to nowszych rzeczy. Czynnością, która w szczególności go zainteresowała była medycyna. Od razu załapał o co w niej chodzi. Znajdował nowe rośliny i warzył z nich leki, którymi leczył ciężkie przypadki. Dzięki temu był uznawany za boga. Jednak pewnego dnia dwunogi z którymi mieszkał stoczyły wielką bitwę z innymi, białymi dwunogami. Mungulu przestraszony uciekł od zgiełku bitewnego, już nigdy nie wracając do wioski. I tak wędruje jako znachor po Afryce od przeszło dwóch lat.
Ozdoby i ich pochodzenie: Złote bransolety rękach i złota tiara na głowie. Mungulu otrzymał je od dwunogów, którzy uznawali go za swojego boga.

Regulamin przeczytany?: Tak
Hasło wysłane?: Oczywiście

Tak jak napisałem w historii, goryl jest znachorem.

Okej, ale co do tego znachora to jeszcze skonsultuję z resztą administracji.
Genbu
Konto zawieszone

Gatunek:Ursus arctos crowtheri Płeć:Samiec Wiek:5lat Liczba postów:73 Dołączył:Sty 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 100
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 20

#71
09-01-2016, 23:02
Prawa autorskie: Color; Kami Lineart; IgniteTheBlaize

Imię: Genbu Kaiden
Gatunek: Ursus arctos crowtheri
Płeć: Samiec
Wiek: 5lat
Historia (minimum 5 zdań złożonych): Dorastał wśród gór wychowywany przez matkę, w odpowiednim wieku odłączył się od niej. Chciał zająć własny teren, posiąść tyle samic ile zdoła, przegonić rywali i być panem własnych ziem. Niewiele brakowało by został pochwycony. Podczas walki z drugim niedźwiedziem o względy panny odepchnął barkiem przeciwnika a ten wpadł w zastawioną pułapkę przez ludzi. Dziwne szare gałęzie opadły zamykając przeciwnika w klatce. Nawet szczęki nie były w stanie ich przegryźć. Genbu został w pewien sposób zmuszony do opuszczenia rodzinnych stron.
Ozdoby i ich pochodzenie: brak

Regulamin przeczytany?: Tak
Hasło wysłane?: Tak

Ok, tylko jeszcze wstaw avatar/opis wyglądu.

Akcept.
Urbi
Konto zawieszone

Gatunek:Gazela Tomi Płeć:Samica Wiek:7 miesięcy Liczba postów:125 Dołączył:Sty 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 9
Zręczność: 17
Spostrzegawczość: 14
Doświadczenie: 20

#72
10-01-2016, 22:17
Prawa autorskie: Avatar - ja, obrazek w podpisie - Setkar

Imię: Urbi
Gatunek: Gazela Tomi
Płeć: samica
Wiek: 4 miesiące
Historia: Urodziła się w stadzie gazeli, jej matka była na tyle opiekuńcza że zdołała ją dużo nauczyć, ale też chroniła ją przed drapieżnikami. Jak się okazuje, bardzo skutecznie, bo mała często zostawała wypatrzona jako pierwsza przez polujące koty i wybierana przez nich jako cel polowań. Szczęście nie sprzyjało jej jednak zbyt długo, bo pewnego dnia po prostu się zgubiła, na początku w stadzie. Długo nawoływała wtedy matkę, później szukając ją, oddzieliła się od stada i podążyła za dziwnym głosem, który pomylił jej się z głosem matki. Należał on także do antylopy, a gdy Urbi ją znalazła okazało się że to ciężko ranny samiec gazeli. Wkrótce potem został zabity przez lwy. Urbi udało się jednak uciec na czas, ale od tego momentu nie odnalazła już swojego stada, w którym przyszła na świat...
Ozdoby i ich pochodzenie: -

Regulamin przeczytany?: Tak
Hasło wysłane?: Tak

Ok, akcept.
[Obrazek: f87NLXV.png]
Urbi z mamą

Zaren
Konto zawieszone

Gatunek:Karakal - hybryda Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Liczba postów:35 Dołączył:Sty 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 50
Zręczność: 50
Spostrzegawczość: 50

#73
30-01-2016, 10:47
Prawa autorskie: Kami

Imię: Zaren
Płeć: Samiec
Wiek: 5 lat
Gatunek: Karakal/Seweral hybryda (zależy od tego jaki Kami zrobi ten Avek)
Historia (minimum 5 zdań złożonych): Zaren nigdy nie był kimś kto dobrze się czuje w towarzystwie, pewnie z powodu sporej ilości rodzeństwa. Zawsze go wkurzało że ktoś coś od niego chce i ciągle musiał przebywać z rodzeństwem. Był inny od reszty, mniej przyjacielski i mniej przyjemny dla otoczenia. Pewnego dnia postanowił odejść od rodziny, nie czuł do nich większego przywiązania i nie poczuwał się do utrzymywania z nimi kontaktu. Teraz Zaren ma pięć lat i jest już dorosły, większość życia spędził samemu i nie pociągały go kontakty z innymi, coś jednak ciągnie Zarena między innych więc nadszedł czas na wędrówkę, tak też Zaren znalazł się tutaj.
Ozdoby i ich pochodzenie: Brak

Regulamin przeczytany?: Tak

Wstaw avek/opisz wygląd i będzie akcept.

Akcept.
Mordenar
Konto zawieszone

Gatunek:Wojownik wspaniały Płeć:Samiec Wiek:4 lata Liczba postów:11 Dołączył:Lut 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 45
Zręczność: 68
Spostrzegawczość: 50

#74
23-02-2016, 11:04
Prawa autorskie: Avek - Anthony Mwangi

Imię: Mordenar
Gatunek: Wojownik wspaniały
Płeć: Samiec
Wiek: 4 lata
Historia (minimum 5 zdań złożonych): Mordenar wykluł się z jaja przeszło cztery wiosny temu. Jego dzieciństwo nie cechowałoby się niczym nadzwyczajnym, gdyby nie jedno wydarzenie, które miało wielki wpływ na jego teraźniejszy charakter. Pewnego dnia rodzice Mordenara polecieli jak zwykle zapolować. Nie było ich przez dłuższy czas, a młode były głodne, bardzo głodne. Mordenar postanowił więc wykorzystać okazję i zjeść najbliżej i najłatwiej dostępne mięso. Rzucił się na brata i zabił go, po czym pożarł. Mogłoby się wydawać, że to okropne i w ogóle, jednak większość osobników z jego gatunku postępuje w ten sposób.Właśnie dlatego jego rodzice nie byli zdziwieni, gdy znaleźli w gnieździe jeszcze jedno pisklę. Jednak ten czyn zahartował Mordenara. Już nigdy nie czuł strachu przed zabiciem kogoś. Wiedział, że robi to dla jakiegoś celu. Mogła to być chęć zjedzenia czegoś, czy też może zemsta. To pozwoliło mu przeżyć w samotności te trzy wiosny. I co najdziwniejsze nie chciał niczego zmieniać. Chociaż powinien szukać partnerki woli wieść życie samotnika. To właśnie odróżnia go od innych wojowników wspaniałych.
Ozdoby i ich pochodzenie: Brak

Regulamin przeczytany?: Tja
Hasło wysłane?: Wysłane z drugiego konta


Jako, że wojownik wspaniały wielkością najbardziej przypomina orła przedniego, to pozwoliłem sobie rozdać mu taką samą ilość punktów :v

Ok, akcept.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości