♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Nyota
Konto zawieszone

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samica Wiek:7 miesięcy Liczba postów:25 Dołączył:Paź 2016

STATYSTYKI Życie:
Siła: 15
Zręczność: 21
Spostrzegawczość: 24

14-11-2016, 15:26
Prawa autorskie: adiAdii awatar, Pacster13 sygnatura, kolory ja

Siedziałam w milczeniu, zastanawiając się nad słowami Uy. Wyjatkowo dobrze opisała lwiego trupa. Może tak jak ja widziała już martwego lwa?
Skinęłam potakująco głową, słysząc o wspinaniu się na drzewa.
- Dobra! - zgodziłam się. - Będzie zabawnie! Kto pierwszy? - W tej chwili pojawił się Asura, najwyraźniej Azimowy brat. Uśmiechnęłam się do niego.
- Będziemy się wspinać na drzewa - powiedziam. - Jesteś z nami? -Zignorowałam dorosłe lwy, skupiona na obserwacji drzewa, na które miałam wejść.
[Obrazek: 2moxrgh.jpghttp:]
Haki
Cesarz
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:485 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 84
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 9

15-11-2016, 00:05
Prawa autorskie: Askari

Na żart lwicy Haki odpowiedział niezręcznym uśmiechem.Prawadę mówiąc to jeszcze specjalnie się nad tym nie zastanawiał.Oczywiście,zdawał sobie sprawę,że prawdopodobnie kiedyś będzie miał młode,lecz na obecną chwilę była to bardzo odległa perspektywa.No może nieco bliższa po poznaniu Vari,lecz w umyśle lwa prym wiodły nieco inne plany.Dostarczyć Azima i Asurę do domu (żywych),poznać tutejsze realia polityczne,przejść szkolenie na medyka a potem...Założyć rodzinę?
Zielonookiem zakręciło sie w głowie od tego planowania,więc postanowił skoncentrować się na doczesności.
Brak reakcji ze strony brązowej uświadomił mu,że może rzeczywiście nie miejsce i czas na zaloty. Po raz kolejny ogon zachował posłuszeństwo wobec jego woli,ale Haki nie zawsze potrafił na nim zapanować.Czasem chwilowy przypływ emocji brał górę nad rozsądkiem i wolą.
-Może przysiądziemy w cieniu?Strasznie dzisiaj grzeje-zwrócił się do Vari,jak zwykle szeroko się uśmiechając.
-Podobno taki przysmażony lew nie wygląda zbyt ładnie,a pamiętajmy o dzieciach-rzucił jednym ze  
swoich żartów.Cóż,w prawdzie nie był to humor z najwyższej półki lecz Haki liczył że wywoła chociaż delikatny uśmiech na pysku Vari.
-Tam jest całkiem niezłe miejsce-skinął na znajdującą się nieopodal  skałę.Znajdowała się w cieniu,pod drzewem i był z niej dobry widok na miejsce gdzie bawiły się młode.
-Tylko się  nie oddalajcie-rzucił w stronę gromadki młodych.Dlaczego ja się o nich martwię,przecież nie jestem ich ojcem?
Vasanti Vei
Zgryźliwa | Iskra
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 88
Spostrzegawczość: 82

15-11-2016, 20:28
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano

Lwica z uwagą obserwowała poczynania Hakiego i Vari. Zmarszczyła brwi, dostrzegłszy, że ten pierwszy, zamiast zabierać Azima do domu, zostawia go z gromadką lwiątek, która z nagła jeszcze się powiększyła, a sam oddala się w zupełnie inne miejsce. Nie skomentowała tego tylko dlatego, że miała do załatwienia jeszcze jedną sprawę, a poza tym ciekawiło ją, jak zareaguje brązowa.
Odwróciła się więc do ostatniego samca, który cierpliwie czekał w kolejce do niej. Posłała Falarisowi, bo to o nim mowa, lekki uśmiech. Nie miała pojęcia, jakiż to on ma do niej interes, ale zapewne nie było to nic wielce istotnego, skoro lew nie pchał się do niej na samym przedzie.
- Teraz możesz mówić bez przeszkód. Z czym do mnie przychodzisz?
Asura
Konto zawieszone

Gatunek:Panthera leo berbericus Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Liczba postów:118 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 55
Spostrzegawczość: 45
Doświadczenie: 5

15-11-2016, 22:37
Prawa autorskie: Av - Askari, Ref - ja

//DLACZEGO wszyscy mówią że jest dziewczęcy. |D

-Ano chyba że ja! Co się stało?! Wydukał bokiem do Azima czysto retorycznie, tak jakby się spodziewał, że Azim będzie wiedział to lepiej od niego. I tak to doprawdy wyglądało, gdyż nagle zmieszał się i zaczął bez własnej kontroli na przemian otwierać i zamykać usta kręcąc w ten sposób jakieś bełkoty pod nosem. Powodem była uderzająca mu do głowy myśl że przetwarzanie nowych twarzy w jego mózgu nieco się zawiesiło, co dotarło do niego gdzieś w momencie kiedy rzuciła się na niego cała masa powitań, pytań, spojrzeń i zaproszeń. -Ja się tego... zgubiłem. Zaczerwienił się jak burak, a poczuł przez sekundę jak pijany, żeby z popiołu powstać i stanąć na nogach do pionu, co sprowadziło go do wyzwolenia jego życiowej energii.
-Asu. Odparł z dozą entuzjazmu. Zmalał on jednak wtedy, kiedy wypadło odpowiedzieć na dalszą część. -No chyba że się zabiorę!
-CZEŚĆ WAM WSZYSTKIM,...- Powiedział, gdy nagle przyuważył zbliżający się punkt maści dorosłej gdzieś w tle. -TOBIE RUDA TEŻ.- I gdy skończył, zaczął po kolei.
-No chyba że się potem zabiorę! Dodał i ruszył w stronę reszty krótkołapych stworzeń. -Gadanie. Odparł na wszelakiej maści pytania o podtekście, czy będzie się z nimi bawił. -Tylko że tego... Spojrzał raz na Nyotę, raz w górę, po czym jeszcze tak kilka razy. Jego mina mówiła sama za siebie. Nigdy się nie wspinałem, ale kto się tam przyzna.

[Obrazek: lemon-tuesday.regular.png]
Azim
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Znamiona:1/4 Liczba postów:192 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 62
Zręczność: 52
Spostrzegawczość: 56
Doświadczenie: 55

16-11-2016, 10:31
Prawa autorskie: Ja

Czerwonooki nadal był w lekkim szoku i nie wiedział od czego tu miał zacząć, chciał przytulić się do brata, ale co on będzie się mazał, tęsknił za nim, ale tak przy wszystkich? I co to za pomysł? W końcu nie jest lwiczką by w ten sposób okazywać emocje. Otrząsnął się, wzruszając ramionami na odpowiedź, a jednocześnie pytanie brata. Ucieszył się że Haki wraz z Vari pozwolili im się jeszcze nieco pobawić, wręcz czekał w napięciu kiedy dorośli ustalali to między sobą, a kiedy się zgodzili, prawie że podskoczył z radości, gdyby nie to że był jeszcze o drobinę zmieszany i nadal nie mógł uwierzyć że mógł zobaczyć kogoś z rodziny.
Azim popatrzył na Asure zaskoczony, zgubił się? I przyznał się tak do tego? Sam by w życiu się nie przyznał z własnej woli do czegoś tak poniżającego. Domyślał jak się czuł z tym jego brat i nie chciał by samemu było mu głupio.
- Ja też się wcześniej zgubiłem, a potem pomógł mi Haki, ale ciii... - szepnął bardzo cicho w stronę Asury, przysuwając się do brata, by mieć pewność że tylko on go usłyszy.
- Bawmy się! - podreptał wesoło w stronę lwiczek, tuż za bratem. Po czym zdał sobie sprawę że on też najprawdopodobniej nie umie się wspinać. Azim już dawno się do tego przyznał, choć nie do końca świadomy, nie tak jak teraz, miał tylko nadzieje że lwiczki nie zdradzą go przed bratem i wcale nie zamierzał czekać. Chciał udowodnić nagle że to nie jest tak że wspinać się nie umie. A i popisać przy okazji. Wybił się z ziemi wprost rzucając się na pień, uczepił się go pazurkami i ześlizgnął niemal od razu lądując boleśnie na pupie niczym głaz i wydając przy tym zduszony pisk i jakże żałosny w odczuciu lwiątka, zakrył pyszczek łapami. Miał ochotę zapaść się pod ziemie ze wstydu, nawet nie zamierzał odwrócić się do reszty, mierząc gniewnym wzrokiem drzewo, który miał tuż pod nosem.
Vari
Cesarzowa
*

Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:Dorosła Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:458 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 16

16-11-2016, 19:40
Prawa autorskie: owlyblue / Malaika + KamiLionheart
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry

Lwica stała bezczynnie przyglądając się poczynaniom małych szkrabów, których pilnowanie było dla niej całkiem dobrą odskocznią od problemów życia codziennego i relaksowało ją przy okazji. Może wydać się to dziwne, bo dzieci i opieka nad nimi bywają trudne, nudne i monotonne, lecz nie dla Vari, która miała w tym doświadczenie i w dodatku uwielbiała towarzystwo lwich brzdąców.
- Tak, to dobry pomysł.. -odpowiedziała Hakiemu rozglądając się dookoła i szukając jakiegoś zacienionego obszaru zieleni, co prawdo dookoła była masa głazów, skał i zarośli, ale lepiej mieć małe lwiątka na wyciągnięcie łapy.
Słysząc żart trąciła z barka lwa i zachichotała, zaraz jednak przysłaniając pyszczek łapą. Nigdy nie myślała, że jakiś samiec będzie w stanie sprawić, że będzie szczęśliwa, radosna i uśmiechnięta. Takie przypadki należały bowiem do historii. Z drugiej strony nie chciała za bardzo się angażować w tę relację. Był o wiele młodszy, więc zapewne jest jedną z jego zabawek, którą zaraz gdy ta się mu znudzi porzuci i znajdzie inną. Brązowa dobrze wiedziała, że dość duża różnica wieku między nimi może być trochę uciążliwa i męcząca, lecz takie przypadki się zdarzają, a wtedy kot musi z nich zręcznie wybrnąć.
Potem skierowała wzrok na wskazane miejsce. Było dosyć blisko maluchów i pozwalało na ich dogodne obserwowanie. Zielonooka nie zwlekając przyśpieszyła, by być tam przed samcem i położyła się, rozkładając nagrzane ciało w cieniu. Lekko dyszała, raz po raz biorąc głęboki oddech i później zastępując go wydechem, równie głębokim i bogatym w tlen.
[Obrazek: Dulw2MX.png]
Ua
Weteran
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Tytuł fabularny:Posłaniec Liczba postów:283 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 96
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 35

16-11-2016, 20:14
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry

- Jupi! - krzyknęłam i pobiegłam pod drzewo. Zatrzymałam się i popatrzyłam na nie uważnie. Zanim skończyłam obserwacje, Azim pokazał, na co go stać.
- Masz dobre początki. Jak trochę poćwiczyś to będzie dobrze. Popatrz na mnie! - To będzie najlepszy forma nauki. Bo przecież JA wspaniale wspinałam się na drzewa. To w sumie była jedna z rzeczy, które robiłam najlepiej. W przyszłości z pewnością moja umiejętność wspinania się na drzewa ocali komuś życie. Uśmiechnęłam się. Byłam gotowa. Odbiłam się i skoczyłam na drzewo. Pazury wszystkich czterech łap wbiłam mocno w drewno. Ugięłam łapy. Próbowałam się podciągnąć. Jakieś głupie było to drzewo. Troszkę się posunęłam do przodu, ale dalej nie dałam rady. Odskoczyłam, lądując (prawie) zgrabnie na ziemi. Szybko się otrzepałam i usiadłam, przyjmując wywyższający się wyraz pyszczka.
- Teraz wasza kolej - poinformowałam ich.
Haki
Cesarz
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:485 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 84
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 9

17-11-2016, 02:34
Prawa autorskie: Askari

To,że jego żart jako tako się udał i lwica wydała z siebie coś w rodzaju chichotu,wywołało u Hakiego szeroki uśmiech,znowu.Tym bardziej gest lwicy nieco go zaskoczył i zielonooki musiał odchylić ciało by nie starcić równowagi.Tamta szybkim krokiem ruszyła w kierunku skały,JEGO skały.Haki szybkim krokiem ruszł w pościg,jednak z góry był już na przegranej pozycji.
-No cóż,będę musiał zadowolić się nagrodą za drugie miejsce-jego głos brzmiał jakby lew właśnie godził się na jakąś okrutną  karę,jednak szeroki uśmiech zdradzał jego prawdziwe odczucia.Powoli okrążył skałę i usadowił się tuż za Vari.Powoli położył brodę w okolicy jej żeber i wydał z siebie cichy pomruk zadowolenia i przeniośł wzrok na gromadke młodych.Kiedy Azim zleciał na ziemię,w pierwszej chwili,Haki omal nie poderwał się z miejsca by pospieszyć malcowi z pomocą.Szybko jednak do jego świadomości dotarł fakt,że mały co najwyżej trochę się pobijał i wyraz lekkiego zaniepokojenia szybko ustąpił rozbawieniu.
-Dzieci...-
Nagle do jego umysłu wdarła się pewna myśl.On iVari,zwykłe zauroczynie czy może coś więcej?
W sumie to czuł się przy niej dobrze,ale co będzie za jakiś czas?Różnica wieku też może zrobić swoje,lecz z drugiej strony czy w przypdku prawdziwej miłości wiek może być jakąkolwiek barierą?Czym jest prawdziwa miłość,jak ją zdefiniować?
Za dużo pytań-zrezygnowany poręcił łbem.Przez chwile jego głowa unosiła się i opadała w rytm oddechów lwicy.Uniósł wzrok i spojrzał w niebo.
-Czy ta chmura czegoś Ci  nie  przypomina?-zagadnął uśmiechając się wesoło.
Nyota
Konto zawieszone

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samica Wiek:7 miesięcy Liczba postów:25 Dołączył:Paź 2016

STATYSTYKI Życie:
Siła: 15
Zręczność: 21
Spostrzegawczość: 24

17-11-2016, 16:31
Prawa autorskie: adiAdii awatar, Pacster13 sygnatura, kolory ja

Parsknęłam cichym śmiechem, widząc nieudaną próbę Azima wejścia na drzewo. Nie chciałam się z niego wyśmiewać, jednak jego upadek był taki zabawny... Obserwowałam jak Ua wchodzi na drzewo. Musiałam przyznać, że dobrze jej szło. Ruszyłam w kierunku drzewa.
 - Moja kolej! - krzyknęłam, wbijając pazury w korę. Podciągnęłam się i szybko znalazłam na gałęzi. Byłam zaskoczona swoim sukcesem. Nigdy wcześniej nie wchodziłam na drzewo, a jednak mi się udalo. Może miałam talent? Zeskoczyłam, lądując zgrabnie na ziemi i starając się nie mieć zbyt dumnej miny. Nie chciałam zrobić przykrości Azimowi, który i tak nie był zachwycony swoim upadkiem.
Westchnęłam, patrząc na parę brązowych lwów. Żałowałam, że są moimi rodzicami. A gdyby...? Nagła myśl, szalona, lecz wspaniała zelektryzowała mnie.
- Przepraszam na chwilę - rzuciłam do przyjaciół, a potem podbiegłam do brązowego lwa. Zatrzymałam się przy nim i zmieszana przestąpiłam z łapy na łapę.
- Zaopiekujecie się mną? - przeszłam do rzeczy. - Mój tata nie żyje, a mama mnie zostawiła na Lwiej Ziemi i wróciła do domu żeby walczyć z wrogami i nie wtóciła. Inne lwy z mojego stada zginęły i jestem całkiem sama. Proszę, sama sobie nie poradzę! - W moich oczach wezbrały się łzy, załamana zwiesiłam głowę, po raz pierwszy uświadamiając sobie, że mama nie żyje, jak wszyscy moi starzy przyjaciele.
[Obrazek: 2moxrgh.jpghttp:]
Haki
Cesarz
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:485 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 84
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 9

18-11-2016, 00:38
Prawa autorskie: Askari

Wolna od wszelakich trosk chwila trwała stanowczo zbyt krótko.Haki kompletnie nie znał tej małej więc był tym bardziej ciekaw co ją do nich sprowadza.Juz po pierwszych słowach jakie padły z ust lwiczki poczuł lekkie zmieszanie.Przecież widzimy się po raz pierwszy w życiu i jeśli dobrze pamiętał słowa Vei,to mała nie jest nawet częścią stada.Musi być bardzo zdesperowana skoro nie wahała się podejść z taką prośbą do zupełnie obcych jej lwów.Hakiemu zrobiło się jej szkoda i mimo,że w głębi serca chciałby jej pomóc,to jednak nie był  gotowy na ojcostwo,jeszcze nie teraz.A Vari?Fakt była starsza,ale opieka nad obcym lwiątkiem to nie to samo co wychowywanie własnych młodych.Nie może od niej tego wymagać,to byłoby nie fair.Jednak coś trzeba  zrobic.Pozostawienie płaczącego dziecka samemu sobie nie było w jego stylu.
-Masz u mnie dług moja droga-wyszeptał uśmiechehnięty, by być słyszanym tylko przez Vari.Oczywiście,że nie będzie oczekiwał od brązowej niczego w zamian.Po prostu chciał się zachować przyzwoicie i nie wymuszać na lwicy by ta odmówiła dziecku lub z przymusu brała na siebie nowe obowiązki.Dzięki Azimowi trochę już o niej wiedział.
Zszedł ze skały i powoli zbliżył się do lwiczki.
-No już mała,jakoś to będzie-powiedział uśmiechając się ciepło.Przysiadł naprzeciwko niej i pogłaskał małą po łebku.Tylko co ja mam jej powiedzieć?Prawdę.
-Posłuchaj-przemówił łagodnym głosem-ale kiepski byłby ze mnie ojciec,jestem jeszcze trochę za młody-na jego pysku błysnął kwaśny uśmiech.
-Poza tym,jestem królewskim posłańcem i moja praca polega na ciągłym podróżowaniu,uwierz ciężko byłoby mi się tobą opiekować a do tego dochodzi jeszcze szkolenie na medyka.-
-Co do Vari-zerknał na brązową lwicę i uśmiechnał się w jej stronę-przeżyła ostatnimi czasy bardzo ciężkie chwile i obecnie nie jest gotowa na opiekę nad młodymi,zwłaszcza,że jesteśmy tylko przyjaciółmi a nie dobrze zgraną parą-
Urwał na moment.Miał nadzieję,że to wystarczy by przekonać małą,że to może nie być najlepszy pomysł.Jeśli chodzi o stan wewnętrzny Vari,to Haki pozwolił sobie na mocną nadinterpretację jej wcześniejszego zachowania.
-Jednak głowa do góry-powiedział nieco żywiej,licząc że weselsza barwa głosu i ciepły uśmiech tchnął w małą chociaż odrobinę nadzieji.
-Widzisz,tamtą rudą lwicę-wskazał na Vei-jest ona naszą przywódczynią ale o ile dobrze pamiętam,ma ogromną słabosć do dzieci.Wracaj się bawić,a kiedy tamten lew skończy z nią rozmwiać,podejdź ,ukłoń sie nisko i opowiedz swoją historię.Na pewno Cię wysłucha.-zakończył i jeszcze raz pogłasał małą po głowie.Wprawdzie nie był przekonany co do wyniku rozmów,ale było to jedyne sensowne wyjście z tej sytuacji.
Tirune
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5 lata Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:139 Dołączył:Gru 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 87
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 58
Doświadczenie: 10

18-11-2016, 15:37
Prawa autorskie: Lineart - Malaika4, Kolor - Tirune

Tirune po dłuższym pływaniu zdrzemnął się na chwilę, a gdy tylko otworzył ślepia ponownie się przeciągnął, otrzepał się z kurzu i piasku który przylepił się do jego mokrego futra, a następnie trochę się poruszał aby rozgrzać łapy. Gdy był gotów do drogi na patrol podszedł do grupki która przesiadywała nieopodal jednego z drzew. Swymi błękitnymi oczyma zlustrował każde lwiątko po kolei, a następnie spojrzał na Hakiego, Azima i Vari.
-Obowiązki wzywają, zapewne jeszcze się zobaczymy, ja obecnie ruszam pilnować granic Lwiej Ziemi. Avare wam.
Powiedział po czym napił się jeszcze kilku łyków wody i ruszył biegiem przez sawannę w stronę wzgórza, uznał że stamtąd będzie najlepiej mu się rozejrzeć. jego łapy synchronicznie uderzały o ziemię wyrzucając jego ciało w pędzie do przodu. Jego kroki były długie i wyciągnięte, co pozwalało czarnogrzywemu rozciągnąć mięśnie które się nieco rozleniwiły w trakcie drzemki. Przy pierwszych susach kilka kości mu chrupnęło pozwalając mu na wykorzystanie całej mocy jego mięśni. Pazury lekko zahaczały o ziemię by nadać mu większego rozpędu. W biegu Tirune czuł się sobą, lubił to uczucie wiatru rozwiewającego mu grzywę, kochał to uczucie wolności w pędzie przed siebie do nieraz nieokreślonego celu. W takich momentach jak ten czuł się lwem w pełnym tego słowa znaczeniu.
Vari
Cesarzowa
*

Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:Dorosła Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:458 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 16

19-11-2016, 20:50
Prawa autorskie: owlyblue / Malaika + KamiLionheart
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry

Cóż Vari bardzo chciała zaadoptować młodą lwiczkę i sprawdzić się w roli matki, wiedziała dobrze, że nie będzie złą macochą. Miała zadatki na dobrą opiekunkę i rodzicielkę. Niestety nie zdołała nic odpowiedzieć małemu lwiątku. Haki ją uprzedził.
Brązowa usadziła się wygodniej i zaczęła słuchać wypowiedzi lwa. Właściwie dobrze, że usłyszała to co usłyszała. Nie ukrywała rozczarowania samcem, nic nie zmieniło się wciąż zabierał jej wdech w piersi, ale niestety wiedziała, że zauroczenie to trzeba jak najszybciej przerwać i nie ranić siebie samej, robiąc sobie fałszywe nadzieje.
Wstała, a jej wyraz pyska zmienił się gwałtownie. Posmutniała, lecz starała się tego nie okazywać. Najzwyczajniej w świecie szła z kamienną twarzą w stronę wody. Przechodząc koło Hakiego westchnęła ciężko, mówiąc mu coś na ucho.
- Skoro tak, sam odprowadź te maluchy, może wtedy docenisz moją osobę i moje możliwości. -kończąc rzuciła małej lwiczce wesołe spojrzenie.
Nie zwalniając szła w zaparte w stronę wodopoju. Znalazła się tam dość szybko, owszem chciała pilnować młode, ale skoro brązowy stwierdził, że jest ona do tego niegotowa najzwyczajniej postanowiła zostawić mu tę jakże trudną misję. Zamoczyła łapę w wodzie i przemyła głowę oraz pyszczek. Mruknęła miło orzeźwiona. Podniosła swe oblicze znad lustra wody i chwiejnym krokiem wchodząc w wysokie, złote trawy znikła zaraz w jej głębi, zostawiając lwa z lwiątkami sam na sam.
Jeszcze zanim znikła w roślinności ukłoniła się ku królowej i jednocześnie w ten sposób pożegnała władczynię Lwiej Ziemi.



z/t
[Obrazek: Dulw2MX.png]
Azim
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Znamiona:1/4 Liczba postów:192 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 62
Zręczność: 52
Spostrzegawczość: 56
Doświadczenie: 55

21-11-2016, 01:04
Prawa autorskie: Ja

Usłyszał cichy śmiech Nyoty, przez co miał ochotę się gdzieś schować i nie wychodzić ze swojej kryjówki do końca świata, a przecież nie naśmiewała się z niego jakoś przesadnie, w sumie to nawet nie chciała się śmiać, ale malec nie rozumiał że jego wyczyn był zabawny, pewnie gdyby sam siebie zobaczył to śmiałby się do rozpuku. Zniżył smutno łebek, jeszcze bardziej zawstydzony. Pocieszyły go nieco słowa białej lwiczki, czyli nie było całkiem tak najgorzej? Popatrzył na jej wspinaczkę po drzewie, nadal siedząc tam gdzie siedział, przez co zadzierał głowę do góry, zauważył że Ua chwyciła się mocniej pnia i wbiła głębiej pazurki w korę niż on.
Wyczyn Nyoty wprawił go w osłupienie, aż otworzył pyszczek patrząc na lwiczkę, która weszła aż na samą gałąź. Teraz to już na prawdę chciał się zapaść pod ziemie ze wstydu, przecież ona się chyba nigdy nie wspinała, tak jak i on... Chyba... Chciał być tym najlepszym, tak bardzo chciał się przed wszystkimi popisać. Gdy tylko Nyota oddaliła się do dorosłych, Azim zerkał na Ue i brata, i w momencie kiedy akurat nie patrzyli w jego stronę, albo chociaż jedno z nich, wymknął się znikając w wysokich trawach. Zakradł się do pierwszej większej skały, kryjąc się za kamieniem i tam dopiero w swoim mniemaniu nieznajdywanej kryjówki położył się na ziemi krzyżując ze sobą przednie łapy. Z początku leżał tak ze smutnym, a później nerwowym wyrazem pyszczka.
- Głupie drzewo! - szepnął zagniewany pod nosem, uderzając w kamyk, który nawinął mu się pod łapę. Ogon samczyka zakręcał się i prostował ze złości, stukając delikatnie o ziemie.
Ua
Weteran
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Tytuł fabularny:Posłaniec Liczba postów:283 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 96
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 35

22-11-2016, 16:21
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry

Patrzyłam na Nyotę, a w moim sercu wzbierała złość. Na szczęście zaraz sobie poszła. Nie zwróciłam uwagi na brak Azima. Nawet się ucieszyłam. Teraz tylko musiałam poczekać, aż Asura będzie patrzył w inną stronę. Wtedy dałam nurka w trawy i odpełzłam jak najdalej. Jak tak pełzłam, usłyszałam głos Azima. Skręciłam w jego stronę, a jak już doszłam, położyłam się ciężko na ziemi
- Tak, bardzo głupie drzewo! - zawtórowałam mu.
Falaris
Konto zawieszone

Gatunek:Lew. Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni (9 lat) Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:77 Dołączył:Lis 2014

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 88
Zręczność: 64
Spostrzegawczość: 58
Doświadczenie: 17

23-11-2016, 00:49
Prawa autorskie: awatar - Dirke, sygnatura - ja

Cierpliwie czekał na swoją kolej. Obserwował w ciszy sytuację i uśmiechnął się do królowej, kiedy przyszła kolej na niego i się do niego zwróciła.
Pochylił lekko głowę w geście szacunku.
- Królowo, jestem w stadzie już pewien czas i poznałem już jego tereny. Mam jednak dużo czasu, który też chciałbym poświęcić na rzecz lwiej ziemi. Proszę więc o jakieś zajęcie. - lew uśmiechnął się nieco szerzej i zaczął mówić dalej. - Słyszałem, że były rozdawane funkcje strażnika. Myślę, że dobrze sprawowałbym się jako strażnik, tym bardziej że już dobrze znam te ziemie. Jednak podejmę się czegokolwiek innego, jeśli takie twoje życzenie.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości