Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Haki Cesarz Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:485 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 9 |
17-08-2016, 20:01
Prawa autorskie: Askari
Haki wychwycił z głosu i spojrzenia czarnego lwa coś,co jego zdaniem sugerowało że nieznajomy nagle zainteresował się jego wypadkiem.Jaki ma w tym cel?-próbował wydedukować w myślach-Może jest znachorem?Haki nie miał nic przeciwko temu,by los w końcu wynagrodził mu jego wcześniejsze przejścia jakimś miłym akcentem.
-Kilka dni temu upadłem na głowę i od tamtego momentu prawie nic nie pamiętam.- zrelacjonował spokojnym głosem,celowo pomijając informacje o tym,że był wtedy ścigany przez bliżej nieznanych mu prześladowców.W końcu nie wiedział kim tak naprawdę jest jego rozmówca i jaka byłaby jego reakcja. -Nie mam nawet pewności kim tak naprawdę jestem.-na jego pysku błysnął uśmiech,jakby lew powiedział to w charakterze żartu,w którym kryło się wiele prawdy. |
|||
|
Vincent Wiarus Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:186 Dołączył:Gru 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 75 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 50 |
18-08-2016, 02:21
Prawa autorskie: Własne
-Hmm...-
Mruknął Vincent nisko, przyglądając się samcowi uważnie, aczkolwiek ze spokojem wypisanym na pysku. Powoli rozwarł swoje szczeki delikatnie, zadając mu kolejne pytanie: -Ile dni dokładnie?- Zmarszczył czoło w zastanowieniu, siadając przed nim. Wcześniej położył swoją liściastą torbę z ziołami między swoimi przednimi łapskami. Końcówka jego ogona poruszała się powoli na boki, świadcząc o jego opanowaniu i spokojnym podejściu do całej sytuacji. -Zastanów się dobrze, to jest ważne.- Dodał zanim ten jeszcze zdążył mu o czymkolwiek powiedzieć. -Nie bój się, jestem Znachorem. Chcę ocenić twój stan.- Uśmiechnął się do niego serdecznie.
"जननी जन्मभूमिश्च स्वर्गादपि गरीयसी"
"One's mother and homeland are greater than even heaven" |
|||
|
Haki Cesarz Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:485 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 9 |
18-08-2016, 15:12
Prawa autorskie: Askari
Haki odpowiedział mu przyjacielskim uśmiechem.Od początku rozmowy,próbował dopatrzyć się się w zachowaniu rzekomego znachora jakiejś nutki fałszu,czegoś co zdradziłoby mu że tamten jedynie z nim gra.Nic takiego nie znalazł.Albo jego rozmówca potrafił doskonale udawać,albo rzeczywiście chciał mu pomóc.
-Może akurat mi się poszczęściło?-pomyślał i spojrzał w górę,jakby próbował wypatrzeć siedzącego na jego głowie Azima,który od momentu pojawienia się czarnego samca milczał jak skała.Gdyby nie to,że Haki czuł się teraz odpowiedzialny za malca,z pewnością nie mobilizowałby się do zachowania takiej ostrożności. -Jakoś cztery dni temu.- odparł z nieco większym przekonaniem niż poprzednio. -Góra pięć,ale gdybym miał obstawiać to zostałbym przy czterech.-dodał tym razem umiejętnie maskując targające nim wątpliwości bardziej zdecydowanym brzmieniem swojego głosu. Na koniec wyszczerzył się do lwa w przyjacielskim uśmiechu i nagle naszła go dziwna myśl: Czy aby na pewno chcę poznać prawdę? |
|||
|
Azim Konto zawieszone Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Znamiona:1/4 Liczba postów:192 Dołączył:Mar 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 62 Zręczność: 52 Spostrzegawczość: 56 Doświadczenie: 55 |
18-08-2016, 15:31
Prawa autorskie: Ja
Azim nie przejął się ostrzeżeniem, nie bał się upadku, ale był jednak ciekawy jak wysoko się znajduje, więc spojrzał w dół i wtedy z lekka się przestraszył, przez co trochę mocniej się chwycił, ale nie zamierzał zrezygnować ze wspinaczki na najwyższy punkt, czyli głowy Haki.
- Dobra, za chwilę zejdę - powiedział gdy udało mu się wspiąć, przez grzywę lwa było mu tu mięciutko i przyjemnie, do tego nieznacznie, ale mógł zobaczyć dalsze widoki. A kiedy wypatrywał taty, usłyszał głos nieznajomego. Zerknął na chwilę na Vincenta, po czym wrócił do swojego zadania. Uparcie przeszukując wzrokiem teren. Długo jednak nie potrafił się skupić. Patrzył na nieznajomego lwa, słuchając o czym mówią. Zazwyczaj rozmowa dorosłych była nudna, bo jakby inaczej, ale nie ta. Jednak uwagę małego szybko odwróciła dziwna zielona rzecz należąca do nieznajomego. Przyglądał się jej z zainteresowaniem, po czym jego wzrok powędrował na coś co się poruszyło, na ogon Vincenta, patrzył na jego pędzelek tak jakby chciał go złapać. Rzeczywiście miał ochotę na zabawę, zesunął się z głowy Haki i w ten sposób znalazł się z powrotem na grzbiecie, dreptał trochę, ale nie bardzo umiał zejść. W końcu odpuścił, kładąc się. - A co to jest znachor? - spytał w pewnym momencie, wtrącając się nieproszony do rozmowy. |
|||
|
Vincent Wiarus Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:186 Dołączył:Gru 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 75 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 50 |
18-08-2016, 16:31
Prawa autorskie: Własne
-Cztery dni temu...-
Powtórzył za nim, jakoby zahipnotyzowany. Taki stan u znachora nie trwał długo, bo zaledwie kilka sekund. Musiał sobie wszystko w myślach poukładać. W końcu skinął mu łbem i odpowiedział: -Prawdopodobnie miałeś wstrząs, ciężko jest mi to jednak ocenić, bo nie wiem, jak poważny był twój upadek. Co do pamięci - ja jej nie przywrócę, ale przy dobrych wiatrach wszystkie informacje powinny do Ciebie wrócić. Powinieneś teraz bardzo dużo odpoczywać.- Wytłumaczył ze spokojem i z delikatnym, pocieszającym uśmiechem na pysku. Opuścił delikatnie powieki, trochę żałując że na takie stany jak ten nie ma leków, a trzeba je jedynie przeczekać i obserwować. Gdy skończył mówić z jego oczy rzuciło się młode lwiątko, które zsunęło się z pleców Hakiego. Znachor, wciąż się uśmiechając, powiedział: -Hej.- A na pytanie, odpowiedział: -Znachor to ktoś taki jak lekarz. Różnica jest tylko jedna - my działamy samotnie, medycy działają w stadach.-
"जननी जन्मभूमिश्च स्वर्गादपि गरीयसी"
"One's mother and homeland are greater than even heaven" |
|||
|
Haki Cesarz Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:485 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 9 |
18-08-2016, 22:39
Prawa autorskie: Askari
Diagnoza i ton jakim została wypowiedziana,ostatecznie rozwiała wszelkie wątpliwości Hakiego co do jego stanu zdrowia jak i osoby znachora.Uśmiechnął się przyjacielsko i radośnie wywinął ogonem.
-Dzięki za dobrą radę-powiedział życzliwie- jednak miałbym jeszcze do Ciebie jedno pytanie.-zrobił krótką pauzę na zebranie myśli. -Jeżeli ruszyłbym teraz zachód i dotarł do rzeki,a następnie podążył za jej prądem na południe,doszedłbym do jakiejś "znanej" skały.-zastanowił się chwilę,czy aby nie pomieszał kierunków i znów przemówił: -Wiesz może czy w jej okolicy zamieszkuje jakieś lwie stado a jeśli tak,to jakiej reakcji mogę się po nich spodziewać?-zakończył z cieniem obawy,że jest zbyt wymagający dla swojego rozmówcy,lecz z drugiej strony musiał wykorzystać każdą nadarzającą się okazję do zdobycia cennych informacji.Chciał wiedzieć na co się pisze.Po chwili zwrócił się w stronę Azima. -I jak,wypatrzyłeś swojego tatę?-zapytał z życzliwym uśmiechem,chociaż już domyślał się jego odpowiedzi. |
|||
|
Azim Konto zawieszone Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Znamiona:1/4 Liczba postów:192 Dołączył:Mar 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 62 Zręczność: 52 Spostrzegawczość: 56 Doświadczenie: 55 |
19-08-2016, 18:39
Prawa autorskie: Ja
Lwiątku nie wiele wyjaśniła odpowiedź na pytanie kim jest znachor, więc dopytał jeszcze: - Lekarz? Medyk? A kto to?
Po czym znów jego wzrok powędrował na zieloną torbę, ale nim zapytał też o nią, usłyszał głos Haki skierowany do niego. - Nie... - odpowiedział lekko zawiedziony, najlepiej znalazłby tatę od razu w kilka minut, ale nie wiedział że tak się nie da. - Pewnie go tu nie ma - stwierdził coś co było oczywiste. Nie mógł się już doczekać kiedy wyruszą dalej, ale był też ciekaw co dolega Hakiemu i dokąd chcę pójść, i co to za "znana" skała. Po chwili go olśniło, że widział przecież ogromną skałę, może to była ta? - To ta na... - zakrył nagle pyszczek łapami, zorientowawszy się że jak zdradzi gdzie mieszka, to Haki może go tam odprowadzić, chociażby do cioci i nici z poszukiwań taty. |
|||
|
Vincent Wiarus Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:186 Dołączył:Gru 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 75 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 50 |
20-08-2016, 17:35
Prawa autorskie: Własne
-Hm...-
Vincent zamyślił się na moment, zerkając gdzieś w bok. Położył uszy po sobie i odparł, niepewnie: -Nie znam zbyt dobrze tych terenów... Ale z tego co się orientuję, takim tropem powinieneś chyba dotrzeć do stada Lwiej ziemi...- Odparł, wyraźnie się krzywiąc na samą nazwę owego stada. Ściągnął brwi. -Mnie osobiście nie potraktowano tam jakoś dobrze... Jeśli chcesz sam się przekonać, zawsze warto spróbować.- Uśmiechnął się mętnie, potem popatrzył na Azima. Odetchnął i uśmiechnął się weselej. -Medyk to ktoś, kto pomaga chorującym i źle czującym się lwom.- Wytłumaczył ze spokojem w głosie.
"जननी जन्मभूमिश्च स्वर्गादपि गरीयसी"
"One's mother and homeland are greater than even heaven" |
|||
|
Haki Cesarz Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:485 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 9 |
20-08-2016, 19:29
Prawa autorskie: Askari
Na jego słowa Haki wyraźnie sposępniał.-Tolerancyjni i prawi,to porządne lwy.-w głowie zabrzmiał mu głos ojca,opisującego mieszkańców wspomnianej wcześniej skały.Wygląda na to,że sporo się tam pozmieniało od jego ostatniej wizyty.
-Przynajmniej mają oryginalną nazwę.-rzucił sarkastycznie i posłał znachorowi przyjacielski uśmiech. Po chwili jego uwaga skupiła się na Azimie,który przed chwilą zaczął coś mówić,ale z niewiadomych powodów,nagle urwał.Tak czy siak,jego ojca nie było nigdzie w pobliżu,a to oznaczało tylko jedno:Plan B. -Hej mały-zwrócił łeb w stronę lwiątka,zdobywając się przy tym na szeroki,wesoły uśmiech-tak sobie myślałem,że jeżeli twojego taty tutaj nie ma,to może wrócił do miejsca gdzie mieszkacie i to właśnie tam,powinniśmy go poszukać. Haki jeszcze nie tak dawno sam był dzieckiem,dzięki czemu potrafił wczuć się w rolę Azima,który nie świadom czyhających na niego zagrożeń chciał teraz za wszelką cenę odnaleźć swojego tatę.Niestety,takie poszukiwania sprowadziłyby na niego śmierć . -Jeśli mnie tam zaprowadzisz,to obiecuję,że opowiem wszystkim jak uratowałeś mnie przed tamtą lwicą.-dodał poważnym głosem i powędrował myślami w stronę jasnookiej. |
|||
|
Azim Konto zawieszone Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Znamiona:1/4 Liczba postów:192 Dołączył:Mar 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 62 Zręczność: 52 Spostrzegawczość: 56 Doświadczenie: 55 |
21-08-2016, 12:49
Prawa autorskie: Ja
Przysłuchując się rozmowie nie wyłapał sarkazmu ze słów Haki, przez co pomyślał że nazwa jego stada brzmi oryginalniej, ale powstrzymał się od wtrącania, kiedy w jego łebku pojawiła się myśl że mógłby się zdradzić. Haki znając nazwę stada w którym mieszka malec z łatwością by go tam odprowadził. Tak przynajmniej przypuszczało złote lwiątko.
- Fajnie... - zachwycił się Azim, słysząc odpowiedź Vincenta, na wcześniej zadane pytanie. Podobało mu się bycie medykiem, ale sam pragnął zostać jednak kimś innym, ale jeszcze nie wiedział kim i za bardzo się nad tym nie zastanawiał, przed sobą miał jeszcze sporo czasu na podobne przemyślenia. - A do czego wam to? - wskazał łapą na torbę znachora, już wcześniej był jej ciekaw, a teraz sobie o niej znów przypomniał. Po czym spojrzał na Hakiego, który zaczął do niego mówić, wysłuchał go uważnie aż do końca. Podobała mu się ta propozycja, mógłby się przed wszystkimi pochwalić jaki jest dzielny i odważny, ale wiedział też że niczego takiego nie zrobił. I wiedział też o czymś o czym Haki nie miał pojęcia. - Mój tata mieszka w innym stadzie, a my z mamą... - zawahał się: - Też w innym... - zastanowił się jeszcze chwilkę, wracając myślami do propozycji lwa. Wyobrażał sobie jak Haki mówi wszystkim że to on uratował go przed groźną, o wiele większą od wszystkich, z wielkimi kłami i pazurami wielkości głowy lwiątka, lwicą, i oczywiście przerażającymi oczami. Tak, Azim miał bujną wyobraźnie. Mimo że ów lwice widział na własne oczy i nie przypominała w niczym jego wyobrażenia. - No dobrze - zgodził się nagle, uśmiechając się szeroko i stając dumnie, jakby właśnie go chwalili, po czym mina mu nagle zrzedła, przecież nie miał pojęcia w którą to stronę. Rozglądając się za tatą stracił orientacje w terenie i ciężko by mu było wskazać kierunek z którego przyszedł. |
|||
|
Vincent Wiarus Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:186 Dołączył:Gru 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 75 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 50 |
21-08-2016, 17:23
Prawa autorskie: Własne
Vincent zamilkł na moment, słuchając odpowiedzi Hakiego. Po jego słowach uśmiechnął się szerzej, rozumiejąc owy sarkazm. Następnie brązowy samiec zagaił o coś do złotego młodzika, który po chwili zadał pytanie Zanchorowi o jego torbę. Samotnik jedynie znowu się uśmiechnął:
-Mówisz o ziołach? Ah, są to zwykle konkretne rośliny, które mają działanie lecznicze i z ich pomocą łatwiej jest poprawić czyiś stan.- Odpowiedział z ciepłym uśmiechem na pysku. Słysząc wzmiankę o jakiejś lwicy zdziwił się i zmarszczył czoło, zadając kolejne pytanie Hakiemu: -Jaka lwica?- Nadstawił uszy, zaciekawiony owym tematem.
"जननी जन्मभूमिश्च स्वर्गादपि गरीयसी"
"One's mother and homeland are greater than even heaven" |
|||
|
Haki Cesarz Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:485 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 9 |
21-08-2016, 17:37
Prawa autorskie: Askari
-Czarne futro,biała grzywka i jasne niczym księżyc w pełni ślepia.-odpowiedział Haki,przywołując w pamięci obraz owej lwicy.
-Z początku się mi przyglądała-relacjonował spokojnym głosem-przywitałem się a ona odpowiedziała mi zagadkami. Zrobił krótką pauzę na przywołanie wspomnień. -W końcu kiedy poruszyłem temat poszukiwania rodziny,jakby się ożywiła i powiedziała mi jak dotrzeć do wspomnianej wcześniej skały.Chwilę później ruszyła na północ.-kończąc skinął łbem w kierunku,gdzie udała się lwica. -Kto wiem,może Azim ją tak wystraszył?-dodał posyłając małemu przyjacielski uśmiech. Haki,jako lew,który za w czasu wolał mieć wszystko zaplanowane,postanowił wykorzystać nadarzającą się okazję i stopniowo wyciskać ze znachora jak najwięcej cennych informacji. -Znasz może jakieś stado,którego członkowie nie dostają ataku wściekłości na widok obcego?-powiedział półżartem a jego zęby błysnęły w przyjacielskim uśmiechu. Następnie znów przeniósł swoją uwagę na postać Azima. Słowa lwiątka rozbudziły w Hakim lekkie obawy.Dwa stada,to nie brzmi zbyt dobrze.Zapewne jego rodzice mieli się spotkać gdzieś w okolicy ale po drodze mały odłączył się od jednego z nich-zaczął dedukcję-szedł z matką by zobaczyć ojca więc nie było możliwości,by Azim znał do niego drogę.Plan 2B.-pomyślał i westchnął cicho,nie przestając się przy tym uśmiechać. -Mógłbyś mi powiedzieć jak tu trafiłeś-zwrócił się do malca łagodnym głosem-razem na pewno znajdziemy jakieś rozwiązanie,a jak to mówią,co dwie głowy to...?-urwał i wywołując na pysku serdeczny uśmiech,spróbował zachęcić Azima do dokończenia przysłowia. |
|||
|
Vincent Wiarus Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:186 Dołączył:Gru 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 75 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 50 |
23-08-2016, 17:18
Prawa autorskie: Własne
-Hm...-
Vincent zamyślił się na dłuższą chwilę, pozwalając w tym czasie Hakiemu zwrócić uwagę na małego Azima, który plątał się gdzieś między łapami samców. W końcu jakby się ożywił i pokręcił głową na boki. -Niestety nie. Znaczy wiesz no... Może każdego innego traktują w inny sposób. Nie wiem.- Wzruszył barkami, spoglądając z obojętnością w spojrzeniu w bok. Machnął leniwie końcówką ogona, następnie spojrzał na malca, wysłuchując go. //Hh wybaczcie, ostatnio mi coś brakuje weny na dłuższe odpisy :c
"जननी जन्मभूमिश्च स्वर्गादपि गरीयसी"
"One's mother and homeland are greater than even heaven" |
|||
|
Azim Konto zawieszone Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Znamiona:1/4 Liczba postów:192 Dołączył:Mar 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 62 Zręczność: 52 Spostrzegawczość: 56 Doświadczenie: 55 |
25-08-2016, 09:50
Prawa autorskie: Ja
- Ale fajnie... A mógłbym zobaczyć jak wyglądają? - ciągnął dalej temat torby. Słuchając potem wymianę zdań między Vincentem a Hakim. Do momentu w którym Haki zwrócił się do niego.
- Nie jedna! - dokończył uśmiechając się szeroko. Zastanowił się chwilkę, by odpowiedzieć na wcześniej zadane pytanie. - Wyruszyłem na poszukiwania taty... Całkiem sam - stanął dumnie po czym dodał, już bez entuzjazmu: - Z domu... - mówiąc dalej znów się rozchmurzył: - Poszedłem w przeciwną stronę niż mama, bo chciałem dotrzeć przed nią i zrobić im niespodziankę - zakończył swoją wypowiedź, miał jeszcze powiedzieć z jakiego stada pochodził, ale malec wolał nieco przedłużyć swoją przygodę. Powrót do domu wydawał mu się nudny, a po tym pewnie ciocia będzie go pilnować, bo jakby inaczej. Nie myślał raczej o tym że mama mogłaby wrócić, na pewno nie tak szybko. |
|||
|
Haki Cesarz Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:485 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 9 |
25-08-2016, 17:09
Prawa autorskie: Askari
-Czyli znowu będę musiał improwizować.-pomyślał Haki słysząc odpowiedź znachora.Nie obawiał się tego a nawet trochę się cieszył.Uważał,że przybierając odpowiednią postawę da radę wydostać się z każdych tarapatów no i przy okazji poćwiczy trochę udawanie.
-A wiesz coś może o okolicznej dżungli?-zwrócił się do czarnego lwa z szerokim uśmiechem i ruchem łba wskazał na rozciągający się na horyzoncie,pas soczysto-zielonej roślinności. -Planowałem udać się tamtędy na południe,gdyż w takich miejscach znacznie łatwiej o pokarm i schronienie.-zakończył z nadzieją,że tamten jako starszy i bardziej doświadczony osobnik udzieli mu jakiejś praktycznej porady.Następnie przerzucił spojrzenie na Azima. -Szybko się uczysz-pochwalił malca z serdecznym uśmiechem na pysku i radośnie machnął ogonem. -Mógłbyś mi opowiedzieć o swoim domu,jak wygląda,czy macie tam jakieś fajne miejsca?-zapytał tonem,jakby nagle naszła go chęć na zabawę.Oczywiście,niezależnie od tego co powie mu lwiątko Haki i tak nie rozpoznałby żadnego z tych miejsc,w końcu wiedział te ziemie pierwszy raz w życiu.W tym momencie jego jedyną nadzieją był znachor i wiedza jaką mógł posiadać. |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości