Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Machafuko Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:4 lata 2 miesiące Liczba postów:786 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 38 |
31-08-2012, 00:00
Prawa autorskie: Avatar: Nataka || Podpis: Kami (szkic), Cynka (kolory), Inn (cienie)
Tytuł pozafabularny: Pomoc techniczna / Prowadzący Radia
Machafuko znów się roześmiał. Lwica miała charakter, to dobrze, przynajmniej będzie ciekawie. Nie mogła wiedzieć, że samiec przez ponad połowę życia musiał radzić sobie sam. Musiał się nauczyć polować, by przeżyć, a przez to był zręczniejszy od większości samców. Zresztą to właśnie taki, a nie inny tryb życia sprawił że wygląda jak wygląda. Nie chciał się jednak zdradzić. Wolał zatrzymać swój mały sekret dla siebie.
- No dobrze... - westchnął. - W końcu ktoś tu musi zapracować na obiad - dodał z tajemniczym uśmeszkiem. To było oczywiste, że chciał zagrać na ambicjach Echo, trochę się z nią podroczyć. W końcu nie często spotykał innego, pokojowo nastawionego lwa... Co my tu mamy, pobliskie jezioro, a przy nim zebry. Był zmęczony, więc nie chciał wdawać się w bezsensowną gonitwę. Nie było pewności co do powodzenia takiej akcji i mógłby wyzbyć się w tym akcie ostatków sił. Trzeba było podejść do tego inaczej... I nagle go olśniło. Uśmiechnął się chytrze i bez słowa opościł Echo udając się w stronę zebr. Skradał się do nich, starając się wyjść na ich tyły. Starał się przechodzić między skałami. Był bardzo skupiony. Tak, udało się! Cały czas obserwował jezioro. Wydawało się, że brzeg ze wszystkich stron jest stromy. To dobrze świadczyło dla jego planu. Gdy już zajął dogodnął pozycję, wyskoczył zza skały, tak że znajdował się dokładnie za stadem i ryknął najgłośniej jak potrafił. Efekt był natychmiastowy. Zebry wyczuwając zagrożenie, rzuciły się do ślepej ucieczki. Większość z nich rozbiegła się w boki, jednak kilka, na co liczył Machafuko, otumanione strachem wbiegło wprost do jeziorka. Rozległo się kilka donośnych "chlupów". Lew tylko spokojnie podszedł do jeziorka. Tak jak się spodziewał, było na tyle głębokie, że dorosła zebra mogła się w nim utopić. Coż... te zwierzęta nie były przystosowane do pływania, więc tylko przez chwilę się szamotały w desperacji, potem rozległa cisza. Jednemu jakimś cudem udało się wykarasać, na dnie musiało się znajdować jakieś wzniesienie. Szczęściarz szybko dołączył do swoich. Trudno... w wodzie było jeszcze co najmniej trójka tych zwierząt. Machafuko musiał szybko wyłowić zwierzęta, zanim ich ciała opadnął na dno. Wyszukał jedno blisko brzegu. Męczył się z nim trochę, trudno wyłowić ciało z wody, jednocześnie nie móc do niej wejść. Udała mu się ta sztuka, jednak pozostałe zebry musiały opaść na dno. Krokodyle będą miały łatwy posiłek. Przytargał zebrę do miejsca, gdzie czekała na niego Echo. - Obiad podano - powiedział z uśmiechem. Był ciekawy reakcji samicy.
Głos // Sylwetka // A tu w nowej roli // I prezencik od synka
___ I rzekł do mnie główny admion: "Zbanuj wszystkich, ja rozpoznam swoich". Zielony? Czy czerwony? :v |
|||
|
Machafuko Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:4 lata 2 miesiące Liczba postów:786 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 38 |
31-08-2012, 12:31
Prawa autorskie: Avatar: Nataka || Podpis: Kami (szkic), Cynka (kolory), Inn (cienie)
Tytuł pozafabularny: Pomoc techniczna / Prowadzący Radia
Nie dała mu satysfakcji. W sumie mógł się tego spodziewać. Chciała mu pewnie dać przysłowiowy "pstryczek w nos" za wcześniejsze komentarze. Dobrze. Towarzystwo kogoś takiego pasowało mu bardzo.
- Gdzieżbym śmiał w to wątpić - odpowiedział z uśmiechem na jej zaczepkę. - Więc może jeśli się kiedyś spotkamy, to ty coś upolujesz dla mnie - dodał. Na razie chciał zostać w jej towarzystwie, jednak wiedział, że będzie musiał odejść. Jego grzywa jeszcze ociekała wodą więc usunął się na bok i strzepał z siebie płyn. Lwy i woda to niezbyt dobre połączenie. No to teraz czas zaspokoić głód. Zobaczył, że lwica czeka, aż zacznie. Jednak przed posiłkiem należało zrobić coś jeszcze. Jak już było powiedziane neewiele pamiętał z dzieciństwa, jednak kilka rzeczy wryło mu się głęboko w pamięć. Na przykład co robić przed posiłkiem. Samiec wbrew oczekiwaniom lwicy, zamiast wtopić kły w ciało zebry, zaczął grzebać łapą w ziemi. Ziemia tu nie była aż tak wysuszona, więc szło to mu dość prosto. Gdy wykopał dół głęboki na 6-7 centymetrów, wyrwał niewielki kawałek mięsa i skóry z ciała ofiary, i wrzucił je do dołka, przysypując ziemią. Zorientował się, że Echo prawdopodobnie nie wie co robi, więc pospieszył z wyjaśnieniem: - Moje stado zawsze przed każdym posiłkiem zakopywało część ofiary, chcąc podziękować Ziemi, za tę zdobycz. - Może to było dziwne, ale też było częścią jego dziedzictwa. Tak mało pamiętał swojej przeszłości, że każdy skrawek wspomnień z tamtych czasów był dla niego skarbem. Kultywował go i trzymał głęboko w sobie, żeby nigdy nie zapomnieć. Ale też było jeszcze coś, nie zabijał przecież z żądzy krwi. Robił to by życić. Tak więc ten gest znaczył dla niego w pewnym sensie uhonorowanie ofiary. Podziękowanie jej za to, że ona umarła by sam mógł egzystować. To jest trochę zagmatwane... No coż... sam Machafuko jest trochę dziwny. W końcu nie miał kto go wychowywać w najważniejszych dla niego okresach... Teraz mógł zacząć jeść. Wziął pierwszy kęs i porozumiewawczo spojrzał na Echo. I tak by tego wszystkiego nie zjadł, a nawet gdyby był w stanie to i tak by się podzielił. Taki po prostu był. Chciał tylko zaspokoić głód, a nie się przejadać. Już się przekonał, że kiedy zjesz do "pełna" to twoje ruchy stają się mniej żwawe, i ogólnie jesteś ospały. Taki stan jest niebezpieczny w razie jakiegoś ataku, więc wolał dmuchać na zimne. Smakowało mu bardzo. Trafne jest powiedzenie, że głód jest najlepszął przyprawą. Gdy się nasycił, poczuł że musi odpocząć. - Wybacz, jestem trochę zmęczony... - Uznał, że nie musi nic więcej mówić. Poszukał jakiegoś cienia. Miejsce pod drzewami rosnącymi przy wodopoju wyglądało obiecująco. Położył się i zaczął delektować się chwilą.
Głos // Sylwetka // A tu w nowej roli // I prezencik od synka
___ I rzekł do mnie główny admion: "Zbanuj wszystkich, ja rozpoznam swoich". Zielony? Czy czerwony? :v |
|||
|
Echo Gość |
31-08-2012, 15:41
Prawa autorskie: Avatar: Nataka || Podpis: Kami (szkic), Cynka (kolory), Inn (cienie)
Tytuł pozafabularny: Pomoc techniczna / Prowadzący Radia
Siedziała i wpatrywała się w samca i jego dziwnym rytuałom. Tam skąd pochodziła nie odprawiało się takich rzeczy, ale przecież każde stado ma jakieś obyczaje i zasady, których przestrzega. Przyglądając się zakopującemu kawał mięsa Machafuko lwica rozszerzyła ślepia i czekała na wyjaśnienia. Kiedy w końcu lew wytłumaczył jej na czym to polega, uznała to za niegłupie. W końcu gdyby nie Ziemia to nie byłoby ich tutaj, niczego by nie było. Wielkie nic..pustka. Dlatego dziękowanie Matce Ziemi to było oddanie hołdu, taki znak oddania.
Młoda znowu zaczęła zbyt intensywnie myśleć, patrzeć w głąb, szukać jakiegoś sensu. Miała taki zwyczaj gdy czegoś nie rozumiała. Próbowała wytłumaczyć sobie to swoim sposobem. Zawsze miała wyjście z każdej sytuacji. -"Rozumiem, każdy ma jakiś zwyczaj.."- mówiła spokojnym tonem. Spojrzała na niego i zrozumiała jego przesłanie. Trochę się krępowała, w końcu to on upolował obiad. Chwilę się wahała, a następnie wbiła swoje białe kły w mięso i oderwała spory kawał. Krew ściekała po jej kremowej brodzie, a ona sama delektowała się smakiem. Gdy już zakończyli posiłek lew poszedł wypocząć, a ona sama ułożyła się niedaleko wody i przysnęła.. |
|||
|
Machafuko Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:4 lata 2 miesiące Liczba postów:786 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 38 |
31-08-2012, 17:15
Prawa autorskie: Avatar: Nataka || Podpis: Kami (szkic), Cynka (kolory), Inn (cienie)
Tytuł pozafabularny: Pomoc techniczna / Prowadzący Radia
Właściwie to lew nie chciał zasypiać. Wędrował już przez różne terytoria i znał niebezpieczeństwo takich podróży, a do tego był obcy na tych ziemiach. Nie wiedział czego się spodziewać. W sumie przydałby mu się przewodnik. Oczy same mu się kleiły, dopiero teraz sobie uzmysłowił jak wiele przeszedł. A zaczął gdy miał dokładnie jeden rok. Jak bardzo się zmienił od tamtego czasu? Zdawał sobie sprawę, że bardzo. To podróż go ukształtowała, była jego ojcem i matką, surowym, ale przekazującym swojemu dziecku wiele mądrości... Rozmyślał tak na wpół zamroczony, aż w końcu nawet nie wiedział kiedy usnął.
Przebudził się rano, jeszcze na wpół śniąc. Przeciągnął się kocim zwyczajem, i wtedy dotarło do niego co się stało. Zasnął! Przecież byli bezbronni jak kociaki. Jak mógł do tego dopuścić? Nerwowo rozejrzał się po okolicy. Wszystko wyglądało normalnie. Kremowa leżała, zapewnie śpiąc, przy jeziorku. Ani śladów aktywności kogokolwiek. Odetchnął z ulgą. Miał wyrzuty sumienia, gdyby jeszcze zasnął płytkim sne byłoby pół biedy, pewnie by się obudził, gdyby usłyszał jakiś niepokojący dzwięk. Jednal on spał twardo, nawet nic mu się nie śniło. No nic... Trudno. Właściwie to nic się nie stało, a on sam czuł się bardzo wypoczęty. - Nie mogę się tak forsować, to nie może się powtórzyć... Posilił się resztkami zebry. Zostawił coś dla lwicy, gdyby miała ochotę coś przegryźć. Zmył krew z pyska i napił się wody. Czekać tylko jak jego towarzyszka się przebudzi. Tymczasem umilał sobie czekanie, obserwując wschodzące słońce nad sawanną. Spektakularny widok.
Głos // Sylwetka // A tu w nowej roli // I prezencik od synka
___ I rzekł do mnie główny admion: "Zbanuj wszystkich, ja rozpoznam swoich". Zielony? Czy czerwony? :v |
|||
|
Echo Gość |
31-08-2012, 23:28
Prawa autorskie: Avatar: Nataka || Podpis: Kami (szkic), Cynka (kolory), Inn (cienie)
Tytuł pozafabularny: Pomoc techniczna / Prowadzący Radia
Lwica zasnęła głębokim snem i nic nie było w stanie jej obudzić. Leżała przy brzegu strumienia, który dostarczał jej chłodu. Nad ranem promienie słońca świeciły jej po ślepiach. Powoli je otworzyła i przeciągnęła się. Spojrzała na Machafuko, który siedział i obserwował krajobraz. Zwróciła się ku niemu lekko zaspana i uśmiechnęła się szeroko.
-"Wyspany..?"- zapytała ziewając. Była wypoczęta jak nigdy. Pierwszy raz wyspała się tak porządnie. Po mimo zagrożenia, czuła się bezpiecznie. Dlaczego ? Sama tego nie wiedziała, być może dlatego, że czuła obecność samca. Podeszła do mięsa i oderwała dość duży kawał. Umorusała sobie pysk czerwoną krwią. Podobnie jak samiec napiła się trochę wody i wróciła do samca. Przysiadła koło niego i spojrzała na wschodzące słońce. -"Pięknie tutaj co nie..?"-zapytała z zachwytem. |
|||
|
Machafuko Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:4 lata 2 miesiące Liczba postów:786 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 38 |
01-09-2012, 00:28
Prawa autorskie: Avatar: Nataka || Podpis: Kami (szkic), Cynka (kolory), Inn (cienie)
Tytuł pozafabularny: Pomoc techniczna / Prowadzący Radia
Samiec kontemplował widoki. Z tego stanu wyrwał go głos lwicy.
- Od tygodni tak dobrze nie spałem... - W jego głosie słychać było nutkę wstydu. Machafuko nie ruszył się z miejsca, ale kontem oka obserwował Echo. Ta pożywiła się, zgasiła pragnienie i po chwili już siedziała koło niego tak samo podziwiając wschodzące słońce. Zapowiadał się bardzo przyjemny dzień. Samiec uśmiechnął się słysząc jej pytanie. - Rzeczywiście... - Właściwie tylko tyle miał do powiedzenia, bo co miałby więcej dodać? Czy piękno natury można wyrazić słowami? Nie sądził. - Słońce tutaj wydaje się czerwieńsze niż gdziekolwiek indziej. - Podczas całego czasu, który spędził na wędrówkach, nie widział żeby słońce przybrało tak krwisty kolor. Fascynujące i piękne. To była jedna z tych rzeczy, które miały go jeszcze zaskoczyć. Przez pewien czas napawał się tym widokiem, po czym w końcu spytał: - Mamy jakieś plany na dziś?
Głos // Sylwetka // A tu w nowej roli // I prezencik od synka
___ I rzekł do mnie główny admion: "Zbanuj wszystkich, ja rozpoznam swoich". Zielony? Czy czerwony? :v |
|||
|
Echo Gość |
01-09-2012, 13:40
Prawa autorskie: Avatar: Nataka || Podpis: Kami (szkic), Cynka (kolory), Inn (cienie)
Tytuł pozafabularny: Pomoc techniczna / Prowadzący Radia
Siedzieli i napajali się widokiem słońca, które wznosiło się coraz wyżej i wyżej. Takie widoki można by podziwiać całymi godzinami. Echo słysząc odpowiedź samca nawet nie zareagowała. Spoglądała na niebo i rozmyślała. Przerwało jej to pytanie Machafuko.
Jakie miała dalsze plany? Na pewno będzie musiła wrócić do Yaal i Demiego. -"Zamierzam iść na tereny SN, wybierzesz się ze mną..?"-zaproponowała lwica. Po czym wstała i odwróciła się w kierunku, w którym zamierzała pójść. Po mimo tego, że jest tak wcześnie ona już chciała ruszać. Wyruszenie w tym momencie jest idealne, gdyż nie zapowiada się na deszcz, a słońce nie będzie tak grzało.. |
|||
|
Machafuko Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:4 lata 2 miesiące Liczba postów:786 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 38 |
01-09-2012, 13:58
Prawa autorskie: Avatar: Nataka || Podpis: Kami (szkic), Cynka (kolory), Inn (cienie)
Tytuł pozafabularny: Pomoc techniczna / Prowadzący Radia
Machafuko rozważał w myślach propozycje Echo. Perspektywa ruszenia się gdziekolwiek cieszyła go, ale czy napewno chce się zapuszczać na tereny obcego stada? Choć w sumie towarzyszyłaby mu jadna z jego członków. Być może dzienki temu zyskał by swoisty immumitet. Krociło go bardzo, by podążyć za samicą. Te zmiemie wydawało się bardzo interesujące.
- Chętnie, ale czy twoi nie będą mieli nic przeciw?
Głos // Sylwetka // A tu w nowej roli // I prezencik od synka
___ I rzekł do mnie główny admion: "Zbanuj wszystkich, ja rozpoznam swoich". Zielony? Czy czerwony? :v |
|||
|
Echo Gość |
01-09-2012, 14:04
Prawa autorskie: Avatar: Nataka || Podpis: Kami (szkic), Cynka (kolory), Inn (cienie)
Tytuł pozafabularny: Pomoc techniczna / Prowadzący Radia
Czekała na jego odpowiedź dość długo, ale w końcu usłyszała decyzję.
-"Coś ty Strażnicy tolerują każdego, nawet tych, którzy kroczą po ich terenach.."- uśmiechnęła się i ruszyła przed siebie. Widząc, że lew jeszcze się nie ruszył zawołała głośno: -"No rusz się.."- poczekała na niego i wyszła z terenów sawanny. zt. |
|||
|
Machafuko Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:4 lata 2 miesiące Liczba postów:786 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 38 |
01-09-2012, 14:17
Prawa autorskie: Avatar: Nataka || Podpis: Kami (szkic), Cynka (kolory), Inn (cienie)
Tytuł pozafabularny: Pomoc techniczna / Prowadzący Radia
Lew uśmiechnął się widząc zniecierpliwienie samicy. Ta młoda osóbka jeszcze wiele będzie się musiała nauczyć o życiu. Ale cóż, wszystko w swoim czasie. Choć zdawał sobie sprawę, że być może niedocenia lwicy. Wszystko się okaże. Tak więc ruszył biegiem, by dogonić Echo. I znowu wyszła na wierzch prawda stara jak świat, że to samiec musi się uganiać za samicami...
zt
Głos // Sylwetka // A tu w nowej roli // I prezencik od synka
___ I rzekł do mnie główny admion: "Zbanuj wszystkich, ja rozpoznam swoich". Zielony? Czy czerwony? :v |
|||
|
Ayari Reinmar Gość |
14-09-2012, 21:57
Prawa autorskie: Avatar: Nataka || Podpis: Kami (szkic), Cynka (kolory), Inn (cienie)
Tytuł pozafabularny: Pomoc techniczna / Prowadzący Radia
Przylazł tutaj dość leniwym krokiem. Na tyle, na ile się orientował, to właśnie wodopój był najbliższym zbiornikiem wody. O, umyje się i napije. Idealnie. Oczywiście idąc tutaj, przedstawił się swojej nowej towarzyszce. Bo nie udało mu się wcześniej, tak. Lwy zastały przy wodopoju niewielkie stado zebr. Zwierzęta niemalże od razu wyczuły ich obecność, jak i fakt, że żadne z nich nie poluje- pomimo to zaraz zrobiło się miejsce przy brzegu, gdzie zamierzał się napić. Zerknął kątem oka na Idril, po czym machnął kilka razy ogonem. Zatrzymał się, schylił i powolnie wypił kilka łyków. Potem wszedł nieco głębiej. Na początku zastanawiał się, czy nie zastanie w niej jakiejś większej grupy krokodyli, ale uznał, że w takim przypadku raczej nawet jednego nie udałoby mu się zobaczyć. Położył się na dość płytkiej wodzie i zanurzył łeb, by najpierw opłukać grzywę z soli, potem przetoczył się na grzbiet mając nadzieję, że w ten sposób nieco się oporządzi. Wstał, porządnie otrząsnął się z wody i wyszedł na brzeg. Położył się gdzieś na trawie i dokończył toaletę językiem.
|
|||
|
Aigéan Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:6 miesiący Liczba postów:54 Dołączył:Sie 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 25 Zręczność: 20 Spostrzegawczość: 15 |
15-09-2012, 09:35
Prawa autorskie: KamiLionheart/obróbka; Lisha
Niesamowite! A jednak doszli do celu, patrzcie państwo. Wątpiła w umiejętności prowadzenia Ayariego - przedstawił się, był już trochę przytomniejszy? - ale się omyliła. Trafili gdzie chcieli. Okolica diametralnie różniła się od terenów tej Nowej Północy, Idril poczuła się tu swojsko. Sawanna, to jest to! Żadne tam mroźne klimaty do niej nie przemawiały, nawet jeśli wyglądały niesamowicie pięknie. Zebry...mniam! W sumie, czemu by nie zjeść posiłku...ale, nie, chwilowo nie była głodna, przed przyjściem nad brzeg Oceanu się posilała. Niemniej posłała pasiastym konikom niezbyt przyjemny - a przynajmniej, pełen wyższości uśmiech. Miejcie się na baczności!
Krokodyle? Zebry raczej nie podchodziłyby do miejsca gdzie czają się te gady, chyba że są głupsze niż myślała. Na wszelki wypadek poczekała aż Reinmar się wypluska i dopiero wtedy napiła się trochę wody, całkowicie ignorując fakt obecnych tam zarazków i soli po kąpieli szarego. Sama była niezdecydowana. Słońce grzało, ale i wiało. Niezbyt dobrze byłoby się przeziębić...Dlatego zdecydowała się umyć tylko zasoloną łapę i ułożyć się wygodnie na trawie, wylizując kończynę. Teraz się musi wygrzać, zapomnień o śniegu. - A to...czy to nadal tereny Nowej Północy? Wiesz coś o tej krainie, Reinmarze? - zapytała, obracając łeb w stronę czarnogrzywego i marszcząc szary nos, na którym znajdowały się charakterystyczne bure kropki, podobnie jak na barku i szyi. Czuła się niezręcznie - sama gadała a on właściwie cały czas milczał. - Dzięki za pomoc przy znalezieniu wody. - burknęła jeszcze, kładąc łeb na łapach i przymykając ślepia. No, teraz słoneczko ma grzać. Wiatr trochę jej przeszkadzał, ale nie było źle. Byle tylko deszcz teraz nie spadł... |
|||
|
Ayari Reinmar Gość |
15-09-2012, 10:07
Prawa autorskie: KamiLionheart/obróbka; Lisha
Nie należał do osób, które uważały, że słowa są potrzebne przy relacjach z innymi lwami. Nie miał nic przeciwko rozmowie, ale nigdy nie wyskakiwał z jakimś ciekawym tematem. Co najwyżej mógł o coś zapytać.
-Jesteśmy teraz na Lwiej Ziemi, niedaleko granicy z Nową Północą. Z tego, co wiem, te stada żyją ze sobą w przyjaźni.- odparł jedynie i westchnął, po czym sam położył łeb na łapach. Ułożył się wygodnie, nieco się kręcąc, po czym wlepił ciekawski i bezczelny wzrok w Idril. -Skąd jesteś?- zapytał nieco zaciekawiony jej osobą chyba po raz pierwszy. Zlustrował ją wzrokiem, po czym dodał. -Powinnaś spłukać sól z sierści, później może piec. |
|||
|
Aigéan Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:6 miesiący Liczba postów:54 Dołączył:Sie 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 25 Zręczność: 20 Spostrzegawczość: 15 |
15-09-2012, 10:30
Prawa autorskie: KamiLionheart/obróbka; Lisha
Za to Idril lubiła rozmawiać. Rozmawiać, nie monologować. Ani nie ględzić, wymieniać po prostu opinie. Trafiła tak średnio, bo Ayari sam z siebie się nie odzywał. Ale za to dużo wiedział, tak przynajmniej myślała. Więc jeśli będzie zadawać pytania, to szary będzie odpowiadał. Tyle na razie jej wystarczy. Wróciło jej trochę pewności siebie, bowiem kiedy Reinmar zaczął się weń bezczelnie wpatrywać, nie odwróciła łba. Skoro on może, to i ona, prawda? No i wypada obserwować rozmówcę, z tego co pamiętała.
- Lwia Ziemia? Nic mi to nie mówi. Czy są tu jeszcze inne stada? Kto nimi rządzi? W jakich są stosunkach? - zaatakowała Reinmara gradem pytań. Nie chciała się potem wpakować na jakiegoś Lwiego - swoją drogą, niezwykle oryginalne! - który powie jej, że to prywatne tereny. A wcześniej przecież nie miała pojęcia o istnieniu NP. Trzeba się zacząć orientować co i jak...Słysząc pytanie samca, wzruszyła barkami. Na jej pysku pojawił się grymas, jakby nie wiedziała jak dokładnie się opisać. - Z Migoczących Iskier, wędrowców. Ale podobno urodziłam sie tutaj, na granicy tej krainy. - odpowiedziała sucho, mrużąc ślepia. Tylko na to było go stać? Chociaż, w sumie, pytanie jak pytanie. Dziwne, że w ogóle je zadał. Kiedy wspomniał o soli, poruszyła się niepewnie. A to paskudztwo! Teraz pytanie, czy jej nie nabiera. Nie wyglądał na takiego, ale pozory mylą, mylą! To było jej motto, jakby nie było. Postanowiła nie ryzykować. - Jakby tak nie wiało, czemu nie...Za zimno na to. - odpowiedziała z wahaniem, patrząc z zazdrością na jego gęstą grzywę. Temu to dobrze, przynajmniej trochę go ogrzewała. |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości