Król Lew PBF

Pełna wersja: Bal
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9
-Och, na prawdę?-ta radość na jej ślicznym obliczu och!-Znaczy... ja, dziękuję-skłoniła piękną główkę.
Cała bielutka, jak i jej włosy, długie po kolana, gładziutkie, prościutkie. Och, jakaż ona była wręcz przesadnie piękna; na skraju realności balansowała jej talia, biodra, nogi. Była zarazem nieprzyzwoicie pociągająca jak i uroczo niewinna, ach cóż za kontrast.
Sukienka jej również była biała, prosta, bez ramiączek, opinająca biust oraz talię, później luźna, swobodnie podążająca za jej ruchami.
Jedyne co nie było białe w osobie Eleri to usta, oczy i piegi. Stała ze złożonymi łapkami, bez manier, lecz z wrodzonym urokiem, wpatrywała się w Hrabiego.
-Wspaniale jest widzieć iż Hrabia wyzdrowiał! Na prawdę wyszło ci to na korzyść, och...
Panna Manuela spojrzała na Komesa, lekko się uśmiechając, nie rozumiejąc jednak do końca jego intencji. Będzie jej towarzyszył, czy owo zapewnienie zawiśnie w powietrzu, a jego właściciel umknie pociągnięty kolejną pokusą balu?
Puściła ostatecznie szklankę, pozostawiając ją samej sobie na stole, po czym odwróciła się w stronę hrabi. Widząc jednak, iż jest on zajęty rozmową z nową panienką, powróciła wzrokiem znowuż do Deriona.
Muszę przyznać, ze bardzo podobała mi się pańska gra, komesie
Uśmiechnęła się uroczo, zatrzymując na chwilę wzrok na pustym kieliszku.
- Tak, mogę usiąść... - odrzekła, acz tonem na tyle rozkojarzonym, jakby i tego nie była pewna.
Zaś kolejne jej słowa zabrzmiały zdecydowanie bardziej stanowczo, wręcz zadziwiająco w porównaniu do poprzednich.
- Nie, dziękuję - oznajmiła, nieświadomie przeczesując włosy palcami. - Nie piję - dodała wyjaśniająco.
O dziwo, to pytanie speszyło ją bardziej niż wcześniejszy buziak. A może dopiero w tym momencie uświadomiła sobie, że tamten gest był odrobinę... Nie na miejscu? Przecież oni nawet się nie znają!
Siedziała więc, a nawet próbowała się uśmiechać, choć teraz było to trochę na siłę.
Nie umknęło jej spojrzenie Mako, podparte słowami świadczącymi o wyższej kulturze niż ta, którą prezentował chwilę temu.
- Dobrze - odparła cicho, acz wyraźnie, niepewnie podnosząc wzrok na tamtego.
Uśmiech na jej twarzy jabky nieco nabrał na szczerości.
Jeśli się tak przykro złożyło że sprawa z Manuelą została przerwana... a czas ucieka.
Ty prawie kiczowato piękna istotko, jak możesz tak samotnie egzystować? Bez nikogo kto by to docenił...
- Właściwie... chciałbym ci coś przekazać w bardziej spokojnym miejscu, długo już stoję pośród tego wesołego tłumu - cofnął się trochę by otworzyć jej drzwi - co ty na to byśmy się trochę...odseparowali?
Zrobił zapraszający gest w stronę ciemności kryjącej się za przejściem. No, może na ciemności ale nie było to jasne miejsce...
Znów rozpromieniła się uśmiechem, chwyciła go za ramię i wyraźnie chciała się zwrócić już ku wyjściu.
-Jak najchętniej-odrzekła tylko.
Już miał zagadnąć swą towarzyszkę, gdy wtem pojawił się baronet. Byłby go odprawił gdyby tylko Ines nie była szybsza z przyjęciem jego propozycji. W takim wypadku nie miał już nic do gadania. Miast tego przeniósł mrożące krew w żyłach spojrzenie na zielonookiego, wykrzywiając usta w grymasie jawnej wrogości. Dobrze, że spojrzenie nie zabijało, bo wówczas Mako padłby właśnie trupem.
Skinął jedynie głową na odpowiedz Ines, delikatnie się uśmiechając. Widząc spojrzenie Barona, wywrócił jedynie oczyma. Głupek - pomyślał Tak, potraktował Ines źle. Należało mu się. Błędy trzeba naprawiać i bynajmniej nie mam tu na myśli wzięcia Inn do tańca, raczej to fo pa, którego był twórcą. Myślami wrócił do swej partnerki, przetańczył z nią jeszcze kilka piosenek, a następnie zagadnął zdecydowanie milszym tonem niż na początku przy „zatańczymy”
- Ciastko?
Ines powiodła wzrokiem za Baronetem (którego imienia nawet nie poznała, tak nawiasem mówiąc), po czym odwróciła głowę w stronę Ragnara. Nawiązywanie rozmów nie było jej mocną stronę, jednak w tym momencie uznała, że powinna wysilić się na parę słów. Nie mogli przecież cały czas milczeć i zastanawiać się, jaki będzie następny krok Mako.
- Jak pan trafił na bal? - spytała więc, znów próbując sie uśmiechnąć.
Kiedy Felicja próbowała odciągnąć Inn, ta na samym początku jeszcze mocniej chwyciła swego partnera, po czym puściła go gwałtownie, prawie się przy tym wywracając. Dłuższą chwilę jej zajęło łapanie równowagi, jednak kiedy usłyszała magiczne hasło "ciastka", obróciła się gwałtownie w kierunku, z którego to słyszała, aby krzyknąć w stronę Felicji
- Gdzie? - jednak wtedy w pośpiechu stanęła na swojej obszernej sukni, przez co zaraz wylądowała na plecach na podłodze. Zaraz też usiadła na podłodze, patrząc się tempo przed siebie. Co za wstyd! Teraz to dopiero panienka Inn musiała żałośnie wyglądać!
- Tu. Tam. WSZĘDZIE! - odkrzyknęła Inn, uśmiechając się szeroko.
Zanim zdążyła coś dodać, Inn siedziała na podłodze, Mako dostawał gromy od Ragnara, a jasnowłosa sprawczyni całego zamieszania zdawała się mieć najmniejszy wpływ na przebieg sytuacji.
Korzystając z całego zamieszania, podczas gdy Baronet tańczył z panną Mądrą, Felka z braku laku postanowiła dla odmiany zająć się czymś pożytecznym. Toteż poszła po ciastka!
Ale nie po byle jakie ciaskta. Oto, gdy para zakończyła już swoje tany, brązowowłosa stała przed nimi z tacą pełną przeróżnych słodkości.
- Mam ciastka - oznajmiła, gdyby ktoś nie zauważył.
Usiadła na podłodze obok Inn, postawiła tacę na jej kolanach i sama poczęstowała się wafelkiem.
- Pani pozwoli - rzekł wyciągnąwszy doń dłoń, chcąc pomóc Jej wstać. Hm, czyżby źle prowadził? Nie, umiał tańczyć, nawet dobrze, wręcz rewelacyjnie. To mu się partnerka trafiła; w adasiach, poszarpanej sukience z rozmytm makijarzem i jego cylindrem, ale taką wybrał, czyż nie?
- Tak, ciastka - wskazał dłonią na tacę trzymaną przez Felicję. Zaraz też wziął jedno z nich i zjadł ze smakiem.
Czy panienka Inn wyglądała żałośnie czy też nie, cóż, na pocieszenie fakt że z pewnością dwoje par oczu nie zwróciło na to uwagi...
Zamknął za nimi drzwi, od razu zrobiło się ciszej, chociaż oczywiście dźwięki balu wciąż do nich docierały. Jednak na odwrót raczej nie będzie, o nie, w tym miejscu będzie grzecznie i bez hałasu... tak przynajmniej miało to wyglądać.
Znaleźli się na wpół oświetlonym korytarzu, można było przez niego przejść do łazienek czy innych miejsc, na przykład wyższe piętro gdzie ponoć rozdawane były nagrody.
Zbliżał się do niej spokojnie, jakoś "spychając" dziewczę na ścianę, aż w końcu Eleri dotknęła jej plecami. Tak uroczo naiwna nawet panienka Sobieska nie jest. Patrzył się w jej ślepia, czerwone jak krew. Rozmarzony uśmiech wstąpił mu na to blade oblicze, wyciągnął dłoń by wziąć opadający kosmyk włosów za jej ucho.
Panienka zaczęła czuć się nietypowo, ale to chyba dobrze?
Ragnar odprowadził baroneta nieprzychylnym wzrokiem, złorzecząc w myślach, aby w końcu powrócić do Lady, która jeszcze przez chwilę miała mu towarzyszyć.
-Zapewne tak, jak wszyscy-w tych okolicach wieści szybko się roznoszą-zwłaszcza o wszelkiego rodzaju uroczystościach-jakże mógłbym więc opuścić sobie i ten bal?-spytał melodyjnie, aczkolwiek z powagą, bo wyżej wymieniony już nieźle zepsuł mu humor.
-No cóż, gdyby mnie tu zabrakło, nie byłoby mi dane pani nigdy zobaczyć, a to byłaby naprawdę wielka strata, proszę mi uwierzyć na słowo-dosłownie przyćmiewa pani wszystkie inne.-mówiąc to jeszcze raz ucałował jej dłoń, tym razem puszczając ją wolno, bo zdawał sobie sprawę, że choćby chciał, to nie będzie dane mu trzymać jej wieczność.
Powoli skinęła głową. Miał rację - zdawać by się mogło, że na bal zjechało się całe miasto i okolica. Ragnar wyglądał na nieco starszego od niej, więc zapewne miał już za sobą więcej tego typu uroczystości, szczególnie że Ines nieczęsto się na takowych pojawiała. Teraz jednak dostała bilet w prezencie, tak że, cóż, nie miała innego wyjścia...
Podczas gdy Ragnar prawił jej komplemetny, do jej uszu docierały krzyki na temat... Ciastek. Roześmiała się cicho, spoglądając bystro na swego rozmówcę.
- Nie wydaje mi się. Rzucam się w oczy o wiele mniej niż pozostałe - stwierdziła, zerknąwszy na rozwalone na podłodze dziewczyny.
Och, Eleri spokojnie zasługuje na miano jednej z najbardziej naiwnych istot na świecie. Troszkę się zdezorientowała, gdy ten zaczął ją "spychać", lecz gdy poczuła iż tknęła plecami ściany, a on był tak bliziutko, mimowolnie zrobiło jej się ciepło. Obserwowała go uważnie. Jakież to urocze, nie widziała, by dotąd się tak uśmiechnął! Sama więc też się uśmiechała, szczęśliwa iż może mu sobą sprawić choć trochę, a może i więcej niż trochę radości! Przecież tego chciała, prawda? Odkąd tylko go zobaczyła po raz pierwszy.
Gdy zakładał włosy za jej ucho, ta zarumieniła się, zmniejszając ilość bieli na powierzchni swego ciała, nie spuszczała jednak z Hrabii wzroku, ni na sekundkę.
-Dotychczas... raczej ode mnie stroniłeś-stwierdziła z lekkim smutkiem, a zarazem z nutką nadziei, bo przecież, jak widać, wszystko się odmienia.
Czy kogoś takiego jak ona obchodziło w ogóle dlaczego tak może być? Czemuż to wygląda tak zdrowo i dobrze, czemu się nagle do niej zaleca, w coraz to mnie subtelny sposób? E... nie. Nie naszą syrenkę.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9