♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Ayari Reinmar
Gość

 
#31
13-09-2012, 18:00

Usiadł dość blisko, bo dystans jaki ich dzielił to mniej więcej dwa metry. Spoglądał na nią chwilę, po czym spojrzał w morze przypominając sobie Oxenę szalejącą w wodzie. Uśmiechnął się mimowolnie, jednak tak delikatnie, że Idril raczej nie miała szansy tego dostrzec. Cóż, może jest dość spostrzegawcza :) Samiec przymknął na chwilę ślepia.
-Tu jest dość wietrznie, chodźmy gdzieś indziej.- zaproponował przenosząc na nią wzrok. Zastanawiał się, jaką samica miała motywację, by tutaj przebywać. Drżała. Być może widok na ocean? Aaaalbo Ayari? Tak, to z pewnością on! Za nim każda oszaleje.
Aigéan
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:6 miesiący Liczba postów:54 Dołączył:Sie 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 25
Zręczność: 20
Spostrzegawczość: 15

#32
13-09-2012, 19:52
Prawa autorskie: KamiLionheart/obróbka; Lisha

Poruszyła się, zaniepokojona. Taki bliski kontakt - taak, siedzenie o dwa metry od siebie uważała za bliskość - nieco ją zaniepokoił. Zwłaszcza że szary był dość lakoniczny i tylko patrzył w ocean. Ona też odwróciła wzrok - niezbyt przyjemnie jest, kiedy ktoś się na ciebie bezczelnie gapi. A może i Idril była nieprzyjemna, ale przynajmniej wiedziała, że skoro jej by się to nie podobało to i innym może nie przypaść do gustu. Uśmiechu nie zauważyła, bo i nie patrzyła. A poza tym, co ją tam obchodziły grymasy nieznajomego, no nie przesadzajmy! Chociaż, fakt, obchodziłoby ją, gdyby zaczął szczerzyć kły. Zastrzygła uchem, kiedy się udezwał. Nie przedstawił się ani nie odpowiedział. Zwyczajnie pominął jej pytania, co spowodowało nagły spadek jej humoru. Co, niegodna jest żeby takie proste odpowiedzi dostać? Naburmuszyła się trochę, zmrużąc z niechęcią żółte ślepia. Ale słowa czarnogrzywego miały sens. Co tak tu będzie sterczeć w samotności.
- Nie znam tych terenów, dlatego pytałam. - syknęła zjadliwie, obracając łeb w jego kierunku i marszcząc typowy, złoziemski nos. Złoziemski...był tylko z nazwy i wyglądu, nie miała żadnej styczności z tym stadem, tak samo jak jej przodkowie.
Podniosła zad, prostując ogon. Strzeliwszy nim jak biczem o własne łapy, zbliżyła się do oceanu i zamoczyła w nim jedną łapę, z wahaniem. ZIIMNO!
Odskoczyła, wymachując kończyną jak oparzona. Brr. Teraz to na pewno stąd pójdzie, może jakby woda była cieplejsza, to by została. Poza tym, czuła się zagrożona, miała wrażenie że ogrom słonej wody ją zatopi, wdzierając się na ląd.
- Idziesz? - zapytała, wyraźnie nie chcąc iść sama. Nie była tu nigdy!
Ayari Reinmar
Gość

 
#33
14-09-2012, 20:32
Prawa autorskie: KamiLionheart/obróbka; Lisha

Cóż, Ayari nigdy się nie przejmował. Sam potrafił wgapiać się bezczelnie w innych, szczególnie, gdy coś sobie konkretnego o ów osobie myślał. No cóż, teraz marzył sobie o czym innym, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Zerkał tylko co chwilę na Idril upewniając się, że ta wciąż siedzi obok. Nie potrafił się zbytnio skupić na tym, co się teraz działo. Zmarszczył delikatnie brwi, pomarszczył suchy nos i spojrzał ponownie na Idril, jakby się dopiero teraz otrząsnął. Jej pytania pamiętał, po prostu zapomniał odpowiedzieć.
-Jesteśmy na terenach stada Nowej Północy.- odpowiedział dość ogólnikowo. Sam nie potrafił dokładniej określić, gdzie właśnie się znajduje. Rozejrzał się i podniósł leniwie tyłek. Przymknął delikatnie ślepia oblizując suche wargi. Morska bryza zdążyła go porządnie "przyprawić". Sól czuł na języku. Trzeba będzie wziąć kąpiel...
-Przedstawiłem się już?- zapytał znowu na chwilę zapominając o bożym świecie. Wyglądał, jakby właśnie obudził się w miejscu, w którym nie powinno go być. Spoglądał na jej ekstremalne badania, po czym odwrócił się i ruszył przed siebie, uprzednio wskakując na jeden z głazów obok, by dalej poruszać się właśnie po nich. Machnął kilka razy ogonem, jakby zapraszając za sobą Idril i obmyślił sobie dalszą trasę. Jaką mieliśmy porę dnia?
[zt]
Aigéan
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:6 miesiący Liczba postów:54 Dołączył:Sie 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 25
Zręczność: 20
Spostrzegawczość: 15

#34
14-09-2012, 20:48
Prawa autorskie: KamiLionheart/obróbka; Lisha

Typ marzyciela, innymi słowy? Czy też niecodzienne dla Ayariego zachowanie? Tego nie umiała ocenić, ale wyglądał jej na ponuraka zmęczonego życiem. O wiele bardziej niż na marzyciela, ale przywykła do tego że powierzchowność...jest powierzchowna, tyle. Żółte ślepia zabłysły, kiedy się odezwał. Nareszcie! A więc nie jest niemy, już zaczynała tak myśleć. Nowa Północ? Mimowolnie poruszyła prawym uchem, jakby to pomogło w jej rozpoznaniu ów stada. Nie znała tej nazwy, nic a nic. Może szary coś o tym wie, skoro był w stanie udzielić tej odpowiedzi? Chociaż wyciąganie z nieco informacji może być trudne, skoro z takim oporem odpowiedział na jedno pytanie. Aczkolwiek może zmiana otoczenia wpłynie nań pozytywnie? Zobaczymy!
Tak, zamierzała iść z nim. Co, sama ma się włóczyć? Za dużo się już najadła strachu, kiedy zaczęła włazić na tereny Północnych. Śnieg, iglaste lasy...Zupełne nowości, do których nie była przyzwyczajona. Nie tęskniła za rodziną, ale brak możliwości pogadania z kimś, mocno przeszkadzały. A skoro czarnogrzywy sie napatoczył, czemu by go nie pomęczyć?
- Nie, nie przedstawiłeś. - burknęła, wskakując za nim na kamień i powoli człapiąc ustaloną przezeń trasą. Faktycznie, ona też zaczynała czuć sól na języku, którym nieroztropnie przejechała łapę. Błe...Uh, muszą znaleźć jakieś jeziorko, bo nie wytrzyma! Chociaż z Ayarim może się to okazać bardzo trudnym zadaniem...
Po chwili po lwach zostały tylko ślady na piasku, wygniecione w nim miejsca.

z.t
Nahuel
Gość

 
#35
23-09-2012, 21:59
Prawa autorskie: KamiLionheart/obróbka; Lisha

Powolne kroki, łapa za łapą, odciśnięte w mokrym piasku tropy dwóch kotów. Wciąż tereny Nowej Północy, tak przychylne tej dwójce, wbrew pozorom stwarzanym przez mróz i śnieg mrożący poduszki do krwi. Tu, na szczęście, już cieplej - bryza znad oceanu jednak wilgotna, więc sierść nie wysycha, utrzymuje wilgoć. Silny zapach dwóch rozgrzanych ciał.

Lampart i lwica.

Nahuel przyprowadził tu Destiny - a może to ona przywiodła jego? Przyszli razem, nie spiesząc się w tym samym tempie, dopiero wieczorem dnia, który ich zetknął ze sobą. Na pysku samca widniał uśmiech zadowolenia, jednak stan jego ciała nie wskazywał na to, by coś szczególnego działo się przez ostatnie godziny.
A zresztą... kogo to obchodzi.
Usiadł na zadzie nieopodal linii wody, pozwalając, by fale obmywały piasek u jego łap. Słońce chyliło się powoli ku linii horyzontu.
Nie mówił nic.
Nie musiał.
Destiny
Gość

 
#36
24-09-2012, 16:57
Prawa autorskie: KamiLionheart/obróbka; Lisha

Samica niespiesznie szła za swoim aktualnym towarzyszem. Z jej pyszczka zaciekawienie już zniknęło, robiąc miejsca obojętności i delikatnemu zmęczeniu.
Taak, to był długi dzień. Dlatego gdy tylko samiec się położył, ona zaraz legła u jego boku. To znaczy... najpierw położyła się kawałek dalej, potem stwierdziła, że chłód nie wyjdzie jej w takim stanie na dobre. Przymknęła oczyska i oblizała suchy nos, który chwilę później ukryła w krótkiej sierści Nahuela. Podobała jej się delikatna bryza i zapach oceanu, ale zdawało się, że nawet nie zauważyła, że znaleźli się tuż przy morzu. Westchnęła głęboko czując wyraźnie zapach nakrapianego. W sumie sama teraz pachniała podobnie do niego samego.
Nahuel
Gość

 
#37
24-09-2012, 21:19
Prawa autorskie: KamiLionheart/obróbka; Lisha

- To nie jest dobra myśl, by spędzić tu noc.
Zamruczał po jakimś czasie, gdy słońce przewędrowało część niebieskiej drogi. Uważał głos za jeden ze swoich atutów i nie krępował się przed jego używaniem; zresztą - jak miałby to robić, skupiać się na piszczeniu? Nie, to dobre dla kociąt, nie dla samców.
Pochylił łeb, by polizać Destiny po czole. Tak się robi lwiątkom, to prawda, ale dla niego był to gest wyrażający bezpieczeństwo i zaufanie. Może trochę czułości... Ale nie aż tyle. Postrzegał ich relację podobnie do samicy - a przynajmniej miał nadzieję, że ona też ma zdrowe podejście.
- Popatrz. Słońce tonie. Bardzo dawno tego nie widziałem...
Dodał po chwili w zamyśleniu, wpatrując się niewidzącymi oczyma gdzieś w przestrzeń. Wspominał dom, do którego nie będzie mógł wrócić jeszcze przynajmniej przez rok. Przynajmniej.
Taki los.
Destiny
Gość

 
#38
24-09-2012, 21:37
Prawa autorskie: KamiLionheart/obróbka; Lisha

-Nie, nie jest.- mruknęła wciąż chowając się nochalem za jego łopatką. Spędziła tak chwilę, po czym uniosła łebek, słysząc jego drugie zdanie. Spojrzała na horyzont i pierwsze, co wpadło jej do łba to "kurrrrrde, jak świeci!". Oczyska miała wcześniej zamknięte i dość niefajnym pomysłem było od razu zwrócenie ich ku słońcu, które dopiero delikatnie dotknęło tafli wody. Zmrużyła oczy i minęła chwilka, jak samicy było wygodniej patrzeć. Ów widok pozostawał dla niej obojętny. Nie wiązało się to z żadnymi wspomnieniami, doświadczeniami. Słońce. Po prostu. Chowało się, by następnego dnia pokazać się z drugiej strony. Jak zawsze.
Spojrzała na samca. Tak, wypadałoby znaleźć jakieś schronienie. Destiny nawet wiedziała już, gdzie się uda. Jest to dość niedaleko.
Jej stosunek niewiele, chociaż zyskała sporo zaufania do lamparta. Oczywiście nie do przesady. Nakrapiany zyskał nieco w jej oczyskach, polubiła go. Tak. To wszystko. Czarna podniosła się, otrzepała delikatnie, polizała kilkukrotnie jedną z łap i spojrzała na Nahuela.
-Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy.- powiedziała, uśmiechnęła się kącikiem pyska, po czym cofnęła kilka kroków. Odwróciła się i ruszyła przed siebie. Przed tym, jak zniknęła, udało jej się rzucić przez ramię "żegnaj", czy coś takiego.

[zt]
Ameerah
Gość

 
#39
24-09-2012, 22:19
Prawa autorskie: KamiLionheart/obróbka; Lisha

Bryza znad oceanu smagała białą grzywę pewnej lwicy, która to swoje kroki postawiła nagle w okolicy. Rozglądała się pewnym wzrokiem i raczej nie przedstawiającym niepokoju z powodu przebywania na nieco obcym terenie. Nie żeby było całkiem jej nieznane. Dawniej czasami tu już przychodziła, niekiedy nawet sama. Teraz też była sama i to w ogóle. Pozostawiła swoje stado... wróć, poprawka! To ono samo się rozpadło. Większość członków się po prostu rozeszła, a ona wtedy nie wiedząc czemu po prostu pobiegła w swoją stronę zaczynając samodzielne życie już na poważnie. Szczerze? Nie żałowała tej decyzji, a nawet jeśli to nie rozpamiętywała tego. Przeszłości nie zmieni i tyle. Nie ma co zawracać sobie tym głowę. Musi się skupić na ważniejszych sprawach. Prz chadzając się blisko oceanu ujrzała gdzieś w oddali jakieś nieznane jej zwierze. Z początku go nie rozpoznała, ale potem zaczęła kojarzyć to stworzenie. Czasami spotykała po drodze innych przedstawicieli tego gatunku. Nie znała ich jednak za dobrze, ponieważ zazwyczaj trzymała się na dystans względem każdego obcego. Taka już po prostu była. Teraz też Ameerah tylko zmierzyła osobnika wzrokiem, a potem powoli ruszyła przed siebie, jak gdyby nigdy nic. Wciąż jednak szła wzdłuż brzegu.
Nahuel
Gość

 
#40
24-09-2012, 22:29
Prawa autorskie: KamiLionheart/obróbka; Lisha

Nahuel uśmiechnął się, słysząc ostatnie słowa Destiny.
- Ja też, czarna lwico. Ja też.

***

Siedział później, trwając na stanowisku i wpatrując się w morze. Słońce wisiało coraz niżej, od wody zaczął ciągnąć ziąb, jednak na razie walczył z nim tylko poprzez nastroszenie futra. Jeszcze nie zmarzł. A potrzebował posiedzieć w ciszy i posłuchać plusku fal.
Krótka, krępa sylwetka lamparta była widoczna z daleka; on sam nie zwracał zbytniej uwagi na otoczenie. Ameerah dostrzegł dopiero, gdy zbliżyła się i przecięła mu krąg spojrzenia. Wyostrzył wzrok, skupił się na tym, co doczesne.
A, kolejna lwica.
Uśmiechnął się, poruszył wąsami i skinął jej łbem. W geście uprzejmego pozdrowienia.
Ameerah
Gość

 
#41
24-09-2012, 22:39
Prawa autorskie: KamiLionheart/obróbka; Lisha

No a cóż ona miała począć w chwili, kiedy zobaczyła, jak ów lampart grzecznie jej skina głową w geście pozdrowienia, czy przywitania? Wiedziała doskonale co to maniery i jak się je powinno stosować w niektórych przypadkach, toteż nie potrzeba było dużo czasu, aby odwzajemniła gest. W porównaniu jednak do niego jedynie wysiliła się na lekki uśmiech. Jakoś nie widziała powodu, aby czynić coś więcej. Przemierzyła sobie jeszcze kawałek terenu, aż wreszcie poczuła zmęczenie, jakie od dawna ją trapiło. Nic w tym dziwnego, skoro wędrowała od kto wie kiedy i zbytnio dotąd postojów nie robiło. Wzrokiem wyszukała jakiś stosunkowo duży głaz na który skoczyła zwinnie i układając się tak, aby było jej wygodnie lwica w końcu położyła się zakładając jedną łapę na drugą, a na nie kładąc głowę tak na poliku. W tej oto pozycji błękitnooka wpatrywała się gdzieś w dal, konkretnie w kierunku oceanu. Zastanawiało ją teraz co może być tam dalej. Tam za horyzontem. Czyżby kolejny ląd? A może to jest jeden wielki ocean bez końca?
Nahuel
Gość

 
#42
24-09-2012, 22:45
Prawa autorskie: KamiLionheart/obróbka; Lisha

Nahuel milczał, nie przeszkadzając falom w ich bezustannej gadaninie. Kończył wewnętrzny monolog z samym sobą - nie widział powodu, by do tego plątać się w nową rozmowę.
Odezwał się więc po dłuższej chwili, gdy zauważył, że obca lwica przystanie tu chyba na trochę dłużej. Siedzieć tak koło siebie i nic nie mówić - na co dzień nie miałby z tym problemu, a wręcz uważałby za wskazane, jednak... dziś było inaczej niż zazwyczaj. I chciał, by wieczór także był odmienny.
- U mnie morze jest cieplejsze, ma jaśniejszy kolor.
Powiedział w zadumie. Mówił niskim, ciepłym barytonem, który rozchodził się niespiesznie po okolicy.
Niewinne zaczęcie rozmowy. Jeśli nie będzie chciała, nie odpowie, a uwaga nie będzie wisiała w powietrzu jak wyrzut. Nie lubił przymusu.
Ameerah
Gość

 
#43
24-09-2012, 23:04
Prawa autorskie: KamiLionheart/obróbka; Lisha

Oceaniczna bryza wciąż owiewała ją całą, zwłaszcza grzywę, którą niekiedy musiała sobie zdmuchiwać z oka, by jej nie przeszkadzało to. Wbrew wszelkim przypuszczeniom samicy wcale nie było zimno. Było jej w tej chwili w miarę dobrze. Dla niej taka temperatura, bo tylu godzinach chodzenia była czymś kojącym niż sprawiającym niewygodę. Kiedy w końcu nieznajomy jegomość się do niej odezwał ona tylko spojrzała się na niego kątem oka unosząc przy tym jedną z brew do góry.
-Co więc robisz tak daleko?- zapytała się obojętnym tonem głosu, który zdradzał, że z jednej strony nie ma nic do tego, by pogadać, a z drugiej strony jednocześnie nie zależało jej na tym, by z kimkolwiek w ogóle rozmawiać. Po prostu - skoro już się do niej odezwał to chociażby dla zabicia czasu podejmie temat. Nie było to jednak coś czego w tej chwili potrzebowała. Mimo to chyba nie zaszkodzi.
Nahuel
Gość

 
#44
24-09-2012, 23:10
Prawa autorskie: KamiLionheart/obróbka; Lisha

Odczucia mieli więc podobne - jak wywnioskował z tonu głosu i mowy ciała samicy Nahuel. To dobrze, nie będą mieli odmiennych oczekiwań od tej przypadkowej, cichej rozmowy, o której rano nie będzie pamiętał nikt.
- Jestem na wygnaniu. Na wasz język to będą... przymusowe nauki.
Odpowiedział swobodnie, dawno już przyzwyczajony do wyjaśniania, co oznacza "wygnanie" w jego rodzinie i jakie ma konsekwencje. Był gotów zrobić to także teraz - jednak dopiero, kiedy lwica sama go o to zapyta; zarzucenie jej szczegółową historią przy pierwszym spotkaniu było co najmniej śmieszne. A według samego lamparta idiotyczne i niedojrzałe.
A szkoda byłoby niszczyć ten miły wieczór niesmakiem.
Ameerah
Gość

 
#45
24-09-2012, 23:23
Prawa autorskie: KamiLionheart/obróbka; Lisha

Dobrze jest wiedzieć, że druga osoba nie oczekuje od ciebie zbyt wiele w trakcie tej rozmowy. Tak samo na odwrót. Przynajmniej może być ona prowadzona bez większych niespodzianek. Ameerah wciąż nie zmieniając swojej pozy i spoglądając na samca jedynie kątem oka lustrowała go uważnie. Nie różnił się zbytnio o innych. Słysząc jego odpowiedź ponownie uniosła jedną brew ku górze. Wygnanie? Przymusowe nauki? No, no.
-A czego konkretnie te "nauki" mają cię nauczyć?- zapytała się mimowolnie postanawiając kontynuować rozmowę. No skoro już ciągnęli ten temat to po co go teraz przerywać. W końcu od zwykłej rozmowy nikt nie umrze, a szara nie należała do osób, które były małomówne lub też w ogóle unikały wszelkiego kontaktu z innymi. Fakt odnosiła się z dystansem do obcych, lecz była to naturalna reakcja. Nie zna ich i raczej nie spotka nigdy więcej. Czasami kiedy uznawała, że ktoś jest warty poznania wtedy wykazywała trochę większe zainteresowanie. Na razie... było tak sobie. Może się to z każdą chwilą zmienić rzecz jasna.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości