Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Nyota Konto zawieszone Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samica Wiek:7 miesięcy Liczba postów:25 Dołączył:Paź 2016 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 15 Zręczność: 21 Spostrzegawczość: 24 |
23-11-2016, 12:34
Prawa autorskie: adiAdii awatar, Pacster13 sygnatura, kolory ja
W sumie takiej odpowiedzi się spodziewałam. Wątpiłam, żeby ktoś chciał mnie przygarnąć. Bo niby po co? Byłam tylko lwiątkiem, ani najładniejszym, ani najsilniejszym ani najodważniejszym. Ale mimo wszystko miałam nadzieję.
Skinęłam głową w milczeniu i odeszłam. z/t |
|||
|
Haki Cesarz Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:485 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 9 |
23-11-2016, 21:44
Prawa autorskie: Askari
Cierpliwie czekał na odpowiedź ze strony małej gdy usłyszał zbliżająca się Vari.Wyszczerzony obrócił łeb w jej stronę i jego uśmiech szybko znknął. Lwica zbliżała się do niego z pozbawionym emocji, lodowatym wyrazem spod którego przebijało coś na kształ smutku. Słowa które po chwili usłyszał bolały niczym sztyet wbijany w serce po samą rękojeść. Haki nawet nie zorientował się, kiedy Nyota wyślizgnęła sie spod jego łapy. Z rodziawioną szczęką sterczał wpatrzony w Vari, nie będąc w stanie wykrztusić z siebie ani jednego słowa. Gdy lwica zniknęła w zaroślach, lew spuścił łeb a z oczu uleciało kilka łez. Przecież ledwie się znali, nie powinien tak cierpieć. Już chciał pobiec za lwicą, gdy w jego łbie coś zaświtało.
Gdyby ona czuła to samo, to nie zostawiłaby Cię samego,prawda? Na dobrą sprawę, to Vari zaczęła swoje zaloty, podcas gdy on tylko chciał powiedzieć jej coś miłego. A teraz tak szybko odpuszcza? Jeżeli z czymś się nie zgadzała, to mogła mu po prostu powiedzieć a nie nagle udaje wielce urażoną. Może i dobrze się stało że się rozeszli? Potem będzie nad tym myślał. Teraz realizujemy cele, jeden po drugim. Na założenie rodziny jeszcze będzie czas. Haki ogarnął się i rojerzał po polanie. Był tam tylko Asura. Właśnie zgubiłem dziecko, no po prostu super. -Azim Asura, chodźcie, robi się już późno, a ja muszę was odprowadzić do domu - zawołał rozglądając się dookoła. Poradzę sobie doskonale- powiedział w myślach, chcąc dodać sobie otuchy. Będzie dobrze, oby. |
|||
|
Vasanti Vei Zgryźliwa | Iskra Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 82 |
24-11-2016, 13:37
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano
Kątem oka obserwowała tamtą niecodzienną parkę. Nie wsłuchiwała się zanadto w to, co do siebie mówią, ale po samym ich zachowaniu i późniejszej przybitej postacie Hakiego było widać, że coś jest nie tak. Każdy lew posiadający normalne odruchy zapewne podszedłby do samca i spróbował go pocieszyć albo chociaż pomógłby mu w misji odprowadzenia lwiątek, ale Vei nie była jedną z nich. Cóż z tego, że doskonale znała drogę na tamte tereny, a poza tym mogłaby pomóc mu w upilnowaniu dzieciaków? Sam chciał być posłańcem, więc powinien odkryć, którędy dotrzeć na ziemie Srebrnych...
Powróciwszy wzrokiem do Falarisa, odpowiedziała mu: - To mądre i godne z twojej strony, że chcesz przysłużyć się stadu bardziej niż dotychczas. Również wydaje mi się, że rola strażnika byłaby dla ciebie odpowiednia. - Uśmiechnęła się uprzejmie. - Możesz patrolować ziemie wraz z Maru i Tirune, a możesz robić to sam; pozostawiam ci tu wolną łapę. I pamiętaj, że najbardziej niebezpieczna jest nasza północno-zachodnia granica, ze Stadem Mglistego Brzasku. Wschodniej granicy nie należy poświęcać wiele uwagi, bo pakt z Księżycowi nadal obowiązuje i mogą oni swobodnie przekraczać granicę, acz dobrze gdybyś dyskretnie się dowiadywał, w jakim celu się u nas zjawiają - oznajmiła; zdawało się, że nie ma już nic więcej do powiedzenia, ale po krótkiej przerwie znów się odezwała: - Ach, jeszcze jedno: gdybyś przypadkiem natrafił na Feliję albo Inn, to każ im jak najszybciej się do mnie zgłosić. Nie widziałam ich od ładnych paru tygodni. |
|||
|
Mistrz Gry Mistrz Gry Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: |
26-11-2016, 13:08
Wtem do uszu zebranych doszedł głośny, nietypowy ryk. Słychać go było ze strony rzeki. Zdecydowanie brzmiał kobieco; może nawet bardziej przypominał wycie niż ryk, ale niewątpliwie wydobywał się z lwiej gardzieli.
|
|||
|
Azim Konto zawieszone Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Znamiona:1/4 Liczba postów:192 Dołączył:Mar 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 62 Zręczność: 52 Spostrzegawczość: 56 Doświadczenie: 55 |
26-11-2016, 17:37
Prawa autorskie: Ja
Mały doszedł do wniosku że jego kryjówka nie była taka całkiem nieznajdywana, bo niedługo po wymknięciu się dołączyła do niego Ua. Z początku mina mu zrzedła, bo nawet nie potrafił się ukryć, ale przynajmniej biała lwiczka podzielała jego zdanie. I nie musiał siedzieć tu zupełnie sam, jak wcześniej zamierzał.
- To nie sprawiedliwe że nie pozwoliło nam na siebie wejść, a Nyocie już tak - dodał z oburzeniem, doskonale wiedząc że to nie zależało od tego złośliwego, przerośniętego drzewa, ale nie miał zamiaru przyznawać się do swoich "nie umiejętności" wspinania się. Co to to nie. Nagle usłyszał nawoływania Hakiego, nie miał ochoty w ogóle się ruszać z kryjówki, mimo że w pierwszym odruchu prawie podniósł się z ziemi. - Nie chce mi się nigdzie iść... - zagadał szeptem do Uy, marudził, był tak zdołowany że przez najbliższy czas nie zamierzał się ruszać z miejsca. Przecież jak wrócą do domu istnieje ryzyko że Asura się wszystkim wygada o jego porażce. Już sobie wyobrażał jak rodzeństwo się z niego nabija, a razem z nim rodzice, nie jeszcze gorzej, całe stado! Do uszu malca doszedł wtem jakiś dziwny dźwięk, przestraszył się nie na żarty i tak jak nie chciał wyjść tak teraz w mgnieniu oka pobiegł do Hakiego, w ostatnim momencie powstrzymując się by ukryć się za przednimi łapami kumpla. - Ja... Ja przyszłem cię obronić - zaczął z lekka przestraszonym, ale potem zdobył się na już całkiem pewny ton głosu. Wyprostował się stając jak najdzielniej umiał i już czekał na pojawienie się bestii, mimo że wcale nie chciał by tu przyszła. Z jednej strony ten głos był mu dziwnie znajomy i chyba wcale nie taki straszny jak z początku mu się wydawało. Mały jeszcze nie miał do czynienia z rykami lwów to też z niczym nie mógł sobie tego dźwięku skojarzyć, był dla niego zupełnie nowym odgłosem. |
|||
|
Haki Cesarz Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:485 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 9 |
26-11-2016, 18:54
Prawa autorskie: Askari
Z każdą chwilą coraz bardziej poirytowany swoją nieudolnością, Haki przeczesywał wzrokiem najbliższą okolicę. No przecież nie rozpłynął się w powietrzu-myślał, gdy jego uszu dobiegł ryk. Zielonooki instynktownie uniósł łeb i obrócił pysk w kierunku rzeki.
-Sygnał ostrzegawczy!-wykrzyknął w myślach. Haki dobrze pamiętał lekcje swojego ojca, szczególnie te o zachowanych stadnych dobrze zakotwiczyły się w jego pamięci. Ktoś potrzebuje pomocy, jakiś lwioziemiec i moim obowiązkiem jest…cholera, dzieci. Na szczęście jeden problem rozwiązał się sam, bo ryk najwyraźniej wywabił Azima z jego kryjówki. Haki posłał maluchowi ciepły uśmiech i z lekki rozbawieniem wysłuchał jego słów. -Jesteś bardzo dzielny ale…-w jego głowie zrodziła się pewna myśl-…to tylko taki znak.- Kończąc zdanie poczochrał małego po łebku. -Kiedy ty się bawiłeś, ja poprosiłem Vari by przygotowała dla was jakąś niespodziankę na pożegnanie. Jej ryk oznacza, że wszystko jest już prawie gotowe.- Cóż, Haki jedynie podejrzewał, że była to brązowa ale musiał to powiedzieć, by cała historia miała jakiś sens. -Jednak, żeby wszystko się udało, musicie poczekać razem z Asurą…- odwrócił łeb i przeleciał wzrokiem po okolicznych skałach.-…o tam. Wskazał łapą na niewielką formację skalną. Wsparte o siebie kamienie tworzyły coś na kształt małej jaskini w której bez problemu mogłyby zmieścić się nawet cztery lwiątka. -Tak więc, zaczekajcie na mnie a ja zaraz wrócę z waszą niespodzianką. A i pamiętajcie, żeby wszystko się udało, musicie czekać w miejscu które wam wskazałem, inaczej nici z całej zabawy.-zwrócił się do wszystkich młodych, po czym pognał w kierunku rzeki. z/t |
|||
|
Ua Weteran Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Tytuł fabularny:Posłaniec Liczba postów:283 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 50 Zręczność: 96 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 35 |
26-11-2016, 19:53
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry
Prychnęłam z niezadowoleniem.
- No właśnie! Ona pewnie czuje się teraz taka dumna, a po prostu miała szczęście! Kiedy ja wchodziłam to ten... e... wiatr wiał w nieodpowiednią stronę! Poza tym weszła tylko dzięki nam, bo już porobiliśmy jej dziury w pniu i mogła się ich przytrzymywać! - cieszyłam się, że Azim ma takie same poglądy, więc mówiłam co mi ślina na język przyniesie. Oczywiście ka też usłyszałam krzyk Hakiego i od razu zrobiło mi się smutno, że Azim już musi sobie iść. Na szczęście nie kwapił się do tego. Na mordce znowu ukazał mi się uśmiech. Nie zdążyłam jednak się odezwać, bo rozległ się jakiś dziwny dźwięk. Uniosłam uszy z zachwytem. Może to ryk króla Simby? Zdziwiło mnie, że Azim ucieka. - Hej, zaczekaj! - krzyknęłam i popędziłam za nim. Gdy biegłam, usłyszałam wypowiedź Hakiego, ale gdy dotarłam, on już szedł sobie. Spojrzałam z zaciekawieniem na Azima. - Myślisz, że ja też mogłabym poczekać na niespodziankę? - zapytałam z nadzieją. Z resztą i tak nie miałam nic lepszego do roboty. |
|||
|
Vasanti Vei Zgryźliwa | Iskra Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 82 |
26-11-2016, 22:47
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano
Królowa nie wahała się długo przed pozostawieniem młodych samych. Po pierwsze, żadne z nich nie należało do jej stada, a po drugie, jeśli coś miało im zagrażać, to zapewne znajdowało się to przy rzece.
Nie wydała też żadnego konkretnego rozkazu Falarisowi, a jedynie rzuciła mu przeciągłe spojrzenie. Już od jego sumienia będzie zależało, czy woli robić za niańkę dla obcych, czy też może uda się wraz z nią i Hakim, by przekonać się, co jest źródłem, a co przyczyną tego przeraźliwego jęku. Lwica poderwała się na równe łapy i odbiegła. Z/t |
|||
|
Falaris Konto zawieszone Gatunek:Lew. Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni (9 lat) Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:77 Dołączył:Lis 2014 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 88 Zręczność: 64 Spostrzegawczość: 58 Doświadczenie: 17 |
27-11-2016, 23:59
Prawa autorskie: awatar - Dirke, sygnatura - ja
Po wysłuchaniu odpowiedzi od Vasanti Vei uśmiechnął się i skinął lekko głową.
- Dziękuję za informacje, nie zawiedziesz się. - odpowiedział, jeszcze zastanawiając się nad jej słowami. Szczególnie interesowało go zniknięcie Feliji i Inn. Pamiętał tę pierwszą i jak mu się zdawało też chyba ją widział kilka tygodni temu, nie wiedział co mogło się z nią stać. Usłyszał przeraźliwy ryk i natychmiast się ożywił. Kiedy spojrzał na królową zobaczył wzrok, którym go obdarzyła. Kiedy lwica odbiegła, on ruszył w ślad za nią. zt |
|||
|
Azim Konto zawieszone Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Znamiona:1/4 Liczba postów:192 Dołączył:Mar 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 62 Zręczność: 52 Spostrzegawczość: 56 Doświadczenie: 55 |
29-11-2016, 23:41
Prawa autorskie: Ja
Słysząc że jest "bardzo dzielny" podniósł dumnie łebek, by potem przechylić go na bok, spoglądając pytająco na Hakiego. Ulżyło mu że to nie jest jakaś groźna bestia, którą wcześniej sobie wyobraził. Ale znak? Nieco bardziej rozluźniony i uspokojony klapnął na ziemi i słuchał zaciekawiony, z powoli pojawiającym się na pyszczku uśmiechem i iskierkami radości w oczach, uwielbiał niespodzianki. Odwrócił się by spojrzeć w wskazane przez Hakiego miejsce, w trakcie gdy lew dalej mówił malec przyglądał się stosowi kamieni.
- Dobra - ucieszony poderwał się z ziemi, patrząc jak Haki biegnie już, był pewien że do Vari. Samczyk już zamierzał pójść do mini jaskini, kiedy dobiegła do niego biała lwiczka. Wzruszył ramionami w odpowiedzi: - Haki wspomniał tylko o mnie i Asurze... - zastanowił się: - A chodź z nami, ty też możesz - postanowił zdecydować za kumpla, w końcu jak miał go teraz o to zapytać? Podreptał już do kamieni, będąc pewnym że jego brat wszystko słyszał i za chwilę będzie czekał tam razem z nim i Uą, o ile poszła za czerwonookim. Nie minęła minuta, a maluch już się niecierpliwił, wypatrywał wciąż Hakiego i Vari, i wypatrywał, ziewając znudzony i zerkając na towarzystwo. Trochę to dziwne że zostali w trójkę, a reszta dorosłych sobie poszła, nawet królowej nie było. "Też poszli pomóc w niespodziance?" przechylił łebek w zastanowieniu. Długo tak w miejscu nie usiedział, a dokładniej trzy minuty, a skoro zapomniał już o złośliwym drzewie to miał ochotę się bawić. Klepnął brata w ramie, po czym skoczył na Ue. Sam nie wiedział w co zamierzał się bawić, zaczepki były jednak dobre do rozpoczęcia zabawy jakiejkolwiek. |
|||
|
Asura Konto zawieszone Gatunek:Panthera leo berbericus Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Liczba postów:118 Dołączył:Mar 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 55 Spostrzegawczość: 45 Doświadczenie: 5 |
30-11-2016, 21:50
Prawa autorskie: Av - Askari, Ref - ja
A Asura wtenczas poczuł się nie tyle zafascynowany widokiem lwiątek wspinających się po drzewie, co konkretnie przytłoczony. Nie wiedział już i nawet nie wykazywał znaków życia w stronę tego kto i co do niego mówił. Widział drzewo i ciemne cienie lwiątek, które wskakiwały na nie, wchodziły, schodziły, spadały... to było dziwne. Jakby wpadł w jakiś trans, a jednak sam bał się podejść do drzewa. Tak, ten hałaśliwy kolega wydał z siebie tylko gromkie "Eeeee" które miało być odpowiedzią na wszystkie zarazem twierdzenia jak i pytania, po czym umilkł. Jakby nigdy nic, umilknięcie było w jego wykonaniu czymś, co osoby które dobrze go znają uznałyby je za równą burzy wywołanej przez kogoś nieśmiałego, tylko że na odwrót. Zacisnął zęby na dolnej wardze w jakby zamyśleniu, chociaż tak naprawdę jego myślenie teraz uciekło gdzieś w eter, jakoby właśnie w tym momencie postanowiło sobie gdzieś odpocząć.
- Dasssz nam coś do żarcia, cnie papciuu? - Z nagła wyjęczał robiąc kwaśną nieco minę, zanim jeszcze udało mu się wrócić do rzeczywistości. Jedyne co zrozumiał to - "wracać, ciemno, Azim i Asura, chodź z nami, ty też możesz." Wszystko jasne z resztą. Był tak głodny, że zeżarł by wilka który zeżarł konia z kopytami, co do reszty uciszyło jego myślenie. Ocknął się konkretniej dopiero wtedy, kiedy Azim go klepnął i chociaż prowizorycznie przywrócił się do porządku, zauważywszy że nie ma tu już jakiejś połowy lwów wydarł się. -He... HĘĘ?! Gdzie wszysc...- I znów się zaciął, nie mając pomysłu po co miałby to kończyć. Pewnie i tak uzyskałby taką odpowiedź, jakiej by się spodziewał, więc lepiej będzie jak zostawi to tak. Może coś tym wskóra. -Co co c, idzie... to znaczy, taaa, idziemy. - Podniósł się i wystrzelił jak z procy, po czym znowu nagle zwolnił, bo zapomniał, że głodny i później na ile mógł to zaczął iść -o dziwo- równo z innymi, na tyle na ile starczało mu jeszcze energii. - Te, Azim. - Rzucił półszeptem. -Gdzie ten ciemny p-poszedł?! |
|||
|
Azim Konto zawieszone Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Znamiona:1/4 Liczba postów:192 Dołączył:Mar 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 62 Zręczność: 52 Spostrzegawczość: 56 Doświadczenie: 55 |
05-12-2016, 12:08
Prawa autorskie: Ja
Był kompletnie zaskoczony i zdezorientowany zachowaniem brata. Miał mu odpowiedzieć na pytanie gdzie wszyscy, ale Asura nie dokończył owego pytania, więc Azim nie był taki pewien czy na pewno chciał odpowiedzi. Może tylko się tak wygłupia? Pobiegł za Asurą, kiedy ten się nagle oddalił, czerwonooki był przekonany że ucieka przed nim, bo przecież go zberkował. Zaraz... Właśnie, zberkował, czy Asura nie powinien gonić jego? Zatrzymał się, patrząc na brata pytająco, już miał go o to spytać, ale nie zdążył. Otrząsnął się nieco, po kilku sekundach by zastanowić się nad pytaniem brata.
- Jaki ciemny? - zapytał zmieszany, po chwili orientując się że może chodzi o Hakiego: - Haki? Ma dla nas niespodziankę, którą przygotowuje wraz z Vari i mamy tam na niego czekać - wskazał łapką na małą jaskinie ze skał, na samą myśl o tym rozradowany: - Ale jak nie będziemy czekać to niespodzianka się nie uda - dodał nieco zniechęcony i znów spróbował wrócić do zabawy: - Teraz ty gonisz! - klepnął ponownie brata łapką, uciekając mu w wysokie trawy. - Nie złapiecie mnie! - zawołał radośnie tym razem i do Asury i do Uy. Nie zdawał sobie sprawy że może się tu z łatwością zgubić, zwłaszcza że po woli robiło się ciemno. |
|||
|
Asura Konto zawieszone Gatunek:Panthera leo berbericus Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Liczba postów:118 Dołączył:Mar 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 55 Spostrzegawczość: 45 Doświadczenie: 5 |
17-12-2016, 20:02
Prawa autorskie: Av - Askari, Ref - ja
I chyba raczej Azim nie był pierwszym zdezorientowanym w konfrontacji z zachowaniem Asury. No tak, jeszcze tak niedawno wypłoszył stąd orzechową tchórzofretkę, a potem wparowywując tutaj podniósł na siebie zszokowane oczy - no prawie - wszystkich. Tak było zawsze, takim spojrzeniem zawsze go darzono. Tak, dopiero teraz zauważył, i coś jakby zabłysło mu w oku które zdradzało przez moment jakieś myśli przechodzące przez jego głowę. Trwało to jednak może dwie sekundy, kiedy jako tako wrócił do normalności (powiedzmy).
A że nie był za bardzo ogarnięty w tamtym momencie, to tego że Azim go wtedy zberkował - w zupełności nie załapał. - No, no, no, jakoś tak mu było. - Tak jakby Asura to kiedykolwiek wiedział, bo i tak nie słuchał jak go nazywali. Na dalsze słowa Azima jednak całkowicie umilkł. Po prostu chyba poczuł się lekko zmęczony tym nagłym przestawianiem się z trybu biernego do czynnego, które powtarzał pare minut temu z kilka razy. Otworzył tylko lekko uśmiechnięty pysk i wyglądał jakby już zaraz miał coś mocnego powiedzieć, ale właśnie wtedy słów - jak nigdy - mu zabrakło. Strzelił tylko na jego ostatnie słowa typowo porywczą dla siebie minę (która chyba musiała wyglądać naprawdę uroczo z jego wiecznie przymkniętymi oczyma, ale shh), i usilił wyrzucić z siebie. - Heee? Tylko się nie wywal od tej pewności! - Spojrzał porozumiewawczym wzrokiem na Ua'ę, po czym zarzucił odwróciwszy łeb swoimi chudymi łapami i pognał usiłując go złapać jak najszybciej mógł. Zupełnie zapomniał o głodzie i zmęczeniu w łapach. |
|||
|
Azim Konto zawieszone Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Znamiona:1/4 Liczba postów:192 Dołączył:Mar 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 62 Zręczność: 52 Spostrzegawczość: 56 Doświadczenie: 55 |
20-12-2016, 11:30
Prawa autorskie: Ja
Pędził ile sił w łapach, zupełnie się nie przejął słowami brata, on miałby się wywalić? Przyspieszył jeszcze by mu to udowodnić, oglądając się do tyłu, trochę za bardzo się zagapił, a to że nie patrzył pod łapy mogło skutkować tylko jednym. Przewrócił się, kiedy jego łapa napotkała kamyk, o który się potknął, zderzając się boleśnie z ziemią. Wiedział że teraz brat i Ua bez wątpienia go złapią, do tego nie chciał by wiedzieli że upadł, dlatego zerwał się prędko na równe łapy, czując jak coś ukuło go w prawą opuszkę, podniósł ją błyskawicznie, przyglądając się czemuś białemu. Wyglądało jak ząb... Szybko zbadał językiem uzębienie natrafiając na dziurę, zakrył pyszczek łapą, przestraszony, szybko jednak pacnął swój biały kiełek gdzieś dalej w trawy i obrócił się w kierunku biegnących, o ile jeszcze na niego nie wskoczyli. Miał zamiar udawać że nic się nie stało. Nie przyzna się przecież że się przewrócił i wybił sobie zęba. Uśmiechnął się nawet jakby coś zbroił, nie odkrywając zębów.
|
|||
|
Ua Weteran Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Tytuł fabularny:Posłaniec Liczba postów:283 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 50 Zręczność: 96 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 35 |
27-12-2016, 21:41
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry
Zadowolona podreptałam do jaskini. Nie zdążyłam tam jeszcze dotrzeć, a już rozpoczęła się kolejna zabawa. Zdezorientowana pogoniłam za Azimem. Choć był młodszy, biegał szybko. Straciłam go z pola widzenia i zdana byłam tylko na dźwięki i zapachy. W końcu, gdy już do niego dotarłam, byłam nieźle zmęczona. Starając się tego nie okazywać, usiadłam koło niego. Nie miałam już ochoty na bieganie. Za to wpadł mi do głowy inny pomysł.
- Wiesz co? Chciałabym przeżyć przygodę. Taką jak król Simba, albo królowa Kiara... - powiedziałam rozmarzonym tonem i westchnęłam. Miałam nadzieję, że Azim podchwyci temat. |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości