Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Tohuvabohu Samotnik Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:4 lata (Młody dorosły) Liczba postów:75 Dołączył:Mar 2017 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 85 Zręczność: 63 Spostrzegawczość: 63 Doświadczenie: 13 |
02-07-2017, 16:09
Prawa autorskie: Trollberserker (Askari)
W drodze na szczyt góry spostrzegawczy mogą zobaczyć wąską drogę, zbaczającą ze szlaku na szczyt. To przejście prowadzi do wąskiej drogi, po jej lewej stronie jest ściana góry, a po drugiej stronie spadek na kilkadziesiąt metrów w dół. Sama ścieżka ma z półtorej metra szerokości, więc nietrudno jest o nieszczęśliwy wypadek.
Po walce poszedł w stronę góry, może i był lekkomyślny gdy nie ukrył jakoś ciała, ale miał na tyle rozumu by iść stamtąd jak najdalej. Wpadł na pomysł żeby poleźć właśnie w góry, kto by się zapędzał w to nieprzyjazne miejsce tylko po to by znaleźć kogoś winnego współudziału w morderstwie? No chyba nikt. Parł uparcie w stronę szczytu, przed rosnącą pokrywę śniegu, który na dodatek koił nieco rany swoim chłodem. Zauważył jakąś inną drogę, być może będzie to szybsza droga na szczyt, albo coś innego ciekawego. Zboczył z planowanego kursu i zaczął powoli iść wąską drogą. Po chwili poczuł coś, co go zatrzymało. Życie. Czuł jakieś zwierzę, tak jakby z... Zza ściany? Wyniuchał dokładnie ścianę, po czym oparł mocno łapą o ścianę. Ta z kolei okazała się być niewielką szczeliną, zakrytą śniegiem. Lekko zdziwiony, rozkopał resztę śniegu i oczom jego ukazała się mała jaskinia, mieszcząca z trzy, najwyżej cztery lwy. Przecisnął się do środka, i uznał że może być to nawet ciekawa kryjówka. Trudno dostępna i na dodatek jakby się zakryło śniegiem wejście to byłaby praktycznie niewidoczna. Nawet tu przyjemnie. Zapomniał o tym, czymkolwiek to żyjące coś było i położył się koło ściany, po czym zasnął. Od dzisiaj była to jego kryjówka, o której nikt nie wiedział. Chociaż, może i warto byłoby o niej powiedzieć temu chudzielcowi z rozciętym pyskiem. Kto wie.
|
|||
|
Tohuvabohu Samotnik Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:4 lata (Młody dorosły) Liczba postów:75 Dołączył:Mar 2017 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 85 Zręczność: 63 Spostrzegawczość: 63 Doświadczenie: 13 |
11-07-2017, 18:21
Prawa autorskie: Trollberserker (Askari)
Ostatnie parę dni spędził w kryjówce, śpiąc i co jakiś czas wychodząc, odetchnąć świeżym powietrzem i poobserwować tereny z góry. Co jakiś czas znajdował też jakieś małe żyjątka, którymi się silił. Doszedł jednak do wniosku że to m unie starczy, i kiedy ledwo skończył doczyszczać sierść z krwi, do jego uchu doszedł jakiś dźwięk. Coś jak kopanie w ziemi lub coś podobnego. Szanse na to żeby jakaś zwierzyna tu dotarła były nikłe, ale ciekawość i częściowo głód wzięły górę i wypłoszyły go z niewielkiej jaskini, w stronę usłyszanego dźwięku.
Zt +8 HP |
|||
|
Sprike Konto zawieszone Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Liczba postów:102 Dołączył:Lip 2017 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 60 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 20 |
16-09-2017, 17:41
Prawa autorskie: ChubNarwhalBases, Disney, Angelo, ja
Minęło trochę czasu od jego rozmowy z kuzynką. Przez ten czas Sprike szukał, pytał, ale, jak na złość, lwy, które spotkał, nie były zainteresowane współutworzeniem stada. W dodatku Akshaya gdzieś znikła. Bezgrzywy nie widział jej od miesiąca. I szczerze mówiąc, już się tak bardzo nie przejmował jej zniknięciem. Jeśli zrezygnowała z utworzenia stada, jej sprawa. A jeśli zginęła, cóż z tego? To, że była jego kuzynką, nie znaczyło, że musiał ją niańczyć. Zdaniem Sprike'a więzy krwi były przereklamowane.
Tak rozmyślając, złodziej szedł przed siebie po wąskiej skalnej ścieżce, uważając, gdzie stawia łapy. Nie zamierzał skręcić karku. Wreszcie zatrzymał się, odwrócił zręcznie w okół własnej osi i stanął, patrząc w kierunku, z którego przybył. Usiadł, pozwalając, by chłodny wiatr mierzwił mu futro na piersi. Wyjątkowo nie przybył tu by kraść, choć gdyby trafiła się okazja, nie zawachałby się. Sprike chciał na razie odpocząć, pooglądać widoki i zaplanować dalszą podróż. |
|||
|
Moyo Wiarus Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:203 Dołączył:Lis 2016 STATYSTYKI
Życie: 77
Siła: 76 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 71 Doświadczenie: 37 |
16-09-2017, 20:03
Prawa autorskie: Angelo, disney
Tytuł pozafabularny: Marzyciel
Moyo szukał władcy a że ich kwatera główna była na Kilimandżaro tam właśnie się udał. Idąc jednak zwietrzył zapach i tak zamiest do kwatery trafił do kryjówki. Przechodząc wąską scieżką był juz pewien że ktoś jest w tym miejscu. Idąc przez moment zachwiał się ale szybko odzyskał równowagę. Zaklął ( co nie było rycerskim zachowaniem) i ruszył tym razem ostrożniej. Doszedł do miejsca w którym siedział jakiś nieznajomy.
- Witam mości pana nie wiem czy wiesz Ale to teren Cesarskiech jest. Stado nasze młode niewielu nas zna I strażnikiem terenów jestem właśnie ja. Co tu robisz? Zagubiłeś się ? Jam jest Moyo A jakie miano twe?- podszedł do szerszej części drogi. Cały czas uważnie obserwował przybysza lecz bez cienia agresji.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 16-09-2017, 20:04 przez Moyo.)
|
|||
|
Sprike Konto zawieszone Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Liczba postów:102 Dołączył:Lip 2017 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 60 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 20 |
18-09-2017, 16:57
Prawa autorskie: ChubNarwhalBases, Disney, Angelo, ja
Ciszę przerwał nagle odgłos kroków. Sprike nadstawił uszu, lecz poza tym nie pokazał po sobie, że usłyszał zbliżanie się przybysza. Mało tego; nim drugi lew mógł go zobaczyć, bezgrzywy położył się na brzuchu, układając łeb na wyciągniętych przed siebie łapach i przymknął oczy, jakby spał. Jedynie jego uszy zdradzały, że słucha uważnie dziwacznej gadaniny obcego.
Lew, który mówi wierszem? Strażnik tych terenów? Chyba raczej czubek. Nie zamierzał z nim rozmawiać, co to to nie. Jeszcze by skończyłoby się na tym, że by go wcielono do stada. Leżał rozluźniony, z zamkniętymi oczami, czujny jednak gotów w każdej chwili napiąć mięśnie, zerwać się i zwiewać, w ostateczności walczyć. |
|||
|
Ua Weteran Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Tytuł fabularny:Posłaniec Liczba postów:283 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 50 Zręczność: 96 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 35 |
19-09-2017, 10:00
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry
Już od dłuższego czasu nie widziałam mojej pani i bardzo się tym martwiłam. Gdzie ona mogła się podziewać? Była Cesarzową, powinna być blisko stada i jego spraw... A może udała się z wizytą do innych władców? Ale wtedy przecież zabrałaby mnie ze sobą, lub chociaż poinformowaliby mnie o tym, że nie będzie jej przez jakiś czas! Pozostawały tylko dwa wyjścia: albo miało to związek z jakąś tajemną intrygą, albo coś jej się stało. Nie mogłam odpędzić od siebie myśli o tym drugim. Ona mogła leżeć teraz gdzieś wśród śniegu, umierająca w męczarniach, zupełnie sama...
Gorączkowo przeczesywałam tereny Cesarstwa, ze zgrozą myśląc o tym, że moja pani może być poza granicą. Nie odważyłabym się wyjść na tereny wolne. Tyle tam niebezpieczeństw czekało na damę! Zbuje, złodzieje, dzikusy... A moja pani mogła tam być zupełnie sama! Łzy mi się cisnęły do oczu, łapy się trzęsły. Nie czułam zmęczenia, jedynie strach i bezsilność. Weszłam na półkę skalną, nawet o tym nie wiedząc. Teraz myślę, że miało to coś wspólnego z zapachem pana Moya, który został wychwycony przez mój nos bez wiedzy jego właścicielki. Tak więc szłam po wąskiej ścieżce, nie mając o tym pojęcia. Aż do chwili, gdy moja tylna łapa stanęła na krawędzi i omal się z niej nie ześlizgnęła. Szybko cofnęłam ją i zbliżyłam się do skalnej ściany. Odruchowo spojrzałam w przepaść i aż dech mi zaparło. Zaledwie pół metra ode mnie rozciągała się bezdenna nicość. Zakręciło mi się w głowie. Nie mogłam zawrócić, chyba nie dałabym rady się obrócić, a nawet jeśli było to w moich możliwościach, to teraz byłam sparaliżowana strachem. - Pomocy!... - zdołałam jedynie krzyknąć, a raczej pisnąć rozpaczliwie. Miałam wrażenie, jakby nagle pojawiła się tuż przed moim nosem gęsta mgła, starająca się zasłonić świat. Wydawało mi się, że jedyne, co było jeszcze we mnie zdolne do poruszania się, to moje serce, bijące jakby miało wyskoczyć mi z piersi.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 19-09-2017, 10:00 przez Ua.)
|
|||
|
Moyo Wiarus Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:203 Dołączył:Lis 2016 STATYSTYKI
Życie: 77
Siła: 76 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 71 Doświadczenie: 37 |
19-09-2017, 14:22
Prawa autorskie: Angelo, disney
Tytuł pozafabularny: Marzyciel
Moyo nie doczekał się odpowiedzi. Ba! Został ewidentnie zlekceważony! Gotowy do rzucenia pojedynku. Jednak próbował się uspokoić.
- Na honor! Chyba coś rzekłem do Cię! Zachowaj się jak przystało na lwa! Jeszcze raz zapytuję co robisz tu? Wstawaj mości panie raz dwa!- rzekł z wyczuwalną pogardą w głosie i z lekkim gniewem postąpił krok w stronę przybysza. Do jego uszu jednak dobiegł krzyk. Krzyk? Nasłuchiwał, ale nic nie słyszał prócz wiatru uderzającego w skały. Lew zaczął uważnie słuchać cały czas mając na oku tego niewychowanego osobnika i nie tracąc czujności. |
|||
|
Sprike Konto zawieszone Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Liczba postów:102 Dołączył:Lip 2017 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 60 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 20 |
19-09-2017, 14:57
Prawa autorskie: ChubNarwhalBases, Disney, Angelo, ja
Sprike dalej ignorował szaleńca, dopóki do jego uszu nie dobiegł krzyk... Krzyk? Tak, i to wydany przez kogoś płci żeńskiej. Bezgrzywy zerwał się na równe łapy. Jeśli uratuje osobę w tarapatach, nawet ten rymujący czubek nie ośmieli się mu nic zrobić - zwłaszcza, jeśli owa samica należy do Cesarstwa.
- Z drogi śledzie, bo król jedzie! - wrzasnął i rzucił się naprzód, starając się powalić poetę na grzbiet, odbić się od jego brzucha i ostrożnie pobiec do damy w opałach. Już widział lwicę, białą, młodszą od niego, ale niewiele. Najwyraźniej miała lęk wysokości; było to bardzo niebezpieczne, bo gdyby spanikowała, mogłaby zachwiać się i runąć w przepaść. - Nie ruszaj się! - zawołał. - Przybywam z pomocą! Nie patrz w dół! Patrz na mnie! Skup się na mnie! - Ruszył ku niej ostrożnie, patrząc gdzie stawia łapy, pomagając sobie ogonem w utrzymaniu równowagi. |
|||
|
Moyo Wiarus Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:203 Dołączył:Lis 2016 STATYSTYKI
Życie: 77
Siła: 76 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 71 Doświadczenie: 37 |
22-09-2017, 16:14
Prawa autorskie: Angelo, disney
Tytuł pozafabularny: Marzyciel
Gdy tylko spostrzegł, że lew się podrywa od razu szykował się do walki. Lecz napasktnik nie zaatakował a zamarł na chwilę po czym wrzasnął i skoczył. W jego stronę. Przygotowany już Moyo kalkulując swoją sytuację po prostu, ostrożnie przesunął się o krok po skosie do przodu lgnąc do ściany. Zniżył się również schodząc z linii skoku napastnika. Miał plan by przeciwnik który skoczył wkładając w to całą swoją siłę, w wyniku jego odsunięcia się po prostu nie napotkał żadnego oporu i wpadł w przepaść. Potem zajmie się domniemanym krzykiem, który widocznie był prawdziwy skoro nieznajomy również go usłyszał.
/Sprike nie odpisuj wołamy Mg/ |
|||
|
Mistrz Gry Mistrz Gry Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: |
22-09-2017, 19:44
Nim Moyo zdążył całkowicie usunąć się z drogi Sprike'owi, brązowy lew zdążył go dopaść - to jest, uderzyć łapami w jego pierś, w dziwaczny sposób opierając się na niej. Jednak w żaden sposób nie zdołał zachwiać jego równowagi, a już na pewno nie przewrócić, wręcz przeciwnie. Jako, że w tej chwili, gdy Sprike jeszcze nie stał pewnie na tylnych łapach, Moyo był w trakcie ruchu w przód, przez co to właśnie bezgrzywy samiec się zachwiał na oblodzonej półce skalnej. Moyo zaś oparł się stabilnie o ścianę, przytulając się do niej barkiem. Kilka kamyczków, potrąconych przez prawą tylną łapę Sprike'a, spadło w przepaść, przypominając o czającym się niebezpieczeństwie.
Moyo -> Sprike |
|||
|
Sprike Konto zawieszone Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Liczba postów:102 Dołączył:Lip 2017 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 60 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 20 |
22-09-2017, 20:45
Prawa autorskie: ChubNarwhalBases, Disney, Angelo, ja
// Moyo, bardzo proszę, nie daj umrzeć Sprike'owi. Dziękuję.
Idiota! Po tysiąckroć przeklęty poeta! Chce go zabić, czy co?! Sprike był wściekły. Naprawdę wściekły. Czy ten czubek, ten (przekleństwo pominięto) jest tak TĘPY na jakiego wygląda?! Nie mógłby się zająć samicą w opałach, zamiast próbować spychać niewinnych złodziei? Nie, zapewne jest zbyt wielkim bezmózgowcem, by pomyśleć o ratowaniu dam. Zachwiał się na krawędzi, strącając w przepaść kilka kamyczków. Oblodzona, wąska półka skalna. Niedobrze. Sprike wysunął pazury wszystkich czterech łap, wbijając je w lód, z całych sił starając się nie patrzeć w przepaść. Jego oczy spotkały się z oczami psychopaty. - Pogięło cię?! - wysyczał wściekle, nie ważąc się nawet drgnąć. Najmniejszy ruch groził śmiercią. - Tam jest samica, która potrzebuje pomocy, a ty... a ty... Próbujesz mnie zabić! Nie rozumiesz, idioto, że chciałem ją uratować? Każda sekunda może się liczyć! Jeśli ona spadnie i zginie, to będzie twoja wina! A jeśli ona jest z Cesarskich? Chcesz narażać życie członkini własnego stada?! Ja nie atakuję pierwszy, nigdy. Nie zamierzałem cię atakować! Weź mnie wciągnij, albo pozwól mi spaść. Ale ostrzegam - jeśli zginę, będę cię nawiedzać jako duch. Będziesz bowiem moim mordercą, nawet, jeśli mnie nie zepchniesz własnymi łapami. Wciągnij mnie, albo spełnię swoją groźbę. I nie zapominaj o tamtej damulce, która może się znajdować w niebezpieczeństwie, jak ja. Razem może uda nam się ją ocalić! - Wbijał pazury coraz głębiej, starając się nie okazywać strachu, lecz jego oczy zdradzały wszystko. Były to oczy pełne skrajnego przerażenia, grozy większej, niż wydawałoby się możliwe. Proszę, nie zostawiaj mnie tu. Nie daj mi umrzeć, błagam... - mówiły oczy Sprike'a. Gdyby Bezgrzywy mógł, krzyczałby, lecz nie odważył się poruszyć.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 22-09-2017, 20:46 przez Sprike.)
|
|||
|
Rhegal Konto zawieszone Gatunek:Mamba czarna Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:9 Dołączył:Wrz 2017 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 36 Zręczność: 54 Spostrzegawczość: 50 |
22-09-2017, 21:02
Prawa autorskie: lapis-lazuri
Ślizgnąłem się i ślizgnąłem się i tak bez końca. Bogowie powidzieli abym spróbował wejśc jak najwyżej a więc próbuję, mam tam jakąś misję do wykonania. Ale o cóż też mogło chdzić? Zaoewne drobnostka już ja ich znam! Wybrałem drogę półkami skalnymi, pode mną nie raz i nie dwa wspaniała i bezdenna przepaść. Jednak bogini Haie była łaskawa i ściany skał nie były iście gładkie a pełne bruzd i występków i komentowałem
- ooo jaki to PIĘKNY dzień, tutaj NIEeeema tak gorąco jak tam! O uwaga zaraz tu się osunie skała, o bogowie ale to wspaniałe chwile! AAA I Taka puustka podemną a raz skały, och jakież to one matowe. Mogłyby nie mieć tylko tej szarości ALE wtedy byłyby jakimiś tęczowymi kamieniami a tutaj mamy takie wiekowe cuda! O jak to Dododobrze, że ja taki zwinny! Brak kończyn silne mięśnie to jessssst tto! Aż tutaj nagle dochodzę do miejsca bardzo ciekawego, widzę bowiem lwa który ma kłopoty. Nie chwilkę - to była lwiiicaa - O ktośś ma kłopooty, ale nie pomogę wybacz. ALBO NIE CHWILA! Poomogę! Sspróbuję przecież muszę! OOO BOGOWIE! Cóż to za przypadek! Zacząłem komenotwać prześlizgując się po drugiej stronie ścieżki i nieco niżej, lwy były dziwnaczne - I pewnie dużo z nich boi się nass, a mnie mogą się bać jak najbardziej! W końcu mam najleeepszy JADD..Jaddd-t-t na świecie! O słyszę coś! Wybiracje! Lwy?! Kolejne od pomoc! Mówiłem oddalając się od lwicy.Popęzłem dalej w stronę tych odgłosów aż tutaj widzę co? Dwa lwy które walczą! Zatrzymałem się na jedej ze skał w bezpiecznej odległości i powiedziałem do nich - Ech te lwy tylko się bić! A dawaj mu! A co się stało! Wiecie co nie ważne, ja tutaj przybywam! JA! Mówcie o co chodzi! Nie! NIE! Nie mówcie! Ruszcie swoje mięśnie i pomóżcie tam jest jakiś lewek i nie potrafi zejść! HEEj słyszycie mnie? Hmm???? Nie powinno się tutaj robić bitew! ZABIJECIE się! Heh, a może bogowie chcieli abym właśnie w tym wam pomógł? Nieee to nie na pewno nie to! No! Na co czekajta? Ruszcieże się! |
|||
|
Moyo Wiarus Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:203 Dołączył:Lis 2016 STATYSTYKI
Życie: 77
Siła: 76 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 71 Doświadczenie: 37 |
22-09-2017, 21:38
Prawa autorskie: Angelo, disney
Tytuł pozafabularny: Marzyciel
/ Żadne z nas przecież nie chce tu zginąc ;)/
Moyo widząc sytuacje nieznajomego delikatnie pomógł mu bezpiecznie stanąć na ścieżce. Nie zamierzał być bezmyślnym mordercą o nie. Ten lew zasłużył na nauczkę ale jeszcze nie teraz. Teraz ktoś czeka na niego. Na jego pomoc. Teraz wiedział, że krzyk naprawdę był prawdziwy. Spojrzał na Sprika i rzekł mocnym, ale jak na niego spokojnym głosem -Ja Cię chciałem zabić? Na tereny wpraszasz się I wciąż ignorujesz mnie. ZYCIE MOJE NARAŻAŁEŚ OMAL W PRZEPAŚĆ NIE ZEPCHAŁEŚ I ŚMIESZ JESZCZE OSKARŻAĆ MNIE?!!!!! Zagalopowałeś chłopcze się. jutro na Pustyni Ognistej Pojedynek odbędzie się O słońca zachodzie. Salut, panie lwie- po czym odwrócił się i zauważył wężą. - Salut wybacz drogi panie, ale jak wiesz mam zadanie.- i nie czekając już na nic ostrożnie podszedł do zakrętu z którego wyłoniła się ścieżka na której stała lwiczka -Panienko! Spokojnie nie bój się. Znasz mnie nie musisz bać się, nie. Ściany blisko trzymaj się Patrz mi oczy nie patrz w dół i spokojnie podejdź tu A nic już nie będzie złe- zbliżył się do Uy i wyciągnął ku niej łapę, cały czas idąc przy kamiennej ścianie. Cały czas uspokajał ją cichym głosem patrząc w oczy lwiczce. W prześliczne oczy. Zaraz jednak zganił się za te myśli. Musi najpierw bezpiecznie odprowadzić ją do jaskini. On da radę tam dojść, a ona nie da rady się obrócić będzie musiała potem jeszcze raz pokonać ten kawałek ale cóż nie będzie wymagał od niej kręcenia się w takim stanie w okół własnej osi. Tak wrażliwej istotce mogłoby bardzo łatwo zakręcić się w głowie.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 28-11-2017, 16:17 przez Moyo.)
|
|||
|
Ua Weteran Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Tytuł fabularny:Posłaniec Liczba postów:283 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 50 Zręczność: 96 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 35 |
22-09-2017, 23:58
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry
Nie wiedziałam, jak długo tam stałam. Mogła to być sekunda, mogła godzina, mógł rok. Nie zobaczyłam, ani nie usłyszałam węża. Nawet silny głos lwa ledwo doszedł do mojej świadomości. Co on mówił? Żebym Na niego spojrzała? Ale czy dam radę? A jeśli to tylko mój wymysł, a jeśli tam nikogo nie ma? Przymknęłam oczy, wzięłam kilka głębokich wdechów i znów je otworzyłam. Wydawało mi się, że niebotycznym wysiłkiem odwróciłam wzrok od przepaści i przeniosłam go w stronę, z której dochodził głos. Moje spojrzenie zarejestrowało jedynie oczy. Ciepłe, niebieskie oczy. Miałam wrażenie, jakby patrząc na mnie rozgrzewały me zastygłe w przerażeniu mięśnie. Powoli, delikatnie, opierając się o ścianę uniosłam się. Przesunęła się krok do przodu i prawie od razu zachwiałam się. Odruchowo wyciągnęłam przed siebię łapę, poszukując oparcia. Trafiłam na coś miękkiego, ale mocnego. Spojrzałam w dół. Moja - drobna, szczupła, śnieżnobiała łapa spoczywała w dużo większej - silnej, ale eleganckiej, brązowej. W normalnej sytuacji zarumieniłabym się pod futrem, ale teraz byłam zbyt blada i przerażona. Przesunęłam wzrokiem po jego mięśniach, z pewnością wyrobionych w boju, po mocnych barkach, okazałej, imponującej grzywie, by z powrotem spocząć na oczach.
Serce dalej biło mi jak oszalałe, ale nie wiem, czy tylko ze strachu. |
|||
|
Sprike Konto zawieszone Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Liczba postów:102 Dołączył:Lip 2017 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 60 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 20 |
23-09-2017, 00:36
Prawa autorskie: ChubNarwhalBases, Disney, Angelo, ja
// Jak rozumiem, Moyo i Ua mają się ku sobie i dla Sprike'a nie ma tu miejsca, tak?
Nawet, gdy poeta mu pomógł bezpiecznie stanąć na ścieżce, Sprike przez dłuższą chwilę nie mógł dobyć głosu. Dopiero, gdy grzywiasty odszedł ratować damę w opałach, złodziej odważył się odprężyć. Warknął cicho, gdy przypomniał sobie ostatnie słowa drugiego samca. Pojedynek? O zachodzie słońca? Na sawannie? A co to za dziecinada? Nie zamierzał stawać do żadnego pojedynku. Skąd tamtemu poecie przyszło do głowy, że jakiś nieznajomy samotnik stawi się na jakiś idiotyczny pojedynek? Ze względ na uratowanie życia? Powinien wiedzieć, że nie wszyscy kierują się "honorem". Sprike na pewno nie zamierzał spłacać żadnych długów. O nie, co to, to nie, moi państwo. Zignorował węża, zapewne kolejnego czubka z tego pokręconego stada, i spokojnym krokiem ruszył przed siebie. Minął poetę oraz "damę w opałach" i oddalił się. z/t |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości