Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Saika Gość |
13-10-2012, 12:20
[Uwierzycie że zapomniałam w jakim temacie siedzimy? .___. Przepraszam!]
Lwica uśmiechnęła się zadziornie. Sławna, stara i skromna Zaj. Jak ona to lubi. Widać nie warto palić za sobą cholernych mostów i nadal pozostać w kontakcie. A kto wie, może te znajomości się kiedyś przydadzą? Saika podeszła do lwicy w milczeniu, już nawet otworzyła usta gdy pojawił się on. Spojrzała na niego zdziwiona. Dafaq? Nie, to nie może być... Ah. Tak, Kaiser. No, możliwe że nieszczęścia chodzą parami, ale ten przypadek jawnie udowadnia że samo szczęście też nie jest gorsze. - Zaj... Kaiser... Ja nawet... - wyrwała zdumiona gdy ten nagle wskoczył na nią. Straciła równowagę, po czym zaczęła koziołkować w tył. Wlazł na nią. Też coś! Ruda próbowała się w jakiś sposób wyswobodzić. - Jakże bym śmiała nie tęsknić. - odfuknęła w szelmowskim uśmiechu. Nie spodziewała się czegoś takiego. W ogóle... jakim cudem im wszystkim udało się dotrzeć tutaj i jeszcze ulokować się w tym samym miejscu, w tym samym czasie? Widać los im sprzyja. Ha. |
|||
|
Shyeiro KARNY TYTUŁ ZA PSUCIE EVENTÓW Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Ponad 4 lata Znamiona:0/0 Liczba postów:411 Dołączył:Sie 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 75 Zręczność: 65 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 29 |
13-10-2012, 22:21
Prawa autorskie: AFrozenHeart/ Zimnaya
Z każdą chwilą, z każdą następną osobą, entuzjazm rudego znacznie spadał, aż w końcu zaczął uświadamiać sobie, że do ich wyprawy może w ogóle nie dojść.
Zaj wyraziła swoje chęci, jednak nim zdążył się odezwać w kierunku Saiki, z pytaniem, czy moga już ruszać, pojawił się ktoś jeszcze, a co ciekawe, była to osoba z bandy lwicy, o której on się nasłuchał. Zerknął w przelocie na nowoprzybyłego, coś w nim było ciekawego, jeszcze takiej aury nie widział. Ale nie czas na to, czas na to, by wyruszyć, nie Sai? Czyżbyś zapomniała? Morskie oczy spoczęły na samicy, starając się skupić jej spojrzenie na nim, może wtedy przypomni sobie, że gdzieś mają iść. Może wziąć nawet brązowego, im więcej tym ciekawiej, jak to zwykł mawiać. +2hp, niemalże o tym zapomniałam xd |
|||
|
Zaj Gość |
13-10-2012, 22:41
Prawa autorskie: AFrozenHeart/ Zimnaya
Cały czas uśmiechając się patrzyła na małego. Był przepełniony entuzjazmem. Tak jak każdy w jego wieku.
Jeeej..czy ona też taka była w czasach dorastania? Miejmy nadzieję, że nie. Nagle usłyszała zza siebie czyjeś kroki. Odwróciła się i.. po prostu nie dowierzała. Jakim cudem? Może od razu cała banda tutaj przyszła? Patrzyła na Kaisera wyłupiastymi oczami, które co chwile przecierała. Może to tylko zwidy. Na pewno jej się przywidziało. Jednak gdy skoczył na Sai to wiedziała, że nie śni. Po mimo to nadal nie wierzyła i musiała go dotknąć. Wystawiła łapę i położyła na jego boku. CO DO ..? On jest prawdziwy.. Gdy skoczył na lwicę zaśmiała się głośno. Ale zaraz, trzeba sobie coś wyjaśnić.. -"Ee..gołąbeczki możecie mi to wytłumaczyć czego wszyscy tutaj jesteśmy? W jednym miejscu?!"-mówiła z radością. Nie warto zapominać o przeszłości, gdy ona sama się do ciebie pcha. Cieszyła się z tego spotkania. Przynajmniej nie jest sama jak palec. Towarzystwo tej dwójki jak najbardziej jej odpowiadało. Saika i Kaiser, kto by pomyślał, że kiedykolwiek ich jeszcze zobaczy? |
|||
|
Kaiser Gość |
13-10-2012, 23:16
Prawa autorskie: AFrozenHeart/ Zimnaya
Kaiser po chwili milczenia i przypatrywania się oczom Saiki ze śmiertelną powagą wymalowaną na pysku, zmrużył oczy lekko przesłonięte grzywką.
-No, i tak ma być.- odparł, a zaraz potem zlazł z niej. Przelotnym spojrzeniem ogarnął sylwetkę Syeiro, no co, dziecko jak dziecko, za małe żeby poświęcać mu więcej uwagi niż to konieczne, od tego byli jego rodzice. -Jak to czemu tu jesteśmy? O ile mnie pamięć nie myli, zanim grupa się rozpadła komuś powiedziałem, że stąd pochodzę. No i tak za mną tęskniłyście że przyszłyście, nie było tak? Saika, chyba tobie wtedy się spowiadałem ze swojego pochodzenia, prawda?- Kaiser usiadł niczym król na swym zacnym zadku i złączył łapy. -Dobrze, że tu jesteście, wróciłem po takim długim czasie do domu i okazało się że mój tatuś mnie nie kocha, przynajmniej wy to będziecie robić.- oznajmił, zupełnie jakby to było oczywiste. Bo było, prawda? |
|||
|
Saika Gość |
13-10-2012, 23:59
Prawa autorskie: AFrozenHeart/ Zimnaya
Saika natychmiast podniosła się z ziemi i otrzepała się z piachu. Rzuciła przelotne spojrzenie Kaiserowi, po czym skierowała swój wzrok na małego. Pokiwała twierdząco głową. Daj mi tylko chwilkę.
- Możliwe że przyszłam tu za twoim śladem, ale szłam w połowie na ślepo. - i tu pauza - No oczywiście, Kai. Bo jakby cię tu nie kochać. - odparła uśmiechając się niczym słodka kokietka i posyłając do niego zaczepnie oczko. Rozejrzała się dokoła i stwierdziła, że nadszedł czas aby oznajmić reszcie jej szatański plan. Wybrała miejsce - nieopodal, bo kilka kroków, leżał sobie większy, płaski kamulec na który wskoczyła. Wyprostowała się dumnie i ogarnęła wzrokiem wszystkich zebranych. - Dobra, a teraz czas na mowę od Saiki. Zapewne zastanawia was to, cóż takiego znowu zrodziło się w moim szurniętym łbie. Otóż mam pewien plan, dzięki którego możemy wzbogacić się o nowe doświadczenia. Kończąc ten długi wstęp, pragnę oznajmić że włócząc się dzień lub dwa po tych terenach udało mi się znaleźć ziemię, której zbadanie byłoby dla nas wyzwaniem - ogromne bagnisko, a za nim wielka, królująca nad wszystkim skała. Wokół unosiła się mgła na tyle gęsta, że można było ją jeść. Oczywiście, samobójstwem byłoby wyruszenie samemu na tak niebezpieczną wyprawę, kto wie, co może nas tam zastać. Więc pytam się was, moi mili, czy podejmiecie się tego wyzwania i zechcecie towarzyszyć mi w eksploracji tych terenów, czy też pozostaniecie obojętni na moją prośbę? Zakończywszy tym jakże trafnym pytaniem Saika zmierzyła ich wszystkim uważnym wzrokiem i uniosła pytająco brew. |
|||
|
Shyeiro KARNY TYTUŁ ZA PSUCIE EVENTÓW Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Ponad 4 lata Znamiona:0/0 Liczba postów:411 Dołączył:Sie 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 75 Zręczność: 65 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 29 |
14-10-2012, 00:09
Prawa autorskie: AFrozenHeart/ Zimnaya
Shey w końcu osiągnął cel- Saika na niego spojrzała i zrozumiała jego intencje, stając po chwili na skalce i wypowiadając to, na co on czekał od dawna.
- Uwielbiam wyzwania! Możesz na mnie liczyć.- rzekł, jako pierwszy z towarzystwa, aż kipiało z niego tym całym młodzieńczym entuzjazmem. Rudy tylko czekał, aż Saika skończy swą przemowę, by mógł w końcu zabrać głos, jako ten najlepszy towarzysz do podróży. Po chwili wystąpił przed szereg, stając u boku czerwonookiej i ciekawskim spojrzeniem objął pozostałą dwójkę, ciekaw, czy i oni z nimi wyruszą. |
|||
|
Zaj Gość |
14-10-2012, 15:16
Prawa autorskie: AFrozenHeart/ Zimnaya
Lwica uśmiechała się pod nosem. Słuchała słów Kaisera. Wszystko było jasne, ale na pewno nie jej mówił o swoim pochodzeniu. Chociaż mogła to wiedzieć w końcu też tutaj mieszkała..
Po ostatniej wypowiedzi zaśmiała się głośno i spojrzała na samca. Wtedy odezwała się Saika. Lepiej nie można było tego stwierdzić. -"Dokładnie.."-przytaknęła śmiejąc się. Chwilę później samica zaczęła swoją przemowę. Zaj słuchała jej słów i coraz bardziej była do niego przekonana. Czemu by się nie przejść? Przynajmniej zielonooka nie będzie się włóczyć bez celu po tej okolicy. -"AHOJ kapitanie.."-ryknęła głośno i podniosła swój zad z podłoża.. |
|||
|
Kaiser Gość |
15-10-2012, 21:45
Prawa autorskie: AFrozenHeart/ Zimnaya
Podniósł się leniwie.
-Ale po co taaam?- jęknął. -Ledwo co przez pustynię przeszedłem, a teraz po jakichś bagnach mam latać? Nie no, poważnie, nie lepiej sobie poleżeć? No przecież dawno się nie widzieliśmy, musimy to nadrobić, prawda?- Jemu się wcale nie chciało, co potwierdził bezładnym klapnięciem na tyłek. Spojrzał na młodzika. Zmrużył jedno oko i zebrał w sobie myśli, wstrzymując oddech. A potem podszedł do Shyeiro i nachylił się nad nim, niemal przygważdżając go do ziemi. Ściągnął brwi. -To ty namówiłeś do czegoś moje dziewczyny.- Kai widział wyczekujący wzrok malca. No i ten gest Saiki... To kiwnięcie. Podniósł szybko łeb. -Saika, mów prawdę, po co ci te bagna, ten dzieciak coś knuje.- mruknął tonem nieuznającym zaprzeczenia. Wiedział że coś się święci, no głupi nie był... -I czemu on tu jest, dzieci nie powinny zadawać się ze starszymi.- |
|||
|
Saika Gość |
15-10-2012, 22:40
Prawa autorskie: AFrozenHeart/ Zimnaya
Lwica zeskoczyła ze skały mrużąc wściekle oczy i rzucając ogonem to w prawo, to w lewo. Pewnym, niemalże władczym krokiem podeszła do Kaisera, po czym stając naprzeciw niego wycedziła:
- Jesteś stara dupa i tyle. Po prostu szukam kłopotów. Jak każdy. Bez tego życie byłoby tak nudne, że zdechłabym już dawno. I zostaw młodego w spokoju. - podniosła głos - A co, zabronisz nam? Szyeiro przynajmniej nie jojczy jak stara babcia. Wymachiwała ogonem z taką zapalczywością, iż można było pomyśleć że dostała jakiegoś ataku wściekłości, albo coś w ten deseń. A może ona chce?! Co ją obchodzą narzekania Kaisera. Też coś, ''jesteśmy lepsi bo mamy na karku więcej lat''. Akurat ona, nie licząc młodego, była najmłodsza z całego towarzystwa. To właśnie brązowy powinien wziąć pod uwagę przy doborze słów. - Pan poważny stracił chęci do życia, co? - odfuknęła żeby go rozjuszyć. Skoro ona jest zirytowana, to on też powinien, a co! Wbiła swoje przenikliwe, pełne najgorszego spojrzenie w samca. Czy on nie pamięta z kim ma do czynienia? Zapomniał już, kim jest Saika? Że nie da sobie w kaszę dmuchać. Kto jak kto, ale ona do najspokojniejszych, najcierpliwszych i najmilszych samiczek po tej stronie globu nie należała. Była porywcza, niespokojna i stosunkowo pyskata. Zresztą, ktoś kto obracał się w takim towarzystwie musi być uzbrojony w szczyptę cynizmu, inaczej nie ma bata. |
|||
|
Zaj Gość |
16-10-2012, 09:34
Prawa autorskie: AFrozenHeart/ Zimnaya
Zaj siedziała i obserwowała zachowanie reszty, które bardzo ją bawiło. Coś się w końcu rozkręca. Oglądanie kłótni tej dwójki byłoby cudowne. Te emocje..
Brakuje tylko popcornu.. Co do wycieczki na bagna to jasnobeżowa chciała się przejść. Siedzenie na dupsku i gapienie się na siebie było nudne. Szczególnie, że robiła już to przez dłuższy czas. Jednak Kaiser był typem lenia, któremu nie chciało się nic. Jak nie chce to niech nie idzie. Nikt go przecież nie zmusza..A z resztą kij mu w zad. Samica nie miała zamiaru wtrącać się w ich rozmowę. Ziewnęła leniwie i położyła się na ziemi.. |
|||
|
Shyeiro KARNY TYTUŁ ZA PSUCIE EVENTÓW Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Ponad 4 lata Znamiona:0/0 Liczba postów:411 Dołączył:Sie 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 75 Zręczność: 65 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 29 |
16-10-2012, 09:43
Prawa autorskie: AFrozenHeart/ Zimnaya
Shyeiro uśmiechnął się ciepło do Zaj. No jak miło, mamy kolejną kompankę do naszej wyprawy, czyli możemy już ruszać, skoro ten samiec jest zbyt leniwy, by iść z nami?
Chwila. Może jednak nie jest leniwy, skoro wstał. O. Idzie. O patrzy. No i rudy poleciał na plecy, widząc łeb samca zbyt blisko swojego. Położył po sobie uszy i zmarszczył nos. - ja nic nie zrobiłem! To był pomysł Saiki!- burknął, sciągając przy tym brwi. Po chwili odepchnął łapą łeb Kaisera, jednocześnie dźwigając się na łapy i odskakując ku Saice, stajac u jej boku. Prychnął jedynie słysząc kolejne zdanie wypowiedziane przez Kaisera. Tak! Shey knuje podbicie całego świata i zgwałcenia niewiast. Buahahahahaha. No, ale natępnego zdania wprost nie mógł nie skomentować. - ja tu mieszkam tempaku, to ty wparowałeś tam, gdzie nie powinieneś!- burknął, marszcząc nos. No, Shyeiro miał pewność, że może być zuchwały w stosunku do wszystkiego i wszystkich, przecież jest u siebie, to chyba jest nietykalny? |
|||
|
Sheyira Konto zawieszone Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:42 Dołączył:Wrz 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 61 Zręczność: 78 Spostrzegawczość: 71 Doświadczenie: 10 |
17-10-2012, 20:46
Prawa autorskie: Madkakerlaken |AlaDyllus
Sheyra spokojnym krokiem przemierzała Lwią Ziemię, zwiedzając ją z zaciekawieniem. Podobały się jej tereny tego stada, jednakże na jej pysku widniał smutek. Miała nadzieję na odnalezienie brata, a tu co? Nic. Była już w kilku miejscach, lecz żaden z lwów nie przypominał jego. W sumie było to jak szukanie na oślep, w końcu nie widziała go już tyle czasu. No ale byli bliźniakami, więc jeśli ona nie skojarzy, to na pewno zrobi to ktoś inny.
Młoda lwica powolnie doszła do wodopoju, przedostatniego miejsca na tych terenach. Z daleka zauważyła parę starszych lwów, oraz jedno lwiątko na oko w podobnym wieku do niej. Miał grzywę w kolorze podobnym do jej końcówki ogona, oraz zielone oczy. Futro jedynie miał ciemniejsze. Na pysku lwiczki pojawił się uśmiech. Czyżby to był on? Od razu podbiegła do gromady lwów, a konkretniej do tego jednego. -Shyeiro???- zapytała go, choć bardziej to było niepewne stwierdzenie. Przyglądała mu się uważnie, w nadziei iż jest to właśnie jej brat, oraz że ten ją rozpozna. Na pozostałe lwy na razie nie zwróciła uwagi, ale musieli ją zrozumieć. W końcu odnalazła członka swej rodziny, jedynego który jej pozostał... |
|||
|
Kaiser Gość |
18-10-2012, 10:41
Prawa autorskie: Madkakerlaken |AlaDyllus
Warknął na lwiątko gdy to dotknęło jego sierść. A potem uniósł nieco łeb, wzrokiem wodząc za Shyeiro.
-Nie prowokuj Sai, mów sobie co chcesz, ja nie widzę sensu by tam iść. Znam ciekawsze zajęcia i o wiele ładniej pachnące.- prychnął w stronę lwicy. Kaiser zaczął dorastać, jeszcze pół roku temu pewnie za takie słowa rzuciłby się do ataku, jednak po tonach obelg jakie usłyszał, przestał wierzyć w siłę argumentu, jego dewizą był argument siły. -Licz się ze słowami szczeniaku.- mruknął. Nie, to co powiedział mały nie zrobiło na Brązowym wrażenia, ale lewek przejawiał skłonności do nadmiernej pewności siebie, a nawet zdradził skąd pochodzi. I zadaje się z kimś takim jak Saika. Shyeiro powinien zostać w jakiś sposób ukarany, żeby wiedział, gdzie jego miejsce na tym świecie. Takie pchełki jak on nie miały prawa głosu. -Nie interesuje mnie brudzenie się w bagnie, ale skoro wy macie takie niskie wymagania jeśli idzie o rozrywkę, to idźcie.- uśmiechnął się delikatnie, przymykając oczy, co jego pyskowi nadało uwodzicielskiego wyrazu. No, co teraz? -A tak w ogóle, to od kiedy zadajesz się z takimi dzieciakami? Instynkt macierzyński ci się włączył?- I kolejne lwiątko. -Nie no ja was proszę, dlaczego te dzieci są takie głupie? Podchodzą do każdego, nawet nie zastanawiają się czy czasem nie są w niebezpieczeństwie. Sai, to jest rozrywka. Pogońmy dzieci.- kłapnął szczękami szczerząc się przy tym. |
|||
|
Saika Gość |
18-10-2012, 17:26
Prawa autorskie: Madkakerlaken |AlaDyllus
Ruda po raz kolejny doświadczyła tego dziwnego uczucia. W zasadzie to jakby... coś w niej pękło. Przynajmniej tak wyobrażała sobie dźwięk tego impulsu - po prostu pyk, i nagle wszystko to, co było tłumione wylewa się na zewnątrz. Z początku trochę nieśmiało, wpierw daje się odczuć ciepło, nawet przyjemne. Na policzkach, w piersi i w łapach. Później uczucie ciepła przeradza się w nieopisaną irytację, a irytacja w dziką wściekłość. Tak nawet... niepozornie się zaczyna, a kończy czymś nie fajnym. Przez kilka chwil stała niby niewzruszenie, ale już w jej szkarłatnych oczach widać było furię. Nie dość, że ten... burak! obrażał ją i jej poczucie rozrywki, to jeszcze robił z siebie wielkiego dorosłego wyżywając się na młodych, a przy okazji kpił z jej rozumowania. Poczuła się po pierwsze zrównana z błotem, zignorowana i bezsilna, ale właśnie to ostatnie odczucie sprawiło, że naszła ją potrzeba wyperswadowania, najlepiej siłą, na samcu zdania, że wcale nie jest taka słaba. Nawet nie sięgnęła po agresję słowną, choć w większości przypadków najpierw rzucała zdechłymi psami, a dopiero później w grę wchodziły kły i pazury. To było spontaniczne, nawet nie pomyślała o tym, co z tego wyniknie. Ale to właśnie jest spontaniczność, działanie pod presją danej sytuacji która oczekuje od nas szybkiej reakcji.
W pierwszej chwili miała zamiar skoczyć na Kaisera, ba, nawet przyczaiła się do skoku, ale nim zdążyła zainicjować skok, zdecydowała się zostać przy ziemi. Wykorzystując impet jaki miała przeznaczyć na wybicie się, Saika uniosła prawą, już dawno uzbrojoną w pazury łapę i cięła tam, gdzie stał Kaiser na wysokość barku. Najeżona niczym jeżozwierz wydała z siebie długi, dziki syk. Gdy tylko, a trwało to w zasadzie kilka sekund, zamachnęła się łapą zaczęła przygotowywać się do uniku. Tak, spodziewała się ciosu, ba, nie wyobrażała sobie sytuacji, w której taka reakcja nie otrzymałaby odpowiedzi w postaci kłów i pazurów. [Piszę w trybie niedokonanym i wszelkie czynności również są niedokonane. Moncia, Ty będziesz decydować o większości, bo Kai jest silniejszy, starszy i większy, nie poczeba emge.] |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 17 gości