♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

#76
13-10-2012, 17:02

Nie wszystkie matki jednak bywają szczęśliwe. W przeciwieństwie do Suri, pewnej lwiej przedstawicielce gatunku nie było dane pozostać na długo matką, patrzeć jak jej dzieci stawiają pierwsze kroki, jak zaczynają gaworzyć, jak bawią się je ogonem, czepiają uszek czy bawią się pomiędzy sobą w braterskie przepychanki. Ową nieszczęśnicą była pewna samica. Nienaganna z wyglądu, zdrowa i całkiem silna, choć jak każdy samotnik nieco chuda i z pewnością mniej zadbana, niż przedstawiciele Lwiej Ziemi czy chociażby Szkarłatnego Świtu. Jasnej była karnacji, lecz nie biała, o oczach jak dwa orzechy laskowe okalane długimi, czarnymi rzęsami, niegdyś ciepłych, teraz obleczonych w srebrzyste łzy, których ślady widniały także i na policzkach. Delikatne krągłości zdobiły jeszcze brzuch, choć samka niedawno urodziła. Nigdzie nie było widać śladu krwi czy czegokolwiek. Parę dni minęło od tragedii w życiu młodej samicy, gdy to straciła swe potomstwo. Były zbyt słabe... Ryki rodzącej samicy tym bardziej doprowadzały ją do szaleństwa i przygnębienia. Czyjaś radość, nowe życie... Przygryzła wargi, czując, jak drży na całym ciele, a sierść stroszy się. Od wiatru? Możliwe, prędzej jednak od burzy, jaka panowała w sercu lwicy. W niczym nie zawiniła, surowo zostając ukarana... Najwyższą karą.
Niezbadane są ścieżki żywota. Tak samo niezbadany jest krąg życia.
Moran
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:2 lata i 8 miesięcy Liczba postów:899 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 88
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 29

#77
13-10-2012, 21:45
Prawa autorskie: avatar: MadKakerlaken, edit by Ragous/sygnatura: Disney, edit by MadKakerlaken

Natychmiast rozpoznał w niej samotniczkę. Z resztą nietrudno było to zgadnąć po jej wyglądzie - zaniedbanie aż kuło w oczy. Jednak najbardziej Kudłacza przyciągnął inny aspekt jej figury, a mianowicie zwisająca skóra na brzuchu i uwydatnione sutki. Jeśli dodało się do tego błędny, smutny wzrok, to wszystko było już jasne.
Kudłacz poczuł lekkie współczucie w sercu, ale miał do wykonania zadanie. No, i nawet pomysł, jak je wykonać, szybko wpadł mu do łba. Z rykiem popędził w stronę lwicy, by zwolnić nieco, gdy był już blisko niej.
- Kim jesteś i czego tutaj szukasz?! - warknął, zatrzymując się tuż przed zrozpaczoną matką. Wściekłość i pewność siebie biły z jego pyska i miały zastraszyć nieco samotnie wędrującą samicę.
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

#78
13-10-2012, 23:03

Smutek, otaczający zewsząd samicę, mocno przytępił jej zmysły. Teraz było jej wszystko jedno. Piski młodych, rozlegające się w jej łepku zagłuszały kroki Morana, obrazy, które na nowo stawały przed oczyma odwracały od Świteziana uwagę. Dopiero słysząc warczenie i czując, jak ktoś się zbliża, odwróciła wzrok, patrząc nieco nieobecnym wzrokiem na młodego lwa. Wstała i cofnęła się, widząc, jak szarżuje ku niej. Ten jednak wyhamował w porę. Może to i lepiej, bo zapewne ta nie zdobyłaby się na walkę. Prędzej miałaby nadzieję, że ucieknie, nikłe jednak tego były szanse, porównując młodego lwa, a samicę, której siły osłabły po porodzie. Podkuliła uszy, wskazując, że nie ma zamiaru atakować samca, a z orzechowych oczu, pełnych smutku, uderzyła jakaś błagalna nutka. Nie bij, proszę...
- Ja... Ja... Jestem samotniczką. Mieszkałam tutaj przez parę miesięcy, aż... - i tutaj głos samicy się urwał, przeradzając w urwany jęk. Spuściła wzrok, patrząc się na własne łapy. Może spodziewała się ciosu? Kto wie. Czuła jedynie, że serce zaczyna jej bić. Po chwili Moran mógł dosłyszeć jeszcze cichy szept, na tyle głośny jednak, by mógł zrozumieć, co samica mówi.
- Nie szukam niczego. Już nic.
To nie było jej miejsce. Serce, uciekające za śmiechem dziecięcia, goniące swe szczęście. Uciekające szczęście.
Moran
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:2 lata i 8 miesięcy Liczba postów:899 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 88
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 29

#79
13-10-2012, 23:52
Prawa autorskie: avatar: MadKakerlaken, edit by Ragous/sygnatura: Disney, edit by MadKakerlaken

Ten zaś z uniesionego dumnie do góry łba spoglądał na nią bezlitosnym wzrokiem.
- Jesteś na terenach mojego stada - rzekł twardo - a ono nie daje sobie w kaszę dmuchać. Nie myśl sobie, że takie bezmyślne chodzenie po naszych ziemiach ujdzie ci na sucho...
Kudłacz zaczął okrążać lwicę, by zaznaczyć swoją wyższość i stanowczość. Nie znosił sprzeciwu i nie mógł dać jej uciec. To była jedyna okazja, by spełnić żądanie przywódcy.
- Gdzie są Twoje młode? - rzucił, a gdy ta nie odpowiedziała, ryknął wściekle - Odpowiadaj! I nie próbuj kłamać. I tak się dowiemy, a wtedy już na pewno nie będą bezpieczne...
Oczywiście, Moran tylko udawał niewiedzącego. Wcześniej przecież doskonale wywnioskował ostatnią historię lwicy po jej wyglądzie. Plan, który ułożył sobie w głowie, zawierał jednak w sobie takie zagranie. Ciekawe, czy uda mu się osiągnąć cel.
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

#80
14-10-2012, 11:29

W milczeniu trawiła jego słowa, po czym zaś podniosła łeb, patrząc na niego. Smutny był to wzrok, lecz pojawiły się w nich jakieś przebłyski walki o siebie. Przetrwania.
- Nie wiedziałam, że to są tereny czyjegoś stada. Przepraszam... Gdybym wiedziała, nie błąkałabym się - odparła, zgodnie z prawdą. Z tego, co słyszała od innych, stado żyjące tutaj było pokojowo nastawione i samotnicy mogli przebywać na ich ziemi, dopóki szkód nie czynili.
Pytanie o dzieci umyślnie zignorowała. Odpowiedzią był wzrok. Smutny, głoszący całą jej historię. Nietrudno było wyczytać z jej oczu, co się stało. A oczy są zwierciadłem duszy. Była to raczej przyjazna, choć przygnieciona ciężarem smutku duszyczka.
- Co zamierzasz zrobić? - zapytała, cofając się o krok, na wypadek, gdyby lew miał zamiar ją uderzyć. Samiec jednak z samej jej postawy mógł wywnioskować, że ta raczej nie ma zamiaru uciekać. Po prostu stała tak, patrząc nań na lwa, do końca nie świadoma czającego się niebezpieczeństwa. Miała przyćmione zmysły. Wytrawny obserwator bez trudu mógłby zauważyć, że bardzo łatwo można ją zmanipulować i omamić.
Moran
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:2 lata i 8 miesięcy Liczba postów:899 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 88
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 29

#81
14-10-2012, 13:26
Prawa autorskie: avatar: MadKakerlaken, edit by Ragous/sygnatura: Disney, edit by MadKakerlaken

Wbrew przeczuciom Morana, nie wydobyła z siebie żadnego słowa na temat lwiątek. Ten punkt planu trzeba było uznać za niezrealizowany, jednak na razie nie przekreślał on jego celu.
- Rozumiem - wydusił w końcu z siebie i obdarzył ją nieco współczującym wzrokiem - Znam odpowiedź na moje pytanie, aczkolwiek twoja tragedia nie oznacza, że winy zostaną ci wybaczone. Jesteś posłuszna wobec mnie, więc twoja kara będzie swojego rodzaju wynagrodzeniem dla ciebie. Straciłaś potomstwo, ale ja dam ci szansę ponownego macierzyństwa. Udasz się więc ze mną w głąb terenów stada. Tam czeka parę młodych, które wymagają opieki.
Doskoczył do samicy, po czym zbliżył się do lwicy, zapewne wywołując u niej dreszcze przerażenia. Nie miał złych zamiarów - przytknął jedynie pysk do jej ucha, by rzec szeptem:
- Sprzeciwisz się - zginiesz ty i te dzieci, a chyba nie chcesz, by jakaś matka musiała opłakiwać ich śmierć tak samo, jak ty, prawda? Jestem wobec ciebie litościwy - daję ci szansę, na którą nie zasługujesz, gdyż zawiniłaś. Doceń to.
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

#82
14-10-2012, 21:42

W miarę, jak lew wymawiał kolejne słowa, oczy samicy robiły się coraz bardziej okrągłe. I ona... Naprawdę, mogłaby? On daje jej taką szansę? Z miejsca poczuła, że ciągnie ją do tych samotnych kuleczek, które straciły matkę... Były takie samotne, jak ona... Nie zasługiwały na ten los. W którymś momencie po prostu westchnęła, myśląc o tym, że ponownie mogłaby zostać matką... Choć przyszywaną. Kiedy jednak samiec wspomniał o zabójstwie lwiątek, w samicy odżył silny instynkt macierzyński, nakazujący bronić jej niewinnych, bezbronnych istot.
- NIE! Nie zabijaj ich... - jakaś złowroga nuta zabrzmiała w jej tonie, a końcówka ogona zatańczyła gniewnie, co dla samca było tylko pozytywem - widać było, że lwica nie dała sobie w kasze dmuchać i o swoje umie zawalczyć. Obroni.
- Proszę... - dodała na sam koniec o wiele spokojniejszym tonem, wiedząc, że jeśli będzie warczeć na lwa, niczego nie wskóra, a wręcz przeciwnie, sama ucierpi na tym. W końcu, była na terenach jego stada. Mógł z nią zrobić, co chciał, nawet zabić. Uszy delikatnie cofnęły się do tyłu, wyrażając, że podporządkowuje się jego woli. Kolejne pytanie było już pytaniem o to miejsce, o którym samiec mówił. Oznaczało to jedno - przyjmuje jego warunki. Nie miała wyjścia. Uratuje swoje życie, a zarazem otrzymuje szansę macierzyństwa. To co, że nie jej... To już nie miało najmniejszego znaczenia.
- Jedno tylko... Sama mam starać się o pokarm? Jeśli tak, powiedz mi mniej więcej, gdzie mam go szukać - wiedza ta ułatwi samicy sprawę, o wiele mniej czasu zajmie jej szukanie pożywienia, więc i o wiele mniej czasu zostawi lwiątka bez siebie. Była samotniczką. Ryzyko było wpisane w jej krew. To było dla niej oczywiste.
Moran
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:2 lata i 8 miesięcy Liczba postów:899 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 88
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 29

#83
14-10-2012, 22:15
Prawa autorskie: avatar: MadKakerlaken, edit by Ragous/sygnatura: Disney, edit by MadKakerlaken

Uśmiechnął się szelmowsko kątem pyska, jednak uśmiech ten szybko spełznął z jego oblicza. Mógł on przecież wyjawić lwicy intencje Kudłacza... Na jej błagalne jęki nie reagował. W końcu i tak nie miał zamiaru pozbawiać życia tych małych, futrzastych kuleczek.
- One mają dopiero parę dni - oznajmił - Jeszcze żywią się mlekiem. Co do pożywienia dla ciebie, nie martw się o nie, ktoś napewno ci je dostarczy.
"Dopóki będziesz potrzebna", dodał w myślach. Zapewne jeśli młode przerzucą się już na mięsny pokarm, a Arto zdecyduje, że sam wychowa swoje potomstwo, to samica przestanie być na łasce Szkarłatnych. I kto wie, co się z nią wtedy stanie.
- Chodźmy więc.
Trącił ją nosem w zadek. Miała iść na przodzie, by Moran miał na nią stale oko. Nie chciał, by wywinęła mu jakiekolwiek numery, kiedy był już tak blisko celu.

zt

//Teraz do Jaskini Medyka?
Roza
Konto zawieszone

Płeć:Samica Wiek:Trzy i pół roku. Znamiona:0/0 Liczba postów:88 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 95
Siła: 66
Zręczność: 60
Spostrzegawczość: 90

#84
16-10-2012, 20:23
Prawa autorskie: Lineatr Malaika4, a reszta Kamilionheart.

No właśnie... Jednego można być pewnym - Roz już zdążyła pokochać te młode jak własne. I tak jak za każdym wyczuwanym czy słyszanym uderzeniem serduszka piaskowego lwica czuła że kocha go jeszcze bardziej, tak za każdą mijaną sekundą czuła się coraz paskudniej ze świadomością, że musi powiedzieć młodemu prawdę i że ten najpewniej prędzej czy później odejdzie z jej życia.
Z początku uśmiechnęła się łagodnie i ciepło (co mogło wyglądać nieco dziwnie, z tą brudną, sterczącą na strony grzywą i ogólnie z zanieczyszczonym futrem...), ale zaraz potem, zaraz po usłyszeniu małego słowa "mamo", samica nieco spoważniała, podnosząc znacznie brwi w pewnego rodzaju smutnym teraz uśmiechu. Dobrze wiedziała, że ten nie ma raczej takiego prawa by się do niej tak zwracać... Nie jest jego matką. Tylko zabłąkanym przybłędą, zdrajczynią i dziwolągiem o fioletowej barwie futra...
Małe czułe liźnięcie dodało w sumie więcej miłych wrażeń, ale nie poskąpiło też tych mniej przyjemnych...
Eenu, to nie jest twoja matka... Ona cię okłamała...
Podczas gdy Roz zastanawiała się jak wszystko wyjaśnić młodemu, trwała jeszcze chwilę z przymkniętymi oczyma, po czym podniosła się do siadu, by spuścić na moment wzrok. Chciała czy nie, zaczęły dręczyć ją domysły, co mógłby za chwilę piaskowy zrobić... Wiecie... jak się już dowie.
Samotniczka westchnęła ciężko i spojrzała w orzechowe oczy Eenu...
Ostateczna decyzja... Powiedzieć całą prawdę i pozwolić mu odejść... Czy troszkę skłamać, by spróbować sprawić, by ten jej jeszcze nie opuszczał...
...
- Posłuchaj mnie teraz, skarbie... - zaczęła. - N-niezupełnie jestem twoją mamą... Bo widzisz... - skłamałam, bo chciałam żebyś żył? Okłamałam, przywiązałam się, a teraz nie odpowiada mi pomysł, byś odszedł ode mnie? - B-bo ja... ... Jestem siostrą twojej mamy... - kolejne kłamstwo... - Miałam cię odnaleźć i... zaopiekować się tobą do czasu aż ich nie znajdziemy...
Stało się. Roz, wiesz coś zrobiła?
Dziwna lwica z samotności pragnie zatrzymać przy sobie lwiątko... które ponownie okłamuje.
Fioletowa zaraz po swojej kwestii spuściła ponownie wzrok. Bała się patrzeć teraz Eenu w oczy. Poniekąd było jej głupio... Wiecie co się okazuje? Że lawendowa jest samolubna...
[Obrazek: 242iwsy.gif]
Hofu
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:2 lata 9 miesięcy Liczba postów:393 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 78
Zręczność: 67
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 42

#85
31-10-2012, 15:06
Prawa autorskie: MadKakerlaken ll Malaika4 ; kolor: Aiden

Pomarańczowy wraz z tygrysicą i swoimi młodymi nie oddalił się strasznie daleko od wąwozu, ale na tyle żeby czarny samiec i jego czarna towarzyszka nie słyszeli całej rozmowy. Hofu nie chciał rozmawiać o tak nie przyjemnych rzeczach przy obcych mu kotowatych. Idąc spoglądał na hybrydy, które jako małe kocięta miały w zwyczaju figlowanie. Kiedy ich czwórka znalazła się na sawannie, pomarańczowy odszukał wzrokiem cień, do którego zaczął podążać, żeby usiąść.
Nie ma zbyt wiele cza­su, by być szczęśli­wym.
Dni prze­mijają szyb­ko. Życie jest krótkie.

W księdze naszej przyszłości wpi­suje­my marzenia, a ja­kaś niewidzial­na ręka
nam je przek­reśla.

Nie ma­my wte­dy żad­ne­go wy­boru. Jeżeli nie jes­teśmy szczęśli­wi dziś,
jak pot­ra­fimy być ni­mi
jutro?

[Obrazek: avatarniahofukopiakopia.png]
Głos
Mogrim
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:a pomyka 5 lat po świecie Liczba postów:324 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 73
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 58
Doświadczenie: 38

#86
31-10-2012, 16:51
Prawa autorskie: Av-KamiLionheart, Obróbka&Cieniowanie-RagDrawer,Color-ja |Sygnatura-Malaika

Niestety młodzieniaszkowi nie było dane dotrzeć do cienia, przynajmniej nie tego, do którego zmierzał. W dwóch susach nad jego głową przemknął jakiś cień, bo po chwili już stać na przeciwko niego. Wzrok jaguara jednak nie spoczął początkowo na nim lecz na dwójce, z którą tu przybył. - Des, Erick otoczcie ich, nie chcemy by znowu nas olano. - Padło polecenie, po którym na pysku lwa, z którym uprzednio Mogrim prowadził rozmowę, wylądowała ciężka łapa. Uderzenie nie było za mocne, ale też nie na tyle słabe by młodzik nie poczuł bólu.

Nie zależało mi by go przerazić, czy otumanić ale by dać do zrozumienia, że dopóki ja nie skończę rozmowy, dopóty ona trwa. On zaś wyszedł sobie po prostu ze swoim małym haremem, sprawiając, że poczułem się zignorowany, a to już było za wiele, zwłaszcza ze strony tak młodego osobnika. - Odpowiesz mi w końcu skąd to wszystko. - omiotłem wzrokiem jego trzódkę, skupiając się zwłaszcza na jednym z tych mikrusów. Wszak albo jeden z nich był mój, albo nie miał prawa do egzystowania. - Możemy to rozwiązać tutaj ...lub - Tutaj padł bardzo wymowny gest, jakoby ta kwestia mogła być rozwiązana nie tylko w sposób pokojowy, ale też i frontalnie inny. Od Hofu zależy co się stanie. - Wybór należy do ciebie. - Tylko pytanie czy młodzik jest na tyle rozważny by dostrzec o co tak na prawdę chodzi Cieniowi, i czy będzie potrafił tak poprowadzić rozmowę, żeby nikomu nie stała się krzywda? Bo wszak kto mu tutaj przyleci na pomoc? Bo mi się zdaje, że raczej nikt.
[Obrazek: 2ednsk9.jpg]
JESTEM JAGUAREM !
I jak masz coś do mnie to napisz, a cię zmiażdżę!
Erick
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:około 3 lat Liczba postów:134 Dołączył:Paź 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 78
Zręczność: 68
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 35

#87
31-10-2012, 16:56
Prawa autorskie: Kami; Obróbka Destiny | Vegava

Erick wszedł na te tereny zaraz za Mogiem i Des. Swoim cwaniackim uśmieszkiem obdarował całe towarzystwo, które się tutaj znajdowało. Gdy padło polecenie. Wykonał je natychmiastowo stając za Hofu tak by w zasięgu łapy mieć resztę tej bandy. Czekał na dalszy ciąg akcji..
Destiny
Gość

 
#88
31-10-2012, 17:00
Prawa autorskie: Kami; Obróbka Destiny | Vegava

Co tu dużo pisać? Nie wlokła się daleko za Mogrimem i minęła chwila, jak zjawiła się tutaj razem z tą dwójką. Obojętnym wzrokiem objęła wszystkich tutaj obecnych i stanęła obok Ericka tak, jak polecił jaguar. Przyglądała się brązowemu dość ciekawsko, jakby wciąż nie mogła uwierzyć, że jest jej bękartem.
Hofu
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:2 lata 9 miesięcy Liczba postów:393 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 78
Zręczność: 67
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 42

#89
31-10-2012, 17:01
Prawa autorskie: MadKakerlaken ll Malaika4 ; kolor: Aiden

Pomarańczowy mógł się spodziewać, że czarny jaguar przybędzie tutaj za nim. W końcu to jakiś typek spod ciemnej gwiazdy, który myśli, że jest władcą na tym świecie. Nastolatek przewrócił oczami i walnął łapą w trawę, z której uniosło się kilka drobinek.
-Jak już wspomniałem to nie są twoje kocięta. Chyba, że to ty jesteś tym bestwialskim typem, który zamieszkuje w wąwozie i napada na lwice, które tamtędy przechodzą. Znałem ich matkę i to co wydarzyło się w tamtym miejscu było dla niej psychiczną katorgą. Hofu nie tłumaczył wszystkiego szczegółowo, lecz wiedział, że musi powiedzieć to co do tej pory wiedział. Ich była trójka i w dodatku dorosłych, a on sam z lwiątkami i tygrysicą, która jeszcze tutaj nie dotarła.
Nie ma zbyt wiele cza­su, by być szczęśli­wym.
Dni prze­mijają szyb­ko. Życie jest krótkie.

W księdze naszej przyszłości wpi­suje­my marzenia, a ja­kaś niewidzial­na ręka
nam je przek­reśla.

Nie ma­my wte­dy żad­ne­go wy­boru. Jeżeli nie jes­teśmy szczęśli­wi dziś,
jak pot­ra­fimy być ni­mi
jutro?

[Obrazek: avatarniahofukopiakopia.png]
Głos
Mogrim
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:a pomyka 5 lat po świecie Liczba postów:324 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 73
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 58
Doświadczenie: 38

#90
31-10-2012, 17:51
Prawa autorskie: Av-KamiLionheart, Obróbka&Cieniowanie-RagDrawer,Color-ja |Sygnatura-Malaika

Słysząc tyradę lewka tylko uniosłem łapę i przytkałem sobie pysk. Zachciało mi się bowiem ziewać i to przeokrutnie. - Czyli, skoro ani ja, bo wszak nie gwałcę lwic w wąwozie, nie jestem ojcem, ani ty ...to nie będziesz miał nic przeciwko jak to czarne kocię pójdzie ze mną. Wszak podobne nie jest to do nikogo z twojego gatunku. - Spojrzałem się na Des. No, wiedziałem jak to wygląda, ale nie powinna się martwić, nie miałem jej na myśli w kwestii matkowania, zresztą siebie też nie. Jednak na terenie SS w grocie, powinna być lwica, która wychowuje teraz bękarty Arto. Jeden w tą, jeden w tamtą ...nie powinno być z tym żadnej różnicy. Zresztą, podobał mi się ten malutki ...był rozkoszny, co brzmiało dość śmiesznie w moich myślach. - To jak ... będziesz sprawiał problemy, czy się jakoś dogadamy ? - Ton był dość zagadkowy, bardziej w stylu gościa w barze, który targuje cenę zakupionych towarów. Lecz w takich przypadkach należy pamiętać, że broń jest zawsze naładowana i gdyby rokowania przebiegły jakoś mało pomyślnie, to zapewne zostałaby użyta.
[Obrazek: 2ednsk9.jpg]
JESTEM JAGUAREM !
I jak masz coś do mnie to napisz, a cię zmiażdżę!


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości