♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Shiya
Samotnik
*

Gatunek:Gepard Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:520 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 64
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 3

#16
01-07-2016, 23:09
Prawa autorskie: Zimnaya / Xenia

- Szto? - Zamrugała w wyrazie zdziwienia.
Chyba już więcej rozumiała z tego niemieckiego niż z bełkotu pana Francuza-Cygana.
- Szto? - powtórzyła, tym razem kierując podirytowane spojrzenie w stronę Tymka. - Niet! Ja Polka! Trochę... Ja was panimaju, gdy gawaricie pa polskij! Tylko ja żiwu we Lwowie... - wyjaśniła, żeby wreszcie wyjść z tej dziwnej sytuacji.
Nie była to do końca prawda, bo tak naprawdę mieszkała w mieścinie obok, ale mniejsza z tym. Przy Lwowie jest szansa, że skojarzą.
- Wszystko haraszo, spasiba - podziękowała kolejnemu mężczyźnie, który śmiał się do niej zbliżyć.
Westchnęła; miała już ochotę oddalić się w poszukiwaniu tego kremu ziemniaczanego. Dość towarzystwa dziwnych facetów. Inaczej pamiętała Polskę, raczej nie było tu tak wielonarodowo... No, może przed wojną, ale tego akurat kojarzyć z doświadczenia, z oczywistych względów, nie mogła.
Ale nie, znów czegoś od niej chcą.
- Pjatnica - odburknęła bez namysłu, kątem oka zerkając na Cygana.
Swoją drogą, on nijak cygana nie przypominał, ale, kto wie?, może w Polsce są inni cyganie?
***
[Obrazek: 1roYWZZ.png] 
Nymeri
Zbanowany

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:12 miesięcy Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Uczennica Medyka Liczba postów:139 Dołączył:Kwi 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 38
Zręczność: 41
Spostrzegawczość: 41
Doświadczenie: 30

#17
01-07-2016, 23:35
Prawa autorskie: DestinyBlue / Lioden

Po pomocy w gospodarstwie, szczególnie przy koniach które uwielbiała, musiała zająć się rodzeństwem, co strasznie ją irytowało. Jazda konna po polach i okolicznych lasach, nawet zbieranie plonów było lepsze, niż cała ta gromadka. Byli dość znani we wsi, kto inny miał tyle bliźniąt? Siódemka, to chyba był rekord Polski, choć nie, ponoć ostatnio pojawiło się osiem. Na szczęście nie byli podobni, wiek już swój mieli, dzięki czemu sami się potrafili zająć, lecz mama uważała iż powinni trzymać się razem, o zgrozo. W końcu jednak namówiła ją na chwilę samotności i po wcześniejszym przebraniu się wyruszyła w pięknej sukience (jak na wiejską modę) udała się na festyn ziemniaka. Już nie mogła się doczekać spotkania ze znajomymi, zjedzeniu fury ziemniaków no i oczywiście zabaw, a sklep z pamiątkami z pewnością zostanie nieco szczuplejszy po jej wizycie, szczególnie polowała na maskotkę. Gdy dotarła na miejsce rozejrzała się niepewnie, w sumie nie kojarzyła żadnej z tych osób, chyba dawno nigdzie nie wychodziła. Wzruszyła jednak ramionami i od razu skierowała się w stronę stoisk, gdzie dostrzegła... maskotkę! Od razu rzuciła się i kupiła, a następnie rozejrzała się, szukając kolejnej atrakcji, może tym razem jakaś gra? Dziwne, myślała że szybciej znajdzie kogoś do porozmawiania, ale z drugiej strony miała nieco spokoju i wolności, a o to chodziło!
Zephyr
Samotnik
*

Gatunek:Gepard grzywiasty Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:642 Dołączył:Cze 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 66
Zręczność: 90
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 46

#18
01-07-2016, 23:57
Prawa autorskie: av: Kahawian, podpis: DemiReality (lineart)
Tytuł pozafabularny: Junior Admin / Mistrz Gry / Meteorolog / Mistrz Kalamburów

Festiwal Ziemniaka. Kto to w ogóle wymyślił? Zawisza nie miał pojęcia o istnieniu czegoś takiego, dopóki nie przyszło mu spędzać tygodnia u wujostwa na wsi. Mieszkali na drugim końcu kraju, więc rzadko się z nimi widywał. Tak się jakoś złożyło, że na ostatnim rodzinnym zjeździe obiecał, że ich odwiedzi, gdy będzie miał więcej czasu. I głupio było mu tę obietnicę złamać.
Okazało się, że co roku uczestniczą w tym nietypowym wydarzeniu. Co więcej, mają własny stragan z różnymi wyrobami ziemniaczanymi, który cieszy się dużą popularnością. Podczas gdy wuj z ciotką oraz kuzyni zajmowali się obsługiwaniem klientów, Zawisza dostał plik ulotek, którymi miał zachęcać uczestników festiwalu do spróbowania ich potraw. Super robota.
Tak więc brunet oddalił się od rodzinki najdalej, jak mógł, wciskając po dwie ulotki mijanym przechodniom. Aż dotarł do dziwnego zbiorowiska ludzi, od których słyszał rozmowy w różnych językach. Pewnie nawet by go nie zrozumieli, więc zaniechał próby wciskania im ulotek. Porzucił na chwilę swoją świętą misję, by usiąść na pustej ławce i pogapić się na okolicznych ludzi. Zwłaszcza, że ci tutaj wydawali się ciekawi.
Makari
Konto zawieszone

Gatunek:Lef Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:434 Dołączył:Maj 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 105

#19
02-07-2016, 00:14
Prawa autorskie: Nukooooooooooteeek podpis:DeadFishEye-0

W dzieciństwie lubił spędzać czas ze swoją świętej pamięci babką Nataliją, która pochodziła z rosji. Dawno nie ćwiczył swojego rosyjskiego, ale dalej co nieco pamiętał
- Ya naslazhdayus' etim - powiedział niepewny czy to znaczyło, że go to cieszy, czy że ma spadać. Jego babcia urodziła się w Lwowie i mieszkała tam, aż do śmierci, każde wakacje i ferie spędzał tam z kuzynostwem. Żeby się z nimi dogadać musiał się nauczyć tego języka. O wiele lepiej szło mu po angielsku.
- Piątek, tak gdybyś nie zrozumiał - powiedział chcąc pomóc. W jego zamiarze nie było krztyny złośliwości. Powiedział to miłym niskim głosem. Podrapał się po zaroście i splotł ręce na piersi.
Samiya
Niezłomna | Kapłanka
*

Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 15

#20
02-07-2016, 02:13
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów

A co tu robiła Sylwia? Cóż, to naprawdę dobre pytanie. To wszystko wina jej cioci, która była fanką wszelakich imprez - wiejskich, miejskich, czy w remizie, a do tego lubiła w takie imprezy wkręcać Sylwię. Tak długo gadała, że taka okazja trafia się raz do roku, niezwykłe przeżycie, wspomnienia na całe życie, zabawa roku i takie tam, że Sylwia nie mogła jej odmówić. Oczywiście ciocia Sandra z nią tu nie przyszła, a jedynie uśmiechnęła się, puściła oczko i kazała przyprowadzić jakiegoś przystojnego chłopaka do domu.
Ta. O ile kojarzyła, ostatnim razem też tak było - no patrz jaka świetna sylwestrowa zabawa, na pewno będziesz się super bawić, poznasz chłopaka, albo chociaż jakichś nowych znajomych! No i super. Poznała chłopaka. Czarującego, przystojnego Zawiszę, jej idealnego rycerza, w którym zakochała się z marszu, i któremu - jak się jej wydawało - również się podobała. Szkoda tylko, że mimo podania mu swojego numeru, nigdy do niej nie zadzwonił, nigdy nie napisał. Spędziła z nim jeden bajeczny wieczór, a później nic. Jakby się rozpłynął w powietrzu. Próbowała go odnaleźć w sieci - na nic. A myślałby kto, że mało jest chłopaków o imieniu Zawisza na facebooku. W każdym razie - po chłopaku zostało jej bolesne wspomnienie, gorycz w sercu i wiele godzin przed snem spędzonych na naprzemiennym wyklinaniu go i wymyślaniem sposobu na odnalezienie go.
A teraz była tutaj, z beznamiętną miną żuła przesolone frytki i wpatrywała się w dziwną grupkę, która mówiła do siebie w trzech językach, a żaden na polski nie brzmiał. Może to cyrkowcy? Albo jakaś dziwna grupa komediantów? Zabawni to oni byli, ale chyba nie w ten sposób, który chcieli. Jej uwagę przykuł jeden brązowowłosy chłopak, który wydawał się jej znajomy. Czy on przypadkiem nie pojawił się wtedy również na balu sylwestrowym? A może to tylko ktoś podobny? Westchnęła. Ach, może on pamiętałby jej rycerza, i może coś wiedział... A może powinna po prostu dać sobie spokój, skoro Zawisza najwyraźniej nie chciał się z nią skontaktować.
I nie miała bladego pojęcia, że niedaleko, na niepozornej ławce siedział chłopak, którego szukała przez ostatnie pół roku.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.

[Obrazek: fA02y7o.png]

Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.

Aksu
Konto zawieszone

Gatunek:Karakal Płeć:Samiec Wiek:2 i pół Znamiona:1/4 Liczba postów:64 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 55
Zręczność: 50
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 15

#21
02-07-2016, 09:54

O ile czasem trudno było się połapać co dzieje się dookoła, to teraz NIKT, ale to nikt nie mógł wiedzieć o co chodzi... może to nawet i dobrze? Gdyby ci ludzie doszli do porozumienia, to chyba za dużo dobrego by z tego nie wyszło. Artur stał tam cały czas ze zdziwioną miną jakby to on był osobą, która najmniej potrafi się porozumieć. Wolał nie zwracać uwagi na nowo przybyłe osoby, bo jednak ciężko jest patrzeć na każdego w tym samym czasie... nawet z osobna. Spojrzał raz jeszcze tylko na tego studenta. Ponownie wyjął buteleczkę, tym razem miast pytać, nachalnie wręcz włożył ją do kieszeni chłopaka. Należało mu się... i wszystkim innym chyba też. Rosjanka zwróciła jakby wzrok na Artura, mówiąc coś. Co prawda znał on trochę języków i choć rosyjski był zardzewiały, raczej nie zbłaźni się gorzej, niż wcześniej.
- Kak... ehm... Szto ty tu działajesz? - podrapał się po nosie... nie wiedział, czy nawet połowa z tego, co powiedział miała jakikolwiek sens. Pewnie nie. - To jest... emm... njet, njet pjatnica. Ćjetwierg. - Chciał w tamtym momencie zapaść się pod ziemię... nie przywykł raczej do takich rozmów z obcokrajowcami.
Oficjalny listonosz, karakal.
[Obrazek: sketch_loading.gif]
Dobre pomarańczowe
Shiya
Samotnik
*

Gatunek:Gepard Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:520 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 64
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 3

#22
02-07-2016, 12:33
Prawa autorskie: Zimnaya / Xenia

Rzuciła nie-Cyganowi nieco spłoszone spojrzenie. A ten co, też pijany? Ci Polacy to jednak mają słabą głowę.
Nie odpowiedziawszy ni słowem, przeniosła wzrok z powrotem na Niemca.
- Ty niet pytał, gde kakoj den. Pjatnica, w Nowosybirsku - zaśmiała się, lekko mrużąc swe duże brązowe oczy. - Mienja zawut Sonja, a wy?
Dość już miała tych słownych przepychanek - byli na Festiwalu Ziemniaka, czyż to nie ma być radosna okazja? Skoro już zaczęli rozmawiać - powiedzmy - to może niech ta "znajomość" się na coś zda.
- Wy znajetie, gde jest krem z kartoszki? - spytała z nadzieją w głosie.
***
[Obrazek: 1roYWZZ.png] 
Inn
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:892 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 59

#23
02-07-2016, 13:56
Prawa autorskie: ~Malaika4

Kiedy Janina do niej podeszła, ona spojrzała na nią nieco zdziwiona.
- Cześć. - odpowiedziała, po czym spojrzała jeszcze raz na Tymka. To od niego tak uciekła?
- W porządku, dopiero przyjechałam. A u ciebie? - zapytała również. Wtedy też odebrała swoje frytki i była świadkiem dziwacznej sceny. Zdawało jej się, że to miał być polski festiwal, a nie miała pojęcia, co oznaczało wiele słów używanych przez innych. Sama średnio ogarniała języki, przez co czuła się nieco głupio.
Przysłuchiwała się temu w ciszy, postanowiła się jednak odezwać, słysząc pytanie Sonii.
- Tam były jakieś kremy. - powiedziała, mając nadzieję, że o to chodziło dziewczynie, po czym wróciła wzrokiem do swoich frytek.
[Obrazek: innpodpismalaika_by_chotara-d92hlu4.png]
Tyrvelse
NAJSEKSOWNIEJSZY | SAMOTNIK

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:365 Dołączył:Kwi 2014

STATYSTYKI Życie: 90 :I
Siła: 78
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 23

#24
02-07-2016, 15:03
Prawa autorskie: Salvathi

Och jej. Tymek musiał się poważnie skupić na słowach dziewczyny, by cokolwiek zrozumieć. Niestety, rosyjskiego nie umiał ni w ząb. On nawet nie był ze wschodu Polski, ale z jej zachodnich ziem (:v). Choć to zaciąganie Sonii mu się nawet podobało, ciekawie brzmiało.
-Ale ja cię nie panimaju, jak ty gawarit pa ruski. - odpowiedział jej z miną zbitego psiaka, jednocześnie wyczerpując limit znanych przez siebie rosyjskich słów.
Świetnie, teraz tylko dowiedział się, że dziś jest "pjatnica". Równie dobrze mogło to oznaczać wtorek, jak i "dzień zagłady" dla chłopaka z zachodu. Spoglądał błękitnymi oczami na Ukrainkę, ze smutkiem wynikającym z tego, że nie miał pojęcia gdzie jest, a do tego nikt mu nie chciał powiedzieć jaki dziś dzień.
Dobrze, że ten drugi koleś mu wyjaśnił, że to piątek. Jednak jedynie jeszcze bardziej to zmieszało Tymka, bo przecież tamta dziewczyna powiedziała mu, że czwartek! Już miał jeszcze raz spojrzeć na dziewczynę, tym razem z oskarżającą miną - bo przecież nic jej nie powie, skoro nie zna rosyjskiego. Co z tego, że ona polski rozumie, jak on jej nie rozumie ani trochę?
-Tymek. - odpowiedział machinalnie, po czym zmarszczył brwi - Serio, czy ktoś mógłby mi powiedzieć, jaki dziś dzień? Nie dzień tygodnia... Miesiąca. I najlepiej miesiąc też mi powiedzcie.
Zaczynało go to już troszkę irytować. Czy ona zadaje zbyt trudne pytania?
-A kremów żadnych nie widziałem. - mruknął do Sonii.
Tym bardziej kremów z kartoszki, czymkolwiek ta kartoszka by była.

O jak ja kocham to miejsce!
Tu jest tyle policji i czuję się bezpiecznie
Kochanie, czemu szepczesz?
Możemy być spokojni
Opuśćmy ręce
Opuśćmy ręce

Ale najważniejsze, to że kiedy zamkniesz oczy
że kiedy zamkniesz oczy
nic nie zaskoczy cię
.


Shiya
Samotnik
*

Gatunek:Gepard Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:520 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 64
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 3

#25
02-07-2016, 17:22
Prawa autorskie: Zimnaya / Xenia

- Spasiba! - Uśmiechnęła się do dziewczyny, która jako jedyna z tego towarzystwa potrafiła jej powiedzieć, gdzie są kremy, mimo że dotychczas jakoś się nie odzywała. - Dobrij te frytki?
Zagapiła się na wspomniany posiłek. Właśnie zdała sobie sprawę z tego, że od rana praktycznie nic nie jadła. Hm...
Prędko powróciła wzrokiem do mężczyzny imieniem Tymek. Wpatrywała się weń podejrzliwie, jednak nie odeszła; zbytnio ciekawiła ją ta persona.
- Szto z toboju? - spytała, odruchowo nieco się odsuwając. - Szto... Z tobą... Nie tak! - wykrztusiła z siebie prawie całkiem po polsku, acz nie bez silnie wschodniego akcentu. - Zwiali wy z psychiatrika?
***
[Obrazek: 1roYWZZ.png] 
Aksu
Konto zawieszone

Gatunek:Karakal Płeć:Samiec Wiek:2 i pół Znamiona:1/4 Liczba postów:64 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 55
Zręczność: 50
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 15

#26
02-07-2016, 18:35

Artur miał już poważnie dość tej całej "rozmowy"... bo normalną pogadanką nie można było tego raczej nazwać. Ciągła wymiana nieprawidłowych słów w różnych językach jak na razie prowadziła donikąd. Poirytowany, że nic mu dziś nie wychodzi, wrócił szybkim krokiem do stoiska z frytkami. Nie opuszczał towarzystwa, nawet jeśli nikt nie był jego obecnością zainteresowany, wolał mimo wszystko zostać i przypatrzeć się reszcie.
- Duża porcję proszę... - odezwał się do pana stojącego za ladą. Przypatrywał się cały czas tej dwójce. To dziwny zbieg okoliczności, że dwie osoby z różnych stron spotkały się tak nagle... w takim miejscu. - Czasem mam tego dość - zdjął jednym ruchem kapelusz wraz z monoklem i położył je na blacie. Loki zdążyły już mu się zepsuć... oparł łokcie i odsunął głowę do tyłu.
- Wcale nie tak łatwo jest nosić ten strój przy trzydziestu stopniach... - Łatwo, nie, ale cena jest tego warta. Poprawił szybkim ruchem nieco przydługie już, kasztanowe włosy... zawsze prędzej czy później zaczną wlatywać mu do oczu. Przydałby mu się fryzjer.
Oficjalny listonosz, karakal.
[Obrazek: sketch_loading.gif]
Dobre pomarańczowe
Makari
Konto zawieszone

Gatunek:Lef Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:434 Dołączył:Maj 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 105

#27
02-07-2016, 18:50
Prawa autorskie: Nukooooooooooteeek podpis:DeadFishEye-0

Sonia byłą ciekawą personą, ale jeszcze bardziej ciekawił go Tymek, student z rozdwojeniem jaźni i bez żyłki do języków.
- Mogę ci tłumaczyć, znaczy tyle co sam rozumiem - zaoferował Marek. Mógł poćwiczyć przed tym festiwalem, ale nie spodziewał się, że spotka tu Ukrainkę.
- Marek - powiedział dumnie robiąc pół ukłon. Jeszcze nie zdążył rozejrzeć się po stoiskach, ale sam chętnie kupiłby taki krem swojej mamie czy siostrze, chociaż siostrze to prędzej pluszaka, tak pluszak dla 17-latki to dobry pomysł.
- Ja tam szukam procentów - powiedział do nowych znajomych, Sonia rozumie polski, a Tymek nie rozumie rosyjskiego, więc wybór był oczywisty. Zaskoczyła go reakcja Tymka i to jak się prawie wydarł poszukując dokładnej daty dzisiejszego dnia. Odblokował telefon i dla pewności sprawdził.
- Dzisiaj jest piątek 1 lipca 2016-go roku - powiedział do niego.
- Pluuuus podtrzymuję pytanie Sonji - dorzucił wyszczerzając zęby.

// Ustalmy w końcu jedną datę//
Zephyr
Samotnik
*

Gatunek:Gepard grzywiasty Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:642 Dołączył:Cze 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 66
Zręczność: 90
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 46

#28
02-07-2016, 19:39
Prawa autorskie: av: Kahawian, podpis: DemiReality (lineart)
Tytuł pozafabularny: Junior Admin / Mistrz Gry / Meteorolog / Mistrz Kalamburów

Przyglądając się nietypowej grupce, Zawisza zwrócił szczególną uwagę na ciemnowłosą, która zdaje się, była w samym centrum zainteresowania. Od niej najbardziej biło zagranicznym językiem. Chyba rosyjskim. Była całkiem ładna. Pewnie z tego powodu zebrało się wokół niej trzech facetów.
Jednak Zawisza od długiego czasu nie myślał o dziewczynach. Oprócz tej jednej, o której powinien chyba dawno zapomnieć. Na sylwestrowym balu poznał wspaniałą dziewczynę. Podarował jej swój pierwszy pocałunek. Wtedy nazwiska, odległości, nic nie miało dla niego znaczenia. Sądził, że to ta jedyna. Ale prędko przyszło mu tego żałować. Był staroświeckim kretynem. Gdy dostał numer, sądził, że ich znajomość przetrwa wieki. Gotów był nawet dążyć do skrócenia ewentualnego dystansu między nimi. Jednak numer okazał się fałszywy. A więc dama jego serca zniknęła tuż po balu, niczym Kopciuszek. Próżne były poszukiwania, gdy znał tylko jej imię. Jeśli w ogóle było prawdziwe. Może dla niej to była jednorazowa przygoda? Powinien sobie dawno odpuścić. Ale nie potrafił zapomnieć.
Podniósł się z ławki, bo po raz pierwszy poczuł, że jego ulotki mogą się komuś przydać (był pewien, że ciotka mówiła coś o kremie). Zanim jednak rozdał kartki, miał dziwne przewidzenie. Spojrzał jeszcze raz w tamtym kierunku i znieruchomiał/. To była ONA. Bez kocich uszu i z paczką frytek, ale nie miał wątpliwości. Pamiętał ją tak dobrze, jakby Sylwester był zaledwie wczoraj. Serce mu zakołatało w piersi. Już zrobił krok w jej stronę, ale zatrzymał się raptownie. A co, jeśli ona nie chce go widzieć? Wtedy sytuacja byłaby niezręczna dla nich obojga. A jego serce roztrzaskałoby się już kompletnie.
Z tego wszystkiego nie zauważył nawet, że plik ulotek wypadł mu z rąk i rozsypał się wokół. Mężczyzna zaklął cicho pod nosem i przykucnął, by jak najszybciej je pozbierać.
Tyrvelse
NAJSEKSOWNIEJSZY | SAMOTNIK

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:365 Dołączył:Kwi 2014

STATYSTYKI Życie: 90 :I
Siła: 78
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 23

#29
02-07-2016, 19:54
Prawa autorskie: Salvathi

O, frytki. No, na festynie ziemniaka frytki mogą być sprzedawane, ma to nawet jakiś sens! Ach, Tymek, ty geniuszu. Przy okazji zauważył, że gdzieś zniknęła jego oranżada - miał tylko nadzieję, że wyrzucił butelkę do kosza, a nie zostawił gdzieś przypadkowo.
Zerknął z rezerwą na Sonię. Co jest z nim nie tak? On tylko chce znać datę, no!
-Byłem w psychiatryku, ale mnie tam nie chcieli, bo nie stwarzam zagrożenia dla innych - burknął do Ukrainki. - A co ze mną nie tak to sam chciałbym wiedzieć.
Proszę pana, ma pan rozdwojenie jaźni.
Że co proszę? To się da leczyć?
Nie, tu ma pan rachunek za diagnozę, powodzenia na nowej drodze życia, proszę zamknąć za sobą drzwi, wesołych świąt!

Mniej więcej tak wspominał wizytę u lekarza.
Mruknął coś w podziękowaniu za tłumaczenie do Marka. Nie żeby nie był wdzięczny, po prostu nie lubił się przyznawać, że w ogóle nie umie się dogadać z obcokrajowcami.
Pierwszy lipca. Lipca? Zaraz, czy ostatnio nie był czerwiec? W sensie... Początek czerwca? Albo nawet koniec maja? Rany, czy on nie miał mieć sesji? Miał nadzieję, że jego druga jaźń pozaliczała egzaminy. Jemu naprawdę zależało na tych studiach!
-Cholera - mruknął przez zaciśnięte zęby. Dobra, zdarzał mu się dzień, czasem dwa, w porywach do tygodnia. Ale miesiąc?!
-Aaa... Co to właściwie za miejscowość? - zadał kolejne dziwnie brzmiące pytanie, jednak trudno - oni chyba już zauważyli, że coś jest z nim nie tak.

O jak ja kocham to miejsce!
Tu jest tyle policji i czuję się bezpiecznie
Kochanie, czemu szepczesz?
Możemy być spokojni
Opuśćmy ręce
Opuśćmy ręce

Ale najważniejsze, to że kiedy zamkniesz oczy
że kiedy zamkniesz oczy
nic nie zaskoczy cię
.


Samiya
Niezłomna | Kapłanka
*

Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 15

#30
02-07-2016, 21:52
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów

Jej paznokcie zaszurały o tekturę, gdy próbowała ręką wyłowić jeszcze jedną frytkę. Jednak wyglądało na to, że w końcu je zjadła. Całe szczęście. Ta porcja frytek przekraczała jej tygodniowe spożycie soli - miała wrażenie, że ktoś je otoczył w soli, zamiast lekko posypać. Cały czas spoglądając na dziwaczną grupę, zgniotła w dłoniach tekturkę i wtedy zaczęła szukać wzrokiem kosza. Wypatrzyła jeden niedaleko ławki i jakiegoś chłopaka, który nerwowymi ruchami zaczął zgarniać ulotki z podłoża. Zabawne. Też miał brązowe włosy. Czyżby to było ostatnio modne, czy w okolicach nie było blondynów ani czarnowłosych? Ten mężczyzna miał włosy trochę jak jej rycerz. Albo to po prostu myślenie życzeniowe i tylko się jej wydaje.
Wyjęła komórkę z kieszeni i sprawdzając, czy jej ciocia przypadkiem się nie odezwała, ruszyła w kierunku kosza na śmieci. Gdy w końcu wyrzuciła tekturkę po frytkach i przekonała się, że jej ciocia nie dała znaku życia (aż dziwne), zauważyła, że parę ulotek upadło aż tutaj. Podniosła je i odwróciła się z zamiarem oddania ich chłopakowi.
I zamarła.
Z wyciągniętą dłonią, trzymającą kilka ulotek, w pół kroku, z zielonymi oczami rozszerzonymi ze zdumienia, stała, jakby zamieniona w kamień.
Och, na wszystkich bogów. Zwariowała. Śni. Słońce ją za mocno przygrzało w głowę, powinna wziąć tę cholerną czapkę, a nie wydziwiać, że jej nie pasuje. Fatamorgana na pustyni. Bo to było po prostu niemożliwe! Niemożliwe, żeby tu, parę kroków przed nią, stał ON. Z rozwichrzonymi włosami, zielonymi oczami, twarzą, która przyciągała jej wzrok, śladem zarostu, w zwykłych, może nieco pomiętych ubraniach, ulotkami w dłoniach, w całej swej niedoskonałości i przystojności, jak ze snu, Zawisza.
I, och, borze szumiący na Podlasiu. Chciała wrzeszczeć, podbiec do niego, przytulić się, pocałować go, ale stała jak wmurowana, nie mogła zrobić ani kroku. Powstrzymywały ją jej własne myśli - przystopuj dziewczyno. Gdyby mu na tobie zależało, odezwałby się. Gdyby było tak jak mówił, tak jak obiecywał, nie zgubiłabyś go, nie straciła już niemal nadziei na ponowne spotkanie. Byłaś dziewczyną na jeden wieczór i ciesz się, że skończyło się na całowaniu i tańczeniu na balkonie, a nie na czym innym (tak jak z pewną kotką i oślizgłym gadem).
Tylko że to w żaden sposób nie pasowało do jej rycerza.
Więc przełknęła nerwowo ślinę i postąpiła parę kroków do przodu.
-Cześć. - powiedziała cicho i potrząsnęła lekko wyciągniętą ręką, w której trzymała ulotki.
Spojrzała na niego nieco nieufnie, choć z nadzieją, ale i cieniem obawy.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.

[Obrazek: fA02y7o.png]

Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.



Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości