| Statystyki |
» Użytkownicy: 662
» Najnowszy użytkownik: Upendo
» Wątków na forum: 2,776
» Postów na forum: 105,844
Pełne statystyki
|
| Użytkownicy online |
Aktualnie jest 44 użytkowników online. » 0 Użytkownik(ów) | 42 Gość(i) Bing, Google
|
| Ostatnie wątki |
Off topic
Forum: Wszystko we wszystkim
Ostatni post: Samiya
13-02-2019, 23:32
» Odpowiedzi: 509
» Wyświetleń: 124,053
|
Król Lew w CGI (reboot)
Forum: Król Lew
Ostatni post: Venety
23-11-2018, 07:21
» Odpowiedzi: 11
» Wyświetleń: 7,210
|
A teraz szybko zanim zamk...
Forum: Pożegnanie z forum
Ostatni post: Askari
11-10-2018, 19:16
» Odpowiedzi: 0
» Wyświetleń: 5,126
|
Pożegnanie ;(
Forum: Pożegnanie z forum
Ostatni post: Mirra
11-10-2018, 15:06
» Odpowiedzi: 0
» Wyświetleń: 2,034
|
Na wszystko nadchodzi por...
Forum: Pożegnanie z forum
Ostatni post: Vari
05-10-2018, 18:25
» Odpowiedzi: 0
» Wyświetleń: 2,247
|
Pożegnanie
Forum: Pożegnanie z forum
Ostatni post: Vasanti Vei
19-09-2018, 10:05
» Odpowiedzi: 3
» Wyświetleń: 42,001
|
Jakaś gra o Królu Lwie
Forum: Pożegnanie z forum
Ostatni post: Panimalos
18-09-2018, 15:58
» Odpowiedzi: 2
» Wyświetleń: 2,733
|
Ja tu tylko na chwilę...
Forum: Pożegnanie z forum
Ostatni post: Zephyr
14-09-2018, 20:41
» Odpowiedzi: 3
» Wyświetleń: 3,011
|
Drugie pierwsze wrażenie ...
Forum: Wątki prywatne
Ostatni post: Baqiea
13-09-2018, 09:05
» Odpowiedzi: 15
» Wyświetleń: 6,382
|
Skąd jesteście?
Forum: Wszystko we wszystkim
Ostatni post: Kykczor
12-09-2018, 20:01
» Odpowiedzi: 168
» Wyświetleń: 48,748
|
|
|
| Chwila [Jeleń, Myr] |
|
Napisane przez: Myr - 05-07-2017, 23:28 - Forum: Wątki zakończone
- Odpowiedzi (1)
|
 |
Tuz po zebraniu wziąłem jelenia an stronę, chciałem dać mu pewne zadanie przy tym sprawdzić an ile on potrafi wywiązywać się z takich..misji. Całe to spotkanie było... męczące.
-Chciałbym powierzyć ci pewne zadanie- Od razu powiedziałem kiedy oddaliliśmy się od reszty.
-Mam pewne podejrzenie względem stada księżyca i ich działalności an boku. Jakos tak się składa, że giną nam członkowie zazwyczaj w okolicach ich trenów lub po byciu tam- Tak chciałem aby ten użył swego sprytu i wybadał tez tę sprawę. Czy oni maczaja łapy w to czy ktoś upatrzył sobie ich ziemi za te, ktre są dobre do tego... A może oni p prostu takich morderców ukrywają...
-Pakt został zawarty i jesli któreś z podejrzeń będą prawdziwe w szczelności o ... czarnym lwie z małą grzywa z bliznami to będzie jasne- Nie chciałem mówić imienia mimo że domyślałem się.. nie byłem pewny o kogo chodzić może.
|
|
|
| Niespodziewane Spotkanie [Eurielle i Mrithi] |
|
Napisane przez: Eurielle - 05-07-2017, 11:01 - Forum: Wątki zakończone
- Odpowiedzi (60)
|
 |
Samica powolnym krokiem podążała przed siebie widząc granicę jakiegoś stada z innym stadem. Była tu nowa dlatego nie potrafiła na razie odróżniać, które jest czyje. Eurielle chcąc odnaleźć za wszelką cenę brata musiała przejść kilka terenów podczas poszukiwań. W danym momencie nieświadomie weszła na tereny tak jakby pustkowia zatrzymując się czy w dobrą stronę kroczy bo nie chciałaby mieć kłopotów.
|
|
|
| Duszny bal wszystkich świętych [duchy i kael ] |
|
Napisane przez: Giza - 05-07-2017, 00:40 - Forum: Wątki zakończone
- Odpowiedzi (12)
|
 |
Gdzieś pośród szerokiej polany nad Jeziorem Duchów powiał wiatr chłodniejszyn iż zazwyczaj. Noc była czysta, powietrze lekkie jak kaczęcy puch pokrywający młodą ptasią pierś. Niebo pięknie odsłoniło swe oblicze zasypując się gwiazdami, które dziś lśniły jaśniej. I księżyc też tam był, duży i lśniący.
Koncert cykad rozbrzmiewał donośnie do chóru dla nocnego ptaka, którego czysty jak potok ze źródła głos zdawał się szukać uszu i serc, które zechcą posłuchać.
A tam, gdzie kiedyś spadła kropla krwi zamajaczył ksztalt, bezbarwny, półprzezroczysty ale klarowny i jasny. Lwica i krowa bawołu razem w tańcu w tej osobliwej chwili przy najpiękniejszej muzyce świata i nie ma tu dawnej złości lecz spokój i zgoda.
|
|
|
| Przypadkowe spotkanie [Vincent, Nyarai] |
|
Napisane przez: Vincent - 04-07-2017, 22:56 - Forum: Wątki zakończone
- Odpowiedzi (8)
|
 |
Przeszukując dobrze Vincentowi znaną dżunglę w poszukiwaniu ziół i potrzebnych medykamentów natknął się na mały zbiornik krystalicznie czystej wody. Postanawiając wziąć porządną "kąpiel" odłożył swoje rzeczy zaraz przy brzegu i zanurzając się w wodzie przymknął czerwone ślepia w nadziei, iż spędzi kilka godzin sam, mimo iż miał pewien cel - odnaleźć Hakiego i jego towarzyszy. Lecz chwila dla siebie nie powinna być jakąkolwiek przeszkodą, prawda? W końcu... Każdy powinien mieć trochę czasu dla siebie, na wyciszenie się i ukojenie myśli.
Tego właśnie teraz potrzebował Vincent - czarny lew z charakterystycznym znaczkiem "dzwonka" na czole, który bardzo cenił sobie prywatność swoją, jak i innych.
Spędzi tu tylko momencik i ruszy w dalszą drogę... Oby tylko momencik.
|
|
|
| Poszukiwania czas zacząć |
|
Napisane przez: Eurielle - 04-07-2017, 22:47 - Forum: Archiwum
- Odpowiedzi (15)
|
 |
Moja droga Eurielle poszukuje chętnych do relacji mogą być to przyjaciele, wrogowie, dawne miłostki i może przyszłe. Oczywiście chętna jestem też na inne znajomości, więc zapraszam.
|
|
|
| Samotne drzewo [Sizar, Karati] |
|
Napisane przez: Sizar - 04-07-2017, 13:23 - Forum: Wątki zakończone
- Odpowiedzi (13)
|
 |
Na niewielkim, trawiastym wzgórzu pięło się w górę dorodne, silne drzewo. Korę miało twardą, ciemnobrązową, na której widać było świeże ślady pazurów. Rzucało przyjemny cień na rozpaloną trawę katowaną żarem słońca, które dzisiaj nie miało zamiaru odpuszczać. Był to zdrowy okaz akacji, która zakorzeniła się w tym miejscu już dawno temu. Niedaleko niej znajdowało się puste wgłębienie, które świadczyło o tym, że jeszcze przed porą suchą była tam mała sadzawka. Teraz stała samotnie na wzgórku czekając na kogoś, kto zająłby jej puste gałęzie.
Tak się właśnie stało.
Gdy tylko leopon znalazł się w tych okolicach, przywłaszczył sobie ów akację i objął za dom. Wydawała się być najbardziej przystępnym miejscem zamieszkania. Nie obchodziło go malownicze tereny czy krajobrazy. To drzewo stanowiło swojego rodzaju warownię, na której widok Sizar natychmiast oblizywał sobie wąsy. Miał dzisiaj bardzo dobry humor, ponieważ po wielu nieudanych próbach jego dzisiejsze polowanie zakończyło się sukcesem. Przez całe czternaście dni los pluł mu w twarz, aż wreszcie w łapy wpadł mu soczysty zajączek. Rozkoszom nie było końca, aż wreszcie pożarł go w całości. Teraz zadowolony leżał sobie na ulubionej gałęzi, a jego ogon zwisał bujając się spokojnie. Chłodne oczy były zamknięte, a sam Sizar był w stanie półsnu, swego rodzaju drzemki. Co jakiś czas leniwie zastrzygł uchem, gdy jakaś natrętna mucha chciała go zaatakować. Zastanawiał się również jak dużo czasu minie zanim go znowu stąd nikt nie wygoni. Postanowił sobie jednak, że tego terenu za nic w świecie nie odda, chociaż może czyjaś para pazurów przekona go do przeprowadzki. Teraz jednak te problemy były bardzo odległe, a samiec czuł jedynie promyki słońca muskającego go po pysku przez prześwitujące liście akacji.
|
|
|
| Sizar |
|
Napisane przez: Sizar - 04-07-2017, 11:47 - Forum: Karty Postaci
- Brak odpowiedzi
|
 |
Miano: Sizar | Siz - dla bliższych mu zwierząt.
Rodzina:
Ojciec - Ikenna
Matka - Jakaś lwica
Wiek: Trzy lata i pięć miesięcy
Stado: Samotnik z krwi i kości
Charakter: Szorstki drań. Przede wszystkim ma egoistyczne podejście do życia. Zawsze stawia swoje dobro przed dobrem innych. Nie miał łatwo, więc jest bardzo nieufny i chciwy. Zaciekle broni swojego i odpuszcza dopiero, gdy na szali wisi jego żywot. Nie da sobie w kaszę dmuchać. Bardzo dobrze zna swoje możliwości i jest świadom swojej pozycji w łańcuchu pokarmowym. Bywa cyniczny aż do bólu. Posiada dobre poczucie humoru i jest w stanie docenić nawet najsłabszy żart. Lubi być otoczony innymi zwierzętami, bo wtedy czuje się pewniej. Nie stroni od walk, ale woli nie ryzykować swoim zdrowiem jeżeli jest taka możliwość. Jest dosyć przekonujący i gdy chce coś udowodnić, potrafi brzmieć naprawdę perswazyjnie. Jest bardzo ciekawy opinii innych, oczywiście wszytskich oprócz tych na temat jego wyglądu - gdy ktoś to komentuje, Sizar potrafi wpaść w szał i nawet przejść do rękoczynów. Potrafi być całkiem miłym stworzeniem, gdy się go lepiej pozna, niewielu jednak dało mu tą szansę, przez co ta przyjaźniejsza część jego cały czas się zapada. Jeżeli chodzi o sprawy miłosne to kompletnie tego nie ogarnia. Nie ma pojęcia jak przyjąć takie uczucie i po prostu jest nim sfrustrowany. Przez brak matki w najważniejszym momencie jego dorastania, nie ma wystarczającego szacunku i zaufania do lwic oraz ogółem samic.
Opis wyglądu: Natura dopuściła się tu niezłego eksperymentu. Sizar posiada lwią głowę, a tułów bardziej należący do lamparta. Samiec posiada arktyczne oczy, od których zawsze bije nieprzyjemny chłód. Ma coś w rodzaju grzywy, która zaczyna się dopiero z tyłu jego głowy i kończy na karku. Jego ona gęsta i nie ma na niej cętek, jedynie czasem na końcówkach kosmyków pojawiają się ciemne znaczenia. Jest ona również jaśniejsza od reszty umaszczenia. Jaśniejszymi elementami są również jego łapy, brzuch, podgardle, pysk, powieki oraz wnętrza uszu. Cętki stają się wyraźniejsze, im bliżej są grzbietu. Na swojej głowie również posiada kilka plamek. Jego futro jest grube, a skóra wytrzymała dzięki obojgu rodzicom. Łapy ma silne i umięśnione, lecz krótsze od lwich rówieśników przez co jest poniżej przeciętnej jeżeli chodzi o wzrost. Końcówka jego ogona jest bardzo puchata, a przy niej znajduje się kilka ciemnych pręg.
Słabe strony:
- łatwo się zdenerwuje, jeżeli ktoś wypomni mu jego wygląd,
- przez swoje łapy nie może biegać na bardzo długie dystanse,
- nie potrafi w miłość,
- nie lubi wody,
- ciężko mu się zaklimatyzować w nowym otoczeniu swój wygląd.
Mocne strony:
- potrafi pływać,
- bardzo dobrze poluje,
- uwielbia wspinać się po drzewach,
- jest bardzo giętki i skoczny.
Historia: Sizar jest wynikiem bardzo kontrowersyjnego i burzliwego związku ojca lamparta i matki lwicy. Jak do tego doszło? Sprawa zwykłego zakochania i chwili nieopamiętania. Gdy okazało się, że samica jest w ciąży ojciec był rozradowany. Wręcz przeciwnie było z lwicą, która nie chciała brać na siebie tego obciążenia. Dlatego też, gdy Sizar przyszedł na świat była jeszcze bardziej przygnębiona jego wyglądem. Wychowywała go do czasu, gdy ten mógł jeść stały pokarm. Wraz z nadejściem kociaka wygasła miłość lwicy do lamparta. Oddała owoc ich miłości pod jego opiekę i odeszła od niego. Samiec pozostawiony z dzieckiem na pastwę losu był zdruzgotany takim ciosem. Wziął jednak sprawy w swoje łapy i postanowił wychować malca dobrze. Ojciec małej hybrydy nazywał się Ikenna i był bardzo kochającym ojcem. Nauczył swojego synka wszystkiego czego potrafił. Czule się nim opiekował i doglądał go z uwagą. Mały leoponek miał wielki problem z odnalezieniem się wśród rówieśników. Zawsze wytykano mu jego wygląd, nie tylko werbalnie, ale pełne zgrozy spojrzenia również otrzymywał. Miał kilku znajomych, których trzymał się zwięźle i ciasno - dzięki czemu zaczęli go tolerować i bardziej lubić. W późniejszym czasie okoliczne zwierzęta przestały bać się jego inności i nareszcie go zaakceptowały. Bardzo lubił polować ze swoim ojcem, więc robił to regularnie. Okazało się, że ma do tego smykałkę. Gdy był już w wieku nastoletnim, w jego okolice przywędrował cudzoziemiec. Był to niebieski gadatliwy ptak zwany szpakiem afrykańskim. Sizar był w otoczeniu zwierząt, z którymi właśnie dopiero się zapoznawał. Gdy tylko ptaszysko zobaczyło leopona zaczęło głośno trajkotać i ćwierkać. Mówiło o tym jakież to dziwo na świecie, że wszyscy powinni wędrować aż tam żeby zobaczyć tego cudaka. Skrzydlaty unosił się drażniąco nad głową samca i zasypywał go innymi obelgami i przyrównaniami. Sizar był wściekły, ale starał się ignorować jego trajkotani . Cały czas mówił szpakowi, aby przymknął swój kręty dziób. Młodzieniec nerwowo spoglądał na otaczające go zwierzęta, które chyba podłapały humor pierzastego i śmiały się wraz z nim. Wreszcie błękitny ptak w swojej paplaninie kompletnie nie zdał sobie sprawy z tego, co wylatuje z jego dzioba. Stwierdził, że rodzice leopona musieli robić go w ciemno i nawąchać się pyłu, aby doprowadzić do czegoś takiego. Ćwierkał, że jego matka musiała, go wyrzucić, gdy zobaczyła jaki potwór z niej wyszedł. Skończyło się.
Kłapnięcie szczęk.
Czerwień na błękitnych piórkach.
Głuchy pisk.
Cisza.
Przebywające z nim zwierzęta zamilkły i nie odważyły się znowu pisnąć. W tamtym towarzystwie był już spalony. Zachował sobie szpacze pióra. Gdy wrócił do domu opowiedział wszystko ojcu. Ten był bardzo zły i zawiedziony, lecz zrozumiał syna. Powiedział mu, że jeszcze minie długi czas nim będzie w stanie utrzymać swój gniew na wodzy, że będzie musiał odbyć długą wędrówkę. Gdy dorósł, pożegnał ojca i opuścił swój dom jak prawdziwy lampart, a przynajmniej jego część. Nie raz musiał walczyć o terytorium z innymi wielkimi kotami. Czasem sam przejmował jakieś i musiał go potem bronić. Przez pewien okres nie mógł normalnie rozmawiać z innymi. Wreszcie pojawiła się w jego życiu urokliwa lwica. Spędzali dużo czasu razem, dwoje samotników szukających swojego miejsca - historia idealna. Mówiła, że podoba jej się wygląd samca. To był moment, który w Sizarze pociągnął za sobą całe uczucie zwane zakochaniem. Nie mógł jednak go zrozumieć i strasznie się z nim gryzł, gniew ciągle w nim rósł. Ojciec opowiadał mu, że z samicami powinien uważać - nie był więc znajomy z TĄ miłością. Lwicy chodziło jednak jedynie o ochronę i opiekę, a Sizar nie był gotowy na związek na takich warunkach. Pragnął czegoś więcej, ale nie był pewien czego. W końcu poddał się i pogonił lwicę. Od tej pory każde uczucie zauroczenia tłamsił w sobie. W końcu na jego terytorium wkroczył silniejszy i odgonił go bardzo daleko ze znajomych mu ziem. Postanowił, że wyruszy dalej na nowe terytoria. Dorosły leopon poraz kolejny nie mógł znaleźć sobie miejsca na ziemi. Stał się bardzo oschły i egoistyczny. Przestał go obchodzić los innych i skupiał się jedynie na sobie. Pewnego dnia zasnął na bardzo suchych i piaszczystych ziemiach. Spotkał tam kiedyś młodą kobrę, która była ślepa. Był z niej niezły kawalarz, a jeszcze lepszy bajkopisarz. Kiedyś dopadł ją ptak i zadrapał jej oczy, musiała się nauczyć przeżyć inaczej. Nie obchodziło ją więc jak wyglądał Sizar, lecz kim był wewnątrz, czy mogła mu zaufać. Wiele ze sobą rozmawiali i zdarzyło się nawet, że samiec przynosił kobrze pożywienie. Wreszcie czuł, że ma kogoś komu może powierzyć swoje tajemnice, jakiś punkt zaczepienia na świecie. W towarzystwie Dayo, ślepej kobry, czuł się o wiele pewniej. Opowiadała mu o tym, jaką gorycz i złość musiała znieść po utracie wzroku. Jak wiele straciła nadziej i jak potem podniosła się z tego dołu dzięki przyjaciołom. Nauczył się od niej jak powstrzymywać swój gniew. Zrozumiał, że musi znaleźć sobie kogoś u boku, aby mieć zaufanych towarzyszy. Dlatego więc kontynuował swoją podróż w poszukiwaniu domu.
Ciekawostki:
- po tym jak przegonił tamtą samicę płakał bezradnie pół dnia,
- ostatnim razem gdy ktoś mu wytknął jego wygląd, bójka była tak zacięta, że Sazir kulał przez dobry tydzień, a ten drugi pozbył się futra na barku, z tyłu głowy i na udzie,
- kiedyś był tak głodny, że złowił rybę z rzeki, zasmakowała mu, ale nie mógł znieść uczucia mokrej i ciężkiej sierści,
- jak by mały po miał ogromne uszy, z wiekiem to się unormowało.
|
|
|
| Patrol [Myr, Messiah] |
|
Napisane przez: Myr - 03-07-2017, 22:38 - Forum: Wątki zakończone
- Odpowiedzi (15)
|
 |
Jako władca nadal robiłem patrole i miałem zamiar to robić dalej. Nasze ziemie są w dużej mierze dobrze już zabezpieczone ale nie zmienia to jednak faktu, że może ktoś gdzieś się pojawić. Ciemna grzywa lekko wystawa nad trawą, która nadal jeszcze miała swoje kolory. Po drodze znaczyłem teren zapachami i nei tylko. Niech każdy wie, że to nie jest ziemia wolna.
|
|
|
| Poranek [Królewscy] |
|
Napisane przez: Myr - 03-07-2017, 21:36 - Forum: Wątki zakończone
- Odpowiedzi (52)
|
 |
Na ziemiach słonce mozolnie wstawało a zwierzęta jak i stado zbierało sie przy Skale Skazy. Dzisiaj była ceremonia pokazania młodych oraz spotkanie stadne przy tej okazji. Byłem już gotowy i czekałem tylko an innych. Młode wrac z Satau były tutaj. Pomogłem je przetransportować aby potem pokazać naszym poddanym. Nie miałem pewności jak to wypadnie ale chciałem je pokazać. Do tego będzie okazja aby w końcu załatwić trochę innych spraw. Siedziałem i czekałem w spokoju na członków stada. Wiedziałem, że wyrywanie wszystkich ze swych obowiązków nie jest dobre ale ile będzie tyle się załatwi.
|
|
|
|