Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Destiny Gość |
26-09-2012, 16:47
Śmieszne. Nie mieć przodków... to co, Slide wyskoczył z kwiatka? Może sam wyrósł z ziemi jak kwiatek? Ktoś zawsze był. Ktoś, kogo chcemy lub nie chcemy znać. Obojętne. Poza tym, chłopie- więcej wiary w siebie! Każdy lew powinien kipieć dosłownie hormonami. Zamiast zastanawiać się, czy jest atrakcyjny, czy nie, po prostu walczy o samicę... i przeważnie to im się podoba. Uwaga. Bycie pożądaną. Często to wystarcza. Potomka wypadałoby po sobie zostawić. Chociaż jednego synka.
Destiny szła po prostu przed siebie, w sumie nie zastanawiając się nad tym, gdzie dokładnie zamierza się udać. Po drodze udało jej się upolować niewielką gazelę, którą się posiliła, więc teraz umierała z nudów... nic dziwnego, że gdy tylko trafiła na dość świeży trop Slide'a, od razu ruszyła za nim. Nie minęła chwila, jak samica znalazła źródło swojego zainteresowania. Szła dość cichutko, wiatr delikatnie wiał od samca, dlatego mogła pozostać niezauważona. Tym bardziej, że czarny właśnie wpatrywał się w jeziorko. Słodko. Destiny usiadła wlepiając w niego swoje błękitne ślepia. Zastanawiała się, kiedy samiec ją dostrzeże. Ona ma czas, posiedzi. |
|||
|
Slide Gość |
27-09-2012, 17:39
Eh.. i co ja zrobiłem? Oxena jest zła.. i to moja wina. Głupi.. głupi czarnuch.
Mówił sam do siebie wpatrując się w taflę wody, zaś jego "futerko" było owiewane przez wiatr który zmieniał co chwilę swój kierunek. A do tego ta słodka, błoga cisza. Czy to norma.. by tak młody samiec siedział sam w takim miejscu? Nie sądzę. Ale teraz dla Slide`a liczyło się jeno to by jakoś udobruchać Oxi.. i przeprosić ją za swe zachowanie. Bo wiadomo.. śmiech to zdrowie, ale żeby tak?! Zresztą.. wracając do przybycia Dest. Młody lew długo nie czuł obecności nikogo poza nim.. dopiero po dłuższej chwili poczuł zapach samicy, wtedy zaś przymknął swe ślepia i z drżącym głosem rzekł. Kim jesteś?! N-nie rób mi krzywdy.. |
|||
|
Erina Gość |
29-09-2012, 21:20
Młoda matka przybyła tutaj razem ze swoją jedyną pociechą. Jednak jak się później okazało były tutaj także dwa inne lwy. Erina nie miała pojęcia czy posiadają dobre zamiary. Dlatego położyła się troszkę w oddali w wyższej trawie. Jednak barwa jej futra nie była całkowicie bezpieczna. A piski Sheridana mogły zostać usłyszane przez samicę i samca.
|
|||
|
Destiny Gość |
29-09-2012, 21:39
Stała dalej w bezruchu wpatrując się intensywnie w czarnego samca. Błękitne ślepia lustrowały go od czasu do czasu, a samica sama w sumie nie wiedziała co o nim myśleć. Hę? Pomyślała usłyszawszy jego odpowiedź na jej przybycie. Zaśmiała się wrednie pod nosem i spojrzała na kolejną osóbkę, która przybyła. W sumie nie dostrzegła jej, ale doskonale wiedziała, gdzie Erina właśnie się znajdowała. Podniosła tyłek i rzuciła do samca krótkie: "chodź", po czym ruszyła w stronę, z której słyszała piski młodego.
|
|||
|
Sheridan Gość |
29-09-2012, 21:46
Młody znów traktowany był jak worek – cały czas noszony, przekładany. Miał tego dosyć! Kim on w końcu jest? Małym maminsynkiem, czy żywą iskrą poznającą świat? Zaczął więc popiskiwać i wymachiwać łapkami w nadziei, że się uwolni. Wreszcie Erina ustała i nawet położyła się. To była jego szansa! Maluch spróbował wyrwać się opiekunce, by następnie powędrować w krzaki. Ale zaraz, coś tu było nie tak. Wyczuwał kolejny nowy zapach, bardziej podobny do tego, którym pachniała Erina, tylko, ze ten był obcy. Uniósł do góry łebek i w porę zauważył jakąś postać przed sobą. To od niej był ten zapach, eureka! Tylko, czy lwica jest nastawiona na tryb dobroci, czy może jednak mordercy? Ale czy taki noworodek by myślał o niebezpieczeństwie? No proszę… Nie zważając więc na lwicę poczołgał się do przodu, natrafiwszy zaś na jej łapę uporczywie pchał. Poradzi sobie z nią, na pewno. Tylko uważaj, by nikt na ciebie nie nadepnął.
|
|||
|
Slide Gość |
29-09-2012, 21:59
Że co? Ona nie chce mu zrobić krzywdy, a nawet woła go by poszedł za nią? Czyż to nie dziwne? Może i niezbyt, lecz dla czarnego to co się działo wokół było strasznie dziwaczne. No ale wracając do sytuacji.. czarny niezbyt chętnie się obrócił, zaś gdy ujrzał że Destiny odchodzi w stronę pisków które były słyszalne nawet dla jego ucha, delikatnie oddalony podążył za nią przyglądając się jej bacznie. Wnet z trawy wylazło małe "coś" i poczęło się pchać na łapę samicy. Wtedy właśnie Slide zasiadł i przyglądając się maleństwu zamyślał się na krótką chwilę.
Jeeeej... jakie to małe. Rzekł jakby sam do siebie.. i podszedł bliżej. |
|||
|
Erina Gość |
29-09-2012, 22:07
No i pięknie. Tego to samica na pewno nie chciała. Dwójka, o której była przed chwilą mowa zaczęła iść w kierunku jej i jej malutkiego syna, który nawet teraz nie mógł zażyć dawki spokoju. Pakował się w coraz to gorsze niebezpieczeństwo, bo nie wiadomo jak obca samica zareaguje na jego obecność na jej własnej łapie. Szara samotniczka poderwała się wnet na równe łapy i próbując zabrać malucha spod niej, momentem spojrzała na czarną błagalnie. Jednak w tym samym momencie odezwał się nastoletni lew i mówił takim tonem głosu jakby wcale nie był niebezpieczeństwem. Erina położyła malucha z powrotem na ziemi i popatrzyła pytająco na swoich nowych towarzyszy.
-To mój syn - Sheridan. A ja jestem Erina. Po tych słowach odchrząknęła i przysiadła delikatnie na ziemi. |
|||
|
Sheridan Gość |
29-09-2012, 22:25
Szlag by to trafił! Było już tak blisko, a mama znowu swoje. Sher zirytowany jeszcze bardziej niż poprzednio piskał wściekle, próbując na nowo się uwolnić. Mogły od tego rozboleć uszy, nie ma co. Na domiar złego rozhuśtał się cały, wywijając łapkami i ogonkiem ile sił. Puść mnie! Komunikował przez donośne popiskiwania. Żywy jest z niego maluszek, Erina będzie miała w plecy. Tylko w kogo on się wdał..? Cholera wie. Malec poczuł kolejny nieznajomy zapach. Pochodził od drugiej z postaci, poniekąd mieszał się z zapachem lwicy. Czyli musiał stać niedaleko niej. A jego słowa? Szczęście samca, ze beżowy go nie usłyszał. Zaraz by leżał, na nim zaś stałby on, z wydętymi zadziornie ustami i napuszonym futerkiem. Wreszcie w miarę możliwości odwrócił łebek w stronę mamy i pisnął głośno dając jej do zrozumienia, żeby go wreszcie postawiła na ziemie!
|
|||
|
Destiny Gość |
30-09-2012, 12:10
Destiny patrzyła beznamiętnie na szczenię, które najwyraźniej nie bardzo było świadome, jak w tym wieku jest bezbronne. Nie poruszyła się również, gdy Erina zabrała malca, czy gdy Slide nieco podszedł. Wyglądało na to, że przeszło mu nieco od tego tchórza. A może bał się również Sheridana? Zerknęła na niego kątem oka, po czym rzuciła lekko wyzywające spojrzenie szarej. Uśmiechnęła się, ale w sposób dość... nie szczególnie przyjazny. Spojrzała ponownie na szczenię.
-Jestem Destiny.- odpowiedziała, jak to wypadało, po czym wyciągnęła łapę w stronę malca i pogłaskała go po łebku.- widzę, że dorobiłaś się zdrowiutkiego, silnego synka.- spojrzała ponownie na Erinę i przysunęła do siebie malca głaszcząc go po grzbiecie. -Musi Ci sprawiać sporo kłopotów. |
|||
|
Erina Gość |
02-10-2012, 21:07
Erina nie była pewna w stu procentach czy Destiny jest całkowicie przyjazna. Jej mimika pyska wyrażała co innego, natomiast słowa były zupełnie inne znaczeniowo. Jednak szara nie miała zamiaru okazywać tego. Najklepszym wyjściem jest zachowanie pokerowej twarzy.
-Sporo kłopotów to chyba dopiero mi przyniesie. Jest strasznie żywiołowy, z resztą jak sama widzisz. Tylko tymi słowami odpowiedziała czarnej samotniczce. W głębi duszy bała się trochę o Sheridana. Nigdy nie wiadomo co siedzi w głowie dorosłemu kotu. |
|||
|
Destiny Gość |
03-10-2012, 07:56
-Jest śliczny...- podsumowała jeszcze tylko.- Szkoda by było, gdybyś go straciła.- Uśmiechnęła się w sobie charakterystyczny sposób. Jakże ironicznie. Uniosła błękitne tęczówki na Erinę, po czym przysunęła do siebie jeszcze malca.
-Pożyczam go.- uśmiechnęła się ponownie.- ale sama musisz go sobie odebrać.- podniosła malca za sierść na karku i podniosła się odbiegając kilka kroków.- pospiesz się, długo bez jedzenia nie potrzyma.- i wybiegła, by zacząć swego rodzaju grę. Miała nadzieję, że zaskoczenie Eriny da jej nieco czasu, żeby się oddalić. [zt] //Od teraz zaczynamy akcję z mg. Destiny będzie uciekała z malcem, a Erina (jak mniemam) będzie ją goniła. Tylko od mg zależy, czy uda się matuli podążać za tropem samicy i jak szybko uda jej się znaleźć malca. Kolejność będzie: ja, ty, mg. Powodzenia ;) Podejrzewam, że będziesz potrzebowała mapki ziem. Nie możesz od tak wejść do tematu, w którym będę i napisać "oddawaj malca".// |
|||
|
Erina Gość |
03-10-2012, 17:48
No pięknie... Zachowanie obcej samicy wywołało u niej ogromne zdumienie. Czy każdy lew i inny kotowaty musi być aż tak wredny? Chyba tylko szara posiadała zdolność na wpadanie na takie osobniki. Młoda matka niebywale zbulwersowana zaczęła gonić Destiny, która była obecnie w posiadaniu Sheridana.
[z.t] |
|||
|
Saber Gość |
14-10-2012, 15:51
Jeżeli ktoś teraz by na nią spojrzał... Nie rozpoznałby w niej tej rudej, zimnej lwicy. Teraz bardziej wyglądała jak jakaś bagnista poczwara, która właśnie wygrzebała się z jakiejś ciemnej, zapomnianej pieczary. No... może i tak po części było.
Jezioro i woda - tego potrzebowała. Nawet gdzieś miała mgłę która się tu kłębiła. Musiała się umyć. Położyła gada na brzegu i cofając się kilkanaście kroków zaczęła biec, by potem po prostu wskoczyć do wody. Całe błoto rozpuściło się i odpłynęło od niej. Znów była lew. Wyczłapała się na brzeg, spoglądając na gada. Jego też trzeba umyć... Złapała do w prawą łapę i wrzuciła do wody, gdzie szybko się wymył, po czym wyciągnęła go, jednakże w połowie. Coś bowiem przykuło jej uwagę. Jasna sylwetka na wodzie. Stała. Był to lew. Odrzuciła krokodyla na bok i podniosła się, przyglądając się uważniej kotowi, który zbliżał się do niej. -Saber... - odezwał się po chwili, uśmiechając się troskliwie. Ruda teraz mogła poczuć jak robi jej się słabo. Zjeżyła się, nie była jednak w stanie wystawić kłów, czy przyjąć odpowiednią postawę do obrony. Po prostu stała przerażona. -T... t-t... t... - zająkała się, tuląc ze strachu uszy. Lew w tym czasie uśmiechnął się szerzej. -Saber... Dlaczego się zmieniłaś? - zapytał, dochodząc na tyle blisko, by lwica mogła dostrzec każdy szczegół w jego pół przezroczystej sylwetce. -T-t... tato? - wydusiła z siebie, cofając się o krok. -Nie bój się mnie. - rzekł doń, zaś jego uśmiech zbladł. -Nie bój się skarbie. Nie chcę ci nic zrobić. Chciałem cię zobaczyć. Jesteś taka piękna... wydoroślałaś. -Umarłeś... - wydusiła z siebie, choć te słowa sprawiły jej duży ból. Zawsze kochała ojca. Aslan był... Był w jej życiu kimś ważnym. Teraz to do niej dotarło. -Tato... Przepraszam. - powiedziała spoglądając w jego martwe, szafirowe ślepia. Takie same jak jej, które teraz wypełniły się łzami. Teraz to wiedziała... Zrobiła błąd. -Nie winię cię. Zrobiłaś co uważałaś za słuszne. I poradziłaś sobie z życiem. W przeciwieństwie do mnie. -Dlaczego... jak umarłeś? -To już nie jest ważne. - mruknął, podchodząc bliżej córki, by objąć ją lewą łapą... Tą którą stracił jeszcze za życia. -Tęskniłem za tobą. Błękitne ślepia rudej roztworzyły się szerzej, szkląc się w nikłym świetle. -Ja... też. Tak bardzo, bardzo. -Musisz coś dla mnie zrobić. Odszukaj swego brata. Ma na imię Nizar. Potrzebuje opieki. A ja nie mogę mu jej już zapewnić. -Ja... - zaczęła, jednak nie dokończyła. Duch jej ojca rozpłynął się niczym mgła. Podniosła się i rozejrzała, przygryzając wargę. -Pa... tato. - powiedziała, siląc się na uśmiech. Uśmiech... Jak dawno go nie doświadczała. Zapomniała jak jest przyjemny. [ Dodano: 2012-10-14, 14:56 ] Spojrzała na gada... Trzeba coś z nim zrobić. Usiadła i przecięła wzdłuż jego brzuch, by następnie wyjąć wszelkie narządy. Znów musiała się umyć... Usyfiła się krwią. Trudno. Wciągnęła ze sobą do wody także wypatroszonego trupa. Gdy już była czysta, wyszła na brzeg i... i przypomniał sobie o woreczku na szyi. Zdjęła go, roztwierając. W środku były jakieś jasne kamienie. Ładne. Założyła je z powrotem, złapała trupa i ruszyła przed siebie. [z/t] |
|||
|
Padme Konto zawieszone Płeć:Samica Wiek:Dorosła. Znamiona:0/0 Liczba postów:662 Dołączył:Wrz 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 78 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 60 Doświadczenie: 34/20pd |
17-10-2012, 19:55
Prawa autorskie: Malaika4
Beżowosierstna szła początkowo za Arto, by później odejść gdzieś, w innym kierunku, obierając sobie za cel wolne tereny. Dlaczego?
A kto ją tam wie, po prostu kierowała się gdzieś, gdzie mogła odpocząć, pobyć chwilę sama, czy coś. Legła ciężko na miękkiej trawie, mrużąc połyskujące szafirowe ślepia. Nastała noc, a wrażenia dnia dzisiejszego zaczęły wystygać i tracić barwę. Tak to jest, jak się żyje dniem dzisiejszym.
GŁOS
Legend says, when you can't sleep at night, It's because you're awake in someone else's dream.
So you've never felt the attraction that comes when someone who is capable of doing terrible things, for some reason, cares O N L Y about you?
|
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości