♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Maya
Nieprzejednana | Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 99

#16
26-03-2014, 14:52

I kiedy tak oczekiwali na reakcję ze strony Mai, lwiczka skrzywiła się i obróciła w stronę Ganrora. Chwilę później jej łapa znalazła się na łebku samczyka, a ona sama lekko obróciła jego łeb tak, żeby na nią spojrzał.
- Słuchaj, Gani - zaczęła - nie nazywaj tego pomysłu głupim, bo sama o tym myślałam. Dobra?
I obdarzywszy go w końcu pełnym podziwu spojrzeniem, a także szerokim, wesołym uśmiechem odwróciła się, uderzając go przy tym lekko końcówką ogona w pysk. Oddaliwszy się od nich na kilka kroków, samiczka w końcu przedstawiła im swój plan.
- Chciałam zrobić to samo, co Gani, tylko wolałam najpierw zrobić małą rozgrzewkę - wyjaśniła - w sensie, popolujemy chwilę na coś mniejszego, a potem, jak już będziemy gotowi, to wtedy zapolujemy na surykatki. Bo to nie będzie takie proste. Poza tym, może być ciężko bez Vasanti.
Spojrzawszy ukradkiem w kierunku drzewa, samiczka w końcu wyjaśniła swoje zamiary.
- Zrobimy tak: wyślemy Vasanti, żeby poskradała się trochę po okolicy i spróbowała wyniuchać, gdzie są ich nory. Jest najmniejsza z nas, ma największe szanse, że jej nie zauważą. Oczywiście, my pilnujemy, żeby nic się jej nie stało. Kiedy już wróci i powie nam, co widziała, spróbujemy w trójkę podkraść się w stronę tamtych nor, ukryć się w trawie i czekać, aż pozostali spłoszą surykatki i zagonią je w naszą stronę. Są bardzo szybkie, jeśli nie złapiemy jakiejś od razu, to nie złapiemy już żadnej. Ja mogę zagonić je w waszą stronę, ale będę potrzebować kogoś do pomocy. Reszta ma czekać na sygnał i potem próbować łapać pozostałe surykatki. Tak zrobimy. Co wy na to? Tylko po rozgrzewce. Może uda nam się coś złapać, a jeśli nie, to przynajmniej będziemy przygotowani.
Lwiczka uśmiechnęła się do nich, czekając na jakieś uwagi z ich strony. Była podekscytowana i było to widać - jej ogon zamiatał piach, kitka raz po raz uderzała o ziemię, a ona sama miała wielki, radosny błysk podniecenia w oczach.
- Ale żółwie odpadają, z tym nie da się nic zrobić. Poza tym, żadne wyzwanie. - Zachichotała pod nosem, przypominając sobie, jak jej mama wraz z tatą próbowali zrozumieć skorupę żółwia.
Łapy, kły, ciosy - nic nie zdało egzaminu. Ale przynajmniej miała sporo zabawy, kiedy żółw w końcu podniósł się i im zwiał. Żółw. Śmiała się z nich pół dnia nasza mała, zawzięta, wojownicza łowczyni.
Hewa
Duch
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5 lat Znamiona:0/0 Liczba postów:395 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 73
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 78
Doświadczenie: 26

#17
26-03-2014, 22:54
Prawa autorskie: ~Chotara, tło - sabrinaelisabeth

- Em, cóż... - zaczęła, zastanawiając się, jak jej to powiedzieć, żeby zrozumiała. Sama na początku źle zinterpretowała słowa matki.
- Jeśli zbyt głośno oddychasz, ofiara może to usłyszeć i uciec. Dlatego trzeba spokojnie, powoli oddychać, aby było jak najciszej. Wtedy Cię nie usłyszy. - wyjaśniła, usmiechając się, zadowolona z siebie, że potrafiła to tak świetnie wytłumaczyć.
Później już tylko pozostało jej obserwowanie, jak jej kuzynka sobie radzi. I, ku jej ogromnej radości, mimo że na początku szło jej dość opornie, to dość szybko załapała, o co w tym chodzi. Vasanti mogła zauważyć, jak uśmiech na pyszczku zielonookiej jeszcze się poszerza.
- Brawo! Idzie Ci wspaniale! Mama zawsze mówi, że najlepiej jest samemu do czegoś dojść, a wskazówki mogą tylko Ci w tym pomóc. - powiedziała, szczerze dumna z kuzynki. Tym bardziej, że wyglądało na to, że i samej Hewie udało się w miarę zrozumiale przekazać informacje.
Zerknęła jeszcze w kierunku, w którym zniknęła Maya z resztą. Z ulgą dojrzała ich zza wysokiej trawy. Niedługo będzie trzeba już do nich dołączyć.
- To może teraz sprawdzimy to w praktyce? Usiądę tam - tu wskazała łapką duży kamień, leżący zaledwie kilka metrów od nich - i spróbujesz podejść do mnie tak, abym Cię nie usłyszała, dobrze? Tylko pamiętaj, bez pośpiechu, tutaj się szybkość nie liczy. - powiedziała, po czym posłała kuzynce lekki uśmiech i poszła w wyznaczone miejsce, siadając obok niewielkiego kamienia. Zamknęła oczy, chcąc wyłączyć zmysł wzroku, aby skupić się na słuchu.
Vasanti Vei
Zgryźliwa | Iskra
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 88
Spostrzegawczość: 82

#18
27-03-2014, 00:27
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano

Lwiczka z uwagą słuchała rad starszej kuzynki. Nic na nie nie odpowiedziała, uznając, że to trochę głupie - słuchać o tym, że trzeba być cicho i potwierdzać to głosem... Dlatego nadal się skradała po swojemu, z uszami postawionymi niemal pionowo.
Wyrwała się ze skupienia towarzyszącego jej przy tej czynności dopiero wtedy, gdy sama Hewa zaczęła być głośno. Wtedy mała uznała, że może i ona ma prawo odezwania się. Zatrzymała się, podniosła na równe łapy i obdarzyła piaskową zszokowanym spojrzeniem.
- Tak? - odparła wesoło, acz entuzjazm nie pochłonął jej zupełnie.
Miała przecież misję do wykonania, musiała spełnić swoją powinność przy polowaniu... Oho, a teraz jeszcze coś.
Uśmiech wnet został zastąpiony przez poważną minę.
- Tak - odrzekła uroczyście Vasanti, kiwnąwszy łebkiem.
Zaraz odchyliła uszka do tyłu. I jak ona ma to zrobić? Podejść do Hewy? Przecież ona jest najlepsza, najwspanialsza i najbystrzejsza. Jak mogłaby nie usłyszeć małej Vei, skoro znała na pamięć brzmienie jej kroków na każdym możliwym podłożu?
Ale kuzynka ją poprosiła. Liczy na nią. Nie ma poddawania się!
Wzięła głęboki oddech, po czym zanotowała miejsce, do którego ma zmierzać. Tamta nie odeszła daleko. Dobrze. Ruda znów przypadła do ziemi, po czym, zgodnie ze wskazówkami sprzed chwili, niespiesznie ruszyła przed siebie. Owszem, chciała jak najszybciej znaleźć się przy zielonookiej, ale wiedziała, że nie to teraz jest priorytetem. Oddychała spokojnie, co współgrało z ostrożnie stawianymi łapkami. Mrużyła oczy, próbując dostrzec każde pojedyncze źdźbło trawy, każdy kamyczek, który mógłby przeszkodzić jej w bezszelestnym dotarciu do celu.
Wciąż szła do przodu, zachowując równe tempo i, a przynajmniej taką żywiła nadzieję, cichy chód. W końcu znalazła się tuż obok Hewy, jednak wciąż zachowywała milczenie, niepewna, co powinna teraz zrobić.
Ganror
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:6 miesięcy Liczba postów:56 Dołączył:Mar 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 20
Zręczność: 18
Spostrzegawczość: 22
Doświadczenie: 5

#19
29-03-2014, 16:11
Prawa autorskie: ja

Samczyk ze zdziwieniem wysłuchał Mai-nie sądził, że jego pomysł rzeczywiście mógłby okazać się dobry. Znaczy no jemu wydawał się dobry i pewnie jak tak by zrobił, ale zyskanie aprobaty rówieśników wydawało mu się w tej kwestii dosyć nieosiągalne.
Słaby uśmiech wykrzywił więc brązowy pyszczek, gdy szare ślepia jak zaczarowane wpatrywały się zielonooką.
Beżowa imponowała mu i to nawet bardzo-dowództwo zdawała się mieć we krwi podobnie jak i planowanie. W ogóle wydawało mu się, że Maya umie prawie wszystko i niczego się nie boi. Też by tak chciał, ale chyba za bardzo się wstydził.. Jeszcze by mu coś nie wyszło i co wtedy?
-Jesteś genialna.-miauknął nieśmiało, z wyraźnym podziwem w ślepkach dla planu lwiczki i całej tej strategii, którą zdawała się opracować w mgnieniu oka.
[Obrazek: forum_by_ragous-d7ebzyw.png]

GŁOS
1 | 2
Kumeza
Konto zawieszone

Gatunek:lew Wiek:2 lata Liczba postów:56 Dołączył:Lut 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 58
Zręczność: 83
Spostrzegawczość: 72
Doświadczenie: 15

#20
29-03-2014, 20:24
Prawa autorskie: ja

Słuchała planu Mai z uwagą. Nie zamierzała niczego podważać, dla Kumezy liczyła się dobra zabawa i to, by utrzeć nosa pewnemu zapatrzonemu w siebie lwiątku. Wiedziała, że miała zadatki na dobrego łowcę, po prostu to wiedziała. Brak szczególnej urody w tym wieku nadrabiała talentami.
- Jestem szybka, mogę zaganiać - powiedziała gdy Maia przedstawiła już swój plan w 100% . Teraz będzie czekać na znak, czy rzeczywiście mogłaby się do tego nadać i do tego, by przystąpić do działania.
Popatrzyła na Ganrora z nutą zazdrości, gdy ten tak ochoczo pochwalał pomysły ich "przywódczyni". Też chciałaby być w centrum uwagi jak Maia i wcale nie miała mniej talentów. Tak przynajmniej uważała i tak mówiła jej matka, że jest zdolna i w ogóle.
Hewa
Duch
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5 lat Znamiona:0/0 Liczba postów:395 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 73
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 78
Doświadczenie: 26

#21
30-03-2014, 13:50
Prawa autorskie: ~Chotara, tło - sabrinaelisabeth

A Piaskowa cierpliwie czekała z zamkniętymi oczami, aż Vasanti znajdzie się obok niej, wytężając słuch. I nawet nie spostrzegła się, kiedy kuzynka znalazła się obok niej. Praktycznie jej nie słyszała! Otworzyła ślepka, a pomarańczowooka mogła zobaczyć, że Hewa była pełna dumy. Uśmiechnęła się do niej szeroko.
- Bardzo dobrze. Myślę, że możemy już dołączyć do reszty, na pewno na nas czekają. - powiedziała dość cicho, chyba z przyzwyczajenia. Powiodła więc kuzynkę wśród traw najkrótszą drogą do reszty grupy, starając się przy tym zachować względną ciszę i nie spiesząc się za bardzo, aby Vei mogła bez problemu za nią nadążyć.
Znalazłszy się już wśród reszty, usiadła, wiodąc spojrzenie po każdym.
- Jesteśmy. - powiedziała bardziej dla formalności, po czym uśmiechnęła się lekko. Następnie przeniosła swój wzrok na Mayę, ciekawa, czy już udało im się coś ustalić.
Manuela
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:2 lata 3 m-ce Liczba postów:172 Dołączył:Wrz 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 64
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 63
Doświadczenie: 29

#22
30-03-2014, 21:09
Prawa autorskie: AlaDyllus, arolinak(avatar)

Mania od czasu do czasu oglądała się gdzieś tam na boki, łapała poruszoną podmuchami wiatru trawę, w nadziei, że może to jakaś jaszczurka przemyka się niezauważenie pod ich nosami to znów wpatrywała się w kolejnych mówców. Wysłuchała całego przemówienia Mai. Nie miała żadnych sprzeciwów, mogła zaganiać i łapać i wszystko. Nie zależało jej na jakiejś konkretnej roli, a że każda wymagała ruchu, to już było dla niej dostatecznie satysfakcjonujące.
Oczywiście, że Maya była genialna, a jak. Tyyle wiedziała. I potrafiła tak wszystko pięknie "ogarnąć".
Oderwała zamyślone spojrzenie od jakiegoś skrawka horyzontu, przenosząc go na przybyłe koleżanki.
Teraz Maya im wszystko wyjaśni i będą mogli w końcu ruszać.
-Wszyscy mówią: "nie oglądaj się za siebie i idź naprzód"
A ja mówię: oglądaj się za siebie.
-Dlaczego?
-Bo za tobą może iść ktoś, na kogo warto zaczekać.


[Obrazek: man_sygn_nowa_by_aladyllus-d7dnybq.png]


Głos[/center]
Maya
Nieprzejednana | Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 99

#23
12-04-2014, 23:56

Vasanti i Hewa dołączyły do grupy akurat w chwili, gdy Maya zaczęła wyglądać ich wyczekującym spojrzeniem. Widząc, że są znowu z nimi lwiczka podziękowała im uśmiechem, po czym zgromadziła teraz już komplet łowców wokół siebie i podsumowała ich małą strategię. Ich małe stado.
Na razie nikt nie wiedział, gdzie znajdowały się surykatki, ale choć był to główny punkt całego przedsięwzięcia, nie był on pierwszym. Maya zadecydowała najpierw wypuścić ich wszystkich wolno, poleciwszy ekipie rozglądać się pod drzewami za niewielkimi zwierzątkami - za wszystkim, co byłoby wyzwaniem dla ich szybkości, siły i sprytu, w szczególności za wiewiórkami i myszami. Po tej rozgrzewce dopiero mieli się zabrać za surykatki. Po znalezieniu ich nor mieli szybko podzielić się na dwa zespoły. Manuela, Ganror, Hewa i Vasanti powinni dobrać się w pary i czatować w dwóch nieco różnych miejscach, w półkolu, żeby ograniczyć surykatkom drogę ucieczki, gdy Maya i Kumeza będą je zaganiać w ich stronę. Będą musiały albo wpakować się prosto do nor - w paszczę lwa - lub rozbiec się na boki, gdzie "skrzydłowi" będą mieli szansę je złapać. Plan był sprytny. Pozostała jednak pewna ważna kwestia, aby ten plan w ogóle mógł zadziałać.
Maya spojrzała na małą Vasanti.
- Ale żeby to wszystko się nam udało, musimy poprosić cię o pomoc. - Zwróciła się do lwiczki z uśmiechem. - My jesteśmy już wszyscy zbyt duzi, surykatki zauważyłyby nas natychmiast. Ale ty jesteś odrobinę mniejsza od nas, do tego masz mocniejsze cętki na łapach, ciężej cię zauważyć. - Zauważyła Maya. - Dlatego będziesz miała za zadanie rozejrzeć się po okolicy. Będziesz musiała się poskradać, tak, jak uczyła cię Hewa, i będziesz musiała po cichutku znaleźć, gdzie surykatki mają nory. Bo tego nie wiemy.
Oczywiście, nie wspomniała jej o tym, że wszyscy pozostali będą mieć na nią oko, żeby nic się jej nie stało. Zamiast tego obniżyła nieco łeb, po czym wyciągnęła łapę w stronę małej, oczekując, że ta przybije jej "piątkę" w ramach zgody.
- To jak, pomożesz nam? - Uśmiechnęła się zachęcająco. - Bez ciebie nie damy rady.
Vasanti Vei
Zgryźliwa | Iskra
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 88
Spostrzegawczość: 82

#24
13-04-2014, 22:52
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano

Nie muszę chyba tłumaczyć, dlaczego reakcja Hewy wywołała w jej kuzynce nieopisaną radość. Szeroki uśmiech zakwitł na małym jasnym pyszczku.
- Napraaawdę? - Ogniki podniecenia zalśniły w jej oczach.
Pochwała zrobiła na niej takie wrażenie, że mała pragnęła otrzymać jej potwierdzenie. Nie nalegała jednak. Była jednak na tyle pojętna, by zrozumieć, że w tej chwili powinni już udać się tam, gdzie ich czekają. Gdyby z jej winy polowanie się opóźniło, chyba nigdy by sobie tego nie wybaczyła.
Ruszyła równym krokiem tuż przy piaskowej. Wprawny obserwator dostrzegłby, że jej łebek jest lekko uniesiony. Czyny Vei może i nie były tak chwalebne jak innych, ale jak na jej możliwości - na tyle ciężkie, by mogła odczuwać pewną dumę.
Gdy już dotarli na miejsce, młoda usiadła i... Nie zdążyła zrobić nic więcej, gdyż teraz, dla odmiany, ogarnął ją szok. Oto Maya znów zwraca się bezpośrednio do niej, poświęcając jej więcej uwagi niż komukolwiek innemu. Lwiczka bezzwłocznie wstała, wbijając pełne obaw spojrzenie w zielone ślepia. Z upływem sekund przestrach ustępował miejsca przejęciu.
Przyjrzała się swoim łapom. To znaczy, chciała się przyjrzeć, ale nie zdążyła, bo ich przywódczyni już mówiła dalej. Vasanti zaś kiwała łebkiem na znak, że rozumie. Ma znaleźć nory surykatek. Tak jak przed chwilą z Hewą, tylko że teraz musi wywąchać te śmieszne stworzonka. Pamiętała ich woń, to pewnie i nory znajdzie. Musi znaleźć!
Postawiła uszy, notując przyjazne gesty Mayi.
- Tak jest! - odezwała się w końcu, a na jej obliczu odbiło się jeszcze większe szczęście niż wtedy, kiedy kuzynka wykazała aprobatę odnośnie jej tropienia.
Pacnęła łapką łapę starszej koleżanki. Nietrudno było spostrzec, że takie stawianie jej na równi z pozostałymi lwiątkami, z oczywistych względów bardziej sprawnymi i doświadczonymi, wprawiało ją w niezwykle wesoły nastrój.
Wreszcie czuła się potrzebna.
- Gdzie najpierw mam iść? - spytała, trochę poważniejąc.
Rozejrzała się z uwagą po okolicy. Wszystko wyglądało podobnie - trawa, skały, czasem jakaś akacja... Ale z pewnością zielonooka może przypuszczać, w którym kierunku najlepiej się udać.
Hewa
Duch
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5 lat Znamiona:0/0 Liczba postów:395 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 73
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 78
Doświadczenie: 26

#25
18-04-2014, 23:06
Prawa autorskie: ~Chotara, tło - sabrinaelisabeth

Słuchała z szerokim uśmiechem słów Mayi. Bardzo cieszył ją fakt, że potrafiła znaleźć zajęcie dla każdego członka ich brygady. Ciekawe, czy chłopaki równie dobrze sobie z tym poradzili! Zresztą, jak Maya słusznie zauważyła, surykatki mniej uwagi poświęcą takiej Vasanti, jak komuś większemu od lwiczki. Możliwe też, że po prostu by nie uznały jej za zagrożenie, co też jest dobre.
Teraz jednak mieli inne zadanie. Coś jak trening przed większym przedsięwzięciem, co również bardzo się Hewie spodobało.
Piaskowa zaczęła się rozglądać dokoła, szukając najodpowiedniejszego miejsca na rozpoczęcie tych mini-polowań. Chociaż w sumie to nie było dla niej najważniejsze, chciała jednak, aby było tam dość dużo trawy, żeby jeszcze Vei mogła sobie poćwiczyć skradanie się.
- To może my z Vasanti pójdziemy w tamtą stronę? Kiedy mamy się wszyscy zebrać z powrotem? - powiedziała do Mayi. Wątpiła, aby ktokolwiek miał coś przeciwko temu, aby mała Vei poszła razem z Hewą, ktoś powinien mieć na nią cały czas oko, raczej nieodpowiednim by było samodzielne błąkanie się małej lwiczki wśród tych wysokich traw.
Maya
Nieprzejednana | Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 99

#26
19-04-2014, 15:06

Pytanie "kiedy" zostało zadane niemal w tym samym momencie, co w grupie Deriona. I tak, jak tam z odpowiedzią pospieszył Arne, tak tutaj, po chwili zastanowienia, odezwała się Maya. W przeciwieństwie do niektórych z nich, ona sposób odmierzania czasu przez cienie znała bardzo dobrze - mając raczej surowych rodziców nie miała innego wyjścia. Szlaban był ostatnią rzeczą, którą miała zamiar tego dnia dostać - już stokroć wolała oberwać od matki po łbie, niż znów musieć siedzieć w bezruchu na Lwiej Skale, razem z resztą dorosłych. Najczęściej lwic po prostu nie było razem z nimi, a skazana na towarzystwo samców umierała z nudów.
Z tej też przyczyny lwiczka szybko zaczęła się rozglądać za jakimś punktem terenu, który mógłby jej posłużyć do odmierzenia czasu, jednak z tym był pewien kłopot. Poza drzewami, nie było tutaj nic charakterystycznego, co pozwoliłoby im wszystkim mieć łapę na pulsie.
- Em... - zająknęła się Maya - tam... jest takie drzewo, widzicie? - Wskazała im łapą. - Jak jego cień... em... dotknie tego kamienia, to wtedy mamy tutaj być wszyscy, dobrze? - Rozejrzała się po grupie. Domyślając się, że nie wszyscy będą w stanie zrozumieć ten sposób odmierzania czasu, szybko wpadła na inny pomysł. - Będziemy tu wszyscy za tyle czasu, ile zajęłoby szybkim spacerkiem do Lwiej Skały i z powrotem. To powinno wystarczyć na rozgrzewkę. - Uśmiechnęła się. To nie było dużo czasu, jednak wolała się skupić na poszukiwaniu surykatek bardziej, niż na łapaniu jakichś gryzoni. - Ja będę tutaj biegać po całej okolicy, także pewnie będziecie mnie ciągle widzieć. Nie idźcie za daleko, dobra? Ty też, Hewa i Vasanti. Bez was nam się na pewno nie uda. No, ekipa, to do roboty!
I z ochotą lwiczka poderwała się do biegu, bardzo szybko wyznaczając sobie regularną trasę pomiędzy oddalonymi od siebie drzewami. Kiedy z różnych przyczyn nie bawiła się z nimi, często widzieli ją właśnie biegającą po okolicy, wspinającą się na drzewa. Albo długimi susami próbującą przeskakiwać z kamienia na kamień nad wodopojem. Ostatnio zaczęło jej to wychodzić bardzo dobrze - niewiele brakowało, by przedostała się w ten dość trudny, ale przede wszystkim suchy sposób na drugi brzeg rzeki. Teraz jednak Maya ograniczyła się do szybkiego biegu po całej okolicy, próbując w ten sposób przygotować się do polowania na surykatki. Oglądała się co chwilą za resztą, oczekując, że oni zrobię coś podobnego - nie brakowało tu w okolicy małych, ale zwinnych zwierzątek, na które mogliby próbować zapolować. Na ogół przynajmniej.
Ganror
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:6 miesięcy Liczba postów:56 Dołączył:Mar 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 20
Zręczność: 18
Spostrzegawczość: 22
Doświadczenie: 5

#27
19-04-2014, 16:57
Prawa autorskie: ja

Samczyk uśmiechnął się pod nosem widząc, jaki entuzjazm w małej Vasanti wzbudziły słowa zielonookiej. Potem już tylko słuchał jej wytycznych, nie ukrywając zaciekawienia w momencie, gdy tamta wspomniała coś o cieniach. Ciekawe w sumie o co jej właściwie chodziło? Będzie się musiał potem dopytać, bo to chyba coś przydatnego, a przynajmniej tak się mu zdawało.
Kiwnął energicznie łebkiem na znak, że zrozumiał.
-Powodzenia. I uważajcie na siebie!-mruknął wesoło do reszty, po czym ruszył w przeciwną stronę. Za cel obrał sobie skupisko kilku akacji, które rosły kilka minut spaceru dalej.
Na początek pobiegł truchtem, jednak im bliżej się znajdował, tym wolniej szedł, a jego postawa z wyprostowanej zaczynała coraz bardziej przylegać do ziemi. Nozdrza jasnego nosa z uwagą wyłapywały okoliczne zapachy, natomiast postawione na sztorc uszy kontrolowały dochodzące zewsząd szmery. Młody czuł w sobie rosnące podniecenie, co wyraźnie można było dostrzec w rozszerzonych źrenicach szarych ślepi. Ze wzmożoną ostrożnością stawiał każdy kolejny krok, rozglądając się.
Jeśli coś było w okolicy brązowy nie mógł sobie przecież pozwolić na zostanie zauważonym.
[Obrazek: forum_by_ragous-d7ebzyw.png]

GŁOS
1 | 2
Kumeza
Konto zawieszone

Gatunek:lew Wiek:2 lata Liczba postów:56 Dołączył:Lut 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 58
Zręczność: 83
Spostrzegawczość: 72
Doświadczenie: 15

#28
21-04-2014, 02:32
Prawa autorskie: ja

Mała Kumeza bez słowa wypruła przed siebie zaraz po tym, jak Maya oznajmiła "o której" mają się stawić z powrotem. Samiczka obrała sobie najdogodniejszy teren do treningu, bo między drzewami i krzewami, dlatego jej ciemniejsze umaszczenie bardzo dobrze zlewało się z otoczeniem. Dzięki temu była bezpieczna - choć nie stuprocentowo, zapach i tak mógł ściągnąć drapieżniki, na co Kumeza niekoniecznie była gotowa.
Kiedy dobiegła do zacienionego miejsca, rozgrzewkę zaczęła od rozciągania się. Najpierw jedna, potem druga łapka. Kolejno tylne kończyny. Rozciągnęła grzbiet, najlepiej jak umiała, by za chwilę zacząć robić okrążenia wokół jednego z krzewów. Początkowo truchcikiem, zrobiła cztery okrążenia, następnie przyspieszyła do biegu i nawet nie licząc ile, zaliczyła kilka okrążeń. Niemniej ponieważ zaczęło jej się kręcić w głowie, zatrzymała się na chwilę by nabrać równowagi, aż wreszcie nie usiedziała i zaczęła robić okrążenia w drugą stronę, coby się "odkręcić". Potem pozwoliła sobie nieco odsapnąć i poćwiczyć skradanie się. Przyłożyła brzuch do ziemi, uniosła się delikatnie na łapach do góry po czym zaczęła chodzić wokół, bardzo cicho, uważając na wszystko co mogłoby zdradzić jej położenie.
Manuela
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:2 lata 3 m-ce Liczba postów:172 Dołączył:Wrz 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 64
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 63
Doświadczenie: 29

#29
22-04-2014, 03:08
Prawa autorskie: AlaDyllus, arolinak(avatar)

Mania wysłuchała wszystkich jednym uchem, drugim łapiąc odgłosy wydawane przez owada robiącego sobie wycieczkę wokoło jej głowy. Potrzepała łebkiem energicznie i zanim się obejrzała, już wszyscy rozbiegali się wokoło. Powiodła za nimi z lekka zdezorientowaną minką, siedząc wciąż na ziemi i wprawiając w ruch skupisko traw, w którym to jej ogon rozmaicie się wyginał.
No tak. To rozgrzewka. Wtedy przypomniało jej się coś o drzewie i cieniu, ale zupełnie nie umiała skojarzyć, co to miało do rzeczy. I nie pamiętała również momentu, w którym Maya przyjęła ostateczną wersję na określenie wyznaczonego im czasu. Niedobrze.
Ale Manuela ani trochę się tym nie przejmowała. Martwienie się nie leżało w jej naturze. Przecież nie była tu sama, zaraz do kogoś pobiegnie i spyta, o co chodziło.
Zadowolona z takiego rozwiązania sprawy, z szerokim uśmiechem na pyszczku skoczyła w stronę, w którą pobiegła Kumeza.
Zastała ją przywartą brzuchem do ziemi, a następnie praktykującą pozę drapieżcy. Mania skryta za jednym z gęstych zarośli cichutko przydreptała do fioletookiej od tyłu, po czym skoczyła obok, od razu uginając łapy.
Cześć- Zaczepiła głośnym szeptem, by ta na pewno ją usłyszała.
Jak to jest, ile mamy czasu, coo?-Spytała zaraz, wpatrując się w koleżankę z niewinnym uśmiechem.
-Wszyscy mówią: "nie oglądaj się za siebie i idź naprzód"
A ja mówię: oglądaj się za siebie.
-Dlaczego?
-Bo za tobą może iść ktoś, na kogo warto zaczekać.


[Obrazek: man_sygn_nowa_by_aladyllus-d7dnybq.png]


Głos[/center]
Vasanti Vei
Zgryźliwa | Iskra
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 88
Spostrzegawczość: 82

#30
02-05-2014, 01:04
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano

// Sorry, że tak późno. //

Podobnie jak to robiła wcześniej, także i teraz Vasabti chłonęła słowa Mai jak zaklęta. Z powagą przytakiwała powolnym kiwaniem łebkiem. Wydawało się jej, że wszystko pojmuje, a obecność Hewy jeszcze dodawała jej otuchy. Pewien problem sprawiała jej tylko kwestia wędrujących cieni, ale na szczęście lwiczka zdecydowała się na przedstawienie jeszcze jednego, prostszego sposobu obliczania czasu, który nie sprawił rudej żadnej trudności w jego zrozumieniu.
Oranżowe spojrzenie powiodło po każdym młodym Lwioziemcu, a jego posiadaczka przekrzywiła łebek w lewo. Czyli... Mają biegać czy się skradać? Wygląda na to, że to i to. Doszedłszy do owego wniosku, podniosła się na równe łapki i bez słowa pognała w stronę miejsca, gdzie prawdopodobnie znajdowały się te nory. W miarę zbliżania się do nich, stopniowo zwalniała - najpierw do truchtu, a później już szła spacerkiem, by ostatecznie iść baaardzo woooolno. Tak wolno, że aż przylgnęła do ziemi - praktycznie się po niej czołgała. I rozglądała się, oczywiście. Patrzyła w prawo, w lewo, przed siebie, a momentami nawet sprawdzała, co się dzieje za nią. Starała się jednak robić to stosunkowo rzadko, bo ruchy łebka mogłyby okazać się niepokojąco głośne. A surykatki na pewno mają świetny słuch...
Poruszała noskiem, próbując wyłapać każdy zapach, który choć w nieznacznym stopniu przywodził jej na myśl te sprytne zwierzaczki. W ten sposób udawało się jej podchodzić coraz bliżej, acz wciąż nie złapała tego właściwego tropu. Gdzie się one wszystkie pochowały?


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości